Bóg działa rękami swoich pomocników. Czy wśród nich naprawdę można spotkać anioły?
Angelika nie miała pojęcia, że z aniołem, którego wizerunek wisi na ścianie jej kawalerki, wiąże się przejmująca i dramatyczna historia miłosna, sięgająca nieznanych jej czasów stanu wojennego. Jeszcze większym zaskoczeniem jest dla niej to, że ta historia swój zaskakujący finał znajdzie w niewielkiej podlaskiej wiosce, gdzie niedawno zamieszkał niezwykły artysta, za sprawą którego podobno dzieją się cuda
Małgorzata Lis w swej kolejnej książce proponuje czytelnikom wzruszającą, nastrojową i pełną ciepła opowieść o prawdziwej miłości. Miłości, która choć bywa niespodziewana i nie podąża za ludzkimi planami, to jednak zawsze daje człowiekowi szczęście i poczucie spełnienia. Główni bohaterowie, Angelika i Gabriel, początkowo sceptyczni i nieufni, w wyniku niezwykłego splotu okoliczności powoli odkrywają, że ich anielskie imiona nie są dziełem przypadku. Czy aniołowie spoglądający z obrazów mistrza Serafina zmienią także ich życie?
Wydawnictwo: eSPe
Data wydania: 2022-11-02
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 400
W życiu jest jak na górskim szlaku. Bóg pokazujenam najlepszą dla nas drogę do celu. Czasem trudną, ale na pewno taką, która najbardziej nas ubogaci i którą na pewno damy radę przejść. Tylko, że my na każdym skrzyżowaniu chcemy sami wybierać trasę, często kierując się impulsami"
Angelika to młoda, samodzielna i pełna energii dziennikarka. Gdy w pracy dostaje za zadanie zrealizowanie reportażu z pewnym, mieszkającym na Podlasiu malarzem, nawet nie spodziewa się jak wpłynie to na jej dotychczasowe, poukładane życie. Obrazy aniołów, z których twórcą ma przeprowadzić wywiad, sprawią że zacznie inaczej patrzeć na świat. A spotkanie z przystojnym fotografem o anielskim imieniu wywoła wiele miłych acz zaskakujących zdarzeń. Początkowo Angelika bardzo sceptycznie podchodzi do opowieści o cudach dokonywanych za pośrednictwem malowanych przez artystę aniołów. Jednak, gdy w jej życiu zaczynają się dziać rzeczy , których nie jest w stanie racjonalniej wytłumaczyć w jej sercu pojawia się coraz wieje wątpliwości na temat obranej przez siebie życiowej drogi. A odnalezione stare pamiętniki jej cioci, która obecnie przebywa w klasztorze sprawią, że Bóg znów zagości w jej sercu bowiem ,,to co czasem wydaje ci się złem, przed którym miałbym cię chronić, wcale nie jest złe (...) A to uznajesz za dobre nie jest dobre. Zaufaj Bogu. On ma dla ciebie najlepszy plan". Polecam serdecznie tą ciepłą, otulającą i dającą wręcz anielski spokój powieść.
Ponieważ znam już trochę twórczość Małgorzaty Lis, wiem mniej więcej czego się spodziewać. Mimo to każda kolejna książka autorki mocno mnie zaskakuje. Jedno się nie zmienia. „Namaluj mi anioła” podobnie jak pozostałe powieści autorki również jest bardzo wartościową, pouczającą publikacją, która zmusza czytelnika do refleksji i zostawia go z ważnym przesłaniem. Warte podkreślenia jest to, że autorka jest tak blisko prawdziwego życia w swoich powieściach, jak to tylko możliwe. „Namaluj mi anioła” to powieść nie tylko o miłości, ale też o śmierci i stracie. W żadnym wypadku nie jest przesłodzona, dotyka bolesnych spraw, które dotyczą każdego z nas. Porusza istotne tematy, wśród których wymienić można zdradę, umiejętność wybaczania innym, ale też sobie, próbę pogodzenia się z przeszłością. Mówi też o nieuleczalnej chorobie i o wszystkim, co się z tym wiąże. Przekonuje, że wszystko dzieje się po coś. Daje nadzieję i pocieszenie w trudnych chwilach. Pokazuje, że wokół nas są anioły, nie te z obrazów, ale osoby gotowe nas wesprzeć, w każdym momencie życia podać pomocną dłoń.
