Nowy drapieżnik

Ocena: 5.25 (4 głosów)

A jeśli człowiek nie jest ostatnim ogniwem ewolucji?

Jeśli pojawił się ktoś, dla kogo jesteśmy jedynie stadem oszalałych ze strachu owiec, na które poluje?

Urodził się chory. Nieuleczalnie, śmiertelnie chory. Jego dni były już policzone i nikt nie był w stanie znaleźć dla niego lekarstwa. Aż w końcu, przypadkiem, natrafił na nie sam. Wyzdrowiał, nabrał niespożytych sił. Ale lekarstwo okazało się większym przekleństwem od choroby. Stał się bestią...

Dwa zabójstwa, do których doszło na warszawskiej Pradze w odstępie dwudziestu lat. Czy coś je łączy? Madejski, stary gliniarz, alkoholik, nieudacznik i gbur, którego jedynym talentem jest umiejętność pakowania się w kłopoty, uważa, że jak nabardziej. Nikt w to nie wierzy, a jednak krok po kroku policjant zaczyna odsłaniać przerażającą prawdę. Nikt, oprócz początkującej dziennikarki i brutalnych gangsterów, którzy nie boją się nikogo. Nikogo, oprócz jednego człowieka. Zabójcy. Drapieżnika. Zagubionego i przestraszonego swoją siłą chłopaka, który usiłuje uciec przeznaczeniu...

Informacje dodatkowe o Nowy drapieżnik:

Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2013-11-18
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN: 9788377853160
Liczba stron: 486

więcej

Kup książkę Nowy drapieżnik

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Nowy drapieżnik - opinie o książce

Avatar użytkownika - bambi12
bambi12
Przeczytane:2014-02-14, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam,

Wiemy, że nie mamy naturalnych wrogów na naszej planecie. Zdominowaliśmy prawie całą kulę ziemską. Czy to oznacza, że już nie ewoluujemy? Nigdy wcześniej się nie zastanawiałam co by było, gdyby nagle pojawiło się coś lub ktoś dla którego bylibyśmy się pożywieniem? Jeśli w wyniku badań, eksperymentów genetycznych, mutacji lub ewolucji powstałby nowy, nieznany dotąd organizm i stałby się naszym naturalnym wrogiem...

Maciej, główny bohater, mieszka na warszawskiej Pradze. Całe dnie spędza w pokoju. Ten młodzieniec od urodzenia jest nieuleczalnie chory. Nikt nie potrafi mu pomóc. Nie jest w stanie wstać z łóżka, czy bez pomocy skorzystać z toalety. Jednak nagle...

Wiele lat później na Pradze na udar mózgu umiera jeden z gangsterów. To początek serii zgonów wielu członków półświatka. Czy ambitna dziennikarka wykryje co naprawdę spowodowało ich śmierć? Spostrzegawczy policjant Madejski zauważa niemałą zbieżność ze śledztwem sprzed 20 lat. Mimo, że komendant chce rychłego zakończenia dochodzenia to uparty glinarz nadal prowadzi sprawę, której tropy prowadzą go do niebezpiecznych miejsc, gdzie ma styczność z bardzo podejrzanymi osobnikami. Czy ściga człowieka?

Pomysł na fabułę jest ogromną zaletą tej powieści. Dobrze i szczegółowo nakreślony. Autor w książce przedstawił interesujące przypuszczenia, które uzasadnił hipotezami naukowymi. Nakreślił bardzo ciekawą ideę przemiany człowieka. Tajemniczą, przerażającą, realną.

Ogromną zaletą tej książki są również doskonale nakreśleni bohaterowie. Każdy z nich jest bardzo szczegółowo scharakteryzowany, zapada w pamięć. Maksymy "zbirów spod siłki" są przezabawne. Wiele z nich sobie zapisałam. Język powieści jest prosty, przystępny dla czytelnika. Autor umiejętnie zharmonizował słownictwo z rolą każdego z bohaterów.

Anna Damasiewicz, która jest autorką projektu graficznego okładki idealnie oddała istotę przekazu powieści. Trzy wyraziste kolory przyciągające wzrok, w centrum maska/część twarzy zapowiadająca coś nieznanego, obcego, intrygującego, mrocznego.

