Znakomita wielowątkowa powieść rosyjskiego pisarza Michaiła Bułhakowa, która weszła na stałe do kanonu literatury światowej, a autorowi przyniosła międzynarodową sławę. Akcja utworu przenosi się z Moskwy czasu Stalina do Palestyny za Jezusa i Poncjusza Piłata. W publikacji reali obyczajowe Rosji lat trzydziestych mieszają się z jej groteskowym obrazem. Jest to fascynujący i ponadczasowy obraz walki dobra i zła. Książka ta uzależnia - wraca się do niej nieustannie i ciągle znajduje się nowe treści.
Wydawnictwo: Bellona
Data wydania: 2015-07-23
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 494
- Ach, zniewagi są najczęstszą nagrodą za dobrze wykonaną pracę!
Michaił Bułhakow „Mistrz i Małgorzata” (tłumaczenie: Irena Lewandowska i Witold Dąbrowski)
To chyba jedyna książka, do której wracam (nie licząc dziecięcych); po raz pierwszy czytałam w liceum (najpierw fragment w podręczniku do rosyjskiego, później całość po polsku), na studiach dwukrotnie i po studiach co najmniej raz. Powracam po kilkunastu latach i nadal jestem zachwycona!
Bułhakow mistrzem był i kropka! Nie ma drugiej tak doskonałej powieści, tak wielowarstwowej i wielowątkowej, tak pięknie napisanej. Sporo wątków z biegiem czasu uleciało mi z pamięci, cudownie było sobie je wszystkie przypomnieć.
Warto czytając „Mistrza i Małgorzatę” pamiętać w jakich czasach żył i tworzył Bułhakow, warto zerknąć do jego życiorysu, wtedy mamy szansę zrozumieć ten pozorny chaos. Wbrew pozorom, ta powieść jest bardzo poukładana i przemyślana.
Lata temu największe wrażenie zrobił na mnie wątek Małgorzaty, dziś zdecydowanie najbardziej poruszyły mnie losy Piłata.
Polecam tę wyjątkową powieść! Doskonała w każdym zdaniu!
Zastanawiałam się czy warto pisać recenzję tej książki – bo jest ich już tysiące, ale ponieważ jest to jedna z tych powieści, w których każdy odkrywa coś innego – uznałam, że warto. O jaką powieść chodzi? O „Mistrza i Małgorzatę”, do której wracam co jakiś czas. Czy można o niej napisać jeszcze coś, czego przede mną nikt nie napisał? Nie sądzę. Ale na pewno można napisać o tym, co nowego odkryło się podczas lektury.
„Mistrz i Małgorzata” była jedną z tych nielicznych lektur szkolnych, które mnie wciągnęły bez reszty i zachwyciły. Nie liczyłam, ile stron dziennie muszę przeczytać, nie przeskakiwałam opisów ani wątków, żeby już mieć to za sobą. Wtedy jednak na pierwszy plan wysuwały się losy miłości tytułowych bohaterów – wiadomo, nastolatka, romantyzm, uniesienia serca… Przy kolejnej lekturze, a było to już na studiach – zafascynowała mnie postać Wolanda i to przez pryzmat jego osoby czytałam całość. Zachwyciłam się tak samo jak w liceum i wiedziałam, że Bułhakow napisał powieść, obok której nie da się przejść obojętnie. Później wracałam do niej wielokrotnie – i nadal uważam, że jest cudowna. A co szczególnie przyciągnęło moją uwagę tym razem?
Samą mnie to zaskoczyło – ale wątek Piłata i Jeszui. Ten klimat, który autor wyczarował – kiedy niemal czuje się panujący w Jerozolimie upał, kiedy zapach gaju oliwnego i nieznośny skwar popołudnia wydają się otaczać czytelnika, ból głowy Piłata jest niemal namacalny, a jego obsesja na punkcie skazańca wciąga i pochłania także nas. Jego intryga w związku z Judaszem, jego próby ocalenia Jeszui, wreszcie – otoczenie, w którym przebywa – wszystko to szalenie działa na wyobraźnię i wiele z tych fragmentów czytałam dwukrotnie, żeby się napawać tym klimatem.
