Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: b.d
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 268
Tak się dziwnie złożyło, że nigdy nie miałam czasu na Vonneguta. Błąd. Im wcześniej, tym lepiej. Przede wszystkim znakomite pióro, żarty sytuacyjne czasem nawet przekraczające granice dobrego smaku, ale dla mnie jest to właśnie ten idealny rodzaj czarnego humoru, nienachalny, bo równie dobrze zamiast się w duchu śmiać, ktoś może zapłakać czy się skrzywić. Bo taka właśnie jest ta opowieść, słodko-gorzka. Splot wręcz nieprawdopodobnych zbiegów okoliczności kształtuje losy głównego bohatera - pechowca, Waltera Starbuck, który znalazł się w nieodpowiednim czasie w nieodpowiednim miejscu albo jak to wytłumaczył Walterowi pewien miły człowiek: "Wie pan, kto pan jest? Kolejna fujara, która tylko przez to, że trafiła w złym czasie na złe miejsce, cofa ludzkość w rozwoju o całe stulecia!" Dosadnie:)
Tytuł "Recydywista" sugeruje notoryczne powracanie na drogę przestępstwa, jednak, jak się szybko okazuje, nie jest to takie jednoznaczne, co wymownie oddaje inny cytat: "Najważniejsza zasada, której uczą w Harvardzie brzmi tak: Można przestrzegać wszystkich przepisów, a i tak być najgorszym kryminalistą swoich czasów". No najwyraźniej można.
Główny bohater, jak sam o sobie mówi, jest "najbardziej skompromitowanym absolwentem Harvardu w historii" - nie znający języków, z epizodem bycia utrzymankiem żony, znienawidzony przez syna, ośmieszany, zestresowany, palący trzy papierosy na raz, na szczeblach drabiny zawodowej spychany na sam dół, nigdy nie udało mu się awansować na żadne ważne stanowisko, aż w końcu, gdy stracił już wszystko, karty niespodziewanie się odwróciły, jednak as, którego trzymał w kieszeni, parzył coraz mocniej, proroczo wskazując na rychłe nadejście pożaru...
W większości recenzji czy streszczeń wydawniczych, na jakie natrafiłam, podkreślane jest ówczesne tło polityczne wydarzeń (głównie afera Watergate), jednak utwór jest zdecydowanie bardziej uniwersalny, dotyka problemów konsumpcji, siły oddziaływania korporacji, moralności (czy człowiek jest z natury dobry, jak twierdził Rousseau, czy raczej odwrotnie) czy też źle pojętej wdzięczności - na przykład imigrantów wobec "gościnnego" narodu Stanów Zjednoczonych.
Jaki morał płynie z całości? Że uratować nas może "tylko spokój";)
Polecam
SATYRYCZNA RECYDYWA
Po wydaniu żelaznej vonnegutowej klasyki, wydawnictwo Zysk nie spoczęło na laurach i zaczęło nam serwować mniej znane, ale wcale nie mniej warte poznania dzieła artysty. I taką pozycją jest właśnie „Recydywista”, kawał niezapomnianej satyry, która robi duże wrażenie i satysfakcjonuje na każdym poziomie.
Walter F. Starbuck wychodzi z więzienia. Trafił tam za udział w aferze Watergate, ale… Właśnie, jaki? Tak zaczyna się opowieść o nim. Jego wspomnienia prowadzące nas przez jego życie – życie trybiku w wielkiej biurokratyczno-politycznej machinie, która mieli go coraz bardziej i bardziej…
Całość recenzji na moim blogu: https://ksiazkarniablog.blogspot.com/2020/02/recydywista-kurt-vonnegut.html
Powieść, w której fakt ustępuje miejsce fikcji, a fikcja staje się faktem. Narrator zamierza napisać książkę o wybuchu pierwszej bomby atomowej...
Podstarzały pisarz Kilgore Trout z przerażaniem odkrywa, że pewien handlarz samochodami ze Środkowego Zachodu odbiera jego fikcję literacka jako prawdę...
