Wiosna w willi pod kasztanem jest szczególnie piękna. Majowy ogród rozkwita, a wraz z nim miłość i związki. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie stare krzywdy, niewyjaśnione tajemnice i zadawnione urazy. W pełną ciepła atmosferę pachnącej ciastem drożdżowym kuchni babci Kaliny wkracza niespodziewany gość, nazywana Królową Śniegu, matka Antka. Nie ma ona żadnych skrupułów w walce o swoje racje. Mocno zetrą się dwie skonfliktowane kobiety: żona i kochanka. Która z nich wygra?
Tymczasem obok rozwija się zakazana miłość, a dobra przyjaźń nie chce przerodzić się w związek. Skomplikowane relacje uczuciowe staną się dla bohaterów nie lada wyzwaniem.
Czy w przytulnej kuchni babci Kaliny uda się znów zaprowadzić ład w sercach wszystkich bliskich jej osób? Jak sobie poradzi z trudnymi zadaniami? Jak potoczą się dalsze losy ulubionych bohaterów serii "Willa pod kasztanem"?
Wydawnictwo: Edipresse Książki
Data wydania: 2019-06-05
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 312
Język oryginału: polski
Tłumaczenie: brak
Cudownie było znowu się spotkać z bohaterami Willi pod Kasztanem i gościć w domu babci Kaliny. W tej części dwójka młodych bohaterów zaczęła przed sobą nowy etap życia, ale w tej części dużo się dzieje. Znowu na kartkach powieści jest miłość, zazdrość i pragnienie tego uczucia, żądza zemsty i próba pojednania. Bardzo mi się podoba jak autorka przedstawiła relacje babci Kaliny przedstawicielki starszego pokolenia, które ma uczyć i służyć radą temu młodemu. Urzekły mnie opisy ogrodu w wilii, aż się tęskni do wiosny, ciepłych dni i potem lata. Były chwile wzruszające, ale też sytuacje, gdzie nie można było się powstrzymać od śmiechu. "Na strunach światła" to poruszająca opowieść o rodzinnych relacjach, pokazująca, że światło w tunelu zawsze jest nawet w ciężkich chwilach. Zakończenie było szczególnie chwytające za serce. Pokazuje jak człowiek walczy w sprawie na której mu zależy.Jestem ciekawa co będzie dalej w następnej części.
Miło było wrócić do willi pod kasztanami tylko jak za dużo lukru i wymyślonych dramatów. I jeszcze wszyscy tą Bianką się zachwycają jakby nie widadomo kim była. Antek i Madzia też ogarnać się nie potrafią. I książka wcale nie uczy czym jest miłość tak na prawdę tylko ma jakieś głupie teorie na jej temat. Nieżyciowe.
Po raz trzeci już spotykamy się z bohaterami Willi pod kasztanem. Znów zapachniało ciastem babci Kaliny, a dorosłe już dzieci pobierają się, zawierają nowe przyjaźnie. Matki (Antka i Bianki) niespodziewanie pojawiają się też pod kasztanem, siejąc zamieszanie. Polecam
„Na strunach światła” to już trzeci tom cyklu „Willa pod Kasztanem” autorstwa Krysi Mirek. Poprzednie części tj. „Światło w Cichą Noc” oraz „Światło o poranku” skradły mi serce swoim ciepłem i rodzinną atmosferą. Czy i tym razem powieść otuliła mnie swoim klimatem?
Wiosna w Willi pod Kasztanem jest szczególnie piękna. Majowy ogród rozkwita, a wraz z nim miłość i związki. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie stare krzywdy, niewyjaśnione tajemnice i zadawnione urazy. W pełną ciepła atmosferę pachnącej ciastem drożdżowym kuchni babci Kaliny wkracza niespodziewany gość, nazywana Królową Śniegu, matka Antka. Nie ma ona żadnych skrupułów w walce o swoje racje. Mocno zetrą się dwie skonfliktowane kobiety: żona i kochanka. Która z nich wygra?
Tymczasem obok rozwija się zakazana miłość, a dobra przyjaźń nie chce przerodzić się w związek. Skomplikowane relacje uczuciowe staną się dla bohaterów nie lada wyzwaniem.
