Znany przemyski fryzjer, Olgierd Lang, popełnia samobójstwo w dniu, w którym jego niesłusznie skazany na długoletnią odsiadkę siostrzeniec opuszcza zakład karny. Jakub Domaradzki nie może uwierzyć, że jego wuj dobrowolnie targnął się na własne życie, a tajemniczy list pożegnalny pozostawiony przez Langa zdaje się mnożyć znaki zapytania. Tropy prowadzą do najcenniejszego zabytku Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej. Czy tysiącletnia bizantyńska gemma określana mianem amuletu magicznego skrywa nieznane dotąd tajemnice? Czy w połączeniu ze swoją zaginioną bliźniaczką jest w stanie ożywić zmarły czas? Świadom niebezpieczeństwa, jakie zaczyna mu grozić, Domaradzki postanawia znaleźć odpowiedzi na te pytania. Pewien chłopiec, który kilka lat wcześniej uległ koszmarnemu wypadkowi, bardzo potrzebuje pomocy, a gemma zmarłego czasu może być dla niego jedyną deską ratunku...
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2019-05-15
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 320
Wiadomo, że czasem informacja o tym, że ktoś kogoś gdzieś widział, nie roznosi się lotem błyskawicy, a czai się niczym ukryty w ciemności bandzior.
Bardzo lubię prozę pana Stefana Dardy, jego sposób pisania bardzo mi odpowiada, po prostu dobrze jest się bać przy jego powieściach i opowiadaniach. Tym razem jednak książka "Przebudzenie zmarłego czasu. Powrót" nie do końca jest moim zdaniem horrorem, zresztą na okładce napisano nawet, że to "Horror kryminalny roku!". Być może cała seria takim horrorem będzie, ale póki co, część "Powrót" to prawdopodobnie wprowadzenie. Zapowiedziano cztery części całej serii, więc trzeba cierpliwie czekać...
W tej książce najbardziej podobała mi się zaprezentowana śpiewna gwara przemyska. Przypomniała mi mój pobyt w tamtych okolicach, gdy jako dziecko odwiedzałam rodzinę. To są moje strony rodzinne, lecz praktycznie wcale tam nie mieszkałam..., sentyment pozostał. Mojej mamie jednak pozostał jeszcze delikatny zaśpiew przemyski, ja wychowałam się na Mazurach, więc tylko okazyjnie miałam możliwość jego słuchania.
"- Nu, Kubuś, żyji na świeci już tyli lat, ali czeguś takiego ja ni słyszał..."
Narratorem książki jest trzydziestoletni Jakub Domaradzki. Właśnie wyszedł po trzech latach z więzienia. Jak często bywa, siedział niesłusznie. Wraca do domu, w którym nikt na niego nie czeka. Matka zmarła podczas jego pobytu w więzieniu, a wujek który miał po niego przyjechać nie pojawił się.
Nie spodziewając się żadnych gości (może poza wujem) otwiera drzwi mieszkania i zaskoczony jest widokiem policjantów. Czyżby miał wracać z powrotem za kraty? Jednak ich wizyta związana jest z zupełnie inną sprawą. Przyszli zawiadomić go, że jego wuj nie żyje. Okazało się, że Olgierd Lang, przemyski fryzjer popełnił samobójstwo wyskakując z okna swojego mieszkania. Jakub nie może w to uwierzyć. Musi jechać do Przemyśla i jako jedyny krewny musi pozałatwiać sprawy związane z pogrzebem oraz sprzedażą mieszkania i zakładu fryzjerskiego.
"Płyń z nurtem życia, pamiętając o oddychaniu - taką radę dawałem sam sobie w sądzie nie dalej jak wczoraj. Ale czy to naprawdę takie proste? I - co ważniejsze - czy to faktycznie wystarczy?"
Po załatwieniu koniecznych spraw Jakub wreszcie wchodzi do mieszkania wujka. Nie bardzo chce przyjąć do wiadomości fakt śmierci kochanego krewnego. Nie daje mu spokoju sam fakt w jaki sposób umarł. Wydaje mu się to niemożliwe, żeby sam odebrał sobie życie.
