Przełom lat 80. i 90. to nowa, bezlitosna rzeczywistość. W niedbale dotąd prowadzonym śledztwie w sprawie zabójstwa młodej dziewczyny dochodzi do przełomu. Przy okazji wychodzą na jaw szczegóły śmierci pewnego bardzo dociekliwego dziennikarza. Komu zależało na tym, by uciszyć ambitnego redaktora?
Podejrzane związki gangsterów, policjantów i biznesmenów są tajemnicą poliszynela. Światem stróżów prawa okazują się rządzić zakulisowe gierki i korupcja. Koszmary, które zdarzały się tylko w filmach kryminalnych, nagle stają się realne. Atak na policjanta, porwanie, zabójstwo jego dziewczyny – dla komisarza Harrego to wszystko jest boleśnie dotkliwe. Ktoś czyhał na jego życie, pytanie tylko – przyjaciel czy wróg?
Konflikt dobra ze złem nie ma jasno ustalonych granic, każdy może się okazać zdrajcą.
"Dekada" to bezlitosny świat, w którym z dnia na dzień umarł dawny porządek i nastało nowe prawo.
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 2018-06-06
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 432
Tytuł oryginału: Na tropie
Język oryginału: Polski
Konflikt dobra ze złem nie ma jasno ustalonych granic, każdy może się okazać zdrajcą. Przełom lat 80. i 90. to nowa, bezlitosna rzeczywistość. Porwanie śledczego, sprawa sprzed lat i tajemnicze zaginięcie dziennikarza. Co lub kto łączy te sprawy?
„Na tropie” to oprócz świetnie poprowadzonych wątków kryminalnych, historia o mrocznych zakamarkach ludzkiej duszy, o sumieniu. Larek pokazuje jak czynniki zewnętrzne mają wpływ na to kim możemy się stać. Zwykły obywatel, który zaczyna nadużywać alkoholu zamienia się w oprawcę, kata we własnym domu. Bardzo dobrze widać to na przykładzie rodziny Drewniaków, i choć nie jest to wątek bardzo rozbudowany, bo jest go dosłownie kilka stron, ale to mocny akcent w całej powieści i znajdziemy w nim cały przekrój od winy, po karę i wybaczenie. Tylko czy jeżeli ktoś raz nadużył swojej siły wobec innej, słabszej osoby nie zrobi tego ponownie? Czy zmiana, resocjalizacja, to nie tylko przysłowiowa „cisza przed burzą”?
Inne to przenikający się świat gangsterów i – w latach, których dzieje się powieść – milicji. Czy stróże prawa nie powinni dbać o dobro społeczeństwa? Powinni, ale w zamian za „drobne usługi” idą duże pieniądze, dostęp do kobiet i drogiej whisky. Korupcja i zależności na rożnych szczeblach władzy. W tym wszystkim grupa śledczych, która rozwiązuje zagadkowe zniknięcie młodego i ambitnego dziennikarza - idealisty Grandowskiego. Co odkrył i komu zaszkodził tego dowiecie się z książki. „W Na tropie” autor pokazał żmudną sztukę zbierania śladów, kojarzenia faktów i przypadki, które niekiedy pomagają w rozwiązaniu trudnych spraw. W powieść wpleciony jest wątek sprawy sprzed lat, w której to młody chłopak zgwałcił i zabił przypadkowo spotkaną dziewczynę. „Dziczek”, bo tak o nim mówią śledczy to kolejna postać, która wprowadza kryminalno-psychologiczny element.
Nad sprawą Grandowskiego pracuje kilka osób, wśród których na czoło wysuwa się Tomasz Harwej, zwany Harrym. Czy pseudonim autor wziął od Clinta Eastwooda, który był „Brudnym Harrym, tego nie wiem ale obie postaci wiele łączy. Harwej jest cyniczny, ma nietypowe metody przesłuchań i jest piekielnie skuteczny. Równie ciekawą postacią jest posterunkowa Katia Domagała, którą nazywają „Furią”. Mniej więcej wiem skąd taki przydomek, ponieważ autor nawiązał do tego ale żeby poznać ją oraz całą jej policyjną karierę lepiej, muszę wrócić do początku. Czyli właśnie do I tomu Dekady o tytule „Furia”.
