Nie wahaj się żyć tak, jak gra melodia twojej duszy.
Maria to zbliżająca się do czterdziestki kobieta sukcesu, która wraz z mężem prowadzi modny antykwariat. Ich wspólne życie, na pozór szczęśliwe i spokojne, mąci jednak nieustannie powracająca myśl o braku dziecka. Oboje czują się coraz bardziej sfrustrowani i zniechęceni, a kłótnie i wzajemne pretensje wciąż przybierają na sile. Pewnego wieczora, po kolejnej ostrej wymianie zdań, Maria udaje się na samotny spacer i słyszy muzykę, która prowadzi ją do starego, opuszczonego domu. To właśnie tam poznaje Jakuba, młodszego o trzynaście lat, zagubionego mężczyznę, starającego się w nostalgicznych dźwiękach pianina ukryć rodzinne sekrety…
Dokąd doprowadzi ich obojga tragiczna historia sprzed lat?
"Teraz byłam pewna. Ktoś grał na pianinie. Miałam wrażenie, że dźwięk szybuje nade mną. Melodia była spokojna i piękna. Wydawało mi się, że gdzieś już ją słyszałam. Tylko gdzie? Nie byłam w stanie sobie przypomnieć. Jednak ją znałam. Tego byłam pewna. Przywodziła mi na myśl jakieś niejasne wspomnienie. Coś we mnie poruszała. Grała na zakurzonych strunach mojej duszy. Jednak gdy tylko skupiłam uwagę na własnej reakcji, starając się ją zrozumieć, wszystko we mnie ucichło. Spłoszyło się jak nieufna sarna."
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2021-02-17
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 330
Język oryginału: polski
W ostatnich dniach miałam ogromną potrzebę czytania różnych powieści, a głównie tych obyczajowych. Najwidoczniej zabrakło mi w moim czytelniczym życiu trochę realnych problemów, które mogą spotkać każdego z nas. Mój wybór padł więc na książkę, która niestety dość długo czekała na swoją kolej - Kształt dźwięku. Czy ta historia, pełna pięknych dźwięków mnie zachwyciła? O tym właśnie w tej recenzji.
Maria ma prawie czterdzieści lat i można śmiało rzec, że jest ona kobietą sukcesu. Wraz z mężem prowadzi antykwariat, który cieszy się sporym zainteresowaniem. Ich wspólne życie pozornie wygląda pięknie i idealnie, jednak za drzwiami ich domu odgrywają się prawdziwe dramaty. Wciąż powraca do nich temat dziecka, co powoduje narastające niepokój i kłótnie. Pewnego dnia Maria wybiera się na spacer i przypadkowo natyka się na piękną melodię, która przyciąga ją do równie pięknego, opuszczonego domu. Właśnie tam poznaje Jakuba - mężczyznę zagubionego, młodszego o ponad dziesięć lat oraz utalentowanego pianistę. Czym poskutkuje to przypadkowe spotkanie? Jakie sekrety mogą kryć się za ścianami starego domostwa?
Powiem Wam szczerze, że gdy zaczynałam czytać tę powieść, nie byłam pełna optymizmu. Początkowe strony były dla mnie dość nużące i niejasne, co wprawiało mnie w rosnącą irytację. Jednak, gdy przekroczyłam barierę kilkudziesięciu stron – nagle historia Marii i Jakuba zaczęła coraz mocniej wciągać mnie w swoje szpony. To, czego doświadczyłam podczas lektury tej powieści, długo nie zapomnę.
Główna bohaterka powieści, Maria, z początku nie wzbudzała mojej sympatii. Irytowało mnie to, że nie potrafi się ona wyraźnie postawić w pewnych sytuacjach. Dopiero jednak z czasem zauważyłam, że decydując się na raczej bierną aktywność, ona właśnie to robi – stawia się i robi coś na przekór. Kiedy to zrozumiałam, nabrałam niesłabnącego szacunku do tej postaci. Rozumiałam też jej rozterki oraz pewne wahania, które stety lub niestety często się zdarzają. Autorka bardzo dobrze wykreowała tę bohaterkę i myślę, że Maria może stać się inspiracją dla wielu kobiet, które tkwią w różnych relacjach, raczej im niesłużących.
