To powinien być dzień śmierci Ovego. To wreszcie miał być ten cholerny dzień, kiedy Ove w końcu to zrobi. Żeby znów z nią być.
Bo ma już wszystkiego dość. Dużo w życiu przeszedł, a teraz musi funkcjonować w świecie, który nie rozumie jego żelaznych zasad i istoty rutyny, świecie pełnym fircyków, blond fląder i białych koszul, bez swojej Sonji. Jest przekonany, że nadszedł czas, aby się ewakuować.
Tyle że najpierw na drodze staje mu ten gamoń, który nie potrafi zaparkować z przyczepą ani otworzyć okna, żeby nie spaść z drabiny. I jego ciężarna żona, która zjawia się w najmniej oczekiwanych momentach i w wieku trzydziestu lat nadal nie ma prawa jazdy, więc trzeba ją wszędzie wozić.
Ove nie przewiduje, że świat ma mu jeszcze dużo do zaoferowania, a on sam może dać wiele innym. Nie tylko ludziom. Bo jest jeszcze kot.
Debiutancka powieść Fredrika Backmana to ciepła i urzekająca historia o tęsknocie za bliską osobą, nieoczekiwanej przyjaźni i sile społecznych więzów. Wspaniała komedia, która wyciśnie łzy z największego twardziela.
Wydawnictwo: Marginesy
Data wydania: 2022-12-07
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 352
Tytuł oryginału: En man som heter Ove
Co to była za książka!
Po pozytywnych opiniach stwierdziłam, że sama muszę sprawdzić: Kim jest dla mnie Ove? Czy faktycznie jest tak fantastyczna jak o niej piszą?
Od razu stwierdzam: TAK!
Niesamowicie było czytać tę pozycję, zagłębić się w świat Ove'go. Pochłonęła totalnie moje emocje, mój czas i umysł. Każda przerwa od książki to były błądzące myśli typu: koniecznie muszę do niej wrócić. I cały czas stawiałam sobie pytanie, jak ona się zakończy?
Starszy mężczyzna, trochę zgorzkniały, nie lubiący ludzi, którego pokochałam. Pomimo wszystko z dużą dawką humoru, skrywający uczucia i chcący pokazać innym jak bardzo jest twardy. Choć tak naprawdę to tylko skorupa. W rzeczywistości to wrażliwy człowiek, który na świecie pozostał sam.
Książka przedstawia jego życie, miłość, trudności i smutek. Chwyta za serce i wywołuje ogromną refleksję nad codziennością. Nad ludźmi, których mamy wokół i społeczności, w której żyjemy.
Oprócz dużej dawki humoru pojawiają się również łzy. Tak jak jest w życiu. Zaskoczyła mnie pozytywnie i z przyjemnością ją polecam :)
“Mężczyzna imieniem Ove” Frederica Backmana to książka niezwykła, wyjątkowa, tak bardzo nasycona emocjami, że naprawdę trudno przelać mi na papier te różnorodne uczucia towarzyszące mi podczas jej lektury. Raz bowiem wywoływała silne wzruszenie, łzy, a innym razem szczery śmiech. Ta słodko-gorzka historia z pozoru szorstkiego w obejściu, gburowatego, upartego i uciążliwego dla otoczenia mężczyzny o imieniu Ove, pełna mądrości życiowej, jest opowieścią o wielkiej samotności wśród ludzi, niesprawiedliwości, ale też o pięknej miłości, sile przyjaźni, bezinteresownej dobroci.
A oto główny bohater - Ove dziwak, gbur, nieustannie czepiający się ludzi, kontrolujący wszystko i wszystkich, pilnujący porządku na swoim osiedlu, zgłaszający wszelkie przejawy łamania regulaminu - tak widzą go sąsiedzi, Uparty, stary dziwak, który jest obojętny na rzeczowe argumenty i potrafi zawsze postawić na swoim - tak odbierają go sprzedawcy, urzędnicy, którym przyszło mieć z nim do czynienia.
Jaki zatem naprawdę jest Ove - ten odgrodzony od ludzi zasadami, regulaminami, zakazami?
