Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2013-08-26
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 370
Kiedy można powiedzieć, że nasz świat rozpadł się na milion kawałków, jakich nie da się już nigdy poskładać? W sytuacji kiedy osoba, którą się kocha upada postrzelona i z każdą sekundą życie zdaje się z niej uciekać? A może w momencie gdy padają oskarżenia o zdradę, jakiej nie było? Albo jest to chwila ujawnienia czynu, rzucającego mroczny cień na uczucie, wydawające się do tej pory bez skazy? Co zrobić z bólem odczuwanym nieustannie, bezsilnością odbierającą nadzieją na lepsze jutro i wspomnieniami wciąż powracającymi i rozdrapującymi na nowo głęboko zadane rany? Uciec od tego co jeszcze do niedawna było najważniejsze, ale dokąd, jeżeli przed oczyma ma się obrazy niedawnego szczęścia? Jak przetrwać następną godzinę, dzień, tydzień jeżeli nie ma nikogo i niczego służącego wsparciem?
Obraz Brade`a upadającego na scenę i powiększającej się krwawej plamy na jego ubraniu Ally nie zapomni do końca życia.Nie tak miał się skończyć ten dzień, a kolejne również powinny być zupełnie inne. Jednak zamiast szczęścia u boku ukochanego całkiem inne emocje stały się udziałem dziewczyny i wspólnych przyjaciół. Szpital, czuwanie przy łóżku, czekanie na to,co powiedzą lekarze, i tak bez wytchnienia, aż do chwili gdy kolejny cios uderza w młodą kobietę. Dlaczego padły takie słowa z ust człowieka, którego kocha się tak mocno? Czy jeden nic znaczący gest może zniszczyć prawdziwą miłość? Przecież tamto wydarzenie należy do przeszłości i w ogóle się nie liczy ... lecz czy na pewno tak jest? Ktoś może zapatrywać się inaczej to, co miało miejsce. Toma i Bradina łączą braterskie więzy, do tej pory wydawało się nierozerwalne, ale teraz ... teraz wszystko wygląda inaczej. Ustąpienie miejsca temu drugiemu wydaje się jedynym rozwiązaniem, chociaż czy naprawdę trzeba zrobić krok w tym kierunku? Ally nie ma już nic do stracenia, prawda jest tylko jedna, lecz czasem różnie się ją postrzega. Kilka rzuconych zdań wystarczy by miłość zamienić w cierpienie, czy szczera rozmowa pozwoli powrócić szczęściu? Życie w blasku fleszy nie zawsze jest sielanką, szczególnie gdy ukrywa się coś, co może zagrozić sukcesowi, zachowanie tajemnicy nie jest łatwe, ale innego wyjścia nie ma ... Sekrety mają to do siebie, że nawet te najlepiej strzeżone w końcu wychodzą na jaw, a wtedy rusza lawina wydarzeń, jaką trudno zatrzymać, pozostaje po niej ślad zniszczonych więzi.
Miłość podobno przenosi góry, zaufanie pozwala pokonać każdą przeszkodę, gdy ma się wsparcie bliskich ludzi nie ma takiej trudności, która mogłaby zagrozić odzyskanemu szczęściu. Ale kiedy w grę wchodzi ambicja, zazdrość, niespełnione uczucie czy nie jest naiwnością wierzyć w przyszłość pełną radości? Przed Bradem kolejne trasy koncertowe, Ally poznaje blaski i cienie życia z gwiazdorem, jak potoczą się ich wspólne losy? Do tej pory wychodzili zwycięsko z każdego kryzysu, ich los maluje się w jasnych barwach, co jednak z przeszłością będącą wciąż nie zamkniętym rozdziałem? Może nadchodzi czas na ostatnią spowiedź?
Druga część historii o Ally i Brade`inie rozpoczyna się w tym samym momencie, w jakim zakończył się pierwszy tom. Opowieść o zwykłej dziewczynie i gwieździe rocka toczy się dalej i nie brak w niej kolejnych zwrotów w fabule, chociaż mogłoby się wydawać, że zakończenie i jednocześnie początek mogły wyczerpać pulę zakrętów akcji. Autorka jednak nie poprzestała tylko na wątku zainicjowanym w poprzedniej książce, serwuje czytelnikom, a przede wszystkim bohaterom, kolejne problemy do rozwiązania, które nie zawsze jest zadowalające dla wszystkich zainteresowanych. Uczuciowy trójkąt i to nie jeden nie pozwala być do końca pewnym co jeszcze przed postaciami. Przeszłość okazuje się również ważnym motywem, w niej ścieżki postaci mają swój początek, a teraźniejszość i przyszłość są w dużej mierze jej konsekwencją. Zakończenie drugiego tomu tak inne od poprzedniej części okazuje się dawać do myślenia, że spokój jest tylko pozorem, za jakim kryje się coś przeciwnego.