Postać Mateusza, męża Marii również zasługuje na wspomnienie. Choć mężczyzna ten raczej nie zdobył mojej sympatii (w zasadzie to nie raczej, a na pewno) i pewnie niewielu czytelnikom przypadnie do gustu, to chciałabym zwrócić tu uwagę na jedną rzecz. Jego marzenie, którego spełnienia pragnął najbardziej na świecie, stało się jego obsesją. Zwróćmy uwagę na fakt, że to mężczyzna chciał tego, co zazwyczaj przypisywane jest jako marzenie kobiet. Cieszę się, że autorka poruszyła tutaj ten temat i tym samym pokazała, że wątek ten może dotyczyć tak naprawdę każdego.
Wybaczcie, że piszę tak dość enigmatycznie, ale staram się nie zdradzić nic, co jest istotne dla fabuły i co stanowi element zaskoczenia. Mogę jednak zdradzić, że pióro Pauli Er jest bardzo dobre, lekkie -choć w zasadzie opisuje ona niezwykle trudną i bolesną historię. Dzięki temu udało mi się pochłonąć tę pozycję przy jednym podejściu. O tym, że pod koniec nie mogłam po prostu oderwać wzroku od kolejnych stron, też muszę wspomnieć. Co tu się działo!
Jeżeli gustujecie w powieściach życiowych, obyczajowych i z chęcią sięgacie też po trudniejszą tematykę - ten tytuł koniecznie musi zwrócić Waszą uwagę. Zwłaszcza że oprócz Marii, Jakuba i Mateusza skrywa się tutaj coś jeszcze - coś, co zdecydowanie zaskakuje i równie mocno angażuje czytelnika. Zaciekawieni? W takim razie przy najbliższej okazji sięgnijcie po tę powieść.
Brak zrozumienia drugiej osoby dość często prowadzi do konfliktów, kłótni, a niekiedy nawet do tragedii. Jednym z najgorszych przypadków jest zaistnienie tego w związku małżeńskim, bądź partnerskim. Dzieje się tak dlatego, że niezałagodzony spór ciągnie za sobą pewne konsekwencje prawne, rodzinne, a jeżeli są dzieci, to one najbardziej cierpią. Wszystko da się załagodzić, rozwiązać dany problem, ale do tego potrzebna jest szczera rozmowa i chęć zrozumienia innego człowieka.
Zarys fabuły
W książce spotykamy bezdzietne, na pierwszy rzut oka szczęśliwe małżeństwo, będące w wieku, tak koło czterdziestki. Od lat starają się o dziecko, ale jakoś nie jest im dane to osiągnąć. Para prowadzi własny antykwariat, dzięki czemu nic im nie brakuje. Niestety Marysia nie czuje się szczęśliwa u boku Mateusza, gdyż ten traktuje związek przedmiotowo, układając wszelkie działania, również te dotyczące uczuć pod kalendarz płodności Marysi, tak aby zwiększyć prawdopodobieństwo zajścia przez nią w ciążę. Pewnego razu, gdy bohaterka udała się na spacer usłyszała grę na pianinie, która bardzo jej się spodobała. Któregoś dnia poznaje Jakuba, który okazuje być się tymże uzdolnionym, niezawodowym muzykiem. Z biegiem czasu ich relacja zaczyna się pogłębiać, idąc w kierunku romansu między nimi. Jakie tajemnice skrywa Jakub? Co dalej z małżeństwem Marysi i Mateusza? Jakie wydarzenia czekają bohaterów? O tym w książce „Kształt dźwięku” autorstwa Pauli Er.
Zdrada
Pozornie mogłoby się wydawać, że zdrada ze strony Marysi jest najgorszym zachowaniem, jakie mogło się wydarzyć w jej związku. Jednakże tak nie jest, gdyż bohaterka próbowała rozmawiać z mężem, ale on nie słuchał jej i traktował jak inkubator, a nie, jak człowieka. Moim zdaniem to są okoliczności łagodzące i w pełni usprawiedliwiające, bo dlaczego ktoś ma być resztę życie nieszczęśliwy z drugim człowiekiem, zwłaszcza jeśli wszelkie próby ratowania związku nie przyniosły żadnego efektu. Tu była sprawa dużo prostsza, bo nie było dzieci, a więc, nikt dodatkowo nie cierpiał. Widać wyraźnie, że Mateusz nie wykazywał jakichkolwiek chęci zrozumienia drugiej osoby, a takie podejście w większości przypadków niestety prowadzi do rozpadu związku. Osobiście uważam, że życie mamy jedno, więc po co na siłę tkwić w jakimś bagnie, zwłaszcza gdy nie ma dzieci albo są już dorosłe. Przy okazji tego tekstu możemy zauważyć, że różnica wieku między Jakubem a Marysią wynosiła około 13 lat, przy czym to ona była starsza – nie powinniśmy się na to oburzać, gdyż gdyby sytuacja była odwrotna, to nikt nie widziałby problemu. Owszem jest to dobre, gdy występuje prawdziwa miłość, a nie chęć zdobycia dóbr materialnych starszej od siebie osoby, dlatego należy zawsze być w miarę ostrożnym bez względu na tę różnicę wieku.