Dowiadujemy się dlaczego i przez kogo Domaradzki również w jaki sposób znalazł się za murami więzienia.
Autor bardzo pięknie opisuje miasto i historie z nim związane, wspomina również pisarza tworzącego książki grozy zwanego "polskim Poe". i mimo tego, że czekałam na horror, to książkę czyta się naprawdę rewelacyjnie. Szkoda tylko, że tak nagle się skończyła, po prostu jakby się urwała. Lecz widziałam już zapowiedź na drugą część, więc pozostaje tylko czekanie do kwietnia.
Chętnie pojechałabym do Przemyśla aby odnaleźć miejsca opisane przez pana Stefana, lecz nie wiem czy da mi się to zorganizować w tym roku...
"To dworzec w Przemyślu. Jak to się tutaj często mawia" nie chce być inaczej"."
Dla mnie to był bardzo szybki thriller, który przeczytałam w jedno popołudnie i który zdecydowanie mogę Wam polecić! Jest to moja również pierwsza książka autora i cały czas czaje się na jego "Cymanowski młyn", który często polecacie i już wiem, że na pewno będę musiała po niego sięgnąć!
Tej książce nic do zarzucenia nie mam. Ciekawie rozwijał się wątek, od początku coś się działo i było interesująco. Od pierwszych stron będziemy w niej z Jakubem, który dopiero co opuścił więzienie po niesłusznym osadzeniu go tam. Spotkać ma się on z jedynym swoim członkiem rodziny, który niestety nie zjawia się pod więzieniem. Jak się zaraz okażę jego wujek postanowił popełnić samobójstwo. Kuba jednak w to nie wierzy. Ma pewność, że starzec miał po co żyć i nie miał powodu, żeby to zrobić. Na jaw zaczynają wychodzić kolejne fakty, poznamy również mroczną przeszłość oraz powód skazania Kuby.
Książka napisana jest prosty i lekkim językiem. Myślę, że bardzo dobrze się ona sprawdzi dla osób, które dopiero zaczynają z kryminałami. Nie jest ona też długo, ponieważ ma zaledwie 320 stron, ale to zakończenie! Po nim na pewno będziecie chcieli sięgnąć po drugi tom i ja już nie mogę się go doczekać. Zdecydowanie za nie, książka otrzymuje ode mnie punkcik więcej.
"Przebudzenie zmarłego czasu. Powrót" to powieść Stefana Dardy, która po raz pierwszy na rynku pojawiła się w 2019 roku, a ja wykorzystałam okazję jej nowego wydania w 2024, by w końcu się z nią zapoznać. Jest to tom pierwszy serii, która liczyć ma cztery tomy, aktualnie na rynku dostępne są dwa, a kolejne ukażą się w 2025 roku.
"Przebudzenie zmarłego czasu. Powrót" to zagajenie, początek rozbudowanej historii. I właśnie taki klimat da się w tej powieści odczuć - autor spokojnie buduje przedstawiony świat skrupulatnie opisując detale, które prawdopodobnie będą miały znaczenie w tomach kolejnych. Nie znaczy to oczywiście, że ta historia nic nie wyjaśnia - opiera się tak naprawdę na aż trzech zagadkach (przeszłości głównego bohatera, śmierci jego wuja i historii pewnego niepełnosprawnego chłopca), z czego dwie faktycznie zostają wyjaśnione. Czytelnik zatem po części jest usatysfakcjonowany, bo poznał część historii, jak i ciągle ma ochotę na więcej - w końcu i kolejne pytania muszą zyskać odpowiedzi, prawda? Książka łączy w sobie cechy wielu gatunków: zawiera solidną warstwę obyczajową, w której przedstawione jest życie postaci (Jakuba, który właśnie wyszedł z więzienia), jest i wspomniany już kryminał, bo przecież są zagadki związane z nieszczęśliwymi wydarzeniami, ze śmiercią włącznie. Jest też powieść psychologiczna, gdyż narracja prowadzona jest w pierwszej osobie czasu przeszłego, a zatem wymusza dobrą kreację wnętrza narratora. Jest również historia - historia Przemyśla, miasta, które w tej książce zachwyca swoją złożonością kulturową, jak i historyczną. Bo spora część fabuły opiera się na pewnym jej zabytku pochodzących sprzed wieków... I tu dostajemy zapowiedź wątków fantastycznych, może i grozy, ale to już raczej przyniosą tomy kolejne. Bardzo klimatyczna, spokojnie prowadzona historia - czyta się z przyjemnością i od razu chce więcej!
