Miśka zarabia na życie jako lokatorka do wynajęcia. Wraz ze swoim współpracownikiem, Noldim jedzie do Zakopanego, aby zająć się góralskim domkiem, którego właściciel od lat mieszka za granicą. Ona jest rozsądną kobietą, która dokładnie wie, czego chce od życia, on - osiłkiem o duszy romantyka, który boi się pająków i duchów. Na miejscu okazuje się, że dom ma numer 666, a obok stoi bliźniacza chałupa, w której mieszkają dwie staruszki - Bella i Nina. Pewnego dnia Miśka i Noldi znajdują na swojej posesji zwłoki... misia z Krupówek, a później zwłoki kobiety w krzakach. Jakby tego było mało, na strychu nocą pojawia się nieznajoma dziewczyna, a dom zaczyna rzucać nożami i innymi metalowymi przedmiotami...
Wydawnictwo: DRAGON
Data wydania: 2022-06-01
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 352
"Lokator do wynajęcia" Iwony Banach zwariowana komedia z wątkiem kryminalnym w sam raz na lato.
Ja wysłuchałam tę książkę, czytaną przez rewelacyjnie wchodzącą w rolę bohaterów, Panią Irenę Karel, bardzo lubię jej głos i sposób czytania. Lektura lekka i przyjemna, wpadająca w ucho, jest kolejną już częścią serii "Babie lato", które jakoś tak wpadły mi w ręce (lub uszy) do czytania.
Miśka ma niezbyt popularne zajęcie, jest wynajmowana do opieki nad pustymi mieszkaniami właścicieli, którzy są gdzieś daleko np. za granicą i nie chcą wynajmować mieszkań lokatorom w obawie przed zniszczeniem. A Miśka dogląda tych lokali, sprawdza czy są bezpieczne, mieszkając jednocześnie i udaje lokatora, tak aby mieszkanie nie wyglądało na opuszczone i nie stało się łupem złodziei.
Tym razem wyjeżdża ze swoim współpracownikiem Noldim w góry, do małej miejscowości o wdzięcznej nazwie Zawilec niedaleko Zakopanego, ma doglądać domu numer 666, którego właściciel wyjechał do Ameryki. Już sam numer domu wzbudził w nich mieszane uczucia, lecz Noldi nie wie, że Miśka ma jeszcze dodatkowe zlecenie, miała zwrócić uwagę na dwie staruszki, które mieszkają w sąsiednim domu, czy dają sobie same radę, a gdyby coś było nie tak to ich bratanek chce je wysłać do domu opieki. Po przyjeździe na miejsce, od samego początku okazuje się, że tym razem nie będzie to takie proste zadanie. Staruszki Bella i Nela, okazują się bardzo żywotnymi i skorymi do różnych żartów i obdarzonymi niesamowitą wręcz fantazją bliźniaczkami, które opowiadają wstrząsające historie o domu, w którym straszy wisielec i rzuca nożami, o skarbie z dalekiego kraju, o meteorytach. Staruszki mają dwa psy, Nowofunlanda o imieniu Kruszynka, mimo tego, ze ogromny, to bardzo łagodny i lubi się przytulać, ale drugi York Pańcia jest prowodyrem wszystkich szalonych akcji, których boją się wszyscy mieszkańcy Zawilca. Zresztą w opowieściach o skarbie jest chyba trochę prawdy, bo podczas burzy faktycznie w kuchni ktoś rzuca sztućcami i garnkami a wokół domu jakby trwały wykopki, ciągle są nowe podkopy, ktoś szuka skarbu..., sprawdzając okolicę, znajdują zwłoki zakopiańskiego miśka, które jednak po wezwaniu przez staruszki policji znikają.
Noldi, mimo tego, że jest osiłkiem, zachowuje się jak dziecko, jest bardzo wrażliwy, ale Miśka potrafi postawić go do pionu. Jedną rzeczą, dla której ten mięśniak zrobiłby wszystko jest jedzenie. Noldi lubi jeść wszystko i w każdej sytuacji, nie potrafi się opanować, co prowadzi do wielu rozmaitych, czasem zabawnych sytuacji. Niestety sielanki jednak nie ma, na strychu znalazł się dziki lokator a pod drzewem zwłoki, które już nie znikają...
Akcja nabiera rozpędu, nieboszczka okazuje się krewną Józka, miejscowego policjanta, więc dla potrzeb śledztwa musi przyjechać ktoś inny. Perypetie dopiero sią zaczynają, mieszkańcy ignorują tego "dupka" z Krakowa, który będzie miał po uszy góralek i nawet obawiał się o własne życie.
Muszę przyznać, że ta książka mocno mnie rozbawiła, śmiałam się do łez, wartka akcja, język prosty, dość cięty nawet, trochę gwary góralskiej, po prostu świetna lektura i zachęcam Was do tej rozweselającej opowiastki.
Ciekawa jestem, ile jest takich czytelniczek, które czytając zakończenie fabuły rozczula się, wzruszając do łez, jednocześnie śmiejąc się w głos. Dziwna ze mnie czytelniczka, wiem, ale nic na to nie poradzę.
W tej powieści mamy grupę ludzi, których osobowości są tak różne jak tylko można je było zróżnicowanie wykreować. Miśka i Noldi to jakby dwa bieguny. Dwie seniorki Nina i Bella, to mieszanka wybuchowa spontaniczności, empatyczności i radości. Andrzej, Witka, podkomisarz Nowicki i policjant Józek to osoby tak barwne, że trudno jest ich nie polubić. Zresztą chyba wszyscy bohaterowie zasługują na sympatię czytelnika, nawet jeżeli nie są do końca pozytywnymi postaciami.
Po przeczytaniu kilku książek tej autorki ciągle czuję niedosyt, może to wina jej poczucia humoru, które w najgorszych momentach mojego życia potrafiło mnie rozbawić do łez, a może to ,,wina" jej talentu pisarskiego.
Biorąc do ręki tę lekturę wiedziałam, że wszystko inne zostanie zepchnięte na plan dalszy (nawet pakowanie walizki przed wyjazdem) bo gdy już zacznę czytać, to trudno mi będzie oderwać się od stron książki.
Większość treści to dialogi i to takie, że trudno jest się nie uśmiechnąć, bo prowadzone między bohaterami rozmowy są z jednej strony pełne ironicznych powiedzonek, a z drugiej po prostu bardzo humorystycznie napisane.
Jak na dobrą komedię kryminalną przystało jest groźnie, tajemniczo i śmiesznie. Groza wprawdzie na chwilę powoduje szybsze bicie serca, ale i tak wiadomo, że w końcu zostanie wyparta przez sytuacje w których więcej jest humoru niż strachu.
Jeśli chodzi o bohaterów, to najlepsze jednak w tej kryminalnej opowieści są dwie staruszki, które niby biedne, schorowane, ale można by pomyśleć, że w ich ciała wcielił się sam diabeł. Uwielbiam, kiedy w książkach senior nie jest przedstawiony jako biedny, smutny i samotny emeryt, ale jako osoba mimo wieku dość przebojowa. Nina i Bella to bliźniaczki w dość słusznym wieku, które część swojego życia mieszkały w Stanach Zjednoczonych, ale na starość postanowiły wrócić do Polski. Kobiety z całą pewnością nie nudzą się teraz i nie nudziły się w przeszłości, chociaż ich życie nie było usłane różami. Potrafią zapędzić w tak zwany ,,kozi róg" nawet doświadczonego policjanta.
Nieco prześmiewczo autorka przedstawiła w książce ważnego policjanta z dużego miasta, więc ,,szychę", który nie mógł sobie poradzić w środowisku górali, a w domu seniorek, to już całkowicie okazał się sierotką. W obliczu prowadzonego śledztwa pod wpływem zachowania się starszych pań, oddelegowanie go do rozwiązania zagadki kryminalnej mogło się okazać największą porażką życiową.
