Z każdym dniem Kelsea Glynn coraz bardziej oswaja się z rolą władczyni. Kładąc kres zsyłkom niewolników do sąsiedniego Mort, wchodzi w drogę czerpiącej moc z czarnej magii Szkarłatnej Królowej – a ta nie cofnie się przed niczym. Szkarłatna Królowa postanawia wysłać straszliwą armię, by upomnieć się o swoje.
Nic już nie powstrzyma inwazji na Tearling. Lecz gdy mortmesneńskie wojska podchodzą coraz bliżej, Kelsea w tajemniczy sposób udaje się spojrzeć w czasy sprzed Przeprawy i odnaleźć w nich niezwykłą i groźną sojuszniczkę: Lily, która walczy o życie w świecie, w którym już samo bycie kobietą bywa przestępstwem.
Przyszłość Tearlingu – i duszy Kelsea – może zależeć od Lily i kolei jej życia, lecz młoda królowa ma bardzo mało czasu, by dowiedzieć się, jaki los spotkał kobietę.
W kolejnej olśniewającej książce Eriki Johansen wracają doskonale znani czytelnikom bohaterowie – w tym Buława i Szkarłatna Królowa – oraz pojawiają się fascynujący nowi aktorzy, przez co ta niezwykła opowieść o magii, tajemnicach i zawziętej młodej bohaterce zyskuje kolejne ekscytujące wymiary.
Wydawnictwo: Galeria Książki
Data wydania: 2016-03-30
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 386
Tytuł oryginału: The Invasion of the Tearling
Język oryginału: Angielski
Tłumaczenie: Izabella Mazurek
Ilustracje:Stefan Łaskawiec
Technologia jest tylko na tyle skuteczna, na ile skuteczni są ludzie, którzy się nią posługują.
Jest to kontynuacja "Królowej Tearlingu", wciągająca powieść z gatunku fantasy.
Z każdym dniem Kelsea oswaja się z rolą królowej. Kładąc kres zsyłkom niewolników do Mort wchodzi w drogę Szkarłatnej Królowej, która nie cofnie się przed niczym. Jednak, gdy mortmeseńskie wojska zaczynają zbliżać się coraz bardziej Kelsea w tajemniczy sposób zagląda w czasy sprzed Przeprawy i odnajduje w nich niezwykłą sojuszniczkę Lily.
Autorka znakomicie buduje napięcie w powieści. Erika Johansen pisze przyjemnym stylem pisania. Książka całkowicie mnie pochłonęła i nie mogłam się oderwać, aż do ostatniej strony. Jeżeli natomiast chodzi o szatę graficzną powieści to jestem nią zachwycona.
Jestem przekonana, że książka spodoba się każdemu miłośnikowi fantasy. Powieść jest przepełniona niespodziewanymi zwrotami akcji i różnego typu intrygami.
Powieść ukazuje, jak czasem ciężko jest podjąć dobrą decyzję, gdyż wszystko niesie ze sobą konsenkewncje. Opowiada również o władzy. Główna bohaterka jest zdeterminowaną, inteligentną młodą dziewczyną, dla której najważniejszy jest los swojego kraju.
Kelsea wiedziała, że w momencie gdy podjęła decyzję o zaprzestaniu wysyłania ludzi do Mortmesne, podpisała wyrok na Tearling. Nie powstrzymało to jednak młodej Królowej. Gotowa umrzeć dla swojego kraju i ludu, Kelsea musi szybko wymyślić jak obronić Tearling przed nadchodzącymi wojskami mortmesneńskimi i Szkarłatną Królową. Jednak czasu ucieka nieubłaganie…
Kiedy wydawać by się mogło, że nie ma już żadnej nadziei na ocalenie, królewski klejnot przenosi Królową Glynn w czasy sprzed Przeprawy, gdzie poznaje tajemniczą Lily. Czy wizje przeszłości pozwolą Kelsea’sie ocalić Tearling? Czy Szkarłatna Królowa znów zatriumfuje?