Wielowątkowość powieści, ciężka, mistrzowsko oddana atmosfera lat 90 sprawiają, że ciężko nam odłożyć ją zanim poznamy końcówkę. A tam – ciąg dalszy nastąpi, więc mam prośbę do autora żeby nastąpił jak najszybciej. Książkę czytałam kilka dni temu ale w głowie nadal mam zawarte w niej hity tamtych lat - „Mydełko Fa”, „Bal na Gnojnej” czy teksty z kultowych „Psów” Pasikowskiego. „Na tropie” jest na pewno jedną z najlepszych książek, które czytałam od początku roku. I z niecierpliwością oczekuję tego co przyniesie ostatni III tom Dekady.
„Na tropie” to druga część serii Dekada Michała Larka. Pierwszą część zakończyłam z mnóstwem wątpliwości dotyczących głównego bohatera, bo mimo że irytował mnie okropnie, to ciekawa byłam, dlaczego w połowie książki zniknął. I na szczęście ta część przychodzi z rozwiązaniem i już wiem! Okoliczności, w jakich się to wszystko wydarzyło, były bardzo ciekawe! Mam też nadzieję, że w ostatnim tomie będzie jeszcze więcej mojej ulubionej bohaterki – Kati! Od samego początku widać, że „Na tropie” różni się od pierwszego tomu i niestety nie wywarła na mnie takiego wrażenia „wow” jak „Furia”. I sama nie wiem dlaczego. Chociaż jakbym miała wskazać przyczynę, to dlatego, że była ona wielowątkowa i za często autor przeskakiwał między tymi wątkami. Nie oznacza to jednak, że jest ona słaba. Po prostu podobała mi się mniej niż pierwszy tom. Przede mną ostatnia część serii i jestem bardzo ciekawa, czy może on stanie się moim ulubionym?
http://www.bookparadise.pl/2018/06/na-tropie-micha-larek.html?m=1
PATRONACKA RECENZJA PRZEDPREMIEROWA
PREMIERA: 6.06.2018
„W tej ich naradzie było coś nierzeczywistego, jak w powieści przygodowej, jak w filmie kryminalnym. Takie sytuacje w realnym świecie się nie zdarzają. Atak na policjanta, porwanie, zabójstwo jego dziewczyny, szczęśliwy zbieg okoliczności, ucieczka, potem tajna narada. Inna sprawa, że policja rzeczywiście przechodziła kryzys. Coraz częściej słyszało się o podejrzanych związkach gangsterów, policjantów i biznesmenów. Podejrzenia pod adresem Kozaka wcale nie brzmiały jak teoria spiskowa. W państwie duńskim naprawdę źle się działo”. – fragment powieści.
Drugi tom serii kryminalnej „Dekada” w wykonaniu Michała Larka był bardzo wyczekiwany przez tych, którzy z wielkim entuzjazmem przyjęli tom pierwszy, czyli „Furię” i pozostali w pewnym osłupieniu czytając jej ostatnie strony. Nie będę ukrywać, że i ja znalazłam się w gronie sympatyków „Furii” i kiedy otrzymałam od autora propozycję objęcia patronatem medialnym jej kontynuacji, czyli „Na tropie”, nie wahałam się ani chwili.
„Na tropie” to książka, w której możemy wreszcie poznać komisarza Harry’ego, oficjalnie znanego jako Tomasz Harwej, którego uczestnictwa w rozwoju wydarzeń poskąpił nam Larek w „Furii”. Dopiero teraz podążamy śladami tego śledczego wygi, którego w dużej mierze ukształtowały milicyjne czasy i który stał się postrachem światka przestępczego z uwagi na dość dosadne metody przesłuchań. Przy czym to nie jego wątek jest w tej powieści wątkiem jedynym. Tak naprawdę, wątków w „Na tropie” jest kilka (zgodnie z okładkową frazą: zbrodnia, korupcja i porwanie), a ich wspólnym mianownikiem są przestępstwa przeciwko zdrowiu i życiu, zarówno te z ostatniego kwartału 1992 roku, kiedy to toczy się główna akcja książki, jak i te z lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Mamy tu zatem sprawę zaginięcia dziennikarza rozpracowującego korupcjogenne powiązania policjantów z gangsterami; mamy sprawę przemocy domowej, a także cofamy się w czasie do sprawy o kryptonimie „Pociąg” związanej z wytropieniem i ujęciem brutalnego gwałciciela-mordercy. Z każdej strony tej powieści wyziera zacięcie Larka do szperania w zakurzonych aktach spraw oraz zanurzania się w opowieściach śledczych, którzy swoją robotę wykonywali w czasach słusznie minionych. Autor doskonale oddaje ducha przełomu lat 80-tych i 90-tych XX wieku, okraszając tekst odniesieniami muzycznymi (od piosenek Madonny czy Modern Talking, po utwory Wilków i „Mydełko Fa”) oraz serialowymi, popularnymi w czasach transformacji systemowej i w pierwszych latach po niej.