A dla mnie Ove - to wyjątkowy mężczyzna, nieobojętny na krzywdę i nietolerancję, który pod pozorem oschłości i szorstkości skrywa wrażliwe wnętrze, serce otwarte dla innych, pomocne i przyjazne. Uczciwy do szpiku kości, nawet za cenę utraty pracy, wymagający - najpierw od siebie, potem od innych, przestrzegający reguł i zasad i żądający tego od innych. Oryginał - powiedzą jedni, cudak - drudzy, inni, że współczesny Don Kichot walczący z całym światem. a ja powiem, że Ove to po prostu dobry, ale bardzo samotny człowiek, zwłaszcza po śmierci ukochanej żony - Sonii. To Sonia rozświetliła kolorem czarno-białe życie Ovego, a historia ich miłości jest opowiedziana subtelnie, prosto, bez wielkich słów, patosu, To zwyczajna miłość i przez to piękna.
I już ostatnie przemyślenia - książka Backmana to według mnie opowieść o życiu, ludziach, starości, wielkiej, przejmującej samotności, ale też o potrzebie bliskości, przyjaźni; chwytająca za serce, refleksyjnie mądra historia o człowieku z “za dużym sercem”. Szczerze polecam.
Mężczyzno imieniem Ove - było zaszczytem dla mnie poznać Twoja osobę i móc towarzyszyć Ci w Twoim trudnym i pięknym życiu.
🐈𝓡𝓮𝓬𝓮𝓷𝔃𝓳𝓪🐈
Zdarza Wam się uronić łezkę podczas czytania? 😉
Mi baaaardzo rzadko, prawie nigdy, ale przedstawiam Wam dzisiaj mężczyznę, który mnie do tego doprowadził. 🥲
Ove ma 59 lat i więcej mieć nie zamierza. Postanawia umrzeć, ale ciągle coś lub ktoś mu w tym przeszkadza.
Ove nie lubi, kiedy coś idzie nie po jego myśli, nie lubi też ludzi, bo zazwyczaj są oni idiotami, a jedynej osoby, którą darzył głębszym uczuciem, już z nim nie ma.😔
Niestety, nie może do niej dołączyć, bo otaczający go imbecyle nie dadzą mu się nawet w spokoju zabić.🙄
Szczególnie za skórę zachodzi mu nowa rodzina na osiedlu, która zaczyna ich znajomość od zaparkowania samochodu z przyczepą w skrzynce na listy Ovego.
To zdarzenie inicjuje ich pełną niechęci, złości i przygód relację, która rozśmieszyła i wzruszyła mnie do łez. 😊
Ove uchodzi w okolicy za ogromnego gbura, co zresztą jest prawdą i on nie ma z tym problemu. Jednak jest to przede wszystkim mężczyzna z zasadami, "a tacy się już nie rodzą". 😉
Cudownie obserwowało mi się ten kawałek jego życia, a przede wszystkim przemianę, jaka w nim zaszła.
Z każdą stroną autor odkrywa przed nami nowe fakty, również za pomocą retrospekcji, co rzuca inne światło na zachowanie i charakter Ovego i sprawia, że osoba, którą poznaliśmy na początku, diametralnie różni się od tej, którą widzimy na końcu.
A przecież to ciągle ten sam Ove.
Z tymi samymi nawykami, zasadami, z tym samym charakterem i sposobem myślenia.
To idealnie pokazuje, jak nasz punkt widzenia może się zmienić, ale też jak każdy nasz czyn jest czymś spowodowany.
Życie kształtuje nas cały czas, a każde kolejne doświadczenie przysparza nam nowych zmarszczek nie tylko w wyglądzie, ale też na duszy, charakterze. I fajnie jest, jeśli ktoś spojrzy poza te zmarszczki, przebije się przez twardą, wypracowaną przez lata powierzchnię i dotrze pod skórę.
Czy uda się to Parvaneh i jej rodzinie w stosunku do Ovego?
Na pewno będą próbować. 😁
"Ludzie twierdzili, że Ove zawsze widział świat na czarno-biało. A ona była kolorem. Wszystkimi jego kolorami."
Przepiękna historia, jestem w niej naprawdę zakochana.
Nie sądziłam, że będę się tak dobrze bawić podczas czytania przygód sześćdziesięcioletniego Szweda, jego otyłego sąsiada, ciężarnej Iranki, bezdomnego kota z wybrakowanym futrem i młodego, "homoseksualnego geja", a jednak. Bawiłam się przednio, wzruszałam się często i myślałam dużo.
Autor poruszył kilka ważnych tematów, nie tylko samotności, chorób i śmierci, ale przede wszystkim pokazał przekrój społeczeństwa i idealnie uchwycił relacje i zależności w nim panujące. W dodatku oczarował mnie swoim stylem, prostym i specyficznym, wyjątkowym jednocześnie.