Oprócz wartościowych przemyśleń, których jest w książce sporo, wyróżnia tę pozycję również ciekawa, wciągająca historia. Z jednej strony mamy Angelikę, dziennikarkę, która jest daleko od wiary, a o cudach ma pisać artykuł i Gabriela, który przypadkowo zjawia się w jej życiu i zaczyna w nim mieszać. Z drugiej jest Serafin – malarz cudownych, podobno uzdrawiających obrazów, jest rodzinna tajemnica. Angelika nie ma pojęcia, że z aniołem, którego wizerunek wisi na ścianie jej kawalerki, wiąże się przejmująca i dramatyczna historia miłosna, sięgająca nieznanych jej czasów stanu wojennego. Nie spodziewa się też, że ta historia będzie miała swój dalszy ciąg, do tego w miejscu, do którego tak bardzo nie chciała jechać, w Siemianówce, małej podlaskiej wiosce. Opowieść stworzona przez autorkę jest spójna i napisana pięknym, pozbawionym wulgaryzmów językiem. Po brzegi wypełniona emocjami potrafi wzruszyć, ale też rozbawić, a na pewno pozostawia w sercach czytelników ciepło i spokój. Akcja nie pędzi, ale też się nie wlecze, jest odpowiednio wyważona. Losy bohaterów powieści śledzi się z dużym zainteresowaniem, tym bardziej, że każda z postaci wypada tu niezwykle autentycznie. To są zwyczajni ludzie, których życie jest mieszaniną wzlotów i upadków. Bohaterowie mają wiele zalet, ale mają też wady. Nie są krystaliczni, co czyni ich bardziej wiarygodnymi. Łatwo jest uwierzyć w ich historię. Najbardziej za serce ujęła mnie postać Serafina, jego dobroć, ciepło i życiowa mądrość. A jego trudne losy na długo pozostaną w mojej pamięci.
„Namaluj mi anioła” to książka niezwykła. Ciepła, poruszająca, dająca do myślenia, dojrzała i przede wszystkim prawdziwa. To kolejna książka autorki, która w nienachalny sposób przekazuje uniwersalne wartości. Może być dla kogoś pocieszeniem, wskazówką, a nawet pewnego rodzaju drogowskazem. Serdecznie polecam!
Jeśli chcecie podarować komuś anioła, to ta propozycja będzie idealna. Pani @malgorzatalis7 w swojej kolejnej cudownej książce z serii Opowieści z wiary "Namaluj mi anioła" zaprasza nas do tego, abyśmy rozejrzeli się wokół nas i otworzyli serca na tych niebiańskich pomocników. Nie szukajmy u nich skrzydeł ani powłóczystych białych szat. Wyciągnięta, pomocna dłoń, uśmiech, który rozgrzewa najbardziej zlodowaciałe serca, ciepły posiłek, czy zwykła obecność przy drugiej osobie, której może właśnie niebo roztrzaskało sie na milion kawałków.. To znak rozpoznawczy naszych anielskich przyjaciół. A może Ty sam chciałbyś stać się takim aniołem? Nic prostszego. I właśnie o tym jest ta przepiękna powieść, pełna nadziei, ciepła. Otula miłością i pozwala uwierzyć w to, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Nie ma zbiegów okoliczności. Z każdego zła, bólu, cierpienia Bóg wyprowadza dobro jeśli tylko Mu na to pozwolimy i damy czas.
Przekonali się o tym Angelika i Gabriel. Pewnego dnia w wyniku "przypadkowego" spotkania w drodze do malarza Serafina, ich drogi się przecinają, a tuż za rogiem czeka na nich najpiękniejszy plan na życie, który nie zawsze będzie łatwy do przyjęcia i zaakceptowania, ale ponieważ to nie jest ich ludzki plan to mogą być pewni jednego, da im on spełnienie i pomoże odnaleźć właściwie miejsce na ziemi przy tym właściwym sercu.
Czytając tę historię czułam się niezwykle zaopiekowana i pełna wiary. Nie da się tego opisać bo to trzeba poczuć samemu. Od tej historii nie można się oderwać. I choć nie obyło się bez łez, szczególnie pod koniec powieści, to po jej przeczytaniu miałam wrażenie, że towarzyszy mi uśmiech anioła. Jestem przekonana o tym, że autorka swoją twórczością potrafi zmienić ludzkie serce i myślenie, wlewajac w nie całe pokłady nadziei i ufności w to, że jeszcze może być pięknie
Piękna opowieść o miłości, aniołach i przebaczeniu.
bardzo nastrojowa.
Angelika jest dziennikarką. Kiedy jej szef zleca jej napisanie artykułu o podlaskim artyście, który maluje anioły, delikatnie rzecz ujmując nie jest z tego zadowolona. Jednak podejmuje się tego wyzwania i pod pretekstem zakupu niezwykłego obrazu odwiedza pana Serafina.
Dziewczyna jeszcze tego nie wie, ale ta wizyta odmieni jej życie a przy okazji pozna rodzinne sekrety sprzed lat.
Każda z książek tejże autorki, które do tej pory przeczytałam wywoływała we mnie wiele emocji. Każda namieszała w moim życiu i wnosiła coś nowego. Każda była świetnie napisana, ale czasami niektórzy bohaterowie denerwowali mnie swoim zachowaniem.
Z Namaluj mi anioła była identycznie. Czasami zżymałam się na to jak zachowywali się niektórzy bohaterowie. Jednak generalnie książka dawała mi mocno do myślenia.
