Nowa powieść bestsellerowej autorki!
Potrzeba bycia kochanym określa nasze życia. Błądzimy, szukamy, wciąż mamy nadzieję, że obok nas pojawi się ten ktoś najważniejszy. Ale ,,serce nie sługa", nie zawsze postępuje zgodnie z rozumem i potrafi pokochać człowieka, który niszczy siebie, bliskich i swoje życie.
Anna Janowska, kobieta z przeszłością, samotnie mierzy się z wyzwaniami, wciąż nie może znaleźć szczęścia. Prowadzi intensywne życie, by zapomnieć o tragicznym wypadku sprzed lat, który odebrał jej rodzinę i sprawił, że młoda dziewczyna musiała szybko dorosnąć.
Michał Gebert, mężczyzna po przejściach, dawno wyczerpał limit życiowych błędów i upadków, z których nie może się podnieść. Stracił zaufanie do siebie samego, co jeszcze bardziej pcha go w stronę ryzykownych zachowań i życia i bez zasad. Mimo pomocy ze strony rodziny i przyjaciół zdaje się zbliżać do granicy życiowego dna.
Czy dwoje tak zupełnie różnych ludzi może stworzyć udany związek? Czy przeszłość nie upomni się o nich w najmniej oczekiwanym momencie? Czy miłość obroni się w starciu z siłą uzależnienia? Czy można uratować kogoś przed życiowym upadkiem?
Utkana z emocji, wzruszająca i niezwykle prawdziwa powieść o różnych odcieniach miłości, która jest sensem życia. Autorka udowadnia, że nigdy nie należy się poddawać, nawet jeśli odchodzą najbliższe osoby, życie nas nie rozpieszcza, a miłość omija szerokim łukiem. Czasem wystarczy jedno niespodziewane spotkanie, by wszystko zmieniło się nie do poznania.
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2018-06-06
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 512
Żałoba i poczucie straty są jak tornado. Na jakiś czas cichną, a potem znowu się odzywają. Nie da się z nimi pogodzić. Zapomnienie tym bardziej jest niemożliwe. Są niczym cień, który nigdy nie opuszcza.
To już czwarta powieść pani Ilony Gołębiewskiej, którą miałam ogromną przyjemność przeczytać. Pamiętam jak po lekturze Sagi o Starym Domu na długo jeszcze zagościły w mojej duszy tamte wydarzenia i przesympatyczni bohaterowie. Z tym większą niecierpliwością wyczekiwałam następnej historii i doczekałam się.
„Miłość ma twoje imię” porusza temat rodziny, a dokładnie dwóch rodzin, które na skutek bądź to traumatycznych zdarzeń, bądź błędnych decyzji, zmierzają ku rozpadowi. Jest tu samotność, żal po stracie, urazy i piętrzące się wyrzuty sumienia, brak akceptacji i życie na krawędzi zdążające do samozniszczenia. Jest też próba radzenia sobie z przeciwnościami, poszukiwanie ciepła, miłości i bezpieczeństwa, wiara w drugiego człowieka oraz szeroko pojęte zaufanie, bez którego nie ma mowy o szczęśliwym życiu. Jest również fundacja, która niesie pomoc chorym dzieciom oraz wiara i nadzieja na lepsze jutro.
Ania, która z jednej strony stara się brać życie za rogi, uparta i stanowcza w swoich postanowieniach zawsze gotowa nieść pomoc innym niestety nie potrafi pomóc samej sobie. Strach zakorzeniony w traumatycznych wydarzeniach z przeszłości, odrzucenie i żal do najbliższych nie pozwalają jej na szczęśliwe życie.
Michał – kompletnie pogubiony życiowo młody człowiek stacza się po równi pochyłej na samo dno. Majętni rodzice, piękny dom i pieniądze nie są w stanie zapewnić mu szczęścia. Wydaje się, że nie ma dla niego szansy na ratunek, tym bardziej że on sam nie chce nic zmienić.
Tych dwoje ludzi, których pewnego dnia połączył przypadek, staje się dla siebie lekarstwem na samotność. Niespodziewanie pojawia się światełko w tunelu, które daje szansę na zmiany w życiu każdego z nich.
