Historia o prawdziwej miłości, która może wydarzyć się wszędzie i niejednego zaskoczyć...
Życie w Domu Pogodnej Starości toczy się swoim utartym, sennym rytmem. Nieoczekiwanie spokój pensjonariuszy burzy nadejście zagadkowej przesyłki. W tajemnicy przed personelem postanawiają zajrzeć do środka. Jakie jest ich zdziwienie, gdy w niepozornych, oklejonych taśmą kartonach znajdują niezwykłe przedmioty: skrzypce, kołyskę i… małą trumnę z lustrem zamiast dna!
Kto i dla kogo przysłał tę paczkę? Nie wiadomo. Na kartonach wypisano imię i nazwisko odbiorcy, ale kłopot w tym, że nikt taki w ośrodku nie mieszka. Kiedy napięcie sięga zenitu, w Domu Pogodnej Starości pojawia się niespodziewany – i bardzo młody! – gość. Od tej pory każdy dzień przynosi nowe, zaskakujące wydarzenia, które na dobre zmienią życie pensjonariuszy…
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2022-10-06
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 284
Twórczość Marty Nowik miałam już okazję poznać i jestem nią po prostu zachwycona. Autorka za każdym razem serwuje mi ogrom emocji i tym razem nie było inaczej.
W Domu Pogodnej Starości mieszkają starzy ludzie, których rodzina opuściła i pozbyła się ich niczym zbędnej zabawki. Teraz tak naprawdę mają tylko siebie. Kiedy do ich domu przychodzą 4 tajemnicze przesyłki zaadresowane na kogoś, kto tam nie mieszka długo nie wytrzymują. Postanawiają w tajemnicy zajrzeć do środka, a to co znajdują w środku rodzi w nich wiele pytań.
Niespodziewanie w ich domu pojawia się młoda dziewczyna Julia, która odmieni ich życie.
„- Przeszłości nie ma tu teraz z nami. Jest tylko dzisiaj. Istnieje tu i teraz. A jutra może dla nas już nie być…”
Samotność to coś czego boi się każdy z nas. Bo nie ma chyba nic gorszego jak na stare lata zostać samemu. To przykre, że kiedy ludzie stają się starzy ich bliscy często próbują się ich pozbyć, oddając ich do Domu Starców, całkowicie o nich później zapominając. Nie jest to miłe doświadczenie, a każdy z naszych pensjonariuszy ma za sobą jakąś przeszłość. Codziennie zaglądając w okna oczekują przyjazdu bliskich, ale to nigdy nie nadchodzi. Całe szczęście mają siebie nawzajem i zawsze mogą na siebie liczyć.
Julia to chrześnica Antoniny, która pracuje w Domu. Ona również ma za sobą ciężkie przeżycia, z którymi ciężko jej się pogodzić. Wbrew wszystkiemu to dobra dziewczyna o ogromnym sercu i niezliczonych pokładach empatii wobec mieszkańców pensjonatu. Pewnego dnia okoliczności sprawiają, że na swojej drodze spotyka mężczyznę, któremu najpierw ona ratuje życie, a później on jej. Ich ponowne spotkanie nie pozwala przejść obok siebie obojętnie. Rodzące się uczucie, wiele niewiadomych i miłość ponad wszystko. Kim jest ten mężczyzna i co takiego może zaofiarować dziewczynie?
Jestem zauroczona tą powieścią, bo już kiedy zaczęłam ją czytać wiedziałam, że ciężko będzie mi się od niej oderwać. Pochłonęła mnie całkowicie, zabrała w świat, w którym nie ma rzeczy niemożliwych, i uświadomiła mi, że miłość w naszym życiu może pojawić się w najmniej spodziewanym momencie. Pokazała mi również, że starzy ludzie mogą być o wiele bardziej cennymi od swoich potomków, dla których starość to coś, czego należy się pozbyć.
„- Nie da się w życiu wszystkiego przeliczyć na pieniądze, które dziś są, zaś jutro może ich nie być. W życiu chodzi o coś więcej. Nie mogłabym być z kimś, kogo nie kocham. Nie dałabym rady. Udusiłabym się w takim związku. Umarłabym wewnętrznie. Przykro mi, Adamie. Moje serce należy do kogoś innego. To miejsce jest już zajęte. I tak pozostanie, zapewne na długo. Wolę być sama niż z byle kim.”
Doskonała kreacja bohaterów, z którymi niesamowicie się zżyłam i razem z nimi przeżywałam ich gorsze i lepsze momenty. A postać Julii oczarowała mnie już kompletnie. To osoba obok której nie można przejść obojętnie, bo ta dziewczyna ma w sobie to coś, co ciężko opisać słowami. Jej szacunek względem mieszkańców Domu Pogodnej Starości zasługuje na uznanie, ponieważ mało kto na jej miejscu potrafiłby się zaprzyjaźnić ze starszymi ludźmi. Julia pokazała nam również, że prawdziwa miłość nie zna granic i jesteśmy dla niej zrobić wszystko, dosłownie…
A zakończenie złamało mi serce i wywołało u mnie ogrom łez. Z całą pewnością ta historia pozostanie ze mną na dłużej.
"Kiedy czasu już dla nas nie będzie" to piękna, przejmująca historia ukazująca nam obraz przemijania ludzkiego. Historia z doświadczonymi przez życie starszymi bohaterami, którzy niosą ze sobą jakąś historię. To również historia o pięknej rodzącej się miłości i wyrzeczeniach jakie ze sobą niesie. To trzeba przeczytać.
