Ta nostalgiczna powieść zaczyna się od słów piosenki Beatlesów o tym samym tytule i tak jak ona opowiada o spotkaniu chłopaka z dziewczyną, które na zawsze go zmieniło. Przyniosła autorowi ogromny sukces. Tylko w Japonii sprzedano 3,5 miliona egzemplarzy.
Tokio, koniec lat sześćdziesiątych dwudziestego wieku: jazz, wolna miłość, dzieci kwiaty, protesty na uczelniach. Toru Watanabe spotyka piękną Naoko. Ich wzajemna fascynacja i uczucie obciążone są samobójczą śmiercią wspólnego przyjaciela i depresyjną naturą dziewczyny. Wkrótce w życiu Toru pojawia się Midori, zwolenniczka niezależności i swobody seksualnej. Obie kobiety są dla niego bardzo ważne. W kręgu miłości, przyjaźni i śmierci Watanabe staje się dojrzałym mężczyzną.
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2024-05-22
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 472
Tytuł oryginału: Noruwyei-no mori
W związku ze spotkaniem w DKK poświęconym twórczości japońskiego pisarza Harukiego Murakamiego, przeczytałam jego książkę “Norwegian Wood”, a było to moje pierwsze spotkanie z tym pisarzem.
Okazało się, że “Norwegian Wood” to melancholijna, nostalgiczna opowieść stanowiąca niewątpliwie ciekawe studium kultury japońskiej, warte poznania. Dominowała w niej tematyka dorastania, wchodzenia w dorosłość, tworzenia relacji społecznych, inicjacji seksualnych To także książka o podejmowaniu ważnych decyzji i ich konsekwencjach, o czym przekonał się jej bohater, młody Watanabe, który musiał zmierzyć się z samobójstwem swego przyjaciela, depresją dziewczyny i trudnymi, życiowymi wyborami.
Murakami głęboko wchodzi w psychikę swych bohaterów, ukazując czy wręcz obnażając ich uczucia, przeżycia, pragnienia, marzenia, ból, cierpienia, a robi to taki sposób, że odbieram je jako swoje, czuję, jakbym tam była i przeżywała wszystko razem z nimi. I choć każdy z tych bohaterów jest inny, inaczej patrzy na otaczający go świat, inaczej go odbiera, to wszyscy oni dopełniają się wzajemnie, tworząc nieco nostalgiczny, naznaczony smutkiem i śmiercią obraz młodych Japończyków.
“Norwegian Wood” to w gruncie rzeczy smutna książka, przepełniona bólem dorastania, samotnością, dziwnie melancholijna, taka opowieść o życiu z japońskiego punktu widzenia.
Haruki Murakami "Norwegian Wood" ❤
Koniec lat 60-tych. Kraj kwitnącej wiśni. Młody chłopak Toru Watanabe zaczyna nowe życie idąc na studia. Przed przyjazdem do akademika jego najlepszy przyjaciel Kizuki popełnił samobójstwo. Śmierć odcisnęła bolesne piętno na nim i na dziewczynie zmarłego.
Historia skomplikowanej miłości chłopaka do dwóch dziewczyn. Naoko to dawna znajoma, dziewczyna nieżyjącego kumpla. Pogrążona w depresji, wiecznie smutna, nieśmiała i zamknięta w sobie. Na początku, gdy razem tworzyli nierozerwalne trio, nic szczególnego do niej nie czuł. Natomiast Midori, koleżanka z uczelni jest przeciwieństwem Naoko. Otwarta, niezależna, radosna. Jak się potoczą ich losy?
Dorastanie, szukanie własnego ja, radzenie sobie z rzeczywistym światem. Cierpienie przeplatane z miłością.
Nie znajdziecie tu żadnych fajerwerków, opis zwykłego życia. Opowieść może wydawać się dla niektórych nudna i monotonna, lecz w mojej opinii ma w sobie coś z uroku. Jest lekturą ciężką psychologicznie, zawiłą. Naszpikowana przeżyciami wewnętrznymi bohaterów.
