Okrutny władca przestępczego półświatka? Oddany przyjaciel i obrońca? Bezlitosny wojownik i litościwy uzdrowiciel? Tak.
Wielki turniej w Skutton może być jedyną okazją na odnalezienie nieuchwytnego Farsona - adwersarza, który jako jedyny żyjący człowiek zna tajemnice pochodzenia i przeznaczenia Rezkina. Droga na turniej będzie jednak obfitowała w niebezpieczeństwa i nagłe zwroty akcji, w których udział wezmą uzdrowicielka, która pragnie być wojowniczką, mag bojowy, który chce być uzdrowicielem, morderca, który marzy o nowym królu i ranna oślica o szlachetnym imieniu.
Dzięki wyjątkowemu poczuciu sprawiedliwości Rezkina, na jaw wyjdą kolejne tajemnice związane z jego rolą Powiernika Mieczy a przeznaczenie popchnie go w zupełnie nieoczekiwanym kierunku.
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 2021-11-19
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 800
Tytuł oryginału: Reign of Madness
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Piotr Kucharski
Rezkin powraca. Dla jednych to wiadomość dobra, dla tych, którzy nie znoszą tak zwanych Mary Sue, prawdopodobnie obojętna, ponieważ nie przeczytają ciągu dalszego. I tak bym radziła im takie posunięcie, gdyż natężenie potęgi Rezkina wzrasta. Pozostaje zadać sobie pytanie czy to dobrze, czy źle. Zależy. Ja bawiłam się bardzo dobrze, jednak wielu może takie posunięcie zniechęcić. Już w "Powierniku miecza" mieliśmy przyjąć za pewnik, że Rez jest we wszystkim najlepszy, w "Królestwie obłędu" podają nam na tacy jego wielkość i nieomylność.
Cykl o Rezkinie to specyficzna lektura. Podczas gdy pierwszy tom był lżejszy, bardziej zabawny, a Rez powodował śmiech i podziw, tak w tomie drugim, sytuacja i problemy piętrzące się wokół naszego bohatera sprawiają, że akcja się zagęszcza, coraz więcej jest pytań w pytaniach i fint w fintach, a atmosfera wokół powiernika staje się mroczna i nieprzejednana. Rez traci komediowy aspekt, staje się kimś, na kogo barkach można ponieść całe Ashai. Prawdopodobnie, gdyby ktoś inny niż Kel Kade napisał takiego bohatera, wyśmiałabym go i rzuciła książką przez okno. Jednak styl i talent autorki, lekkie pióro i smykałka do prawdziwie zamotanych intryg, sprawiają, że od książki nie da się oderwać. Co prawda niektóre wątki wchodzą na widownię, by później nie wrócić, jednak z podziwem czytałam o zależnościach między bohaterami, o związkach z przeszłością, sytuacją w królestwie i zastanawiałam się, jak to możliwe, że Kade udało się to wszystko pozbierać do kupy i nie pogubić po drodze. Po prawdzie przypuszczam, że trzeba być pisarskim geniuszem... ale mieć w sobie pewien pierwiastek chaosu.
W zasadzie powieść to długa droga na turniej. Już samo to powinno zapalić ostrzegawczą lampkę i zapaliło, jednak szybko brutalnie ją zgasiłam. Wiele książek aspirowałoby by być tak ciekawą jak ta pozornie prosta droga ku celowi. Towarzystwo Rezkina to tygiel pozycji i charakterów i tylko Rez mógł sprawić, że dobrali się i nie pozabijali. Cały czas wyjaśniają się jedne sekrety, by odkryć istnienie kolejnych. To jazda kolejką w lunaparku - najbardziej karkołomna, ale przez to najbardziej ekscytująca.
Uważam dodatkowo, że powieść wiele by straciła, gdyby nie doskonałość Reza. Bo to on sprawia, że czyta sie tak szybko i tak dobrze. Jest intrygujący, nietuzinkowy, jest jednocześnie prawym i dobrym przyjacielem i człowiekiem, jak i bezwzględnym egzekutorem i panem przestępczego świata, zabójcą i... cóż, tego nawet najstarsi górale by się nie spodziewali, ale jest i tym tajemniczym kimś, o kim nie pisnę słowem, bo spoiler. Jest idealistą i zbrodniarzem w jednym, władczym dowódcą i opiekuńczym kompanem.
