Gdyby Harry Potter był dziewczyną, nazywałby się Kate Hallander!
Kate jest typową nastolatką. Mieszka u swojej ciotki w Londynie i wiedzie spokojne życie. Pewnego dnia staje na progu tajemniczego sklepu pełnego czarodziejskich przedmiotów, od właścicielki którego otrzymuje Księgę Luster. Dziewczyna rzuca miłosny urok na przystojnego Jonathana, lecz czar skutkuje zupełnie inaczej, niż by tego oczekiwała. Kate trafia do Jaaru, krainy zamieszkanej przez magiczne stworzenia.
Fion jest ferem, baśniową istotą. Jego stosunki z ojcem są coraz gorsze, więc w akcie buntu opuszcza dom, by odnaleźć przypisaną mu czarownicę. Wpada w ręce niebezpiecznej nimfy Erato i przez swoją naiwność wprowadza do świata magii wielki zamęt.
Tymczasem w Londynie ciotka dowiaduje się, że ze sklepu pani Selene zniknął magiczny kamień o potężnej mocy. Czy uda się go odnaleźć? Jak Kate, początkująca wiedźma, poradzi sobie w świecie Jaaru, mając u boku ekscentryczne fery i wyniosłego jednorożca? I co tak naprawdę skrywa plan nikczemnej Erato?
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 2017-06-14
Kategoria: Dla młodzieży
Kategoria wiekowa: 13-15 lat
ISBN:
Liczba stron: 456
Język oryginału: Polski
Od samego początku nie spodziewałam się zbyt dużo po tej książce, zdawałam sobie sprawę, że jest to książka skierowana to młodszego grona odbiorców. Ja osobiście mam 18 lat i zazwyczaj sięgam po innej kategorii powieści. Postanowiłam jednak, że tam tej książce szansę …
Za pierwszym podejściem przeczytałam ok. 2 rozdziały i odłożyłam ją na półkę, przyczyną tego nie koniecznie musi być słaby początek, lecz fakt, że w tamtym czasie miałam lekkiego kaca książkowego i nie mogłam się wciągnąć w żadną powieść. Tak więc kilka dni później postanowiłam, że muszę ją przeczytać i tak w niespełna 2 dni skończyłam 1 tom.
Fabuła opiera się kilkunastoletniej Kate mieszkającej u swojej ciotki w Londynie. Jest ona z pozoru zwykłą nastolatką, mającą najlepszą przyjaciółkę Mel, oraz szkolną miłość- Jonathana w którym się zakochała. Cała przygoda zaczyna się tak naprawdę od zauważenia przez dziewczynę niezwykłego kamienia w witrynie sklepu. Jednak w momencie, w którym wspomniała o tym sklepie swojej ciotce, ta stanowczo zabroniła jej tam chodzić, co jednak tylko jeszcze bardziej wzbudziło ciekawość dziewczyny. Gdy pewnego razu udała się tam z Mel, właścicielka sklepu (a także znajoma jej ciotki) podarowała jej w prezencie księgę zaklęć. Kate nie do końca wierzy w czary, postanawia jednak spróbować rzucić urok miłosny na Jonathana , jednak nie wszystko idzie zgodnie z planem. W następstwie kolejnych wydarzeń trafia ona do magicznej krainy zwanej Jaarem, gdzie okazuje się, że nie jest ona tylko zwykłą nastolatką, ale czarownicą.
W tym właśnie momencie zirytował mnie trochę charakter głównej bohaterki. Bo w końcu, wyobraźcie sobie, że nagle po ciężkim dniu i kilku dziwnych zdarzeniach, przenosicie się do innej krainy. Nie wiem jak wy, ale ja na pewno nie byłabym zbytnio opanowana, byłabym wręcz przerażona, a już na pewno niezbyt ufna. Natomiast Kate trafia do Jaaru, gdzie na początek spotyka powiedzmy bajkowe stworzenie, następnie inne stworzenie atakuje ją, a w rezultacie zostaje ocalona przez stworzenia zwane ferami. Ona jednak to wszystko przyjmuje nadzwyczajnie spokojnie, nie widać po niej jakiś oznak szoku, praktycznie od razu zaczyna darzyć wszystkich zaufaniem. Dla mnie osobiście zabrakło tego momentu spotkania się dwóch rzeczywistości, których dziewczyna nie była świadoma.
Wracając do fabuły, zdradzę tylko, że drugim głównym bohaterem jest Fion- fer, do którego przypisana jest Kate. Ta dwójka razem stawi czoła czyhającemu niebezpieczeństwu i spróbuje uporać się z wszystkimi przeszkodami, ale czy im się uda?
,,Czy to wszystko mogło być tylko złudzeniem? Czy mogło się jej tylko śnić?
Zresztą... Jawa czy sen - jakie to miało znaczenie?"
Teraz trochę pozytywów. Kroniki Jaaru to książka, którą pochłania się za jednym razem, przyjemna i lekka na długie wieczory. Bohaterowie choć w pewnym kwestiach mnie irytowali, to w ogólnej ocenie przyznam, że miło spędziłam z nimi czas. Najbardziej pokochałam chyba Jawisa, którego postać złamała mi serce (nie zdradzę kto to, lecz powiem, że była to najbardziej urocza postać w tej powieści). Świat jest wykreowany nieskomplikowanie, lecz mam nadzieję, że w kolejnych tomach pogłębię jeszcze jego istotę. Książka będzie idealna dla osób w różnym wieku, zarówno 13 latków jako powieść baśniowa, jak i dla starszego grona czytelników, jako przyjemna i lekka historia.
Już na sam koniec mogę powiedzieć, że w żadnym stopniu nie zgadzam się z zdaniem na okładce:
,, Gdyby Harry Potter był dziewczyną, nazywałby się Kate Hallander! ‘’. Według mnie jest to kompletnie odrębna postać, w żadnym stopniu nie przypominającego Harrego Pottera, a tym bardziej świata Jarru nie można porównywać z światem wykreowanym przez J.K. Rowling.
17-letnia Kate mieszka u swojej ciotki w Londynie i jest typową nastolatką z typowymi dla nastolatków problemami. Pewnego dnia trafia do magicznego sklepu, gdzie otrzymuje od prowadzącej go kobiety tajemniczą Księgę wypełnioną zaklęciami. Sceptyczna wobec magii Kate dla żartu rzuca jeden z uroków i z zaskoczeniem odkrywa, że zaklęcie nie nie dość, że działa, to w dodatku otwiera dla niej drzwi do Jaaru, niezwykłej krainy zamieszkanej przez magiczne stworzenia. Tymczasem w Jaarze, krótko przed jej przybyciem, Fenn - jeden z ferów - ucieka z domu i spotyka nimfę o imieniu Erato, która podstępem przekonuje go do przeprowadzenia niebezpiecznego rytuału. Fenn nieświadomie sprawia, wielkie niebezpieczeństwo zawisa nie tylko nad jego wspaniałą krainą, ale również nad nieświadomą niczego Kate...
Mamy niewesołe czasy, powiedzmy to sobie szczerze. Boimy się wirusa, boimy się utraty pracy, nudzimy się w domu i jesteśmy zestresowani całą tą sytuacją. Niejedne badania dowiodły, że nawet krótka sesja czytania znacząco obniża poziom stresu i poprawia humor, a ja to działanie lubię spotęgować lekturą, która jest lekka, zabawna, wciągająca i pozwala się oderwać na chwilę od ponurej rzeczywistości. Dlatego gdy świat wariuje, sięgam chętnie po książki dla dzieci i młodzieży, pełne przygód, magii, nadziei i charakterystycznego dla nich ciepła, które rozgrzewa nawet najbardziej zmarznięte serduszka. Takie właśnie są "Kroniki Jaaru", które niniejszym pragnę Wam polecić jako świetną opowieść na trudne czasy.
Mam dylemat jak określić docelową grupę wiekową tej książki. Z jednej strony sposób narracji i barwność świata przedstawionego kojarzą mi się raczej z lekturą dla 12-latka, z drugiej jednak niemal dorosła bohaterka mierzy się z dorosłymi problemami, intryga jest dość skomplikowana a niektóre opisy drastyczne (jak chociażby króliki palone żywcem), a to sprawia, że poważnie zastanowiłabym się zanim dałabym tę książkę 12-latce (powiedziała ta, która Sienkiewiczowską Trylogię przeczytała w wieku 11 lat...). Takie połączenie, choć może wydawać się dziwne, sprawdziło się w moim przypadku w 100 procentach - miałam poczucie, że czytam inteligentną i dojrzałą opowieść, podaną w lekki sposób, który czynił lekturę łatwiejszą i przyjemniejszą.
Nie wiem czy udało mi się tak do końca polubić Kate, ale może przyczyną tego stanu rzeczy jest fakt, że jako osoba 30+ powoli tracę cierpliwość do humorzastych nastolatków. I to chyba mówi wiele o kreacji postaci, która była jak żywcem wycięta z prawdziwego świata i włożona w karty powieści. Bardzo prawdziwa, z realnym charakterem, posiadająca zarówno zalety, jak i wady. Zdecydowanie za to polubiłam Fenna, głównie za jego chaotyczność, która w moich oczach była urocza i rozczulająca. Dobrze również spisała się Erato w roli czarnego charakteru - inteligentna, bezwzględna, ze smykałką do intryg i oszustw. Bardzo podobał mi się też świat przedstawiony, tak barwny, wypełniony magią i cudami rodem z "Alicji w Krainie Czarów". Tempo akcji było szybkie, pojawiło się kilka zaskakujących zwrotów akcji i praktycznie ani przez chwilę się nie nudziłam - wręcz przeciwnie, bardzo chciałam wiedzieć co będzie dalej.
Elementem, co do którego mam najwięcej wątpliwości, są wysiłki autora, by umieścić w książce elementy różnych mitologii. Trochę zgrzytało mi wsadzenie Kirke i Morrigan do jednego wora z etykietką "czarownice", ale rozumiem zamysł - że w realnym świecie jest magia i te mitologiczne opowieści o jednostkach obdarzonych wyjątkowymi zdolnościami mają w sobie ziarno prawdy, niezależnie od kultury, z której się wywodzą. Nie podobało mi się za to utożsamienie zabawnych, karłowatych ferów z ich barwnymi skrzydełkami z Tuatha de Dannan. Być może wiecie, że na punkcie mitologii celtyckiej mam prawdziwego hopla, nic więc dziwnego, że zniesmaczyło mnie sprowadzenie całego celtyckiego panteonu do roli fajtłapowatych wróżek. Wolałabym, żeby autor poprzestał na nazywaniu ich ferami i dał spokój potomkom bogini Danu rozdzielając od siebie te dwie grupy. Tak się jednak nie stało i cały edukacyjny walor tej opowieści poszedł się... no wiecie co.