Książka to połączenie kryminału z wątkiem fantastycznym, miłosnym i sensacyjnym. Żywa, bardzo wciągająca akcja, wyśmienita intryga. Nadzwyczajna, dobitna, mroczna, zajmująca, nieprzeciętna, nienaśladowcza opowieść, która wywołuje wiele emocji. Powieść jest idealnie doszlifowana w każdym aspekcie. Ponadprzeciętna, nowatorska. Uatrakcyjniona ironią i humorem. Zaskakujące, nietypowe zakończenie. Byłam oszołomiona.

Powieść jest bardzo udanym debiutem Zbigniewa Zborowskiego. Czyta się ją niezmiernie szybko. Lektura inna, niebanalna, niekonwencjonalna. Dowodzi olbrzymiego talentu autora. Czekam z niecierpliwością na jego kolejną książkę.

Zbigniew Zborowski (rocznik 1966) - reporter, który na przełomie lat 80-tych i 90-tych trudnił się przemytem z Berlina Zachodniego. Później pracował jako robotnik leśny w Bieszczadach oraz podróżował (m.in. Chiny, Indie, Nepal). W 1991 roku rozpoczął pracę jako dziennikarz w "Życiu Warszawy". Pracował też jako prezenter w telewizji Superstacja. Obecnie pełni funkcję zastępcy redaktora naczelnego w dwutygodniku "Pani Domu". W 2013 roku ukazała się jego debiutancka powieść "Nowy drapieżnik".