,,Dziś nie czwartek... W czwartki obiecali, że będą mnie zawsze odwiedzać... Nie przyjechali ani razu. Ani jednego razu..."
Zanim do niej zasiądziecie, pomyślcie, czy macie coś na sumieniu, lub kogoś, komu coś obiecaliście, a nie spełniliście swojej obietnicy. Jeśli coś lub ktoś wciąż nas was czeka, to ta książka dobitnie wam o tym przypomni. Otworzy to, co byście chcieli, by było zamknięte. Przypomni to o czym zawsze chcieliście nie pamiętać. Ona jest takim sumieniem, któremu autorka pomogła dojść do głosu, pozwoliła mu przemówić. Myślę, że tytuł dobitnie oddaje jej przekaz. W całej opowieści, choć ludzi o których będzie tu wspomniane jest naprawdę dużo, przewijał się będzie motyw samotności, miłości i śmierci. Autorka za pomocą każdego z postaci ukazuje jak wielka i niezrozumiana dla niektórych jest miłość. Można tutaj zakochać się będąc bardzo młodym i bardzo starym. Do niektórych miłość przychodzi pod postacią nienawiści i wiecznego przekomarzania się. Według innych, ludzie z ośrodka się nie lubili, bo ciągle sobie dogryzali. Według nich, okazywali sobie sympatię i podarowali czas, siebie nawzajem, gdyż nikt inny z rodziny do nich nie przychodził. Kiedy zaś ona odeszła, on nie pozostał jej dłużny.
Według innych osób kochać można tylko ludzi, jednak nic nie stoi na przeszkodzie, by pokochać zwierzę, które będzie obecne w każdej naszej chwili życia. Kiedy dopada je cierpienie i choroba, bardzo pragniemy mu pomóc. Trzeba zawsze się spieszyć, by nie było za późno, a w razie czego, móc pokochać kogoś innego, by wypełnić tą lukę po jego stracie. Czasami ktoś rezygnuje ze swoich marzeń, gdyż nagle dopadają go niepotrzebne wyrzuty sumienia. Będąc niepełnosprawnym nie chcemy dalej funkcjonować. Brakuje nam wtedy kogoś, kto pokaże, że wcale nie musi tak być. Jest tu również opowieść o najpiękniejszej miłości matki do dziecka. Miłości niezniszczalnej nawet wtedy, kiedy zamiast na stare lata opieki, ona oferuje nam ośrodek dla ludzi starszych. Miłości tak trwałej, że istnieje nawet wtedy, kiedy ten cud świata nigdy nas nie odwiedzi.
Wybaczcie, ale wzruszenie na kartach tej książki jest jak jak tlen, bez niego nie da się przez nią przejść. O ile poprzednia książka autorki nieco mniej mnie urzekła, to teraz podarowałabym jej kwiat róży w podziękowaniu, że tak piękne, kruche i ulotne chwile uwieczniła na kartach tej książki.
📚 RECENZJA 📚
Tytuł: "Kiedy czasu już dla nas nie będzie"
Autor: Marta Nowik
Wydawnictwo: Novae Res
#współpracarecenzencka z @marta.nowik.autorka
Akcja powieści toczy się w bardzo nietypowym miejscu,a mianowicie w Domu Spokojnej Starości. Poznajemy panujące tam zwyczaje i jego mieszkańców oraz ich losy. Mieszkańcy tego domu czują się odtrąceni przez swoich bliskich. Nikt ich nie odwiedza,a oni wypatrują ich bo wciąż mają nadzieję na to, że ich odwiedzą. Niespodziewanie spokój mieszkańców budzi tajemnicza przesyłka z zaskakującą zawartością. Kto i dla kogo przysłał tę paczkę? Nie wiadomo. Jest zaadresowana do osoby, która w ośrodku nie mieszka. Pewnego dnia w Domu Spokojnej Starości pojawia się niespodziewany i bardzo młody gość. Jest nim Julia. To piękna i urocza dziewczyna, która widać że nosi w sobie pełno bólu i smutku.Od tej pory każdy dzień przynosi nowe, zaskakujące wydarzenia,które na dobre zmienią życie pensjonariuszy...
Jestem pod ogromnym wrażeniem tej historii. Opowieść ta pokazuje nam bolesną prawdę o przemijaniu,kochaniu i zapomnieniu i da nam prawdziwą lekcje życia i otworzy szerzej oczy na świat i swoich bliskich. Autorka wykreowała realnych bohaterów, jakich spotykamy na co dzień,ale zbyt często niedostrzegalnych lub dla większości niewidzialnych. To wzruszająca opowieść o tym ,że ludzkie życie nie jest nam dane na zawsze. I to że musimy liczyć się z czasem,który przecieka nam przez palce. Autorka wywołała we mnie wachlarz emocji,od smutku,poprzez bezradność,a kończąc na poirytowaniu na ludzki,niesprawiedliwy los. Polecam gorąco tą melancholijną opowieść o sile miłości, potędze przebaczania i upływającym czasie ❤️
To już moje drugie spotkanie z twórczością Autorki. Wiem absolutnie jedno. Chcę czytać od Pani Marty więcej i więcej książek. O czym jest tytułowa lektura i jakie wrażenie na mnie wywarła? Zapraszam do zapoznania się z moją recenzją.
