Edyta Świętek, Lato o smaku miłości
Dzień przed ślubem Wiktoria dostaje wiadomość od swojego pierwszego chłopaka, Sebastiana, który prosi ją o wybaczenie i pisze o tęsknocie za utraconą miłością.
Dziewczyna ucieka więc z kościoła podczas ceremonii, czym zaskakuje nawet siebie.
Za namową babci wraca do rodzinnego domu w Lubomierzu, aby zastanowić się nad swoim życiem. Nie wie, że tego samego dnia Sebastian żeni się z siostrą jej koleżanki, Pauliną...
Czy Wiktoria odnajdzie swoje szczęście w spokojnym miasteczku u boku niesfornego kota i znajomych ze szkolnych lat? A może jej życie skomplikuje się jeszcze bardziej? I czy naprawdę można mieć serce z kamienia?
Wydawnictwo: WAM
Data wydania: 2024-05-08
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 336
Wiktoria ma już swoje plany na życie, następnego dnia ma zostać żoną Marcela. Wtedy właśnie odzywa się do niej były chłopak, który tak naprawdę był miłością jej życia. Niestety przez splot zdarzeń ich drogi życiowe się rozeszły. On został w rodzinnej miejscowości, aby wraz z ojcem i bratem prowadzić warsztat samochodowy, ona wyjechała na studia. Od tamtego czasu nie mieli kontaktu. Wiktoria zaczyna się wahać, zastanawiać czy decyzja o ślubie była słuszna, czy to, co czuje do Marcela, naprawdę wystarczy, aby wiedli szczęśliwe życie. W końcu dochodzi do wniosku, że jednak nie i zostawia go przed ołtarzem.
Kobieta ucieka do swojego mieszkania, gdzie odnajduje ją babcia. Kobieta rozumie i wspiera wnuczkę. Namawia ją, aby pojechała do niej i tam zastanowiła się co zrobić ze swoim życiem. Jest tylko jeden problem, w Lubomierzu nie była od wielu lat, to tam mieszka Sebastian. Jednak po namyśle się zgadza. Czy to będzie dobra decyzja? Czy Wiktoria poukłada swoje życie? Jak potoczy się jej spotkanie z Sebastianem?
Historia, jaką znalazłam w książce, mnie się podobała, według mnie jest naprawdę ciekawa. Dla mnie była to pozycja na jedno popołudnie, taka lżejsza, na letni, leniwy czas. Książkę czytało się szybko, a podczas czytania towarzyszyły mi emocje. To opowieść o ucieczce sprzed ołtarza, powrocie do przeszłości, nowym początku, a jednocześnie o tym, jaki dzieciństwo i relacje z matką potrafią mieć wpływ na teraźniejszość.
Bohaterowie dość ciekawi, moim zdaniem dobrze wykreowani. Wiktorię polubiłam i mocno jej kibicowałam, aby odnalazła swoje szczęście. To kobieta z jednej strony odważna, mająca własne zdanie, z drugiej pełna uczuć.
„Lato o smaku miłości” to książka, z którą spędziłam miło czas i ze swojej strony polecam.
Recenzja pojawiła się również na moim blogu - Mama, żona - KOBIETA
Okładka książki przedstawia kobietę prowadzącą rower. Pogoda jest idealna, jak w lato. Spogląda przed siebie z uśmiechem na twarzy, co na pewno oznacza u niej chwilowe szczęście. Ale z jakiego powodu? Tego nie wiemy.
Nie wiem, jak będzie się prezentować finalny egzemplarz, jaki Wy będziecie trzymać w swoich dłoniach, ja też jeszcze go nie dostałam, więc się nie mogę na ten temat wypowiedzieć. Podejrzewam jednak, że wydawnictwo oraz autorka dołożyli wszelkich starań, żeby się pięknie prezentowała. :)
Jest to moje pierwsze, w pełni oczywiście, spotkanie z piórem autorki. Raz miałam okazję czytać opowiadanie autorki, ale jak sami wiecie, opowiadanie a osobna powieść to dosyć spora różnica. Tym bardziej ciekawiło mnie to, że pisarka urodziła się w Krakowie, tak jak ja, więc można powiedzieć, że mam ją po sąsiedzku, a nawet nie zdawałam sobie z tego wcześniej sprawy.Czytało mi się niebywale szybko i lekko, przyjemnie. Nie miałam żadnych blokad podczas lektury. Nie spodziewałam się nawet, że aż tak szybko przepadnę w świecie, który prezentuje pisarka. Ale to dobrze, gdyż mogłam odłożyć swoje osobiste zagwozdki na bok. Jestem zadowolona i trochę zaintrygowana pozostałymi tytułami od Edyty Świętek - jest ich trochę i nie wiem, czy przy bliższej okazji jeśli się nadarzy, nie sięgnę po polecaną mi, sagę Krynicką.