Link do opinii
Avatar użytkownika -

Przeczytane:2014-10-13,
Głównym motywem książki Zbigniewa Zborowskiego jest pojawienie się tytułowego nowego drapieżnika. Dlaczego nowego? Stare drapieżniki już nam nie wystarczają? Ano, nie bardzo. Człowiek rozpanoszył się na szczycie piramidy ewolucyjnej i czuje się panem świata, jest według autora "drapieżnikiem ostatecznym" - żądnym krwi zabójcą doskonałym. I to jest ten moment w którym pytam - czy aby na pewno? Czy przypadkiem to nie jest tak, że może nas położyć byle robal czy byle bakteria? Ale wróćmy do książki... Mamy więc Drapieżnika... Mamy głównego bohatera Maćka (a raczej "najgłówniejszego", bo głównych jest jeszcze co najmniej dwóch, w porywach do trzech) - schorowanego, przykutego do łóżka chłopca u kresu życia. Jedynym jego zajęciem jest przyglądanie się ptakom z okna swojego pokoju. Nikt nie jest w stanie postawić jednoznacznej diagnozy, przypisuje mu się wszelkie bardziej lub mniej znane choroby neurologiczne i zaburzenia psychiczne. Pod wpływem pewnych tragicznych wydarzeń stan chłopca znacznie się poprawia. Pewnego dnia, jego życie ulega ogromnym przeobrażeniom... Mamy młodą - i chociaż autor usilnie chciał przekonać, że jest inaczej - głupiutką dziennikarkę Izę. Dziewczyna pochodząca z dobrze postawionej rodziny odrzuca pomoc ojca i stara się żyć na własną rękę. Z rozpaczliwie marnym skutkirm i z kiepskimi, suchymi żartami na ustach. Pewnego dnia poznaje Drapieżnika. Mamy żywy stereotyp warszawskiej przestępczości zorganizowanej w postaci Kulawego, Żyły, Jebuta, Czarnego, Prędkiego, Hardego, Pita, Poga, Flaka, Dżodża i... innych ziomków, których dziwacznych pseudonimów nie jestem w stanie wygrzebać z zakamarków pamięci. Chyba nie zdradzę zbyt wiele, jeśli powiem, że zapamiętać wystarczy szefa - Kulawego i Żyłę - od którego śmierci zaczyna się cała zabawa. Żyła oczywiście tuż przed śmiercią natyka się na... Drapieżnika. A skoro już o śmierci warszawskiego oprycha (no bo przecież nie mafioso, nie przesadzajmy...) była mowa, to naturalnym jest umieszczenie w powieści całego zastępu panów w mundurach, którzy tak właściwie to... nic nie robią. Potrafią zawalić najprostsze sprawy, nie zastanawiają się zbytnio nad prowadzonymi śledztwami - byle do umorzenia i jedziem dalej. A, tak - raz świetują dzień kobiet, a potem wielki sukces, który tak naprawdę nie można nazwać wcale a wcale sukcesem, ani nawet zasługą. Madej - Jacek Madejski - dwadzieścia lat w policji, kawał drania i pijaka, szybko łączy fakty, ma kontakty ("ucholi") w całym mieście, z wszystkim sobie poradzi, jako pierwszy dostrzega związek pomiędzy sprawami pozornie ze sobą nie powiązanymi. Mimo to, jego życie to pasmo porażek. Nie mogę do tej pory zrozumieć dlaczego pozwalał sobą pomiatać swemu przełożonemu... ja rozumiem, że stopnie i tak dalej, ale Madej to chłop z jajami, podejmujący porąbane decyzje - dlaczegooo Jeleń mógł go tak rozstawiać po kątach?! Zabrakło mi czegoś w tej relacji młody przełożony - starszy podwładny. Gont. Marek Gont. Z Bondem ma tyle wspólnego, że wspomina o nim sam autor książki. Tyle. Narwany, głupkowaty, napakowany i dwumetrowy Mr. Universe. Albo przynajmniej Mister Centralnego Biura Dochodzeniowego. Arcy-wróg Madeja, ustawiony w kolejce do Izy (jak pół miasta), bardziej przypomina któregoś z zakapiorów Kulawego, niż funkcjonariusza dochodzeniówki. Chociaż należę do kategorii panien które to według znanego powiedzenia za mundurem stoją sznurem, nie potrafię w Nowym drapieżniku - ociekającym wręcz testosteronem zmieszanych z mocnym alkoholem, odnaleźć bohatera, którego charakter, postawa i działania przyprawiłyby mnie o palpitacje. Albo chociaż lekką arytmię serca. Co prawda w jednym z końcowych rozdziałów wyczyny Madeja wysuwają go przed szereg pozostałych funkcjonariuszy przewijających się przez karty utworu, ale czymże jest jeden króciutki rozdzialik wobec pozostałych czterystu - kilku stron? Książka jest oczywiście... do przeczytania. Jak na debiut - w porządku. Pomysł na fabułę - świetny, szacun za całe to fachowe słownictwo medyczne. Okładka - świetna, w stylu amerykańskich mistrzów horroru. Ale mimo wszystko sporo dialogów wydało mi się kreowanych mocno "na siłę". Nadużywanie monosylab w wypowiedziach bohaterów, wkładanie w usta warszawskich bandziorów niemalże filozoficzno - egzystencjalnych przemyśleń poprzerywanych podwórkową łaciną wydało mi się sprzeczne z ich obrazem kreowanym kilka(naście) stron wstecz. Kiedy rozmawiają na spokojnie czytamy - "no", "aha", "mhm", a kiedy oczekujemy właśnie takiej szybkiej wymiany zdań, na przykład w czasie "strzelaniny", dostajemy dłuższe, stylistycznie ładne i przemyślane zdania. Pominę już cały gangsterski slang na który reagowałam atakiem śmiechu. No tak, jeszcze te mało śmieszne żarty Izy, które wywoływały u mnie hiperwentylację. I bramkarz w warszawskim klubie - Makiwara. Wszystkie te irytujące drobnostki lub błahe niedociągnięcia w efekcie końcowym ujmują sporo całej historii.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Noelka
Noelka
Przeczytane:2014-03-27, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2014, Mam, Przeczytane,
"Nowy drapieżnik" - znakomity debiut

Co by się stało, gdyby człowiek nie był ostatnim ogniwem ewolucji? Na to pytanie odpowiada książka Zbigniewa Zborowskiego "Nowy drapieżnik".

Od najmłodszych lat na lekcji biologii uczą nas, że człowiek nie ma naturalnych wrogów, gdyż jest ostatnim ogniwem łańcucha pokarmowego. Co więcej, żaden gatunek nie ma takiego potencjału, by ewoluować na tyle, by stać się dla nas zagrożeniem. A gdyby jednak taki osobnik się pojawił? Nowy drapieżnik, dla którego ludzie byliby jedynie stadem owiec, na które poluje?

Głównym bohaterem jest Maciek Kinżej, nastolatek od dzieciństwa przykuty do łóżka. Jego choroba jest nieuleczalna, co więcej lekarze nie wiedzą, co mu tak naprawdę dolega. Diagnozy są różne - encyfalopatia, schizofrenia paranoidalna, nieznana postać zespołu Tourette'a, a nawet choroba Parkinsona. Nie ma dla niego lekarstwa. Pewnego dnia, pod wpływem traumatycznego wydarzenia, jego sytuacja diametralnie się zmienia...