Akcja książki toczy się przede wszystkim w Domu Pogodnej Starości. Życie w nim, toczy się swoim leniwym i spokojnym rytmem. Wszystko zmienia się w momencie, gdy do ośrodka trafiają nietypowe przesyłki. Kiedy pensjonariusze odkrywają, co jest w środku, są bardzo zaskoczeni. Jednak najbardziej nurtuje ich jedno pytanie. Kim jest osoba, do której przysłano te nietypowe akcesoria. Bowiem w Domu Pogodnej Starości, nie ma żadnej osoby o personaliach widniejących na paczkach. Kiedy ciekawość pensjonariuszy wspina się już na najwyższy poziom, bardzo niespodziewanie w ośrodku pojawia się młodziutka dziewczyna. Z jej pojawieniem się, życie w Domu Pogodnej Starości, zaczyna się diametralnie zmieniać. Każdy dzień obfituje w wiele ciekawych zdarzeń, które raz na zawsze zmienią życie wszystkich mieszkających w nim pensjonariuszy.. Kim okaże się tajemnicza dziewczyna? Jakie tajemnice zostaną ujawnione? Jakie relacje będą towarzyszyć mieszkańcom ośrodka? Jak zmieni się życie och wszystkich? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w trakcie czytania powieści.
Jestem absolutnie zachwycona tą lekturą. Porwała mnie ona od pierwszej strony. Opisana historia tak mnie wciągnęła, że pochłonęłam całą książkę w zaledwie jeden dzień ! 🤭 Polubiłam bohaterów i się z nimi zżyłam. Każdy z nich był już jakoś doświadczony przez los. Jedyne czego potrzebowali, to odrobina zainteresowania, przyjaźni lub miłości. Te wszystkie rzeczy pensjonariusze Domu Pogodnej Starości w końcu odnaleźli. Spora w tym wszystkim też zasługa młodej dziewczyny, która tak nagle pojawiła się w ich życiu. Za jej sprawą, starsi ludzie poczuli się znów potrzebni i kochani. Ponadto w jakimś stopniu się zjednoczyli i potrafili z daleka wyczuć nosem wszelkie zagrożenia. Z drugiej strony, kibicowali też Julii, ponieważ pamiętali swoją młodość. Starali się nie wtrącać, tylko mądrze doradzać, bo szczęście dziewczyny wyjątkowo leżało im na sercu. U uśmiechem na ustach przeżywałam kolejne przygody bohaterów, niekiedy mając wrażenie że jestem tuż obok nich. Ale ta książka, to nie jest pozycja typowo rozrywkowa. Jest to publikacja, która ukazuje nam, jak ważne jest odczuwanie w życiu radości z tego co daje nam dzień i przeżywanie go jak umiemy najlepiej. Ukazuje nam, że trzeba się radować tym co mamy, bo pewnego dnia czasu już dla nas nie będzie... Nikt z nas nie zna dnia ani godziny, ale nasze życie przeżyjmy tak, jakby każdy dzień mógłby być tym ostatnim. Nawiązujemy piękne przyjaźnie, poznajmy uczucie miłości, popełniajmy błędy ale i uczmy się na nich. Każde z tych doświadczeń nas buduje i umacnia. A gdy przyjdzie już czas zgonu, byśmy odeszli w zgodzie z własnym sumieniem i z uśmiechem na ustach.
Muszę też wspomnieć o zakończeniu tej historii. Poruszyło mnie ono bardzo. Zwłaszcza ostatnie strony. Takiego finału się absolutnie nie spodziewałam. I choć naprawdę rzadko płaczę podczas czytania książek, to w tym przypadku Autorce udało się sprawić, że uroniłam łzę 😪. Jest to też piękna historia o wybaczaniu i o życiu od nowa, bo każde, nawet najboleśniejsze przeżycie sprawia, że stajemy się jeszcze silniejsi i gotowi do mierzenia się z tym, co nieodgadnione.
Słowem, bardzo Wam polecam tę historię. Wywoła ona w Was szereg emocji i pozwoli choć na chwilę wczuć się w osoby starsze. Być może, za sprawą lektury niektórzy z nas dojdą do takich wniosków, że postanowią zmienić dotychczasowe decyzje. Tego Wam i sobie życzę. Ja bardzo polecam tę pozycję ❤️ i bardzo dziękuję Autorce, że dała mi możliwość poznania tej historii. Przyznaję 9 ⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐/10 punktów!
Myślałam, że "Kiedy czasu..." jest kontynuacją debiutanckiej powieści Marty Nowik. Zaś jest to oddzielna powieść, jednak utrzymana w podobnym klimacie. Głównym wątkiem też jest miłość, ale nie ta romantyczna, cukierkowa, lecz pełna przeszkód i bólu.
Samotna Julia przyjeżdża do matki chrzestnej, mieszkającej i pracującej w Domu Pogodnej Starości. Ciotka Antonina czuje się zobowiązana do opieki nad młodą dziewczyną, której los nie oszczędzał. Piękna Julia szybko zaprzyjaźnia się z mieszkańcami DPS-u, którzy zaczęli traktować ją jak wnuczkę.