Jednak nie wszystko mi się oczywiście spodobało. Spodziewałam się, że jako kobieta, Kade napisze choć poprawne postacie żeńskie. Tu jednak zawiodłam się na całej linii. Podczas gdy sam Rez i część mężczyzn to naprawdę świetnie napisane postacie, to kobiety chyba zostały odciśnięte pod kalkę najgorszych kobiecych stereotypów. Są płaskie jak deska i służą jedynie wzdychaniu do Rezkina i podkreślaniu jego walorów. Proszę. Być może autorka nie potrafi pisać kobiet i to bym jej jeszcze wybaczyła. Sądzę jednak, że tak było jej łatwiej - poszła po najlżejszej linii oporu. Więc kobiety w książce to idiotki, które marzą tylko o Rezie, macają mu klatę i robią sceny zazdrości. I jeszcze bardziej to drażni, gdy widać, jak Kade potrafi pisać.
Jeśli ci, którzy przeczytają drugi tom sądzą, że coś się wyjaśni, to srogo się zawiodą. Pytań dojdzie jeszcze więcej, będą się piętrzyć niczym złowroga wieża nad naszymi biednymi czytelniczymi głowami. I tak, pomimo moich utyskiwań, pomimo stworzenia archetypu Mary Sue, pomimo macoszego potraktowania przez autorkę przedstawicielek własnej płci, wysoka ocena. W szaleństwie tej książki jest metoda. To po prostu dobra, intrygująca i zaskakująca lektura, po której nigdy nie wiesz, czego się spodziewać i jaki twist fabularny wyskoczy zaraz zza ściany.
Granica między dobrem i złem jest bardzo rozmyta i niepewna. Wiele zależy od kontekstu sytuacji, historii człowieka i tego, kim jest. Wbrew pozorom decyzja nie jest równa decyzji. Tym bardziej że w tym wszystkim są jeszcze konsekwencje naszych wyborów. Przypominają mi się w tym momencie zdania o mniejszym złu. Czy naprawdę czasami nie ma w ogóle innego wyboru niż pomiędzy różnymi rodzajami zła? Czy może my doprowadzamy do tego, że pozostają przed nami tylko takie ścieżki? Ciężko jest oceniać póki nie przejdzie się przysłowiowo w czyiś butach.
Rezkin wraz ze swoimi starymi oraz nowopoznanymi przyjaciółmi rusza w podróż do Skutton, gdzie ma się odbyć turniej. Liczy, że wreszcie po wszystkich trudach uda mu się odnaleźć jedyną osobę, która przetrwała rzeź w fortecy. Zarazem jest to jedyna osoba, która może mu powiedzieć, kim jest i jakie jest jego zadanie. Jednak młody mężczyzna nie przewidział, jak bardzo odmiennie mogą potoczyć się jego losy i jak ważne – być może – ma zadanie. Czy Rezkin wreszcie dowie się, kim jest? Do czego był tak dokładnie przygotowywany? I czy uda się mu według Zasad ochronić swoich przyjaciół?
Na tom drugi "Kronik Mroku" czekałam bardzo niecierpliwie. Mimo wielu wad pierwszego tomu bardzo dobrze wspominam przygody Rezkina i jego poczynania. Od razu wiedziałam, że to typ powieści, gdzie można usiąść i wypisywać wadę za wadą, tylko po co... "Powiernik Mieczy" dał mi wiele godzin niezwykłej rozrywki. Pozwolił przywiązać mi się do bohaterów i dał naprawdę wiele tematów do przemyśleń. To wystarczyło, by przyćmić niedociągnięcia. Tymczasem drugi tom... Jest jeszcze lepszy i wiele niedopracowań zostało wspaniale naprawionych.