Od tamtego wydarzenia minęło 18 lat. Maciek, według rokowań lekarzy, powinien już dawno nie żyć. Tymczasem nie tylko żyje, lecz także ma się całkiem dobrze - jest aktywny zawodowo, zarabia zawrotne sumy pieniędzy. Jednak przede wszystkim jest także niezwykle niebezpieczny, niczym bestia...

Tymczasem jeden z członków warszawskiej mafii umiera na udar mózgu. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nietypowy przebieg choroby i jej niezwykłe podobieństwo do przypadku sprzed 18 lat. Sprawą zajmuje się starszy aspirant Jacek Madejski, zesłany za brak postępów w śledztwie dotyczącym Gangu Obcinaczami Uszu, do Komendy Stołecznej Policji. Madej nie wie nawet, że to dopiero początek serii zgonów bandytów. Kto za tym stoi?

"Nowy drapieżnik" to połączenie kryminału, thrillera i horroru, czyli dla każdego coś miłego. Książkę czyta się szybko, gdyż przedstawiona w niej historia jest niezwykle wciągająca. Czytelnik zastanawia się, co wydarzy się dalej. Początkowo duża ilość wątków oraz skakanie po datach - raz jest rok 1994, raz 2012, może trochę zdezorientować czytelnika, ale powoli wszystko zaczyna układać się w logiczną całość.

Powieść jest bardzo dobra, szczególnie, że to debiut Zborowskiego. Książka obfituje w nagłe zwroty akcji, które zmieniają perspektywę o 180 stopni. Misterna intryga jest niezwykle oryginalna, jeszcze nie spotkałam się z takim pomysłem. Spodobało mi się, że wszystko jest naukowo wyjaśnione, co dodaje książce wiarygodności. Widać, że autor się postarał, zbierając materiały do swojej powieści. Wyjaśnię skrupulatnie, czym są neuroprzekaźniki, dopamina oraz na czym polegają konkretne choroby. Jednym słowem, wątek medyczny jest dopracowany.

Jeśli chodzi o warstwę językową, to autor umiejętnie łączy style - m.in. naukowy z potocznym. Kwestie wypowiadane przez lekarzy, policjantów, gangsterów są wiarygodne. Raziła nie jedynie zbyt duża ilość wulgaryzmów, ale widać teraz bez nich książka się nie sprzeda. Należy także nastawić się na mocne opisy, które akurat lubię.

Zbigniew Zborowski świetnie opisał portrety psychologiczne postaci. Aspirant Jacek Madejski to stary policjant, który na swojej robocie zjadł zęby. Przed ostatnie lata pracował w Centralnym Biurze Dochodzeniowym, jednak z powodu niepowodzenia, został przeniesiony do Komendy Stołecznej Policji. Teraz musi udowadniać przed nowym przełożonym, że coś potrafi, niczym świeżo awansowany na detektywa żółtodziób. Jest to dla niego straszna zniewaga, w końcu nie takie śledztwa prowadził. Szef mówi o nim pogardliwie orzeł z CDB, widzi w nim osobę, która nic nie robiła w poprzedniej pracy, prócz kariery. Madej nie ma także szczęścia w życiu osobistym, żona go zostawiła i zabrała dzieci. To chyba już norma w powieściach, że policjanci nie mogą mieć poukładanego życia.

Iza to młoda dziennikarka, która powoli zaczyna tracić nadzieję na pracę z prawdziwego zdarzenia. Wprawdzie dostała się do Ekstratelewizji, ale nie robi tam nic ważnego. Chciała bym reporterką, miała głowę pełną pomysłów, tymczasem nie dość, że pracuje charytatywnie, to jeszcze nad jakimiś mało interesującymi tematami. Przez całą zimę robiła setki o pękniętych rurach wodociągowych, interwencjach straży miejskiej, której funkcjonariusze z narażeniem życia zwalczali uliczne handlarki warzyw, i bohaterskich ochroniarzach z hipermarketu, którzy przegonili ze swojego sklepu niewidomego z psem przewoźnikiem. Co gorsza, nigdy nie wiadomo, czy jej materiał trafi na antenę. I nagle dostaje szansę, musi jedynie przeprowadzić wywiad z uratowaną dziewczyną, która została porwana przez Gang Obcinaczy Uszu. Nie wie nawet, do czego ją to doprowadzi.

