Maybe now
Ridge najchętniej nie rozstawałby się z Sydney, jednak musi pomóc swojej byłej, z którą się przyjaźni. Po rozstaniu z nim Maggie postanowiła żyć pełnią życia i zrobić to wszystko, na co wcześniej nie miała odwagi. Kiedy skacze ze spadochronem, poznaje niezwykle inteligentnego i przystojne go Jake’a. Jednak obiecała sobie, że już z nikim się nie zwiąże, bo dzięki temu uniknie rozczarowań.
Może jednak warto czasem zaryzykować?
Może właśnie teraz?
Maybe not
Co się stanie, kiedy charyzmatyczny i zabawny Warren zamieszka z zimną i wredną Bridgette? Może uda mu się ją przekonać, że warto czasem zdjąć pancerz i otworzyć się na miłość? A może nie...
Dwie wyjątkowe historie, wiele pytań: Czy miłość pojawi się tam, gdzie nikt na nią nie czeka? Może warto postawić wszystko na jedną kartę? Może właśnie teraz? A może jednak nie...
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 2020-01-15
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 464
Tytuł oryginału: Maybe Now. Maybe Not
Język oryginału: angielski
Okładka jest szara, z różowo białymi wstawkami. Matowa, z wytłuszczeniami. Posiada skrzydełka, które są dodatkowym zabezpieczeniem przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich przeczytacie kilka słów o autorce, a na drugim fragment książki. Szata graficzna przedstawia pościel. Stronice są kremowe, czcionka wystarczająca dla oka. Odstępy między wersami i marginesy zostały zachowane. Podzielona na rozdziały, gdzie również zmienia się narrator. Pierwsza, krótsza część to opowiadanie Maybe not, a cała reszta należy już do historii Maybe now.
Colleen Hoover nie jest mi obca. Może nie znam jej wszystkich wydanych powieści, a zaledwie tylko kilka tytułów, to muszę stwierdzić, że jej pozycje czyta się szybko i lekko. Z reguły są one przyjemne, mimo iż nie zawsze przyjemnych tematów dotyczą. Po recenzowanej dzisiaj lekturze miałam duże oczekiwania. Pierwsza część baaardzo mi się podobała i miałam nadzieję, że i ta podtrzyma fenomen i sprawi, że będę zachwycona. Końcem grudnia 2023 roku, czytałam Nagie serca, które okazały się naprawdę świetną lekturą, która znalazła się w mojej topce. Sięgając po Hoover wiem, że dostanę prawdziwą historię, nie wyssaną z palca. Jak było tym razem? No cóż, mogłam nie robić sobie nadziei, że drugi tom będzie tak świetny, jak pierwszy... Bo nie był. Ale od początku.
Książka zaczyna się opowiadaniem Maybe not - które już od samego początku było dla mnie nieco nużące. Relacja typu nienawidzę cię, ale cię kocham. Troszkę mnie męczyło i już miałam dość zarówno Warrena jak i Bridgette. Ani trochę nie podeszli mi i chciałam wywalić tę książkę jak najdalej. Przygryzłam zęby i czytałam, aż w końcu dobrnęłam do końca, docierając tym samym do początku książki Maybe now. Nie mogłam się doczekać moich emocji związanych z relacją Sydney i Ridgem. Aż się doczekałam. Jednak nie mogę powiedzieć, że była to zwalająca z nóg historia. Dobra, ale nie porywająca. Poruszająca wiele ważnych tematów, owszem, ale nie sprawiła, że ciągle o niej myślałam, nawet podczas przerw zbytnio nie zastanawiałam się nad nią. A szkoda... Na plus na pewno fakt, że jest wielu narratorów, więc widzimy spostrzeżenia nie jednego bohatera, a kilku, dzięki czemu możemy ich lepiej zrozumieć. Każdy z nich popełnia błędy, gdzie do niektórych nawet się przyznają... Co czyni ich bardziej ludzkimi. Niemniej jednak spodziewałam się większej chemii między postaciami. I uważam, że gdyby rozwinięto jeszcze bardziej wątek Maggie, to mogłoby być ciekawie. Bo sam koniec książki totalna klapa jak dla mnie, takie przewidywalne i bez jakiegokolwiek wrażenia, szkoda...
Bohaterów jest sporo. Mamy Sydney, którą już znam i nadal bardzo lubię za ogromną wyrozumiałość w wielu sytuacjach. Zachowywała się tam niemal najbardziej dojrzale ze wszystkich.
Ridge to chłopak, który zawieszony jest między młotem i kowadłem. Troszkę go rozumiem, a z drugiej strony, chciałabym, żeby się określił, zdecydował, postawił sprawę jasno, bo nie da się żyć podzielonym na pół.