Przeczytane:2020-04-09,
Tłem dla powieści Recydywista Kurta Vonneguta jest afera Watergate. Afera, która wstrząsnęła amerykańską sceną polityczną, doprowadzając ostatecznie do impeachmentu ówczesnego prezydenta Richarda Nixona. Jak możecie się już domyślić jest to książka z politycznego nurtu prozy Kurta Vonneguta.
"- Możliwe, że będziemy musieli zostać bogatymi ludźmi, choćbyśmy nawet tego nie chcieli."[1]
Fabuła
Walter F. Starbuck to absolwent Harvardu, który znalazł zatrudnienie w administracji prezydenta Nixona. W efekcie afery Watergate trafia do więzienia. Poznajemy go kiedy kończy odsiadywać wyrok i stara się wrócić do normalnego życia. Opowieść o jego życiu jest ironicznym spojrzeniem na historię USA.
Recydywista to krytyka. Kryka korporacji, biurokracji, polityków. Walter F. Starbuck to postać tragiczna. Jest to bohater tak żałosny, że aż fascynujący. Idealista, który, pomimo że świat wytykał mu że wszystkich stron, że to co robi nie ma sensu, ślepo w ten sens wierzył. Powiecie, przecież to nie powód do śmiechu, każdy ma swoje przekonania i ma prawo o nie walczyć. Tylko, że Walter nie walczy. Ma rodzinę, pracę. Swoje obowiązki spełnia sumiennie, ale w jego postawie jest bierność.
Jest to typ bohatera charakterystyczny dla Kurta Vonneguta, a najlepsze jest to, że autor zamiast patosu, w który łatwo popaść, stawia na humor. Tragizm odmalowuje za pomocą różnych, czasem bardzo absurdalnych, scenek. Efekt jest gorzko-zabawny.
"Wierzyłem, że w ustroju demokratycznym nie istnieje wyższe powołanie niż dożywocie na usługach rządu."[2]
Kurta Vonneguta uwielbiam, jednak ta powieść była dla mnie małym wyzwaniem. Dlaczego? Przez jej konstrukcję. Jest bardzo podobna do "Matki noc". Facet wychodzi z więzienia i opowiada o swoim życiu. To że w tej opowieści brak jakiejkolwiek chronologii może być dla niektórych czytelników problemem, ale w ostatecznym rozrachunku, nie jest ona konieczna. W "Recydywiście" bardziej przytłoczył mnie nadmiar tzw. anegdotek. Walter F. Starbuck papla o wszystkim i o niczym. Opowieści o jego rodzinie, czy pracy przeplatają się ze wspomnieniami o różnych znajomych, ale też z usłyszanymi czy przeczytanymi gdzieś historyjkami. Na początku można mieć wrażenie ogromnego bałaganu. Potrzeba, albo ja potrzebowałam, chwili żeby złapać odpowiedni rytm.
Kiedy już ten rytm złapałam, musiałam przyznać, że jest to powieść dojrzała pod względem stylu i, pomimo fabularnego miszmaszu , bardzo dobrze zaplanowana. Widać to w szczegółach takich jak subtelne powtórzenia, zabawa nazwami, imionami. Te detale są wisienką na bardzo pysznym torcie.
Podsumowanie
Recydywistę poleciłabym osobom, które już z Kurtem Vonnegutem miały do czynienia. Autor pozostaje w charakterystycznej, dla swojego pisarstwa satyrycznej konwencji, ale śmiechu jest niewiele. W powieści tej możemy rozkoszować doskonałym, dojrzałym warsztatem. Tutaj nie ma miejsca na przypadkowe słowo. Politycy zostali wzięci pod lupę i poddani miażdżącej i inteligentnej krytyce.
[1] Kurt Vonnegut, "Recydywista", przeł. Jolanta Kozak, wyd. Zysk i s-ka, Poznań 2020, s.146.
[2 ]Tamże, s. 52.