Jak na dobry kryminał/thriller/horror przystało, zakończenie jest nieprzewidywalne i niepokojące. Muszę przyznać, że byłam bardzo zaskoczona takim rozwiązaniem. Co więcej, powieść skłania do refleksji na temat ewolucji. Jak zauważa jeden z naukowców z powieści: Na świecie żyje obecnie siedem miliardów ludzi. Przyjmując, że każdy z nich waży średnio pięćdziesiąt kilogramów, po przemnożeniu otrzymujemy wynik – trzysta pięćdziesiąt milionów ton. (...) Trzysta pięćdziesiąt milionów ton świeżego mięsa. Jeszcze nigdy w całej, liczącej trzy i pół miliarda historii życia na Ziemi, nie zdarzyło się, żeby marnowała się taka ilość pokarmu. Żeby tyle wartościowego mięsa szło, za przeproszeniem pana redaktora, do piachu. Być może nowy drapieżnik, nie byłby wcale taki zły, pod warunkiem, że nie zabijałby niewinnych ludzi. Polecam tę powieść miłośnikom kryminałów, thrillerów i horrorów. Mam nadzieję, że Zbigniew Zborowski napisze jeszcze niejedną książkę.

Link do opinii
Avatar użytkownika - pajeja88
pajeja88
Przeczytane:2014-02-25, Ocena: 5, Przeczytałam, czytam regularnie w 2014 roku, Mam,
Książka napisana tak lekko i przystępnie jakby wyszła z pod pióra starego wyjadacza. Jest to jednak debiut literacki osoby o tak barwnym życiorysie, że zasługuje on na własną powieść. Świetne dialogi, idealnie zarysowane postacie, tajemnice ewolucji, policjanci i gangsterzy a do tego wątek miłosny. Polecam wszystkim!
Link do opinii
Avatar użytkownika - cyrysia
cyrysia
Przeczytane:2014-01-09, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki w 2014 roku,
Najbardziej podoba mi się niebywałe pióro autora: proste, elastyczne, pełne ikry i wigoru. Dialogi są odpowiednio dostosowane do danych osób i sytuacji, dzięki czemu całość brzmi bardziej potocznie i naturalnie. Szczególnie mafijny slang pełen sarkazmu, ironii i humoru znakomicie współgra z pozostałą treścią. Jeżeli chodzi o tempo akcji jest dość miarowe, czasami zwalnia, a innym razem przyspiesza. Za to narastanie suspensu dawkowane jest po mistrzowsku. Na plus oceniam również wątek nadprzyrodzony, który nie przytłacza swoją wielkością i formą. Kolejną mocną stroną tej powieści są jej bohaterowie. Każdego cechuje wyjątkowa charyzma, która sprawia, że nie sposób pomylić ich z kimś innym. Zwłaszcza decydującą rolę odgrywa policjant Madejski, Iza (dziennikarka) i Kindżej, cudownie uleczony chłopiec. To oni dodają specjalnego kolorytu i głębi tej historii. Drugoplanowe postacie również nie pozostają bezimienni, sporo wnoszą do rozwoju wydarzeń. Z kolei zakończenie było dla mnie nietypowe i zaskakujące. Skrycie liczę na ciąg dalszy. W sumie nie mam się do czego przyczepić. Może jedynie na początku mnogość wątków wzbudziła we mnie lekką dezorientacje, ale na szczęście dalej było zdecydowanie lepiej.
Link do opinii
Inne książki autora
Spotkajmy się, zanim przyjdzie zima
Zbigniew Zborowski0
Okładka ksiązki - Spotkajmy się, zanim przyjdzie zima

Powieść o miłości, której nie zatrzyma nawet historia. Miłość rzadko kiedy bywa łatwa i prosta. Szczególnie w czasie Powstania Styczniowego...

Trzy odbicia w lustrze
Zbigniew Zborowski0
Okładka ksiązki - Trzy odbicia w lustrze

Czy można ocalić miłość, kiedy świat wokół płonie? Jak wziąć w ramiona dziecko, kiedy ręce ma się unurzane we krwi? Latem 1939 roku Zosia marzyła o...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy