Młoda księżniczka musi upomnieć się o tron i stoczyć bój z potężną czarownicą w decydującej rozgrywce między światłością a mrokiem.
Kelsea dorastała w ukryciu, z dala od królewskiej twierdzy, i niewiele wie o straszliwej przeszłości Tearlingu. Jej przodkowie odpłynęli z chylącego się ku upadkowi świata, by stworzyć nowy, wolny od technologii. Jednak społeczeństwo podzieliło się na trzy zastraszone narody oddające hołd czwartemu: potężnemu Mortmesne pod rządami okrutnej Szkarłatnej Królowej.
W dniu dziewiętnastych urodzin Kelsea wyrusza w niebezpieczną podróż do stolicy, gdzie ma zająć należne jej miejsce na tronie Tearlingu. Jednak zło, jakie odkrywa w sercu królestwa, popycha ją ku śmiałemu czynowi, który otwiera Szkarłatnej Królowej drogę do zemsty. Śmiertelnie niebezpieczni przeciwnicy – od skrytobójców po ludzi posługujących się najmroczniejszą magią krwi – snują plany zamordowania dziewczyny. Kelsea dopiero rozpoczyna walkę o ocalenie królestwa. Pełna zagadek, zdrad i niebezpieczeństw droga do jej przeznaczenia jest próbą ognia, z której wyłoni się legenda... lub która doprowadzi do jej upadku.
Wydawnictwo: Galeria Książki
Data wydania: 2015-02-04
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 496
Tytuł oryginału: The Queen of the Tearling
Język oryginału: Angielski
Tłumaczenie: Izabella Mazurek
Ilustracje:Stefan Łaskawiec
Erika Johansen zachwyciła mnie swoją powieścią już od pierwszych stron.
Główna bohaterka dorastała w ukryciu. W dniu dziewiętnastych urodzin Kelsea wyrusza w niebezpieczną podróż, aby zająć należne jej miejsce na tronie Tearlingu. Bohaterka dopiero rozpoczyna o walkę o ocalenie królestwa. Co jakiś czas dowiaduje się wielu rzeczy, o których nie miała pojęcia, gdyż jej przybrani rodzice zataili przed nią wiele faktów. Kelsea nie mogła mniej przypominać swojej matki. Osoba do której tak bardzo chciała się upodobnić okazała się być inna, niż Kelsea myślała.
Powieść mnie oczarowała. Gorąco polecam ją każdemu. Autorka pisze przyjemnym stylem pisania, który łatwo się czyta. Książka po prostu mnie oczarowała i nie mogę się doczekać, aż przeczytam następne części.
Wydawać by się mogło, że każda mała dziewczynka przeżywa w swoim życiu taki okres, kiedy marzy o tym by zostać księżniczką, zamieszkać w wielkim pałacu i przebierać się w kolorowe suknie. Każda oprócz Kelsea, która zrzekłaby się korony i wszelakich dobrodziejstw z nią związanych, aby móc żyć jak zwyczajna dziewczyna. Oddana przez matkę na wychowanie Carli i Barty’emu, spędziła całe swoje dotychczasowe życie w wiejskiej chacie żyjąc w odosobnieniu i przygotowując się do objęcia należnego jej tronu. Nie zdaje sobie tylko sprawy, że kiedy w dniu jej dziewiętnastych urodzin straż królewska zapuka do drzwi chaty rozpocznie się wielkie polowanie, w którym główną nagrodą jest jej głowa.
„Historia jest wszystkim, bo w ludzkiej naturze leży powtarzanie wciąż tych samych błędów. Przeszłość czeka tylko, by wydarzyć się na nowo”
Pozytywne zaskoczenie – tym właśnie jest dla mnie „Królowa Tearlingu”. Przed sięgnięciem po nią miałam przyjemność przeczytać różne recenzję; raz pozytywne raz mieszane, ale nigdy stu procentowo negatywne. Ta rozbieżność zachęciła mnie do jej przeczytania, ale nie robiłam sobie wielkich nadziei. Byłam jednak pewna, że nawet, jeśli fabuła okaże się kiepska chce mieć tą książkę na swojej półce ze względu na piękną, twardą okładkę, która kusiła mnie od pierwszego jej zobaczenia. Miała (ma) w sobie coś takie majestatycznego i zaczarowanego co przyciąga moje oko za każdym razem kiedy przechodzę obok półki, na której się znajduje. Na dodatek całe jej piękno zostało przeniesione do wewnątrz, gdzie każdy rozdział rozpoczynany jest fragmentem pochodzącym z kroniki lub źródeł historycznych wspominających dzieje Tearlingu i potężnej królowej Glynn. Na dodatek ku mojej radości po otwarciu „Królowej Tearlingu” w środku znajdowała się cudowna mapa, którą koniecznie musicie zobaczyć sami!
„Prawdziwego bohatera poznaje się po tym, że najbardziej heroicznych czynów dokonuje w tajemnicy. Nigdy o nich nie słyszymy. A jednak, moi przyjaciele, jakimś cudem o nich wiemy.”
Cieszę się, że zauroczyła mnie na tyle tak okłada, ponieważ książka ta oprócz pięknej szaty graficznej ma również wspaniałe i zaskakujące wnętrze, gdzie autorka przygotowała dla nas wciągającą historię, od której nie będziecie mogli się oderwać, aż do ostatnich stron, opowiadającą o udowadnianiu własnej wartości światu, ale również (przede wszystkim) samemu sobie. Nie brakuje w niej młodzieńczych ideałów, nienawiści, okrucieństwa oraz czających się na każdym kroku intryg i niesprawiedliwości losu. Czeka was krwawa walka między dobrem i złem, kościołem i państwem, Królową Glynn i potęgą zaczarowanego Mortmesne.
