Październik 1939. Po zdemaskowaniu przez Christiana Leitnera, Staszek i Maria zbiegają z Rawicza, pozostawiając w ratuszu nieprzytomnego Niemca. Postanawiają kontynuować swoją ucieczkę na zachód, pomimo tego, że ich fałszywa tożsamość została spalona. Bez grosza przy duszy, mają do pokonania ponad tysiąc kilometrów. Tymczasem Leitner rusza w pogoń - nie chodzi tylko o ujęcie przestępców, ale także o jego honor. Po nieudanej próbie odbicia Obelta, kapitan trafia do obozu jenieckiego, zaś jego podkomendni z Bronkiem na czele starają się przebić na Kresy, do Baranowicz. Zaniewski postanawia odnaleźć Anielę... mimo, że na drodze stoi mu Armia Czerwona
Wydawnictwo: Erica
Data wydania: 2014-03-27
Kategoria: Historyczne
ISBN:
Liczba stron: 312
Język oryginału: polski
Tłumaczenie: brak
Seria Parabellum ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, przypadła mi bardzo do gustu. Nigdy nie ciągnęło mnie do książek, np. obyczajowych, których akcja toczy się podczas którejkolwiek z wojen. Jednak tutaj jest inaczej. Coś jest w Parabellum, że każdy, niezależnie od zainteresowań i płci odnajdzie się w tych książkach i je bardzo polubi.
Parabellum. Horyzont zdarzeń to już druga część książek opowiadających o drugiej wojnie światowej. Głównymi postaciami tych powieści są bracia Zaniewscy, którzy przebywają dwie, całkiem różne drogi do wolności. Stanisław wraz z narzeczoną, Marią uciekają na stronę zachodnią, do Francji, do rodziny kobiety. Ich droga jest bardo niebezpieczna, zwłaszcza, że posłany za nimi jest list gończy. Sam Christian Leitner poszukuje powyższej dwójki, chce ich ukarać za kłamstwa oraz znieważenie oficera. Bronisław Zaniewski natomiast cały czas znajduje się we wschodniej części Polski, ale nie długo, gdyż na niego oraz jego towarzyszy czeka wiele nieszczęść, śmierci, bólu i zwrotów akcji. A tych ostatnich jest bardzo dużo w tej książce, że nieraz ciężko za nimi nadążyć.
Tak samo jak w Prędkości ucieczki, tutaj również prowadzona jest narracja trzecioosobowa. Poszczególne rozdziały ukazują wydarzenia z różnych miejsc, w zależności gdzie dani bohaterowie się znajdują. Co chwilę czytelnik śledzi zdarzenia z innego punktu widzenia, z innej części kraju czy innego państwa. Ciężko jest mi tutaj nie zdradzić zbyt wielu wiadomości. Mogę jedynie przyznać, iż w tej książce dzieje się naprawdę wiele.
Remigiusz Mróz dostarcza czytelnikowi ogromu emocji. Od Parabellum nie da się oderwać, gdyż seria napisana jest w fenomenalny sposób. Styl autora jest zarówno lekki jak i rzeczowy, i konkretny. Bohaterowie są wyraziści i autentyczni. Podczas czytania nie ma się wrażenia, że ma się do czynienia z papierowymi postaciami, wręcz przeciwnie, są stworzeni z krwi i kości. Nie sposób ich nie lubić niezależnie czy są całkiem dobrymi osobowościami czy takimi lekko czarnymi postaciami jak Leitner.
Powtórzę to jeszcze raz, serię Parabellum polubi bądź pokocha każdy niezależnie od wieku, płci czy stopnia zainteresowania tematami wojennymi. Są to powieści wciągające, poruszające oraz bardzo dynamiczne. Nie sposób się podczas lektury nudzić, gdyż całość pochłania do reszty... teraz trzeba tylko czekać na kolejne tomy!
Z ogromną radością i niecierpliwością sięgnęłam po drugi tom serii "Parabellum" Remigiusza Mroza. Rzuciłam się na niego z zachłannością i ciekawością, wciąż mając w pamięci emocje i wrażenia, jakie wywołał we mnie tom pierwszy. Byłam przekonana, że i tym razem się nie zawiodę, że raz jeszcze spędzę z bohaterami niezapomniane, pełne napięcia, smutku i radości, godziny w okupowanej Polsce. I, co? I nie zawiodłam się! Tyle, że tym razem dotarłam aż do Francji.
