Po tragicznej śmierci rodziców oraz żony, milioner Tom McCain musi zmierzyć się nie tylko z żalem po stracie, ale też z samotnym wychowaniem dwóch synów. Gdy i on ginie, a także młodszy z braci, ostatnim dziedzicem zamieszkującym olbrzymią rezydencję pozostaje Derrian McCain. W tym samym czasie w lokalnej gazecie pojawia się artykuł o enigmatycznym tytule: "Klątwa McCainów czy domu Meyerów", jednak ktoś dokłada wszelkich starań, aby nic, co związane z poprzednimi właścicielami rezydencji, nie wyszło na jaw. Osiem lat później w ręce Zacka Seegera przypadkiem trafia błędnie zaadresowany list, w którym Derrian McCain, jak gdyby nigdy nic, zwraca się do swego nieżyjącego brata i wysyła mu klucze do domu, gdyż sam musi się udać na operację poza granice kraju. Zack oraz jego partnerka Nicole nie mają pojęcia o zaszłościach w rodzie McCainów. Z pewnością nie zwróciliby na list większej uwagi, lecz wstępnie trafił on do Adama Athertona - zmarłego przed dwoma tygodniami sąsiada, o którym mieszkańcy osiedla wiedzieli bardzo niewiele.
Wydawnictwo: Vectra
Data wydania: 2018-11-20
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 432
Wszystko zaczyna się od tajemniczego listu, który przypadkiem trafia w ręce Zacka Seegera. Zawiera on wiadomość od niejakiego Derriana, do brata, w którym informuje on, że musi pilnie wyjechać na operacje, więc zostawia członkowi rodziny klucze do domu, w którym ukryte są niezwykle cenne przedmioty, z którymi krewny może zrobić, co chce. List był zaadresowany do zmarłego sąsiada Zacka i jego dziewczyny Nicole. Para postanawia się wzbogacić i tym samym udać do rezydencji w celu odszukania wspomnianych w liście monet. Bohaterowie nie wiedzą jednak, że nad domem od kilku lat krążą legendy przepełnione złem, a nawet mowa tu o klątwie.
Czy okaże się to prawdą, czy tylko bajkami opowiadanymi przez mieszkańców?
Sięgając po książkę Thomasa Arnolda, wiedziałam już, że mogę spodziewać się wiele, ponieważ jedną opowieść w tym samym gatunku mam już za sobą. Ale to, co ta książka zrobiła z moją głową, przewyższa nawet najśmielsze oczekiwania czytelnika.
Początkowo dostajemy niejasny wątek, który jak się okazuje, jest obrazem z przeszłości. Ryzuje on nam pewną sytuację, ale nie daje żadnego wyjaśnienia. I zaczynamy od czasów obecnych. Poznajemy Zacka i Nicole.
Zack to pewny siebie, dobrze zbudowany mężczyzna. Nie boi się ryzykować, sprytny, stawia prawie zawsze na swoim. Myślenie logiczne i szybkie działanie to jego mocne strony. Często działa impulsywnie. Jeśli chodzi o Nicole, to ta kobieta ma jednak głowę trochę mocniej na karku niż jej partner. Zanim się na coś zdecyduje, musi sobie wszystko w głowie przekalkulować, rozłożyć na czynniki pierwsze i dopiero zadecydować. Panicznie boi się pająków, często żałuje zbyt szybko podjętych decyzji, chwilami panikara, ale nie wiem jak ja, zachowałabym się na jej miejscu.