Czytając niekiedy się uśmiałam ale przede wszystkim czułam przygnębienie. Myślę, że autor skłania czytelnika do głębszych refleksji i to śmierć odegrała tu główną rolę. "Śmierć nie jest przeciwieństwem życia a jego częścią."🔹"Jesteśmy niedoskonałymi ludźmi żyjącymi na niedoskonałym świecie. Życie nie polega na mierzeniu wszystkiego linijką i kątomierzem, żeby bilans się zgadzał jak na rachunku bankowym."
Och jak cięzko ocenić tę książkę. W opowieści o tragicznych przeżyciach, o dylematach moralnych i nieszczęśliwej miłości na drugim (ale wyraźnym) planie przewija się seks. Momentami jako absolutne tabu, momentami traktowany niedojrzale (choć bohaterami są głównie młodzi ludzie), a czasami opisywany tak bezpośrednio jak to tylko możliwe - ale nadal ze smakiem i bez ordynarności. Mimo mocnych 5 gwiazdek chyba jednak nie wrócę do tej książki, wprawiła mnie w ogromne przygnębienie. Może taki był cel...
Książka, która mnie uwiodła i zmanipulowała emocjonalnie. Dałam się porwać stylowi pisania - bardzo płynnemu, lekkiemu, z nagromadzeniem mnóstwa chwytliwo-głębokich przemyśleń (azjatycki Paulo Cohelio). Potrzebowałam trochę czasu, żeby skontaktować się z rozumem i pomyśleć, o czym była ta książka i co chce powiedzieć czytelnikowi. Oczywiście niby o dorastaniu, miłości, śmierci, samotności, zagubieniu. Czyli o wszystkim tym, o czym są w większości książki o 20-latkach. Ale to retrospekcja 37-letniego mężczyzny. Dowiadujemy się więc tego, jak on pamięta wydarzenia ze swojego życia, a przede wszystkim swoje relacje. Na wszystko i wszystkich patrzymy z jego perspektywy. W orbicie jego wspomnień pojawiają się co najmniej cztery istotne kobiece postaci będące w głównej mierze przykładem ilustrującym męskie fantazje erotyczne. Piękne, nie wiadomo z jakich powodów zakochujące się w Toru Watanabe, gdy trzeba perwersyjne, gdy trzeba uległe, a na pewno każda uwielbia jego penisa, nawet, gdy jedno ze zbliżeń jest na granicy gwałtu. A wszystko to pod płaszczykiem pseudoegzystencjalnych wynurzeń. Jeszcze w żadnej książce nie zetknęłam się z tak absurdalnie potraktowanym tematem śmierci, a przede wszystkim samobójstw młodych ludzi, znowu głównie kobiet. Wszystkich możliwych sposobów odejścia z tego padołu łez naliczyłam co najmniej sześć. Zresztą praktycznie każda z postaci przejawia mniejszą lub większą niestabilność emocjonalną opisaną w duchu grafomańsko "romantycznym" (nawet pojawiająca się na chwilę 13-latka). I bardzo się zawiedzie ten, kto oczekuje jakiejkolwiek wiarygodności psychologicznej. Ta książka tylko udaje opowieść o miłości i śmierci, bo w rzeczywistości jest ich karykaturą. I to szkodliwą społecznie.
przepiękna historia w przepiękny sposób napisana. Murakami stworzył wyjątkowy klimat w tej powieści - razem z głównym bohaterem odczuwamy każdą emocję, jesteśmy tam, gdzie jest on, siedzimy z nim w pokoju, jemy razem obiad czy pijemy piwo.
Dziwna książka. Bardzo szybko i przyjemnie się ją czyta. Bałam się tego, bo sądziłam, że skoro taki "poważany" autor, to prawdopodobnie i trudny w odbiorze, zwłaszcza, że japońska kultura jest od naszej zupełnie różna. Fabularnie bez fajerwerków, ale i nie nudno.