Warren i Bridgette jak wspominałam irytowali mnie niesamowicie i szkoda, bo gdyby byli nieco bardziej normalni, mniej jędzowaci i wredni, to pewnie zapałałabym do nich sympatią. Szczególnie niektóre komentarze tej dziewczyny powodowały, że z zaskoczenia to aż mi było głupio, czytając to, co mówi, naprawdę... Nie, że nie lubię ludzi bezpośrednich - uwielbiam! Szczerych tak samo! Ale każdy powinien mieć jakieś granice i poczucie kultury... Chociaż maleńkie, ale jednak.
Reasumując, postacie są nakreślone świetnie, trochę żałuję, że o Jack'u nie poczytałam więcej, no ale może jest z tego jakaś odrębna historia? Muszę to sprawdzić. Każdy z postaci jest inny i nie ma z nimi nudy.
Książka jest w porządku, ale nie jest ani porywająca, ani zapierająca dech w piersi, nie wywołuje emocji. Szkoda, bo po Maybe someday miałam wielkie nadzieje, że ta rozłoży mnie na łopatki. Niestety tak się nie stało. Czasami nasze wyobrażenia na temat kontynuacji sięgają za daleko, chyba najwyższa pora przestać to robić i sięgać po książki bez żadnego nastawienia, a później miło się zaskoczyć. Miło się czytało, ale tylko tyle... Jak dla mnie po prostu jest dobra. Jeśli jesteście ciekawi losów bohaterów, sięgnijcie! Warto wyrobić sobie swoją opinię. :)
Czytaliście tę książkę? Jakie macie wrażenia po skończeniu?
Nareszcie doczekaliśmy się polskiej premiery, drugiego tomu „Maybe Someday” czyli „Maybe Now”. W tej części mamy okazje bliżej poznać Maggie, zaglądnąć w związek Sydney i Ridga oraz zapoznać się z historią Bridgette i Warrena.
Jestem świeżo po lekturze Maybe Someday, więc fajnie było od razu zabrać się za dalsze losy tychże bohaterów. Na początku mamy opowiadanie Maybe Not, w którym śledzimy początkowe losy Bridgette i Warrena. Jak dla mnie było to bardzo słabe i kompletnie niepotrzebne opowiadanie.
A potem z kolei mamy „Maybe Now”, czyli już tą część, w której poznajemy dalsze losy Sydney, Ridga i Maggie. Gdy skończyłam czytać tę książkę, przewracając już ostatnią stronę poczułam lekki niedosyt. Zabrakło mi rozwinięcia losów Maggie, która bardzo mnie zaintrygowała od pierwszego rozdziału. Natomiast jeśli chodzi o Sydney i Ridga to o nich czytało się nawet przyjemnie i dobrze było zobaczyć jak ułożyli sobie wspólnie życie po przeżyciach w poprzedniej części.
Podsumowując „Maybe Now” to dobra kontynuacja serii. Nie żałuje, że ją przeczytałam, bo uwielbiam tych bohaterów oraz sam pomysł na fabule tej powieści. Książkę czyta się dobrze, w końcu to Colleen Hoover, wszystko co wyjdzie spod jej pióra jest świetne. Samo zakończenie nie do końca przypadło mi do gustu, ale mimo wszystko będę dobrze wspominać tę historię. A „Maybe Someday” już na zawsze pozostanie w moim sercu❤
Co jakiś czas sięgam po książki @colleenhoover 🌷Lekko się je czyta i oprócz tego, że zawierają w sobie historię miłości to poruszają też ważne tematy. W „Maybe now” spotykamy się z grupą ludzi, którzy nie darzą się sympatią. Wśród nich mimo przeciwności zawiązują się nowe związki, którym nie chcieli dać szansy. Jednak ich empatia pozwala zrozumieć zachowanie współlokatorów. Każdy z nich zmaga się ze swoimi problemami emocjonalnymi czy zdrowotnymi. Mukowiscydoza czy niesłyszący jeden z bohaterów dają do myślenia. Często ludzie są uprzedzeni i szufladkują takich ludzi. Dzięki tej książce poznajemy różne barwy trudnego życia. Polecam! Czyta się rewelacyjnie, ale autorka wie, jak przemycić mądrość i głębszą refleksję. Każdy z bohaterów jest inny, jednak każda strona dowodzi tego, że przyjaźń nie zna granic. 💕
"Maybe now" to kolejna uczta dla fanów Sounds of Cedar, bowiem nie zabraknie tu ich muzyki. To także uczta dla miłośników romansów, które nie są pozbawione przeszkód lecz przede wszystkim są przepełnione cudownym, prawdziwym uczuciem. I oczywiście to uczta dla uwielbiających pióro Hoover, bowiem nikt nie jest w stanie stworzyć takich historii jak ona, a tu, choć mamy do czynienia z kontynuacją, nie znajdziemy nawet momentu, by stwierdzić, że jest ona niepotrzebna. Ona była niezbędna dla domknięcia niebanalnej historii tych współlokatorów. Warren i Brigitte stanowią za to nieustanne światełko tej powieści, wnoszą mnóstwo dobrego humoru i pokazują, że miłość może objawiać się w zupełnie różny sposób, niekoniecznie typowy. Z kolei najważniejszym przesłaniem tej historii dla mnie jest to, że najważniejsza jest teraźniejszość i nigdy, przenigdy, nie można sobie odmawiać prawa do uczuć z uwagi na przyszłość. W końcu nikt nie jest w stanie jej przewidzieć. Gorąco zachęcam Was do sięgnięcia po tę dylogię, jest tego warta!