Ogólnie jednak to bardzo fajna opowieść, która z pewnością dostarczy Wam rozrywki i zabawi podczas przymusowego pobytu w domu przez weekend. Nie ma tutaj jakiegoś większego przesłania, nie ma poważnych dylematów moralnych, ale też ta książka nigdy nie aspirowała do miana powieści ambitnej. To typowa lektura na zabicie czasu, jednak takich też potrzebujemy, zwłaszcza teraz. Muszę również wspomnieć, że intryga bardzo wyraźnie rozciąga się na kolejne tomy, a wiele rozpoczętych i niedokończonych wątków sugeruje, że jeszcze niejedna przygoda przed nami - a ta, którą mamy już za sobą, to tylko część większej sprawy. Ogólnie z czystym sumieniem polecam zarówno młodszym, jak i bardziej dojrzałym czytelnikom.
Historia nastolatki o imieniu Kate mieszkającej z ekscentryczną ciotką w Londynie. Okazuje się, że dziewczyna, podobnie jak jej ciotka Hillena są czarownicami. W ręce Kate trafia Księga Czarów. Rzucając urok miłosny na kolegę ze szkoły przypadkowo trafia do krainy zamieszkałej przez fery, jednorożce, nimfy. Książkę czyta się bardzo dobrze, jednak przez brak dokładniejszych opisów postaci nie bardzo wiedziałam jak wyobrazić sobie główną bohaterkę czy baśniowe fery. Dla mnie już pewnie na zawsze pozostaną Harrym Potterem w damskim wydaniu i Minimkami ze skrzydłami motyli i pszczół. Opisy magii były za to bardzo zawiłe - do tej pory nie wiem czy dobrze zrozumiałam wymiar fizyczny, astralny i duchowy, mimo że fragment o tym czytałam z 5 razy. Poza tym akcja wciąż kręciła się wokół kamienia, Księga czy Lustra były tylko wspomniane. W książce znajduję sporo niedomówień i mam nadzieję, że zostaną one wyjaśnione w kolejnych tomach tej serii. Ogólnie rzecz ujmując: Podobało mi się
Książka pt. „Kroniki Jaaru. Księga luster” opowiada historię nastoletniej dziewczyny- Kate Hallander, która pewnego dnia trafia do osobliwego sklepu. Dostaje w nim tajemniczą Księgę pełną magicznych zaklęć. Postanawia wypróbować jedno z nich. Po splocie różnych dziwnych zdarzeń trafia do zagadkowej krainy Jaaru, w której przeżywa moc przygód.
Na początku sprostuję jedną rzecz, o której napisałem w tytule tej recenzji. Na blurbie książki mianowicie umieszczono dopisek: „Gdyby Harry Potter był dziewczyną, nazywałby się Kate Hallander!”. Przede wszystkim nie cierpię, kiedy książkę porównuje się do innej, znanej i lubianej powieści. Po przeczytaniu bardzo to umniejsza tę książkę porównywaną. Tak też było i w tym przypadku. „Kroniki Jaaru” mają naprawdę mało punktów wspólnych z Potterem (no bo to, że w książce występuje magia sprawia, że powieści są do siebie podobne? No nie...) i, przynajmniej moim zdaniem, są od niego gorsze. Dlatego też przez to porównanie spodziewałem się czegoś wspaniałego, a, jak zwykle w takich przypadkach, zawiodłem się niestety. Myślę, że jeśli już wydawnictwo chciało usilnie porównać tę pozycję do jakiejś innej, to lepsze byłyby „Mroczne materie” Philipa Pullmana.
Książka Adama Fabera to prosta historyjka przesiąknięta magią, skierowana raczej do młodszych czytelników. Muszę przyznać, że fabuła nie jest zbyt rozbudowana, nie ma wielu wątków. Akcja toczy się dosyć wolno, ale nie nudziłem się podczas czytania. Warto wspomnieć tutaj także o słownictwie, które dotyczy magii. Nie powiem, jest ono trochę zawiłe i może sprawić problem dla młodszych czytelników, dla których przecież ta książka jest głównie skierowana. Oprócz tego punktem sprzecznym są też dwie sceny, które, przynajmniej moim zdaniem, nie są odpowiednie dla młodszych.
Mam też małe „ale” do głównej bohaterki. Jest ona po prostu nijaka, nie wyróżnia się niczym z tłumu, ale... może to dobrze? Może sprawia to, że bardziej ją polubimy, gdyż jest zwykła, taka jak większość? Nie wiem, mam mieszane uczucia. Całkowicie inaczej jest z jej ferem, czyli opiekunem, przyjacielem w krainie Jaaru, który jest dobrze zarysowaną postacią. Wyróżnia się swoim nierozgarnięciem, ale zawsze to jakieś wyróżnienie powodujące, że bohatera lepiej zapamiętamy. Wniosek wyniosłem jeden, zdecydowanie bardziej polubiłem postacie, które czymś się wyróżniały(na przykład fera Kate- Fiona czy jego Babcię Annwynn, która z pewnością była… oryginalna).
Jeśli mowa o bohaterach wspomnę jeszcze o Jawisie, czyli jednorożcu, o którym można powiedzieć, że jest przyjacielem Kate. Najbardziej przypadł mi on do gustu, jest naprawdę bardzo dobrze stworzoną postacią. Tylko dlaczego jest go tak mało w książce? Nad tym naprawdę ubolewam.
Grzechem jest nie wspomnieć w recenzji o wydaniu, gdyż wbrew popularnemu przysłowiu „Nie oceniaj książki po okładce”, jednak ten efekt wizualny jest bardzo ważny. Ilustracje stworzyła Julia Boniecka, która w internecie znana jest pod pseudonimem tojkoo. No i… okładka jest nieziemska, naprawdę! Zazdroszczę talentu! Czcionkę również oceniam na plus, ponieważ jest bardzo duża, dzięki temu pozycję szybko się czyta. Wydawnictwo pod względem wydania zdecydowanie nie zawiodło. Genialna robota!
Jak oceniam w ogólnym rozrachunku książkę? Na mocno średnią. Nie jest to nic wyjątkowego. Mnie za bardzo nie porwała, ale też nie zniechęciła. Czy sięgnę po kolejne tomy? Jeśli będzie taka okazja- tak, ale raczej nie zdarzy się to zbyt szybko.
Ocena: 3/5
"Kroniki Jaaru, Księgę Luster" czytałem już w 2017 roku. Były to początki mojej przygody z czytelnictwem i oceniłem ją bardzo pozytywnie. Po upływie tych kilku lat postanowiłem odświeżyć sobie serię i przekonać się, czy moje zdanie wobec niej uległo zmianie. Nie miałem wobec niej żadnych oczekiwań. Jak oceniam teraz "Księgę Luster"? Zapraszam do zapoznania się z recenzją.
"Księga Luster" to pierwszy tom 6-tomowej serii: "Kroniki Jaaru". Opowiada historię Kate Hallander, nastolatki której zwyczajne życie obróciło się jak za sprawą magicznej różdżki o sto osiemdziesiąt stopni. Mieszka ona wraz z ciotką w Londynie. Chodzi do normalnej szkoły. Sprawy komplikują się jednak w momencie, gdy trafia do tajemniczego sklepu pełnego ziół, ksiąg, kryształowych kul i kociołków. Co jeśli wszystko w co wierzyła było kłamstwem i istnieje... magia?
Równoległe wymiary, jednorożce, zaklęcia i fery? To wszystko znajdziemy w "Księdze Luster". Na okładce widnieje napis "Gdyby Harry Potter był dziewczyną nazywałby się Kate Hallander". Książka była promowana tym hasłem i cóż... niestety nie do końca mogę się z tym zgodzić. Kate tak samo jak Harry mieszka bez rodziców, dowiaduje się o istnieniu magii, ale to nie wystarczy. Cieszę się, że autor poszedł własną drogą i nie ma tu "Hogwartu" czy "Hogwart Expressu", ale nazywanie Kate Harrym jest przekłamaniem. Nastolatka tworzy własną historię osadzoną w zupełnie innym świecie.
Kate jest wielkoduszna, co w tym przypadku można uznać za wadę. Ufa wszystkim co bardzo łatwo może przynieść jej zgubę. Preferuję bohaterów o silnych charakterach. Stanowczych, pewnych siebie. Mam nadzieję, że na przestrzeni kolejnych tomów przejdzie metamorfozę, ewolucję.
Książkę oceniam bardzo pozytywnie, czego się nie spodziewałem. Czytało się ją bardzo przyjemnie i pomimo kilku wad, sięgnę ponownie po 2 tom. Uwielbiam historie przesiąknięte zabobonami, czarami i magicznymi istotami. Komu może się spodobać? Myślę, że młodszym czytelnikom, ale zupełnie nie ustalam tutaj ograniczeń wiekowych.
Książkę odebrałem za punkty na portalu czytam pierwszy.
Księga luster to pierwszy tom i zarazem wprowadzenie do serii fantasy naszego rodzimego autora. Oprócz znanego nam, na co dzień świata i zwykłych ludzi, poznajemy w niej również magiczną Krainę Jaaru wraz z jej baśniowymi mieszkańcami. Pod tym względem autor wykonał naprawdę kawał świetnej roboty. Sam pomysł na fabułę również jest bardzo ciekawy, mi jednak osobiście zabrakło tu dopracowania. Po pierwsze zachowanie głównych bohaterów nie bardzo pasuje do ich wieku. Może dlatego też tylko garstka postaci zdobyło moją sympatię, i byli to raczej ci poboczni. Po drugie stosunkowo wolna akcja powieści, ale rozumiem, że to pierwszy tom i wprowadzenie w nowy świat jest w nim bardzo ważne, tylko że młodszych czytelników może to nudzić. Po trzecie wyłapałam w niej niestety kilka błędów, i nie chodzi mi tylko o zwykłe literówki (których swoją drogą też bardzo nie lubię), ale o błędy logiczne, tak jakby autor zapomniał, co napisał kilka linijek wyżej, albo po co w dane miejsce wysłał swoich bohaterów. Pozycja ogólnie jest dobra i fajna. Czyta się ją przyjemnie, ale mnie osobiście niestety nie zachwyciła. Choć z ręką na sercu przyznaję, że Jaar ma swój niepowtarzalny klimat i może oczarować czytelników, tylko raczej tych mających mniej lat niż ja. Wydaje mi się po prostu, że jest to książka dla młodszego czytelnika, który bardziej zachwyci się stworzonym światem i nie będzie tak zwracał uwagi na niedociągnięcia lektury, niż wymagająca młodzież, (albo jeszcze starsi czytelnicy), której mogą przeszkadzać dziecinne zachowania bohaterów, miejscami wolniejsza akcja, czy wspomniane błędy. Nie oznacza to jednak, że nie sięgnę po następne tomy – w końcu mimo swoich lat, lubię poczuć się dzieckiem 😊
Gdyby Harry Potter był dziewczyną, nazywałby się Kate Hallander!