Styl autorki od początku wyróżniał się unikatowością łączącą w sobie lekkie pióro dające łatwy odbiór, z dopracowaniem szczegółów. "Królestwo Obłędu" potwierdza, że nie jest to osiągnięcie jednej książki, ale prawdziwy talent pisarski z widoczną pracą nad nim. Cenię takich pisarzy. Tym bardziej że od razu gdy tylko zaczęłam czytać, miałam to wspaniałe poczucie, że powracam do starych, dobrych przyjaciół i ruszam wraz z nimi w niezapomnianą podróż. Moja wyobraźnia od razu wykreowała tak dobrze znane mi obrazy i poprowadziła przez historię pełną emocji. W książce pojawia się też wiele słownictwa, które jest mi całkowicie nieznane – czy to z powodów braku wiedzy, czy też niektóre z nich to neologizmy. Dotyczy to przede wszystkim rodzajów broni. Jednakże każde słowo, które było dla mnie nowe, było tłumaczone poprzez zgranie z innymi opisami, więc doskonale rozumiałam treść.
Sama fabuła płynie stosunkowo wolno, ale w żaden sposób nie oznacza to, że jest nudna lub zbyt monotonna. Ona po prostu dokładnie przedstawia opowieść i pozwala dobrze zapoznać się z postaciami oraz podstawami i zwyczajami świata przedstawionego. Napędza ją przede wszystkim brak wiedzy na temat tego, kim jest Rezkin. W pierwszym tomie nie miałam najmniejszego pomysłu, tutaj w drugim cały czas pojawiały się z mojej strony najróżniejsze spekulacje. I koniecznie chciałam dowiedzieć się, czy moje pomysły znajdą potwierdzenie w samej historii. Niemniej niekiedy miałam wrażenie, że niektóre elementy opowieści są nie do końca spójne lub pomijają ważne aspekty, a jeszcze innym razem oczywistości były niepotrzebnie tłumaczone.
Na temat bohaterów mam bardzo ambiwalentne opinie, ponieważ część z nich została wykreowana w genialny i niezmiernie panoramiczny sposób. Inni zostali spłyceni i potraktowani jako marionetki, bo ktoś taki musi być, ale przecież na dłuższą metę nie jest ważny. Jednak rozpocznę od mojego kochanego Rezkina. To jak został on przedstawiony, jest wprost wybitne. Pisarka podjęła się niesamowicie trudnego zadania, ponieważ musiała stworzyć charakter ukształtowany przez świat prawie dla nas niewyobrażalny, by później wrzucić go w świat ludzi, gdzie nie może się odnaleźć, ale jest inteligentny, więc z czasem zaczyna się uczyć. Sam punkt wyjściowy wydaje mi się wyjątkowo trudnym zabiegiem charakterologicznym, ale proces zmiany postrzegania świata przez Rezkina przy jednoczesnym zachowaniu jego prawdziwej osobowości wymaga niesamowitych umiejętności i Kel Kade tego dokonała. W dodatku połączyła w sobie ponownie głęboko analizę psychologiczną bohatera i wielkie poczucie humoru wynikające z dystansu do rzeczywistości i zasad społecznych.
Niestety czuję się mocno rozczarowana postacią Frishy, gdyż jeszcze w pierwszym tomie została przedstawiona jako silna postać kobieca, która może jest niewykształcona, ale ma olbrzymi potencjał, by co najmniej pod względem inteligencji i emocji być równa Rezkinowi. Tymczasem są to tylko słowa, ponieważ działania kobiety przeczą temu. Frisha wydaje się być osobą pełną dramatyzmu i nieradzącą sobie z własnymi emocjami. Ogólnie mam wrażenie, że postacie kobiece są tutaj przedstawione w podobny sposób. W teorii kobiety różnią się charakterem, pochodzeniem, umiejętnościami i marzeniami. Niemniej każda z nich przejawia jakąś słabość, która stereotypowo nie może wystąpić u mężczyzny, a jest akceptowana u kobiet, bo to cecha typowo kobieca. Nie podoba mi się ten tok myślenia...