„Ja wiem lepiej...”
Autorka ukazała w książce przemoc psychiczną w postaci lekceważenia drugiej osoby oraz jej wypowiedzi. Pozornie mogłoby się wydawać, że ktoś rzeczywiście ma lepiej od nas, ale musimy pamiętać, że taki stan jest przyjemniejszy tylko dla nas. Inna osoba być może marzyła o czymś innym albo nie ma siły stawiać dalej czoła pustce, która ją otacza. W przypadku bohaterki wypowiedzi, że nie powinna narzekać, bo ma dużo lepiej, świadczą o braku zrozumienia jej przez otoczenie. Drugim członem sprawy jest niesłuchanie naszych wypowiedzi o potrzebach, które mamy, negując je i twierdząc, że są nierealne albo dziecinne. Nie interesowało otoczenia, że Marysia chce być przytulana, traktowana z czułością i z zainteresowaniem, a takie potrzeby są o wiele wartościowsze niż dobra materialne i względna stabilizacja społeczna.
Podsumowanie
Książka bogata jest w różnorakie przesłania oraz uczucia, a przy tym dzięki lekkiemu stylowi autorki jest przystępna dla każdego, a dodatkowo bardzo wciągająca. Pod koniec książki czytelnik może być zaskoczony rozwojem wypadków, gdyż rzeczywistość pokazuje jedno, a tak naprawdę wcale tak nie jest. Okładka idealnie pasuje do omawianej treści, bo nawet ciemne chmury mogą obrazować burzę we wnętrzu bohaterki, która nie wie czy wybrać męża, czy kochanka. Gorąco polecam książkę wszystkim czytelnikom chętnym do poznania życiowej przygody, która może odpowiedzieć nam na pytania dotyczące związków, zdrad, wartości drugiego człowieka.
Ostatnio mam szczęście trafiać na książki, które niby zupełnie nie są w moim typie, a potem okazuje się że nie mogę się od nich odrywać. "Kształt dźwięku" - z opisu, hmmm... ni to romans ni obyczaj. No ja z romansami jakoś nie czuję chemii, ale.... widać romans romansowi nierówny.
Maria i Mateusz, dobre, ustabilizowane finansowo i zawodowo małżeństwo, prowadzące własny antykwariat. Żyją zgodnie, ufają sobie, a do pełni szczęścia brakuje im jedynie dziecka. Właściwie Maria zaczyna czuć się zmęczona tym, że mąż tak bardzo zafiksował się na spłodzeniu dziecka, że cała ich intymność sprowadzana jest jedynie do prokreacji, a Ona zaczyna czuć się jak inkubator - nie dostrzegany poza dniami płodnymi. Pewnego dnia, podczas spaceru Maria słyszy muzykę, która przyciąga ją pod stary dom. Muzyka jest piękna, a Maria codziennie zaczyna przychodzić by jej posłuchać. Wyobraża sobie, że w domu na pianinie gra jakiś staruszek. Jakie jest Jej zdziwienie, gdy okazuje się, że muzyka wychodzi spod palców młodego człowieka o pięknych oczach - Jakuba. Między kobietą i znacznie od Niej młodszym mężczyzną zawiązuje się nić porozumienia i przyjaźń. Maria zaczyna czuć, że Jej małżeństwu już dawno wiele brakuje do szczęścia, a Jakub otwiera przed Nią serce, wprowadza w swoje niezbyt szczęśliwe dzieciństwo i rodzinne tajemnice. Kobieta musi podjąć decyzję w jaką stronę skieruje swoje dalsze życie.
