Tam, gdzie znikają maski, triumfuje prawda.
A prawda może zrodzić miłość.
I może też zabić…
Skromna studentka, Dominika, wyjeżdża na pierwsze, zagraniczne wakacje. Hiszpania do której jedzie z serdecznymi przyjaciółkami, zmieni jej życie na zawsze. To właśnie tam poznaje pracującego w hotelu, polskiego ratownika.
Dawid przyjechał do Calelli w celach zarobkowych. Nie pierwszy już i nie ostatni raz. Oczekujący od losu spontanicznych przygód nie planuje miłości, bo wiedziony doświadczeniem boi się kochać. Pewny siebie, opryskliwy, egoistyczny. Czy to tylko pozory?
Wydawnictwo: Dlaczemu
Data wydania: 2018-04-21
Kategoria: Dla młodzieży
ISBN:
Liczba stron: 300
Jesteś śliczna, ale tak skromna, że aż to razi. (s. 129)
Wprawdzie upalne lato za nami, ale powieść gwarantuje nam piękną pogodę i gorące, hiszpańskie słońce. To tam na wakacje autokarem jadą trzy przyjaciółki, niewinne trio – Dominika, Weronika i Kaśka. Akcja skupia się głównie na Dominice, która po raz pierwszy w życiu wyjechała na zagraniczne wakacje. Jest ona bardzo skromną studentką, ma kompleksy i zaniżoną samoocenę. W Calelli poznaje polskiego ratownika, nauczyciela pływania, pracownika hotelu, w którym zamieszkała. Dawid już od kilku lat spędza wakacje w Hiszpanii w celach zarobkowych. Nie szuka poważnego związku, gdyż boi się kochać. Wystarczą mu przelotne znajomości. Gdy poznaje Dominikę, jest opryskliwy, egoistyczny, zapatrzony w siebie, ale z miejsca potrząsnął jej sercem, a ona… zakochała się w tym przystojniaku od pierwszego wejrzenia. Co przyniesie im los?
Byliśmy jak dwa żywioły nieumiejące funkcjonować na jednej powierzchni. (s. 49)
Nie tylko główna bohaterka, ale i jej przyjaciółki, zwłaszcza Weronika. Dryfował też Dawid, a z nimi wszystkimi czytelnik. Romans Weroniki kwitnie. Dominika zaś wsiadła na karuzelę emocjonalną – raz jest na dole, raz na górze; raz płacze z rozpaczy i upokorzenia, a raz tryska szczęściem i miłością. Sprawcą tego jest oczywiście Dawid – ziemski bóg z temperamentem diabła. Również autorka potrafi wywołać różne emocje u czytelnika, zaskakując go wydarzeniami. Dwukrotnie jej się to udało w moim przypadku, pozostałe zdarzenia były dla mnie przewidywalne lub je intuicyjnie i życiowo wyczułam. Potrafiła mnie także rozśmieszyć i wycisnąć ze mnie kilka łez wzruszenia oraz skłonić do refleksji na temat losu i przeznaczenia.
Nie miałam pojęcia, że los planuje dla mnie o wiele więcej. (s. 28)
Już na początku powieści czytelnik się dowiaduje, że pobyt Dominiki w Hiszpanii zmieni jej życie na zawsze. Potem na końcu kilku rozdziałów już sama bohaterka-narratorka zapowiada, że coś się stanie. Od razu daje znać czytelnikowi, że swoją historię opowiada z perspektywy czasu. Jakby daje znać czytelnikowi, że za chwilę coś ważnego się zdarzy, a on miał szansę się przygotować na zaskakujące zdarzenia i silniejsze uczucia. I co ciekawe, czasami trzeba jechać daleko od domu, aby znaleźć to, czego się nie znalazło na swoim podwórku.
Piękne rzeczy rodzą się w bólu i czasami warto wyposażyć się w środki łagodzące objawy. (s. 175)
Spodobało mi się to zdanie. Jest jeszcze kilka innych, które śmiało mogą się stać życiowymi mądrościami. Zostały one umiejętnie wplecione w rozwój wydarzeń i przemyślenia głównej bohaterki. I powstała całkiem piękna książka o wakacyjnym romansie i miłości, skierowana bardziej do młodych ludzi, którzy weszli w dorosłość. Ale i starsi znajdą w niej coś dla siebie – zastanowią się choćby nad ludzkim pokrętnym losem i przeznaczeniem, od którego raczej nie ma ucieczki.