Tematycznie "Królestwo Obłędu" porusza wiele ważnych kwestii, które po tej lekturze według mnie powinny zostać poddane refleksji. Na głównym planie jako czytelnicy widzimy Rezkina, który jest przykładem tego jak można tworzyć człowieka. Przypomina to podejście Johna Watsona, który twierdził, że z dowolnego dziecka zrobi, kogo tylko będzie chciał. Czy na pewno tak jest? Tutaj właśnie główny bohater sprawia, że trzeba zadać sobie to pytanie. Czy w tym tomie zaczynamy poznawać prawdziwego Rezkina, który zaczyna się wyzwalać z linek założonych mu przez jego mistrzów? Czy też tak naprawdę cały czas jest marionetką w ich rękach i nawet nie zdaje sobie z tego sprawy? Za tym idzie też kult pracowitości, wytrwałości i poświęcenia się danemu celowi. Bardzo lubię ten motyw, gdyż wierzę, że odpowiednia ilość pracy da swoje owoce.
"Królestwo Obłędu" tak jak pierwszy tom dało mi wiele godzin wspaniałej rozrywki. Pozwoliło odpocząć pomiędzy egzaminami na studiach i zagłębić się w niesamowity świat, gdzie poza docenieniem poczucia humoru i kreacji bohaterów mogłam przemyśleć wiele elementów naszego istnienia. Teraz z ręką na sercu muszę przyznać Wam się, że oczekiwanie na trzeci tom będzie dla mnie bardzo trudnym wyzwaniem.
REZKIN - tajemniczy, honorowy i świetnie wyszkolony wojownik z literackiego świata powieściowego cyklu "Kroniki mroku", powraca! Powraca za sprawą premiery drugiej odsłony tej porywającej sagi fantasy - książki "Królestwo obłędu", która ukazała się właśnie w naszym kraju nakładem Wydawnictwa Fabryka Słów. Zapraszam do poznania recenzji tej pozycji.
Rezkin, Frisha, Tam i Reaylin rozpoczynają długo wyczekiwaną podróż do Skutton, gdzie to ma się odbyć królewski turniej. Podróż ta odbędzie się drogą morską w towarzystwie przedstawicieli najznamienitszych, szlacheckich rodów królestwa Ashai, którzy bardzo szybko znajdą się pod wielkim urokiem lorda Rezkina. Po drodze przyjdzie im przeżyć wiele niezwykłych przygód, zaś grono druhów i przyjaciół Reza znacznie się powiększy. Prawdziwym wyzwaniem będzie jednak to, co wydarzy się w Skutton, gdzie to nastanie czas wielkiej próby dla każdego z bohaterów tej opowieści...
Kel Kade kontynuuje tą książką swoją barwną, niezwykle pomysłową i klimatyczną relację o losach tajemniczego Rezkina - znakomitego wojownika, przebiegłego polityka, uzdolnionego aktora i człowieka, który kieruje się w swoim życiu wpojonymi mu zasadami. I czyni to ona w sposób iście fascynujący, ale też i zarazem nieco odmienny od pierwszej części tego cyklu, gdzie to mieliśmy do czynienia z bardziej komediową odsłoną literackiego fantasy, zaś w tym przypadku relacja ta przybiera znacznie mocniejszą, dramatyczniejszą i złożoną postać.
Strony powieści wypełniają kolejny losy i przygody Rezkina, który rozpoczyna wraz z towarzyszami długą podróż do Skutton, podczas której to pozna nie tylko młodych szlachciców, ale też i pewnego uzdolnionego maga oraz upadłego mistrza miecza i królewskiego adwersarza w jednym. I nie obejdzie się tu oczywiście bez walki, politycznych rozmów, emanacji magii oraz kłopotliwych relacji Reza z przedstawicielkami płci pięknej, których pojawia się wokół nieco coraz więcej. Na koniec mamy zaś mocny i obiecujący wiele na ciąg dalszy, finał.