Bohaterów mamy tutaj kilku. Jednak najważniejsza jest Wiktoria, która jest główną bohaterką. Sam wstęp, jaki mamy w tej pozycji jest intrygujący i specyficzny, ale to nic nowego, wydaje mi się, że z taką sytuacją kiedyś gdzieś się spotkałam - a więc samo życie. Czy ją polubiłam? Hm... tutaj mogłabym dyskutować, gdyż jej naiwność trochę bardzo mnie przerażała. Sama jestem naiwna, ale chyba nie aż tak jak ona i niejednokrotnie miałam ochotę dać jej po głowie, żeby zastanowiła się, co robi.
Sebastian - to facet, dla którego liczba epitetów nie ma granicy. Nie cierpię fałszywych ludzi, mamiących innych, chcących samemu być korzystnym na danej sytuacji, robiąc w bambuko pozostałych. Na pewno byśmy się nie polubili, co to, to nie.
Babcia Wiktorii jest dosyć przyjazną postacią, której nie da się nie obdarzyć sympatią. To taka wiejska babcia, która zawsze jest lekiem na zło i główna bohaterka ma ogromne szczęście, mając właśnie taką wspierającą babcię, opiekuńczą, ale bez przesady.
Pojawia się również kilka innych postaci, ale nie chcę zanudzać za bardzo to raz, a dwa, odgrywają oni też pewne role w całości, a im mniej się wie, tym lepiej śpi, więc musicie ich sami poznać, czytając tę książkę.
Ogólnie bohaterowie są z krwi i kości, dobrze wykreowani, różnią się od siebie, popełniają błędy tak jak i my, więc na spokojnie możemy takich ludzi spotkać na ulicy... Czy w swoim otoczeniu.
Akcja ma odpowiednie tempo, raz przyśpiesza, raz zwalnia, niczego również jej nie brakuje. Uważam, że została dopracowana pod każdym szczegółem. Nic bym w niej nie zmieniła.
Jedyne, czego mi brakowało to uczuć, które czuli bohaterowie, ale ja nie. Nie spodziewałam się też nie wiadomo czego, ale zdecydowanie lepiej byłoby móc wraz z Wiktorią i pozostałymi postaciami czuć to, co oni. A nie być tylko i wyłącznie obserwatorem w ich świecie. Niemniej jednak w ostatecznym rozrachunku wypada naprawdę dobrze ta książka.
Podobał mi się wątek z kamieniem i jego przesłanie, które nurtowało mnie od samego początku, już w momencie czytania opisu, bo o co mogło chodzić z tym kamieniem? Od razu oczywiście do głowy przyszła mi piosenka zespołu Enej. :D
Mamy tutaj wątki niezamkniętej przeszłości, miłości, która gdzieś tam w środku w nas cały czas jest, mimo upływającego czasu. Poznajemy też miłość, która nie zna upływu czasu, jest cierpliwa i łaskawa. Obserwujemy relacje nie tylko na stopie miłosnej, ale i rodzinnej, bo więź babci z wnuczką również jest piękna.
Sumując uważam, że autorka swoim niezwykle wyważonym, barwnym piórem potrafi złapać czytelnika w swoje sidła i sprawić, że chce czytać i nie odrywać się od kolejnych rozdziałów. Mimo braku emocji, które chciałabym poczuć uważam, że jest niezwykle życiową, prostą opowieścią, która spotkać by mogła każdego z nas. Nie ma tu wycudowanych zdarzeń, które nie mogłyby nas spotkać. Bohaterowie popełniają błędy tak jak my, niczym się od nas nie różnią.
Polecam wszystkim zainteresowanym, jest to powieść obyczajowa, pomieszana z romansem. Nie ma tu zbędnej erotyki czy scen, które mogłyby nas odrzucać. Myślę, że wielu z Was może ona przypaść do gustu. Ja na pewno po tym spotkaniu z chęcią sięgnę po inne książki z dorobku pisarki, chciałabym sprawdzić, czy nadal tak dobrze będzie mi się je czytało. A szczególności wspomniana przed chwilą przeze mnie saga Krynicka ciekawi mnie bardzo.
Edyta Świętek to autorka, która tworzy cudowne sagi osadzone na tle historycznym. Tym razem, za namową wydawnictwa autorka postanowiła napisać coś innego. "Lato o smaku miłości" to udana jednotomówka. Jej akcja została osadzona w niewielkim miasteczku Lubomierz. Być może niektórym z Was skojarzy się to miejsce z serialem "Sami swoi".
Fabuła rozpoczyna się od spektakularnego wydarzenia. Główna bohaterka Wiktoria ucieka sprzed ołtarza. Nie wie co ma dalej robić. Z pomocą przychodzi jej ukochana babcia, która zaprasza dziewczynę do swojego domu.
W Lubomierzu Wiktoria spotyka swoją pierwszą miłość. Sebastian Kamyk znów próbuje ją uwieść. Niestety nie jest z nią szczery.
Co będzie dalej? Przekonajcie się sami.
"Lato o smaku miłości" to świetnie wymyślona, skonstruowana i poprowadzona historia. O miłości, przyjaźni, zdradzie. Przyjemnie się ją czyta. Czas przy niej płynie szybko.
Idealna lektura na upalny dzień spędzony na leżaku pod parasolem.
Jedna z czytelniczek uznała, że ,,Lato o smaku miłości" to książka przewidywalna, ale przyjemna. Ja z tą bardzo krótką opinią zgadzam się w stu procentach. Nową powieść Edyty Świętek zaproponowałabym raczej osobom, które chcą odpocząć- przeczytać coś nieskomplikowanego, a jednocześnie uroczego, nieco zmuszającego do refleksji nad własnym życiem. Autorka książki zadbała o to, abyśmy mogli się i pośmiać, i rozczulić. Każdy znajdzie coś dla siebie i jestem przekonana, że z tak niezłożoną historią mogą zapoznać się nawet osoby mające mało czasu na przyjemności.
Twórczość Edyty Świętek znana jest nie tylko mnie, ale z pewnością wielu fanom polskiej literatury obyczajowej. Sama oceniałam dokonania pisarki bardzo naprzemiennie, a tym razem mam wrażenie, że książka jest zwyczajnie dobra. To też nieprawda, że po książki pani Świętek sięgają tylko kobiety- raczej minęły już czasy, by mężczyzna wstydził się obyczaju jako gatunku literackiego. Początkowo zdawało mi się też, że ,,Lato o smaku miłości" będzie nudną i mało kreatywną bajeczką, ale to nie do końca prawda. Owszem, pisarka na pewno nie uzyska jakichś prestiżowych nagród, niemniej jednak cieszę się, że sięgnęłam po ten tytuł i miło odpoczęłam od różnych trosk.
Wątek ucieczki sprzed ołtarza też nie jest jakiś wyszukany, ale późniejsze wydarzenia w życiu Wiktorii, głównej bohaterki, nie nudziły mnie. Chciałam dowiedzieć się, czy przeprowadzka do Lubomierza przyniesie jej coś dobrego, ale czy tak też się stało, o tym czytelnik musi się już sam przekonać. Zaletą jest przypominanie odbiorcom, że to właśnie tam znajduje się słynne MUZEUM KARGULA I PAWLAKA, postaci z chyba najsłynniejszych trzech polskich filmów, o których rozpisywać się nie trzeba.
Interesujący okazał się też wątek relacji Wiktorii z jej matką, Dominiką. Czy prawdą jest, że niedaleko pada jabłko od jabłoni? Czy naprawdę zawsze przypominamy któregoś z rodziców pod względem wyglądu i charakteru? Autorka przekonuje nas do nieco innej teorii. Jakiej? Zapraszam do lektury.
Zalecam też, by nie czytać tej książki z uczuciem pustki w brzuchu. Mnogość przepisów podanych w rozdziałach zdecydowanie źle wpłynie na nasze skupienie, ale z drugiej strony-może rozwiniemy kreatywne podejście do gotowania i pieczenia?
Całą książkę czytałam z przyjemnością, treść jest bardzo prosta, nieskomplikowana, idealna dla czytelników szukających czegoś lekkiego. Bardzo cenię sobie książki, w których rozdziały nie są podpisane tylko w sposób liczbowy. Edyta Świętek wszystkie 53 rozdziały ubrała w bardzo tajemnicze tytuły, które jeszcze mocniej wzbudzały moją ciekawość. Plus to także forma graficzna, czyli wyraźna, duża czcionka, która nie męczy oczu.
Dziś pogoda postanowiła dać o sobie znać deszczem i grzmotami, ale my nadal pozostajemy w iście letnim klimacie za sprawą najnowszej powieści Edyty Świętek pt. ,,Lato o smaku miłości".
Główną bohaterką tej opowieści jest Wiktoria, którą poznajemy, gdy nazajutrz ma wyjść za mąż za Marcela, jednak w przeddzień tego wydarzenia otrzymuje wiadomość od swojej dawnej wielkiej miłości - Sebastiana, co sprawia, iż zaczyna się wahać, co do podjętej decyzji nie mając świadomości, że dawny ukochany także się żeni, a jego małżonka spodziewa się dziecka...
W dniu ślubu Wiktoria tknięta jakimś do końca niezrozumiałym nawet dla niej samej impulsem porzuca narzeczonego przed ołtarzem i ucieka z kościoła, zanim ceremonia dojdzie do skutku...
W tym niełatwym momencie opoką dla dziewczyny staje się, jak zawsze, jej bezpruderyjna babcia Regina, która zaprasza ją do siebie, do Lubomierza, aby tam mogła ochłonąć, pozbierać się wewnętrznie i odnaleźć w niespodziewanej sytuacji, w jakiej Wika się znalazła.
I tak oto rozpoczyna się słodko - gorzka opowieść o uczuciach, targających człowiekiem bez względu na wiek emocjach oraz o tym, że stara miłość nie rdzewieje... lecz czy, aby na pewno zawsze warto do niej wracać? Przekonajcie się sami czytając tę historię.
Perypetie Wiktorii i Sebastiana osadzone w małym miasteczku dają do myślenia. Autorka w sposób niezwykle plastyczny ukazała, jak wiele w ludzkim życiu mogą namieszać przemilczenia i niedomówienia - nawet te, których używa się w jak najlepszej wierze i z pozytywnymi intencjami.
Jest to opowieść także o tym, że nie wszyscy pomimo upływającego czasu są w stanie wydorośleć i wyłącznie dla własnej wygody chowają się w konformizmie niczym w szczelnej skorupie, w gruncie rzeczy dostrzegając tylko czubek własnego nosa.
Niemniej jednak losy bohaterów ukazanych na kartach ,,Lata o smaku miłości" pokazują również, że miłość ma wiele twarzy i nie zna wieku. Bywa też często bardzo długo niedostrzegana przez osoby będące obiektem czyichś uczuć.
Pomimo skomplikowanych losów głównej bohaterki finalnie opowieść ta jest pozytywna w swoim przekazie. Okazuje się bowiem, że jeśli damy szansę sobie samym oraz tym, którzy są wokół nas to zawsze możemy odnaleźć spokój i szczęście, choć nie raz zdążyliśmy już w to zwątpić... Nie bez znaczenia jest też tutaj moc wybaczania, której doświadczyła Wiktoria, a babcię Reginę kocham całym czytelniczym sercem :).
Jeśli poszukujecie lektury na lato i lubicie pióro Edyty Świętek to zapraszam do zapoznania się z jej najnowszą powieścią - niech także dla Was to lato ma smak miłości!
* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *
https://ksiazkowoczyta.blogspot.com/2024/06/najbardziej-oczywista-sprawa-w-naszym.html
#wspolpraca #wspolpracabarterowa
Wspomnienie o pierwszej, niespełnionej miłości możne doprowadzić człowieka do miejsca, w którym podejmie on nieoczekiwaną i dość spontaniczną decyzję o zmianie dotychczasowego życia.