Właśnie zrozumiałam, że nie można uciekać przed błędami i nierozwiązanymi sprawami. (s. 181)
Dominika tym samym jakby dała wskazówkę, dobrą radę czytelnikowi, żeby się wziął z problemami za bary, chwycił byka za rogi i rozwiązał problem, gdyż kłopoty ani same nie znikną, ani same się nie rozwiążą. A skromna studentka boi się życia, raczej jest tchórzem, nie wierzy w swoje możliwości i wewnętrzną siłę. Stąd jej wewnętrzne monologi, dylematy, roztrząsanie każdej sytuacji, głowienie się nad każdym słowem Dawida. Wielokrotnie zadaje ona sobie mnóstwo refleksyjno-retorycznych pytań o przyszłość, które mnie z czasem męczyły. Za to życzyłabym sobie rozwinięcia wątku mej imienniczki i innego wątku z nim ściśle związanego oraz tych rozmów.
Los bywa nieprzewidywalny i nie warto tracić czasu na zawahania. (s. 317)
Płynąc ku przeznaczeniu to romans o młodych ludziach i generalnie dla młodych ludzi, napisany bardzo emocjonalnie i lekkim piórem. Wciąga, bo i ja raz zarwałam noc. Pozwoli uwierzyć w siłę miłości i przyjaźni, mimochodem zmusza do refleksji nad przeznaczeniem i przewrotnością losu, ale także pozwoli odpocząć latem w hiszpańskim kurorcie. Całkiem udany debiut.
"Kiedy w grę wchodzi miłość, rozum ucieka, jak gdyby nagle przestraszył się serca".
Życie jest mocno nieprzewidywalne. Nigdy bowiem nie wiemy co nas jutro spotka i jakie konsekwencje w przyszłości wywołają decyzje podjęte tu i teraz. Utwierdziła mnie w tym przeświadczeniu Weronika Tomala, która jako znana mi blogerka książkowa postanowiła zasiąść po drugiej stronie barykady, czyli zostać początkującą pisarką. Ta książka to dobry wstęp do rozwoju literackiego autorki, a przy okazji bardzo przyjemna dla serca powieść obyczajowa.
Weronika Tomala to właścicielka znanego bloga książkowego "Kto czyta książki - żyje podwójnie". Autorka jest z wykształcenia nauczycielką angielskiego, a z zamiłowania marzycielką. Kocha oczywiście książki, a także podróże i spotkania z najbliższymi. Na co dzień żona i mama.
Dominika to przeciętna studentka, która wraz z dwiema przyjaciółkami wyjeżdża do Hiszpanii, by odpocząć na zasłużonych wakacjach. Bohaterka na miejscu poznaje Dawida – polskiego ratownika, do którego od pierwszej chwili czuję nieodparty pociąg. Chłopak początkowo nie zachowuje się zbyt dobrze w stosunku do Dominiki, jednak w pewnej chwili stan ten ulega zmianie. Opryskliwość i egoizm zamieniają się bowiem w prawdziwe uczucie.
"Płynąc ku przeznaczeniu" to powieść obyczajowa, którą można zaszeregować do popularnego obecnie gatunku new adult, oparta na znanych nam schematach i jednocześnie chwytająca ze serce oraz wywołująca wzruszenie. W fabule bowiem spotykamy młodych ludzi, miłość oraz tkwiące głęboko w każdym demony, które nie pozwalają ruszyć do przodu. I oczywiście to wszystko już było, nie ma tutaj nic nowatorskiego, a jednak przecież lubimy to, co znamy, więc debiut Weroniki Tomali również może się spodobać.
Nie ulega wątpliwości, że autorka w dobrym stylu poprowadziła wątek miłosny, który od samego początku naznaczony zostaje swoistym napięciem, jakie rodzi się między dwójką głównych bohaterów. Nie sposób nie poczuć w tej płaszczyźnie zaciekawienia dotyczącego tego, w jaką relację rozwinie się ta początkowo dziwna znajomość. I chociaż wątek ten jest dość przewidywalny to nie zmienia to faktu, iż z zafascynowaniem obserwowałam rodzące się uczucie pomiędzy Dominiką i Dawidem. Uczucie, które było im przeznaczone i od którego nie mogli uciec.