Nie wiem, czy to autor się tak zafiksował, czy może ja jestem czepialska, ale po pewnym czasie zaczęła mnie drażnić pewna monotematyczność - ciągłe krążenie wokół tematu seksu, depresji i samobójstw. Rozumiem wagę problemu, ale w którymś momencie zaczęło się to robić irytujące.
Po lekturze "Na południe od granicy na zachód od słońca" nadszedł czas na kolejną książkę Murakamiego. Padło na "Norwegian Wood", z którą chciałam się zmierzyć już od dłuższego czasu.
Tu podobnie jak w "Na południe (...)", głównym bohaterem, który przedstawia czytelnikowi wydarzenia, jest mężczyzna. Tym razem zapoznajemy się z Toru Watanabe. Jest on zamkniętym w sobie, mającym swój świat młodym chłopakiem. Oprócz niego poznajemy też jego bliskiego przyjaciela Kizukiego i dziewczyny: Naoko, Midori i Reiko. Wszystkie te postacie będą miały duży wpływ na życie Watanabe.
Murakami porusza tu między innymi tematy takie jak: egzystencja, śmierć, przemijanie, samotność, miłość i przyjaźń.
Ogólnie nie da się nie wyczuć w książce klimatu melancholii i nostalgii, niekiedy wielkiego smutku i przygnębienia. Autor umiejętnie podsyca ten nastrój poetyckimi opisami. Ode mnie wielki plus dla niego za tchnięcie w tą powieść aury smutku ale też tajemnicy poprzez piękne opisy. Przejawia się to nie tylko w opisach otaczającego świata, ale też choćby nawet w przypadku opisów snów.
Oprócz pięknego poetyckiego języka, w "Norwegian Wood" czytelnik może się również spotkać z erotycznymi opisami, które są ujęte w sposób odważny, choć według mnie nie ujmuje im to zmysłowości i pewnego rodzaju uroku.
Niestety doszukałam się też minusa w postaci opisów dnia codziennego głównego bohatera. O ile (czasami) jest to do wytrzymania u Emily Giffin, o tyle nie mogę Murakamiemu wybaczyć przynudzania w postaci opisywania (przykładowo) czynności jakie po kolei Watanabe wykonał gdy wstał z łóżka. Tego typu opisy (gdy pojawiały się w nadmiarze) sprawiały, że często czułam znużenie podczas czytania. Na szczęście Murakami po każdym takim nudnym opisie serwuje swoje piękne, poetyckie fragmenty, lub inteligentne rozmowy bohaterów. Jednak gdyby nie znużenie, jakie czułam w paru rozdziałach - moja ocena z pewnością byłaby wyższa.
Nie wzbudziła mojej sympatii Midori, którą uznałam za dziecinną istotę, choć z czasem trochę zaczęłam ją rozumieć. Bardzo polubiłam Reiko, a historia jej życia, którą opowiedziała Watanabe podczas jego wizyty w sanatorium uznaję za jeden z najciekawszych momentów w książce (mimo, że to chyba jeden z najdłuższych, o ile nie najdłuższy rozdział).
W ogólnym rozrachunku, po analizie wszystkich "za" i "przeciw" oceniam ją jako dobrą. Uważam, że "Na południe od granicy, na zachód od słońca" czytało mi się lepiej, ale nie potrafię nie docenić w "Norwegian Wood" piękna opisów, dzięki którym powieść ta nabiera specyficznego charakteru.
Książkę polecam (myślę, że sama z chęcią kiedyś do niej wrócę), aczkolwiek nie poleciłabym jej osobom uwrażliwionym na śmiałe opisy erotycznych igraszek.
Nowy zbiór opowiadań japońskiego autora bestsellerów. Ze zbioru tego pochodzi opowiadanie Toni Takitani, które trafiło do rąk czytelników w ramach zeszłorocznej...
Tsukuru Tazaki ma trzydzieści sześć lat, jest kawalerem. Pochodzi z Nagoi, ale mieszka w Tokio, gdzie pracuje w firmie budującej dworce. Szesnaście ...