Książka ma dla mnie bonus w postaci opisanej muzyki. Ostatnio często mi się zdarza, że czytając książkę szukam informacji o miejscach w jakich się rozgrywa, wydarzeniach historycznych, obrazach czy muzyce o których w danej pozycji jest mowa. W tym wypadku chodzi o Ludovico Einaudi i Jego "Oltremare". I nie ma co gadać, to jest piękne! Właściwie całą książkę przeczytałam słuchając utworów tego kompozytora. Wiem już że sięgnę po wcześniejsze książki tej autorki.
W moim świecie, w kraju, w którym żyje, wiele kobiet ma pod górkę. Jestem mi zawsze mocno przykro z tego powodu. A jeszcze bardziej mi przykro, kiedy tak łatwo bagatelizuje się kobiety, które walczą każdego dnia z niepłodnością i tym co się dzieje w ich życiu i ich głowach. Tak, jestem jedną z tych kobiet, którym się nic nie należy, bo nie mają dziecka, bo muszą (chcą) się leczyć i w sumie często nikt nie zapyta jak się mają, czy można je wesprzeć choćby rozmową. Myśl, w której starania o dziecko są aktem na czas, bo są dni płodne. Frustracja po kolejnym miesiącu bez dwóch kresek na teście. Przygotowania, badania i leczenie, które przysłania wszystko inne. To są tak bardzo trudne rzeczy, a tak mało się o nich mówi.
Marię poznajemy kiedy dobiega czterdziestki. Oboje z małżonkiem są dobrze sytuowani, a jednak w ich idealnie perfekcyjnym życiu brakuje tej najważniejszej cząstki – dziecka. I chyba tu należą się ogromne podziękowania Autorce, właśnie za to, że podjęła się tego tematu. Starań o potomka i tego co się dzieje, gdy to przysłania nam cały świat. Jest naprawdę nie wiele Pisarzy, który podejmują się takich zmagań, a przecież wcale nie jest to mniejszy problem jak niepełnosprawność czy biega lub uzależnienia.
Chcę napisać, że ta książka mocno mnie rozbiła. Nasza bohaterka przeżywa tak mocno skrajne emocje w związku z całą sytuacją, że to była właśnie ta iska, która pozwoliła mi się z nią zżyć. Ich życie zrobiło się pustą wydmuszką napełnioną seksem z zegarkiem w dłoni, by mieć w końcu upragnione dziecko. Starania, które od lat nie przynoszą efektu – męczą. Nasi małżonkowie odsuwają się od siebie, a z czasem pojawia się ktoś trzeci. I naprawdę jej się nie dziwię, że poczuła się samotna i sfrustrowana. W końcu, albo się jest razem w czymś, albo wcale i wiem to sama po sobie.
Jestem pod wrażeniem jak pani Paula poprowadziła fabułę. Wplotła zwykłą ludzką codzienność w dźwięki muzyki, z której utworzyła warkocz przeszłości. Wydawało mi się, że gotowy do ścięcia. I w jakimś stopniu tak było, chodź droga przez jaką Autorka poprowadziła Marię i Jakuba, wcale nie była usłana różami, chodź kończy się w piękny i delikatny sposób. Nie raz, nie dwa, nie pięć, ocierałam łzy, czując to samo co nasza bohaterka. Podziwiam ją tak samo jak i siebie sama, że przyszedł dzień i postawiła wszystko na jedną kartę. Mogło się udać lub nie. Los jednak bywa przewrotny i trzyma dla nas niespodziankę na moment, w którym jesteśmy u kresu.
Ta historia to coś więcej jak pusta opowiastka o babeczce, która chciała dziecka i nie ułożyło jej się w małżeństwie. To historia jaka porusza serce i zwraca uwagę na niemy krzyk o pomoc. To powieść, która podbiła moje serce!