Ale „Królowa Tearlingu” to przede wszystkim fantastyczni bohaterowie. Każdemu z nich Johansen stworzyła własną historię bez względu na to czy są dobrzy lub źli, czy grają rolę pierwszoplanową czy drugoplanową, czyniąc ich tym samym bardziej ludzkimi. I to dzięki Erice możecie poznać Buławę i jego zabawnych, a także wiernych po grób strażników królowej, okrutną Szkarłatną Królową i tajemniczego Ducha, którego tożsamość zaraz po tożsamości ojca Kelsea jest największą tajemnicą, a także samą Królową Kelsea, nietypową bohaterkę będącą zwyczajną dziewczyną o przeciętnej urodzie i niezwykłej inteligencji, mająca głowę na karku, która nie boi się podejmować trudnych decyzji.
Wszystko to tworzy doskonałą całość. Jednak tutaj pojawia się pewne pytanie. Skoro jest taka doskonała to skąd te mieszane i częściowo negatywne recenzję? Otóż „Królowa Tearlingu” często jest brana za powieść młodzieżową, przez co trafia do niewłaściwego grona odbiorców gdzie uważana jest za zbyt ciągnącą się lub nudną. Problem polega na tym, że młodzi czytelnicy w książkach młodzieżowych czytanych na co dzień rzadko mają do czynienia z naprawdę dopracowaną fabułą, pełną bogatych opisów przez co uważaj tą historię ą za przesadnie rozległą choć wcale taka nie jest.
Jeśli miałabym wymienić najlepszą książkę jaką ostatnio przeczytałam śmiało powiedziałabym, że to była „Królowa Tearlingu”. Ponieważ znalazłam w niej dosłownie wszystko co uważane jest za kwintesencję tego gatunku. Świetną fabułę, akcję trzymającą w napięciu oraz wspaniałych bohaterów. Po prostu nie można tego przegapić! A ja z niecierpliwością czekam na trzeci tom tej trylogii.
Na koniec dla obecnych i przyszłych fanów mała informacja: otóż cała trylogia doczeka się swojej ekranizacji, a główną rolę ma zagrać (niestety) Emma Watson znana z roli Hermiony w Harrym Potterze.
„- Kim jesteś?
- Jestem powołaną śmiercią Tearlingu.”
Aleksandra
Ps. Dla wszystkich ciekawych – drugi tom jest jeszcze lepszy!
Ps. Czy tylko ja tutaj jestem taką wielką fanką wydawnictwa Galeria Książki? Bo muszę wam powiedzieć, że wydają najlepsze książki świata!
*Wszystkie cytaty pochodzą z recenzowanej książki.
Więcej na
Dobrze pokazuje, jakie dylematy ma władca. Świetne fantasy, lekko się czyta
Ciężko jest wyobrazić sobie sytuację, w której ludzkość osiągnąwszy to, co osiągnęła, nagle cofa się do średniowiecza pod względem technologicznym, a coś takiego próbowała przepchnąć autorka "Królowej Tearlingu". Irracjonalna i niewiarygodna wizja okazała się jednak na tyle ciekawa, że nie rzuciłam jej za pierwszym zamachem w kąt, a nawet skończyłam dość szybko, jak na moje możliwości ostatnimi czasy. Gdyby na półkach biblioteczki młodej królowej nie pojawił się "Harry Potter" i gdyby kapłan nie wspominał o komputerach, byłaby to fenomenalna powieść fantasy osadzona w realiach pseudo średniowiecza. Książka ma w sobie coś elektryzującego, coś, co sprawia, że ciężko się od niej oderwać. Na swój sposób przypominała mi "Zwiadowców" z całą swoją otoczką moralną. Znajdziemy tutaj klasyczny podział na dobro i zło, ale wzbogacony o ludzi dwulicowych i zdrajców. To fenomenalne, że w dzisiejszych czasach nadal tworzy się książki z tak wyraźnie zarysowanym podziałem między tymi dwiema rzeczywistościami moralnymi. Cieszę się, że mogłam się z "Królową Tearlingu" zapoznać i oczywiście sięgnę po kolejne części.
Ksiązka od, której ciężko się oderwać, księżniczka inna niż wszystkie nie szablonowa i to bardzo mi się podobało.
Naprawdę dobra, nienaciągana historia z barwną główną bohaterką. Genialnie przedstawiony świat, pełno mroku, niebezpieczeństwa, przemocy i szachrajstwa. Zgrzyta mi tylko fakt, że czasy, w jakich się znajdujemy są właściwie... przyszłością. Dziwne, że nastąpił taki powrót do królowania, rycerzowania i wszystkich dawnych zwyczajów. Przyzwyczajamy się do dworskiej otoczki i nagle dzieci w komnacie obok czytają Harry'ego Pottera - no coś mi tu bardzo nie pasuje. Reszta książki - same plusy.
EMOCJONUJĄCE ZAKOŃCZENIE BESTSELLEROWEJ TRYLOGII W niespełna rok Kelsea Glynn z niedoświadczonej nastolatki zmieniła się w potężną władczynię. Jako królowa...
Z każdym dniem Kelsea Glynn coraz bardziej oswaja się z rolą władczyni. Kładąc kres zsyłkom niewolników do sąsiedniego Mort, wchodzi w drogę czerpiącej...
Nie zawsze decydujemy sami (...) Kiedy przychodzi pora, wybieramy po prostu to, co najlepsze.
Więcej