Ale nie tylko Piłat mnie przyciągnął – moją uwagę przykuła też postać poety Iwana Bezdomnego. Z jakim niesamowitym humorem jest ona przedstawiona! Jego reakcja na śmierć Berlioza (ach, ten święty obrazek i biała koszula!), jego wściekłość na pomnik Puszkina, pobyt w szpitalu psychiatrycznym. Majstersztyk. W ogóle humor to jest siła napędowa tej książki i miejscami po prostu nie da się nie śmiać w głos. Narracja prowadzona jest niekiedy na takim poziomie absurdu, że można się tylko zachwycić. Wiele cytatów (o tym w następnym akapicie) – wciąż funkcjonuje i okazuje się być aktualnymi nawet po tylu latach od wydania powieści: jak choćby to czy Behemot podałby damie wódkę, albo stwierdzenie, że dokument z datą będzie nieważny. Ale nie tylko dowcip jest jej potęgą – bo pod płaszczykiem błazeństw Behemota i Korowiowa, pod warstwą absurdu, kryje się wnikliwa diagnoza społeczeństwa rosyjskiego, wykpienie biurokracji i układów partyjnych, paszkwil na środowisko krytyków. Zresztą – żeby tylko to. Można też ją odczytać jak powieść filozoficzną, jak rozważania nad dobrem i złem, nad rolą szatana, nad twórczością literacką, nad miłością i nad wiarą. To również powieść o tchórzostwie, zemście, łapówkarstwie – i mogłabym tak wymieniać jeszcze przez parę linijek. Myślę, że ilu czytelników – tyle znaczeń.
Jest coś jeszcze, co wywołało mój wielki entuzjazm i wzbudziło nadzieję, że w naszym społeczeństwie wcale nie jest tak źle ze znajomością klasyki – bo mamy akurat taką sytuację polityczną, kiedy hasło „Annuszka już wylała olej” pojawiło się na sztandarach protestujących – co mnie zachwyciło i niezmiernie ucieszyło, bo chyba nie ma lepszego świadectwa wielkości i siły literatury. Bułhakow wciąż aktualny, wciąż inspirujący!
To powieść, która pochłania i każe czytelnikowi wracać myślami do tego, co już przeczytał. Nie da się stać z boku – trzeba wejść w fabułę, pozwolić się prowadzić, no i otworzyć się na niemożliwe i niewyobrażalne. A potem nie da się jej wyrzucić z głowy i zastąpić inną lekturą – bo będzie nadal do Was wracać. I sprawi, że za rok, dwa, a może nawet wcześniej – znów po nią sięgnięcie. I znów się zachwycicie.
Komu ta książka może się spodobać? Według mnie – każdemu. Nie trzeba lubić określonego gatunku (zresztą: czy można ją zaszufladkować do jakiegoś jednego gatunku? Przy tym bogactwie treści i wątków?) – żeby dać się porwać niezwykłej historii. Znajdą w niej coś dla siebie i osoby, które lubią romanse, i miłośnicy fantastyki, i fani thrillerów, i czytelnicy rozmiłowani w satyrach politycznych. A także wszyscy, którzy cenią poczucie humoru.
Podsumowując: moje kolejne (nie zliczę już, które) spotkanie z mistrzem Bułhakowem – równie odkrywcze i zachwycające jak podczas pierwszej lektury. Polecam!
"Mistrz i Małgorzata" Michaiła Bułhakowa to klasyka, która wymyka się jednoznacznemu opisowi i prowadzi do licznych interpretacji.
Niektóre powieści zapadają w pamięć na długo. Tak bardzo się podobają, że aż chce się do nich wracać. Właśnie tak mam z "Mistrzem i Małgorzatą" Michaiła Bułhakowa, powieści, która zachwyca mnie za każdym razem.
Powieść zaczyna się dość niewinnie. Oto Michał Aleksandrowicz Berlioz, redaktor naczelny miesięcznika literackiego oraz poeta Iwan Nikołajewicz Ponyriow o pseudonimie Bezdomny spotykają się na Patriarszych Prudach. Poznają tam niezwykłego cudzoziemca, z którym zaczynają rozmawiać o Bogu. Nie wiedzą nawet, jak to spotkanie odmieni ich życie i z kim mają do czynienia. Od tego czasu w Moskwie zaczynają się dziać dziwne rzeczy...