Po kilku dniach pobytu w Domu Pogodnej Starości, akurat w Wigilię, dziewczyna wyszła na spacer i natrafiła na Eryka. Ich spotkanie nie było zwykłym spotkaniem, bowiem nastąpiło w dziwnych okolicznościach. Zdradzę tylko, że: "ona uratowała jego, a on uratował ją". W jaki sposób? Tego musicie dowiedzieć się sami.
Poznajemy historię pensjonariuszy i uświadamiamy sobie, że bez względu na to, kim jesteśmy i tak wszyscy kiedyś będziemy sądzeni jednakowo.
"My też, tu, w tej umieralni, mamy swoje historie. Każdy z nas coś przeżył przez te wszystkie lata (...) Nie całe życie byliśmy tacy smutni i zgorzkniały. My także cieszyliśmy się życiem, kochaliśmy do szaleństwa, popełnialiśmy błędy, których nie żałowaliśmy. (...) Nieraz byliśmy ludźmi na wysokich stanowiskach, budziliśmy respekt i szachunek".
Dlatego mądre są słowa kierowane do głównej bohaterki:
"Pamiętaj, Julio, teraz jesteś piękna i młoda. Jednak życie bardzo szybko przemija i nie pyta nas o zdanie. Zawsze może nie być jutra. Każdy dzień może być naszym ostatnim. Dlatego bardzo cię proszę, ciesz się życiem, mój aniołku... Kochaj, bo bez miłości to życie jest nic nie warte..."
Ta historia bardzo mnie poruszyła. Podobnie jak "Marzenia..." czytałam z zapartym tchem. Pomimo nostalgii, jaką wprowadza, nie byłam w stanie się od niej oderwać. Według mnie to nie jest zwykła powieść, lecz ma coś z baśni. A ja baśnie bardzo lubię.
Dom Pogodnej Starości – miejsce, gdzie trafiają starsze osoby, które niejednokrotnie potrzebują opieki. Miejsce pełne bólu, samotności, ale również historii sprzed lat, przyjaźni.
Pewnego dnia najpierw przychodzą paczki do osoby, która w tym miejscu nie mieszka. Mieszkańcy są tak bardzo ciekawi, że tak, aby personel się nie dowiedział, postanawiają zobaczyć, co zawierają. Każda kolejna otwarta paczka bardziej ich zaskakuje. Jednak to nie koniec niespodzianek i zmian, jakie nastąpią w Domu Pogodnej Starości. Przybędzie Julia, siostrzenica jednej z opiekunek i zostanie na dłużej. Dlaczego? Co takiego sprawiło, że zamieszkała w takim miejscu? Jak potoczą się losy mieszkańców Domu Pogodnej Starości.
Dla mnie książka jest z tym bardziej „lekkich”, takich na leniwe popołudnie. Akcja nie jest zbyt szybka, jednak nie jest również wolna. Książkę czyta się dość szybko, znajdziemy w niej historię Julii, ale również niektórych mieszkańców Domu Pogodnej Starości.
Może nie jest to pozycja, która mnie zachwyciła, jednak podobała mi się na tyle, że śmiało mogę stwierdzić, że czas z nią spędzony był udany.
Bohaterowie ciekawi, dość dobrze wykreowani. Tym razem mamy wielu bohaterów i zdradzając Wam o nich coś więcej, zbyt wiele zdradziłaby z fabuły. Mogę powiedzieć tylko tyle, że każdy jest inny, każdy na swój sposób ciekawy.
„Kiedy czasu już dla nas nie będzie” to według mnie książka na leniwe popołudnie. Mnie nie zachwyciła, jednak podobała się na tyle, że uważam, że warto ją przeczytać i polecam.
Recenzja pojawiła się również na moim blogu - Mama, żona - KOBIETA
Pewnego dnia do Domu Pogodnej Starości przychodzi przesyłka, w której pensjonariusze znajdują kołyskę, małą trumienkę z lustrem zamiast dna i skrzypce. Okazuje się, że to własność Julii, córki chrzestnej jednej z mieszkanek ośrodka, która wkrótce zamieszkuje z seniorami. Pojawienie się dziewczyny budzi wśród mieszkańców radość, zaczynają traktować ją jak członka rodzinny, a jej obecność wprowadza do życia seniorów powiew świeżości i nowej energii.
Julia to kobieta po przejściach, z trudną historią. Jedyną osobą, która ją rozumie i przy której czuje się swobodnie, jest Eryk, poznany w dziwnych okolicznościach chłopak. Dziewczyna zaczyna potajemnie się z nim spotykać, co nie uchodzi uwadze mieszkańców Domu Pogodnej Starości. Ale uczucie, którym zaczynają darzyć się młodzi kochankowie, nie ma jednak racji bytu…
Szczerze mówiąc, dosyć ciężko czytało mi się tę książkę. Dialogi, przemyślenia bohaterów i ich zachowania przywodziły mi na myśl sztukę teatralną. Wyobrażałam sobie, że cała akcja odgrywana jest na deskach jakiejś sceny. Brak naturalności i nagromadzenie elementów różnych gatunków literackich sprawiły, że jak dla mnie, było troszkę za dużo. Jest tu trochę obyczajówki, trochę romansu, a nawet wątek kryminalny. Wszystko zamknięte na niecałych 300 stronach. Nie uważam, że ta książka jest zła. Myślę, że niejeden fan leniwej narracji i teatralnych emocji powie, że to jeden z lepszych tekstów, jakie czytał, jednak mnie nie przekonał.