Czy muzyka może połączyć dwoje ludzi? Dzięki niej poznałam swojego męża Maria to bohaterka z niewątpliwie artystyczną duszą. Praca w antykwariacie również to sugeruje. Obcowanie z antykami…, przecież każdy z nich ma swoją historię. Czy właśnie z tego powodu, odmienności potrzeb duchowym nie mogła porozumieć się z mężem? Na jej drodze staje młodszy mężczyzna, Jakub, który hipnotyzuje ją swoją grą na pianinie, instrumencie jego dziadka w starej chacie. I właśnie wtedy jej emocje eksplodują, pozwala ponieść się muzyce, bo „z muzyką jest jak z miłością. Można od niej uciekać, zajmować głowę innymi sprawami, ale pewnego dnia przypomni nam o swoim istnieniu, choćbyśmy bronili się przed nią całymi siłami.” Z pozoru mogłoby się wydawać, że to historia podobna do wielu. Nieszczęśliwe małżeństwo, które przez szereg nieporozumień, brak potomstwa w końcu staje się uciążliwe. Ona szuka siebie i oddechu od codzienności gdzie indziej, a w tym przypadku odnajduje spokój w dźwiękach i melodii. Urzekło mnie to w jaki sposób autorka wypowiadała się o muzyce, ciekawa jestem czy jest dla niej równie ważna jak dla bohaterów tej historii. To romans, ale bardzo subtelny, delikatny, melancholijny. Nie jest to tylko opowieść o miłości i muzyce, ale również o przeszłości, o przodkach, o skrywanych tajemnicach, które niekiedy są bardzo bolesne, ale pozwalają również w pewien sposób naprowadzić na właściwą drogę. Każdy z nas zasługuje na prawdziwe i szczere uczucie, na to aby z drugą osobą czuć się sobą, czuć, że jest się potrzebnym i kochanym. Niekiedy taka miłość bywa trudna, ale warto o nią walczyć, chociażby dla kilku chwil prawdziwego szczęścia. Bohaterowie zmagali z wieloma przeciwnościami losu, ale czy udało im się odnaleźć spełnienie? tego Wam nie zdradzę… sami się przekonajcie, a z lekturą z pewnością spędzicie wiele miłych chwil, momentami wzruszających, smutnych, ale również pogodnych. To książka, która wywołuje wiele emocji i nie ukrywam, że przy ostatnich stronach łza spłynęła po moim policzku. Wiecie co jest najpiękniejsze, to że muzyka jest wszędzie dookoła nas… W szumie wiatru, w ciszy, w przyrodzie i w nas samych.
Niesamowite, jak miły dźwięk potrafi zawładnąć naszą duszą, zabrać do krainy marzeń i wzruszeń. Czyni z nami niewyobrażalne rzeczy. Zniewala nas. Raduje naszą wewnętrzną i niczym nie zmąconą przestrzeń. Smakowicie snuje się i sprawia, że chce się żyć i pragnie się być szczęśliwym, niezależnie od sytuacji i okoliczności.
Maria, kobieta sukcesu, prowadzi z mężem antykwariat. Wiodą spokojne i ustabilizowane życie. Trochę nudne. Do pełni szczęścia brakuje im dziecka. Starają się od lat, ale los jest nieubłagany. Mąż oddalił się od żony, ich życie seksualne zostało podporządkowane spłodzeniu potomka. Nic więcej, żadnych czułości ani bliskości. Kobieta czuje się sfrustrowana i zdana sama na siebie. W domu pojawiają się pretensje i wzajemne żale. Dość tego. Pewnego wieczora Maria wychodzi z domu, idzie przed siebie zachęcona docierającą do jej ucha piękną muzyką. Goniąc nuty zbliża się do starego i opuszczonego domu. Tam poznaje Jakuba, znacznie od niej młodszego chłopaka, który w dźwiękach pianina koi ból i ukrywa tajemnice rodzinne. Do czego doprowadzi spotkanie dwóch obolałych i samotnych dusz? Czy możliwe jest, aby kobieta chciała porzucić dotychczasowe ułożone życie i trwać u boku młodego nieznajomego? Czyżby była aż tak szalona? A może to tylko chwilowe zauroczenie i chęć odegrania się na mężu?
Kształt dźwięku to pełnia aromatycznych dźwięków melancholijna historia, której bohaterowie grają w naszej duszy dźwięki miłości i nadziei. Dwoje spragnionych szczęścia ludzi wczuwając się w rytm odgłosów starego pianina, snuje plany i chce poczuć, że komuś na nich zależy, że mogą być spełnieni i radośnie spoglądać w przyszłość. Przeszłość mogą odważnie zostawić za sobą i nie wracać do niej. Muszę się od niej oderwać i odważniej grać na nutach własnego losu.
Autorka stworzyła piękną i wyśmienitą atmosferę, oprowadziła nas delikatnie po zaułkach życia bohaterów i pozwoliła wniknąć w ich tajemnice. Czuję w swojej dusz graną przez Jakuba melodię miłości i namiętności, która delikatnie się rozprasza po moim wnętrzu. Te kruche i subtelne tony melodii życia wzruszają niesamowicie. Już skończyłam lekturę, ale melodia nadal gra we mnie. Nadal czuję każde uderzenie w klawisze pianina i wibrujący odgłos każdej nutki.
