To, co zwykłe bardzo często zalewa mrok, gdy w grę wchodzi ludzki umysł.
Na niewielkiej wyspie, w tajemniczym miasteczku Nightcrow, do którego jedyna droga prowadzi przez otoczony gęstą mgłą most, dochodzi do zaginięcia dziecka. O rozwiązanie całego zajścia zostaje poproszony doświadczony detektyw – Jack Harris. Niestety, wydarzenia z dawno już zamkniętej sprawy nie pozwalają mu na sprawne rozwiązanie najnowszej zagadki. Dodatkowo dość szybko okazuje się, że za tą historią kryje się o wiele mroczniejsza rzeczywistość, niż ktokolwiek by przypuszczał, a lokalne wierzenia zdają się odgrywać kluczową rolę w tym wszystkim…
Odkryj wraz z bohaterem sekrety, które skryły się w ciemnych zakątkach Nightcrow, i poznaj historię zwykłych ludzi uwikłanych w niezwykłe okoliczności…
Wydawnictwo: WasPos
Data wydania: 2023-05-23
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 270
Język oryginału: polski
O mgle, w której odmętach znikali niewinni, pisał już w latach 70. ubiegłego wieku niekwestionowany mistrz literatury grozy Stephen King. Czy na naszej polskiej ziemi wyrasta nam właśnie jego godny następca? Jedna książka to na razie za mało, aby wyciągać tak daleko idące wnioski. Na pewno jednak jest to dobry i obiecujący początek.
Przyznam, że na początku nie mogłam odnaleźć się w pełnym brutalnych opisów i licznych retrospekcji świecie wykreowanym przez Autora. Książka nie jest obszerna, co uważam za plus, jednak z zastrzeżeniem, że niektóre wątki mogłyby zostać rozwinięte a inne nawet pominięte. Aczkolwiek to już akurat kwestia gustu i indywidualnych zapatrywań.
Autor nie boi się odniesień do prasłowiańskich wierzeń i sprawnie łączy fikcję literacką, z zasłyszanymi legendami, i podaniami ludowymi. Co ciekawe poszperałam trochę i dowiedziałam się, że upiorna postać z mgły, czyli Mamuna to jeden z demonów obecnych w kulturze Słowian. Zwana różnie w zależności od regionu Polski a wyobrażana sobie m.in. jako stara kobieta porośnięta na całym ciele włosami. Wiedzieliście? Bo ja nie.
Niewielkim miasteczkiem Nightcrow wstrząsa seria makabrycznych zdarzeń. Porywacz i morderca za ofiary wybrał sobie tutejsze dzieciaki. Kto jest sprawcą, w imię czego działa i czy na pewno tą położoną na wyspie mieściną nie zawładnęła jakaś nadprzyrodzona i wszechpotężna siła?
Tego będzie próbował dowiedzieć się nasz bohater, detektyw Jack Harris wraz ze swoim współpracownikiem. Czy mu się uda? Zapraszam do lektury.
Całkiem niedawno czytałam podobną historię („Spacer w mroku” – Jonasz), w której jednak zabrakło elementu zaskoczenia, a pamięć o niej zginęła w odmętach mojej pamięci. Tam również mroczna sceneria i wierzenia stały się tłem dla przerażających wydarzeń, i tam także do rozwiązania zagadki zatrudniono nowego funkcjonariusza. Jednak porównywać w jakiś sposób książkę Jonasz do debiutu Smerlińskiego byłoby wysoce nie na miejscu, ponieważ tamta historia pozbawiona była głębi i warstwy psychologicznej. Wszystko bowiem co dzieje się w miasteczku Nightcrow jest jedynie tłem dla analizy psychiki bohatera i walki, jaką toczy on z własnymi demonami.
Co sądzę o debiutanckiej powieści Tomasza Smerlińskiego? Moim zdaniem to krok w dobrą stronę, świeże spojrzenie na nieco zapomniany na polskim rynku gatunek horroru. Sama historia może nie jest jakoś specjalnie odkrywcza, ale zdecydowanie nie można jej nazwać banalną czy powtórzoną.
.
Zakończenie, hmm no cóż, przyszło nagle, w momencie, w którym zapytałam siebie – to już? Czyżby to zapowiedź serii o przygodach detektywa Jacka ? Bo gdyby tak dobrze poszukać to miasteczek i wsi w typie Nightcrow jest całkiem sporo i tylko czekają na odkrycie swoich mrocznych sekretów ukrywanych przez wieki.
Lubię takie miksy gatunkowe, a Smerliński serwuje nam thriller z wyraźnymi elementami kryminału, przy którym niejeden horror to bajeczka dla dzieci. Nie mogę polecić tej książki każdemu, bo to lektura dla tych, którzy cenią wyrafinowane literackie smaki. Bardzo dobra książka i tyle ode mnie.
Coś mi tu jednak nie zagrało do końca. Fajne miejsce akcji, ten most, mgła, mogło być naprawdę wciągająco i mroczno i taki był początek. Zapowiadało się super, ale potem emocje opadły. Ogólnie ok, ale bez szału.
