Przyjaciele Eliany mówili, że jej życie to bajka. Dziewczyna z amerykańskiego miasteczka zakochała się w przystojnym Włochu i zamieszkała z nim w kraju, którego język brzmi jak poezja, a jedzenie smakuje niczym dar niebios.
Niestety, wymarzony dom okazał się jedynie piękną klatką, z której nie można uciec. Kiedy Eliana traci już nadzieję i wiarę w przyszłość, wtedy los stawia na jej drodze nieznajomego. Oboje wiele przecierpieli i trudno im uwierzyć w szczęśliwe zakończenie.
Ale przecież każdy, kto próbuje ukryć miłość, daje najlepszy dowód na jej istnienie.
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2011-06-13
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 352
Tytuł oryginału: The Last Promise
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Hanna de Broekere
Autorzy pisząc swoje powieści podejmują się albo stworzenia czystej fikcji literackiej, albo mieszają fikcję z rzeczywistością, albo też decydują się na opisanie historii, która zdarzyła się naprawdę. Autor powyższej powieści zdecydował się na trzecie rozwiązanie. A historia, która zdarzyła się w rzeczywistości dotyczy historii miłosnej. Temat dość ryzykowny, gdyż w literaturze miłość poruszana była na wiele sposób. Zatem jak poradził sobie Richard Paul Evans - autor 18 powieści, z której każda zajmowała wysokie miejsce na liście bestsellerów "New York Times'a." Jego twórczość została doceniona wieloma nagrodami, a cztery z jego książek doczekały się ekranizacji. Oprócz pisania Evans znany jest ze swojej działalności charytatywnej.
"Kolory tamtego lata" to tytuł, który znany jest czytelnikom pod nazwą "Ostatnia obietnica" i przyznam szczerze, że pasował zdecydowanie lepiej. Ale przejdę do fabuły, która toczy się we Włoszech. Główną bohaterką jest Eliana, która posiada korzenie amerykańskie. Za sprawą miłości postanawia przenieść się do Włoch. Tam zamieszkuje ze swoim ukochanym mężem - Maurizziem, w pięknej kamienicy. Z pozoru wszystko wygląda idealnie: dziecko, rodzina, życie w dostatku. Pozory potrafią mylić, bowiem kobieta nie jest szczęśliwa. Całe dnie spędza sama wychowując chore dziecko. Maurizzo przebywa cały czas poza domem, jednak Eliana znosi to dzielnie. Stara się być przykładną żoną i matką. Jednak jej mąż nie potrafi tego docenić dopuszczając się coraz zdrad. Eliana, jako praktykująca katoliczka stara się uratować małżeństwo, jak i całą rodzinę. Życie kobiety zmienia się, gdy w ich domu zamieszkuje lokator Ross, który również posiada korzenie amerykańskie, ale wyraźnie próbuje od czegoś uciec. Co połączy dwoje rozbitków?
"Kolory tamtego lata" to wbrew pozorom nie jest romans, gdyż książka ukazuje wiele zakrętów życiowych, trudnych wyborów, zmagań, czy walki. Bohaterowie przedstawienie w książce są różnorodni. Eliana to kobieta, która żyje w złotej klatce, ale potrafi być twarda i poświęcić wiele dla rodziny. Maurizzio z kolei to zupełne przeciwieństwo żony. Zasłania się ciężką pracą, a tymczasem nie stroni od zabawy i zdrad. Nigdy go nie ma w domu, nawet w tych najtrudniejszych momentach. Elianę traktuje, jako własność. Język powieści jest prosty z wplecionymi barwnymi dialogami. Trafnym zabiegiem było rozpoczęcie rozdziałów od sentencji włoskich, które zostały przetłumaczone na polski.
Powieść autorstwa Richarda Paula Evansa uważam za udaną, tym, bardziej, że jak sam autor podkreśla przedstawiona historia wydarzyła się naprawdę. Autor zaskoczył mnie doskonałym oddaniem klimatu panującym na kartach książki. Przez kolejne przewracane strony czułam Włochy, włoskie potrawy, słońce, czy chociażby włoskie lato. Podczas czytania miałam wrażenie, że ktoś siedzi obok mnie i opowiada mi swoją historię. Natomiast po zakończeniu lektury pozostałam w świecie przemyśleń i nasuwających się refleksji.
