Koszmary przeszłości
Erica Spindler

Przyzwoita pozycja na leniwe letnie popołudnie na leżaku. Kat McCall wraca do rodzinnej miejscowości Liberty. Dziesięć lat wcześniej jej starsza siostra Sara została bestialsko zatłuczona kijem bejsbolowym. Sara - nauczycielka liceum, związana z innym nauczycielem, skrywała swoje tajemnice, które opisywała w pamiętniku i wybitnie nie radziła sobie ze zbuntowaną Kat, która życzyła jej śmierci. Kat została uniewinniona w procesie i opuściła miasto. Wraz z sierżantem Tannerem wznawiają własne śledztwa, a Kat pakuje się w tarapaty. Wydarzenia toczą się w teraźniejszości, ale też cofamy się z różnymi bohaterami do 2013 roku. Plusy: - noc zabójstwa Sary owiana tajemnicą powiązana z zabójstwem policjanta, - plejada podejrzanych, gdzie każdy miał motyw, a sama Kat z przeszłości była małą, wredną jędzą i szczerze podejrzewałam ją do końca, biorąc pod uwagę rozszczepienie osobowości, - postać Sary, którą znamy tylko z opinii innych, ale jest silną, zrównoważoną kobietą i zdecydowanie nie zasłużyła na swój los, - podążaj śladem pieniędzy, a wtedy podejrzanych jeszcze przybędzie. Minusy: - oczywisty związek Kat i Luke'a, - bezmyślność głównej bohaterki.

(Kliknij aby rozwinąć opinię)

Bardzo lubię thrillery pani Spindler. Są to raczej lekkie książki, takie babskie. Ogólnie przyjemnie i szybko się je czyta. "Koszmary przeszłości" trochę mnie zawiodły. Kat McCall po śmierci swoich rodziców została pod opieką swojej starszej siostry Sary. Dziewczyny ciągle się kłóciły, nie potrafiły się dogadać. Gdy Sara zostaje zamordowana główną podejrzaną staje się Kat. Tym bardziej, że przed jej zabójstwem życzyła siostrze śmierci. Nastolatka została jednak oczyszczona z zarzutów i wyjechała z miasta. Mija dziesięć lat od śmierci Sary. Kat ponownie pojawia się w swoim rodzinnym miasteczku i chce znaleźć prawdziwego zabójcę jej siostry. Pomagać jej będzie szef policji - Luke Tanner. Książkę naprawdę przyjemnie i szybko się czyta, ale nie mogę powiedzieć, że thriller ten "przyprawi mnie o solidne dreszcze" (tak, jak to napisane jest na okładce). Dla mnie nie było tu niczego przerażającego, obrzydliwego, czy ogólnie nowego. Poza tym bardzo szybko domyśliłam się, kto jest prawdziwym zabójcą i miałam rację. I właśnie tego nie lubię w thrillerach. Tej przewidywalności. Autorka naprowadza nas na fałszywe tropy, ale chyba mało skutecznie. Ja lubię, gdy zakończenia i rozwiązania zagadek mnie zaskakują, lubię te uczucie wykiwania przez autora. A tu tego nie było. Miło spędziłam przy tej książce wieczór, ale to nie jest to, czego szukałam. Doszłam do wniosku, że czym więcej thrillerów czytam, tym bardziej jestem wymagająca.:) kingaczyta.blogspot.com

(Kliknij aby rozwinąć opinię)

Czyli jednak siostrzana relacja jest trendem u tej autorki. Aż mnie korci, żeby poczytać biografię tej Pani - co ją skłoniło, żeby dotykać akurat tematu sióstr? Czy to fantazja pisarska, czy może jednak coś się kryje w życiorysie? Sama książka oczywiście ciekawie napisana, wciągająca.

(Kliknij aby rozwinąć opinię)