Zostawia za sobą wszystko i wszystkich tych, z którymi do tej pory wiązał swoje życiowe plany i wraca tam, gdzie nadal tlą się echa dawnej miłości...
Możecie sobie wyobrazić taki życiowy scenariusz??? Dlaczego nie?!? Wszak życie jest nieprzewidywalne i wszystko jest w nim możliwe. Udowadnia to Wiktoria, bohaterka najnowszej powieści Edyty Świętek zatytułowanej ,,Lato o smaku miłości". Ależ to była poruszająca i refleksyjna historia! Edyta Świętek zaprasza czytelników w podróż do lata. I to lata o smaku miłości. Ja dałam się porwać!
Powieść Edyty Świętek sprawia, że żywo angażujemy się w lekturę i z ciekawością śledzimy losy bohaterów. Jest przepełniona emocjami, od motyli radości, nieśmiałych oczekiwań i szybszego bicia serca aż po skrajne uczucia. W fabułę autorka wplotła niespodzianki i zwroty akcji, które skłaniają do refleksji nad decyzjami Wiktorii i pozostałych bohaterów. Niektóre z nich mogą się nam wydawać nielogiczne i niezrozumiałe, jednak nie można oceniać, wszak każdy z nas popełnia błędy i szuka szczęścia choćby miało trwać tylko chwilę.
,,Lato o smaku miłości" to opowieść o miłosnych zawirowaniach, zdradzie, poszukiwaniu szczęścia i własnego miejsca w życiu. To historia o drugich, a nawet trzecich szansach i uczuciach, które dojrzewają latami, aby w końcu rozkwitnąć i odmienić sens czyjegoś życia. To również lektura, która poddaje przemyśleniom echa, jakie niosą ze sobą smutne doświadczenia z dziecięcych lat. Jak trudno jest przestać powielać schematy w jakich się dorastało i jakie wyniosło się z rodzinnego domu.
Akacja powieści toczy się w pięknym Lubomierzu i okolicach. W związku z czym, Edyta Świętek w bardzo plastyczny sposób oddała w powieści zarówno piękno krajobrazu, potrawy i smaki pozwalające nie tylko kultywować tradycję, zwyczaje tego regionu ale także wrócić pamięcią do uwielbianej przez wszystkich komedii ,,Sami swoi".
,,Lato o smaku miłości" to romantyczna historia, o poszukiwaniu miłości i własnej drogi. Pełna mądrych przesłań, które po lekturze można wcielić w życie. Jest to idealna książka, na ciepłe, letnie wieczory. A fragmenty utworów Janusza Radka zawarte na kartach książki, nie tylko budują tło muzyczne tej powieści. Inspirują, dodają nastrojowości i pozwalają jeszcze głębiej zatracić się w lekturze.
Polecam!
Wiktoria to dziewczyna o dobrym sercu, ale w moim odczuciu totalnie zagubiona i nieogarnięta.
Dzień przed swoim ślubem dostaje wiadomość od dawnej miłości, Sebastiana, który pisze, że tęskni za nią. Dziewczyna pod ołtarzem zostawia swojego narzeczonego. Zaskakuje samą siebie, ale czuje, że wychodzi za niego nie z miłości i nie będzie szczęśliwa z nim. Tylko babcia potrafi jej pomóc. Zabiera ją do siebie, do rodzinnej miejscowości, Lubomierza. Jest nieświadoma tego, że Sebastian ożenił się z Pauliną, która jest w ciąży.
Czy pomimo wszystko dziewczyna odnajdzie szczęście? Polubi się z kotem babci?
Książka ma małomiasteczkowy klimat co bardzo lubię w powieściach obyczajowych. Zwłaszcza o tej porze roku, kiedy można w ten sposób przeżyć lato na wsi u babci. Jednak strasznie drażniła mnie główna bohaterka. Może i była niedosłysząca i może z tego powodu nie mogła zaznać szczęścia w miłości, ale dla mnie ogólnie była naiwna.