"Mistrz i Małgorzata" to powieść szkatułkowa, bogata w odniesienia do literatury światowej oraz wielowątkowa. Ukazuje życie w Moskwie w latach 30. XX wieku. Niestety realia nie są zbyt optymistyczne. Absurd goni absurd, co jeszcze nasila pojawienie się szatana i jego świty. Pierwszy wątek dotyczy błazeńskich poczynań pomocników szatana, którzy próbują wprowadzić nowy porządek, drugi wątek dotyczy losów Mistrza i Małgorzaty, a trzeci - Poncjusza Piłata (bohatera powieści Mistrza).
"Mistrz i Małgorzata", to jedna z moim ulubionych lektur z czasów szkolnych, obok "Zbrodni i kary" Fiodora Dostojewskiego oraz "Roku 1984" George'a Orwella. Co mnie w niej urzekło? Niesamowity klimat powieści, połączenie świata realnego z nadprzyrodzonym. Michaił Bułhakow miał świetny pomysł na wprowadzenie szatana do komunistycznej i ateistycznej Moskwy.
Michaił Bułhakow opatrzył swoje dzieło mottem z "Fausta" Goethego:
...Więc kimże w końcu jesteś?
- Jam częścią tej siły,
Która wiecznie zła pragnąc,
Wiecznie czyni dobro.
Fragment ten odnosi się do szatana, który pragnąc zła, nieustannie czyni dobro. Szatan z "Mistrza i Małgorzaty" jest ową złą siłą, która czyni wiele dobrego w Moskwie oraz w życiu głównych bohaterów powieści.
Autor wprowadza całą plejadę przedziwnych postaci - realnych i fantastycznych. Małgorzatę - była piękna i mądra. I jeszcze jedno trzeba tutaj dodać – można stwierdzić z całym przekonaniem, że jest wiele kobiet, które nie wiem co dałyby za to, aby zamienić się z Małgorzatą. Trzydziestoletnia bezdzietna Małgorzata była żoną wybitnego specjalisty, który w dodatku dokonał pewnego odkrycia o ogólnopaństwowym znaczeniu. Mistrza - który jest pisarzem, autorem dzieła o spotkaniu Poncjusza Piłata z Jeszuą Ha-Nocri. Zostaje on umieszczony w klinice psychiatrycznej. Jest wykształcony i bardzo oczytany: Prócz rosyjskiego znam pięć języków (…) angielski, francuski, niemiecki, łacinę i grekę. Czytam także trochę po włosku. Pierwszą z postaci fantastycznych jest Woland, który mówi o sobie: O, jestem w ogóle poliglotą. Znam bardzo wiele języków; Jestem specjalistą od czarnej magii; Jestem w tej dziedzinie jedynym specjalistą na świecie; Jestem historykiem. A tak naprawdę jest ucieleśnieniem zła, wysłannikiem piekieł. Ma on swoją świtę: Behemota, Fagota, Asasella oraz Hellę. Behemot to wielki, czarny kocur, który potrafił chodzić na dwóch łapach i mówić. Lubi szachy, broń, gwizdanie oraz wódkę. To najbardziej zabawny bohater. Fagot (Korowiow) – kompan Behemota w psikusach. Ten facet ma wąsiki jak kurze piórka, maleńkie, ironiczne i na wpół pijane oczka, a kraciaste porcięta podciągnięte są tak wysoko, że widać brudne białe skarpetki. Asasello - facet od brudnej roboty na usługach Wolanda. W rzeczywistości to demon-morderca. Hella - piękna, rudowłosa wiedźma. To jedyna kobieta w świcie Wolanda, pełni rolę służącej czarnego maga.
