Wydawnictwo: Mag
Data wydania: 2012-05-09
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 494
Tessa znalazła schronienie u Nocnych Łowców. Niestety możliwe, że nie na długo, ponieważ grupa członków Clave chce odsunąć Charlotte od kierowania londyńskim Instytutem. Z pomocą Willa oraz Jema, Tessa stara się ustalić, jakie powody ma Mistrz, aby wszcząć wojnę z Nefilim. Nie pomagają w tym uczucia, które żywi do obydwu chłopców, a raczej to, że nie ma pojęcia, co czuje do każdego z nich...
Ja już naprawdę nie wiem, jak mam zachwycać się nad tą książką. Mam w niej miliony znaczników, bo całą tą powieść ma w sobie mnóstwo niesamowitych cytatów, fragmentów i wyznań. Bohaterów kocham nawet bardziej niż w 1 części - są niesamowici! Szczególnie Will, którego historię poznajemy w tym tomie. Nie mogłam się nadziwić, jak Clare stworzyła tak wspaniałą postać, patrząc na to, że np. z Jace'm w "Darach anioła" się nie polubiłam. Cała ta książka była przepełniona akcją. Bardzo niszczyła mnie psychicznie. Raz chciałam płakać, raz się śmiałam, a raz miałam ochotę rzucić nią przez pokój. Naprawdę polecam Wam zapoznać się z tą trylogią i światem Nocnych Łowców!
Ocena: 10/10 TO ZA MAŁO
Po przeczytaniu "Mechanicznego anioła" autorstwa Cassandry Clare, otwierającego trylogię "Diabelskie maszyny", wiedziałam już, że oto mam przed sobą początek kolejnej niesamowitej opowieści, która z pewnością na długo pozostanie w mojej pamięci i do której nie jeden raz jeszcze powrócę. Spytacie, skąd ta pewność? Powiedzmy, że mam nosa do tego typu spraw, albo silną intuicję, która do tej pory mnie nie zawiodła. Poza tym mając za sobą wszystkie dotąd wydane części serii "Dary anioła", historię również traktującą o przygodach Nocnych Łowców, poznałam autorkę na tyle, że wiem już, czego mogę się po niej spodziewać. I jak się okazało nie myliłam się. "Mechaniczny książę" okazał się równie dobry, a nawet lepszy, od swojego poprzednika.
Nocni Łowcy zdają już sobie sprawę, jak wielkie niebezpieczeństwo grozi im ze strony Mistrza. Co prawda nie rozumieją jeszcze, dlaczego tak bardzo zależy mu na Tessie, ale wiedzą już, że jest on nieobliczalnym człowiekiem, którego za wszelką cenę należy powstrzymać. Jednak aby zrozumieć tok myślenia szaleńca trzeba odkryć, dlaczego tak bardzo zależy mu na zniszczeniu Nocnych Łowców. Mieszkańcy Instytutu podejrzewają, że być może ta nienawiść ma swoje korzenie w przeszłości Mistrza. Czy mają rację? Tymczasem pojawia się kolejny problem. Jednemu z członków Rady zaczyna bardzo zależeć na tym, aby zdyskredytować Charlotte, ukazać ją w jak najgorszym świetle, aby samemu móc objąć władzę nad Instytutem w Londynie. Czy mu się to uda? Tessa natomiast próbuje sobie poradzić ze zdradą, jakiej doznała ze strony osoby, która była jej najbliższa na świecie. Nie ustaje również w staraniach, aby dowiedzieć się, kim tak naprawdę jest, co czyni ją tak wyjątkową, że Mistrz gotów jest na wszystko, aby dopaść ją w swoje ręce. Pragnie również zapomnieć o Willu po tym, co niedawno usłyszała od niego na swój temat. Ze zdumieniem zauważa, że coraz cieplejszymi uczuciami darzy Jema i jak się okazuje, nie jest ona mu obojętna...
