Wydawać by się mogło, że Ance Zwolenkiewicz niczego nie brakuje do szczęścia. Wraz z rodziną wiedzie spokojne życie na jednym z wrocławskich osiedli nowoczesnych domków. Swoje zawodowe ambicje spełnia w pracy, o której zawsze marzyła, i ta sielanka mogłaby trwać wiecznie, gdyby nie to, że Anka buduje ją na kłamstwie. Do czego jest się w stanie posunąć matka, by chronić swoje dziecko? Proszę, pokochaj mnie, tato! to bardzo emocjonalna, dotykająca serca historia. Jest kontynuacją bardzo dobrze przyjętej powieści Proszę, pokochaj mnie, mamo! Książka porusza tematy tabu i balansuje między granicami, by pokazać szerszą perspektywę.
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2024-04-25
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 275
Tytuł oryginału: Proszę pokochaj mnie tato!
Język oryginału: Polski
Anka po traumatycznych i brzemiennych w skutkach przeżyciach ułożyła sobie życie na nowo. Ma męża, nastoletniego syna i pięcioletnią córeczkę. W pracy właśnie wygrała bardzo ważny przetarg. Wyjeżdża do Sopotu aby nadzorować projekt, jednak już pierwszego dnia dostaje wiadomość, która zaważy o jej dalszym życiu...a w sumie nie tylko jej życiu.
Czytając pierwszą część tej dylogii postać Anki wydawała się mi chaotyczna, niezrównoważona - jak to nastolatki nabuzowane hormonami. Teraz widzimy jej przemianę. Stała się mamą, a ta będzie bronić, chronić i walczyć o swoje dzieci dopóki starczy sił. Nie będzie patrzeć co dla niej jest dobre, bo to dobro dziecka postawi na pierwszym miejscu.
Anka dojrzała, chociaż te jej kłamstwa dobre nie były...żadna relacja zbudowana na kłamstwie nie trwa wiecznie, bo wiadomo, prawda i tak wypłynie.
Narracja jest prowadzona w formie jednoosobowej znamy i przeżywamy wszystko razem z Anką, widzimy tylko jej perspektywę.
Książkę czyta się szybko ale...nie zbyt lekko bo poruszane tematy takie jak gwałt, choroba dziecka, niesprawiedliwość są ciężkie. Autorka pisze tak,że wchodzimy w tę historię całkowicie i trudno się od niej oderwać...nawet za cenę zarwanej nocy?.
Pamiętajmy, nigdy nic kogo nie oceniajmy, bo to co druga osoba pokazuje na zewnątrz to jedno, a to co czuje wewnątrz, drugie, często ze sobą sprzeczne.
Gdy w listopadzie zeszłego roku kończyłam czytać powieść Marty Maciejewskiej "Proszę, pokochaj mnie, Mamo" od razu stwierdziłam, że to jedna z najlepszych książek przeczytanych przeze mnie w minionym roku. To była taka książka, od której nie sposób było się oderwać. Wywołała we mnie sporo emocji. Ja jestem twardzielem, jeżeli chodzi o książki, rzadko się wzruszam, ale tutaj potrzebowałam chusteczek. Zakończenie pierwszej części dylogii to był istny majstersztyk. Zastanawiałam się, czym Marta nas zaskoczy w części drugiej.
"Marta pisze tak, że mi po prostu słów brak".
Tak mogę śmiało zatytułować moją recenzję. Wydawać by się mogło, że człowiek oczytany nie powinien mieć problemu z doborem słownictwa i pisaniem recenzji. Nic bardziej mylnego. Gdy trafiam na genialne książki, to napisanie recenzji jest dla mnie nie lada wyczynem. Prolog, który Marta zaserwowała w drugiej części, wbił mnie we fotel.
Jak ja się ucieszyłam, że w życiu Anki wreszcie zaświeciło słońce. Zamieszkała we Wrocławiu, skończyła studia, wyszła za mąż za Rafała, urodziła córeczkę Anielkę i została cenioną panią architekt. Wreszcie po tym wszystkim, co przeszła jest szczęśliwa. Czy da się budować szczęście na kłamstwie? Kłamstwo ma krótkie nogi. W tym momencie nasuwają mi się na myśl słowa piosenki "Nic nie może przecież wiecznie trwać..."
"Tak, niekiedy miałam wrażenie, że moje idealne życie to tylko sen i za nic w świecie nie chciałam się z niego obudzić".