Scena ze sceną budowane jest napięcie, absorbując czytelnika i wciągając go w mrok Poznania niczym serial sensacyjny czy magazyn kryminalny 997. Z kolei przełom w śledztwie okazuje się być zrządzeniem losu, dziełem przypadku, które okazuje się być chlebem powszednim w pracy dochodzeniowca czy operacyjniaka. Jedni stają po stronie dobra i ścigają morderców jak nomen omen psy tropiące; mordercy z kolei ścigają się z tymi pierwszymi, aby wyprzedzać ich o krok i zbierać śmiercionośne żniwo. Jak się finalnie okazuje, obie strony działają w oparciu o popędy; o niczym nieposkromione żądze. Te cielesne, które mężczyznom zaciemniają spojrzenie na widok kobiecych wdzięków; jak i te mentalne, popychające do najbardziej ohydnych czynów w celu osiągnięcia własnych korzyści – władzy czy pieniędzy.
Larek stworzył historię bez cenzury, szalenie naturalistyczną, obnażającą człowieka jako istotę pełną pożądliwości. Harry na przykład, stojący wprawdzie po jasnej stronie mocy, non-stop myśli o rozładowaniu seksualnej frustracji i jawi się jako facet korzystający bez oporów z wdzięków każdej kobiety, również tej świadczącej seks za pieniądze. I dlatego też, nie polubimy się z Harrym, no niestety nie polubimy się. Niechęć do niego rekompensuje niesłabnąca od pierwszego tomu sympatia do posterunkowej Katii Domagały, do której przylgnął przydomek Furia (kto czytał „Furię”, ten wie dlaczego ;)).
Intryga kryminalna i splot wątków nie pozwalają oderwać się od lektury, a wszystkie elementy układanki wskakują na swoje miejsce w odpowiednim momencie, skutecznie rozwiewając początkowe wrażenie chaosu narracyjnego. Ze sporą niecierpliwością będę oczekiwała kolejnego tomu śledztw poznańskiego zespołu dochodzeniowo-śledczego, ponieważ mafia wydała już wyroki, a skorumpowani policjanci wypadają z gry. Drogi autorze, „Fatum” potrzebne od zaraz!
Okrutna cena mrocznych żądz. Martynka Hemerska obchodzi swoje dwunaste urodziny. W prezencie dostaje króliczka, o którym od lat marzyła...
A gdy już wrócisz do przeszłości, przerażą cię stare, zapomniane grzechy Pewnego dnia komisarz Jakub Dalberg budzi się w koszmarze – ktoś porwał...
Przeczytane:2018-06-25, Ocena: 4, Przeczytałam,
Powiem Wam, że pójście z kryminałem pod pachą na plac zabaw, to jak cierpieć na rozwolnienie w czasie meczu decydującego o zwycięstwie Polaków na Mundialu (sytuacja czysto hipotetyczna). Chcesz czytać, bo świetnie się zapowiada, a nie możesz, bo wokół ciebie biega mnóstwo dzieci, w tym twoje, które koniecznie chce się gonić, grać, cokolwiek…byleby nie dać ci czytać. Tak właśnie czułam się kilka dni temu, kiedy postanowiłam zabrać córkę na plac zabaw w nadziei, że będę miała chwilę dla siebie (ha!). W myśl zasady, że czytam wszędzie, wśród foremek, łopatek, piłek i innych (gwarantujących mi spokój) gadżetów znalazła się najnowsza książka Michała Larka Na tropie.