Matthew Hansen, przystojny młody psycholog doradza kobietom, jak zbudować satysfakcjonujący je związek i nie pozwolić sobą manipulować.Jest twórcą...
Kontynuacja bestsellerowej powieści Niny Reichter. Pełna napięcia, romantyczna opowieść o miłości w szponach show-biznesu. Poznaj tom III cyklu "Ostatnia...
Przeczytane:2013-11-04, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2013, Posiadam,
Wewnętrzne rozdarcie „Ostatnia spowiedź. Tom II” Nina Reichter wyd. Novae Res rok: 2013 str. 354 Ocena: 4/6 Długa czekałam na możliwość sięgnięcia po drugi tom Ostatniej spowiedzi i choć leżał on spokojnie na mojej półce, nie od razu mogłam się z nim zapoznać. Na szczęście, jeszcze nim z drzew opadły wszystkie jesienne liście zakończyłam lekturę i... no właśnie. Czy zachwyciłam się, jak przy okazji pierwszego tomu? O tym przekonacie się jedynie zapoznając się z poniższym tekstem. Pierwszy tom serii zatytułowanej Ostatnia spowiedź zakończył się dość tragicznie i, jeśli mam być zupełnie szczera, to chyba właśnie to zakończenie sprawiło, że książka tak zapadła mi w pamięci. W końcu, bądźmy szczerzy, większość autorów wie, że żeby zadowolić czytelnika muszą postępować według określonego schematu (przynajmniej jeśli w grę wchodzi jakikolwiek romans). I tak zawsze mamy jego i mamy ją (dla odmiany czasem ją i ją lub jego i jego). On i Ona się poznają, zakochują, tworzą parę, pojawiają się problemy, które pokonują i następuje happy end (ewentualnie coś staje im na przeszkodzie, pokonują przeciwności, tworzą parę i następuje szczęśliwe zakończenie). W wypadku Ostatniej spowiedzi wszystko potoczyło się zgoła inaczej. Niby jest on i ona. Niby coś między nimi iskrzy i mają się ku sobie. Jednak ich potencjalny związek z góry skazany jest na przegraną. Tak to przynajmniej wygląda na pierwszy rzut oka. Na szczęście nie zawsze to, co nam się wydaje, jest rzeczywistością. Kiedy tę starą prawdę odkrywają główni bohaterowie, odnieść można wrażenie, że ich uczucie jest w stanie przenosić góry. Wtedy jednak ma miejsce prawdziwa tragedia, która przekreśla dosłownie wszystko, ale... No właśnie, na szczęście jest ale i ta "tragedia" nie przekreśla jednak absolutnie wszystkiego. Bohaterowie zmieniają jednak odrobinę sposób patrzenia na świat i na samych siebie. Ta zmiana powoduje, że Bradin i Ally oddalają się od siebie i wszystko na niebie i ziemi wskazuje, że jednak się ze sobą nie zestarzeją. Chyba, że... coś ponownie stanie im na drodze i ich losy po raz wtóry się odmienią. Wiele sobie obiecywałam po tej książce. W mojej wyobraźni, od chwili odłożenia do biblioteczki pierwszego tomu, rodziły się różne scenariusze tego, jak mogą zakończyć się przygody Ally i Bradina. Nie spodziewałam się jednak takiego obrotu wydarzeń. Oczywiście mogłam przewidzieć pewne wątki, inne były logicznym następstwem tego, co autorka zaprezentowała w części pierwszej, nie myślałam jednak, że wszystko aż tak się... rozkręci. Bo problemy między parą zaczynają narastać zamiast maleć. Mnożą się w nieskończoność, w pewnym momencie można wręcz dojść do wniosku, że są one silniejsze niż miłość łącząca tę dwójkę. A sama miłość może być tak różna i skierowana w tak wiele stron i odbierana na tak wielu płaszczyznach, że... czasami można się pogubić. Czasem można wręcz zapomnieć, kogo rzeczywiście się kocha, kogo szanuje, a z kim chce się przyjaźnić. Może nawet osoba, która jest twoim najlepszym przyjacielem, w rzeczywistości jest miłością twojego życia, a ukochany to bratnia dusza, ale do miłości mu jednak daleko? Po lekturze drugiego tomu Ostatniej spowiedzi mam mieszane uczucia. Książka mi się podobała. Dobrze mi się ją czytało. Dialogi były ciekawe i wciągające, a opisy, w zdecydowanej większości, nieprzegadane. Autorka miała również bardzo ciekawy pomysł na powieść, ale... chyba w pewnym momencie przesadziła z pomysłami. Podczas lektury odniosłam wrażenie, że czytam nie do końca fenomenalne połączenie kilku książek, zamiast bardzo dobrej jednej. Szkoda, bo potencjał był i to ogromny. Mimo jednak pewnych niedociągnięć uważam, że książka była dobra. Zachęcam więc do zapoznania się z nią i wyrobienia na jej temat własnej opinii.