Idylla Anki nie trwa zbyt długo. Los postanawia kolejny raz z niej zadrwić i wystawić ją na próbę. Czy Anka będzie gotowa na to co ją czeka? Co zrobi dla dobra dziecka? Jakiego wyboru dokona i jakie czekają ją konsekwencje? Czyżby déj? vu?
"Jedynie matka jest zdolna do takich poświęceń, by uratować życie własnego dziecka".
Czy prawdziwa miłość przetrwa wszystko?
Cóż ja mogę napisać? Szkoda, że ta historia dobiegła już końca. Zżyłam się bardzo z główną bohaterką, razem z nią przeżywałam jej wzloty i upadki, razem z nią zaciskałam zęby, czując niesprawiedliwość i bezsilność. Nie oceniałam jej. Byłam tylko obserwatorem, który podziwia Ankę za jej hart ducha, wolę walki o dobro dziecka. Na świecie nie ma sprawiedliwości. Są kobiety, które mają dzieci, ale ich nie chcą. Są takie, które poddają się aborcji, jeszcze inne oddają dzieci do adopcji, niektórym są odbierane, a jeszcze inne marzą o dzieciach, ale nie mogą ich mieć...
Dlaczego w dzisiejszych czasach tak mało jest bezinteresowności w ludziach? Każdy tylko patrzy jak coś zrobić i na tym skorzystać. O dawnych znajomych, czy przyjaciołach przypominamy sobie, dopiero jak czegoś od nich potrzebujemy.
"Jeśli kogoś kochasz, pozwól mu odejść. Jeśli wróci, jest twój. Jeśli nie- nigdy twój nie był" - Richard Bach. Czy zgadzacie się z tym cytatem?
Miłość matki do dziecka jest bezwarunkowa. Nikt nie kocha dziecka tak jak matka. Dla ratowania życia swojego dziecka matka gotowa jest na każde poświęcenie. Ona nie ma czasu zastanawiać się nad konsekwencjami podjętej decyzji. Dla niej liczy się tylko dziecko.
Marta chapeau bas!
Przepiękna historia, która zmusza do refleksji. Takich książek nam potrzeba. Marta pięknie piszesz o kobietach i dla kobiet. Poruszasz nasze najczulsze struny. Pisz i nie przestawaj. Ja każdą Twoją kolejną książkę biorę i czytam w ciemno. Co prawda z Twoich sześciu książek znam tylko dylogię, ale jestem pod ogromnym wrażeniem Twojego talentu. Swoboda, z jaką przychodzi Ci pisanie, świadczy tylko o tym, że jesteś do tego stworzona. Dziękuję Ci kochana, że kolejny raz mogłam znaleźć się w gronie Twoich recenzentek.
"Czasem sobie myślę
Po co tyle myślę
Czy nie można prościej
Bez kompleksów żyć
To ty jesteś duży
A ja jestem mały
Już nie pragnę więcej
Tylko Twoim być
Twój ja jestem twój
Ojcze mój, tato mój
Twój ja jestem twój
Ojcze mój, tato mój..." Marcin Styczeń "Piosenka dla taty"
Ile jesteście w stanie zrobić dla własnego dziecka? Matka jest w stanie zrobić wszystko, dosłownie wszystko nie patrząc na konsekwencje.
Kochani ?
Przychodzę do Was dzisiaj z recenzją mojego kolejnego, cudownego patronatu, który wyszedł spod pióra Marty Maciejewskiej.
Jest to ciąg dalszy historii Anki, którą w pierwszej części życie zrównało z ziemią. Jesteście ciekawi, jak potoczyły się jej losy? Pierwsza część skończyła się bardzo emocjonalnie i pozostawiła nas z niedosytem i wielkim znakiem zapytania, co będzie dalej.
,,Proszę, pokochaj mnie, tato!" zaczyna się mocnym tupnięciem i również wielką niewiadomą, która budzi strach w czytelniku. Nasuwa nam się pytanie, ale dlaczego? Co takiego wydarzyło się, że nasza bohaterka dopuściła się takich czynów. Autorka podsunęła taki fragment na poczatku, że już nie pozwolił mi odłożyć książki na bok.
Marta Maciejewska ukazuje nam w tej części początki lepszego życia Anki. Skończone studia, wymarzona praca, wspaniały mąż, cudowne dzieciaki, piękny dom. To, co było źle jakby odeszło w zapomnienie. Jednak czy na pewno? Nie! Przyszedł taki dzień, że znów stanęła oko w oko z przeszłością, a życie znów z niej zakpiło.