Jestem stara, ale Harry’ego Pottera uwielbiam. I książki, i filmy. Czytałam i oglądałam po kilka, kilkanaście, albo kilkadziesiąt razy. Gdy zobaczyłam Kroniki Jaaru i takie wyraźne porównanie do Harry’ego, nie mogłam nie przeczytać. A okazja nadarzyła się sama. Na portalu Czytampierwszy.pl pojawiły się wszystkie części. Nabyłam trzy pierwsze tomy za uzbierane punkty i oto pierwsza opinia. Ile jest Harry’ego w Jaarze? Czy jest podobnie do sławnego cyklu, czy to tylko chwyt marketingowy?
Adam Faber dzieli niewielki pokój z czarno-białym kotem i mnóstwem zmyślonych i niezmyślonych przyjaciół. Jeśli któryś z nich upiera się, by zadręczać go swoją historią, zrzuca z biurka zalegające papiery i zaczyna pisać – koniecznie czarnym długopisem. W Jaar wierzy naprawdę.
Księga Luster to pierwsza część cyklu Kroniki Jaaru. Poznajemy Kate, całkiem zwyczajną nastolatkę, mieszkającą w Londynie u ciotki. Kate jest typową dziewczyną, ale… No cóż, musi być jakieś ale. Od jakiegoś czasu przyciąga ją pewien sklep. Tajemniczy, a może nawet dziwaczny. Są w nim magiczne przyrządy, zioła, kamienie i właśnie jeden taki kamień zdaje się przyciągać dziewczynę, jak magnes. Od niemniej tajemniczej właścicielki dziwnego sklepu Kate dostaje księgę, ale nie wolno jej o tym mówić ciotce. Dzięki tej księdze, nazywanej Księgą Luster, Kate przenosi się do świata równoległego… do Jaaru.
Jaar, jak to w baśniach bywa zamieszkują całkiem inne istoty niż ludzie. I w tym świecie to Kate się wyróżnia. Fery (a najważniejszy dla Kate, bo z nią połączony jest Fion), jednorożce, nimfy, namhajdy; olbrzymie motyle, które można dosiąść; mieszkania w kielichach kwiatowych (wyobrażacie sobie te kwiaty?) i w ogóle cuda, dziwy, i… magia. Sama historia jest ciekawa i uważam, że może zainteresować już dziesięcio-, dwunastolatki. Trochę to dziwne, bo główna bohaterka ma lat siedemnaście. Mimo iż jest sympatyczną młodą kobietą, wydaje się infantylna i sądzę, że nie każdy ją polubi.
Książka została wydana bardzo dobrze; ma przepiękną okładkę i ilustracje, do których projekt wykonała Julia Boniecka (w necie znana bardziej jako tojko). Czytanie jest prawdziwą przyjemnością, a to dzięki wyraźnej, dużej i bardzo czytelnej czcionce. Tak więc zapoznanie się ze światem wymyślonym przez Adama Fabera przychodzi nadzwyczaj łatwo. Historia wciąga i już po chwili razem z bohaterami znajdujemy się w Jaarze. I spędzamy bardzo intensywnie czas, nie nudząc się. Bo się dzieje.
I jeszcze kilka słów o porównaniu do jednej z najsławniejszych serii. Ile jest Harry’ego Pottera w Jaarze? Nie ma w ogóle. Ile jest go w Kate Hallander? Zero. Uważam, że to porównanie jest na wyrost. I dlatego porównań do innych dzieł nie lubię i sama rzadko stosuję. Powtarzam więc Kate Hallander to nie Harry Potter, a cykl o sławnym czarodzieju zasługuje na najwyższą półkę. Później długo nie ma nic. Gdzie jest miejsce dla rodzimych Kronik Jaaru? Niestety dużo niżej. Nie zmienia to jednak faktu, że warto się z nimi zapoznać.
Dla kogo Księga Luster? Zdecydowanie dla młodszej młodzieży (nie śmiem pisać – dzieci – bo jeszcze się obrażą). Jednak mimo docelowego niskiego wieku odbiorców każdy będzie się dobrze bawił przy lekturze. Ja spędziłam ten czas po prostu cudownie i z wielką ochotą sięgnę po kolejną część. Powieść Fabera polecam także wszystkim, którzy lubią fantasy. Myślę, że się nie zawiedziecie i nie uznacie przygody z tą książką za czas stracony.
Książka otrzymana za punkty z portalu Czytampierwszy
"Kroniki Jaaru. Księga luster" to ciekawa książka fantastyczna skierowana dla młodszej młodzieży. Jako czternastolatka mogę powiedzieć, że powieść jest z jednej strony idealna dla mnie, jednakże momentami odczuwałam nudne i infantylne fragmenty skierowane zdecydowanie dla młodszych czytelników. Oprócz tego szczegółu, książkę czytało się bardzo przyjemnie. Świat wykreowany przed debiutującego autora zachwycił mnie. Magiczne postacie jakie wymyślił i wymieszał ze sobą nadają bajeczny klimat powieści. Główna bohaterka bardzo mi się spodobała, gdyż mogłam się z nią utożsamiać. Miałam ochotę przeżywać te same przygody co ona, oraz mieć magiczne moce podobne do jej. Fabuła jest bardzo wciągająca, momentami czułam się jakbym była w powieści. Niestety akcja była trochę wolna, co wraz z przydługimi opisami oraz z wspomnianymi wyżej dziecinnymi fragmentami zanudzało czytelnika. Moim zdaniem autor ma naprawdę spójne i zaciekawiające pismo, jednakże trochę źle zostało wykorzystane, gdyż często zdarzało mi się nudzić podczas lektury. Książkę mogę polecić cierpliwym osobom, które nie poddadzą się po pierwszych 100 nudnych stronach. Jeśli jednak wciągnięcie się dalej, akcja potoczy się nawet wartko i szybko. Książkę zamówiłam za punkty w Czytampierwszy.pl
To książka, w której poznajemy Kate, zwyczajną nastolatkę, i Fiona, fera z magicznego świata Jaaru. Razem z nimi wkroczymy do niezwykłych krain, zobaczymy fantastyczne stworzenia, jak jednorożce czy likantusy, będziemy walczyć z wrogo nastawioną nimfą i unikać śmierci.
Jest to ciekawa i lekka historia, którą można pochłonąć w jeden wieczór. Sporo się dzieje, nie ma zbędnych wątków, ale niektóre były nieco niedopracowane. Pojawiło się też kilka błędów logicznych, które zaburzały lekturę, np. to, że bohaterowie bez sensu zmieniali zdanie. Nie zabrakło jednak ciekawych wątków, jak więź między ferem a wiedźmą czy róg o niezwykłych właściwościach.
Świat Jaaru jest naprawdę rozbudowany. I już liczę na to, że w następnych tomach będziemy mogli coraz lepiej go poznawać. Mam nadzieję, że autor wykorzysta potencjał, jaki dał stworzonej przez siebie krainie i postara się o wprowadzenie do historii czegoś więcej niż kadzidełka i pentagramy.
Ogólnie jest to ciekawa książka wymagająca jedynie kilku poprawek redaktorskich. Zapowiada wciągający fantastyczny cykl, po którym możemy się sporo spodziewać. Samo zakończenie zachęca do tego, by sięgnąć po kolejny tom.
Kate jest typową nastolatką. Mieszka u swojej ciotki w Londynie i wiedzie spokojne życie. Pewnego dnia staje na progu tajemniczego sklepu pełnego czarodziejskich przedmiotów, od właścicielki, którego otrzymuje Księgę Luster. Autor wykreował niesamowity świat, świetnych bohaterów i naprawdę ciekawą historię. Jednak, to nie jest Harry Potter, nie można tego porównywać to całkiem inne książki i w moim przeczuciu Księga Luster jest o wiele lepsza dla młodszych czytelników. Jest o wiele przystępniejsza i o dziwo - ciekawsza.
Książkę czyta się bardzo szybko i przyjemnie ze względu na fajnie wykreowany świat i duże litery.
Jeśli szukasz czegoś dla młodszego rodzeństwa na urodziny to ta seria książkowa idealnie się nada.
Polecam każdemu kto kocha fantastykę!
„Księga luster” jest pierwszym z sześciu tomów serii „Kroniki Jaaru”. Kate jest typową nastolatką mieszkającą w Londynie. W jej życiu nie dzieje się nic nadzwyczajnego. A przynajmniej nie działo się, dopóki dziewczyna nie trafia do tajemniczego sklepu prowadzonego przez znajomą jej ciotki. W ten sposób wchodzi w posiadanie księgi luster pełnej magicznych zaklęć. Z ciekawości postanawia wypróbować jedno z nich. Pada oczywiście na zaklęcie miłosne, ponieważ zauroczyła się w niedawno poznanym chłopaku, Jonathanie. Szybko okazuje się, że coś poszło nie tak. Chłopak zamiast zwrócić uwagę na naszą główną bohaterkę całuje jej najlepszą przyjaciółkę. Co więcej, księga luster jest nie tylko źródłem zaklęć, ale również portalem do magicznego świata, Jaaru. Kate wkracza do niego i zaczyna odkrywać rzeczy, o których istnieniu nigdy by nie pomyślała. Dowiaduje się, że jest czarownicą i poznaje Fiona, który jest feerem, czyli istotą, która ma jej pomóc w nauce magii.