Co z tego wyniknie przeczytajcie koniecznie w książce. Miłych wrażeń i emocji na pewno nie zabraknie.
Pani Ilona jest mistrzynią w tworzeniu opowieści obyczajowych z klimatem. Swoje historie snuje niespiesznie, niczym najlepsza gawędziarka potrafi wciągnąć czytelnika w wykreowany świat postaci. Jej bohaterowie zapraszają nas do swojego życia, dzielą się przemyśleniami i przede wszystkim emocjami, bez których żadna historia nie byłaby wiarygodna. Pokazują nam co jest dobre, a co złe, jak radzić sobie z trudnościami i jak doceniać nawet najdrobniejsze radości. Powieści autorki skłaniają do przemyśleń, zawsze możemy wyciągnąć z nich dla siebie konkretne wnioski. Możemy spędzić cudowny czas w towarzystwie przemiłych ludzi i uczestniczyć w interesujących wydarzeniach. Ale nie dajcie się zwieść… Bohaterowie są autentyczni, przeżywają swoje wzloty i upadki, trafiają się i czarne charaktery, jednak te są w zdecydowanej mniejszości.
„Miłość ma twoje imię” to kolejna piękna historia, klimatyczna i ciekawa, od której trudno się oderwać. Wiele w niej życiowej mądrości, sporo wskazówek i morze emocji, które albo wywołują uśmiech na twarzy, albo wyciskają łezkę. Kibicujemy bohaterom, niczym naszym najlepszym przyjaciołom i trzymamy za nich mocno kciuki. Zastrzeżenie mam jedynie do wątku Kacpra. Nie bardzo mogłam uwierzyć, że ktoś tak bezwzględny w swoim postępowaniu od tak, bez żadnej zaciekłości i zawziętości kaja się i przeprasza po tym, jak przez lata knuł, wykorzystywał i robił świństwa swojemu przyjacielowi z dzieciństwa. Wyglądało to tak, jakby małego chłopca strach obleciał. Przyznam, że liczyłam po cichu, iż pani Ilona zechce dalej pociągnąć wydarzenia tej opowieści w kolejnej części. Ale epilog ostudził moje nadzieje, a muszę powiedzieć, że chętnie spotkałbym się jeszcze z Anią, Michałem, Zosią, Manią i Gebertami. Sięgnijcie koniecznie po „Miłość ma twoje imię”. Ciekawa jestem, czy będziecie mieli podobne odczucia.
Na plus tej książki można policzyć dużą dawkę wiedzy terapeutycznej. Poza tym to taki miły romans, że się wciągnęłam i przeczytałam do końca. Ale nie jest to mój typ literatury.
Anna w przeszłości przeżyła rodzinną tragedię. Dramat, którego doświadczyła będąc jeszcze nastolatką bardzo mocno wpłynął na jej relację z najbliższymi. Żeby o tym wszystkim szybko zapomnieć postanowiła żyć najintensywniej jak tylko się da. Ukończyła studia psychologiczne, jest wolontariuszką i śpiewa w zespole rockowym.
Michał też czerpie z życia garściami. Tylko w jego przypadku jest w tym więcej negatywów niż pozytywów. Imprezy, alkohol, narkotyki i nieodpowiednie towarzystwo. Mężczyzna jest co raz bliższy sięgnięcia przysłowiowego dna. Rodzice Michała zrobili wszystko żeby pomóc swojemu jedynemu dziecku i stracili już nadzieję, że ktoś jednak zdoła go z tego wyciągnąć.
Czytam książki gdy tylko pozwala mi na to czas, i gdy mam na to ochotę. Nigdy jakoś specjalnie nie zwracałam uwagi na to, ile czasu zajmuje mi lektura danej historii. Przeważnie trwa to kilka dni. Inni recenzenci chwalą się, że przeczytali książkę w ciągu jednego dnia. Zastanawiałam się wtedy czy coś takiego jest możliwe. Okazuje się, że tak. Przekonałam się o tym na własnej skórze kończąc "Miłość ma twoje imię". Kilka stron zostało mi na drugi dzień, ale i tak jest to mój mały czytelniczy rekord. Oczywiście ogromna w tym zasługa tej jakże wciągającej historii. Chociaż okładkowy blurb może co niektórych zniechęcić. W końcu tego typu opowieści ukazuje się bardzo dużo i raczej niczym nowym nas nie zaskoczą Mnie pochłonęła już od pierwszej strony, dlatego nie sugerujcie się opisem fabuły tylko od razu zabierajcie się za czytanie bo naprawdę warto.