Ciekawa fabuła wciąga i bawi, jednocześnie trzymając czytelnika w napięciu prawie do ostatniej strony. Bohaterowie co rusz wplątują się w jakieś incydenty, awantury, ambarasy, pułapki i myślę, że wielu zastanawia się nad tym jak udało im się przeżyć, w tym specyficznym środowisku góralskim i domu z latającymi po kuchni nożami.
Niespodziewane zwroty akcji, rodzinne tajemnice, skrywane sekrety to połączenie dobrej i zabawnej opowieści. Myślę, że wielu będzie się przy tej lekturze tak dobrze bawiło jak ja.
Charakterystyczny styl jakim pisze autorka może być dla kogoś męczący, bo liczni bohaterowie i mocno pogmatwane sytuacje w jakich się znajdują to coś, co wyróżnia książki Iwony Banach od innych komedii kryminalnych. Przewaga dialogów nad narracją bez dialogowej treści może nie każdemu się podobać, ale ja lubię, jak bohaterowie dużo rozmawiają.
Jestem przekonana, że jak ktoś już raz złapie się na tym, że przy książkach tej autorki dobrze się bawi, ten z pewnością będzie czekał na każdą kolejną jej książkę.
Polecam tę powieść dla poprawy nastroju i czystego relaksu. Myślę, że nawet miłośnicy poważnych kryminałów śmiało mogą sięgnąć po tę książkę.
Ja właśnie przeczytałam taką książkę, a mianowicie najnowszy kryminał Iwony Banach ,,Lokator do wynajęcia", od wydawnictwa Dragon.
Miśka pracuje jako lokatorka do wynajęcia, wraz ze swoim wspólnikiem Noldim, jedzie do Zakopanego. Razem mają opiekować się domkiem, którego właściciel mieszka od lat za granicą.
No i zaczyna się chaos, zamieszanie, harmider za sprawą zamieszkujących w sąsiedztwie dwóch staruszek Belli i Niny. Pojawia się pierwszy, a do tego znikający trup i rozpoczyna się śledztwo. Mało tego w ogrodzie grasuje ogromny kret, który rozkopuje ogród, a w nocy w kuchnia rzuca nożami. Dzieje się sporo, nie da się nudzić, a niesamowite perypetie bohaterów wywołują uśmiech na ustach. Niestety do samego końca nie udało mi się odgadnąć kto stoi za całym zamieszaniem i poszukuje ukryty skarb.
Bardzo podobał mi się kontrast przedstawiony przez autorkę pomiędzy psami. Kudłaty milusi, wielki pies, a jego kompanem jest mały York z piekła rodem.
Jeśli szukasz książki na letni wieczór to ,,Lokatorka do wynajęcia" Tobie go umili.
Polecam
Książka bardzo poplątana, fabuła pomieszana jak groch z kapustą - jak to ma w zwyczaju pisać autorka. To już 4 książka Banach, którą przeczytałam i wszystkie są bardzo podobne i pisane w podobnej formie. Książka ok, ale bez szału, zakończenie trochę rozczarowuje.
Rzadko się zdarza, że to właściciel domu czy mieszkania szuka lokatora do wynajęcia. Tymczasowym ,,domownikiem" jest 24-letnia Miśka, znaczy się Michalina, główna bohaterka powieści Iwony Banach "Lokator do wynajęcia".
W ten sposób trafiła do wsi Zawilec koło Zakopanego wraz ze swoim towarzyszem i współlokatorem Noldim. To potężny, umięśniony facet, ale z gatunku ,,delikates" - wielki chłop, niepoprawny romantyk, ale i bojąca dusza od pająka, przez dziwaczne odgłosy po ducha. W dodatku chodząca katastrofa kulinarna. To, co Noldi potrafił wymyślić w kuchni w trakcie przygotowywania posiłków, tego chyba nikt nie potrafi. Sama Miśka ma głowę na karku, także do interesów, i nie daje się tak łatwo zastraszyć. Jednakże pod naporem tak różnych i dziwacznych wydarzeń, również ona zaczyna poddawać się ogólnemu szaleństwu i wątpić w sens przebywania w domu pana Piotra, bratanka sąsiadek. Dom, w którym pomieszkuje Miśka, jest dziwaczny. W domu panoszy się wisielec, kuchnia ma instynkty mordercze, piwnica dyszy, ze strychu leje się krew, a zza okien praktycznie co noc słychać dziwne odgłosy. W dodatku chodząc nieuważnie po obejściu, można wpaść w niejedne dołek. I weź tu bądź lokatorem!