Jak widać, w książce występują typowe schematy dla tego gatunku, jednak nie odbieram tego jako minus. Przede wszystkim należy zaznaczyć fakt, że porównanie Księgi luster do Harrego Pottera jest bardzo krzywdzące. Jest to zwykły chwyt marketingowy, który nastawia czytelnika na to, co powinno znaleźć się w książce. W ten sposób poprzeczka została postawiona bardzo wysoko i skłania to do ciągłego porównywania obu pozycji. Jaar jest zupełnie innym światem niż ten, który znamy z Hogwartu. Autor stworzył magiczną krainę, która wprowadza w bardzo baśniowy klimat. Nie jest to coś bardzo innowacyjnego, aczkolwiek świat ten odebrałam jako bardzo oryginalny i porównywanie go do Harrego ujmuje autorowi. Książka jest wciągająca, szybko się ją czyta, w czym pomagają duże literki. Jedynym minusem moim zdaniem jest to, że nie ma tam za dużo akcji. Autor skupił się przede wszystkim na przedstawieniu nam wykreowanego przez siebie świata. Wydaje mi się jednak, że jest to tylko kwestia pierwszego tomu. Zwłaszcza, że z tego co widziałam następne części są dużo lepiej oceniane. Jestem bardzo ciekawa w jaką stronę pójdzie ta powieść i na pewno sięgnę po kontynuację. Dodatkowy plus za piękne wydanie. Nie jest to może najważniejsze, ale cieszy oko i bardzo ładnie wygląda na półce 😊
W ręce nastoletniej Kate Hallander trafia tajemnicza Księga Luster, która zaprowadza dziewczynę wprost do Jaaru - krainy zamieszkiwanej przez fery, jednorożce i inne dziwne stworzenia. W tym samym czasie Fion nawiązuje niekorzystną dla niego znajomość z nowo poznaną nimfą Erato, co prowadzi do zakłócenia porządku w magicznym świecie. Ścieżki dwójki bohaterów, Kate i młodego fera, krzyżują się i łączą w jedno, lecz czy uda im się powstrzymać wspólnego wroga oraz zapobiec ogromnej katastrofie?
Gdybym miała komuś opowiadać, o czym w gruncie rzeczy jest ta książka, mój słuchacz z pewnością nie potraktowałby jej poważnie. Chyba że byłby dzieckiem.
W istocie mam wrażenie, iż autor chciał skierować swoją powieść raczej do nastolatków, ale nie do końca sprostał temu zadaniu. ,,Księga Luster'' ma to do siebie, że czyta się ją bardzo szybko, płynnie, z łatwością przyswajając sobie podawane informacje, ale sama jej treść ma jakby odgórnie narzucone przeznaczenie dla jeszcze młodszych czytelników. Z drugiej strony pojawiają się tutaj również elementy, które nie sposób przyporządkować do konkretnej kategorii wiekowej, a ja sama mam duży problem z ich ocenieniem.
Idea wykorzystania nietypowych gatunków magicznych stworzeń, w szczególności jednorożców, była dość odważnym posunięciem, które w gruncie rzeczy okazało się ciekawym, nieźle rozegranym pomysłem. Jednak w dalszym ciągu owe stworzenia, jak i cała iście bajeczna otoczka Jaaru po prostu do mnie nie przemawiają. Sądziłam, że dalsze czytanie książki będzie mi z tego powodu sprawiało trudność, ale w rzeczywistości dobrnęłam do ostatniej strony zachowując całkowicie neutralne podejście do całej tej historii. Nie mogę się w tym przypadku przyczepić do języka, błędów bądź luk w fabule, irytujących postaci czy zbyt wolnej akcji, bo pod każdym z tych względów powieść wypada dobrze. Mimo wszystko nie zżyłam się z bohaterami, nie zostałam zaskoczona niczym szczególnym ani nie czuję przymusu zapoznawania się z kolejnym tomem, który koniec końców i tak przeczytam, bo nie lubię zostawiać niedokończonych serii.
Nie mam pojęcia, jak zaprezentuje się druga część ,,Kronik Jaaru'' i nie oczekuję spektakularnych zmian. Książka ma przepiękną oprawę graficzną zarówno w środku jak i na zewnątrz, jednak jej treść staje pod wielkim znakiem zapytania. Nie polecam, ani nie odradzam nikomu z Was, bo jak wiadomo, gusta są różne, a nigdy nie możemy przewidzieć, co się komu spodoba.
"Magia jest potężną siłą, która napędza świat."
Kate Hallander nie jest zwyczajną nastolatką.
Co takiego ją wyróżnia?
Księga luster otwiera przed czytelnikiem świat pełen magii.
Chcesz go poznać?
Kate mieszka w Londynie ze swoją ciotką. Nastolatka prowadzi typowo młodzieżowy styl życia i nie wyróżnia się niczym szczególnym wśród swoich rówieśników. W szkole poznaje nowego kolegę, Jonathana. Zauroczona dziewczyna podejmuje niecodzienne kroki, by nowy uczeń zwrócił na nią uwagę. Jej decyzję oraz zewnętrzne siły sprowadzają ją do Jaaru, który... No właśnie - czym jest tajemniczy Jaar? I jak Kate udało się do niego dostać?
O tym, musicie się przekonać sami, sięgając po książkę Adama Fabera.
Jeśli chodzi o moje odczucia względem Księgi luster to, szczerze, książka mi się podobała, ale spodziewałam się chyba czegoś zupełnie innego. Mylące okazało się porównanie Kroniki Jarru do serii książek o przygodach młodego czarodzieja, Pottera. I nie piszę tego jako sfrustrowana fanka serii pani Rowling :) Po prostu, fakt że w obu książkach pojawia się magia, nie znaczy, że można je uznawać za twory do siebie podobne.
Ogólnie Księga luster mi się podobała, ponieważ świat stworzony przez Adama Fabera okazał się ciekawy i z pewnością sięgnę po kontynuację. Jednak zdaje sobie sprawę, że brakowało mi owego "efektu wow" z tego względu, że... nie jestem już nastolatką. Uważam, że gdybym miała możliwość przeczytania tej powieści kilka lat temu, zdecydowanie podobałaby mi się bardziej. Dorosły, analityczny umysł, inaczej przyswaja czytaną opowieść.
Pierwszą rzeczą jaką widzi się w tej książce jest okładka. Jest to chyba jedna z najpiękniejszych okładek jakie ostatnio widziałam. Ale teraz trochę więcej o samej książce. Jestem naprawdę zachwycona tą powieścią i jeszcze bardziej podoba mi się to że została napisana przez polskiego autora, ponieważ nigdy zbytnio nie ciągnęło mnie to czytania polskich książek, ale chyba zmienię swój tok myślenia po przeczytaniu "Księgi Luster". Adam Faber stworzył wspaniały świat, który nazwał Jaarem. Jest to cudowna kraina pełna magicznych stworzeń o których każdy jako dziecko marzył, aby je spotkać. I właśnie to jest także plus tej książki, ponieważ dzięki niej ponownie możemy wrócić do czasów dzieciństwa. Bardzo podobali mi się także główni bohaterowie, czyli Kate i Fion. Oboje są naprawdę dobrze stworzonymi postaciami z którymi przeżyjesz wspaniałe przygody i doznasz wszystkich emocji, od radości po płacz. Tą książkę naprawdę polecam i już nie mogę się doczekać kiedy sięgnę po kolejny tom.
"Przecież Polska nie zaistniała ot tak w chwili, kiedy przyjęła chrzest. Na tych samych terenach działo się wiele ciekawych rzeczy, żyli ludzie, którzy wierzyli w starych bogów oraz najróżniejsze demony. Mieli swoje święta, własne tradycję. Chrześcijaństwo, nie mogąc tego wszystkiego wyplewić z umysłów ludzi, zaczęło przejmować niektóre ze starych zwyczajów."
Nie ma chyba osoby, która nie przeszłaby obojętnie obok tej książki. Oprawa graficzna robi ogromne wrażenie. Wycięte litery, przebijający się przez nie obraz tworzą naprawdę cudowną okładkę za którą odpowiada Anna Jamróz. Demonologia słowiańska i ludowa stanowi podstawy tej powieści. Feliks jest żniwiarzem. Na czym polega jego praca? Jest on w pewnym sensie strażnikiem. Pilnuje porządku w świecie ludzi.
Pewnego razu Feliks zakańcza życie w danym ciele. Magda jednak wie, że jej wuj powróci. Jednak mijają tygodnie, a jego wciąż nie ma. Postanawia wprowadzić się do domu Feliksa pod pretekstem utrzymania czystości w domu. W końcu ktoś musi mieć oko na to miejsce. Pod nieobecność Żniwiarza wzrasta aktywność pojawiania się demonów, upiorów i innych istot. Jednak Magda już kilka razy pomagała Feliksowi w wypędzaniu ich. Teraz chce zrobić to sama. Jednak czy jest na tyle silna? Feliks nie jest jedynym Żniwiarzem. Okazuje się, że giną inni. Feliks powraca do świata żywych w innym ciele. W dwójkę są silniejsi. Jednak czy zdołają pokonać cale zło? Największym znakiem zapytania jest powód dlaczego giną inni Żniwiarze?
Pierwsze moje spotkanie z autorką i już taka fascynacja... Nie ma się jednak czemu dziwić. Sama historia jest bardzo inrygujące. Motywy demonologi pojawiające się w książce są bardzo ciekawe. Jednak najciekawsze są opisy bohaterów. Szczegółowe, ale nie przesadzone. I za to duży plus. Jest wątek romansu, wątek demonów. Nie ma tak naprawdę momentu w książce gdzie byś mógł się nudzić. Jeden mały minus to przewidywalność książki. Jednak jako całokształt książka jest naprawdę warta uwagi. Post jest jak sami widzicie bardzo okrojony, ponieważ Żniwiarz. Pusta noc czytałem kilkanaście tygodni temu. Pojawienie się tego postu spowodowane jest tym, że w ciągu kilku dni pojawi się post o najnowszej książce Pauliny Hendel Żniwiarz. Czerwone słońce, której naprawdę nie mogę się doczekać.
Magia w Londynie czuje się jak u siebie w domu, więc i tym razem nie zawodzi i prowadzi nas w przepiękny i jak się okazuje niezwykle groźny świat Jaaru, a w nim odnajdujemy wszystko to, co lubimy w fantastyce – fery, nimfy i jednorożce.