Czy w przytulnej kuchni babci Kaliny uda się znów zaprowadzić ład w sercach wszystkich bliskich jej osób? Jak sobie poradzi z trudnymi zadaniami? Jak potoczą się dalsze losy ulubionych bohaterów serii "Willa pod kasztanem"?
„Na strunach światła” zachowała zdecydowanie swój klimat i Krystyna Mirek ponownie zaczarowała mój świat i sprawiła, że na końcach rzęs zalśniły łzy w promieniach letniego słońca.
W powieści dzieje się bardzo dużo, bo wielu mamy bohaterów. Ale najważniejsze dla mnie było to, że przekroczyłam próg willi babci Kaliny jakbym wróciła po długiej nieobecności, a i tak czułam się tam mile widziana i „u siebie”.
To chyba jest takie uczucie, które w tej serii Krysi Mirek ujmuje mnie najbardziej już od pierwszej części.
W tej części autorka zamyka niektóre wątki z poprzedniej, ale niestety spokój i sielanka nie trwają wiecznie. Jak to w życiu bywa nad mieszkańcami willi pod Kasztanem zbierają się czarne chmury, by nie powiedzieć, że sroga zima.
Czy zatem Królowa śniegu zburzy bezpieczeństwo panujące w domu babci Kaliny?
Jak w tej sytuacji odnajdzie się Bianka?
Jak sobie poradzi Patrycja twarzą w twarz z Iwoną?
Czy amor zastuka do drzwi willi pod Kasztanem?
Czy Bartek w końcu wyleczy się z choroby trawiącej jego duszę?
I czy światło na nowo rozbłyśnie w sercach bohaterów?
„Na strunach światła” to książka, o której śmiało mogę powiedzieć, że jest dobra na wszystko! A to chyba najlepsza rekomendacja – bo kiedy powieść w szczególny sposób koi stres, uspokaja nerwy i daje nadzieje na lepsze jutro, to musi być ona warta przeczytania.
Z ciekawością czekam na czwartą część, której zapowiedzi już są :)
Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję
Wydawnictwu Edipresse Książki.
https://przeczytajka.blogspot.com/2019/08/na-strunach-swiata-krystyna-mirek.html
Kiedy w sercu rozpęta się burza.
Moi drodzy dziś chciałabym zabrać Was ze sobą w odwiedziny do babci Kaliny i bliskich jej sercu osób, który już po raz trzeci otwierają dla nas drzwi Willi pod kasztanem. Wybrać się tam możemy oczywiście dzięki Pani Krystynie Mirek i trzeciej części cyklu „Willa pod kasztanem” - „Na strunach światła”.
Muszę się Wam przyznać, że wracałam do tego niezwykłego miejsca i jego wszystkich mieszkańców z ogromną radością i sentymentem, ponieważ ma ono w sobie wyjątkowy klimat. Tak się złożyło, że kiedy piszę dla Was te kilka słów o książce, przeżywam trudny okres w swoim życiu, a ta powieść jest dla mnie doskonałym sposobem na odrobinę wytchnienia i oderwania się od tego, co bolesne. Mając w pamięci poprzednie odsłony tej historii, byłam pewna, że cudowna babcia Kalina z otwartym sercem zaprosi mnie do swojej kuchni, gdzie unosił się będzie wspaniały zapach domowego ciasta. A uwierzcie mi w tak życzliwej i serdecznej atmosferze, w gronie przyjaciół, za których uważam bohaterów, powieści wszystkie troski w mgnieniu oka stają się łatwiejsze do zniesienia. Stało się dokładnie tak, jak myślałam, ale tego, co się dzieje u moich przyjaciół zupełnie się nie spodziewałam i kiedy podzielili się ze mną tym, co u nich słychać poczułam się naprawdę zaniepokojona. Jeśli chcecie wiedzieć, co się stało, chętnie opowiem Wam o tym, czego się dowiedziałam.
Nasza kochana seniorka zawsze służy dobrą radą, a i pysznym posiłkiem zawsze poczęstuje, z czego korzystają zarówno jej wnuczęta, jak i rodzeństwo Łaniewskich. Cały dom tętni życiem, co babcię bardzo cieszy, gdyż jeszcze niedawno stałym jej towarzyszem była jedynie cisza. W powietrzu unosi się miłość, która rozkwita, tak samo pięknie, jak jej ogród. Niestety, kiedy jedni budują szczęśliwe życie, inni cierpią.
