Wydawnictwo: Wielka Litera
Data wydania: 2013-02-20
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 368
Druga część przygód Evy i Gideona. Para w dalszym ciągu każdy problem rozwiązuje seksem. Ona wielokrotnie wyznaje mu miłość, lecz on wciąż ukrywa swoje traumy z przeszłości.
Na ich drodze pojawia się była narzeczona Gideona. Główna bohaterka oczywiście nie miała o niej pojęcia. Lecz nie to jest najgorsze, tylko to, że jej ukochany coraz częściej nie ma dla nich czasu. Potajemnie spotyka się z byłą narzeczoną.
Dlaczego? Nie napiszę gdyż nie było by sensu czytać tej historii. Przyznam, że druga część bardziej mi się spodobała niż pierwsza. Zawiera w sobie więcej tajemnic niż poprzedni tom. Dzięki czemu chętniej do niej wracałam i dużo szybciej mi się ją czytało. Lecz w dalszym ciągu nie jestem zachwycona tą serią (jak na razie). Na pewno przeczytam kolejne trzy części, (bo i tak już je kupiłam dawno temu). Może w kolejnych tomach moje zdanie ulegnie zmianie. Na razie ciągle uważam, że nie jest to porywające.
Po przeczytaniu ‘Dotyku Crossa’ Sylvii June Day miałam chwilową przerwę od pochłaniania typowych powieści o zabarwieniu erotycznym. Nie potrafiłam zmusić się do czytania kolejnej części trylogii, która nosi mało oryginalną nazwę ‘Płomień Crossa’ . Niby mówi się, że książki nie ocenia się ani po okładce, ani po tytule, jednak śmiem stwierdzić, iż fakt nietuzinkowego tytułu pobudza chęci do czytania. W tym przypadku było całkiem odwrotnie.
Jeśli chodzi o nowości, nic nadzwyczajnego. Dalej tkwimy w otoczeniu wiecznego pożądania i myśli zaprzątniętych seksem. Nasi bohaterowie są nudni jak flaki z olejem, a akcja toczy się wolno bez jakichkolwiek emocji. Wątki nie wnoszą nic co mogłoby zasłużyć na pochwałę. W chwili gdy kartkowałam książkę strona po stronie i wzrokowo przebiegałam tekst słowo ‘seks’ powtarzało się sto tysięcy razy. Jak dla mnie totalna porażka. Erotyk można zbudować, nie opierając go na samym stosunku płciowym, czasem wystarczy odpowiednia ATMOSFERA. Przebrnięcie do końca powieści zajęło mi kilka dni, ponieważ przy każdej możliwej sytuacji rzucałam książką w kąt. Life is brutal.
Cała historia jest szyta grubymi nićmi i nijak ma się do rzeczywistości. Czytelnik nie może utożsamiać się z bohaterami, gdyż nie są oni normalnymi ludźmi, a wyjętymi z bajki o księciu na białym koniu. Młodzi, piękni, bogaci o nieskazitelnej reputacji. Każdy problem rozwiązywany jest stosunkiem, nie dialogiem. Ociera się to uzależnienie.
Przyznam szczerze, że czytałam już naprawdę wiele powieści erotycznych, dzięki temu mam możliwość porównania. Dlatego stwierdzam, że jest to marna kopia Pięćdziesięciu Twarzy Greya, która zapoczątkowała bum na erotyki. Niby lepszy warsztat, ale pomysł splagiatowany. Czasami wystarczy troszkę wyobraźni, a można stworzyć coś wyjątkowego. Kolejny raz powtórzę, że nowością erotyczną, która odróżnia się od wszystkich na rynku jest ‘Zdemaskowana. Dziewczyna, której jedno w głowie’. ‘Płomień Crossa’ wypada przy niej blado.
Kończąc mój wywód, oznajmiam wszem i wobec, że po trzecią część przygód Gideona i Evy nie sięgnę, chyba, że naprawdę nie będę miała czego czytać, a chęć zrecenzowania książki, będzie większa niż uraz do tego typu historii.
Dalsze losy Evy i Gideona. Kolejne przeciwności losu, olejne rozstania i powroty. Eva znowu pomaga facetowi swojego życia walczyć z jego demonami, a on stara się ją wpuścić w swoje dawne i obecne życie bez kłamstw i oszukiwania. Drugi tom tak samo dobry jak pierwszy i tak samo gorący. Co tu dużo pisać. Trzeba przeczytać. Polecam. ;)
„Jesteś największym ryzykiem, jakie kiedykolwiek podjąłem. – Pocałował mnie delikatnie. – I największą wygraną.”
