Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: b.d
Kategoria: Dla dzieci
ISBN:
Liczba stron: 208
Jeśli wydawnictwo wydaje jakąś książkę po raz -nasty, to musi to oznaczać jedno. Książka jest bardzo dobra (ew. jest lekturą, ale z tego co wiem opisywana „Ronja…” nie jest). Napisałabym nawet, że bardzo, bardzo dobra.
„Ronja, córka zbójnika” to opowieść o dorastaniu, naturze, rodzinie i wieloletnich waśniach. Powstała w 1981 roku, ma więc zatem 40 lat. I nadal jest aktualna. To zasługa baśniowości świata Ronji i uniwersalności przesłania. Nie ma tu odniesień do współczesności czy aktualnych wydarzeń. Całość dzieje się w lasach, w których żyją dwie zwalczające się grupy zbójnickie, należące do Mattisa i Borki. Ronja jest córką Borki. Nie chcę tutaj opisywać fabuły, powiem tylko, że dochodzi do konfrontacji obu grup.
Jednak poza pięknie opisanym światem przyrody, wspaniałym morałem, pochwałą przyjaźni, miłości i życia w zgodzie z naturą, na uwagę zasługuje jeszcze coś. Magia. Niesamowicie podobają mi się wykreowane przez autorkę Mgłowce, Wietrzydła, Szaruchy i Pupiszonki. Te ostatnie najbardziej. Gdyby nie one, książka nie miałaby tego „czegoś”. Tej głębi i iskierki niemożliwego, które jednak może się pojawić i w naszych lasach, kto wie? Tym ciekawiej, że każda z nacji ma troszkę inny charakter, więc nie jest nudno.
Ciężko jest pisać oczywistości. Chyba każdy zna jakiś tytuł napisany przez Astrid Lindgren. Pippi? Dzieci z Bullerbyn? Madika? Jeśli kojarzycie jej powieści, to wiecie, że są niesamowite, ciepłe i kochane. To są ostoje dzieciństwa. Idealnego dzieciństwa, gdzie zawsze jest opoka w postaci rodziny i przyjaciół. To dlatego do książek Pani Astrid wraca się z uśmiechem na twarzy i tęsknotą. To dlatego nigdy nie wyjdą z mody (a jak wyjdą, to ja nie chcę takiej rzeczywistości).
Po prostu polecam.
I jeszcze coś, co dla mnie jest bardzo ważne przy książkach dla dzieci – ilustracje. Nowe wydanie tutaj bije na głowę poprzednie! Dlaczego? Bo ilustracje w tym wydaniu pochodzą z serialu, który wyprodukowała firma Ghibli. A Ghibli robi cudowne bajki (sprawdźcie sobie Totoro, Ponyo czy Spirited Away, w Krainie Bogów).
RONJA – KSIĄŻKA MANGOWO ILUSTROWANA
Na fali wznowień twórczości Astrid Lindgren, Nasza Księgarnia serwuje nam właśnie kolejne jej dzieło. „Ronja”, bo o nim mowa, w odróżnieniu od takich tytułów, jak „Przygody dzieci z ulicy Awanturników”, „Rasmus, Pontus i pies Toker” czy „Przygody detektywa Blomkvista”, może pochwalić się jednak stricte nowoczesną, a co więcej utrzymaną w mangowej (animeowanej, by być dokładnym) stylistyce szatą graficzną. Wygląda to świetnie i ma też swoje umotywowanie (ale o tym dalej), co ważniejsze jednak świetna jest całość i chociaż od jej premiery minęło już kilka dekad, wciąż pozostaje atrakcyjną lekturą dla odbiorców w różnym wieku.
Ronja, córka zbójnika, dziecko lasu, całe życie żyła w przekonaniu, że konkurencyjni zbóje Borka są źli. Pewnego dnia jednak poznaje jego syna Birka, z którym wkrótce połączy ją przyjaźń, a może także i coś więcej. Co jednak będzie, gdy ich ojcowie dowiedzą się o tym?
Całość mojej recenzji na moim blogu: https://ksiazkarniablog.blogspot.com/2020/01/ronja-corka-zbojnika-astrid-lindgren.html
Urocza, urocza książka. Przygody Ronji i Birka ciekawe, ale moje serce skradły przede wszystkim Pupiszonki. "Cemu una tak lobi"? Cudne, pocieszne stworzenia. I w tym miejscu brawa dla tłumacza, który zrobił świetną robotę.
Naprawdę wspaniała opowieść o Ronji i Birku, dzieciach dwóch zbójców. Dla mnie jest to chyba najlepsza książka Astrid Lindgren. Jest peła przygód, dobrych jak i złych, napisana z rozmachem i fascynująco wzruszająca. Mimo iż nie jestem już małym dzieckiem, to przeczytałam tę książkę z przyjemnością.