Zaskakująco dobry debiut, jestem zachwycona!😍
W styczniu w kinach ukaże się druga już ekranizacja powieści, tym razem z Tomem Hanksem w roli głównej i muszę przyznać, że pasuje on idealnie do postaci Ovego! Zresztą, przekonajcie się sami.😊 Sięgnijcie po tę książkę koniecznie! Będzie też idealnym prezentem, bardzo zresztą uniwersalnym, bo naprawdę uważam, że spodoba się i starszym, i młodszym.
Ode mnie 9/10. Po prostu... All you need is Ove.❤️
"Mężczyzna imieniem Ove" Fredrik Backman
Tytułowy Ove ma 59 lat, niedawno stracił żonę która odeszła po długiej walce z chorobą do tego właśnie wylali go z pracy i przez całe swoje życie jeździ Saabem.
Na początku Ove nie budzi ciepłych uczuć, jest głośny,czepialski, lubi pokazywać i grozić palcem. Jest człowiekiem który ma swoje sztywne zasady, a zasad się nie łamie! Ma swoje zwyczaje i przyzwyczajenia, codziennie wstaje o piątej czterdzieści pieć i rusza na inspekcję osiedla,sprawdza czy wszyscy respektują tabliczki zakazu,sprawdza śmietniki,parking dla gości ( czy respektują godzin kiedy mogą tam stać),stojak na rowery i wszystko notuje w notesie. Robi tą samą i tak samo kawę od lat. Jest bardzo rozczarowany światem, a przede wszystkim ludźmi, którzy nie potrafią przestrzegać zasad. Z pozoru to facet który jest,, Starym zrzęda,, który jest zmorą dla sprzedawców, jest nielubiany przez sąsiadów, słowem nudny nietowarzyski dziadek. Z pozoru, bo Ove jest mężczyzną o wielkim sercu dosłownie i w przenośni, wielkie gołębie , cudowne serce. Postanawia się zabić, żeby dołączyć do swojej ukochanej żony,bo przecież nie jest już nikomu potrzebny.
Pierwszym stworzeniem, które pojawia się w jego życiu, jakby chciało mu udowodnić że się myli co do siebie, jest kot ,, Miał pół ogona i tylko jedno ucho. Tu i ówdzie brakowało mu kępek sierści, jakby ktoś powyrywał ją całymi garściami. Prawdziwa kocia bida. Trudno go nawet nazwać całym kotem, pomyślał Ove...,,kot nie robi sobie nic z tego że facet nie lubi kotów, jakby wiedział że nie raz będzie ufnie z nim zasypiał. Do tego ciężarna sąsiadka z gapowatym mężem i dwiema uroczymi córkami, otyły młody sąsiad który mimo że jest gruby jest spoko, młody gej i jego kolega, który nie umie naprawić roweru no i przyjaciel którego chcą umieścić w domu opieki, bo jego żona nie daje rady się nim już opiekować.
Książka cudowna, ciepła, wzruszająca, o miłości na całe życie i o tęsknocie za bliską osobą. Po śmierci Sonji życie Ove już jest puste, nie wie że może jeszcze dla niego zaświecić słońce.
To po prostu nokaut w mistrzowskimi stylu,do dzisiaj budzi we mnie tak ciepłe uczucia i emocje, niby taka zwyczajna historia a sceny chwytają za gardło i tkwią w nim wielką gulą. Takie proste słowa i gesty budzą najwięcej emocji i uczuć. Tak bardzo trudno opisać tą książkę,te emocje które budzi, to trzeba samemu przeczytać i poczuć. Po prostu trzeba samemu poznać Ove. Na pewno jeszcze do niego wrócę i myślę że nie będzie to jeden raz, bo przecież Ove musi wiedzieć że jest nam potrzebny.
Polecam z całego serducha.
Audiobook
Ove skradł moje serce i kompletnie mnie nie irytował, w przeciwieństwie do jego denerwujących sąsiadów, którzy nie przestrzegali zasad panujących na osiedlu. Jego szczerość, prostota, mówienie tego co myśli, choćby to było niepoprawne politycznie (scena z gejem), uczciwość były rozbrajające i wielokrotnie przezabawne.
Jest to książka głównie o samotności i o tym jak jest ciężko po utracie jedynej bliskiej osoby bez, której nie potrafi się żyć.