Fabuła książki od początku wprowadza przerażający nastrój. Czytałam tę pozycję, gdy byłam sama w domu i autentycznie bałam się spojrzeć za siebie. Stary dom, pamiętający wiele z przeszłości, dodatkowo owiany niepochlebnymi opiniami to motyw, który wywołuje u mnie ciarki na rękach, a jeszcze jak zauważam, że nie jestem w tym domu jednak sama, to już wpadam w popłoch. Mamy więc mroczny dom, niepokojące chwile i zagadkę, która pojawia się w pewnym momencie i nie daje spokoju głównych bohaterom. O ile początkowo akcja teraźniejsza, toczyła się powolnym tempem, to gdy zdarzyła się pierwsza mocna akcja, tak trwa ona przez bardzo długo, wprowadzając czytelnika w osłupienie i nie spuszczając z tonu ani na chwilkę. Już w tej chwili nie mogłam się oderwać od kartek, a to był dopiero wierzchołek góry lodowej tego, co autor dla nas przygotował. Zapewniam Was, że wczytując się głębiej, będziecie jak ja doznawać strachu, szoku, niedowierzania, obrzydzenia i jeszcze więcej strachu plus mocne zagadki, które początkowo w żaden sposób do siebie nie pasują.
Zakończenie tej książki to dosłownie sztos! Nie da się tego przewidzieć za żadne skarby, nic nas na to od początku nie przygotowuje i gdy dochodzimy do kulminacyjnego momentu, Thomas Arnold wywraca nasz świat do góry nogami i wprowadza w takie osłupienie, że mi dosłownie oczy wylazły na wierzch i ZANIEMÓWIŁAM. No tego się po prostu nie można spodziewać, nasz mózg pracując na najszybszych obrotach w tej właśnie chwili się przegrzewa i wybucha. Pisząc teraz o tym, nadal czuje emocje, które mnie dotknęły. Na tę książkę nie da się w żaden sposób przygotować, ale musicie ją przeczytać.
Genialnie wykreowani bohaterowie, których poznajemy na wskroś, jak się wydaje, fabuła opierająca się na starym domu i mrocznej historii z przeszłości, która przesiąknięta jest grozą i akcją. Zagadki, tajemnice i marne poszlaki to coś, co będzie nam głównie towarzyszyć. Zwroty akcji, jakich się nikt nie spodziewa i zakończenie, które zwala z nóg i wprowadza w osłupienie, to właśnie "Mauzoleum" Thomasa Arnolda. Nie zostaje mi nic innego jak powiedzieć Wam, że koniecznie musicie sięgnąć po tę książkę, a zapewniam Was, że na pewno tego nie pożałujecie, bo jest ona świetna.
"Wielu doznaje gorszych krzywd, a staje się po nich jeszcze lepszymi ludźmi".
"Mauzoleum" to jeden z dwóch najlepszych thrillerów, jakie przeczytałam w 2018 roku i jakim równocześnie Subiektywnie o książkach patronowało medialnie. Dreszczowiec, który został napisany na światowym poziomie, dorównując w pełni klasykom tego gatunku. Jestem więc pewna jednego – to tylko kwestia czasu, kiedy o Thomasie Arnoldzie będą mówili wszyscy.
Thomas Arnold to pseudonim literacki Arnolda R. Płaczka, urodzonego w Rybniku, absolwenta farmacji ukończonej na Śląskim Uniwersytecie Medycznym. Autor dobrze przyjętych powieści, zadebiutował w 2013 r. książką pt. "Anestezja". Pisarz obecnie mieszka w Rydułtowach – małej miejscowości na Śląsku.
Zack i Nicole wchodzą w posiadanie listu, którego treść gwarantuje wielkie bogactwo. Bohaterowie postanawiają pojechać do rezydencji opisanej w przywłaszczonym dokumencie, by tam odszukać obiecaną nagrodę. Jak się jednak okazuje, zupełnie opuszczona, mroczna posiadłość McCainów kryje w sobie wiele tajemnic i pułapek, których Zack i Nicole zupełnie się nie spodziewają.
