Dwóch seksownych rockmanów i ona
Lucky to prawdziwa szczęściara. Umawia się z najprawdziwszą gwiazdą rocka. Dylan Ryder jest bożyszczem nastolatek, który ze wszystkich zakochanych w nim fanek, zwrócił uwagę właśnie na nią.
Wydaje się, że jej związek jest idealny, dopóki nie pojawia się inny muzyk, Flynn Beckham. Ten rockman jest równie seksowny jak Dylan i wzbudza w Lucky zakazane uczucia. Pokusa staje się trudna do zniesienia, tym bardziej, że wszyscy wyruszają w tę samą trasę koncertową.
Zakazane myśli, gesty i słowa kuszą coraz bardziej, a Lucky czuje, że stąpa po cienkiej linie. Jednak może się okazać, że jej chłopak Dylan wcale nie jest taki idealny, jak jej się wydawało, a Flynn może być tym, który przyspieszy bicie jej serca i rozpali jej ciało.
__
O autorce
Vi Keeland - bestsellerowa autorka literatury erotycznej. Jej książki zawsze znajdują się w czołówkach rankingów ,,New York Timesa". Powieści Keeland sprzedały się w liczbie ponad miliona egzemplarzy i trafiły na ponad 50 list bestsellerów. Zostały przetłumaczone na dziewięć języków. Autorka mieszka w Nowym Jorku z mężem i dziećmi, gdzie przeżywa swoje ,,i żyli długo i szczęśliwie" z mężczyzną, którego poznała, gdy miała 6 lat.
Wydawnictwo: Illuminatio
Data wydania: 2019-03-13
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 336
Tytuł oryginału: Beat
Vi Keeland od zawsze była moją ulubienicą choć ostatnio straciła wiele na jakość. Od czasów serii o Cole'u wahałam się nad czytaniem kolejnych jej książek, ale jakoś nie umiałam sobie odmówić. Wyszedł cykl "Na scenie", który zaczęłam i mi się spodobał, więc kontynuuję. A pisanie z Penelope Ward na pewno nie jest złym pomysłem. "Rytm" to drugi tom ze wspomnianego wcześniej cyklu "Na scenie", który miałam na dzieję łączyć się jakoś z pierwszym tomem pt. "Show". Jednak jedyne co mają ze sobą wspólnego to sława i występy. Jedni bohaterowie w filmach, inni na koncertach.
Lucky jest prawdziwą szczęściarą nie tylko z powodu imienia. Zakochana w prawdziwej gwieździe rocka chyba nie sądziła, że kiedykolwiek stanie u jego boku jako ukochana. Dylan Ryder to bożyszcze wielu nastolatek i młodych kobiet. To w co nie może uwierzyć Lucky to fakt, że z całych ich tłumów wybrał właśnie ją. To ona jest tą jedyną, najszczęśliwszą kobietą. I mimo iż przyjaciółka wręcz nienawidzi jej chłopaka to wszystko wydaje się być idealne. Ale jak to w życiu bywa, tylko do czasu.
To tylko moment. Chwila, w której zauważa przystojnego blondyna jej świat odwraca się do góry nogami. Idealny związek przestaje takim być. Wszystko zaczyna wyglądać inaczej niż powinno. Nie wie, że zwracając w klubie uwagę Przystojnego, drinkiem za sponsorowanym przez trzy dziewczyny zrobi to na poważnie i nie na chwilę. Mało tego zainteresowanie staje się obustronne.
Flynn Beckham to również muzyk choć nie tak znany, jak Dylan. Jednak ma cos jeszcze prócz urody. Potrafi się zachować i zdecydowanie nie myśli tylko o sobie. Mężczyzna lubi sprawiać radość innym i choć ma w sobie odrobinę drapieżnika to ja na rockmana jest stosunkowo łagodny i przyjemny w obyciu. Od tego jednego spotkania w klubie Lucky's chce uszczęśliwiać tylko jedną osobę. I choć wie, że jest ona zajęta nie potrafi sobie odmówić spędzania z nią choćby kilku minut w każdej wolnej chwili.
Lucky niespecjalnie broni się przed spotkaniami z Flynnem, a im więcej spędza z nim czasu tym bardziej przekonana jest, że jej związek nie jest taki, za jaki miała go do niedawna. Mało tego wszystko komplikuje się jeszcze bardziej, gdy okazuje się, że Beckham jedzie z zespołem Dylana jako support.