Warto wspomnieć, że Bułhakow pracował nad "Mistrzem i Małgorzatą" przez 12 lat - od 1928 do 1940 roku (do swojej śmierci). Co ciekawe, powieść została wydana po raz pierwszy w 1966 roku w miesięczniku "Moskwa". Według pierwszej redakcji powieść miała być głównie o szatanie. Początkowo Bułhakow wymyślił nawet inne tytuły swojego dzieła: "Czarny mag", "Kopyto inżyniera", "Żongler z kopytem", "Syn W.", "Gościnne występy (Wolanda?)". Jednakże w 1930 roku autor zniszczył swoje zapiski, wrzucając je do pieca (jest w tym pewna analogia, gdyż podobnie postąpił mistrz ze swoją powieścią o Poncjuszu Piłacie). Rok później wprowadził nowe postaci, czyli Mistrza i Małgorzatę.
Powieść doczekała się kilku ekranizacji oraz wielu adaptacji teatralnych. Pierwszy film w reżyserii Aleksandara Petrovića powstał w 1972 roku, drugi - w reżyserii Yuri Kara w 1994 roku. Powstały także dwa z 1988 roku oraz 2005 roku. Niedawno sztuka zagościła na deskach Teatru Dramatycznego w Warszawie. Bardzo chciałabym się na nią wybrać - mam nadzieję, że będę miała okazję.
"Mistrza i Małgorzatę" polecam każdemu bez względu na wiek - to naprawdę wartościowa lektura. Warto ją sobie przypomnieć po latach. Za każdym razem dostrzega się w niej coś nowego.
Po Mistrza i Małgorzatę sięgam dopiero teraz, gdyż nie omawiałam tej książki w szkole. Musze przyznać, że wiele mnie ominęło. Jest to chyba najbardziej wciągające, ciekawa i zarazem zabawna lektura ze wszystkich. Większość wybranych przez nasz system edukacji jest po prostu nudna. Od Mistrza i Małgorzaty nie można się oderwać.
Akcja powieści rozgrywa się w stosunkowo krótkim czasie nie można więc powiedzieć, że jakoś specjalnie pędzi. Jednak dzieje się tam na tyle dużo, że na pewno nie można się nudzić. Pełna dobrego, czasem absurdalnego humoru opowieść o Szatanie, który przybył do Moskwy i narobił tam niezłego bałaganu.
Autor ma ciekawy styl posługuje się pięknym językiem przez co książkę czyta się z przyjemnością. Ciężko zaklasyfikować ją też do jednego gatunku. Mamy bardzo dużo satyry, wątek można powiedzieć kryminalny, wątek romantyczny tytułowych bohaterów, mroczniejsze fragmenty, a także opowieść biblijną.
Na dużą uwagę zasługuje historia Poncjusza Piłata jako powieść w powieści napisana przez Mistrza, opowiedziana przez szatana Wolanda i parę razy w książce wspominana. Jeszua Ha–Nocri – Jezus jest po prostu dobrym człowiekiem, który głosi ważne rzeczy, miłuje i przebacza. Jego boskość nie jest mocno ukazana. Za to posiada wiele empatii, potrafi dostrzec problemy dręczące Piłata. Ten zaś czuje ogromne wyrzuty sumienia, kiedy musi skazać go na śmierć. Pojawia się także Mateusz Lewita (biblijny Mateusz ewangelista), próbujący uratować, oszczędzić cierpień a na końcu po prostu się zemścić Jeszue. Wszystkie postacie mają ciekawe charaktery. Inna wersja znanej historii z biblii jest naprawdę warta poznania.
Wątek romantyczny również bardzo ciekawy w szczególność różnic e charakterów Mistrza i Małgorzaty. Dużą rolę zwłaszcza odegra tutaj kobieta. Kochając i cierpiąc po utracie swojego wybranka postanawia zrobić wszystko aby go odzyska nawet jeśli w grę wejdą kontakty z samym diabłem.
Najlepsze z całej opowieści diabelskie postacie. Nie można o nich powiedzieć, że są całkowicie złe. Wręcz przeciwnie czynią wiele dobrego, ukazują też ludzkie grzechy jak chciwość, czy oszustwo. Fakt robią duże zamieszanie w Moskwie, ale mają w tym wszystkim dobry cel.
Woland – imię zaczerpnięte z „Fausta” jest szykownym i eleganckim przywódcą specyficznej grupy. Odnosi się do wszystkich z szacunkiem, jest wielce zdziwiony brakiem wiary w Rosji. Towarzyszą mu zabawne i nietypowe postacie Korowiow, kot Behemot – jedna z najbardziej charakterystycznych postaci z książce, Azazello oraz prowokacyjna Hella.