Z twórczością Marty Nowik spotkałam się przy okazji recenzji jej debiutanckiej powieści" Marzenia spełniają się jesienią" pamiętam, że już wtedy byłam zauroczona tym, że autorka pisze o życiu takim, jakie jest- bez "lukrowania" i kolorowania, a historia, która została tam przedstawiona, może przydarzyć się każdemu z nas. Nie inaczej jest w przypadku "Kiedy czasu..."
Długo zastanawiałam się jak ubrać w słowa to, co czuję po lekturze tej książki. Napisać, że to było dobre, a czas spędzony z książką upłynął w mgnieniu oka, to jakby nic nie napisać, a przy okazji oszukać samego siebie. Ta historia wstrząsła i połamała moje serce na setki kawałków.
"Kiedy czasu dla nas nie będzie" to słodko-gorzka opowieść o miłości, trudnych wyborach, wybaczeniu, stracie, porzuceniu, samotności (nawet tej w przysłowiowym tłumie) oraz przemijaniu... O czasie, którego jutro już możemy nie mieć...
Autorka idealnie oddaje kontrast między początkiem i końcem naszej ziemskiej wędrówki, zmusza czytelnika do refleksji, i odpowiedzenia sobie na kilka ważnych pytań, które pojawią się w głowie po lekturze.
Opowieść niezwykle wzrusza, szczególnie w momencie, w którym myśli się, że te wszystkie starsze osoby- które dziś są tak bardzo nieporadne- przecież też miały po trzydzieści lat, kochały i nienawidziły, śmiały się i płakały, czerpały z życia całymi garściami... Choć główna oś powieści to rodząca się miłość Julii i Eryka, ich trudne wybory, tęsknota i żal, to moje serce zdecydowanie skradli pensjonariusze Domu Spokojnej Starości.
Pomysł na fabułę w moim odczuciu trafiony w dziesiątkę, bohaterowie ujmujący swą prostotą, wykreowani genialnie. Akcja dziejąca się w ciągu kilku lat, może nie goni na złamanie karku, ale potrafi zaskoczyć w najmniej spodziewanej chwili. Końcowe sceny łamią serce...
Styl autorki jest niezwykle ciepły i lekki, wyraziści bohaterowie, z których każdy z nich wnosi olbrzymi ładunek emocji w tę powieść, barwne i plastyczne opisy, dialogi pełne emocji- to wszystko sprawia, że przez książkę się wręcz płynie. Nie mogłam się od niej oderwać do ostatniej strony, wykorzystując przy okazji cały zapas chusteczek. Dawno już żadna historia tak bardzo mnie nie wzruszyła.
Autorce gratuluję z całego serca stworzenia przepięknej, głębokiej i zmuszającej do refleksji powieści. Z całego serca życzę, by ta historia trafiła do jak najszerszego grona czytelników.
Czy polecam?
Zdecydowanie tak. To doskonała książka zmuszająca do refleksji i zastanowienia się nad tym, jak przeszłość może wpłynąć na przyszłość oraz o tym, że każda tajemnica kiedyś ujrzy światło dzienne.
"Jakie to smutne… To całe przemijanie…".
Czas to pojęcie bardzo względne, ale chyba wszyscy cierpimy na jego wieczny niedobór. Czas to również słowo niezwykle ważne dla bohaterów tej książki, która fundując czytelnikowi niezły rollercoaster emocjonalny, dotyka tematu, który w czasach kultu młodości jest spychany na margines naszego życia.
Marta Nowik to magister filologii polskiej, pedagogiki resocjalizacyjnej i teologii, a także absolwentka kilku studiów podyplomowych. Jest nauczycielką, copywriterem, jako redaktor współpracuje z domowym hospicjum dla dzieci, a dla drukarni i wydawnictwa wykonuje usługi korektorskie. Lubi kryminalne zagadki, jej największą pasją są podróże. Zadebiutowała w 2022 r. książką pt. "Marzenia spełniają się jesienią".
Dom Pogodnej Starości wydaje się dość przewidywalnym miejscem do spędzenia jesieni swojego życia. Do czasu aż do ośrodka zostaje dostarczona zagadkowa przesyłka, która bardzo szybko zostaje otworzona przez pensjonariuszy. Jej zawartość pod postacią skrzypiec, kołyski i małej trumny okazuje się własnością gościa, który na Święta Bożego Narodzenia przybywa do tegoż właśnie miejsca. Jest nim Julia, młoda dziewczyna, która właśnie tam poznaje, czym jest miłość i uciekający czas.
Marta Nowik w swojej drugiej książce równoważy słodki i gorzki wymiar naszego życia, umieszczając akcję powieści w domu starców, czyli w miejscu, które chyba większości z nas kojarzy się z samotnym odchodzeniem. Autorka łącząc smutek obecny w duszach ludzi zamieszkujących ten przybytek z duchem młodości i rozwijającej się miłości, stworzyła obraz pełen kontrastów, stawiając obok siebie początek i koniec.
"Kiedy czasu już dla nas nie będzie" to powieść obyczajowa wywołująca pełen wachlarz emocji, czego najczęściej oczekuje się po tego typu książce. Emocje wywołuje bowiem historia miłości Julii i Eryka, dość skomplikowana, nieco uproszczona, ale zawierająca w sobie dużo sensualności i ludzkich słabości. Emocje i szeroką gamę przemyśleń wywołuje także warstwa ukazująca losy pensjonariuszy Domu Pogodnej Starości, gdzie słowo "pogodnej" nabiera ironicznego wydźwięku. Nie sposób bowiem nie zatrzymać się przy temacie sędziwego wieku i przemijania oraz niebytu tychże w naszym codziennym życiu, bo przecież każdy z nas wie co to miłość i każdy będzie kiedyś stary.