Weronika Tomala zbudowała także niejednoznaczne kreacje psychologiczne głównych bohaterów. Dominika to bowiem kobieta nieco wycofana, która niczym rak robi jeden krok do przodu i dwa do tyłu. Jej niska samoocena i niepewność, ale także szczerość i dobre serce, pozwalają obdarzyć ją dużą dozą sympatii. Nieco inne uczucia budzi początkowo Dawid, który swoją oziębłością i niechęcią do Dominiki sprawia, że ciężko go polubić. To jednak mocno wyrazisty psychologicznie bohater, który wiele zyskuje w miarę zagłębiania się w kolejne strony lektury. Odkrywanie wnętrz dwójki głównych bohaterów, ich lęków i frustracji wywołuje więc sporo emocji.
Do pewnego momentu wydawałoby się, że fabuła tej powieści jest dość przewidywalna, a jednak na samym końcu autorka serwuje czytelnikowi zupełnie zaskakujący zwrot akcji, wywołujący niedowierzanie. Nagle pojawia się jedna wielka niewiadoma na temat dalszych losów bohaterów, a także niepewność dotycząca zamiarów autorki. Wielkie brawa za ten element, który wywołał u mnie wielkie zaskoczenie i swoiste napięcie pod koniec lektury.
Nieważne, czy wierzycie w przeznaczenie czy też nie. Debiut Weroniki Tomali skłoni was do przemyśleń w temacie ludzkich losów, a także wzruszy poprzez dobrze nakreślone tło miłosne. To także książka ukazująca moc prawdziwej przyjaźni i jej bezcenną wartość. Autorka wchodzi więc na rynek wydawniczy w dobrym stylu, a mnie pozostaje czekać na jej kolejną książkę.
https://www.subiektywnieoksiazkach.pl
Kochani nie wiem, czy wiecie, ale bardzo lubię sięgać po książki debiutujących pisarzy. Wspieram ich i podziwiam za to, że spełniają swoje marzenia. Jeśli debiutantem jest osoba z naszego rodzimego podwórka, zawsze niezmiernie się cieszę i trzymam mocno kciuki za sukces książki. Dziś chcę zaprezentować Wam pierwszą książkę naszej koleżanki blogerki Weroniki Tomali, „Płynąc ku przeznaczeniu”, którą dzięki uprzejmości Weroniki i wydawnictwa Dlaczemu miałam przyjemność otrzymać do recenzji, za co bardzo serdecznie dziękuję.
Moi drodzy, czy wierzycie w przeznaczenie? W to, że nasz los i bieg naszego życia, już w momencie naszych narodzin jest z góry określony? Ja wierzę i wiem jedno, wszystko, co jest nam pisane, zazwyczaj spełnia się w najmniej oczekiwanym momencie, kiedy zupełnie się tego nie spodziewamy. Los potrafi nas zaskoczyć, często odmieniając zupełnie nasze dotychczasowe życie.
Przekonała się o tym główna bohaterka powieści - Dominika.
W momencie, kiedy czytelnicy poznają Dominikę, właśnie spełnia się jedno z największych marzeń dziewczyny. Wspólnie z dwiema przyjaciółkami wyjeżdża na wakacje marzeń. Dominika jest skromną studentką, której życie od najmłodszych lat nie rozpieszczało. Nigdy nie mogła pozwolić sobie na rozrzutność. Los mocno doświadczył jej rodzinę, więc była zmuszona szybko dorosnąć i na wszystko, co ma samodzielnie zapracować. Za chwilę wyruszy w podróż do Hiszpanii, nie zdaje sobie jednak sprawy z tego, że w te wakacje rozpocznie się jej droga ku przeznaczeniu.
Właśnie tam bowiem poznaje Dawida, dla którego jej serce mocniej zabiło. Jeśli jednak myślicie, że teraz wszystko potoczy się jak w bajce i będą żyli długo i szczęśliwie, to nic z tych rzeczy. Dawid wydaje się zupełnie niezainteresowany naszą bohaterką. Co więcej, jest wobec niej oschły i opryskliwy. Z czego to wynika i czy Dominice uda się dotrzeć do serca wybranka, tego już musicie dowiedzieć się sami, sięgając po książkę, do czego gorąco zachęcam.
Oczywiście to nie wszystko, co chcę powiedzieć wam na temat tej książki, jednak na dalszą część recenzji zapraszam na bloga.:)
https://kocieczytanie.blogspot.com/2018/05/kiedy-cos-tracisz-doceniasz-tego-wartosc.html
Ostatnio dzięki uprzejmości wydawnictwa Dlaczemu miałam okazję przeczytać debiutancką powieść Weroniki Tomali – Płynąc ku przeznaczeniu.