Nie była to pozycja od której się nie mogłam oderwać, nie wciągnęła mnie bez reszty, ale odnalazłam wiele z siebie w postaci Ove i mnie też irytują sąsiedzi. Poza tym końcówka zrekompensowała mi wszystko i doprowadziła do łez (cudowna scena w szpitalu między Ove a Parvaneh).
Muszę się przyczepić do jednej rzeczy, bo strasznie mi to zgrzytało. Obecnie osoba w wieku pięćdziesięciu dziewięciu lat, czyli tyle ile ma Ove, to nie jest żaden starzec, który nie potrafi odróżnić laptopa od smartfona. Pracuję z wieloma osobami w tym wieku, a nawet starszymi i są to ludzie w sile wieku. Ove w niektórych sytuacjach wprost zostaje nazwany staruszkiem, co jest sporym przegięciem względem osoby, która ma mniej niż sześćdziesiąt lat. Gdyby autor nie podał wieku głównego bohatera to myślałabym, że jest to człowiek po siedemdziesiątce. Rozumiem, że dla osoby młodej ktoś w wieku Ovego jest stary, ale w rzeczywistości tak nie jest.
"Mężczyzna imieniem Ove" to książka, która bawi i wzrusza jednocześnie. Bardzo się cieszę, że w końcu po nią sięgnęłam. Polecam.
Nie spodziewałam się, że książka ,,Mężczyzna imieniem Ove" będzie tak dobra! To niezwykle wzruszająca, chwilami smutna historia, przy której nie raz łzy spływały mi po policzkach, ale jest również niezwykle pozytywna, piękna i zabawna.
Myślę, że każdy powinien sięgnąć po ten tytuł. Jest to uniwersalna opowieść, dla każdego. Opowiada o stracie, braku sensu w życiu, poczuciu beznadziei, ale także o przyjaźni, o dobru oraz o społeczności i jakie więzy można zawrzeć z różnymi ludźmi.
Głównym bohaterem jest Ove. Zgorzkniały, cichy, człowiek z własnymi zasadami, których ściśle przestrzega i nie lubi kiedy inni tego nie robią lub próbują zaburzać jego plany. Dlatego nie podoba mu się gdy nowi sąsiedzi wprowadzają zamęt w jego życiu, a szczególnie nowa sąsiadka, która umie postawić na swoim i nie da się jej postawić. To powoduje ciąg diametralnych zmian w życiu Ovego i to na lepsze.
Ta książka jest po prostu świetna. Bardzo polecam!
Mądra, dowcipna... uwielbiam wszystkie książki tego autora, ale ta mnie naprawdę wzruszyła.
To chyba moja pierwsza książka, na której płakałam praktycznie przy każdym rozdziale - od pierwszego do ostatniego. Ove może i był gburowaty w oczach innych (jak łatwo idzie nam ocenianie innych nie znając ich przeszłości, charakteru, wnętrza), lecz równocześnie był człowiekiem, który wiele przeżył i cierpiał. Był milczkiem, który unikał interakcji społecznych. Nie widział potrzeby rozmowy, przez co inni go latwo... zbyt łatwo zaszufladkowali.
Nawet teraz, myśląc o Ove mam łzy w oczach. Psychicznie rozwaliła mnie historia Ovego - jego dzieciństwo, pierwsza praca, pierwsza i jedyna, prawdziwa miłość. Ile on potrafił zrobić dla swojej żony i jak bardzo cierpiał...
Głównym bohaterem powieści jest Ove, ale równie ważna jest Parvaneh, która wraz z rodziną wprowadza się na osiedle Ovego, dzięki czemu życie Ovego się zmienia. Czy na lepsze? Musicie ocenić to sami.
Jest jeszcze kot, który jak się okazuje również jest ważną postacią. To dość mądry kot (choć i tak wolę psy), który też ma wpływ na Ovego. To przy kocie, którego Parvaneh nie chciała wziąć ze sobą pomyślałam, iż ona coś wie, ona coś dostrzega i nie chce dopuścić do jednego z najgorszych scenariuszy.
Ujęła mnie ta książka - wydaje się, że to taki niepozorny obyczaj, choć tak naprawdę jest zbiorem opowiadań składających się na całe życie Ovego. Nawet podczas czytania naszła mnie taka refleksja, że życie właśnie składa się z takich opowiadań... jedna napotkana osoba może odmienić życie, samochód może opowiedzieć o charakterze, a historie z dzieciństwa mogą pomóc w zrozumieniu człowieka. Każda historia może mieć zakończenie, a równocześnie może być początkiem innej. To jest piękne... niesamowite i przedziwne, bo cytując aurora: ,,?????? ?? ?????????? s?????."