Z pewną dozą niepewności podchodziłam do tej lektury. Po Furii, która była naprawdę niezłym debiutem, zastanawiałam się, czy druga część spełni moje oczekiwania – drobne zastrzeżenia, które miałam po przeczytaniu pierwszej części, uwierały jakiś fragment mojej mózgownicy, odpowiedzialny za zaufanie do pisarza. Doszłam jednak do wniosku, że żadne zastrzeżenia nie są w stanie być ponad moje uwielbienie dla niego za osadzenie akcji w czasach przełomu lat ’80 i ’90. Druga rzecz, która zawsze przyciąga mnie do Larka, to czerpanie z prawdziwych historii. Trudno przejść obok tego obojętnie.
W Na tropie spotykamy się z wydziałem kryminalnym, którego członkowie prowadzą śledztwo w sprawie zaginięcia pewnego dziennikarza. To już inny sposób przedstawienia sprawy niż miało to miejsce w Furii – mamy tu dochodzenie, domysły i próby ich potwierdzenia. Winny nie jest znany od pierwszych stron, znamy jedynie przypuszczenia śledczych i wraz z nimi staramy się je potwierdzić. To zdecydowany plus dla tych, którzy lubią brać udział w rozwiązywaniu zagadki. Zawiodą się ci, którzy oczekują rozwiązania sprawy dopiero na ostatnich stronach. Na tropie to w żadnym wypadku nie jest kryminał dla detektywów-amatorów. To obraz policjantów, dla których picie wódki na służbie było tak normalne jak nadużywanie swojej władzy. To gliniarze z krwi i kości, którzy stoją za sobą murem i – gdy trzeba – sami wymierzają winnym karę. Szczególnym przypadkiem jest Harry, którego tak bardzo brakowało w pierwszej części serii – niezwykle charyzmatyczny, wyróżniający się klasycznymi „samczymi” zapędami, który w imię lojalności rozumianej na swój sposób, wymierza sprawiedliwość wedle własnych zasad. W Na tropie poznamy go na tyle dobrze, by móc go albo znienawidzić albo pokochać. Tęskniłam za takim bohaterem. Nie chciałabym go spotkać, nie chciałabym, żebyśmy mieli ze sobą do czynienia, ale to właśnie on nadał tej książce charakter, uczynił ją jeszcze bliższą „tamtym czasom” oraz przypomniał rewelacyjne filmy Pasikowskiego i niezapomniane role Bogusława Lindy.
Po przeczytaniu Furii miałam nadzieję, że kolejna część będzie bardziej dynamiczna – Larek spełnił moje oczekiwania w tej kwestii. Odszedł również od swego rodzaju szablonowości w przedstawianiu bohaterów, choć tego akurat nie poczytywałam za wadę – mimo to pozytywnie oceniam fakt, że potrafił pokazać tych samych bohaterów (Ostrowskiego, Kowalskiego czy Katię) z nieco innej strony. I choć poprowadził swoją opowieść tak, że można Na tropie czytać bez znajomości pierwszej części serii, to nie wpakował się w pułapkę powielania charakterystyk postaci, co odczytuję jako ukłon w stronę wiernych czytelników.
Wady? Aż strach o nich pisać, czytając same pozytywne recenzje tej książki. Mnie rozczarował wątek Derwiniaków. Niezwykle wymowną sceną z ich domu Larek rozpoczął akcję książki i byłam przekonana, że stanie się ona jakkolwiek ważna dla całej fabuły. Kilka pierwszych stron, które uderzyło we mnie jak piorun w instalację elektryczną bez ochrony przeciwprzepięciowej sprawiło, że miałam ochotę napisać autorowi, jak bardzo to jest świetne. Tymczasem wraz z ostatnią stroną zaczęłam się zastanawiać, po co w ogóle ten wątek się tam pojawił. Poczułam zawód. Nigdy nie zrozumiem, w jakim celu wtrąca się do całości utworu poboczne wątki, które nie mają z nim nic wspólnego. A już trudno jest mi wybaczyć zmiażdżenie ich, podczas gdy zapowiadają się perfekcyjnie. Pogłębienie tego wątku na rzecz mniejszej ilości dialogów zadziałałoby zdecydowanie na plus całej książce. Chciałabym, żeby w kolejnej części Michał Larek więcej uwagi poświęcił meandrom umysłów śledczych, a nie skupiał się na wymianie zdań między nimi. Skoro moje życzenia po przeczytaniu Furii zostały spełnione, to może pisarz uwzględni również tę małą prośbę? Na pewno to sprawdzę, bo nie wyobrażam sobie, żeby nie sięgnąć po Fatum, kolejną zapowiadaną część serii Dekada.