Weronika Tomala to blogerka, która prowadzi blog Kto czyta książki – żyje podwójnie, tym bardziej cieszę się, że udało jej się spełnić marzenie i wydać książkę :)
Płynąc ku przeznaczeniu to romantyczna powieść z gatunku New Adult. Dominika, skromna studentka, wyjeżdża na wakacje marzeń – wraz z dwoma przyjaciółkami Kaśką i Wiki – do Hiszpanii. Dziewczyny ciężko pracowały na ten wyjazd i mają nadzieję, że będą się świetnie bawić i wspominać ten wyjazd przez lata.
Bardzo szybko zawierają znajomość z trzema instruktorami nauki pływania, jak się okazuje, Polakami. Dominika praktycznie od pierwszego wejrzenia jest zauroczona Dawidem, jednak ten zachowuje się wobec niej nieprzyjemnie, wręcz opryskliwie i robi wszystko, żeby okazać dziewczynie brak zainteresowania. Jednak z upływem czasu, okazuje się, że tą dwójkę nieuchronnie coś przyciąga do siebie i powoli, małymi krokami, zaczyna się między nimi zawiązywać nić porozumienia. Zaczynają spędzać ze sobą coraz więcej czasu, oboje zaczynają się przez sobą otwierać i wyjawiać swoje najskrytsze tajemnice i koszmary. Oboje jednak nie do końca potrafią sobie poradzić z rodzącym się między nim uczuciem. Czy mimo gryzących ich koszmarów będą zawalczyć o rodzące się między nimi uczucie? Czy są sobie pisani? Musicie koniecznie przeczytać.
Powieść bardzo przypadła mi do gustu. Jest napisana tak lekkim i przyjemnym językiem, że chłonie się ją jednym tchem. Powieść nie jest tylko i wyłącznie skupiona na Dominice i Dawidzie, ale także postaci drugoplanowe są rozwinięte, dopracowane pod każdym szczegółem i mają znaczenie dla całej historii, a opisy hiszpańskiej riwiery są dodatkowym plusem.
Zakończenie książki i to jaki obrót przybrały sprawy, było dla mnie totalnie nieprzewidywalne i zaskakujące. Nie spodziewałam się kompletnie takiego obrotu spraw, a to duży plus, kiedy fabuła okazuje się zaskoczeniem. Nie ukrywam też, że przy ostatnich stronach tak się wzruszyłam, że ryczałam jak bóbr ;) Gorąco polecam Płynąc ku przeznaczeniu, a Weronice Tomali, życzę kolejnych, tak fantastycznych powieści.
Naprawdę ciężko uwierzyć, że "Płynąc ku przeznaczeniu" jest debiutem literackim. Autorka wyróżnia się niesłychanie przyjemnym, lekkim i ekspresyjnym piórem, dzięki któremu czytelnik momentalnie zatraca się w poznawanej lekturze. Dodajmy do tego nieszablonową, wciągającą fabułę, garść nietuzinkowych postaci, a także solidną dawkę obezwładniających emocji i otrzymujemy fascynującą książkę, od której nie można oderwać się ani na chwilę. Muszę przyznać, że najbardziej jednak usatysfakcjonowało mnie zakończenie, które w debiutach bywa często przewidywalne i monotonne. W tym wypadku zostałam zszokowana, zwiedziona, krótko mówiąc naprawdę zaskoczona i bardzo z tego powodu szczęśliwa. Weronika Tomala umiejętnie zagrała na emocjach, dlatego jej powieść zostanie w mej pamięci na bardzo długo.
"To nie nauka, a doświadczenia uczą nas życia. Nie teoria darzy mądrością, a praktyka. Tylko głupcy wierzą w sens oklepanych zasad. Prawdziwa wiedza rodzi się w nas właśnie sama, bo nie ma dwóch identycznych momentów, by ktoś miał prawo dyktować nam, jak dobrze żyć."