„Na strunach światła” skupia się głównie na dwóch wątkach. Pierwszy z nich to motyw zakazanej miłości. Jeden z bohaterów, oczywiście nie zdradzę Wam, który, kocha skrycie, miłością niespełnioną w kobiecie, o której nie wolno mu nawet pomyśleć w podobny sposób, W sercu mężczyzny panuje burza emocji. Wie, że jeśli to, co czuje, wyjdzie na jaw, zniszczy wszystko, co do tej pory było dla niego najcenniejszą wartością. Podczas gdy chłopak toczy nierówny pojedynek serca z rozumem, babcia Kalina bogata w doświadczenie i mądrość życiową niepokoi się o szczęście tych, których kocha.
Ten wątek to doskonały dowód na to, jak bardzo miłość bywa przewrotna. Często bowiem pociąga nas zakazany owoc, podczas gdy pozostajemy ślepi na to, co los daje nam niemalże na tacy. Czy tym razem serce zagubionego chłopaka odnajdzie właściwy kierunek i przyniesie upragnione szczęście? Sprawdźcie sami.
Niestety problemy uczuciowe młodych, to nie jedyne troski, które trapią Kalinę. Przykro mi to pisać, ale nad willą zawisło bezwzględne widmo przeszłości obciążone wieloma niewyjaśnionymi tajemnicami, poczuciem, krzywdy i urazy, które domaga się sprawiedliwości.
Oto pewnego dnia w tak ciepłym i przytulnym miejscu, jakim jest willa, powiało chłodem do szpiku kości. A wszystko za sprawą matki Antka, która nie bawiąc się w subtelności, zjawia się w domu swojej byłej teściowej, aby przedstawić swoje racje i zażądać tego, co jej zdaniem jej się należy.
Obojętna na działania Iwony nie pozostaje również matka Bianki. Tak oto dochodzi do starcia byłej żony i kochanki i niestety, nie trudno się domyślić, że kartą przetargową w konflikcie kobiet stały się ich dzieci.
Jak widzicie, serca naszych bohaterów targane są burzliwymi emocjami. Jeśli jesteście ciekawi czy przytulne królestwo babci Kaliny ma w sobie wystarczającą moc, by na nowo wlać w serca swoich mieszkańców spokój, gorąco zachęcam do sięgnięcia po „Na strunach światła”.
Jestem przekonana, że wielbicieli twórczości autorki do lektury owego tytułu namawiać nie muszę. A tych z Was, którzy jeszcze nie czytali cyklu „Willa pod kasztanem”, zapewniam, że jest to bardzo ciepła i wciągająca historia, która skradła moje serce już w pierwszej części i ma w nim swoje miejsce do dzisiaj. To jedna z tych książek, której się nie czyta, a odczuwa. Co więcej, podczas czytania przez cały czas miałam wrażenie nie tylko tego, że jestem bardzo blisko przeżyć każdego z bohaterów książki, ale wręcz miałam wrażenie, że jestem częścią kochającej się rodziny. Rodziny, która mimo nieomijających ją zmartwień, trosk i problemów, zawsze jest razem.
Za każdym razem, kiedy kończę czytać książkę i odkładam ją na półkę towarzyszy mi smutek, że muszę ich wszystkich opuścić. Tym razem jest podobnie, ale ku mojej ogromnej radości wiem, że nie było to moje ostatnie spotkanie z tym cyklem. Ja już nie mogę doczekać się czwartego tomu, a Wy, znacie ten cykl? Jeśli tak koniecznie napiszcie w komentarzach, czy podobnie jak było to w moim przypadku, skradł on również Wasze serca, a może dopiero planujecie rozgościć się w Willi pod kasztanem?
Recenzja powstała we współpracy z portalem Czytajmy polskich autorów, za co bardzo dziękuję.
https://kocieczytanie.blogspot.com/2019/07/kiedy-w-sercu-rozpeta-sie-burza.html
Czasem spalone mosty to najlepszy początek. Justyna popełnia wielki błąd, po którym nie może już wrócić do dawnego życia: pracy w eleganckim...