Ostatnio wybieram książki do czytania w dziwny sposób, którego nie umiem określić i po lekturze sama jestem zadziwiona, skąd taki wybór. "Mężczyzna imieniem Ove" idealnie wpasowuje się tę kategorię. Nie ukrywam, że jestem wielce rozczarowana. Niedawno czytałam "Pozdrawiam i przepraszam" tego autora, więc styl był mi znany, a jednak "Mężczyzna..." jest znacznie słabszy w moim odczuciu. Wynudziłam się potwornie, nie było tu nic odkrywczego, a fabuła była przewidywalna aż do bólu. Styl pisania był ok, ale dowcip, który w "Pozdrawiam..." był nośny, tym razem zwyczajnie nużył. Bo jak długo można być fajnym w sztuczny sposób? W tej książce banał gonił banał, a nuda nudę. Nie kupuję tej historii, dla mnie jest zupełnie sztucznie stworzona, bez emocji, przeżywania i głębi. Hm... dawno nie byłam tak zawiedziona.
Kolejna urzekająca historia autora bestsellerowych Mężczyzna imieniem Ove i Pozdrawiam i przepraszam Zabawna i pełna ciepła opowieść o kobiecie, która...
Napisana z przymrużeniem oka zajmująca historia emeryta! Debiutancka powieść szwedzkiego autora Fredrika Backmana, która w Skandynawii szybko została...
Przeczytane:2024-06-23,
Zwyczajny świat, (nie)zwyczajnego człowieka o imieniu Ove
Bywają ludzie mili i niemili, zamknięci w sobie i otwarci na świat, egocentrycy i altruiści; ludzie zwyczajni i niezwykli... Jest jedna rzecz, która łączy ich wszystkich. Każda z tych osób, ma swoje przeżycia, swoje doświadczenia i swoją historię. Swoją historię ma także on, (nie)zwyczajny mężczyzna o imieniu Ove.
Ove — mężczyzna lat pięćdziesiąt dziewięć, wdowiec, właściciel domu na osiedlu domków jednorodzinnych. Człowiek uporządkowany i z zasadami.
„Tu chodziło o zasady. Jeśli na tablicy było napisane dwadzieścia cztery godziny, to należało się tego trzymać. Bo jakby to wyglądało, gdyby wszyscy zostawiali samochody na całe dnie, gdzie im się podoba? Powstałyby chaos [...]".
Nie zachwycony współczesnością.
„Teraz ludzie już tego nie potrafili, zaparzyć porządnej kawy. Tak samo, jak nikt teraz nie umiał pisać ręcznie. Teraz wszędzie były tylko same komputery i ekspresy ciśnieniowe. A dokąd zmierzało społeczeństwo, w którym ludzie już nawet nie umieli pisać czy robić kawy?”
Wypchnięty na siłę na wcześniejszą emeryturę.
„»Chyba przyjemnie będzie wreszcie trochę odpocząć?« — tak powiedzieli Ovemu wczoraj w pracy. Kiedy tłumaczyli, co to jest »przerost zatrudnienia« i że muszą »wyprowadzić starszą generację«".
Bez Sonji, żony, którą kochał nad życie, a która umarła, zostawiając go samego w świecie, który nie był dla niego całkiem zrozumiały.
„Ludzie twierdzili, że Ove zawsze widział świat na czarno-biało. A ona była kolorem. Wszystkimi jego kolorami".
Bez pracy, bez kredytu, bo już został spłacony, i tak dalej, i tym podobne. Właśnie on, człowiek z zasadami, dochodzi pewnego dnia do wniosku, że nic nie trzyma go już na tym świecie, że czas najwyższy dołączyć do ukochanej.
„Spogląda na sufit w salonie. Dziś wbije hak. I nie będzie to byle jaki haczyk. [...] hak Ovego będzie mocny jak skała".
Życie jednak pisze własne scenariusze. Oto niespodziewanie, w pewien wtorek — dzień po tym fatalnym dniu, w którym stracił pracę — dzień, w którym postanowił wbić w sufit hak, by zakończyć coś, co jego zdaniem zakończyć należało „[...] jego rozmyślania brutalnie przerywa jakiś przeciągły szurający odgłos. Brzmiący wręcz jak dźwięk, który mógłby powstać, gdyby jakiś gamoń próbował cofać japońskim samochodem z przyczepą wzdłuż ściany domu Ovego".