Nastał październik 1939 r.. Staszek i Maria uciekają z Rawicza. Pragną dostać się do Francji, gdzie będą mogli schronić się u rodziny Marii. Jeszcze nie wiedzą, że ich śladem wyrusza Christian Leitner ani że na swojej drodze raz jeszcze napotkają znienawidzonego Holzera. A to nie wszyscy, z którymi przyjdzie się im zetknąć, bowiem ich tropem podąża ktoś o wiele bardziej niebezpieczny. Bronek wytrwale zmierza do ukochanej Anieli i wraz z kompanami, Kiljanem, Chwieduszko i Kremmerem, przemierza tereny zajęte przez Armię Czerwoną. Bracia nie wiedzą nic o swoich losach, do Staszka i Marii docierają jedynie strzępki wiadomości z Warszawy i to nie najlepszych. Kapitan Obelt po nieudanym odbiciu przez swoich współtowarzyszy trafia do obozu jenieckiego, gdzie, jak myśli, nareszcie uwolnił się od swojego oprawcy, Johanna Blankenburga. Każdy z bohaterów kończy w jakimś sensie swoją wędrówkę i jednocześnie rozpoczyna nową podróż.
Zacznę od końca, czyli zakończenia książki. Musicie wiedzieć, że autor "Parabellum" lubi się pastwić na swoimi czytelnikami ;) Panie Remigiuszu, jak Pan mógł mi to zrobić?! Tak pozostawić w zawieszeniu, taką roztrzęsioną, żądną wyjaśnień... "Horyzont zdarzeń" kończy się dramatycznie, zostawia czytelnika z wieloma pytaniami, na rozdrożu. Podobnie jak bohaterowie, których drogi zbiegły się na chwilę w jednym punkcie, możemy tylko patrzeć z niedowierzaniem na to, co się dzieje. A dzieje się, oj dzieje! I to przez całą powieść. Remigiusz Mróz dokonał rzeczy niezwykłej, nie tylko udowodnił, że można napisać udaną kontynuację, ale podniósł też poprzeczkę, pobił samego siebie. Druga część "Parabellum" wciąga od pierwszych stron i nie pozwala się wyrwać z uścisku przez ponad 300 stron. Nie nudzi, nie drażni, nie rozczarowuje. Za to trzyma w ciągłym napięciu. Gdy już człowiek myśli, że bohaterowie sobie poradzili z kolejnym problemem, powiodło się im, następuje zwrot akcji, powodujący u odbiorcy wstrzymanie oddechu i przyspieszone bicie serca. Wierzcie mi, przeżywałam tą powieść wraz z postaciami z kart książki, uciekałam razem nimi, walczyłam z głodem, strachem, wrogami, płakałam i wściekałam się, miałam wszystkiego dość i miałam ochotę zabijać... Stałam się jedną z nich.
Wspaniale było obserwować w "Horyzoncie zdarzeń" zmiany zachodzące w bohaterach, którzy w tak krótkim, acz intensywnym czasie, odkrywają w sobie cechy, których dotąd nie znali. Obawiają się ich, zaskakują ich one, ale nie potrafią i nie chcą ich cofnąć. Wojna zmienia ludzi. Zmienia też świat. A ja jako czytelnik miałam możliwość zobaczyć te zmiany z punktu widzenia różnych osób, spoglądałam na wydarzenia oczami Polaków i Niemców, okupowanych i okupantów, uciekających i ścigających. Taki zabieg sprawił, że powieść stała się wielowymiarowa i głębsza.
Podoba mi się w prozie Remigiusza Mroza, w jego cyklu "Parabellum", to w jaki sposób w swoje książki wplata elementy historyczne. Opowiada o wydarzeniach pierwszych miesięcy 1939 r. ze swobodą i autentycznością naocznego świadka. Wojna w "Horyzoncie zdarzeń", podobnie, jak w "Prędkości ucieczki", ma ludzki wymiar, jest tragedią jednostek. Ale nie jest główną bohaterką powieści, dzięki czemu, w moim odczuciu, dużo ostrzej można dostrzec jej porażające rozmiary, jej okrucieństwo i ból, jaki ze sobą przyniosła. Ucieczka bohaterów, to nie jest jakaś tam rejterada przed niedogodnościami i niewygodami wojennego życia, to prawdziwa walka o życie i wolność.