Już sam początek zrobił na mnie ogromne wrażenie i chwycił mocno za serce. Im dalej, robiło się jeszcze bardziej urzekająco i co najważniejsze emocjonująco. Miłość, to ona gra tutaj pierwsze skrzypce. Autorka ukazuje nam jak wielką posiada siłę. Pokazuje również jej wielobarwność. Gdy czujemy motyle w brzuchu możemy przenosić góry i widzimy wszystko w kolorowych barwach. Z powodu miłości również cierpimy i czujemy ogromny ból, przeszywający całe nasze ciało. Świat wokół nas staje się szary albo czarny. Toczymy wewnętrzną walkę z samym sobą żeby móc posmakować szczęścia, którego tak bardzo pragniemy. Oczywiście to od nas zależy czy ta walka będzie wygrana.
W życiu książkowych bohaterów nie brakowało trudnych momentów. Anna była szczęśliwa, do dnia w którym los postanowił rozbić jej serce na milion kawałków. Nie mogła w żaden sposób pogodzić się z tym co się stało. Całą winę zrzuciła na ojca i brata. Jeśli chodzi o sprawy uczuciowe nie ma o czym mówić. Po dwóch nieudanych związkach czuje maksymalną niechęć do zakochiwania się. Chociaż sama siebie nazywa panią poszukującą. Anna zasługuje na szczęście i wszystko co najlepsze. Jest kobietą, która wysłucha, doradzi i pomoże gdy tylko będzie w stanie to uczynić. Jest chodzącą dobrocią ubraną w pelerynę z wrażliwości, empatii i serdeczności. Ogromna w tym zasługa cioć, które zaopiekowały się nastoletnią Anną i wpoiły jej, się co tak naprawdę ważne jest w dorosłym już życiu. Takiej osoby nie sposób jest nie lubić i dlatego tak bardzo inni garną się do Anny. Spełnia się zawodowo, wolontariat uczy ją pokory, a śpiew sprawia ogromną przyjemność. Ma wokół siebie oddanych przyjaciół na których zawsze może liczyć. I to właśnie oni wyciągają do niej pomocną dłoń gdy niespodziewanie traci dach nad głową.
Anna na pewien czas wprowadza się do willi należącej do zamożnego małżeństwa. Pracuje tam jako gosposia jedna z jej przyjaciółek i to ona wyszła do niej z taką propozycją. Mieszka tam również Michał. Mężczyzna nigdy nie narzekał na brak pieniędzy. Studiował architekturę i miał pracować w firmie ojca, ale wybrał bardziej hulaszczy tryb życia. Anna widzi jak wraca pijany do domu. Jak to wszystko przeżywają jego rodzice. Nie ma zamiaru stać, przyglądać się i czekać aż dojdzie do tragedii. Prosto w twarz wygarnia Michałowi to, co o nim myśli. Był w szoku po tym, co usłyszał od obcej dziewczyny. Nie miała do tego prawa, a jednak odważyła się coś takiego zrobić.
Niby mówi się, że alkohol jest dla wszystkich tylko trzeba pić go z umiarem. Jednak co niektórzy szybko tracą nad tym kontrolę. Dochodzą do tego jeszcze narkotyki. Michał wpadł w pułapkę, z której bardzo trudno jest mu się wydostać. Ma pieniądze, więc jest przez wszystkich wykorzystywany, a on zwyczajnie tego nie dostrzega. Sprawy rodzinne też niejednokrotnie stają się impulsem do takiego zachowania. Bardzo dobrze, że autorka poruszyła tak ważny, a zarazem trudny temat. Osobom uzależnionym trzeba pomagać. Nawet wtedy gdy nas odtrącają. Anna zaczyna wspierać Michała i być przy nim w najtrudniejszych momentach. W takich chwilach bliskość drugiej osoby jest bardzo ważna.