Najnowsza powieść Thomasa Arnolda to wedle mojej opinii najlepsza książka w dorobku autora, która winna stać się przełomową w jego pisarskiej karierze. Najlepsza pod względem wielu czynników, jednak głównie uknutej intrygi, która kilkakrotnie zupełnie mnie zaskoczyła. Autor wymyślił tak logiczny, a jednocześnie tak zagmatwany pomysł na linię fabularną, że trudno będzie komukolwiek przewidzieć rozwiązanie całej intrygującej zagadki.Muszę więc przyznać, że podczas samego finału, kilkakrotnie zostałam dosłownie wbita w fotel po tym, co zaoferował mi Thomas Arnold.
W "Mauzoleum" znajdziecie wiele elementów fabularnych, dzięki którym thriller ten ma właściwy dla swojego gatunku klimat budujący niedopowiedzenie, strach i wielką zagadkę. Mamy oto bowiem mroczną posiadłość, pełną pułapek i tajemnych przejść. Mamy historię rodziny McCainów owianą złą sławą. Mamy także trupy, wygłodniałe psy, poszukiwanie prawdy i swoistą grę, w jaką wplątani zostają Zack i Nicole. Jest dynamizm, jest pełna zwrotów akcja, jest niesłabnące tempo ukazywanych wydarzeń, są mylne tropy, jakie podrzuca autor oraz jest wielki suspens w finale. Ta książka to gotowy produkt eksportowy, gwarantujący międzynarodowy sukces.
Podczas lektury tego dreszczowca nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że "Mauzoleum" to niemalże gotowy scenariusz na filmowy thriller. Dzięki soczystym opisom mrocznej posiadłości McCainów, w mojej wyobraźni powstawały liczne obrazy, mrożących krew w żyłach wydarzeń, jakie spotkały głównych bohaterów. Na szczególną uwagę zasługują tutaj sceny z wygłodniałymi psami, które autor opisał niezwykle realistycznie, wywołując moje przerażenie. Cała ta książka to niemalże literacki seans kinowy i jestem pewna, że wzięta na tapet przez profesjonalistów, mogłaby okazać się wielkim, kasowym hitem.
Thomas Arnold w swoim najnowszym thrillerze sensacyjnym pokazuje to, co w swojej prozie najlepsze. Gwarantuję wam, że biorąc tę książkę do ręki, nie będziecie mogli się od niej oderwać aż do ostatniej strony. Świetnie skonstruowana intryga w połączeniu z szokującym finałem, wywoła wasze zdziwienie, a dla miłośników twórczości autora będzie to także zupełnie niespodziewane spotkanie z jednym ze znanych już bohaterów, jakich stworzył Thomas Arnold. Tej książki po prostu nie możecie pominąć układając sobie plan czytelniczy na 2019 rok.
Książka jest absolutnie fenomenalna. Początkowo myślałam, że akcja potoczy się zupełnie inaczej, nie wiedziałam, że praktycznie cała będzie miała miejsce w tym przerażającym domu. Zostałam kompletnie zaskoczona i to w każdym momencie.
To jedna z tych powieści, po których zbiera się szczękę z podłogi i długi czas nie da się jej opisać słowami. To dlatego ta recenzja może nie być składna. Może się wydawać chaotyczna, nieciekawa.. ale nie dajcie się zwieść. Ja po prostu wciąż jestem pod wielkim wrażeniem talentu Thomasa Arnolda. To jakiś kosmos.
Zabawna rzecz z jego pseudonimem jest taka, że czytając jego powieści ciężko uwierzyć, że napisał to Polak. Po prostu klimat i nawet pseudonim autora mogą nas mocno zmylić. Nie chodzi mi o to, żeby umniejszyć polskim autorom jak już Wam wyżej wspominałam, ale to również dobry autor dla osób, które nie czytają polskich autorów z jakiegoś powodu. Moim zdaniem Thomasa Arnolda powinien poznać cały świat, zasługuje na to w pełni. Nie porównam go do Cobena, Cartera czy Kinga, bo każdy z nich ma inny styl i ciężko mi go do kogoś porównać, ale powiem tyle.. Arnold powinien być tak samo znany jak ci wyżej wymienieni. Naprawdę.