Miśka i Noldi to ceprzątka. Ich sąsiadkami są dwie niepozorne staruszki - bliźniaczki po sześćdziesiątce, Ninaę i Bella Jeleńskie. Całe to szaleństwo przez nie. Te dwie urocze starsze panie to rozrywkowe kobitki, z wigorem i poczuciem humoru, które planują gigantyczny przekręt. Oj, nie są one normalne, za to są kopalnią wszelkich możliwych szalonych pomysłów, przez co stanowią zagrożenie publiczne. Komedia skrywa jednak drugie dno, o wiele gorsze i smutniejsze. Autorka porusza problem starości ludzi w Polsce i porównuje je do amerykańskiego ,,standardu".
Dzieje się, oj dzieje w małej górskiej wiosce! Nawet autorka lojalnie ostrzegała swoich czytelników: każda, nawet przypadkowa interakcja z góralami może zagrażać zdrowiu i życiu, a przed wyjazdem do Zakopanego bezwzględnie należy odwiedzić lekarza lub farmaceutę. Lokatorzy do wynajęcia tego nie zrobili i mogą wkrótce trafić do wariatkowa, jeśli dłużej zostaną w Zawilcu. Tak samo jak podkomisarz Dariusz Nowicki z Krakowa. Twierdzi, że policja wszystko może, ale czy na pewno? Nowicki nie miał do czynienia z góralkami. Przy nich zjawiska nadprzyrodzone nie wytrzymują konkurencji... A do tego we wsi Radio Maryja w akcji, czyli Maria matka policjanta Józka.
Paletę bohaterów w powieści dopełniają zwierzęta. Menażerię tworzą: nowofunland Kruszyna, który po zabraniu kołdry zrzuca człowieka z łóżka; jego przyszywana mama, czyli york Pańcia - małe bydlę z szalonymi pomysłami; czarny kocur i miśki, które zwykle są wyleniałe i podmordowane. Te zwierzaki potrafią nie tylko rozbawić i dostarczyć wszystkim emocji, ale także nieźle pokiereszować! Pieski umilają wszystkim życie, że ho ho! Nawet barszcz ugotują!
'Lokator do wynajęcia" to komedia omyłek i pomyłek. Wybuchy śmiechu gwarantowane, poprawa humoru jak najbardziej też! Autorka pokazała, że wie, co to semantyka i świetnie żongluje słowami, a przy tym naucza poprawności języka polskiego, ot tak, mimochodem. Jeśli macie ochotę na uśmiech od ucha do ucha, akcję pędzącą jak kolejka górska pełną dziwnych zdarzeń z wyrazistymi bohaterami ludzko-zwierzęcymi, a przy tym ochotę na odrobinę życiowej refleksji, to koniecznie sięgnijcie po komedię Iwony Banach.
"Lokator do wynajęcia" jest wznowieniem wydania powieści z 2014 roku. Jest to połączenie kryminału, komedii i wątku romansowego. Przyznam, że autorce wyszło to udanie.
To, co wybija się na pierwszy plan, to przewaga błyskotliwych dialogów nad opisami, co uwielbiam w książkach. Dzięki temu książkę się wręcz połyka. Poza tym odnosi się wrażenie, iż jest się bliżej rozgrywających się wydarzeń, jak i samych bohaterów, których kreacja jest świetna. Może i za specjalnie nie błyszczą inteligencją, ale zarówno ci pozytywni, jak i czarne charaktery mają w sobie coś takiego, że nie sposób nie poczuć do nich sympatii.