Fantastycznie czytało mi się tę książkę. Bije od niej niewiarygodne ciepło, które odczuwałam od początku do samego końca. Jest w niej coś magicznego, otulającego i przyciągającego. Mimo trudnych tematów i wątków pojawia się nadzieja, która skryła się między stronami. W końcu po każdej burzy wychodzi słońce. Pisarce należą się ogromne brawa za to, w jaki sposób wykreowała bohaterów, a jest ich dość sporo. Rodzice Michała od razu podbili moje serce. Tworzą razem udane i szaleńczo kochające się małżeństwo. Otworzyli swój dom dla Anny i zaczęli traktować jak własną córkę. Kolejną postacią o której warto wspomnieć był Daniel, wieloletni przyjaciel Anny. Jeśli ktoś jeszcze ma wątpliwości czy przyjaźń damsko-męska ma rację bytu, to ta książka powinna rozwiać wszystkie wątpliwości. Na temat Anny i Marcina mogę napisać jedno. Trzymałam za nich mocno kciuki i wierzyłam, w to, że uda im się pokonać wszystkie kłody rzucone przez los.
Co do stylu, jest on lekki i przyjemny w odbiorze. Język również zasługuje na pozytywną ocenę. Gdybym chciała się przyczepić, to nie mam do czego. Jedynie mogę żałować, że dopiero teraz sięgnęłam po książki spod pióra Ilony Gołębiewskiej. Obiecuję poprawę i postaram się jak najszybciej nadrobić swoje czytelnicze braki. "Miłość ma twoje imię" mnie zachwyciła i jednocześnie zachęciła do dalszego poznawania twórczości tej pisarki.
Jeśli jesteście ciekawi czy Michałowi udało się wyjść na prostą, a relacja Anny z najbliższymi uległa poprawie, kto pierwszy wyciągnął rękę na zgodę musicie sięgnąć po tę książkę. Z pewnością czekacie na informację jak ma na imię szczęśliwiec, który zdobył serce naszej Aneczki? Wybór tego jedynego nie był łatwy, bo kandydatów było kilku. Zdziwieni? O to mi chodziło żeby jeszcze bardziej zachęcić was do lektury.
Historia przepełniona emocjami. Szkoda, że problem wyjścia z nałogu przez Michała nie został bardziej rozwinięty...
"Przyjaźń polega na tym, że nie pytając o przyczynę tragedii, smutku i złych chwil, potrafimy zamienić je w radość. Dopiero jak nauczysz się przyjaźni, możesz pomyśleć o miłości". To jedno z przesłań powieści Pani Ilony Gołębiewskiej, a jednocześnie streszczenie jej treści. Bohaterowie współodczuwają, wspierają się w trudnych, czasem traumatycznych chwilach, powoli budują zaufanie, bezinteresownie pomagają innym, czerpią radość z małych zdarzeń i wspólnych działań. Otwierają się na przyjaźń i miłość.
Piękna, terapeutyczna opowieść o domykaniu przeszłości oraz życiu tu i teraz.
Piękna książka o przyjaźni, zaufaniu i miłości.
"Przyjaźń polega na tym, że nie pytając o przyczynę tragedii, smutku i złych chwil, potrafimy zmienić je w radość. Dopiero jak nauczysz się przyjaźni, możesz pomyśleć o miłości."
Na pewno sięgnę po inne książki tej autorki
Nowa powieść autorki bestsellerowej sagi o starym domu! Dwór na Lipowym Wzgórzu należy do rodziny Horczyńskich niemal od dwustu lat. Stanowi także...
Zimowa sceneria Warszawy, zaginiony przed laty list, kulisy pracy w telewizji i losy paczki przyjaciół. A do tego działająca od ponad stu lat pracownia...
"Wspomnienia nie da się wymazać. Ale można je oswoić i sprawić, by nie były już takie bolesne."
Więcej