„Znaleźć coś, co się kocha, to jedno. Zupełnie czymś innym jest dzielenie się tą miłością z kimś, kogo się kocha.”
Uwielbiam książki Colleen Hoover za to, że oprócz tego, iż opowiadają o miłości, poruszają również trudne tematy. Moją ulubioną powieścią Autorki jest książka „Maybe Someday” i żałuję, że tak późno zabrałam się za przeczytanie jej kontynuacji, czyli „Maybe now”.
.
.
Książkę rozpoczyna opowiadanie pt. „Maybe not”, które jest historią rodzącego się pomiędzy Warrenem i Bridgette uczucia. Chłopak jest bardzo zabawny i charyzmatyczny, a poza tym bardzo lekko podchodzi do życia. Bridgette natomiast jest wredną i zimną dziewczyną, która stara się być odporna na wdzięki Warrena. Ta dwójka to istna mieszanka wybuchowa, chwilami bardzo zabawna, chwilami smutna i wzruszająca. Stanowi świetne uzupełnienie historii. Czytało mi się ją bardzo dobrze i dosłownie uwielbiam ten duet!
.
.
Druga część książki to kontynuacja historii Sydney i Ridga, którzy po wielu trudach w końcu są razem. Najchętniej nie rozstawaliby się, ale była dziewczyna chłopaka – Maggie, potrzebuje jego pomocy. Po rozstaniu z Ridgem postanowiła czerpać z życia pełnymi garściami. Podczas spełniania jednego ze swoich marzeń poznaje przystojnego Jake’a, jednak wcześniej obiecała sobie, że nie zwiąże się już z nikim. Ale może jednak warto czasem zaryzykować?
„Maybe now” nie jest typowym romansem, w którym główne skrzypce grają Maggie i Jake. To opowieść o ułożeniu, jakby nie było skomplikowanej sytuacji pomiędzy Sydney, Ridgem i Maggie. Mimo tego, że Ci ostatni się rozstali nadal mogą na siebie liczyć w każdej sytuacji. Sydney próbuje się w tym wszystkim odnaleźć i szczerze powiedziawszy podziwiam ją za cierpliwość. Ma bardzo dobre serce i jest chyba najbardziej dorosła z nich wszystkich.
To naprawdę piękna opowieść o prawdziwej przyjaźni, odnajdywaniu miłości, kompromisach, poświęceniu oraz spełnianiu swoich marzeń. Daje nadzieję na to, że każdy może znaleźć swoją drugą połówkę w każdej chwili, w najmniej spodziewanym momencie, czy miejscu. Warto się jednak na nią otworzyć, bo może nas ominąć coś pięknego.
Colleen Hoover ponownie sprawiła, że zakochałam się w jej książce i „Maybe now” trafia do moich ulubieńców. Bardzo lubię jej pióro, a książki pochłania się błyskawicznie i wciąż ma się ochotę na więcej. Zdecydowanie polecam sięgnąć po obie powieści i gwarantuję, że nie obejdzie się bez chusteczek
Spędzili razem zaledwie godzinę. Daniel nie zna jej imienia i... nie widział jej twarzy. Przekonuje samego siebie, że miłość od pierwszego wejrzenia zdarza...
Idealna miłość. Nieidealni ludzie. Quinn i Graham przysięgali sobie miłość, wierząc, że wspólnie poradzą sobie z wszelkimi przeciwnościami losu. Ma to...
Problem z nienawiścią do siebie polega na tym, że kiedy jesteś sama, nie masz pod ręką nikogo, kto by ci przypominał o twoich zaletach. W rezultacie zaczynasz nienawidzić siebie jeszcze bardziej. W końcu podważasz wszystko co dobre w twoim życiu i w tobie.
Więcej