Myśli dziewczyny zaprząta przystojny muzyk i nie jest to jej chłopak. Czy wyjazd w trasę z dwójką przystojnych rockmanów, z których jeden jest jej partnerem, a drugi chciałby nim być jest dobrym pomysłem? Na jaki krok zdecyduje się Lucky? Czy Flynn odpuści dla kariery i dla samego siebie nie chcąc być tym drugim? A może to Dylan wcześniej zorientuje się, że związek mu się wymyka spod kontroli?
Muszę przyznać, że to jest jedna z lepszych książek Vi. Lekka i przyjemna, idealna dla oderwania się od codzienności i na pewno raptem na kilka godzin czytania. Czasami jednak człowiek potrzebuje właśnie takiej lektury. Zastanawiam się, czy cykl wzbogaci się jeszcze o jakieś części, a jeśli tak to ile ich w ogólnym rozrachunku będzie. Na razie Keeland bazuje na jednej trylogii i kilku dylogiach, więc może poszerzy horyzonty na coś więcej. Czekam albo na dalszy ciąg "Na scenie", albo na coś nowego. Dla mnie ważne by nie było ani odrobinę podobne do "Cole'a".
„Rytm” to drugi tom serii „Na scenie”. Pierwsza część „Show” opowiadająca o perypetiach Coopera i Kate, dziewczyny biorącej udział w reality show była lekka i fajna. Ale druga część serii podbiła moje serce!
Lucky jest prawdziwą szczęściarą. Ma bar karaoke, który odnosi sukcesy i jest na fali. Chodzi z jedną z największych gwiazd rocka. Jednak kobieta czuje, że stoi w miejscu. Chciałaby od życia zdecydowanie czegoś więcej. Jej świat zostaje przewrócony do góry nogami, kiedy podczas pracy w barze spotyka Flynna. Rockman zawrócił w głowie Lucky i sprawił, że kobieta inaczej spojrzała na związek z Dylanem. Czy na pewno kocha swojego faceta? A może to jedynie fascynacja i zauroczenie, które powoli mija? Uczucia kobiety wystawione są na próbę, kiedy okazuje się, że wyrusza z Flynnem i zespołem Dylana w trasę koncertową. Jako trenerka głosu będzie spędzała mnóstwo czasu z Flynnem. Zabawny, pewny siebie, słodki i nieziemsko seksowny mężczyzna będzie kusił, dotykał i dwuznacznie żartował… zrobi wszystko, aby Lucky była jego. Choć kobieta tkwi w związku pozwoli sobie nie tylko na niewinny flirt. Czy Lucky będzie miała szczęście i odnajdzie prawdziwą miłość? Co na to jej chłopak? Czy pogodzi się z utratą Lucky? A może będzie chciał zemsty?
Książka napisana jest lekkim i zabawnym językiem. Tempo akcji jest stale szybkie i czytelnik nie nudzi się a wręcz pochłania kolejne rozdziały. Dawno tak dobrze nie bawiłam się podczas lektury. „Rytm” ma w sobie to COŚ. Odrobine szaleństwa, szczyptę pikanterii i kilka gram humoru. Vi Keeland jest zdecydowanie w bardzo dobrej formie. Gorąco polecam!
Więcej recenzji na www.facebook.com/LiteraturaZmyslow
Lucky to właścicielka baru, który odziedziczyła po ojcu, z którym miała zdecydowanie lepsze stosunki niż z matką. Bohaterka jest silną kobietą, która umie o siebie zadbać. Jest w związku z gwiazdą rocka, Dylanem Ryderem, do którego żywiła uczucia już jako nastolatka. Zupełnie przypadkiem poznaje Flynna, który również jest początkującym muzykiem. To spotkanie, niby przypadkowe sprawia, że w Lucky coś odżywa. Sprawy trochę się komplikują gdy dziewczyna wraz ze swoim chłopakiem i Flynnem wyjeżdża w trasę koncertową. Podczas gdy Dylan zajmuje się sprawami związanymi z koncertami, Lucky i Flynn mają szansę się bliżej poznać. Bohaterowie, którzy coraz więcej czasu spędzają razem zaczynają niebezpieczną grę, która powoduje między nimi coraz większe przyciąganie. Jak potoczą się losy trójki bohaterów?