Pojawiają się nowi sąsiedzi. Zwariowana cudzoziemka z jej nieokiełznaną rodziną.
Ona — Parvaneh, kobieta nieugięta, wrażliwa, o niesamowitym uśmiechu.
„Widzi niską, czarnowłosą, około trzydziestoletnią kobietę, ewidentnie obcego pochodzenia, wściekle gestykulującą w stronę [...]".
On — Patrick (Gamoń), który nawet na drabinie nie umie się utrzymać.
„[...] o wiele za wysokiego blondyna w zbliżonym wieku, wciśniętego w fotel o wiele za małego japońskiego auta z przyczepą, które właśnie szoruje całą ścianę domu Ovego".
Zamieszanie czas zacząć.
Przybycie nowych lokatorów osiedla zapoczątkowuje całą serię wydarzeń. Na świat wychodzą sprawy do załatwienia, ważniejsze niż samobójstwo. Sonja będzie musiała na niego poczekać „[...] tam na górze, bo akurat teraz nie mam czasu umierać".
Z każdą kolejną stroną powieści pojawiają się kolejni bohaterowie: kot, z przykrótkim ogonem i futerkiem po przejściach — bez którego czegoś brakowałoby tej historii; Jimmy, Mirsad, Anders, przesympatyczna trzylatka i jej siedmioletnia siostra; Anita, Rune i inni. Każde z nich ma do odegrania ważną rolę.
Niezwykła i niebanalna opowieść o miłości, przyjaźni, pomocy sąsiedzkiej i o tym, że bywają rzeczy ważniejsze od tęsknoty, i że życie przynosi także miłe niespodzianki.
Wzruszająca, napisana z niezwykłym poczuciem humoru książka szwedzkiego pisarza. Cudowna i tak bardzo „ciepła” w odbiorze. Podczas lektury nie obyło się od śmiechu, wzruszenia, zadumy i łez. Pełna mądrych słów.
„Zawsze myślimy, że będziemy mieli jeszcze mnóstwo czasu na wszystko, co chcemy zrobić z innymi ludźmi. Czas, żeby powiedzieć im pewne rzeczy. A potem zdarza się coś i stoimy nagle zaskoczeni, i w myślach mamy słowa takie jak »gdybym«".
Wspaniała książka — na długie wieczory i każdą inną porę.
Przyznaję, że mój odbiór głównego bohatera — przynajmniej na początku książki — mógł być inny (a może nie?), gdybym wcześniej nie obejrzała ekranizacji tej powieści, z Tomem Hanksem w roli Otto (Ove). Polubiłam tę postać. W związku z czym już od pierwszej strony powieści odbierałam głównego pozytywnie. I tu — tak na marginesie — można by zacząć rozważania na temat, co pierwsze — film, czy książka?
Książka, jak to często bywa, odkrywa więcej kart, niż scenariusz filmowy. Jest świetnym uzupełnieniem. To z niej dowiemy się, kim jest Ove, jakie miał dzieciństwo, jak dorastał i jak poznał miłość swojego życia. Dlaczego jest tym kim jest i taki jaki jest.
„Ludzie mówili, że jest zgorzkniały. Może mieli rację, nie wiedział dobrze. Nigdy się nad tym głębiej nie zastanawiał. Ludzie mówili też, że jest »asocjalny«, a Ove zakładał, iż chodzi im o to, że nie przepada za ludźmi. I z tym rzeczywiście mógł się zgodzić".
Każdy człowiek ma swoją przeszłość i swoje rany oraz blizny. Każdy też niesie w sobie dobro. Kwestia tylko tego, czy umiemy je zauważyć.
Na okładce Tom Hanks w roli Otto. Film „Mężczyzna imieniem Otto”, na podstawie bestsellera „New York Timesa”— „Mężczyzna imieniem Ove”
Polecam wszystkim.
I tak na samo zakończenie: pamiętaj drogi Czytelniku, że każdy z nas ma swoją historię. Nie oceniaj innych po pozorach, bo zdarzyć się może, że w tym z pozoru zgorzkniałym człowieku, tkwi wiele dobra i ciepła. Trzeba tylko umieć je zauważyć i czasem pomóc im (znów) ujrzeć światło dnia.