To nie jest pierwsza lepsza obyczajówka z błahymi problemami, które są rozdmuchane do niebotycznych rozmiarów. Autorka dotykała się w niej trudnych tematów wyjętych prosto z życia zwykłych zjadaczy chleba m.in. ciężkiej, nieuleczalnej choroby; wybaczania sobie i innym; zdrady; zabliźniania się ran zadanych duszy w przeszłości; odcieni miłości i powołania. Zapewniam, że mnogość tematów może przyprawić czytelnika o zawroty głowy, ale przez to książka ma wielką wartość...
Jak już wcześniej wspominałam, bohaterowie, których możemy poznać dzięki książkom pani Małgorzaty, nie raz mogą nas irytować swoim zachowaniem. W przypadku Namaluj mi anioła tak było z mamą głównej bohaterki. Kobieta moim zdaniem traktowała swoją córkę protekcjonalnie. Odczułam to wielokrotnie. Oczywiście w końcu wyjaśniła się przyczyna tego stanu rzeczy, ale pewien niesmak pozostał...
Namaluj mi anioła to książka, obok której trudno przejść obojętnie. Łączy w sobie sferę materialną i duchową. Daje nadzieję, że w problemach, które nas spotykają na co dzień, mamy cały czas wsparcie niebiańskich opiekunów. Możemy w nich wątpić lub nie dostrzegać, ale oni są naszymi najlepszymi przyjaciółmi, do których możemy zwrócić się w każdej sytuacji.
Jak zwykle książka pani Małgorzaty Lis daje czytelnikom do myślenia. Dzięki niej nie tylko możemy przemyśleć swoje postępowanie, ale dostrzec to co w życiu jest najważniejsze. Uczy, że zawsze jest czas by zmienić swoje zachowanie i naprawić błędy. Namaluj mi anioła to kolejna ważna lekcja, którą warto odrobić.
Jesień czuć z każdej strony książki ,,Namaluj mi anioła". Czuć ją również w powietrzu już od końca sierpnia. Wszystko więc tutaj idealnie ze sobą współgra.
Z kolei anioły jakoś tak automatycznie przypisujemy zimie a dokładniej Bożemu Narodzeniu, prawda? Występują w kolędach, dekoracjach świątecznych... Na co dzień raczej o nich zapominamy, nie korzystamy świadomie z ich pomocy. Szkoda, że tak jest ponieważ anioły są z nami cały czas, chcą pomagać! Każdy ma przecież swojego obrońcę, stróża, który będzie wiernie trwał przy nim aż do śmierci. Nie ufamy, że nasz anioł jest w stanie nam pomóc? Czujemy się na tyle silni, iż myślimy: ,,sami sobie poradzimy"? Dlaczego anioły nie współgrają z naszą codziennością?
Angelikę poznajemy w momencie, kiedy ma napisać artykuł o Serafinie. Kto wie? Może ten tekst przyczyni się do jej awansu? Aby tego dokonać wyrusza w podróż na Podlasie. Tam poznaje mężczyznę, który maluje anioły. Dzięki jego dziełom ludzie doświadczają cudów. Bardzo wierzą, że tak właśnie jest. Młoda dziennikarka jest jednak sceptyczna w tym temacie, ale tylko do czasu. W Siemianówce rozpoczyna się nowy rozdział jej życia. Rozdział, którego miała nie otwierać, nie czuła potrzeby zmian a jednak one przyszły. Ale zanim... ma do rozwikłania kilka rodzinnych zagadek.
Po drugiej stronie jest też Gabriel. Mężczyzna z konkurencji, który interesuje się Serafinem. Gdy ścieżki tej dwójki się przecinają, Angelika ma wrażenie jakby zobaczyła anioła. W drugim momencie jednak zmienia zdanie i to drastycznie. Czy jej druga opinia się utrzyma?
Myślę, że każdy z nas w temacie aniołów jest taką Angeliką. Jeśli przeczytacie książkę, do czego gorąco zachęcam, będziecie wiedzieli, o co chodzi. Pani Lis po raz kolejny w ręce czytelników oddaje fabułę mądrą i dobrze przemyślaną oraz dopracowaną nie tylko pod względem warsztatu literackiego. To treść pozbawiona tanich sensacji. Jest bardzo wciągająca zagadka. Jest charakterna bohaterka. Są anioły. Powieść idealna. Na prawdę piękna. Mało takich. Jestem urzeczona. Klasa sama w sobie.
Wydawnictwu Espe bardzo dziękuję za możliwość przedpremierowego poznania treści książki.
Przejmująca opowieść o wielkiej miłości, zmaganiu się z cierpieniem i tlącej się mimo wszystko nadziei. W życiu osiemnastoletniego Kuby jednego dnia dochodzi...
Dwie odległe epoki, dwie różne kobiety i jedno, wciąż to samo pragnienie, by kochać i być kochaną Co można ukryć w niepozornym, ręcznie malowanym pojemniku...