"Rytm. Na scenie" to rewelacyjna książka o bohaterach, mających swoje demony. O tym jak ważne jest, aby mieć kogoś na kim możesz polegać zawsze, w każdej sytuacji. O muzyce, która dla bohaterów jest całym światem. O miłości, która przychodzi nagle, lecz jest tak silna, że trudno się jej wyprzeć. Historia pełna obaw, uczuć, miłości, pokazująca, że nie wszystko można zaplanować. Niektóre rzeczy zdarzają się przypadkiem i czasami one są tym co najlepsze nam się w życiu przytrafiło. Dwoje niezwykłych bohaterów, których od początku uwielbiasz, gdyż mają w sobie tak wiele ciepła i dobra, że mimo niektórych potknięć nadal pozostają sobą. Książka warta poznania. Polecam
Zwolniona za niestosowne zachowanie. Nie mogłam uwierzyć, kiedy czytałam list w moich rękach. Dziewięć lat. Dziewięć cholernych lat zapracowywałam...
Poznajcie Liv Michaels Może i minęło siedem lat, ale nadal wszędzie go poznam. Jasne, dorósł, dojrzał, ma mięśnie we wszystkich właściwych miejscach...
Przeczytane:2019-04-25, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2019, 26 książek 2019, 12 książek 2019, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2019 roku,
Długo zbierałam się do tego, by napisać tą recenzję, ponieważ nie wiedziałam jak ubrać w słowa to, co chciałabym Wam tutaj przekazać. Mam pewien problem z tą pozycją. Z jednej strony była to dobra powieść, ale z drugiej to chyba najgorsza pozycja z książek Vi Keeland. Dlatego tak ciężko mi ją oceniać. Postaram się być jak najbardziej z Wami szczera.
Otóż sama historia kręci się wokół muzyki, każdy bohater jest z nią związany i to ich łączy. Flynn chciałby zyskać większy rozgłos i móc samodzielnie dawać koncerty, a nie jako ten zespół, który ma rozgrzać widownie na główną atrakcję. W tym czasie Lucky próbuje poukładać swoje życie to przeżyciu, które jej się przydarzyło i pokonać swój lęk. W tym jest jeszcze Dylan, którym jest już dojrzałym wokalistą i jego sława powoli spada na rzecz młodych. Tematyka jest naprawdę ciekawa i wiele można było z niej wykrzesać, a jednak ja mam niedosyt i czegoś mi w niej brakowało.
Co do bohaterów to też było różnie mieli swoje wzloty i upadki. Flynna to polubiłam dopiero pod koniec Show, gdzie wyjaśniło się kilka sytuacji i zachował się naprawdę miło w stosunku do głównej bohaterki. W tej części był już o wiele lepszy i naprawdę go polubiłam. Jego starania, charakter, żarty sprawiał, że nie dało się go nie lubić. Lucky to taka typowa żeńska postać w powieściach romantycznych. Nie wie którego mężczyznę wybrać, piękna, choć się do tego nie przyznaje, skromna i urocza. Naprawdę niczym wyjątkowym się nie wyróżniała, oprócz swojej fobii i terapii dwunastu kroków. No i jest jeszcze Dylan, którego nienawidziłam, to zadufany w sobie gościu, który nikogo nie szanuje, myśli tylko o sobie i nie potrafi ustąpić. On działał mi niesamowicie na nerwy.
Jest rzecz, do której muszę się przyczepić, bo to mocno na mnie wpłynęło i to negatywnie na odbiór książki. Mianowicie chodzi mi o zachowanie bohaterów, czasami ich wybory i decyzje było mocno naciągane, nierzeczywiste i wręcz głupie. Nie potrafiłam kompletnie ich zrozumieć, dla mnie to nie miało najmniejszego sensu i podstaw do takiego postępowania. Byłam w szoku z tego powodu i naprawdę, źle mi się przez te wydarzenia to czytało.
Podsumowując, jest mi naprawdę przykro, że zawiodłam się troche na tej książce. Zawsze powieści Vi Keeland były dla mnie pewniakiem, zawsze mi się podobały i sprawiały, ze zawsze pojawiał mi się banan na twarzy, a to już drugi mój zawód. No ale cóż, nie narzekam, bo większość książek od tej autorki uwielbiam. Dlatego tak już naprawdę podsumowując książka dla mnie jest przeciętna. Niestety, dla mnie to jest niewykorzystany potencjał. Niektóre wątki tak naprawdę nie zostały do końca wyjaśnione i w porównaniu do Show, to Rytm wypada niestety kiepsko.