Kate Hallander jest najzwyklejszą nastolatką, która wydaje się być mocno niezadowolona z powodu wysłania jej do szkoły w Londynie. Pod opieką ciotki, którą nie za bardzo lubi, musi przeżywać najbardziej buntowniczy okres w swoim życiu z dala od domu. Przez przypadek trafia do sklepu ezoterycznego i odnajduje magiczną księgę, która odkrywa przed nią zupełnie nowy świat, nowych przyjaciół oraz wyjaśnia kilka niezrozumiałych sytuacji z przeszłości.
Pierwsza część „Kronik Jaaru” jest niezwykle przyjemną książką fantastyczną. Niby w tym temacie już wszystko zostało opisane, a każda nowa książka to w jakiś sposób odgrzewany kotlet, to jednak czyta się ją z dużym zaciekawieniem, głównie z powodu dobrze rozpisanych postaci, humoru i dość szczegółowych opisów ze świata magii. Kate Hallander jest ciekawska, zadziorna i jak na nastolatkę przystało, naiwna, co ma swój urok. Fer Fion to postać bardzo barwna, wprowadza dużo zabawnych sytuacji, ale również jest świetnym przewodnikiem dla Kate po niezwykłościach Jaaru. Czarne charaktery są naprawdę czarne, a fabuła jest tak rozpisana, że będziemy żałować iż skończyła się tak szybko, a na kolejną część jeszcze trochę poczekamy.
„Księga luster” to pozycja obowiązkowa dla młodych fanów fantastyki, tym bardziej, że letni czas sprzyja magicznym przygodom. Na ogromny plus również to, że książka jest pięknie wydana i nawet po przeczytaniu będzie codziennie cieszyć oczy swoją prezencją na półce.
Źródło: https://toreador-nottoread.blogspot.com/2017/10/drugi-harry-potter-kroniki-jaaru-adam.html
Stwierdzenie, że główna bohaterka Kronik Jaaru jest drugim Potterem jest największą wadą powieści, bo sugeruje zupełnie inny typ literatury i w gruncie rzeczy oszukuje czytelnika, że spotka postać równie genialną jak nasz ulubiony czarodziej. Nie ma tak łatwo. Potter jest tylko jeden i nie sądzę, żeby komuś udało się go podrobić w taki sposób, by nie rodził on frustracji i zniesmaczenia oraz nie przypominał nieudolnej próby naśladowania czyichś pomysłów. Można się doszukać podobieństw między Kate a Harrym, ale trzeba przy tym bardziej zagłębić się w treść, bo nie są one widoczne na pierwszym planie, tylko po co?
Kroniki Jaaru mi się podobały, ale podczas lektury cały czas towarzyszył mi duży niedosyt. Czułam, że niektóre rzeczy związane ze światem i jego fizyką mogłyby zostać pogłębione, bo z wielką chęcią dowiedziałabym się więcej na ten temat. A tak to czuję, że nie do końca wykorzystano wszystkie możliwości, jakie krył w sobie Jaar.
Największą zaletą Kronik Jaaru jest klimat, jaki panuje w całej powieści. To opis świata nie tyle fantastycznego, co baśniowego i nieskazitelnego. Każde stworzenie odgrywa w nim jakąś rolę, a wszyscy pracują dla siebie i czerpią z tego radość. Nasuwa mi to porównanie do Alicji w Krainie Czarów nie tylko pod kątem różnorodności opisywanych miejsc i stworów, co także sposobu, w jaki Alicja do nich trafia. To samo dotyczy Łucji i jej drogi poznawania Narnii. Można wrzucić jeszcze w tę kategorię Laurel z serii o wróżkach – Skrzydła Laurel. Sądzę, że Kate szybciej odnalazłaby z tymi bohaterkami wspólny język niż z Harrym. Po połączeniu tego wszystkiego ze sobą będziemy mieć jakieś tam pojęcie, co Adam Faber zaserwował swoim czytelnikom.
Nie czuję się porwana przez magiczny świat Jaaru, ale z drugiej strony z chęcią bym do niego powróciła przy okazji lektury drugiej części. Historia, którą przedstawia Adam Faber funduje miły powrót do dzieciństwa i zapewnia bardzo dobrą rozrywkę w postaci lekkiego „czytadła” na jeden, góra dwa wieczory.
Zapraszam was dziś na pełną magii wycieczkę do enigmatycznego świata Jaaru, gdzie wyobraźnia i dziecięce marzenia ponownie zagoszczą w waszej codzienności.
Kate Hallander jest typową, nie wierzącą w istnienie magii nastolatką, która po rozwodzie rodziców zamieszkała u swojej ciotki w Londynie. Dziewczyna przeżywając okres nastoletniego buntu postanawia sprzeciwić się zakazowi ciotki i udać się do tajemniczego sklepu pełnego czarodziejskich przedmiotów. Ku swojemu zaskoczeniu Kate otrzymuje od właścicielki podejrzanie wyglądająca Księgę Luster, która otwiera przed nią wrota do krainy zamieszkałej przez magiczne stworzenia.
„Jeżeli mu się podobasz, żadna magia nie będzie potrzebna,a jeśli się nie podobasz, magia nie pomoże.”
Debiutancka powieść Adama Fabera to niezwykle ciekawa, pełna magii i humoru historia łącząca ze sobą elementy baśni i literatury z gatunku YA. Autor w prosty i przyjemny sposób przenosi czytelnika do krainy zwanej Jaarem, gdzie może poznać wiele ciekawych stworzeń oraz magicznych artefaktów. A przedstawiona tu akcja pomimo powolnego tempa jest na tyle intrygująca, że nie traci ani trochę na odbiorze i czyta się ją z nieskrywaną przyjemnością.
Jedynym nie pasującym mi mankamentem „Księgi Luster” byli bohaterowie. Moim zdaniem zostali oni troszkę za słabo zarysowani. Niewiele możemy powiedzieć na temat ich wyglądu czy cech charakterystycznych. Tak naprawdę najbardziej wyeksponowaną cechą Kate i Fiona był niewiarygodny dar do pakowania się w tarapaty. Ta dwójka tworzy naprawdę wybuchową parę, która bez wątpienia wiele nabroi oraz na długo zostanie w pamięć.
Nie rozumiem tylko tego porównania naszej młodej bohaterki do Harrego Pottera. Jako jego anty-fanka przyznam, że zniechęcają mnie takie rekomendacje. Tym bardziej jeśli nie mają głębszego uzasadnienia, tak jak w przypadku „Kronik Jaaru”. Jedyne co tak naprawdę łączy Kate z Potterem jest fakt obcowania z magią oraz Londyn jako miejsce akcji. Nic więcej.
Nie byłabym chyba sobą gdybym nie wspomniała o szacie graficznej. Okładka jest naprawdę wyjątkowo piękna. Idealnie odwzorowuje klimat zawarty w książce. Już na pierwszy rzut okiem widać, że jest stylizowana na prawdziwą księgę czarów. Bez wątpienia należy się za nią uznanie Tojko oraz Czwartej Stronie.
„Zamiast pytać, czy jesteś odpowiednia - powiedziała - zapytaj raczej, dlaczego miałabyś nie być.”
Kiedy wydawać by się mogło, że w fantastyce nie można stworzyć już niczego nowego wtedy pojawia się Adam Faber z „Księgą luster” i pozytywnie nas zaskakuje. „Kroniki Jaaru” to obowiązkowa lektura dla każdego młodego fana fantastyki.
Gorąco polecam!
Aleksandra
Wszystkie cytaty pochodzą z książki „Księga Luster” autorstwa Adama Fabera.
Szukaj mnie na:
http://tygrysica.tumblr.com/
https://www.instagram.com/tygrysicaa/
"Księga Luster" jest przepięknie wydaną pozycją, stylizowaną na prawdziwą księgę. Jej wygląd sprawia, że podczas czytania odbiorca może poczuć się jak prawdziwy czarodziej czy inna istota z magicznego świata. Oprawa graficzna okazała się absolutnym strzałem w dziesiątkę! A co z treścią? Wielu czytelników zarzuciło autorowi to, że stworzył tylko podróbkę Harry'ego Pottera. Chciałabym w swojej recenzji przede wszystkim obalić ten mit. "Księga Luster" posiada kilka elementów wspólnych z HP, ale nie popadajmy w paranoję. Styl pisania Adama Fabera znacznie różni się od tego, który znamy z serii o młodym czarodzieju. Zachowanie głównej bohaterki podczas odkrywania kolejnych tajemnic świata Jaaru również wygląda zupełnie inaczej niż zachowanie Harry'ego w tej samej sytuacji. Mogłabym wymienić jeszcze mnóstwo różnic, ale przecież nie o to tu chodzi. Chcę Was tylko zapewnić, że "Kroniki Jaaru" nie są podróbką HP! Świat Jaaru jest pełen magii, wyjątkowych istot i wspaniałych miejsc. Adam Faber stworzył klimat, który spodobał mi się od samego początku. Przyznaję jednak, że książka może nie zainteresować starszych czytelników ze względu na bajkowość, niewiarygodne wydarzenia oraz młodych wiekiem bohaterów. Ale młodsi czytelnicy lub osoby, które tak jak ja, chcą odkryć świat magii inny niż ten wykreowany przez J.K. Rowling, będą zadowoleni. Czytając tę książkę odniosłam wrażenie, że autor naprawdę wierzy w Jaar. Być może nie dosłownie, ponieważ wszystko można odczytać jako metaforę i doszukiwać się drugiego dna. Nie myślcie, że przesadzam... Po prostu "Księga Luster" przypadła mi do gustu. :) Kate jest przesympatyczną bohaterką, którą bez problemu można obdarzyć sympatią. Kiedy w jej życiu zaczynają dziać się dziwne rzeczy, które są ewidentnie magiczne, Kate nie popada w paranoję. Bardzo mi się to podobało, ponieważ jest to dowód na to, że dziewczyna nie działa pod wpływem emocji i woli najpierw chłodno ocenić sytuację, spróbować, a dopiero potem podsumować i wyciągnąć wnioski. Kolejnym atutem książki jest wszechobecny humor. Niejednokrotnie miałam uśmiech na twarzy czytając o tym, co Kate w danej chwili sobie myślała albo nawet co wypowiedziała na głos. Bardzo duży plus! :) Podsumowując, polecam "Księgę Luster" tym osobom, które chcą wejść do świata magii, jakiego dotąd jeszcze nie było. Moim zdaniem Adam Faber stworzył ciekawą, ciepłą opowieść, którą można odczytać na kilka sposobów. Książka ta przypomniała mi o czasach, kiedy poznawałam uniwersum HP. Tym razem mamy Jaar, który zauroczy niejednego odbiorcę. Polecam i czekam na Wasze opinie. :)
www.mybooksharmony.blogspot.com
Kate to niczym niewyróżniająca się nastolatka mieszkająca wraz z ciocią Hilleną w Londynie. Dziewczyna ma jedną najbliższą przyjaciółkę Mel, z którą spędza większość czasu w szkole, jak i poza nią. Życie Kate zaczyna zmieniać się w momencie, gdy trafia do tajemniczego sklepu Pani Selene i to właśnie od niej otrzymuje magiczną Księgę z zaklęciami. W tym samym czasie w szkole pojawia się Jonathan, chłopak który bardzo podoba się Kate, dlatego postanawia skorzystać z właściwości Księgi i rzucić urok miłosny na Jonathana, niestety z marnym skutkiem.