Opowieść ubrana w delikatne słowa, pełna emocji i subtelnych wzruszeń. Cieszę się, że losy Marii tak się potoczyły i dała sobie szansę, pokonała strach i niemoc. Pozwoliła, aby szczęście do niej zapukało, otworzyła na nie swoje rozdarte serce. Nie spodziewałam się, że autorka tak zakończy losy bohaterów, zaskoczyła mnie. Samo zakończenie trochę streszczone w kilku zdaniach, chciałabym aby było bardziej rozwinięte. Pewne elementy zostały potraktowane bardzo szybko i skrótowo, ale i tak jestem bardzo usatysfakcjonowana.
Piękna historia, ciepła i wzruszająca, momentami bolesna, ale pokonanie traum z przeszłości pozwoliło bohaterom realizować swoje plany i zamierzenia.
Nie zagłuszajcie swojej ciekawości. Pozwólcie, aby melodia życia na zawsze wybrzmiewała w waszych sercach! Dajcie jej szansę, niech gra do końca świata i jeden dzień dłużej ...
Dzisiejsza recenzja będzie nawiązywała do muzyki, a dokładnie do kształtu, jaki ma płynący w niej dźwięk. Tym właśnie sposobem mam do zaprezentowania pewną powieść, jaką jest "Kształt dźwięku" Pauli Er. Do sięgnięcia po tę książkę zachęcił mnie jej tytuł. Bardzo byłam ciekawa, jaki kształt może przybrać tytułowy dźwięk. Moja ciekawość została już zaspokojona i zamierzam się teraz podzielić z Wami moją recenzją, ale najpierw jeszcze przytoczę cytat z okładki, który również zachęcił mnie do przeczytania tej książki:
"Nie wahaj się żyć tak, jak gra melodia twojej duszy"
Maria jest dobiegającą do czterdziestki mężatką, która wiedzie spokojne ustabilizowane życie. Posiada luksusowy samochód, ładne nowoczesne mieszkanie i pracę, gdzie razem z mężem prowadzi antykwariat. Do pełni szczęścia brakuje tylko dziecka. Od długiego czasu starają się z mężem o nie z marnym skutkiem. Niestety zbyt wielka chęć posiadania dziecka przez Mateusza, czyli męża Marii, prowadzi do wielu kłótni w ich życiu. Kobieta twierdzi, że mąż traktuje ją już tylko jak inkubator, a namiętność w ich związku dawno wygasła. Pewnego wieczora po sprzeczce z Mateuszem, Maria wybiera się na sromotny spacer. Nagle słyszy piękną muzykę wydobywającą się ze starego, opuszczonego domu. Z czasem dowiaduje się, że autorem tych nostalgicznych, ale pięknych dźwięków, jest Jakub, który grywa tam na pianinie. Jest on o trzynaście lat młodszym od Marii młodym zagubionym mężczyzną, który posiada swoje rodzinne sekrety... Co takiego kryje się za tymi pięknymi dźwiękami wydobywającymi się spod palców Jakuba? Do czego doprowadzi znajomość Marii z Jakubem (oprócz romansu, którego zapewne się domyślacie)?
W książce występuje narracja pierwszoosobowa. Narratorem jest Marysia, która opisuje całą tę zawiłą historię, jaka dzieje się w jej życiu uczuciowym. Narracja ta jest bardzo ciekawie prowadzona, czasami nasza bohaterka zwraca się do czytelnika w drugiej osobie np.: "Zabrałam z antykwariatu swoją wielką lalkę z pchlego targu. Pamiętasz ją? Mówiłam ci o niej na początku". Do tej pory spotykałam się z taką narracją tylko w poradnikach. W książce zostało opisanych dużo życiowych problemów. Jednym z nich jest problem chorobliwej i zaborczej miłości, a także tej nieszczęśliwej związanej z zakazanym uczuciem. Tak jak wspomniałam wcześniej, jest też opisane życie małżeństwa, które tak bardzo pragnie dziecka, że aż uczucia schodzą na dalszy plan. Wszelkie czułości uzależnione są od dni płodnych naszej bohaterki, która przez to czuje się odrzucona i nieszczęśliwa. Został też opisany problem alkoholizmu i to, jaki ma wpływ na dorosłe życie jednego z bohaterów książki. W powieści tej są też opowieści z przeszłości, które opowiadają o historii mającej dużo wspólnego z tytułowym kształtem dźwięku płynącym z gry na pianinie. Samo pianino jest bardzo sentymentalnym przedmiotem, dla naszych bohaterów, ponieważ to z nim związane były różne historie miłosne.