Tym razem historia ta należy przede wszystkim do licznych - znanych już nam, ale też i zupełnie nowych, bohaterów. Oto mamy wciąż nas zaskakującego swoim charakterem, nieodgadnionego w planach i imponującego życiową postawą, Rezkina..., jak i też poczciwą i zakochana w nim Frishę, dobrodusznego i marzącego o wielkich przygodach Tama, charakterną i nieokrzesaną Reaylin oraz nowo poznanego maga Wessona, zagadkowego i brutalnego Kaia, jak i pokaźne grono szlachciców. I to właśnie zachodzące pomiędzy tymi postaciami interakcje, a tym samym powstałe na ich podwalinach relacje, znaczą główną oś wydarzeń tej opowieści. To również wyraźnie zarysowana rola głównego bohatera i odkryta prawda o tym, kim on jest...
O świecie tej powieści należy powiedzieć z pewnością to, że jest fascynującym. I mam tu na myśli zarówno jego skomplikowaną, polityczną sytuację z rządami władcy, który jawi się niczym krwawy tyran..., ale też i nie mniej złożoną historię królestwa Ashai, ciekawie ukazaną codzienność życia wyższych sfer oraz plebejuszy, jak i również naturalną obecność magii, która wydaje się odgrywać tu znacznie ważniejszą rolę, niż mogłoby się to wydawać podczas lektury pierwszego tomu. To piękny, dopracowany w każdym względzie i porywający świat literackiego fantasy.
Książka ta jest jeszcze lepszą pozycją, aniżeli bardzo wysoko ceniona przeze mnie pierwsza część cyklu - "Powiernik mieczy". Przede wszystkim jest to zasługą znacznie dynamiczniejszego rozwoju akcji, udzielenia nam odpowiedzi na wiele ważnych pytań o przeszłość i przyszłość Rezkina oraz rozmachu, z jakim została nam przedstawiona ta fabularna relacja - chociażby na polu natłoku zdarzeń i pobocznych wątków, czy też mnogości postaci. W tej powieści wszystko ma znaczenie, każda strona nas czymś intryguje i nierzadko zaskakuje, a nasze odczucia względem Reza i reszty bohaterów są coraz to silniejsze.
Powieść Kel Kade pt. "Królestwo obłędu", to znakomita, na wpół klasyczna i na wpół bardzo nowoczesna, odsłona literackiego fantasy. Myślę, że decyduje o tym tyleż sama fabuła, co i umiejętne połączenie przygody, akcji, dramatu i komedii w spójną, wielowymiarową i niezwykle klimatyczną całość. Oczywiście my mamy tę dodatkową wartość, iż książkę tę przełożył dla nas w perfekcyjnym stylu Piotr Kucharski, jak i pięknie zilustrował Paweł Zaręba (droga Fabryka, może jakaś premia dla obu panów...?), dzięki czemu możemy cieszyć się dziełem z najwyższej, literackiej półki. Ze swej strony oczywiście gorąco zachęcam was do sięgnięcia po ten tytuł – naprawdę warto!
Przyjrzyjcie się okładce, bo ten mężczyzna sporo namiesza, ale nie zdradzę co i jak. Nie wiem jak wy, ale ja oczami podążam za Rezkinem, ponieważ tak godnego przeciwnika każdy chciałby mieć przed sobą. Wstępnie w pierwszym tomie poznałaś Rezkina i to z kim przyszło mu podróżować.
Jeżeli jakimś trafem jesteś jeszcze przed poznaniem 2 tomu to musisz szybo nadrobić, bo tutaj sporo się dzieje, a mianowicie Rezkin wraz ze swoimi towarzyszami dociera do Skutton gdzie odbywać się będzie turniej i na którym ma nadzieje znaleźć Farsona - adwersarza. Nie będę pisała kto z kim, dlaczego tak, a nie inaczej, bo zabrałabym całą frajdę w poznaniu przygód jaki nasz powiernik mieczy przeżył.
Książka według mnie w żaden sposób nie jest trudna w jakieś nazewnictwo, sytuacje, które są trudne do zapamiętania czy zrozumienia akcji jaka ma miejsce wiec dla mnie to mega duży plus, bo przyznam się, że z tym mam dość duży kłopot, dlatego później posiłkuje się notatkami jakie stworzyłam w trakcie czytania.