Czytając "Mauzoleum" kompletnie zaskoczyły mnie ostatnie strony. W pewnym momencie myślałam, że to już rozwiązanie zagadki i się zszokowałam niemało, po czym autor wprowadził zupełnie inne zakończenie i już kompletnie rozłożył mnie na łopatki. Uwielbiam takie akcje, bo wtedy książka zostaje mi w pamięci na dłużej, wrażenia są tak mocne, że mam ochotę na więcej i więcej i po prostu autor wtedy zyskuje u mnie wielkie uznanie.
"Mauzoleum" można potraktować z jednej strony jako przestrogę. Nie warto gonić za pieniędzmi i dać się zaślepić. Ciekawość zdecydowanie nie popłaca, wścibskość tym bardziej. Z drugiej strony.. tu w ogóle nie o to chodzi.
Bohaterowie są wyraźni, nie ma ani jednej nijakiej postaci, która byłaby niedopracowana. Tutaj wszystko się pięknie zgrywa w jedną całość. Można rzec, że każdy ma tu jakiś cel, jakieś zadanie. Nie ma osób przypadkowych, które by nic nie znaczyły i nie wprowadziły do fabuły.
Dom, czyli główne miejsce akcji jest wykreowane w sposób idealny. Wyobraźnia czytelnika na pewno zacznie pracować i będziemy mieć wrażenie, że towarzyszymy bohaterom. Ja czytałam książkę będąc sama w domu i przyznam szczerze, że trochę się w pewnych momentach bałam, bo nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. Czy będą tu duchy czy może fizyczne strachy, typu pająki, ogary i tak dalej?
Jedno jest pewne. Na pewno nie domyślicie się o co chodzi i co autor dla Was przygotował. Ciężko go rozgryźć i to jest właśnie jego największa zaleta. Jego książki na długo tkwią w pamięci. Zwłaszcza, że po zakończeniu człowiek siedzi i myśli "co tu się k*** odwaliło?" :D
Powiem tak: czytajcie Thomasa Arnolda. Poznajcie jego twórczość, a zapewniam, że będziecie zachwyceni. To jest po prostu mistrzostwo.
Ja obecnie czytam jego "Legendy Archeonu", czyli debiut w gatunku fantastyki i jestem ciekawa czy w innym gatunku będzie równie mistrzowski, czy może jednak jego domeną są kryminały i thrillery? Niedługo dam Wam znać. :)
Fanką Thomasa Arnolda jestem od pierwszej przeczytanej książki jego autorstwa. Z każdą kolejną utwierdzałam się w przekonaniu, że to bardzo dobry (śmiem nawet twierdzić, że jeden z lepszych) współczesny polski ‘kryminalista’.
Najnowszy thriller „Mauzoleum” to, moim zdaniem, najlepsza powieść autora!
O treści zbyt wiele powiedzieć nie można, by za dużo nie zdradzić (wg mnie odrobinę za dużo zostało ujawnione na okładce). Zack Seeger i jego dziewczyna przypadkiem trafiają na list i klucz do ogromnej posiadłości poza miastem. Postanawiają sprawdzić, czy treść listu jest prawdziwa, choć ten nie był adresowany do nich. Okazuje się, że rezydencja skrywa wiele tajemnic, a poprzedni jej właściciele zginęli w tajemniczych okolicznościach.
Rozwiązania zagadki chyba nikomu nie uda się odgadnąć, brawa dla autora za mylne tropy i odwracanie uwagi czytelnika! Thomas Arnold już od pierwszych stron znakomicie buduje napięcie, przeplatając wątek współczesny z tym sprzed lat, świetnie konstruuje postaci i, jak chyba nikt inny, potrafi zaskakiwać. Zakończenie jest absolutnie znakomite, niespodziewane i „nieodgadywalne”. Komu „Mauzoleum” się spodoba? Na pewno fanom dobrego, trzymającego w napięciu thrillera, czytanie którego grozi ciarkami na plecach i bezsennością. Zadowoleni będą też wielbiciele mrocznych historii sprzed lat, starych domów, skrywających niejeden sekret, podziemnych, tajnych przejść, schowków i zakamarków…
Znany prawnik i jego żona trafiają do szpitala po poważnym wypadku samochodowym. Następnego dnia kobieta zaczyna się dziwnie zachowywać – jest przekonana...