Tym, którzy jeszcze nie sięgnęli po "Parabellum" radzę koniecznie to zrobić, nawet jeśli nie przepadacie za tematyka wojenną, bo "Prędkość ucieczki" (od niej trzeba koniecznie zacząć) oraz "Horyzont zdarzeń" to opowieść o ludziach, którzy stają w obliczu czegoś, co ich przerasta i przeraża, lecz nie mają inne wyjścia, jak tylko stawić temu czoła.
Wojna niesie ze sobą śmierć, cierpienie i zniszczenie, jest okrutna i brutalna. Nie można jej jednak odmówić tego, że jest, o zgrozo, świetnym i chętnie wykorzystywanym motywem literackim. Najciekawsze opracowania i powieści historyczne praktycznie zawsze w pewien sposób nawiązują do określonego konfliktu zbrojnego. W ostatnich kilkudziesięciu latach, z oczywistych względów, najwięcej emocji zbudza II wojna światowa. Sporo tekstów napisanych przez świadków wojny widnieje już w kanonie lektur szkolnych, a te napisane przez ludzi, którzy szczęśliwie jej nie doświadczyli, cieszą wielką, choć już pozaszkolną popularnością.
Przykładem tego typu utworu jest cykl powieściowy ,,Parabellum" stworzony przez Remigiusza Mroza. Pierwsza część tej serii, ,,Prędkość ucieczki", podbiła serca większości bloggerów, którzy postanowili po nią sięgnąć. Muszę przyznać, że ja również jestem wielbicielką tego tomu, a to oznacza, że od jego kontynuacji wymagam naprawdę sporo. ,,Horyzont zdarzeń" na szczęście szybko trafił w moje ręce i... równie bystro wrócił na półkę. Dlaczego?
Co tu dużo mówić, wszystkie części ,,Parabellum" czyta się błyskawicznie. Druga część tego cyklu jest o sto stron krótsza od swojej poprzedniczki, ale jej akcja nie zwalnia nawet na chwilę. Bracia Zaniewscy podróżują po całej Europie, jeden wraz ze swoją żydowską narzeczoną ucieka przed nazistami do Francji, drugi musi zmagać się z nieludzkimi czerwonoarmistami. Dokładny opis fabuły znajdziecie w recenzji ,,Prędkości ucieczki". To dobry moment na to, żeby wspomnieć o tym, że powinno czytać się te powieści w odpowiedniej kolejności. Jeśli zaczniecie od drugiej części, ominie Was sporo informacji i rozwiązań, których efekty są bardzo ważne dla rozwoju fabuły w ,,Horyzoncie zdarzeń".
Akcję tej książki poznajemy z czterech perspektyw: Obelta, polskiego kapitana, który trafił do niemieckiego obozu jenieckiego; Bronisława i jego towarzyszy, którzy walczą na Wschodzie; Stanisława uciekającego wraz z narzeczoną do Francji oraz niemieckich żołnierzy tropiących Staszka i Marię z charyzmatycznym Christianem Leitnerem na czele. W tej części poznaliśmy kilku nowych bohaterów takich jak Wiektor Iwanowicz Sidorenko, mały Lucas czy państwo Boiss. Część z nich odegrała w tej historii niebagatelne znaczenie, inni zniknęli równie szybko, co się pojawili. Niestety, jak to na wojnie, z pewnymi bohaterami, znanymi jeszcze z Prędkości ucieczki, musieliśmy się pożegnać. Bardzo się cieszę, że pod koniec tej tej książki przynajmniej jeden z braci przypomniał sobie o swoich rodzicach. Nieco niepokoiło mnie to, że Staszek wędrował z ukochaną przez Niemcy ani razu nie wspominając swoich rodziców, którzy pozostali w okupowanej Warszawie. Poczynaniami Bronisława również nie kierowała troska o matkę i ojca, ale o Anielę, dziewczynę, którą zostawił w Baranowiczach. Mam nadzieję, że wątek losu rodziców, a właściwie już samej matki braci, zostanie przedstawiony w kolejnych częściach.
Tym, co jest najbardziej charakterystyczne dla prozy Remigiusza Mroza są niesamowite zwroty akcji. Czytelnik nie jest w stanie przewidzieć, co wydarzy się na następnej stronie, a jeśli ma jakieś przewidywania, z pewnością są one błędne. To zwodzenie czytelnika jest ważnym elementem ekspresowo rozwijającej się akcji oraz fabuły ,,Horyzontu zdarzeń". Bez niego ,,Parabellum" nie byłoby tym samym, czym jest.