Nie sposób wyrazić wszystkiego, co czuję po skończonej lekturze "Mechanicznego księcia", gdyż aby to uczynić musiałabym zdradzić nieco więcej z fabuły, a nie chciałabym w żaden sposób odbierać czytelnikom przyjemności samodzielnego odkrywania tej ekscytującej historii. Dzieje się tu doprawdy wiele. Można powiedzieć, że ta część obfituje w stale rozgrywającą się akcję, bez żadnych przystanków i chwil na wytchnienie. Autorka zdradza nam więcej szczegółów z przeszłości Willa, dzięki czemu odkryjemy tajemnicę, dlaczego chłopak zachowuje się w taki, a nie inny sposób - czemu wszystkich odtrąca nie pozwalając im się do siebie w żaden sposób zbliżyć. Odwiedzimy miejsce znane tym, którzy czytali książki z serii "Dary Anioła". Mowa o Mieście Kości będącym siedzibą Cichych Braci. Odbędziemy podróż do innego Instytutu, gdzie Nocni Łowcy będą mieli do wykonania pewne zadanie, a nawet weźmiemy udział w balu maskowym. Przekonacie się, jak to jest poczuć wzbierającą w Was nadzieję, która zostanie brutalnie zgaszona niczym płomienie ognia pod naporem zalewających ich strumieni wody. Ponownie zetkniecie się ze zdradą ze strony tych, których byście o to nie podejrzewali. Na horyzoncie pojawią się nowi przyjaciele, którzy staną po Waszej stronie do walki przeciw wspólnemu wrogowi. To wszystko i jeszcze więcej czeka na Was w "Mechanicznym księciu", drugim tomie trylogii "Diabelskie maszyny" autorstwa Cassandry Clare, który serdecznie Wam polecam.
Moja ocena: 6/6
recenzja pochodzi z mojej strony: http://magicznyswiatksiazki.pl/mechaniczny-ksiaze-cassandra-clare-recenzja-401/
Myślę, że każdy z nas posiada książkę, do której musi zrobić "drugie podejście". Dla mnie takim utworem była pierwsza część cyklu "Piekielnych Maszyn", mianowicie"Mechaniczny Anioł". o tej lekturze czułam swego rodzaju niedosyt. Jednak kiedy powróciłam do tego utworu po pół rocznej przerwie, książka natychmiast trafiła na zaszczytną półeczką "ulubionych". Od razu po jej powtórnym zakończeniu chwyciłam za "Mechanicznego księcia", tym razem bez zawahania. Londyn - miasto, do którego chyba większość z nas chciałaby się udać, w wiktoriańskiej Anglii - "przedsionek piekła". W tym właśnie mieście toczą się dalsze losy Tessy, która po dramatycznych wydarzeniach ostatnich dni znalazła spokojne, bezpieczne miejsce w Instytucie. Jednak była to cisza przed burzą. Już wkrótce bowiem swoje plany przejęcia Instytutu Benedict Lightwood, który spiskuje z Clave, by odsunąć Charlotte od kierowania londyńskim schronieniem Nefilim. Tessa wraz z Willem i Jemem muszą zdemaskować intrygę Mistrza. Dziewczyna zaczyna także zdawać sobie sprawę, że Jem jest coraz bliższy jej sercu. Właśnie w tym czasie mur Willa zaczyna powoli rozpadać się na kawałki. Tessa odkrywa, że miłość wcale nie jest taka łatwa, a poprzez manipulowanie uczuciami innych, może dojść do tragedii. Historia Tessy zawładnęło moimi myślami na dobre. Akcja toczy się niezwykle szybko, przez co ani na moment nie miałam ochoty odłożyć tej książki. Z każdym nowym rozdziałem dopisywałam kolejne punkty do mojej listy "za co kocham Cassandre Clare". Autorka torpeduje nas niesamowitymi zwrotami akcji, które za każdym razem zaskakiwały mnie równie mocno. Jedyna, drobna skaza, jakiej się dopatrzyłam toniezmienność fabuły. Zagubiona dziewczyna (Tessa- Clary), poznaje chłopaka (Will-Jace), który ratuje jej życie. Ale na horyzoncie znajduje się drugi, zakochany w niej po uszy (Jem-Simon) przyjaciel, mający problemy. Dziewczyna nie wiem, którego wybrać, jednak kieruje się dobrem wyższym. Brzmi znajomo? Bo dla