Nie jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością pani Edyty. Autorka posiada lekki styl pisania. Poprzez kreację bohaterów potrafi dostarczyć wielu emocji. Od wzruszenia, złości po rozbawienie. ,,Lato o smaku miłości" nie do końca zaspokoiło mój czytelniczy gust, ale pomimo to polecam. Jest to na pewno lekka i przyjemna lektura do poczytania na świeżym powietrzu w letnie dni.
Zakładam, że wielu z Was wkurza w książkach naiwność kobiecej postaci. Tu taką znajdziemy. Jednak nie spisujcie tej bohaterki na straty. Słabość Wiktorii w jakiś sposób jest szczera, dlatego udało się jej zdobyć moją sympatię. Jak każdy z nas spragniona jest ciepłych uczuć, bliskości, a przede wszystkim dojrzałej relacji.
Mimo poruszanych niełatwych tematów, takich jak: niepełnosprawność, relacje rodzinne czy trudności życiowe książka tchnie lekkością. Poza tym na pierwszym planie mamy uczucia. Zarówno te młodzieńcze, jak i te dojrzałe.
Czytałam już sporo książek z różnego rodzaju niepełnosprawnościami, ale z motywem niedosłuchu niezbyt wiele. Edyta Świętek dobrze oddała codzienność, z jaką musi mierzyć się taka osoba.
To historia, która pokazuje, że w życiu nie ma nic na zawsze. Jednocześnie nigdy nie jest za późno, by zacząć od nowa. A zmiany są wpisane w naszą codzienność. Bardzo nurtowało mnie, dlaczego miłość Wiktorii, jej matki Dominiki i babci Reginy nie jest tą jedyną na całe życie? Było w nich mnóstwo rozterek i wątpliwości.
"(...) najbardziej oczywistą sprawą w naszym życiu są nieustanne zmiany. One zachodzą, chcemy tego czy nie. Nic nie jest trwałe."
Nie jest to lektura, która obfituje w jakieś spektakularne zwroty akcji, ale na pewno nie zabraknie kłamstw, zdrad i inrygi dziadków, więc działo się będzie sporo. Niewinność będzie szła w kontrze z podłością i wyrachowaniem. Pojawi się również motyw drugiej szansy. Jednak jak się okaże, nie każdy na nią zasługuje, a ci, którzy na nią zasługują, nie otrzymają jej.
Autorka pięknie, w malowniczy sposób ukazała piękno urokliwego Lubomierza. Pojawił się również wątek kulinarny i muzyczny z tekstami Janusza Radka czy odniesienia do kultowych filmów z Kargulem i Pawlakiem.
"Lato o smaku miłości" to skłaniająca do refleksji powieść o niedomkniętej przeszłości, zawirowaniach miłosnych i walce o szczęście. Dorzućmy uciekającą pannę młodą, przebojową, do ukochania babcię i psotnego kota... Brzmi jak z dobrej komedii romantycznej?
Zakochałem się. Czy aby się zakochać wystarczy dziesięć sekund? Tyle bowiem trwała chwila, gdy spoglądaliśmy sobie w oczy. Wiem, że ma brązowe tęczówki...
FASYCYNUJĄCA,PEŁNA EMOCJI, MIOŚCI I DRAMATÓW HISTORIA POLSKIEJ RODZINY Wraz z przemianami gospodarczymi znacznym zmianom ulega życie rodziny Trzeciaków...
Przeczytane:2024-07-07, Ocena: 6, Przeczytałam,
,,Tak naprawdę nigdy nie wyrwała z serca wszystkich korzeni tęsknoty za nim. Pierwsza miłość -ta niewinna i naiwna, wydała jej się najbardziej szczerą w życiu."