Na pochwałę w tej książce zasługuje również to, co jest bardzo ważne dla każdego bibliofila - oprawa graficzna. Wszystkie części ,,Parabellum" rzeczywiście wyglądają na półce jak cykl i to porządnie wydany. Oto kolejny powód przemawiający za tym, że warto sięgnąć po ,,Horyzont zdarzeń" zwłaszcza jeśli lubicie podejrzane zbiegi okoliczności oraz wartką akcję. Drugą część tego wielowątkowego cyklu można nazwać zarówno powieścią historyczną, jak i sensacyjną, więc każdy powinien znaleźć w niej coś dla siebie. Polecam i życzę miłej, choć niestety bardzo krótkiej, lektury.
Druga część historii, serii Parabellum, która skradła moje serce. Tak realnie odzwierciedlone losy naszych bohaterów sprawiają, że mam wrażenie, iż jestem tam z nimi i przeżywam te trudne chwile. Bardzo podoba mi się ta seria wojenna Pana Remigiusza, natomiast po przeczytaniu tej części uważam, iż była ona ciutek słabsza od pierwszej. Nie mogę się doczekać aby przeczytać zakończenie ?
Zapraszam również na Instagram
www.instagram.com/ksiazkowa_nutka
oraz strnę @Ksiazkowa_nutka na facebooku
Jak na powieść historyczną, bardzo wiarygodnie oddane realia czasów. Bohaterowie są niesztampowi, kiedy już wiemy jak w danej sytuacji powinni się zachować, następuje zwrot akcji i odnajdujemy nową cechę w naszych bohaterach. Relacje międzyludzkie podczas wojny i relacje rodzinne, to coś o czym naprawdę warto poczytać.
Druga część trylogii Parabellum trzyma poziom!
Staszek i Maria uciekają z Rawicza w kierunku Rzeszy. Narzeczeni będą zmuszeni do zmierzenia się z kolejnymi trudnościami na swojej drodze do Francji. Christian Leitner ma zostać członkiem SS, ale wierzy, że wkrótce spotka się z żoną i synem. Po głowie jednak ciągle chodzi mu Gina a rozkazy każą mu szuka Holzera. Natomiast drugi z braci Zaniewskich, Bronek jest po drugiej stronie i musi zmierzyć się z sowieckim okupantem. Czy drogi tych bohaterów wreszcie się zejdą?
Główne postacie trylogii stają się coraz bardziej wyraziste, a ich los niepewny. Staszek i Maria to bohaterowie, których nie da się nie lubić - nawet w tak trudnych chwilach okazują sobie drobne czułości. Poznają się w nowej sytuacji, co nie zmienia ich miłości a wręcz ją umacnia. Bronek natomiast wpada w kolejne tarapaty, próbując dostać się do ukochanej. Z każdą stroną sytuacja staje się coraz bardziej napięta a czytelnik nie wie, czy naszym bohaterom uda się dotrzeć do miejsca destynacji. Przy okazji poznajemy pierwsze miesiące od rozpoczęcia II wojny światowej z perspektywy tych kilku osób. Realia tego okresu mają wpływ na naszych bohaterów - na ich sytuację życiową, ich przemiany psychologiczne. Wszystko to przedstawione jest w czytelnej, fabularyzowanej formie, przystępnej dla każdego czytelnika. To zupełnie inna opowieść niż te, do których przyzwyczaił nas autor, ale trzeba przyznać że jest to bardzo pozytywne zaskoczenie. Zakończenie, tak jak w pierwszej części zaskakuje i nie pozostaje nic innego, jak zacząć od razu trzecią i niestety ostatnią cześć Parabellum.
To już druga część trylogii pana Mroza, której nie mogłam odłożyć na później. Po dobrej pierwszej części nie zawiodłam się i tym razem. Akcja się rozpedziła, że chwilami trudno mi było złapać oddech, jakbym tam była, w bydlęcym wagonie, zmęczona i głodna w drodze do Francji, ścigana przez gestapo, pod czujnym okiem bandziora, który też chce przeżyć za wszelką cenę. Książka jest niemożliwa, jeśli nie macie czasu, to po nią nie sięgajcie.
Góry nie zaznały krwi przez niemal trzy lata. Panujący w nich spokój trwał, od kiedy Wiktor Forst ujął mordercę nazywanego Bestią z Giewontu – i...