Nie da się ukryć, że ta dość smutna historia o prawdziwej miłości to także opowieść o wybaczeniu sobie i wybaczeniu innym. Symbolicznym w tej płaszczyźnie staje się mała trumna z lustrami, której obecność w fabule robi piorunujące wrażenie. Autorka w całej rozciągłości pokazuje bowiem, jak bolesne potrafi być wybaczenie, które jednakowoż potrafi oczyścić duszę z nienawiści.
Marta Nowik po raz kolejny pokazuje ludzi takimi, jakimi są, ze swoimi słabościami, ze swoimi namiętnościami, z dobrą i ze złą stroną. "Kiedy czasu już dla nas nie będzie" to książka, która wywołuje wzruszenie, sporo przemyśleń, a także swoistą autoanalizę. Nie jest to powieść świąteczna, ale myślę, że właśnie okres przedświąteczny to najlepszy czas na to, by poznać losy mieszkańców Domu Pogodnej Starości i pomyśleć o tym, co w życiu ważne, bo o tym właśnie jest ta powieść.
Już dawno mnie tak bardzo nie poruszyła żadna książka , jak ta historia mieszkańców Domu Pogodnej Starości.
"Tak szybko tracimy tych, którzy są obok. Nienawidzimy, kochamy, a i tak nie mamy wpływu na to, co się wydarzy. Ale czy w obecnym życiu można mieć coś na zawsze?"
W wyżej wspomnianym Domu, tęsknota za bliskimi, poczucie samotności i opuszczenia jest codziennością jego mieszkańców, którzy często wbrew sobie, zostali tam umieszczeni przez najbliższych. I pewnego dnia w ten ich monotonny, pozbawiony nadziei świat wkrada się, a właściwie to wpada jak burza powiew młodości, świeżości i uśmiechu pod postacią Julki. Młoda kobieta tuż przed świętami zjawia się niczym gwiazdka z nieba a zwiastunem jej przybycia stają się tajemnicze przesyłki m.in. mała trumienka z lustrem zamiast dna.. Od tej chwili życie mieszkańców zacznie nabierać rumieńców a i dla Julki los, który zdążył ją tak tragicznie doświadczyć, szykuje nie małe niespodzianki...
Mieszkańców Domu Starości pokochałam bez wyjątku, każdego. Wspaniale wykreowane postacie, wyraziste, z charakterem. To samo Julia i Eryk. Choć momentami jak nie jedno to drugie działało mi na nerwy, a na koniec miałam największą złość do autorki i jedno pytanie czemu tak się musiało stać?? Choć z drugiej strony właśnie tak jest w życiu. Nie zawsze jest happy end, nie zawsze jest tak jak byśmy sobie życzyli...
Ta historia od początku powodowała małe pęknięcia na moim sercu by finalnie rozpadło się ono na miliony kawałków. Łzy płynęły mi ciurkiem.. to jest tak piękna i wzruszająca opowieść o tym, że na życie nigdy nie jest za późno, że na miłość zasługuje każdy, bo ma ona moc zmienić nawet to mroczne serce, które już nie miało nadziei na choćby promyk słońca. Autorka tą historią przypomina o tym, że trzeba żyć i doceniać dany nam czas , zanim go już dla nas nie będzie...
Dom Pogodej Starości ma swój senny i powtarzalny rytm. Pensjonariusze z niecierpliwością wyglądają odwiedzin członków swoich rodzin mimo, że zazwyczaj nikt się nie zjawia. Gdy pewnego dnia kurier dostarcza nietypową przesyłkę, życie pensjonariuszy nabiera tempa.
Jakiś czas temu opowiadałam Wam o debiutanckiej powieści Marty Nowik - ,,Marzenia spełniają się jesienią". Natomiast w październiku ubiegłego roku ukazała się druga książka tej autorki zatytułowana ,,Kiedy czasu już dla nas nie będzie".
Akcja opowieści rozgrywa się przede wszystkim w Domu Pogodnej Starości. Życie pensjonariuszy toczy się mocno utartym i schematycznym trybem. Poznajemy Ninę, Stefkę, Sebastiana oraz Alfreda - każde z nich dźwiga na barkach własny życiowy bagaż. Zmagają się oni z poczuciem odrzucenia i osamotnienia, ponieważ ich bliscy o nich zapomnieli. W historii tej poznajemy także Antoninę, samotną kobietę w średnim wieku, która pracuje, a także wynajmuje niewielkie służbowe mieszkanie we wcześniej wspomnianej placówce.
Pewnego dnia rutynę ośrodka przełamuje informacja o tym, że na czas zbliżających się właśnie świat Bożego Narodzenia u Antoniny ma pojawić się siostrzenica - 20letnia Julia Karwowska.
Przyjazd dziewczyny poprzedza przybycie intrygujących pensjonariuszy pakunków - co się w nich znajdowało? - tego dowiecie się z kart książki.