Autorka tak buduje napięcie strona za stroną, że po prostu aż ręce drżą przy czytaniu. Czyta się na jednym wdechu z meliską w ręku. Nie żartuje! A w niektórych momentach wyje się jak bóbr. Poza tym od połowy książki to już dosłownie tsunami emocji, dzieje się tyle, że po prostu brakuje słów by skomentować zachowanie bohaterów. Jednych chce się udusić, drugim zapukać do rozsądku, a jeszcze innym współczuć i czekać tylko aż może zaświeci im słońce.
Jest kilka pojedynczych wątków, które wkraczają w fabułę na chwilę, ale robią robotę. Autorka w tej części nie oszczędziła żadnego z bohaterów. Jednak zakończenie bardzo mnie usatysfakcjonowało. Czekałam na taki obrót sprawy.
Cała recenzja na ig _mama_wojtka_czyta_
Któż z nas nie pamięta, jak to jest, kiedy ma się osiemnaście lat i ogromny apetyt na życie, świat leży u stóp, a przyszłość jest na wyciągnięcie ręki...
Nad idealnym światem Mikaeli zawisły czarne chmury. Theo zniknął. Podczas samotnych nocy kobieta tęskni za dotykiem jego gorącego ciała i namiętnymi słowami...
Przeczytane:2024-05-26,
„Musiałam dokonać wyboru. Miłość mojego życia czy dziecko? Wybór był oczywisty. Straciłam męża bezpowrotnie, ale nic nie mogłam na to poradzić. Patrzyłam tylko w ciszy, jak zostawia mnie i odchodzi”.
Nie wiem, co napisać. Dawno nie byłam aż tak wstrząśnięta książką. Gdy przeczytałam prolog, wiedziałam, że dalej mogę znaleźć już tylko straszną historię. Nie wiedziałam, czy będzie z tego dobre zakończenie, gdyż, to co spotkało Ankę, było jakimś okrutnym żartem, rzuconym przez los.
„Proszę, pokochaj mnie, tato!” to część druga historii Anki Zwolenkiewicz – dziewczyny skrzywdzonej przez świat. W tej książce wydaje się, że kobiecie udało się już ułożyć swoje życie, a do szczęścia już nie brakuje jej niczego. Niestety swoją sielankę zbudowała na kłamstwach. A jak to najczęściej w życiu bywa, prawda zawsze wychodzi na jaw w najmniej sprzyjających okolicznościach. I wtedy zawsze czar pryska…
Od samego początku sytuacja jest napięta. Autorka wprowadza czytelnika w historię, która po prostu musi zostać szybko wyjaśniona. Dlatego, po przeczytaniu wprowadzenia, już nie ma szans na zrobienie sobie przerwy. Opowieść o życiu Anny to coś, co daje inne światło na pewne sprawy. Po raz kolejny przedstawiona zostaje całkiem inna perspektywa z pozoru przesądzonych już wydarzeń. Dzięki tej książce można dostrzec, jak łatwo jest kogoś ocenić, nie znając szczegółów dotyczących określonych sytuacji. I jak łatwo go tym skrzywdzić.
Historia Anki jest wyjątkowo emocjonująca. Wraz z nią odczuwałam każdy smutek i każdy lęk. Były też momenty, w których ciężko było mi zrozumieć jej tok rozumowania i działanie. Wielokrotnie zadawałam sobie wtedy pytanie, czemu zrobiła tak, a nie inaczej.
Dodatkowo zostaje poruszony temat tego, jak wiele jest w stanie zrobić i poświęcić matka dla swojego dziecka. Jaka to jest bezgraniczna miłość i do czego jest zdolna, gdy gra toczy się o jego dobro. Tak strasznie mnie to poruszyło, że długo nie mogłam się po tym pozbierać.
Tak więc po raz kolejny nie pozostaje mi nic innego, jak z całego serca polecić Wam tę książkę. Taka powieść potrafi zmienić światopogląd i wizję bliskiego otoczenia.
Na rynku brakuje mi takich wartościowych książek, dlatego jak już trafię na taką perełkę, to muszę o niej opowiedzieć każdemu. 10/10
Współpraca z Martą Maciejewską i wydawnictwem Świat Kobiet