Cudowna historia. Bardzo podoba mi się styl pisarski, którego użyła autorka do opowiedzenia nam historii pewnych miłości. Ona tak cudownie potrafi przyrównywać zwykłe rzeczy do takich ulotnych, zakurzonych wspomnień, czy też dusznych myśli, które otaczają nasze postacie. Czytając ją miałam wrażenie jakbym odwiedzała sklep ze starociami, gdzie każda rzecz na swoją osobną historię, jednak w pewnym momencie się łączą, by pokazać, że od zawsze stanowiły całość droższą niż jakiekolwiek pieniądze. Historię, którą nam opowiedziała można kroić nożem, bądź dmuchać w nią tak bardzo, by odwróciła to, co nieodwracalne. Poznamy tutaj młodą kobietę, która niebawem ma wyjść za mąż. Autorka ukazała nam wszystko drogą opowieści, gdzie dialogi są tylko drobną i nie częstą dokładką. To autorka opowiada nam co przeżywają, jakby opisywała rozgrywający się film. Na podstawie jej słów wnioskujemy, że kobieta, która miała zostać złączona w związku małżeńskim nie była do końca przekonana, by w niego wstąpić. Kiedy do głosu doprowadza przyszłego męża widzimy, że akceptował jej niedosłuch, tylko nie liczył się z jej marzeniami. Pragnął by byli szczęśliwi robiąc to, co jemu odpowiada, jadąc tam, gdzie on chce i żyć tak jak on dla nich zaplanował. Jest mocno zdziwiony, kiedy nagle przed słowem TAK w obliczu księdza i kościoła, ona wybiega i tym kończy ich ceremonię zaślubin. Wchodząc w jej opowieść zauważamy, co, lub bardziej kto, był tego przyczyną. Kiedy bardziej poznacie główną kobiecą postać zobaczycie, że jest typem, który nigdy nie zapomina. Do dnia dzisiejszego nie wymazała ze swojej pamięci dawnego szkolnego uczucia, które sprawiło, że wierzyła we wszystko, co ma szczęśliwy koniec. Pragnęła kochać i była kochana. Szkolna miłość dawała jej bezpieczeństwo i pomagała w walce o własne zdrowie. Dla niego nie było niczego niemożliwego, właśnie razem stanowili idealny duet. Niestety nagle ich bańka pękła i wtedy pozostawił ją ze złamanym do tej pory sercem. Chciała wyjść za mąż, ale właśnie za dawnego chłopca. Przechodząc do perspektywy jej szkolnej miłości widzimy jak toczy się jego życie. Wszystko, co robi nie jest jego idealnym wyborem. Zamierza ożenić się z kobietą, by ją uszczęśliwić. U nich ceremonia przebiega wzorowo. Teraz już wie, że dopełnił swojej służby, a miłość... Cóż, ważne, że ona się cieszy. I ponownie skaczemy do dwóch światów o jednym czasie. W jednym dochodzi do ślubu, a w drugim nie. Ona przerwała ślub dla niego, a on myśląc, że nie wróci, wypełnił swoją posługę. Jak zatem zakończą się te historie? Czy dwie połówki jabłka na zawsze już będą rozdzielone?
Całą opowieść czyta się lekko i przyjemnie. Pokazuje, że równie dobrze może być przesłaniem dla czytelnika, by rozumiał, że nigdy nie wolno podejmować pochopnych decyzji. Pierwsze miłości potrafią być piękne, lecz do niektórych trzeba zwyczajnie dorosnąć. Nasza bohaterka miała szczęście, bo opieką otoczyła ją babcia. Przyjęła ją do siebie by przemyślała za i przeciw, nie idąc pod presję czy namowy innych. Wiadomo, że małe wioski mają swoje prawa, jednak tylko szczęśliwie żyje ten, kto postępuje według swoich uczuć, a nie słów innych ludzi. Każda postać jest tutaj bardzo wyraźna, albo owiana jest mądrością, albo wygodą, która sugeruje brak dojrzałości wewnętrznej, albo impulsywnością, gdzie wierzy się w mrzonki, lub twardo stąpa się po ziemi i broni tylko własnych przekonań. Wydaje mi się, że gdyby przeczytali ją młodzi ludzie, mogliby dużo z niej wywnioskować. Dzisiejsze pokolenia biegną tylko za obecną rozkoszą, a przyszłość jawi im się jako coś, do czego nie chcą ani dojść ani dorosnąć. Właśnie przez tą małostkowość jest tyle rozwodów. Czytelnikowi życzę, by miał zawsze w pobliżu osobę taką jak babcia kobiety. Przeczytajcie, bo być może i wy macie wokół siebie taki skarb, tylko go nie zauważacie:-) Piękna obyczajówka z dodatkiem romansu, polecam!