Julia wnosi do Domu Pogodnej Starości powiew młodzieńczej świeżości i chociaż początkowo mieszkańcy domu są wobec niej nieco nieufni i zdystansowani to ostatecznie wzbudza ona ich ogromną sympatię i zostaje z nimi na dłużej niż początkowo zamierzała.
Jak stopniowo się okazuje dziewczyna również nosi w sobie wiele bolesnych dla niej przeżyć i tajemnic... W małym miasteczku, do którego przybyła jej życiowa droga zupełnie niespodziewanie krzyżuje się również z tajemniczym, błękitnookim Erykiem o hipnotyzującym spojrzeniu.
Jak potoczą się dalsze losy bohaterów? Dowiecie się sięgając po ,,Kiedy czasu już dla nas nie będzie". Autorka nakreśliła dla czytelników opowieść wzruszającą i ogromnie emocjonalną. Pełną różnorodnych, często niełatwych perypetii bohaterów.
Jest to opowieść o tęsknocie, potrzebie bycia dostrzeganym i potrzebnym bez względu na osiągnięty wiek oraz przebytą w życiu ścieżkę. O przyjaźni i miłości, które mogą rozkwitnąć bez względu na okoliczności. Marta Nowik pokazała też jak ogromne wsparcie dla jednostki daje grupa osób, które dbają o siebie nawzajem, pomagają sobie borykać się z codziennością oraz z tym co boli i dręczy mając swoje korzenie w przeszłości. Bardzo istotną rolę w tej historii odgrywa także pokój wspomnień.
Powieść czyta się szybko i z zaciekawieniem dotyczącym tego, jak potoczą się losy bohaterów w obliczu tego, czego sukcesywnie się o nich dowiadujemy i co się wydarza w toku opowieści.
Jest to bardzo klimatyczna historia łącząca przemijanie z pewnego rodzaju młodzieńczą życiową inicjacją. Autorka ukazuje w niej swoisty krąg ludzkiej egzystencji, a poprzez cały wachlarz emocji stających się udziałem bohaterów uzmysławia czytelnikom zawiłości ludzkiej psychiki, emocjonalności, które nieustannie towarzyszą człowiekowi na różnych etapach jego życia.
Jeśli macie ochotę na lekturę, która skłoni Was swoim przesłaniem do wielu refleksji to myślę, że najnowsza publikacja Marty Nowik będzie trafionym wyborem.
* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *
https://ksiazkowoczyta.blogspot.com/2023/02/tak-szybko-tracimy-tych-ktorzy-sa-obok.html
Ostatnio otrzymałam najnowszą książkę Marty Nowik ,,Kiedy czasu już dla nas nie będzie", od wydawnictwa Novae Res.
Tym razem przenosimy się do Domu Pogodnej Starości i poznajemy jego mieszkańców, których życie toczy się powolnym i spokojnym tempem. Do momentu, kiedy listonosz przynosi tajemniczą przesyłkę zaadresowaną do osoby, która nie zamieszkuje tego domu.
Pewnego dnia w progu pojawia się młoda osoba, a wraz z nią zmienia się życie pensjonariuszy.
Piękna opowieść o przemijaniu, śmierci, która czai się na każdym kroku i gasi promyk życia niespodziewanie, po cichu, bez ostrzeżenia.
Jest to historia osób, którzy przeżyli nie jedno w życiu, mieli stanowiska, pozycje, dostatnie i stabilne życie, każdy z nich ma swój bagaż, który nosi na swoich barkach. Autorka pokazuje jak starsza osoba jest samotna, zapomniana przez rodzinę, odchodzi w samotności bez wsparcia najbliższych.
Jednocześnie książka mówi o miłości, nadziei na lepsze jutro, że za zakrętem pojawi się piękny blask rozświetlony szczęściem, przyjaźnią.
Gdy w Domu Pogodnej Starości pojawia się młoda kobieta, a wraz z nią pojawia się powiew świeżości. Julka pomimo młodego wieku w życiu przeżyła wiele, można nawet powiedzieć zbyt wiele. Jej bagaż przeszłości mocno przytłacza i nie daje o sobie zapomnieć. Pomimo tego Julia pragnie miłości, bratniej duszy, z którą razem by kroczyła przez życie.
Czy ją znajdzie?
Czy Julia pozna smak prawdziwego uczucia?
Książkę polecam.
Trzymając w ręku tę książkę, od razu nasunął mi się utwór Tadeusza Woźniaka "Zegarmistrz światła purpurowy". Po przeczytaniu tej powieści śmiało mogę powiedzieć, że trafnie oddaje jej treść.
Tak jak do książkowego Domu Pogodnej Starości, tak i w prawdziwym życiu do takich miejsc trafiają ludzie w podeszłym wieku (często wbrew sobie) umieszczani przez rodzinę. Bywa, że najbliżsi nie zastanawiają się nad tym, wmawiają się brakiem czasu, pracą lub innymi powodami, jak to może wpływać na taką osobę, jak tęskni, czuje się samotna i opuszczona. Dla każdego z nas podejmujących taką decyzję czy też potrafiących dostrzec kogoś, kto potrzebuje naszej pomocy, to lekcja z człowieczeństwa. Mieszkańcom Domu Pogodnej Starości dzień płynie swoją monotonią, nie widać nadziei, że mogłoby się coś zmienić. Lecz pewnego dnia tę nudę przerywa nadejście dziewczyny i tajemnicza przesyłka... Coś wreszcie zaczyna się dziać. Pojawia się powiew świeżości, nowa energia. Widzimy, że nie można izolować starszych osób od społeczeństwa. I jedni i drudzy mają sobie wiele do zaoferowania. Mamy tu także interesujący wątek detektywistyczno-kryminalny.