Rozdziały opowiadające o życiu nastolatki przeplatają się z historią Fiona, który jest ferem, czyli istotą mieszkającą w bajkowej krainie jaką jest Elphame, znajdująca się w Jaarze. Poznajemy Fiona w momencie, w którym kłóci się rodzicami i ucieka z domu, aby odnaleźć przypisaną mu czarownice. To właśnie połączenie między ferami, a czarownicami sprawia, że baśniowy świat Jaaru spotyka się ze światem ludzi. Losy naszych bohaterów łączą się w momencie, gdy Kate przypadkowo przenosi się do Jaaru, gdzie poznaje fery, jednorożce, oraz nieprzyjazne likantusy.
Kroniki Jaaru to książka, której akcja nie toczy się bardzo dynamicznie, co było dla mnie trochę na minus, bo spodziewałam się że bohaterkę spotka o wiele więcej przygód. Jednak to co mnie w niej najbardziej zachwyciło to oryginalność i opisy stworzonego przez autora świata. Dawno nie czytałam książki, która tak wiele miejsca pozostawia wyobraźni, magiczne i kolorowe opisy Krainy Elphame były zachwycające, moment w którym nasza bohaterka pierwszy raz się tam znalazła jest również momentem, w którym czytelnik uzmysławia sobie jak dokładnie wygląda Jaar i może poczuć się jakby szedł ramię w ramię z Kate i Fionem.
Wydawnictwo pozwoliło sobie na porównanie Kronik Jaaru do historii Harrego Pottera, szczerze powiedziawszy, gdybym wcześniej nie czytała opisu książki, podczas jej czytania o Harrym Potterze, w ogóle bym nie pomyślała. Jednak mając gdzieś z tyłu głowy to porównanie, starałam się znaleźć podobieństwa między tymi dwiema historiami i oto główne z nich:
Kate mieszka z ciocią w Londynie (jednak jej rodzice żyją)
w Kronikach Jaaru, również pojawia się magiczny kamień, znajdujący się w sklepie Pani Selene, który może wziąć wyłącznie, ktoś kto nie ma zamiaru użyć go dla własnej korzyści
oczywiście Kate, podobnie jak Harry nie ma pojęcia o istnieniu świata czarodziei i czarownic
Czy powyższe podobieństwa sprawiają, że Kroniki Jaaru są polską wersją Harrego Pottera? Moim zdaniem NIE! Ale to dobrze! Bo historie stworzoną przez J.K. Rowling już przecież wszyscy znamy i cieszę się, że Adam Faber w swojej debiutanckiej powieści stworzył zupełnie inny, nieznany mi świat. Oczywiście osoby kochające i czytające wiele baśni, mogą doszukiwać się innych porównań do znanych nam historii, jednak ja się na tym nie skupiałam, dlatego świat Jaaru był dla mnie wyjątkowy.
Tak jak wcześniej wspomniałam brakowało mi w Kronikach Jaaru dynamicznej akcji, jednak jak na debiut i tak uważam, że autor poradził sobie bardzo dobrze. Ten tom potraktowałam jako pewien wstęp, bo o samych czarach i życiu czarownic, uzyskujemy tutaj bardzo ogólne informacje. Mam nadzieje że braki, które dostrzegłam w tej części, zostaną nadrobione w II tomie, który bardzo chętnie przeczytam.
Książkę polecam przede wszystkim młodszym czytelnikom, ale..! Ja mam 26 lat i czasem lubię przeczytać coś lekkiego i baśniowego, dlatego Kroniki Jaaru polecam również osobom, które chcą odnaleźć w sobie dziecięcą radość i urozmaicić swoje szare jesienne wieczory 💛💚💙💜
„Gdyby Harry Potter był dziewczyną,
nazywałby się Kate Hallander.”
Wszyscy, którzy mnie znają, wiedzą, że nie można skuteczniej zachęcić mnie do przeczytania nowej książki niż wspominając, że przypomina Harry’ego Pottera. „Harry Potter i Kamień Filozoficzny” jest pierwszą przeczytaną przeze mnie w całości książką na własną rękę (i to jeszcze zanim poszłam do szkoły), skradł moje serce, i żadna inna pozycja nie zastąpiła tego wyjątkowego miejsca. Sięgając więc po „Kronikę Jaaru. Księgę luster” miałam nadzieję, że ta książka okaże się równie dobra, jeśli nie lepsza.
„- Jeśli chodzi o ten sklep, to… - Chciała
dokończyć, mówiąc „jeszcze o tym pogadamy”
ale ciotka miała własny pomysł na to zdanie.
- To nie ma w nim nic ciekawego – oznajmiła (…).”
Kate jest zwykłą nastolatką – a tak przynajmniej mogłoby się wydawać. Mieszka u ciotki, zgodnie
z życzeniem ojca chodzi do jednej z najlepszych szkół, przeżywa zauroczenie napotkanym chłopakiem i w zasadzie mogłoby się wydawać, że jej życie nie może być bardziej przyziemne. Nietrudno się jednak domyślić, że jest to tylko ułuda – ojciec i ciotka przez lata ukrywali przed nastolatką, że posiada magiczne moce i że powinna odbyć stosowne wykształcenie. Nadchodzi jednak dzień, w którym zmienia się wszystko – i chociaż brzmi to patetycznie, nic nie jest już takie samo.
Fion, fer, poszukuje swojej czarownicy, nie przejmując się kpinami swojej rodziny. W końcu, po kłótni z ojcem, wyrusza na jej poszukiwanie, nie chcąc już dłużej czekać. Przystaje na propozycję pomocy nimfy Erato, ignorując wewnętrzny głos, który mówi mu, że właściwie to nie powinien jej ufać, bo nie doprowadzi to do niczego dobrego.
Jawis, jednorożec, jest nieakceptowany przez całe stado. Szuka swojego miejsca na świecie i chce je znaleźć za wszelką cenę, nie jest to jednak tak łatwe, jak mogłoby się wydawać, bo gdy staje twarzą
w twarz ze swoim przeznaczeniem, ucieka. A gdy orientuje się, co może osiągnąć, jest już za późno.
„ – Ty? – spytała Kate. – Twój pan nie będzie
chyba zadowolony z tego powodu, prawda?
Erato zmrużyła nienawistne oczy.
- Mądry służy samemu sobie.”
W tle dookoła Jaaru, dookoła istniejącego równolegle do świata ludzi, zbliża się ogromne zagrożenia. Dawne konflikty odżywają, społeczeństwo tego świata już sobie nie ufa, nikt zdaje się nie rozumieć, że aby dać sobie radę, trzeba czasem przezwyciężyć swoje uprzedzenia. Tajemnicze pojawienie się Kate Hallander i to, że nic nie wie, niczego nie ułatwia – a już na pewno nie fakt, że w dziewczynie znajduje się tajemniczy i pradawny kamień, który wybrał ją na swoją opiekunkę.
„- Co to za kamień? – zapytała (…).
- Nie musisz tego wiedzieć. Kiedy dostanę
kamień, ty będziesz już martwa.”
W podsumowaniu już na wstępie muszę obalić tezę, jakoby Kate Hallander jest damską wersją Harry’ego Pottera. Nie. Nie jest – i nigdy nie będzie. Moja opinia może być spowodowana tym, że seria HP ma moje serce, natomiast nie mogę zestawić tych dwóch książek ze względu na ich podobieństwa. „Kroniki” są książką, którą warto przeczytać, jest to lektura lekka, której przeczytanie idzie dość szybko. Dość szybko, bo jak dla mnie pewne opisy były przydługie i pewne wątki – mimo że książkę już skończyłam – pozostają dla mnie niejasne.
Czy sięgnę po kolejny tom? Z całą pewnością tak. Nie lubię zaczynać jakiejś serii i jej nie kończyć. Natomiast z przykrością muszę opisać tą książkę jako jedną z tych, które przeczytam, odłożę na półkę
i wkrótce o niej zapomnę.
„Na krótki moment czas zatrzymał się ponownie,
by po chwili ruszyć i nigdy już nie zostać zatrzymanym.
Wyschnięta ręka w sarkofagu poruszyła się.”
Coraz częściej pisarze zajmują się tematami fantasy i niestety przez to wszystko wydaje się nam znajome, tematy się powtarzają. Z jednej strony Adam Faber dokładnie tak zrobi, ale z drugiej widać, że wybrał tylko trzon historii, inne wydarzenia potoczyły się jednak zupełnie inaczej. Może nie porównywałabym głównej bohaterki do Harry'ego Pottera, bo główna bohaterka jest inna niż on, wiele wspólnego ze sobą nie mają. Wiem także, że wielu z nas dalej czeka na list z Hogwartu, ale Jaar wydaje się być równie interesującą lokalizacją do zwiedzania. Zanurzenie się w tym świecie sprawi, że nie zapomnicie o nim zbyt szybko. Autor chciał zabrać nas w magiczną podróż i udało mu się, choć parę rzeczy mi się nie podobało.