Pierwszy polski thriller psychologiczny na miarę największych światowych bestsellerów! Cały świat czytał Stiega Larssona, potem Jo Nesbo, a teraz...
Przeczytane:2019-10-06,
Wojna istnieje, nadal zbierając krwawe żniwo. Jednak wśród zawieruchy nieustannie znajduje się miejsce na uczucia, na miłość, w świecie pozornie z niej wyzutym. Czy wystarczy odwagi, aby ciągle trwać w swojej walce? W walce o najwyższą stawkę...
Po naprawdę dobrym pierwszym tomie postanowiłam kontynuować przygodę i sięgnąć po dwa kolejne. Na szczęście, całość dostałam w pakiecie. Ta recenzja będzie troszkę nietypowa, gdyż doszłam do wniosku, iż najlepiej od razu opisać obie części. Są bardzo integralne, człowiek ma ochotę jak najszybciej odkryć losy bohaterów. Zapewne wiele osób poszło (lub pójdzie) moim śladem, otoczy trzema książkami na raz. Mamy do czynienia ze świetną serią, wciągającą bez reszty. Tak, to zwięzła historia, ciężko oddzielić od siebie poszczególne fragmenty. Zwłaszcza teraz, gdy akcja pędzi do przodu, aż do fantastycznego finału. Cieszy mnie możliwość przeczytania trylogii, zapoznania z prozą Remigiusza Mroza. Wiem, że później zajął się przede wszystkim stricte kryminałami, ale już rozumiem jego fenomen — duży talent do opowiadania, stwarzania bardzo interesujących postaci. Trudno się nudzić, proszę mi wierzyć.
Pierwszy tom w porównaniu z tymi wydaje się być wręcz stateczny. Tutaj fabuła niesamowicie przyspieszyła, głównie ze względu na to, iż znamy bohaterów, więc możemy skupić uwagę na tym, co ich czeka. A ciągle są narażani na niebezpieczeństwa, wyzwania, najczęściej zahaczające o najcięższą walkę — byle przeżyć. A przyznam, łatwo ich polubić, kibicować, oby dotrwali. Dodatkowo ujmuje mnie fakt, że przedstawione w książkach historie mogły wydarzyć się w rzeczywistości. Ile osobistych bitew stworzyła wojna? Miliony. Miliony istnień czujących nieustanne zagrożenie. Nie chcę popadać w banały, lecz taka świadomość przeraża. Zwłaszcza podczas czytania tego typu powieści.
Każdy rozdział dotyczy innej postaci, trudno mi wybrać, czyje losy najbardziej mnie zainteresowały. Wszystkie są absolutnie istotne, to elementy układanki, niezbędne do dobrego spojrzenia na całość. A sam Remigiusz Mróz musiał włożyć sporo pracy w stworzenie swojej serii, na co pragnę zwrócić uwagę. Sądzę, że była to dla niego nauka, dopytywanie o takie detale, jak odpowiednie umundurowanie, nazewnictwo. Nie zapomniał też o świetnym odmalowaniu otoczenia, co zawsze wydaje mi się być ważne, wówczas łatwiej wczuwamy się w lekturę.
Trudny temat, lecz trylogia „Parabellum” nie jest wyciskaczem łez, mimo wzruszeń, jakich bohaterowie potrafią dostarczyć. Ale znajduje się również miejsce na odrobinę poczucia humoru w ciężkich czasach, co dodaje pewnej oryginalności. Może się wydawać, że fabułę mocno rozciągnięto, aczkolwiek sama uważam to za zaletę. Za zaletę, gdyż uniknięto pozostawienia czytelnika z niedosytem. I wielkie ukłony za stworzenie Christiana Leitnera, ponieważ skonstruowano go w świetny sposób. Nie chcę zdradzać zbyt wiele, jednak ten bohater robi spore wrażenie, głównie ze względu na dualizm jego osobowości. Moje początkowe obawy, podczas sięgania po tom pierwszy, prędko zostały rozwiane. Mróz w istocie pisze naprawdę nieźle.
Trochę żałuję, że to już koniec mej przygody z „Parabellum”. Polecam osobom szukającym wciągającej lektury na jesienne wieczory, o niebanalnej tematyce. Gwarantuję, szybko „uporacie” się z czytaniem, a później długo będziecie analizować poszczególne wydarzenia. Mam nadzieję, iż jeszcze uda mi się zetknąć z Remigiuszem Mrozem, porównać jego nowsze dzieła z debiutem.