Zachęcona opiniami innych, jakoby druga część serii „Crossfire” autorstwa Sylvii June Day jest o wiele lepsza od swojej poprzedniczki postanowiłam nie zakończyć swojej przygody na dotyku Gideona i sięgnąć jeszcze po jego płomień... ;)
Pierwsze co zwróciło moją uwagę to fakt, iż drugi tom istotnie jest mniej podobny do współcześnie znanego wszystkim cyklu wydawniczego „50 odcieni” stworzonego przez E.L. James. To mi się bardzo spodobało. Nie ulega także wątpliwości, że fabuła jest bardziej rozbudowana, a to oznacza więcej wątków niż scen erotycznych. I tu pojawiło się lekkie rozczarowanie. Pierwszą część chwilami czytałam, przyznam szczerze, z wypiekami na twarzy, nie mogą doczekać się lepiej napisanych opisów niż w Greyu. Język jakim posługiwała się autorka był bardziej dopracowany i pobudzający wyobraźnię. A tutaj? Nie wszystkie wydarzenia choć w małym stopniu mnie intrygowały czy interesowały. To powodowało nudę, znużenie i ogromny zawód. Pocieszałam się myślą, że może chociaż życie seksualne Gideona i Evy chociaż trochę mnie ożywi... lecz oczywiście się pani Day nie spełniła moich skromnych oczekiwań.
Jakby tego było mało, w „Płomieniu Crossa” główny bohater tak mnie irytował, że miałam ochotę nim potrząsnąć i powiedzieć, żeby się opanował. Owszem miał powód, żeby nie mówić wszystkim na około o co chodzi, ale rąbek tajemnicy Evie mógł wyjawić. Niektórych to Eva denerwowała, lecz ja jej postawę rozumiałam. Może poza zachowaniem podczas nieoczekiwanego spotkania z byłym chłopakiem. Jej postępowanie w tamtym momencie było delikatnie mówiąc żenujące. Suma summarum wychodzi, iż oboje są siebie warci.
A jeśliby patrzeć na zakończenie z perspektywy naszego kraju. No to cóż... raczej na nasze polskie realia taka sytuacja nie miałaby miejsca. I niestety ta myśl trochę mnie zabolała. Bo właśnie tak powinna wyglądać sprawiedliwość.
Podsumowując nie do końca zgadzam się z opiniami innych, iż „Płomień Crossa” jest lepszy od pierwszej części serii. Cieszę się, że nie jest tu już plagiat Greya, jednak zabrakło mi takich opisów jak w „Dotyku Crossa”. Jakby nie patrzeć, miała to być przede wszystkim książka erotyczna, nie kryminał romantyczny. Wybór czy sięgniecie po tę serię należy już do was. Ja osobiście mam mieszane uczucia co do „Crossfire”, ale wiem również, iż istnieją wielcy miłośnicy tego cyklu.
„Dla ciebie mógłbym nawet zabić, oddałbym wszystko, co mam... ale ciebie nie oddam”
„Płomień Crossa” to druga część serii „Dotyk Crossa”. Opowiada ciąg dalszy losów młodej Evy i mrocznego biznesmena – Gideona. Jednak tym razem ich sielankę zakłócą duchy przeszłości, które nagle ożyły. Niestety nic nie idzie po myśli naszych bohaterów. Non stop padają im kłody pod nogi. Czy miłość jest na tyle silna by przetrwać?
Powieść jest utrzymana w tym samym tonie co pierwsza część więc nie ma co tu się nad nią rozpływać. Jednak muszę dodać, że jest strasznie intrygująca i wciągająca przez swoje zawiłości i opóźnianie wyjawienia wszystkich tajemnic z przeszłości. Autorka w fajny sposób przeciąga wyjawienie sekretów abyś my się szybko nie znudzili.
Gorąco polecam.
Mam z tą książką duży problem. Z jednej strony podoba mi się historia w w niej zawarta a z drugiej irytuje mnie sytuacja między bohaterami. Eva jest osobą, która działa mi na nerwy jak nikt inny. Jej ciągłe wahania nastroju są męczące i dzieją się po prostu za często. Wpadnie w płacz gdy chwilę wcześniej się śmiało moim zdaniem pasują idealnie do choroby psychicznej. Rozumiem co przeszła w przeszłości i że siedzi to w niej gdzieś głęboko ale ile można?
Relacje między bohaterami są toksyczne dla nich. Nie jest to zdrowy związek i moim zdaniem powinni to zakończyć jak najszybciej dla własnego dobra. Rozumiem, że nie mogą tego zrobić że względu na uczucie jakim się darzą. Jednak prędzej zginą niż uda się im stworzyć normalny związek. Ciągłe kłótnie i seks na zgodę działały mi już na nerwy. Wydaję się, że bohaterowie nie umieją że sobą rozmawiać inaczej niż przez stosunek. To już wymaga leczenia. W jednej chwili jest między nimi wspaniale a za godzinę oddają sobie pouczę do mieszkań i że sobą zrywają po to by następnego dnia znowu być razem. I to wszystko w ciągu jednego miesiąca. Zdążyli w tak krótkim czasie parokrotnie że sobą zerwać i wrócić do siebie. Co dzień się kłócą by zaraz błagać o wybaczenie. W jednym zdaniu potrafią powiedzieć!że to koniec i nie odchodz ode mnie. Zaczynam sama myśleć jakbym była psychiczna..