Z autorem miałam styczność podczas lektury "Podarunek", kiedy to po raz pierwszy czytając książkę zaczęły się lać łzy. Od tego momentu minął już jakiś czas, a ja pamiętam wciąż te emocje. Już wtedy wiedziałam, że autor trafi do grona moich ulubieńców. "Kolory tamtego lata" może nie były tak wzruszające, ale pokazały wiele innych ważnych i ciekawych aspektów, ale przede wszystkich pokazały, że w świecie realnym zdarzają się historie niewyobrażalne, a życie w złotej klatce nie należy do najłatwiejszych. Polecam.
KSIĄŻKA ZOSTAŁA WYDANA W 204 ROKU POD TYTUŁEM „OSTATNIA OBIETNICA”.
Bardzo chętnie sięgnęłam po kolejną powieść Richarda Paula Evansa i nie rozczarowałam się. Książki tego autora działają na mnie jak balsam i co jakiś czas lubię zaserwować sobie tego typu kurację. Tym razem rzecz się dzieje we Włoszech, w uroczej Toskanii, nieopodal pięknej Florencji. Tutaj właśnie, w cudownym otoczeniu wzgórz Chianti, w zabytkowej, starej willi otoczonej rozległą winnicą mieszka Eliana Farrini wraz z rodziną. Jej synek Alessio choruje na astmę, więc matka się nim opiekuje. Mąż Maurizio jest ciągle nieobecny, podróżuje w interesach i w domu spędza jedynie kilkadziesiąt dni w roku. Eliana ma u swego boku Annę – siostrę męża, z którą jest zaprzyjaźniona i razem borykają się z trudami codzienności. Życie Eliany bardzo się zmieniło odkąd przeprowadziła się do Toskanii. Pochodzi z Ameryki, gdzie spędziła dzieciństwo i wczesną młodość. Przyjechała na kurs do Włoch i tutaj poznała swojego męża, który początkowo był zupełnie innym człowiekiem. Jednak kiedy z dwuletnim Alessiem przenieśli się na stałe do Italii, Maurizio poświęcił się całkowicie interesom i zarządzaniu winnicą. Rodzina przestała mieć dla niego znaczenie. Dbał i zaspokajał ich potrzeby, ale nie spełniał się ani jako mąż, ani jako ojciec. Prowadził swoje drugie życie obfitujące w liczne romanse, a od żony wymagał posłuszeństwa, prowadzenia domu i opieki nad synem, który tak naprawdę niewiele go interesował i nigdy nie miał dla chłopca czasu. Życie Eliany w całości poświęcone było dziecku, ale samotność mocno dawała się kobiecie we znaki. Jedyną jej rozrywką w wolnych chwilach było malowanie obrazów, w które wkładała całą swoją duszę i ukryte w głębi serca emocje. Kiedy pewnego razu w willi pojawia się nowy lokator – Amerykanin Ross Story, pasjonat sztuki, Eliana zaczyna częściej się uśmiechać i nie czuje się aż tak samotna. Do tego Alessio jest prawdziwie zauroczony nowym znajomym, który, w przeciwieństwie do ciągle nieobecnego ojca, ma dla niego czas i interesuje się sprawami siedmiolatka. Ross i Eliana stają się sobie bardzo bliscy, dwie pokrewne dusze, które spotkały się na toskańskiej ziemi. Sielanka kończy się, gdy Maurizio dowiaduje się o sympatii żony, problemy zaczynają piętrzyć się i przerastają bohaterów. Co z tego wyniknie łatwo się domyślić, ale w żaden sposób nie umniejsza to przyjemności czytania. „Kolory tamtego lata” to ciepła i nastrojowa powieść o miłości, którą trzeba pielęgnować, o przyjaźni, o którą warto zabiegać i o sztuce, która może być lekarstwem na chorobę duszy. Urzekający krajobraz Toskanii, smakowite włoskie jedzenie i święto winobrania pozostaną na długo w pamięci. Urocze wtrącenia w tekście pochodzące z języka włoskiego są miłe dla ucha, a przysłowia zamieszczane we wstępie do niemal każdego rozdziału niosą w sobie prawdziwą mądrość ludową. Historia Eliany to także opowieść o wielkiej nadziei, której nie wolno utracić bez względu na wszystko. I jak to u Evansa bywa łzy wzruszenia przeplatają się z uśmiechem na twarzy.