Kate Hallander to tylko zwykła nastolatka, która mieszka z ciotką w Londynie, a może tylko tak się jej wydaje? Jak na swój wiek jest niestety niezwykle dziecinna, co mam nadzieję się kiedyś zmieni. Nie wiemy dużo o jej przeszłości, kilka ciekawych faktów dowiadujemy się w późniejszych rozdziałach, ale nie ma w niej niczego, co niestety mogłoby sprawić, że ją polubię. Jedna scena, która dla mnie wydaje się być ważna pokazuje, że dziewczyna obdarza wszystkich swoją przyjaźnią i nie łatwo jest się jej pogodzić ze stratą. W tamtej chwili była też dość uparta i cieszę się, że nie zachowała się inaczej, prawdopodobnie znienawidziłabym ją. Kolejną dziwną rzeczą w tej dziewczynie jest zauroczenie się w Jonathanie, chłopaku, którego poznała parę dni temu i nie może o nim myśleć. Kiedy przez dziwne wydarzenia trafia do Jaaru nie wydaje się być z tym pogodzona, jakby nie mogła uwierzyć, że to wszystko dzieję się naprawdę. Bywa nierozsądna i naprawdę nie potrafi pogodzić się z tym, że coś nie idzie po jej myśli. Wydaje mi się, że nad tą postacią autor musi trochę popracować, by było jeszcze lepiej.
Fion jak napisane zostało na okładce jest ferem - magicznym stworzeniem, które mieszka w Jaarze i czeka na połączenie ze swoją czarodziejką. Jest zafascynowany magią, przez co robi wiele głupich rzeczy. Wydawać nam się może, że jest czarną owcą w rodzinę, co udowadnia nam na początku, gdy nagle ucieka z domu. Niestety jego kolejne decyzje są bezmyślne, ale z drugiej strony potrafimy zrozumieć dlaczego je podjął i jest nam go żal - pragnie tylko pokazać, że nie jest nieudacznikiem i potrafi sobie poradzić. W późniejszych rozdziałach zostaje nauczycielem dla swojej czarownicy, choć sam nie potrafi na nią zapanować. Podobała mi się jednak relacja, która się między nimi utworzyła, bowiem w kolejnych częściach będzie zapewne pokazywana jeszcze lepiej i już nie mogę się tego doczekać.
Postacią, która dla mnie wydawała się najciekawsza jest Jawis, przeuroczy jednorożec, którego było za mało w całej książce. Nie jest jak każdy jednorożec, bowiem inni jak widać się z niego naśmiewają, ale nie jest zbyt pokazany w książce, by poznać go bardziej i to mi się nie podobało. Dla mnie to była najlepsza postać w całej tej historii, a pojawia się może w ośmiu rozdziałach, co jest wielką stratą. Z początku nie jest zbyt odważny, ale zmienia się to w ważnych wydarzeniach, a jego spokój, w niektórych chwilach potrafił przerażać.
Cała fabuła tej opowieści nie jest nudna, bowiem poznajemy powoli Jaar, dowiadujemy się wiele ciekawych rzeczy (czasami aż za bardzo wielu), możemy go podziwiać i podoba nam się to. Poznajemy też wroga tej historii, bo zawsze musi być jakaś zła postać, ale nie rozumiemy jej ambicji, nie przeszkadza nam to, o ile będzie się to działo tylko w pierwszej części, gdyż w kolejnych antagonista powinien mieć jakiś cel, a nie spełniać zadanie innych. Domyślam się nawet kto będzie naszym przyszłym wrogiem i z chęcią zobaczę jak to wszystko się rozwinie. Być może zmieniłabym w tej książce parę rzeczy, ale ogólnie nie jest zła. Myślę, że wielu z Was może się spodobać ta opowieść i mam taką nadzieję. Od następnej części jednak oczekuję trochę więcej.
Recenzja z bloga: zatraceni w kartkach
Polska fantastyka przekracza swoje standardy i wprowadza nas na całkiem nowe, sympatyczne pole doznań.
Gdzie podział się stereotyp, że jak książka z Polski to słaba? Coraz częściej sięgam po naszą literaturę i coraz częściej otwieram szeroko buzię, bo nie mogę się nadziwić, jak dobrych mamy pisarzy, a tak mało popularnych…
Kate jest zwykłą dziewczyną, która pewnego dnia postanawia wybrać się do sklepu. Nie wie, że sprzedają tam prawdziwe, magiczne artefakty. Dostaje Księgę Luster i rzuciła swoje pierwsze zaklęcie. Już nic nie będzie dla niej takie samo…
Fion, czyli drugi główny bohater, jest ferem. Kim jest fer? Jest to magiczne stworzenie przypominające człowieka, jednak w wersji mini. Autor zaznaczył, że te stworzenia, to tak naprawdę nie mające jak przetłumaczyć się stworzenia z mitologii germańskiej. W sumie to takie wróżki jak Dzwoneczek czy Dobra wróżka z Kopciuszka.
Chcecie wiedzieć co łączy bohaterów?
Fion pokłócił się z rodzicami i postanowił uciec z domu i odnaleźć swoją czarownicę. A mówiąc bardziej zrozumiale- do każdego fera przypisana jest czarownica. Obie istoty urodziły się pod tym samym niebem i to daje początek ich więzi. Z czasem się odnajdują i ich losy wiążą się na zawsze. Zadaniem Fera w tym „związku” jest uczyć i szkolić czarownice w jej zdolnościach magicznych.
Może na początku trochę ponarzekam, ale tylko chwilowo XD
Nie podoba mi się porównanie. Moim zdaniem, każdy autor i każdy bohater książkowy jest inny. W związku z tym, nie należy porównywać ich do siebie, chyba że zrobią to czytelnicy już po premierze.
Oprócz tego zastanawiało mnie czemu autor sięgnął po nie polskie imiona, skoro sam pochodzi z tego kraju. Tak samo z Kate, czemu mieszka w Anglii a nie Polsce? Anglia wydaje się autorowi bardziej magiczna?
Doskonale wiecie, że nie lubię twardych okładek, ale w tej książce mi to nie przeszkadzało! Wręcz przeciwnie. Wygodniej się ją trzymało i strach przed złamaniem grzbietu był mniejszy :P
Świat wymyślony przez Adama Fabera jest bardzo interesujący i ciekawy. Połączył on Hard fantasy i life fantasy. Bardzo ciekawy sposób.
Moim ulubionym bohaterem jest ( i to chyba nikogo, kto przeczytał kroniki Jaaru nie zdziwi) Jarwis. Ten cudowny jednorożec wniósł w książkę dużo humoru i mądrości ^^ Postać ta jest bardzo, bardzo, bardzo barwna i niesamowita! Każdy fragment książki gdzie pojawił się Jarwis, był świetny ;)
Oczywiście jak w większości książek pojawiają się też tu postacie negatywne, tak zwane czarne charaktery. Każdy kibicuje komu chce, każdy pokocha przynajmniej jednego bohatera, nie ważne czy dobrego, czy złego. Każdy choć na chwilę pokocha „Kroniki Jaaru” zatracając się w historii Kate i Fiona.
Podsumowując.
„Kroniki Jaaru” były dla mnie powrotem do odstawionej fantastyki. Jak zauważyliście, ostatnio sięgam głównie po kryminały i obyczajówki. Teraz odstąpiłem od tego i przeniosłem się wraz z Kate do świata, o którym mam nadzieję jeszcze przeczytać.
W mojej ocenie książka uzyskuje 10/10 pkt. Wielkie brawa dla Adama Fabera, Tojko i Czwartej Strony za ten cudowny owoc ich współpracy!
Tak dobrze wydanej powieści fantastycznej już dawno nie widziałem. Okładka jest niesamowitym doznaniem estetycznym – bardzo klimatyczna, wyważona i obiecującą czytelnikowi ciekawą książkę. A poprószona brokatem wygląda jeszcze bardziej magicznie, naprawdę ciężko oderwać od niej wzrok. Ale wspaniała szata graficzna to chyba jedyne, co mnie w „Księdze Luster" zachwyciło, bo jeśli chodzi o to, co kryje się w środku, nie można powiedzieć zbyt wiele dobrego. To nieudana powieść fantastyczna, której nikomu nie polecam.
Dlaczego nie polecam? Dowiedz się: http://recenzjeoptymisty.blogspot.com/2017/08/gdyby-harry-potter-by-jak-kate.html
Przepadłam w świecie Kate i jestem zachwycona każdą kolejną częścią. Księga Luster jest tak naprawdę prowadzeniem i początkiem przygód Kate, więc akcja nie jest wartka, a większość zajmują opisy. Chociaż nie poznajemy dokładnie jak wygląda bohaterka fizycznie, czytamy tylko o jej garderobie – myślę, że to zabieg specjalny. Seria dedykowana jest nastolatkom, pozwoli się im łatwiej utożsamić i porwać tej historii jeśli każdy sam będzie sobie tworzył postać Kate. Natomiast reszta miejsc i postaci jest niezwykle plastycznie przedstawiona. Cały Jaar, Dery, Jednorożce i inne występujące stworzenia są namalowane słowem.
Bardzo podoba mi się charakter Kate, jest jak żywy organizm, niczym nie odbiega od realnych nastolatków. Wścieka się na ciotkę, ma swoje sekrety i pierwsze zauroczenia, a pod tym płaszczykiem kryje się wrażliwa i bardzo przestraszona młoda kobietka. Sądzę, że młodzi czytelnicy odnajdą w jej zachowaniu siebie. Każdy z nas przechodził etap, kiedy chciało się być dorosłym, a rodzice tylko w tym przeszkadzali.
Adam Faber tworzy realny świat, do którego dokłada alternatywną rzeczywistość. Bardzo podoba mi się w Jarze. Jest kolorowo, każde stworzenia mają swoje osobne światy i starają się nie wchodzić sobie w drogę. Z drugiej strony potrafią się jednoczyć i ramię w ramię ze sobą współpracować. Myślę, że autor dał nam coś za czym będziemy tęsknić i liczyć, że ta kraina gdzieś naprawdę istnieje. Magia jest namacalna. Dialogi są na bardzo dobrym poziomie, nie czuć sztuczności i jakiejś niezrozumiałej abstrakcji.
Żeby było jasne, nie oczekuję po tej serii kwiecistego języka, wielopoziomowej budowy postaci oraz logicznych zachowań czy bardzo spójnych wątków. To książka dla nastolatków i tak to rozpatruję, nie szukam drugiego dnia, nie rozkładam akcji na części pierwsze. Kate ma stać się przyjaciółka czytelników i jej się to udaje. Ona może krzyczeć, złościć się o coś w sposób nielogiczny i eskalować swoją złość. Takie są nastolatki, nieobliczalne, złośliwe i bardzo emocjonalne.
Jeszcze jedno, ja uwielbiam to wydanie. Jest po prostu przepiękne.