Mimo to przeczytałam książkę w ciągu jednego dnia i spędziłam z nią miłe chwile mimo, że czasami miałam ochotę rozszarpać bohaterów za ich głupie zachowanie. Na pewno nie jest to powieść dla każdego ponieważ znajduję się tu dużo scen erotycznych. Wiele z nich jest bardzo śmiałych i nie jedną osoba może czuć się zgorszona.
Na półce czekają 3 kolejne części więc na pewno je przeczytam bo nie była to aż tak zła lektura. Nawet nazwałabym ją mile odmóżdżającą. Nie trzeba przy niej wiele myśleć można jedynie czuć jej klimat.
Z niecierpliwością chciałam przeczytać kolejną część Crossa.
Gideon i Eva zostają oficjalnie parą. Nadal mają problem z brakiem zaufania. Kobieta ciągle podejrzewa go o zdradę i ma mu za złe, że ciągle widuje się z byłą. Gideon zaczyna trzymać na dystans swoją ukochaną, nie potrafi wyznać jej uczuć i swoich koszmarów.
Związek między Crossem a Evą jest szczególny i tak też jest opisany. Na każdym kroku czekają na nich różne problemy ale oni radzą sobie ze wszystkim.
IV tom zmysłowej serii "Dotyk Crossa", która jest najlepiej sprzedającą się serią po "Greyu". Gorący romans między młodą, niewinną dziewczyną a...
Książka z trylogii "Dotyk Crossa" Sylvii Day znajduje na liście bestsellerów największej księgarni internetowej Amazon.com w Stanach Zjednoczonych...
Przeczytane:2021-09-19, Mam, 12 książek 2021,
W niedzielę 18 lipca przeczytałam z wielkimi bólami istnienia "Płomień Crossa". Jest to druga część serii "Dotyk Crossa". Szczerze przyznaję, że okładka to jedyne, co mi się podobało w tej książce :D
W tej części love-story Evy i Gideona przeżywa potężny kryzys i jako, że nie czytałam jeszcze trzeciej części, to zastanawiam się czy w każdym tomie będą się rozchodzić i schodzić na nowo? Poważnie, to dla mnie było nudne i irytujące.
Podobnie jak w pierwszej części, tutaj także było dużo opisów erotycznych, sporo problemów, kilka niedokończonych wątków, które zapewne będą miały zakończenie w kolejnych częściach. Znalazły się słodkie uczucia, ale też strasznie głupie decyzje, które całkowicie wytrącały mnie z równowagi… Jak przeczytałam, co zrobiła Eva z Brettem to dosłownie musiałam zrobić sobie przerwę od czytania, bo tak się wściekałam (w pierwszej chwili) :)
Ale co poradzić - nic co ludzkie, nie jest mi obce ;)
Wątek z Nathanem szczerze mnie zaskoczył i za to szacun dla autorki, jednak samo zakończenie przewidziałam i nie odczułam fajerwerków.
No i to idealizowanie ludzkiego ciała… Gideon potrafi wszystko i ma wspaniałe wszystko (oprócz imienia), Eva tak samo. Ich rodziny to chodzące bóstwa. Nawet Brett to był takie ciacho, że aż strony parzyły od jego uroku…
Oczywiście nabijam się teraz. Po prostu szczerze mnie to irytowało, bo ma się wrażenie, że książka jest nieludzka, nierzeczywista. Wiadomo, książka nie musi być całkowicie zgodna z prawdą, ale po Greyu wiadomo, że takie powieści i nierealne opisy potrafią wpędzać, co niektóre osoby w kompleksy, a po co?
Ogólnie to wiem, że to swojego czasu był hit (gdzieś na świecie), ale ja czuję się zawiedziona tą historią. Opisy seksu powtarzalne i sztucznie wydłużone, (jak pewna część ciała Gideona) do tego stopnia, że zaczęłam je omijać. Za duża ilość wtrąceń i nawiązań do pierwszej części, gdzie powielały się opisy sytuacji czy bohaterów, spowodowała w pewnym momencie, że też zaczęłam je omijać.
Po pierwszej części z lekkim poczuciem zawodu liczyłam bardzo na drugą część, jednak niestety mój zawód i rozczarowanie pogłębiają się. Zobaczymy, co będzie dalej, jednak póki co, zrobiłam sobie dłuższą przerwę od Gideona i Evy.
I tak, jak poprzednio – polecam tylko tym osobom, które lubią klimat Greya oraz jego podróbki – Crossa. Cała reszta, lepiej niech pominie tę powieść ;)