mnie bardzo. "Piekielne maszyny", jeśli chodzi o wątek romansu, niezmiernie przypominają"Dary Anioła". Za to autorka wynagrodziła nam to w 100% poprzez pozostałe wątki, oryginalnych bohaterów i wydarzenia. Jeśli już wspominam o bohaterach, to muszę zaznaczyć, iż są tak samo świetnie wykreowani, jak w innych utworach Clare. Uwielbiam, kiedy mogę się bez problemy wcielić w daną postać, dzielić jej uczucia, myśli. Paleta osobowości zachwyca za każdym razem tak samo mocno. Każda osoba ma swoją własną, złożoną historię, która niezwykle wzrusza. Styl i język, jakiego używa Clare jest taki, jak zwykle. Pełen lekkości, swobody, zabawy słowem, ale także niejednokrotnie zaskakujący. Kilka metafor naprawdę wprawiło mnie w zdumienie i przywołało na twarz uśmiech. Tylko Cassandra Clare potrafi bowiem wpaść na pomysł i napisać, że "niebo otworzyło się niczym rozcięta butelka gorącej wody". "Mechaniczny książę" to książka napisana we wspaniały, niebanalny sposób. Cassandra Clare wykorzystała cały potencjał tego utworu, a ja jestem pewna, że w kolejnej części zrobi to ponownie. Autorka przeniosła nas we wspaniały świat, łączący w sobie fantastykę i rzeczywistość. Niezwykła fabuła, ciekawa, wartka akcja, doskonale wykreowani bohaterowie - to tylko kilka z miliona zalet tej książki, które mogłabym tu zapewne wymieniać bez końca. Jestem pewna, że historia Tessy, Willa i Jema wciągnie nie tylko fanów Cassandry Clare, ale dosłownie wszystkich, którzy chcą poznać coś wyróżniającego się z tłumu książek fantasy. Gorąco zachęcam wszystkich, do zapoznania się z tą pozycją!
"Anioła" przeczytałam w 2017. Był długi, męczący i nijaki, przez co zniechęciłam się do dwójki. A! I jeszcze Londyn czasów, która kojarzę jedynie z przesadnych sukni, pozytywizmu literatów i zarazy. A teraz, kiedy zamówiłam sobie całość Mrocznych Intryg pomyślałam "hej, ale tak właściwie, to kim jest ta Tessa? A co, jeśli się okaże, że jest istotną postacią w dalszych książkach? Och nieeee (krzyk jak z obrazu Edvarda)" no i wypożyczyłam. Hm... okazało się, że książka jest ok.
Za dużo nie pamiętałam, zatem początkowo miałam mętlik. Ale szybko miną pod ciężarem przygód naszych trojaczków. Nienawiść do Tessy zmalała do irytacji. Irytacji głównie w kontaktach damsko-męskich. Dziewczyna wciąż chciałaby do tańca Willa, a do różańca Jema. Jak dla mnie niepotrzebnie daje nadzieję chłopakowi, że COŚ ZROBI, bo, czytając Dary, i tak wiem, że poleci za Willem. W ogóle jej TAK było szokiem, serio. A jeszcze większym szokiem odkrycie, kim byli jej rodzice. Pewnie w trójce będzie więcej. Całe szczęście COŚ się stało z jej bratem, przynajmniej unikniemy całego 'Nate to, Nate tamto'. Wciąż nie wiem, o co, kurde, chodzi z tym aniołem-naszyjnikiem. Co to za diabelstwo?
Will, jak się okazało, został w dzieciństwie przeklęty, ale tak naprawdę, to ta klątwa jest JAKAŚ TAKA. I się wielce dziwię, że przez te kilka lat po prostu jej nie sprawdził, albo jej nie skonsultowałam z kimś mądrym. Bo, odkąd przeczytałam o niej więcej, zdawała się lekko podejrzana. Will, brawa za wiarę, naprawdę. Ach, przyznać muszę, że nasz chłopak wyprzedził Tessę i teraz go po prostu nie znoszę. Zdecydowanie nie popisał się w ostatnich rozdziałach (jeśli chodzi o bycie 'dżentelmenem'), a jego... nie wiem jak to nazwać... prośbą, nadzieją, cholera wie czym względem TEGO, CO JEM ZROBIŁ TESSIE, to jest po prostu okrutne. Serio. Bo co, bo Jem mu wybaczy, bo Jem umrze? Ja by, kurde, chyba jednak nie wybaczyła. Przyznaję, po ZROBIENIU CZEGOŚ jest milszy i łatwiej się czyta, ale wciąż na nie.