Po ucieczce pierwszych ludzi z Terenów Centralnych i opanowaniu tych ziem przez olbrzymów, gigantów i niszczycieli, Archeon pozostawał...
Przeczytane:2020-09-18, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2020,
'' Dla nas cywilizacja przestała być oznaką rozwoju, a stała się określeniem poziomu emocjonalnej niedojrzałości człowieka ''
'' Mauzoleum '' Thomasa Arnolda, to bardzo dobrze napisana pozycja literacka. Obco brzmiące nazwisko pisarza, opis sugerujący umieszczenie akcji w Stanach Zjednoczonych, oraz wysokie noty i dobre, a nawet bardzo dobre opinie sprawiły, iż podchodziłam do niej z dużą dozą niepewności. Ponieważ zazwyczaj, dzieło, które posiada takie właśnie parametry, w moim odczuciu okazuje się zwyczajnym przeciętniakiem w najlepszym razie, a zwyczajnym gniotem w razie gorszym. Na szczęście tym razem moje wcześniejsze doświadczenia okazały się nie mieć zastosowania do '' Mauzoleum '', a obce nazwisko pisarza, okazało się pseudonimem, jak najbardziej rodowitego nam autora o prawdziwym nazwisku Arnold R. Płaczek.
Można by rzec, że książkę tę należy uznać za bardzo dobre ostrzeżenie, by nie wtykać nosa w cudze sprawy, a już na pewno nie czytać korespondencji adresowanej nie do nas, bo można sobie napytać niezłej biedy. W taki właśnie sposób bowiem wpadła w tarapaty rodem jak z horroru, pewna sympatyczna młoda para ludzi. Owa para to Zack i Nicole, któregoś dnia widząc wysypującą się z przepełnionej skrzynki na listy korespondencję sąsiada, postanawiają pozbierać ją z trawnika i oddać na drugi dzień listonoszowi z informacją, iż sąsiad niedawno zmarł. Niestety jeden z listów sprawia, iż moralność owej pary zostaje poddana wielkiej próbie, a chciwość w końcu bierze górę nad uczciwością.
Zack i Nicole (Nicole z oporami) postanawiają pojechać do wymienionej w liście posiadłości i poszukać obiecywane w tejże samej korespondencji skarbu. Fabuła jest pełna tajemnic, tajemnicze dzienniki, tajemnicza posiadłość, w końcu mroczna tajemnica rodzinna. Trup ściele się umiarkowanie, ale za to, że tak powiem, dość spektakularnie pozbawiony życia 😉. W mroku wielowiekowej posiadłości czai się strach, lęk, obawa o życie i...czai się coś jeszcze, jednak czytelnik do końca nie dowie się co to takiego.
Jeśli cała historia opowiedziana przez autora zagwarantowała mi ocean emocji, to zakończenie spowodowała niesamowitą ich kumulację. Szczęka opadła mi na przysłowiowe papcie, a adrenalina niemal eksplodowała czakrą korony. Takiego zakończenia w najśmielszych moich rozważaniach nie przewidziałam. To prawdziwy Meisterstück, jak mawiają Niemcy. Cieszę się, że nie dałam się pokonać mojej niepewności i w końcu sięgnęłam po tę znakomitą powieść. Już niebawem zacznę się rozglądać po internetowych księgarniach za kolejnymi pozycjami tego pisarza, o coś tak mi się zdaje, że '' zaprzyjaźnimy '' się na dłużej.