Filarem tej historii są perfekcyjnie nakreślone postacie, wobec których nie sposób pozostać obojętnym. To osoby wyraziste, pełnokrwiste, posiadające dość ciężki bagaż doświadczeń jak na swój wiek. Dominika jest wyjątkowo skromną, sympatyczną dziewczyną, a swą postawą momentalnie trafia do serca. Wiele w życiu przeszła i naprawdę solidnie pracowała, by móc wyjechać na wymarzone wakacje. Pragnie je spędzić jak najwspanialej, co jednak wcale nie wiąże się z bezmyślnym, niedojrzałym zachowaniem. Wyróżnia się tłumu swą prawdziwością oraz delikatnością i to właśnie tym ściąga na siebie uwagę Dawida. Chłopak ewidentnie pragnie ukryć swoje uczucia, dlatego jest wobec nowej koleżanki wyjątkowo nieprzyjemny. Szybko jednak wychodzi na jaw, iż gburowate zachowanie jest jedynie maską pod którą kryje się od lat. Dlaczego Dawid tak bardzo boi się miłości? Czy uczucie może uwolnić go od okrutnych demonów przeszłości? Czy wakacyjny romans ma szansę okazać się czymś poważnym?
"Marzenia są po to, by chociaż ich zakosztować, żeby nie mieć poczucia, że szczęście przecieka przez palce. A człowiek powinien podążać tymi ścieżkami, na których drogowskazy stawia samo serce."
"Płynąc ku przeznaczeniu" nie jest tylko powieścią o rodzących się uczuciach, to również książka o stracie i mrocznych sekretach, przez które nie można ruszyć naprzód. Demony z dawnych lat wciąż prześladują naszych bohaterów, co na pewno nie ułatwia budowania nowych relacji. I choć serce przepełnia nadzieja gdy widzimy, że pomału wszystko zmierza ku dobremu, to po chwili pogrążamy się w ciemności w skutek lawiny szokujących faktów, jakie spadają na nas jak grom z jasnego nieba. Autorka nie oszczędza swoich postaci ani trochę, co rusz funduje im prawdziwe trzęsienie ziemi, a na dodatek umiejętnie manipuluje i zwodzi czytelnika, dzięki czemu z wypiekami na twarzy pożera on kolejne słowa i w ogromnym napięciu kroczy ku nieobliczalnemu zakończeniu.
"Znikły maski, warstwy lęku i pokłady niespełnionych nadziei. Kroczyłam drogą pośród raju, w którym kąsałam właśnie zakazany owoc. Czy czekała mnie kara?"
"Płynąc ku przeznaczeniu" jest wciągającą, nieprzewidywalną, chwytającą ze serce powieścią o miłości, lecz także o prawdziwej przyjaźni, która pod warunkiem, że opiera się na solidnych fundamentach, takich jak szczerość i otwartość, stanowi największą wartość w życiu człowieka. Los bywa nieobliczalny i niesprawiedliwy, zabiera nam tych, których kochamy, odsłania prawdę, jakiej nie chcielibyśmy nigdy poznać, lecz jeśli możemy komuś w pełni zaufać, nie ma tragedii, której byśmy nie przetrwali. Wkroczcie na karty tej nieszablonowej, hipnotyzującej powieści i pozwólcie, by lawina intensywnych, skrajnych emocji zawładnęła waszym czytelniczym sercem. Jestem pod ogromnym wrażeniem poruszającego debiutu Weroniki i niecierpliwie czekam na jej kolejną książkę. Polecam gorąco!
Przypadkowe spotkanie, które zmieniło ich życie. Gdy w trakcie śnieżycy Franco udziela pomocy rodzącej na przystanku kobiecie, nie spodziewa się, że...
Szpilki i wodzianka w krainie kopalń Daria to kobieta sukcesu. Ma narzeczonego, apartament w stolicy, świetną posadę i dobrego szefa. Szefa, który...
Ocena: 5, Przeczytałam, Mam,
Patrząc na okładkę odniosłam wrażenie, że lektura będzie niesamowicie lekka, utrzymana w wakacyjnym klimacie. W połowie widzimy trzymające się dłonie, okulary przeciwsłoneczne, a na dole morze, zachodzące słońce... Aż poczułam zeszłoroczne i jeszcze wcześniejsze wakacje. Aż sama powróciłam do wspomnień i bardzo, ale to bardzo, zapragnęłam wakacji. :( Chyba każdy tak ma, gdy patrzy na coś całkiem miłego?
W każdym razie okładka mi się podoba, szkoda, że nie ma skrzydełek, co byłoby dodatkową ochroną przed uszkodzeniami mechanicznymi.
Strony są kremowe, a czcionka duża dzięki czemu czyta się szybko i bez problemów z mrużeniem oczu. Odstępy między wersami i marginesy zostały zachowane.
Trafiło się kilka literówek, ale starałam się nie zwracać na nie szczególnej uwagi czyt. nie były tak rażące.