Piękna grecka wyspa skąpana w południowym słońcu, gaje oliwne, plaże, luksusowy hotel i galeria interesujących bohaterów.Beata, która musi...
Przeczytane:2019-07-20, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2019 roku, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2019,
Do wiosennego ogrodu pełnego drzew, kwiatów i motyli zaprasza nas po raz trzeci Krystyna Mirek, proponując trzeci tom swojej serii 'Willa pod kasztanem'.
Do życia znanych nam już bohaterów wkraczamy w chwili, gdy na piętrze willi babci Kaliny trwa remont - to młodzi małżonkowie przygotowują sobie przytulne gniazdko. Jednak mimo że pozornie wszystko jest w porządku, młodzi bohaterowie układają sobie życie, niepokój nie pozwala im zasnąć. Bianka martwi się o matkę, która musiała wrócić do Warszawy; Michał martwi się o śliczną żonę; Bartek z zazdrością patrzy za płot - na dziewczynę z warkoczem i postanawia zająć się zaniedbanym ogrodem; Magda zamierza walczyć o siebie w pracy nie bacząc na złośliwą przełożoną i wciąż czekać, aż obiekt jej westchnień spojrzy na nią przychylnym wzrokiem.
Jednak każdy wyczuwa, że nad ich szczęściem wisi niebezpieczeństwo... Wydarzy się coś, co sprawi, iż nie będą mogli spać spokojnie... Nie mylą się, bowiem do willi wkracza Iwona - matka Antka i zaczyna mieszać, kombinować, odgrażać się i straszyć sądem. Nie przebiera w środkach, by zdobyć to, co jej zdaniem się jej należy. Ale to jeszcze nie wszyscy...
Czy babcia Kalina poradzi sobie z powiększającą się gromadką? Uda jej się wszystkich wykarmić, pocieszyć i odgonić smutki kolorową sukienką czy ciastem? Kiedyś modliła się, by jej pusty dom napełnił się gwarem, śmiechem a przy stole było pełno, ale teraz jej prośby zostały wysłuchane z naddatkiem. Właściwie marzy o urlopie!
"Los się nie spisał, dając jej tyle ludzi do kochania tak późno." *
Krystyna Mirek pokazała tą powieścią jak bardzo poplątane mogą być ludzkie ścieżki. Jak dzieci stają się kartami przetargowymi w wojnie matek, niektórzy próbują odkupić złe decyzje z przeszłości a inni pielęgnują krzywdy żyjąc jedynie złością i pretensjami. A przecież nie warto tracić pięknych dni, które na nas czekają, bo przeszłości nie da się już zmienić.
Śledząc uważnie losy bohaterów zdajemy sobie sprawę, że życie daje nam szansę na zmianę, pozwala wyciągnąć dłoń na zgodę, zakochać się po raz drugi, spędzić miło czas czy pomóc komuś, kto tego potrzebuje. Czasami trzeba wyruszyć w podróż, innym razem zaufać niewłaściwej osobie i się sparzyć a w innym przypadku wystarczy reanimować zachwaszczony ogród, by przyszłość stała się jaśniejsza.
W powieści znajdziemy cały korowód barwnych postaci - zarówno dobrych, jak i tych którzy jeszcze ze sobą walczą a my mamy o nich nie najlepsze zdanie. Zaczytanie zapewnią nam cynizm, wyrachowanie, radość, życiowe kryzysy, trauma, tęsknota czy optymizm a prym wiodą miłość, przyjaźń oraz wsparcie bliskich.
"Widać nie każdemu pisana jest wielka miłość.
Niektórzy muszą się zadowolić zwyczajnym życiem." **
Podsumowując - "Na strunach światła" to powieść o ścieraniu się dobra ze złem, o dylematach zakochanych bez wzajemności, manipulowaniu uczuciami dziecka, narzucaniu woli innym czy wyciąganiu złych wniosków. Historia o ludziach pełnych radości życia, dziwnej i niespodziewanej miłości w każdym wieku, bratnich duszach, żalu, wyrzutach sumienia oraz roztrząsaniu przeszłości. Nie sposób przewidzieć jak potoczą się losy bohaterów w tej powieści. Polecam!
* K. Mirek, "Na strunach światła", Edipresse Książki, Warszawa 2019, s. 31
** Tamże, s. 96