„Ból obezwładnia tylko słabych.”
Zakochałam się w „Królowej Tearlingu”, co już zapewne wiecie, bo mówiłam o tym dosłownie WSZĘDZIE. Myślałam, że bardziej już na punkcie książki nie można zwariować, myliłam się. „Inwazja na Tearling” rozłożyła mnie na łopatki. To jedna z tych książek, która pochłonęła mnie bez reszty, a ostatnio nie często zdarza mi się czytać takie. Ba! Z roku na rok jest ich coraz mniej. Ale na szczęście „Inwazja na Tearling” okazała się być jedną z nich.
Śmiało mogę powiedzieć o „Inwazji na Tearling”, że jest lepsza niż jej poprzedniczka. Znacznie lepsza niż można było się spodziewać. To właśnie tutaj, na naszych oczach młoda Królowa Glynn dorasta. Staje się odważną, silną i zdecydowaną Królową, która w żaden sposób nie jest idealizowana. Wręcz przeciwnie! Pozwala Kelsea popełniać błędy. Nawet sporo błędów, często wynikających z jej młodego wieku czy niedoświadczenia w prowadzeniu państwa.
Ale Królowa Glynn to nie jedyna bohaterka „Inwazji na Tearling”, jednak nie będę ich tutaj wymieniać ze względu na sporą ilość. I choć z każdym kolejnym rozdziałem przybywa coraz więcej nowych postaci to nie ma się wrażenia przesytu. Wręcz czynią oni książkę jeszcze bardziej barwną i ciekawą. Odnosi się wrażenie, że są to ludzie po prostu żyjący wśród nas.
Co do samej akcji książki można ją podzielić na dwie odrębne części. Pierwsza toczy się w czasie tytułowej inwazji i opowiada o planowaniu, przygotowaniach oraz samym jej przebiegu. Wszystko to mamy okazję poznać z punktu widzenia Królowej, kościoła, a także zwykłych obywateli, tym samym uzyskując pełen obraz sytuacji.
Druga to wątek Lily, który pozwala Kelsea, a wraz z nią czytelnikowi, poznać losy ludzi sprzed Wielkiej Przeprawy oraz dowiedzieć się dlaczego świat musiał się zmienić o sto osiemdziesiąt stopni. Dodatkowo pozwoliło to głównej bohaterce zrozumieć jak okrutne mogą być konsekwencje zbyt pochopnie podjętych decyzji.
Na początku wprowadzenie tego wątku może wydawać się bezsensowe i niezrozumiałe. Jednak z czasem, kiedy zaczniemy wraz z Królową Tearlingu składać fragmenty układanki odkryjemy, że tak naprawdę wszystko od tego właśnie się zaczęło.
Połączenie tych dwóch części stworzyło tak doskonałą całość, że oderwanie się od tej książki wydaje po prostu niemożliwe. Niestety ku utrapieniu czytelnika, Erika Johansen zakończyła swoją książkę w niesamowicie ciekawym momencie! Autorka nie mogła już chyba wymyślić bardziej emocjonującego i pełnego napięcia zakończenia. Nie pozwala zapomnieć o „Królowej Tearlingu”, aż do premiery „The Fate of Tearling”. Po prostu nie mogło!
„Historia jest wszystkim, bo w ludzkiej naturze leży powtarzanie wciąż tych samych błędów. Przeszłość czeka tylko, by wydarzyć się na nowo”
W recenzji „Królowej Tearlingu” wspomniałam, że nawet jeśli okazałaby się być kiepską książką to chciałabym mieć ją na półce chociażby ze względu na piękną, twardą okładkę. Wiem, że się powtarzam, ale tak samo jest w przypadku „Inwazji na Tearling”. Ta okładka również ma w sobie coś takiego majestatycznego i zaczarowanego, co przyciąga oka za każdym razem. Gdyby tego było mało całe piękno z zewnątrz zostało przeniesione do środka, gdzie każdy rozdział rozpoczynany jest fragmentem pochodzącym z kroniki lub źródeł historycznych wspominających dzieje Tearlingu i potężnej królowej Glynn. Na dodatek ku mojej (ponownej) radości po otwarciu „Inwazji na Tearling” w środku znalazła się cudowna mapa, którą koniecznie musicie zobaczyć sami!