Przechodząc do pióra Weroniki, muszę przyznać już na wstępie, że czytało się niebywale lekko i przyjemnie. Posługuje się tak przyjemnym i dostępnym dla wszystkich piórem, że aż grzechem jest, nie otworzyć tej książki i nie przeczytać tej historii. Już po kilkudziesięciu stronach dojrzałam potencjał tej lektury. Widać, że autorka chciała dać z siebie wszystko w tej powieści, chciała, by miała ona sens i duże grono czytelników. I mam nadzieję, że ma i mieć będzie, bo i ja jestem pod urokiem pisarki. Uważam, że tak udanych debiutów nie jest wiele. Tutaj mamy wiele aspektów jak najbardziej na plus dla całości, a jedyne czego mi brakuje, to jakichś głębszych rozmyślań, wartości, dróg, którymi moglibyśmy się w życiu kierować. Jednak mamy tutaj coś, co wiecie, że również cenię ogromnie.
EMOCJE. Uwierzcie mi, nie spodziewałam się aż tak wielu, różnorakich emocji. Naprawdę! Nie, żebym nie wierzyła w talent autorki, ale nie szykowałam się na coś takiego. Nie często autorom zdarza się trafić do mojego serca, a Weronice udało się to za pierwszym razem. Każde uczucie bohaterów odczuwałam ja i to jest najpiękniejsze, co pisarz może podarować swoim czytelnikom. Dlatego już teraz wiem, że bacznie będę obserwować koleje autorki i z pewnością będę czytać następne, wydane przez nią powieści. Chwilami musiałam sobie zrobić przerwę od nadmiaru emocji, bo już nie mogłam dosłownie wytrzymać. Tak niektóre sytuacje były przeładowane uczuciami. Ale oczywiście, to nigdy na minus, a zawsze na plus. :)
W tej książce jest sporo bohaterów, a każdy z nich jest dopracowany, dzięki czemu czyta się ich losy całkiem dobrze. Oczywiście jak w każdej książce są dobre i złe postacie. Kogo polubiłam? Na pewno nie głównej bohaterki, która irytowała mnie jak mało kto. Poniekąd w pewnych sytuacjach ją rozumiałam, ale kurde, momentami to miałam ochotę ją zamordować, bo to, co robiła nie miało sensu i w ogóle było nieodpowiedzialne. Oczywiście Dawid, jako opalone ciacho, które każdy z hiszpańskich kobiet i polskich na wczasach w Hiszpanii również - chciałaby go mieć, jak zwykle jest niedostępny. Ten schemat jest znany wszystkim naokoło, ale grunt, że to, co na niego wpłynęło ma tu wielkie znaczenie i tak odrobinę go polubiłam.
Dominika i jej dwie przyjaciółki to młode, pragnące wypoczynku dziewczyny, które chcą wykorzystać w pełni czas, jaki spędzają na wczasach. Dominika niestety nie często ma kolorowo, a dalsze koleje losy tylko nas zadziwią i wbiją w fotel, bo przecież nie tego się nie spodziewaliśmy...
Są to postacie z krwi i kości, więc takie, jakimi jesteśmy my - żywi ludzie, jako marionetki w rękach losu i życia.
Książka ma swoje tempo, które chwilami przyśpiesza, bywa i tak, że płynie powoli... Jednak to jest dobry zabieg. Dzięki temu czytelnik nie nudzi się i wręcz przeciwnie, z wielkim zainteresowaniem czyta każdą następną stronę, kolejną, aż... doczytuje do końca. Nie spodziewajcie się tutaj przewidywalnej fabuły, bo jej nie dostaniecie. Pisarka wciąż i wciąż zaskakuje, a ty, jako czytelnik zostajesz zszokowany z otwartą buzią.
Reasumując uważam, że talent, jaki ma Weronika, trzeba nadal rozwijać. Jestem pewna, że ma grono swoich stałych czytelników, którzy wręcz uwielbiają ją za debiut, który wyszedł jej znakomicie. Sama ja nie spodziewałam się aż tak dobrej historii i nie ma co ukrywać, wykonała kawał dobrej roboty, której nie raz nie potrafi doświadczony autor... Naprawdę. :) Ja jestem w pełni usatysfakcjonowania i ogromnie się ciesze, że mogłam poznać te historię nawet z tak ogromnym opóźnieniem. :)
A Wam polecam tę historię z całego serca. Jest tu przyjaźń, miłość, zauroczenie - samo życie. Więc czego chcieć więcej? I ten wakacyjny klimat... ah... :)