Szczerze to nie byłam zachwycona tą pozycją. Niby miała być horrom, a tak naprawdę to mało w niej było tego horroru. Przez pierwsze sto stron praktycznie nic się nie dzieje, co zniechęca do czytania już na początku. Bohaterowie byli mocno nijacy, brakowało w nich tego ,,czegoś".
"Przebudzenie zmarłego czasu" jest moim drugim trzecim spotkaniem z piórem Pana Stefana Dardy. Poprzednie książki nie zrobiły na mnie wielkiego wrażenia, dlatego postanowiłam dać mu jeszcze jedną szansę. Czy słusznie?
Przebudzenie
Historia stworzona przez autora okrzyknięta została horrorem kryminalnym. Nie myślcie jednak, że uświadczycie tu cokolwiek z horroru. Zagadka kryminalna co prawda jest, ale niestety nie intryguje i co najważniejsze prawie wcale nie wciąga. Książka bardziej przypomina obyczajówkę z elementami historii Przemyśla. Czytelnik dostaje także sporą dawkę gwary, która jest ciekawym zabiegiem, ale na dłuższą metę irytującym. Wykreowani bohaterowie są poprawni. Mają swoją historię, którą starają się odkrywać przed czytelnikiem. Nie jest to jednak profil psychologiczny na najwyższym poziomie. Jest tylko jeden moment, gdy faktycznie poczułam do Kuby inne uczucie, niż znudzenie. Ale niestety to wszystko.
Pan Darda niewątpliwie ma talent. Pisze naprawdę dobrze, przez co tekst czyta się płynnie i bez zgrzytów. Przypomina trochę gawędziarza, który zamiast skupić się na tym co ważne, zaczyna opowiadać o wszystkim wokół. I to nie jest złe, ale w przypadku tworzenia horroru kryminalnego zupełnie nie wypaliło. Nuda, nuda, nuda.
Osobiście uważam, że błędem było rozbicie historii Kuby Domaradzkiego na kilka tomów. Pierwsza część jest niezwykle słaba i nie pobudza w czytelniku chęci na więcej. Być może dalsze tomy wprowadzą historię na wyższy poziom, ale obawiam się, że wiele osób (w tym ja) odpuści już po "Przebudzeniu zmarłego czasu".
Podsumowanie
"Przebudzeniu zmarłego czasu" jest książką zwyczajnie słabą. Czyta się ją szybko, ale bez większych emocji. Grozy w niej nie ma wcale, a wątek kryminalny nie wgniata czytelnika w fotel. Nie mam zamiaru sprawdzać, czy kolejne części będą lepsze, gdyż zwyczaje czuję się zawiedziona. Sięgając po książkę liczyłam na mroczny klimat i ciekawą akcję, a dostałam przewodnik historyczny po Przemyślu. Mogę tylko życzyć autorowi, aby kolejne części były lepsze od pierwszej.
Kiedy wuj Jakuba umiera, mężczyzna znajduje w jego mieszkaniu ukryta torbę z OBI zawierającą mnostwo pieniędzy. Jakub odkrywa, że krewny posiadał tajemniczy bizantyjski amulet, ktory prawdopodobnie sprzedał za ogromną kwotę. Za te pieniądze Jakub wspomaga rehabilitację chłopca, któremu zawdzięcza wyjście na wolnosc z wiezienia.
Rok 2015, centralna Polska. Trzynastoletnia Wiktoria wraz z dwiema młodszymi siostrami wraca ze szkoły. Dwieście metrów od domu spotyka znajomych...
Drugi po Zabij mnie, tato thriller ze Zdzisławem Mokryną w roli głównej! Po dramatycznych wydarzeniach, które miały miejsce w Rykowie, emerytowany funkcjonariusz...
– Nu, Kubuś, żyji na świeci już tyli lat, ali czeguś takiego ja ni słyszał...
Więcej