Chyba "Ronja, córka zbójnika" oraz "Bracia Lwie Serce" to moje dwie najbardziej ukochane książki autorstwa Astrid Lindgren. Może trochę większym sentymentem darzę "Ronję", bo przeczytałam ją najwcześniej i od wczesnych lat dziecinnych wyobrażałam sobie, jak to by było mieszkać w lesie z najlepszym przyjacielem jak główna bohaterka.
Powieść delikatnie przypomina "Romea i Julię" tylko w bardziej "dzikim" wydaniu, i tutaj nikt na koniec nie ginie. Serdecznie polecam wszystkim - mimo iż jest to mniej znana książka Lindgren, to uważam, że także jedna z najlepszych.
Na piąte urodziny Lotta dostaje dużo wspaniałych prezentów, ale niestety nie ma wśród nich roweru... To wielki zawód! Lotta nie chce już patrzeć na swój...
Nowe wydanie. Zabawna opowieść o pięcioletnim chłopcu, który ciągle zaskakuje rodzinę jakimiś zwariowanymi pomysłami, jak np. ten, żeby, połykając monety, zostać skarbonką....
Przeczytane:2020-05-31,
Astrid Lindgren już zawsze będzie mi się kojarzyła z "Dziećmi z Bullerbyn", którą to książeczkę uwielbiam od dzieciństwa. Jak się okazuje jej książki kochają czytelnicy na całym świecie, tylko czy mają świadomość, jak wiele tytułów jeszcze nie znają? Historia o córce zbójnika powstała, gdy ja byłam niemowlęciem - jak podobała mi się moja równolatka w nowoczesnym wydaniu?
Pewnej nocy nad Lasem Mattisa przetaczała się straszliwa burza. To właśnie wtedy piorun rozłupał zbójecki zamek na Górze Mattisa na dwie części (co będzie miało duże znaczenie w dalszej części opowieści) a dwóm zbójeckim hersztom - w konkurujących ze sobą bandach - narodziły się dzieci: Ronja u Mattisa oraz Birk, syn Borki. Dzieciaki poznały się nad Diabelską Czeluścią a z czasem narodziła się między nimi sympatia. Muszą się z nią ukrywać, bo ich ojcowie nie byliby z tej przyjaźni zadowoleni.
Kiedy Ronja była mała uważała zamek za cały świat, musiała sporo poczekać, by poznać piękno lasu, przyrodę, ale i spotkać niebezpieczeństwa, przed którymi przestrzegał ją ojciec. Bardzo długo nie rozumiała na czym polega bycie rozbójnikiem i skąd biorą się wszystkie te rzeczy, które Mattis z kumplami przywozi do zamku.
Każdy dzień przynosi jej nowe przygody i z czasem dziewczynka dowiaduje się kim są Szaruchy, Mgłowce, Wietrzydła czy Pupiszonki (najzabawniejsze ze stworzeń). W wyniku konfliktu między hersztami, dzieciaki przeprowadzają się do lasu, gdzie muszą przetrwać wśród różnych niebezpieczeństw.
"Maluśki, ślicny Pupisonek! Sypła mu ziemi do ocków, cemu una tak lobi?"*
[słowa Pupiszonka]
Autorka świetnie uwypukliła pory roku, są bardzo mocno różnorodne i pokazują jak ludzie żyjący w trudnych warunkach muszą się do nich dostosować i przygotować. Pokazała też konflikty między dorosłymi oraz bohaterstwo i odwagę dzieci. Ich wzajemną pomoc, radzenie sobie w ekstremalnych sytuacjach, zbratanie się z przyrodą, zwierzętami a także rozdarcie wewnętrzne, kiedy musiały podjąć ważne decyzje. To dzieci szybciej rozumiały rzeczywistość, zasady panujące w świecie ich ojców i pomagały sobie w tajemnicy. Martwiły się nieporozumieniami między dorosłymi i po swojemu chciały łagodzić spory.
Niewielki format, duża czcionka, kolorowe ilustracje a przede wszystkim bogata, ciekawa treść obfitująca w przygody, wielokrotnie trzymająca w napięciu i przekazująca wiele wartości.
Podsumowując - "Ronja, córka zbójnika" to świetna pozycja dla dzieci kończących przedszkole i będących w początkowych klasach szkoły podstawowej. Jest to piękna i wciągająca opowieść o świecie rozbójników i niepogodzonych z tym dzieci. Pełna samotności, smutku, wściekłości, uczciwości, bezradności oraz oszust dla dobra sprawy historia, która spodoba się i młodszym i starszym. Jestem pewna, że nie spodziewacie się, co przygotowała Astrid Lindgren dla swoich małych bohaterów. Polecam!
* A. Lingren, "Ronja, córka zbójnika", Wyd. Nasza Księgarnia, Warszawa 2020, s. 88