Rezkin to dla mnie ideał kawalera do wzięcia i tutaj kieruje te słowa to żeńskiej części czytelniczej. Dobry, mądry, kulturalny, ale w uroczy sposób ma kłopot z rozpoznaniem pewnych sytuacji dwuznacznych i w kontakcie z kobietami. Nie rozumie np. jak kobieta kokietuje Jego co czytając wygląda komicznie. Jeżeli popatrzymy przez pryzmat wojownika to jego umiejętności posługiwania się mieczami i nie tylko jest godny podziwu. Honor dla niego jest najważniejszy i uczciwe zasady walki wiec to co zrobił na turnieju (nie napisze co :p) sprawiło, że byłam w szoku.
W tej części poznasz nowych bohaterów, którzy poprzez swój wkład wnieśli wiele ciekawych momentów.
Chylę czoła przed autorem, ponieważ czytając momenty walki, ucieczki nie miałam kłopotu z nadążeniem i ze zrozumieniem jak ta walka wyglądała co tak jak w/w często doprowadza mnie do złości, bo gubiłam się w sytuacji jaka miała miejsce. Są też śmieszne incydenty. I trzeba pamiętać, że to kontynuacja więc zanim weźmiesz się za czytanie tej recenzji sięgnij po książkę.
Dużo dowiemy się o samym Rezkinie który trzeba przypomnieć, że przez całe swoje życie był zamknięty w Fortecy z dala od cywilizacji, a tam trenował pod okiem opiekunów z dala od zasad jakie panują na zewnątrz i to powoduje mnóstwo śmiesznych sytuacji.
Jeżeli jesteś zwolennikiem przesłodzonego pluszowego misia to ta lektura nie jest dla Ciebie. Czy honor będzie obroniony?, Czy przysięgi będą dotrzymane?, Czy na zawodach zapanuje ład i porządek co do zasad? Czy ten osobnik z okładki zrobił w końcu z tym porządek?
Za swój egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Fabryka Słów i już nie mogę doczekać się kontynuacji.
Ta część była zdecydowanie lepsza, zwłaszcza druga połowa. Pierwsza była trochę przegadana.
"Królestwo obłędu" jest drugim tomem Kronik Mroku. Bohaterowie zmierzają na turniej rycerski na wyspie Skutton i drużyna powoli się rozrasta - Rezkin gromadzi wokół siebie kilkoro szlachciców, a kolejne (niezwykłe) osoby spotkane po drodze również zasilają jego kompanię. Nikt, nawet sam Rezkin, nie domyśla się jak w przyszłości wpłynie to na los ich wszystkich, a także jakie informacje może od nich uzyskać...
Główny bohater ma jednak swój cel - znaleźć adwersarza, który zdołał uciec z Fortu i dowiedzieć się od niego czegoś o sobie i Zadaniu, które powinien wykonać. Czy mu się to uda?
W tej części nie ma tyle humor co w pierwszej, postać głównego bohatera musiała się rozwinąć, więc to oczywiste, iż zdobywa on coraz większą wiedzę o "świecie zewnętrznym". Więcej dowiemy się też o politycznych intrygach i samym królestwie Ashai.
Pierwsza połowa książki jest dosyć spokojna, jednak w kilku momentach możemy zostać zaskoczeni ujawnionymi informacjami. Prawdziwa akcja ma miejsce na ostatnich stu stronach książki - i jest na co czekać! Choć mnie od samego początku zachwyciła cała historia. A główny bohater skradł mi serce już w pierwszym tomie ;)
Powieść polecam gorąco! I już nie mogę doczekać się kolejnych tomów :D Mam nadzieję, że dacie się skusić i poznacie Rezkina - przyznam, że naprawdę ciężko mu się oprzeć ;)
Nowa seria autorki Kronik Mroku. Każda dobra opowieść zaczyna się w chwili, gdy Wybraniec, dotychczas nieświadomy ciążącej na nim odpowiedzialności, odkrywa...
Życie Rezkina po dramatycznych wydarzeniach na królewskim turnieju zaczyna przypominać koszmarny sen. Dowodzi statkiem pełnym przerażonych ludzi, dotychczasowi...