Każda z postaci ma swój oryginalny charakterek i wzbudza sympatię w czytelniku. A przecież mówimy o diabłach!
Niesamowitą sceną jest bal zorganizowany przez Wolanda. Mamy na nim do czynienia z najróżniejszymi zbrodniarzami wszyscy dzieje się w wielce ciekawej scenerii. Usługiwanie na takim balu to jednak nie lada wyzwanie.
Książka zawiera w sobie wiele nawiązań. Jednak najwięcej można doszukać się nawiązań do Fausta Goethego, z którego autor zapewne czerpał inspiracje.
Warto również wspomnieć w jakich czasach powstała powieść. Autor próbuje przedstawić rzeczywistość jaka panowała w Związku radzieckim omijając cenzurę. Ową cenzurę także pokazał w postaci Mistrz, który w ateistycznym państw nie mógł wydać powieści o Jezusie. Ludzie giną w tajemniczych okolicznościach i niewiele z tym można zrobić, duże znaczenie mają kontakty i to jak jest się ustawionym, ludzie natomiast są strasznie chciwi. Wszytko to jednak Bułhakow przedstawił w piękny satyryczny sposób.
Każdego kto tego jeszcze nie zrobił gorąco zachęcam do sięgnięcia po książkę.
Jak na rosyjską powieść przystało, nie zabraknie także alkoholu:
„– To wódka? – słabym głosem zapytała Małgorzata.(...)
– Na litość boską, królowo – zachrypiał – czy ośmieliłbym się nalać damie wódki? To czysty spirytus.”
Woland ze swoją oryginalną świtą gości w Moskwie. Od tej pory dzieją się dziwne rzeczy.
Małgorzata szuka swego Mistrza. Zanim jej pragnienie się spełni, czeka ją noc pełna wrażeń.
Druga oś czasowa to spotkanie Piłata z Jeszuą.
Powrót do lektury po dwudziestu latach to strzał w dziesiątkę. Nowe spostrzeżenia, inna perspektywa.
Opowieść o równowadze między dobrem a złem i o miłości. O wolności. Odniesienia do sztuki. Świetnie nakreślona groteska.
Gorąco polecam.
Tu nie może być innej oceny... Jednocześnie jest to najbardziej niesprawiedliwa i subiektywna ocena ze wszystkich moich wystawionych. Przyczyna jest prosta - to jest moja ulubiona książka. Wracam do niej co jakiś czas. Nie udało mi się jej przeczytać jedynie w oryginale, ale nic straconego.
Powieść kompletna, doskonała. Narazie jedyna w ocenie - 10/10.
Czytałam dwa lub trzy razy...za każdym razem mam wrażenie, że to co jest najważniejsze w tej książce umknęło mi. Więc pewnie sięgnę po nią po raz kolejny.
Tyle osób mówiło mi, że lektura ta jest zwariowana, i że ciężko się ją czyta. Z ciekawości sięgnełam po nią. Przecież to jest fantastyczna książka! Wszystko mi się w niej podobało: i fabuła, i bohaterowie, i opisy, i język. Rzadko mi się zdarza, żeby lektura szkolna (w szkole były tylko fragmenty) tak bardzo przypadła mi do gustu. Nie bez powodu "Mistrza i Małgorzatę" można uznać za arcydzieło literackie. Na pewno przeczytam ją jeszcze nie raz.
Obie nowele to zjadliwa satyra na radziecką biurokrację. Michał Bułhakow – twórca genialnego Mistrza i Małgorzaty – jak mało kto potrafił...
Bułhakow napisał Diaboliadę w 1923 roku. Pisarz dość pesymistycznie oceniał jej szanse na publikację, ale się omylił - została wydana rok póżniej...
Musiała albo zapomnieć o nim, albo umrzeć sama. Przecież tak nie sposób żyć! Tak nie można! Zapomnieć o nim, za wszelką cenę zapomnieć ! Ale nieszczęście na tym właśnie polega, że zapomnieć o nim nie umie.
Więcej