Księga Luster to pierwszy tom serii Kroniki Jaaru, która opowiada o losach nastoletniej czarownicy Kate. Ten tom to wprowadzenie do magicznego świata Jaaru, czarowic i ferów oraz innych zaczarowanych stworzeń. Myślę, że fani Harrego Pottera oraz innych książek o podobnej tematyce powinni być zainteresowani. Jest to książka polecana młodzieży, w końcu główna bohaterka ma siedemnaście lat - ale nie sugerujcie się tym. Ja jestem tego najlepszym przykładem.
Kate Hallander mieszka w Londynie ze swoją ciotką Hilleną, wiedzie zwykłe życie nastolatki. Pewnego dnia wszystko zmienia się diametralnie, kiedy dostaje od znajomej ciotki Księgę Luster. Kate odkrywa, że poza światem który zna, istnieje również magiczna kraina Jaaru, natomiast ona sama (i nie tylko!) jest czarownicą. Wszystko byłoby dobrze, jednak nie zdąży nawet pogodzić się w tą myślą, ponieważ zostaje wciągnięta w wir niebezpiecznych wydarzeń. Jako niedoświadczona wiedźma będzie musiała zdać się na swoje wrodzone umiejętności, o których do niedawna nie miała pojęcia. Jakże żałuje, że nikt z bliskich wcześniej nie wyznał jej prawdy! W innych magicznych rodzinach dzieci szkolą się na czarodziejów od małego, a ona będzie miała naprawdę niewiele czasu aby nadrobić zaległości. Zło bowiem czyha za rogiem i obrało sobie ją za cel.
Kate zdecydowanie da się lubić. Nie jest jakąś głupią gąską, ma wiele sprytu i przede wszystkim odwagi. Nagle wszystko zwala jej się na głowę, ale nie poddaje się i stawia temu wyzwaniu czoła. W książce poznajemy również jej fera - Fiona, który jest przewodnikiem naszej czarownicy po cudownych zakamarkach Jaaru. Zdecydowanie ta kraina zachwyca! Fery i ferinie to jej mieszkańcy, ale również można spokać tu niezwykłe zwierzęta, takie jak jednorożce, a także niebezpieczne namhajdy w postaci likantusów. Jednak prawdziwe niebezpieczeństwo ma tak naprawdę ludzką, tudzież elfią twarz. Erato, podstępna elfka, szykuje zasadzkę na młodę wiedźmę. Rozpoczyna się walka na śmierć i życie...
Księgę Luster czyta się przyjemnie, zatapiamy się w magicznej krainie po same uszy i trudno się oderwać. Bardzo polubiłam większość postaci, mam nadzieję, że dowiem się o nich więcej w kolejnych tomach. Miło spędza się czas w towarzystwie Kate i Fiona w krainie Jaaru! www.czytampierwszy.pl
Szczerze? Gdyby Harry Potter był dziewczyną na pewno nie był by Kate Hallander... Rozumiem, że bycie początkującą wiedźmą nie jest łatwe, szczególnie gdy jest się nastolatką, która zamiast rozumem kieruje się emocjami, no ale serio? Postać Kate strasznie mnie irytuje. Niedorzeczy
staje się dla mnie moment gdy Kate odkrywa krainę Jaaru. Wszystko dzieje się za sprawą miłosnego zklęcia, które postanawia rzucić na swojego crusha. Ah te nastoletnie zauroczenia. Gdybym cofnęła się z tą książką jakieś o jakieś 10 lat myślę, że wtedy zasługiwałaby na miano
fantasycznej książki. Ze względu na wiek bohaterki, jej sposobu bycia i wartości jakimi się na codzień kieruje, książka staje się odpowiednia zdecydowanie dla młodszych czytelników. Pochwała należy się w dużej mierze za świat wykreowany przez autora. Magiczna kraina
Jaaru uwodzi czytelnika. Jest wypełniona po brzegi magią a także magicznymi istotami. Poznajemy tam lud Ferów - skrzydlatych przyjaciół wiedźm, jednorożce o magicznych zdolnościach a także zło występujące pod postacią nimfy Erato. Warto zwrócić uwagę, iż nasza bohatera nie od razu jest gotowa przyjąć na siebie ciężar ufundowany przez los. Nie przyjmuje do wiadomości, że posiada jakąś magiczną moc i jedyne o czym marzy to powrót do domu. Doceniam to bo w końcu ile można czytać o bohaterkach, które z dnia na dzień ratują nieznay do tąd świat. Intryguje mnie natomiast postać naszego crusha - Jonathana. Tajemniczy przystojniak pracujący w sklepie z magicznymi przedmiotami - brzmi naprawdę kusząco. Jeśli chodzi o Fiona - skrzydlatego faera z Jaaru - jest to postać, którą polubiłam najbardziej. Mimo przeciwności i ciągłym kłodom rzucanym mu pod nogi, stara się pokazać, że potrafi dobrze władać magią i nie jest już niezdarnym dzieckiem. Szanuję jego wolę walki i to że się niepoddaje. Całościowo Księga luster jest w miare przystępną książką adresowaną do młodego czytelnika. Świetnie wykreowany świat magiczny wciąga i pozwala czytelnikowi poczuć się jego częścią. Czy polecam ten tytuł? Nie jeśli oczekujesz od książki głębi i bohaterów twardo stąpających po ziemi. Tak jeśli liczysz na irracjonalą przygodę, pełną magii i niespodzianek fundowanych przez nastoletnich bohaterów.
Niby nie ocenia się książki po okładce, ale patrząc na tę, aż nie można doczekać się, aby przekonać się, co kryje wnętrze i czy historia jest tak samo dobra jak okładka.
Główną bohaterką książki jest Kate, która jest typową nastolatką mieszkającą u swojej ciotki. Pewnego dnia poznaje Jonathana, na którego postanawia rzucić miłosny czar, który jednak nie do końca się udaje. Jonathan, zamiast zakochać się w Kate, obdarza uczuciem jej koleżankę. W którymś momencie główna bohaterka trafia do Jaaru, magicznej krainy zamieszkałej przez wiele niezwykłych istot. Tam poznaje Fiona, który okazuje się jej ferem. Międzyczasie ze sklepu znajomej ciotki ginie potężny kamień, którego pożąda zła Erato i jej kompani. Czy Kate da sobie radę z wszystkimi przeciwnościami? Tego już każdy musi przekonać się sam, sięgając po książkę.
W opisie można przeczytać: "Gdyby Harry Potter był dziewczyną, nazywałby się Kate Hallander!" Jednak do Harry'ego bym tej książki nie porównywała. Co prawda są w niej czary, magiczne istoty i tajemnica, lecz nie do końca jest to klimat jak w Hogwarcie.
Książka nie była zła, ale spodziewałam się czegoś dużo lepszego po takim porównaniu i takiej pięknej okładce. Kroniki czytało się szybko, nie było niepotrzebnej dłużyzny, zbyt długich opisów. Można było polubić bohaterów. Szkoda tylko, że sytuacja z "ukochanym" głównej bohaterki nie została jakoś bardziej rozwinięta, może w kolejnym tomie sytuacja trochę się wyjaśni. Koniec końców książkę oceniam na plus i z chęcią przekonam się co, będzie działo się w kolejnych częściach.
Książkę odebrałam za punkty w portalu Czytam Pierwszy.
Gdyby Harry Potter był dziewczyną, nazywałby się Kate Hallander! A gdyby babcia miała wąsy, to by była dziadkiem. Tyle z tego porównania. Już widzę, jak Harry szykuje eliksirek na poderwanie laseczki. Aż Snape się w grobie przewraca na samą myśl. Książka Adama Fabera to potwornie słaba opowiastka o niczym. Główna bohaterka jest okropnie infantylna i denerwująca, do tego płytka bardziej niż woda w szklance; najbardziej to widać chyba w lustrze pragnień (swoją drogą, ładna kradzież pomysłu - Ain Eingarp? Gdzieś to już widzieliśmy?), gdzie pragnieniami Kate jest nowa torebka od jakiegoś projektanta. Cudo.
Świat Jaaru może byłby ciekawszy, gdyby nie był tak potraktowany po łebkach. To, że bohaterka jest amebą umysłową, nie oznacza, że czytelnik również nie chce dowiedzieć się czegoś więcej o nowym świecie.
Dodatkowo wszystko opisane jest w strasznie toporny sposób; nie ma żadnych zagadek, domysłów, czegoś, co po prostu by nas zaciekawiło. Książka ma około 400 stron, napisana jest bardzo dużą czcionką, a jednak czytanie jej to męka.
Jedyne plusy, jakie w niej odkryłam to przecudowne wydanie - okładka zachwyca oraz jakiś tam pomysł na nową kreację świata. Mimo wszystko cały pomysł został dogłębnie spartaczony. Raczej nie sięgnę po kolejne tomy, bo w ogóle nie obchodzi mnie, co stanie się z bohaterami.
Tak niezwykłej szkoły nie było od czasów Hogwartu. Aby dostać się do Spookademii, trzeba odwiedzić galerię duchów, przepłynąć tajemnicze Jezioro Bezimienne...
Los rodziny Bies został przypieczętowany. Bum! Doszło do morderstwa Maximiliana de Gousse'a, popularnego w kręgach magicznych czarownika. Czy za tę zbrodnię...
Przeczytane:2023-09-15, Ocena: 4, Przeczytałam,
Kroniki Jaaru. Księga luster.
Brałam się za tą książkę chcąc pokonać mały zastój czytelniczy i powieść podziałała idealnie. Historia opowiada o młodej dziewczynie która wiedzie normalne nastoletnie życie, niestety do pewnego czasu. Gdy któregoś dnia udaje się to nietypowego sklepu, dostaje w nim Księge Luster od której wszystko się zaczyna. Kate, bo tak ma na imię główna bohaterka, trafia do magicznej krainy. Na pierwszy rzut oka, wszystko wydaje się piękne, lecz prawdziwe kłopoty dopiero nadviągają. Ta książka naprawde mnie odprężyła i pochłonęła. Wspaniała kraina pełna niesamowitych stworzeń, a do tego niebezpieczeństwo i tajemnica, wszystko napisane lekko i przyjemnie. Czyta ją się nadwyraz szybko i mimo, że wiele się dzieje, nie czuje się przytłuczenia, a wręcz chce się więcej. Super pozycja, nie tylko dla młodszych odbiorców.