Jak dla mnie "Kształt dźwięku" jest bardzo ładną, ale trochę smutną książką. Może ona wciągnąć, ale jak dla mnie nie należy do powieści, dla których zrywa się nocki lub zaniedbuje obowiązki domowe. Nie jest ona też ciężka, dlatego myślę, że będzie ona idealnym dodatkiem do poczytania, popijając kawkę. Tak więc polecam tę książkę wszystkim fanom tego gatunku literackiemu, którzy chcą się zrelaksować i jednocześnie miło spędzić czas czytając.
Maria dobiega czterdziestki, wraz z mężem Mateuszem prowadzą dobrze prosperujący antykwariat, który zapewnią im dostanie życie. Do szczęścia brakuje im tylko dziecka, o które starają się od dawna. To prowadzi do frustracji i zniechęcenia, a Maria czuje się traktowana przedmiotową. Powoduje to że do ich związku wkrada się chłód i obojętność. Gdzieś po drodze się rozminęli i żyją trochę obok siebie. Pewnego dnia, Maria podczas spaceru słyszy piękną muzykę wydobywającą się ze starego domu, która porusza jej serce i dusze. To spotkanie spowoduje że los jej i Jakuba zostaną złączone na zawsze.
"Kształt dźwięku " to historia miłości, która może się przydarzyć każdemu z nas. Historia, ani dialogi nie są przesłodzone ani wymuszone. Z pozoru nielogiczne decyzje bohaterki uświadamiają że tak naprawdę sami wielokrotnie takie podejmujemy. Zresztą łatwo krytykować patrząc w boku. Całość zmusza do refleksji iż zawsze warto walczyć o swoje szczęście. Na przykładzie bohaterki widzimy że czasem nasze wybory są wyjątkowo trudne, a podjęcie decyzji pomiędzy tym czego chcemy, a co powinniśmy nie jest łatwe. Ukazuje że czasem mimo iż z pozoru wynika że tracimy wszystko tak naprawdę okazuje się że zyskujemy coś o wiele ważniejszego. W tle pojawia się tragiczna historia z czasów wojny, która idealnie się łączy. Ale przede wszystkim to historia o tym jak niekiedy długa i krętą drogę musimy pokonać w drodze do szczęścia oraz ze każdy z nas może prawo żyć tak jak chce.
Zaczynając lekturę tej książki, nie spodziewałam się, że zatracę się w niej całkowicie. Autorka zafundowała mi ogromną dozę emocji. Powieść mieni się wieloma odcieniami przeżyć, tworzy w umyśle obrazy, sprawia, że zapadamy w treść, niczym w pełen różnych tonów utwór muzyczny, poruszający serca i najskrytsze zakamarki duszy. Zmienia się rytm, tempo, nastrój, intensywność wrażeń, wyzwalając bogactwo doznań. Są chwile spokoju, szczęścia, namiętności, uniesienia, by za kolejnym akordem wznieść się na wyżyny uczuć, pięknych zakątków ale też dramatycznych sytuacji, wzruszających dźwięków i zakrętów losu. Piękna, wielobarwna i poruszająca historia dwóch serc, które połączyła muzyka. To opowieść o miłości do muzyki ale przede wszystkim o miłości, która jest ponad stworzone normy społeczne, wiek i czas. Nie liczy się dla niej opinia innych lecz jedynie wzajemna bliskość, granie na tych samych strunach duszy i miłość, która przełamuje wszelkie bariery.
Cała recenzja: https://ezo-ksiazki.blogspot.com/2021/03/726-ksztat-dzwieku.html
"Dźwięku nie powinno się usidlać, powinien zostać wolny".
Czy z muzyką jest tak jak z miłością? Paula Er serwując czytelnikom swoją niebanalną opowieść, dość jednoznacznie odpowiada na to pytanie. W tej książce wszystko zagrało, począwszy od pomysłu na fabułę, a skończywszy na kreacji bohaterów. Najbardziej jednak zagrała muzyka, ta z głębi duszy i ta ze starego, drewnianego pianina.