,,Upadł... ostatnim, co dostrzegły jego oczy, był dziwny cień wyłaniający się z mgły. Mógłby przysiąc, że ów cień miał na głowie rogi. Cały lęk w mgnieniu oka opuścił jego ciało. Wzrok zaczął słabnąć, pozostały błogi spokój, ciemność i niezwykle charakterystyczna woń ogrodowych kwiatów".
Gdy na niewielkiej wyspie, w tajemniczym miasteczku Nightcrow, znika dziecko o pomoc w rozwiązaniu zagadki zostaje poproszony detektyw - Jack Harris. Lecz Mężczyzna przeżywa porażkę po wcześniejszej nieudanej akcji i właśnie to nie pozwala mu skupić się na nowym zadaniu. Dość szybko okazuje się że ta sprawa jest mroczna, niczym mgła otaczającą most który prowadzi do miasteczka, a lokalne wierzenia zdają się odgrywać kluczową rolę w tym wszystkim...
Co tak naprawdę kryje się za zniknięciem dziecka?
Jakie mroczne tajemnice wyjdą na jaw?
"Most we Mgle" książka która chodź z początku nie wciągnęła mnie w ogóle, tak później pochłonęła mnie bez reszty.
Fabuła świetnie przemyślana, a bohaterowie fajne wykreowani. Bardzo ciekawiło mnie co przeżył nasz detektyw że tak się blokował.
Autor wodzi czytelnika za nos, podkłada tropy które okazują się mylne przez co, robi się naprawdę ciekawie i czasem nawet ciarki przechodzą po ciele... Dodam że książkę czytałam w pracy na nocnej zmianie ?Tajemnica i ten dreszczyk miejskich legend dodawał tej historii super klimatu. Akcja jest dynamiczna a dokładny opis miasteczka i mostu prowadzącego do niego, pozwala dosłownie się tam znaleźć.
Książkę czyta się szybko dzięki dynamicznej akcji i przyjemnemu stylowi autora.
Zakończenie, no cóż zaskakujące delikatnie intrygujące i zostawiające z pytaniem, że jak to tak już?
Jeżeli lubicie kryminały z mieszanką miejskich legend to jest to idealna książka dla Was.
Polecam ?
Przeczytane:2023-06-18,
Zło zawsze się czai
W Nightcrow grasuje morderca dzieci. Ludzie wierzą, że miasteczko zostało przeklęte przez demona. Nieopodal mostu otoczonego gęstą mgłą, zostają odnalezione zwłoki. Do akcji wkracza słynny detektyw Jack Harris, a w dochodzeniu pomaga mu policjant William Lestrade. Razem tworzą nietuzinkowy duet.
„Upadł... ostatnim, co dostrzegły jego oczy, był dziwny cień wyłaniający się z mgły. Mógłby przysiąc, że ów cień miał na głowie rogi. Cały lęk w mgnieniu oka opuścił jego ciało. Wzrok zaczął słabnąć, pozostały błogi spokój, ciemność i niezwykle charakterystyczna woń ogrodowych kwiatów”.
Czy to istota nadprzyrodzona poluje na lokalne dzieci? Czy funkcjonariusze złapią winowajcę?
Ciekawie poprowadzona fabuła na czele z detektywem, którego intuicja nigdy nie zawiodła. Postać, która jest charyzmatyczna, choć mało wiemy o jego przeszłości, ale może w kolejnej książce więcej się o nim dowiemy, chociażby to, dlaczego „nie lubi” słuchać muzyki. A zakończenie sugeruje dalsze jego losy.
Wprowadzenie miejskiej legendy nadało tej lekturze lekkiej grozy, strachu i niepewności. Mamuna przyśniła mi się pewnej nocy, ubrana cała na czarno, z długimi pazurami i... chciała mnie porwać (nie czytajcie przed snem 😄)!
Jeden moment uważam, że był zbędny. Obszerny opis stosunku Williama ze swoją dziewczyną. Nie obchodzą mnie, jakie wygibasy robili w łóżku. Wystarczyło wspomnieć, że spędzili wspólną noc i tyle, lecz jeśli byłoby to zbliżenie Jacka z partnerką, to myślę, że raczej by mi to nie przeszkadzało, ponieważ on jest tutaj bohaterem pierwszoplanowym.
Autor podsuwa nam pewne tropy i mąci w głowie, choć mogłam się domyślić już na początku, kto jest mordercą, ale dałam się zwieść i byłam w niemałym szoku, jak doszło do zakończenia sprawy.
Plus za mapę wysepki i rysunki poprzedzające każdy rozdział.
Przyjemna w odbiorze opowieść o tym, że potworami jesteśmy my sami. Czy polecam? Zdecydowanie tak. 👍
„Demony... Każdy z nas je ma, lecz nie w takiej formie, jak myślimy. Te najgorsze zalegają się głęboko w naszych umysłach i łaknąc światła, wychodzą razem z naszymi myślami”.