"Tak szybko tracimy tych, którzy są obok. Nienawidzimy, kochamy, a i tak nie mamy wpływu na to, co się wydarzy. Ale czy w obecnym życiu można mieć coś na zawsze?"
Marta Nowik wspaniale wykreowała każdego z mieszkańców wspomnianego domu. To postaci realni, charakterni, niezwykli, takich, których z miejsca można pokochać. To oni byli zapalnikiem do stworzenia takiej, a nie innej historii. Historii, która okazała się być inna, niż wszystkie. Autorka poruszając trudne, a nawet niewygodne tematy, robi to z wyczuciem i lekkością. A upływający czas jest niejako takim cichym bohaterem powieści.
"- Pamiętaj, Julio, teraz jesteś piękna i młoda. Jednak życie bardzo szybko przemija i nie pyta nas o zdanie. Zawsze może nie być jutra. Każdy dzień może być naszym ostatnim. Dlatego bardzo cię proszę, ciesz się życiem, mój aniołku... Kochaj, bo bez miłości to życie jest nic niewarte..."
Finał książki rozbił mnie totalnie. Nie tak to sobie wyobrażałam, ale przyjmuję go z całym dobrodziejstwem refleksji, jakie po sobie zostawił.
"Kiedy czasu już dla nas nie będzie" to klimatyczna, wzruszająca powieść o kruchości życia, przemijaniu, odrzuceniu, samotności, przebaczeniu, o tym, by w pełni doceniać i wykorzystać czas, jaki otrzymujemy oraz o tym, że każdy zasługuje na miłość bez względu na wiek czy popełnione błędy. Pozwólcie, by pensjonariusze opowiedzieli Wam swoje historie.
"Kiedy czasu już dla nas nie będzie" Marta Nowik Wydawnictwo Novae Res przeczytałam dzięki uprzejmości autorki. Opis i niepozorna okładka, nie przygotowały mnie na treść którą przeczytam. Spodziewałam się zupełnie czegoś innego, a dostałam fabułę, która porusza i zaskakuje.
Kiedyś miałam możliwość odwiedzać Dom Opieki dla starszych i zawsze towarzyszyły mi przy tym sprzeczne uczucia. Z jednej strony radość, że są miejsca dla takich osób, w których otrzymują opiekę. Z drugiej strony smutek, ponieważ nie mogę zrobić nic. Wiele z przebywających tam osób doczekało kresu swojego życia ani razu nie będąc odwiedzonym przez swoich bliskich. Zastanawiałam się czy smutek widoczny w ich oczach kiedyś zniknie i pojawi się w nich radość. Otrzymanie towarzystwa i miłości jest dla tych osób bardzo ważne. Dlatego za każdym razem próbowałam, dać im z siebie jak najwięcej.
"... Jednak życie bardzo szybko przemija i nie pyta nas o zdanie. Zawsze może nie być jutra. Każdy dzień może być naszym ostatnim. Dlatego bardzo cie proszę, ciesz się życiem mój aniołku... Kochaj, bo bez miłości to życie jest nic niewarte..."
Bohaterowie książki wiodą życie w Domu Pogodnej Starości. Jedni chcą bardzo o czymś zapomnieć, drudzy czekają na najbliższych, a reszta żyje z dnia na dzień. Nieoczekiwanie spokój mieszkańców budzi tajemnicza przesyłka z zaskakującą zawartością zaadresowana do osoby, która nie mieszka pod wskazanym adresem. Mieszkańcy po pewnym czasie poznają właścicielkę przesyłki, jest nią urocza i piękna Julia. Widać, że dziewczyna nosi w sobie pełno bólu i smutku. Dziewczyna bardzo szybko zjednuje sobie mieszkańców, a oni traktują ją jak swoją najbliższą krewną. Niestety Julia będzie mieć kłopoty, a wszystko przez miłość, która nie powinna się wydarzyć...
"-Nigdy nie oglądaj się wstecz. To co było, już nie wróci..."
Autorka zaserwowała nam ciekawą fabułę, poruszając ważne tematy. Dzięki lekturze mogłam cofnąć się do czasów, kiedy odwiedzałam starsze osoby w Domu Opieki. Historia wywołała we mnie ogrom emocji. Po lekturze zadałam sobie wiele pytań :czym jest miłość, ile jesteśmy w stanie dla niej poświęcić, czy warto pogodzić się z obecną sytuacją i pożegnać przeszłość? Tak wiele pytań, a odpowiedzi brak. Każdy odpowie na nie inaczej. Ja nad swoimi muszę się zastanowić. Wiecie starsze osoby mają historię wartą wysłuchania. Warto się zatrzymać w tym pędzącym świecie i poświęcić choć chwilę na rozmowę i posłuchać co mają do powiedzenia.
Jeden wieczór zmienia życie dwóch mieszkanek spokojnego dotąd miasteczka.Przyjaciółki Aleksandra i Natalia mieszkają w Zalesianach, niewielkim miasteczku...
Wśród książek można znaleźć nie tylko piękne historie, lecz także nowe życie… Karina wychowywała się w domu dziecka, marząc o przyszłości innej...