Paula Er od 2014 r. prowadzi na Facebooku stronę Wkurzona Żona, gdzie publikuje historie małżeńskie kobiet nie mających z kim porozmawiać o swoich problemach. Jest autorką powieści pt. "Wolność jaskółki", która zdobyła tytuł książki marca 2018 przyznany przez "Magazyn Literacki Książki". W 2020 r. wydała kolejną powieść pt. "Tam, gdzie milczą róże". Jest żoną i matką dwójki dzieci.
Maria, zwana także Marlo to dobiegająca czterdziestki kobieta, której pozornie w życiu nic nie brakuje. Bohaterka prowadzi wraz ze swoim mężem Mateuszem dobrze prosperujący antykwariat, jednak na ich wspólnej, materialnie zabezpieczonej codzienności cieniem kładzie się brak dziecka. Pewnego dnia, Maria podczas spaceru słyszy piękną muzykę wydobywającą się ze starego domu. Jej autorem jest młodszy od niej Jakub. Losy bohaterów zostają połączone na zawsze.
Muszę przyznać, że początkowo już sam tytuł tej książki mnie zaintrygował, gdyż zaczęłam zastanawiać się, czy dźwięk może mieć kształt, a jeśli tak to jaki? To było pierwsze pytanie, jakie nasunęło mi się jeszcze przed lekturą, a w toku jej zgłębiania, takich pytań pojawiło się znacznie więcej. Paula Er zaserwowała bowiem czytelnikom historię z pozoru dość prostą, bo ukazującą rozkwit miłości wbrew przeciwnościom losu. Historię, jakich w literaturze gatunkowej nie brakuje. A jednak jest w tej opowieści o Marii i Jakubie coś więcej.
Tym "więcej" jest wyczuwalny przekaz, jaki płynie z kart tej powieści. Główna myśl mówiąca o tym, że zawsze, w każdych okolicznościach warto walczyć o siebie i o swoje szczęście. Losy Marii ukazują bowiem w pełnej krasie, jak często uwikłani jesteśmy w pewne zobowiązania i układy, z których trudno się wyplątać. I jak trudno wówczas odnaleźć ukryte głęboko pragnienia wypierane przez to, co musimy i co powinniśmy. Mam nadzieję, że Maria jako bohaterka stanie się dla wielu czytelniczek swoistym drogowskazem w drodze do podejmowania ważnych decyzji.
Jest w tej powieści miłość osnuta w oparach muzyki z pianina, są trudne decyzje, których podjęcie czasami zajmuje zbyt dużo czasu i jest także obecna pewna tragiczna historia z czasów wojny, idealnie spajająca ze sobą całą linię fabularną. Przy okazji tego wątku, będącego niejako w tle ukazanej opowieści, autorka zadaje trafne pytanie o to, czy taka historia mogłaby się powtórzyć w dzisiejszych czasach, gdzie nie brakuje uprzedzeń na tle rasowym.
Bardzo ważnym jest to, że Paula Er zastosowała pierwszoosobową narrację protagonistki, dzięki czemu jeszcze bardzie uwiarygodniła wszelkie emocje, jakie targają Marią. Co więcej, w niektórych partiach tekstu, bohaterka zwraca się bezpośrednio do czytelnika, nawiązując z nim w ten sposób nierozerwalną więź. To bardzo trafiony zabieg, który z pewnością wpływa na odbiór całej zaprezentowanej historii.
"Kształt dźwięku" to naznaczona melodią duszy, opowieść o krętych drogach prowadzących do szczęścia. O poznawaniu siebie na nowo, o odkrywaniu własnych pragnień i pogodzeniu się z tym, że mamy prawo żyć po swojemu. Przeczytałam tę książkę w ciągu kilku godzin, ale jej przesłanie zostanie ze mną o wiele dłużej.
https://www.subiektywnieoksiazkach.pl/
O wiele łatwiej jest sprawować kontrolę nad drugim człowiekiem niż nad własnym życiem. Wie o tym Marek, przykładny ojciec rodziny, prezes poważnej firmy...
Nigdy nie wątp w to, że zasługujesz na życie. Aneta ma wszystko, co tylko może sobie wymarzyć młoda kobieta - kochającego męża, wspaniałego synka, własny...