„Szaleństwa młodości nie są mi obce. Ale żal potrafi ciągnąć się za człowiekiem długo po tym, jak młodość przeminie.”
Erika Johansen ponownie udowodniła, że potrafi pisać wyłącznie na najwyższym poziomie. „Inwazja na Tearling” to dojrzała, zaskakująca i trzymająca w napięciu kontynuacja „Królowej Tearlingu”. Przygotujcie się, bo nadchodzi ostateczna rozgrywka. Królowa Kelsea dorosła, Tearling zmienił się nie do poznania, a Szkarłatna Królowa jest jeszcze bardziej żądna krwi.
„Gdybyśmy byli lepszymi ludźmi, gdybyśmy tylko troszczyli się o siebie nawzajem, jak o samych siebie. Tylko pomyśl, jak wyglądałby świat!”
Aleksandra
*Wszystkie cytaty pochodzą z książki Inwazja na Tearling autorstwa Eriki Johansen.
Przyznaję bez bicia - początkowo uznany przeze mnie za odrealniony motyw regresu społecznego w drugim tomie serii o Tearlingu zaczął mnie przekonywać. Jakoś tak to autorka rozegrała, że ideologicznie i kulturowo wszystko było wiarygodne. Zakrawa na cud, ale to właśnie ten cud sprawia, że "Inwazję na Tearling" czyta się tak dobrze. Zaostrzająca się walka z demonami przeszłości u dwóch królowych to chyba jedna z najbardziej epickich rozterek duchowych w historii literatury (wybacz mi, Konradzie, Hamlecie... :-P). Jeśli kogoś zniechęcił pierwszy tom, to zdecydowanie powinien zweryfikować swoje poglądy dopiero po lekturze drugiego. Zdecydowanie rekompensuje pewne niedociągnięcia pierwszej części. I oby tak dalej.
Druga część okazała się nieco mniej wciągająca niż pierwsza, jednak wciąż pozostawia czytelnika nienasyconego. Dobrym posunięciem było przedstawienie nam historii sprzed Przeprawy, choć nie do końca podobał mi się sposób jej ukazania, za bardzo odbiegał od głównego wątku w najciekawszych jego momentach.
Przykro było mi patrzeć na rozwój postaci Kelsea; mam wrażenie, że staje się powoli tym, czym gardziła i co odróżniało ją od reszty, ale mam nadzieję, że jeszcze wszystko się zmieni.
Żałuję też, że mieliśmy tak mało postaci Ducha, która mnie fascynuje i myślę, że jego historia na pewno nas zaskoczy.
EMOCJONUJĄCE ZAKOŃCZENIE BESTSELLEROWEJ TRYLOGII W niespełna rok Kelsea Glynn z niedoświadczonej nastolatki zmieniła się w potężną władczynię. Jako królowa...
Młoda księżniczka musi upomnieć się o tron i stoczyć bój z potężną czarownicą w decydującej rozgrywce między światłością a mrokiem. Kelsea dorastała...
Zawsze wydaje nam się, że wiemy, czym jest odwaga. Mówimy sobie: "Gdyby była taka potrzeba, odpowiedziałbym na wezwanie. Nie wahałbym się". Dopóki nie nadejdzie chwila próby i nie zdamy sobie sprawy, że prawdziwa odwaga bardzo odbiega od tego, co wyobrażaliśmy sobie tego pogodnego poranka, kiedy czuliśmy się tacy dzielni.
Więcej