A jak już jesteśmy przy Jemie, to chłopak zdecydowanie się nie zmienił. Wciąż chory, wciąż miły, wciąż zakochany w Tessie. Chociaż akcja w jego pokoju mnie zdziwiła. No, nie spodziewałam się, że chłopak ma w sobie TO. Cicha woda i tak dalej...
Warto tutaj jeszcze wspomnieć o nowej parce, której z całego serca kibicuję. Myślałam, że chodzi jedynie o przeszpiegi albo przelotny romansik, ale chyba jednak nie. Chyba to coś bardziej poważnego. I jak o nich czytam, to czuję taką słodycz, bez cienia obrzydzenia, a to nie często się mi zdarza. Dzieciaki, kibicuję wam bardziej!
... a także o pewnej zdradzie. Doprawdy, nie stawiałam na TĄ OSOBĘ. A sposób tłumaczenia, że kocha, że ślub... głupiutkie dziecko osiemnastego wieku. Tak, jak powiedziała Tessa, zupełnie, jak lalki. Niemniej dlaczego nikt się nie zainteresował wyraźnymi oznakami, że halo, ludzie, mamy kreta w Instytucie? Gdyby to było celowe, no, to jeszcze zrozumiem, ale tutaj wyraźnie nikt nic nie zauważył. Kara, jak na razie, stosowna do winy.
Należy jeszcze zauważyć, że w książce znajdziemy sporo odniesień do literatury, jak również nielubiany przeze mnie zabieg rozpoczynania rozdziałów od cytatów/wierszów. No cóż, jak to lubi zapychać stronice. Ja to pomijałam.
Jestem zdziwiona, że jedynie dwa dni zajęło mi przeczytanie. No szok, szczególnie, że czasy wiktoriańskie i Londyn nie są w mojej czołówce wieków (nie lubię o nich czytać, są jakieś przytłaczające, mroczne i bardzo Kubowate). Także jestem na rauszu, przynajmniej tak się mogę zaśmiać, i na pewno przeczytam ciąg dalszy. Przecież muszę się dowiedzieć, jakim cudem Tess skończyła jako kobieta Willa. No i co z 'moją' parką.
O! O! Zapomniałabym! Na końcu mamy GOŚCIA, i to JAKIEGO gościa ;D Aż się nie mogę doczekać.
Mam po prostu rozdziawione usta po lekturze drugiego tomu serii Diabelskich Maszyn... Co tu się działo! Jakie plot twisty! Moje myślenie o postaciach z pierwszego tomu zmieniło się o 180 stopni, autorka wyciąga z rękawa taką przeszłość, takie historie, że pęka mi serce! Akcja pędzi, nasz trójkąt jest coraz bardziej zagmatwany, a postaci męskie (obie) tak świetne, że sama nie wiem, którą uwielbiam bardziej. Nie mogłam się oderwać, myślałam, że jak doczytam, to doznam spokoju, ale gdzie tam! Po takim końcu??? Biorę się szybko za trzecią część!
Miłość. Krew. Zdrada. Zemsta.\r\nKto przejdzie na stronę mroku? Kogo dopadnie miłość, a czyj związek nie przetrwa próby czasu? I kto zdradzi wszystko,...
The essential guide for all young shadowhunters. Since the thirteenth century, the Shadowhunters' Codex has been the one and only manual for Shadowhunters...
- Mówisz tak jakby cię nie obchodziło co się z nim stanie - stwierdziła Tessa. - Nie będziesz za nim tęsknił? To miejsce było twoim domem.
Musnął palcami jej nadgarstek, przyprawiając ja o dreszcz.
- Teraz ty jesteś dla mnie domem
Więcej