Bardzo spodobała mi się intryga, jaką zgotowały Bella i Nela. Czytałam z rosnącym zaciekawieniem jak to się wszystko potoczy.
"Teraz wiedział, że to niebezpieczne harpie. Zdał sobie sprawę, że górale w swojej zaciekłości wyprodukowali prawdopodobnie zupełnie odrębny, góralski gatunek staruszki, bardziej zabójczy niż większość niebezpiecznych stworzeń. Góralskie staruszki pod płaszczykiem słabości i nieporadności skrywały zaciętość, mordercze instynkty i paskudną złośliwość."
Jak zwykle Iwona Banach nie zawodzi jeśli chodzi o dostarczenie czytelnikowi dobrego humoru. W tym wypadku wisielczego, ironicznego, pełnego komizmu słownego i sytuacyjnego. Co chwilę pojawia się coś, co sprawia, że uśmiech nie schodzi nam z twarzy, ale i momenty zdziwienia. Sporo tu wręcz absurdalnych zdarzeń i rzeczy, jak chociażby: wisielec, dom rzucający nożami podczas burzy (no ale jego nr 666 zobowiązuje, prawda?), parzące kwiaty czy góralska herbatka z prądem. Góralska gwara też robi swoje. Autorka posiada naprawdę wybujałą wyobraźnię, oczywiście z korzyścią dla nas. Myślałam, że w tym galimatiasie dziwności, trudno będzie to wszystko spiąć, ale finał leży jak ulał.
"Słyszałam, że jak wieje halny, to wszyscy wariują, a ja jestem normalna i chcę pozostać normalna! Nie zniosę jeszcze jednych zwłok!"
Pod tą całą prześmiewczą otoczką można odczytać, że ludziom niekiedy brakuje dystansu do siebie, świata i ludzi. Dlatego warto czasem po prostu wrzucić na luz.
"Lokator do wynajęcia" to zakręcona komedia kryminalna i doskonały wybór na poprawę humoru. Tylko teraz nie wiem, czy tak ochoczo wybrałabym się do Zakopanego... Pewnie ciągle przewijałyby mi się przed oczami obrazy z książki i ciotka wariatka.
Gdyby Agatha Christie pisała komedie kryminalne, wyglądałyby właśnie tak! Do eleganckiego hotelu w niewielkiej wsi przyjeżdżają laureaci konkursu...
Knajpa i hotel w kościele, ogród na cmentarzu... A kto bogatemu zabroni? Gdy do dyspozycji ma się miliony, można nawet urządzić hotel w kościele, a cmentarz...
Przeczytane:2022-07-17,
Lokatorka do wynajęcia poleca się.
Poszukujesz lokatora, który zaopiekuje się twoim mieszkaniem, ale nie będzie stałym lokatorem...
Brzmi absurdalnie?
Miśka zarabia na życie właśnie jako taka lokatorka do wynajęcia.
Wraz ze swoim współpracownikiem Noldin jedzie do Zakopanego, aby zająć się góralskim domkiem, którego właściciel od lat mieszka za granicą.
Na miejscu okazuje się, że dom ma numer 666,a obok stoi bliźniacza chałupa, w której mieszkają dwie staruszki Bella i Nina. Bziknięte staruszki.
Pewnego dnia Miśka i Noldi znajdują na swojej posesji zwłoki... misia z Krupówek, potem zwłoki kobiety. Jakby przygód było mało na strychu nocą pojawia się nieznajoma dziewczyna, a dom zaczyna rzucać nożami. Do tego uknuta sprytnie intryga, skarb i galimatias jakich mało gotowy.
Jeśli lubicie komedie kryminalne tą powinniście umieścić na swojej liście. Lekka komedia z humorem sytuacyjnym, niebanalnymi, zabawnymi dialogami, a do tego nasi bohaterowie. Nigdzie takich nie znajdziecie i zapewnią Wam łzy w oczach... Od śmiechu😉