Poznajcie Nikodema – jak sam o sobie mówi – Terapeutę Duszy, jednego z wielu uzdrowicieli, trenerów i szamanów.
Kobiety tłumnie odwiedzają jego gabinet, ufają mu bezgranicznie, a on ratuje je z życiowych opresji i zwątpień. Jego kojący głos i pomocne dłonie nie tylko pomagają im podźwignąć się z kryzysów, ale też rozpalają wyobraźnię. Za te emocje są w stanie zapłacić każdą cenę, i płacą – jednak sam Nikodem szczerze wątpi w swoją moc.
Co okaże się prawdą w życiu Nikodema? Czy objawi moc uzdrawiania – choćby po to, by uzdrowić samego siebie?
Maja Wąsała – kobieta o stu twarzach, tysiącu rąk i milionie pasji. Z wykształcenia jest polonistką, logopedą, trenerem umiejętności społecznych oraz masażystką. Niezmiennie trwa w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie „Co ja tutaj robię?”, w czym pomaga jej dar uważnego obserwatora. Interesują ją ludzie, ich przekonania, a najbardziej motywacja do zmian i uwalnianie się od ról, jakie nałożyło na nich życie. Jest matką szóstki dzieci, mieszka w Puławach.
Wydawnictwo: Axis Mundi
Data wydania: 2019-06-26
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 234
Kto w dzisiejszych czasach nie słyszał o różnych uzdrowicielach i jasnowidzach niech podniesie rękę w górę! Nie ważne czy zaginie dziecko czy kogoś zamordowano, zawsze znajdzie się jakiś „znawca”, który za odpowiednią zapłatą będzie chciał nam „pomóc” tak naprawdę kreując się na ludzkiej krzywdzie. Oczywiście nie jestem potworem i nie wpycham wszystkich do jednego wora, bo przecież są i tacy specjaliści, którzy zasługują na zaufanie, bo umieją pomóc.
Wcale nie inaczej było z Nikodemem, który dzięki temu, że okradł ukochaną rozpoczął swoją jakże wielką i świetną karierę. Przyjemny w odbiorze głos, chęć wysłuchania kobiet i ich problemów, a płeć piękna leciała do naszego bohatera niczym muchy do miodu. Najlepsze chyba w tym wszystkim było to, że owe klientki nie miały żadnych wygórowanych problemów, tak naprawdę potrzebowały zwykłej porady, jakiegoś dobrego słowa. Sam Nikodem (takie odniosłam wrażenie) jest doskonałym obserwatorem. Idealnie umiał rozdzielać pacjentki według kategorii. Wiedział co im mówić, by te poczuły się zwyczajnie dobrze. Przyjemnym aspektem tej pozycji jest możliwość poznania innych bohaterów, autorka generalnie zadbała o to, by wspaniałość głównego bohatera nie zamydliła nam oczu i wprowadziła historie innych przewijających się przez słowa person – jak dla mnie ogromny punkt za to. Dzięki temu powieść robi się kolorowa, a nie zabija nas monotonią, wiecie „ochami” i „achami” nad Nikodemem. Oczywiście, wbrew wszystkiemu lubię go, ale co za dużo to i krowa nie zeżre.
Pani Maja ogólnie rzecz biorąc (nie mam pojęcia jak to stwierdzenie właśnie zabrzmiało, ale w Krakowie tak się zawsze mówiło) ukazała nam starą prawdę, w której to innym najłatwiej dawać porady, ale kiedy samemu trzeba się do nich dostosować to już porażka na całej linii. Może trochę nam udowadnia, że jeśli się chce to naprawdę można zmienić swój los, zaakceptować go tak samo jak i siebie samego i nagle się okazuje, że połowa tarapatów znika za horyzontem i nigdy więcej nas nie dotyka. Sama jestem osoba pokroju, która próbuje szukać problemów tam gdzie ich nie ma i chwała Panu, że postawił na mojej drodze życiowej spokojnego Kruszyna, który czuwa, by sprowadzić mnie na ziemie ♥
Tabletki na życie to piękne literackie perełki, które mogą nam pomóc w chwilach lęku, samotności, smutku, bezsilności, bycia na rozdrożu czy życiowego...