Polecam serdecznie.
Kolejna, trzecia już książka Pana Evansa po "Stokrotkach (...)" i "Szukając Noel", po jaką sięgnęłam. Muszę przyznać, że w odróżnieniu od wymienionych tytułów, które już przeczytałam, ta jest nieco inna. Traktuje bowiem o pięknej miłości. Uczuciu rozwijającym się wolnym tempem, ale za to jak zmysłowo i ciekawie... Do tego dodatkowym plusem jest fakt, iż ta historia zdarzyła się naprawdę, a autor poznał ją we Włoszech, podczas rozmowy z pewną kobietą przy basenie... Elianą.
Historia Eliany mogłaby być jedną z wielu historii miłosnych. Ona piękna kobieta żyjąca z mężem i dzieckiem we Włoszech: słońce klimat śródziemnomorski, Toskania, winnice. Przystojny Włoch jest jej mężem, a grzeczny, spokojny, ładny chłopiec to ich syn. Jednym słowem piękne życie, jakiego zazdroszczą jej koleżanki.
A jednak, Eliana nie jest do końca szczęśliwa. Męża nigdy nie ma w domu bo jest na delegacjach przez większość dni w roku. Nie poświęca on wystarczająco dużo uwagi ani jej, ani ich choremu dziecku. Kobieta jest zdana na samą siebie, a w najlepszym wypadku jedynie na siostrę męża - Annę i nianię Manuelę (a i to nie, jeśli jedno z nich zachoruje, a drugie wyjedzie na wakacje. Wtedy jest sama z synkiem). Na dodatek jako Amerykanka nie czuje się doceniona przez włoskiego męża, który nie podziela jej pragnień i potrzeb.
Pewnego dnia pojawia się na horyzoncie mężczyzna - "Nie-Włoch". Człowiek, dzięki któremu Eliana zmienia zdanie o "wszystkich mężczyznach tego świata", dzięki któremu już nie musi być zdana tylko na siebie. Człowiek, który ją oczarowuje. Jednak ten sam mężczyzna niewiele mówi o sobie mając najwidoczniej jakieś sekrety...
Jakie tajemnice skrywa ten nowo poznany dżentelmen? Jak potoczą się losy Eliany i jej rodziny? Czy t histor zakończy się happy endem? Odpowiedzi na te pytania i na wiele innych w tej interesującej książce.
Jak już wspomniałam wcześniej - w moim odczuciu "Kolory tamtego lata" to inna historia miłosna, niż te, które już miałam okazję przeczytać. Książkę tą czyta się dość szybko, jest się ciekawym dalszych rozdziałów (choć przyznam, że pierwsze rozdziały nie zapowiadały, że będzie to tak zajmująca lektura, by nie można się było od niej oderwać). Dodatkowo oprócz dynamicznej opowieści mamy tu wiele wzruszeń, wlotów i upadków, które przeżywamy razem z Elianą. Do tego mamy świadomość, że to wszystko zdarzyło się naprawdę. Czegóż chcieć więcej?
Czy polecam? Początkowo nie byłam przekonana do tego, żeby kupić akurat ten tytuł. Jakoś z opisu ta książka wydała mi się mniej interesująca, niż inne tego autora, które miałam ochotę przeczytać. Jak ja się strasznie myliłam... Bardzo żałowałabym, gdybym ominęła "Kolory tamtego lata", dlatego polecam gorąco wszystkim jeszcze niezdecydowanym. Naprawdę warto przeczytać. A ode mnie rzadko przyznawane osiem gwiazdek.
Kiedy myślała, że straciła wszystko - znalazła to, co najważniejsze. Gdy do Noel, redaktorki nowojorskiego wydawnictwa, dociera wiadomość od umierającego...
Gdy Mark był dzieckiem, mama opowiadała mu, że anioły czasem przebierają się za ludzi i schodzą na ziemię. Gdy dorósł, zwątpił w te słowa. Kiedy...