Wydawnictwo: Jacek Santorski
Data wydania: b.d
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 256
Ile człowiek jest w stanie zrobić dla miłości? I kiedy przeradza się ona w nienawiść, prowadzącą do zemsty? Na te pytania odpowiada "Kanalia" Pawła Pollaka.
W różnych częściach miasta i niewielkich odstępach czasu zostają znalezione ciała 3 osób – pięknej młodej dziewczyny, która została wrzucona do Wisły z kulą w potylicy, narkomana z roztrzaskaną głową oraz torturowanej i bestialsko zamordowanej pani architekt. Siedziała związana na krześle stojącym pośrodku pokoju w kałuży zaschniętej krwi. Żyły na przegubach dłoni miała przecięte. Palce u rąk były częściowo pozbawione paznokci. W oczy rzucały się liczne rany na twarzy i szyi, zadane nożem albo innym ostrym narzędziem. Jednak najbardziej makabryczny widok stanowiły obcięte uszy ułożone starannie na stole obok wyrwanych paznokci i jakiejś otwartej książki.
Śledztwo prowadzi inspektor Markowski, który choć ma duże doświadczenie zawodowe, staje przed nie lada wyzwaniem. Rozwikłać sprawę pomagają mu komisarz Semik oraz ku niezadowoleniu inspektora... aspirant Lepka. Z pozoru nic nie łączy tych morderstw. Przecież osoby te nie mogły mieć ze sobą nic wspólnego. Ale czy na pewno? Śledczy będą musieli odwiedzić wiele podejrzanych miejsc, by odkryć prawdę.
Muszę przyznać, że dotychczas nie przepadałam za polskimi kryminałami. Uważałam, że czegoś im brakuje, jakiś mocnych akcentów, krwawych opisów z miejsc zbrodni czy odpowiedniego klimatu. Polskie kryminały dopiero raczkują, podczas gdy brytyjskie mają już ugruntowaną pozycję. Moim zdaniem pisarze brytyjscy mają lepszy warsztat oraz dłuższą tradycję w tworzeniu tego gatunku, zapoczątkowaną przez Arthura Conana Doyle'a czy Agathę Christie (moich ulubionych pisarzy kryminałów). Świetne są także kryminały skandynawskie (do tej pory przeczytałam "Materialistę" Anne Holt oraz "Domek z piernika" Carin Gerhardsen). Jednakże po lekturze "Kanalii", stwierdziłam, że muszę zmienić swój pogląd o rodzimych kryminałach, gdyż zdarzają się wśród nich naprawdę warte polecenia tytuły. I do nich należy właśnie powieść Pawła Pollaka.
"Kanalia" jest bowiem mrocznym kryminałem w wersji polskiej. Nie brakuje w nim niezwykle realistycznych opisów z miejsc zbrodni, które zapewne przypadną do gustu miłośnikom gatunku oraz przekleństw. Warto wspomnieć, że Paweł Pollak świetnie przedstawił współczesne polskie realia, w których króluje nepotyzm i zakłamanie. Pokazał m.in. jak wygląda praca policji i wymiaru sprawiedliwości. Autor doskonale poradził sobie także z portretami psychologicznymi głównych postaci, w tym mordercy i jego ofiar. Inspektor Markowski to opryskliwy i pewny siebie policjant, który wszystko wie najlepiej, w dodatku niejednokrotnie swoim zachowaniem budzi wstręt czytelnika, komisarz Miłan Senik nie potrafi oprzeć się kobiecym wdziękom, ale budzi sympatię, zaś aspirant Lepka to trochę naiwny i nieopierzony żółtodziób, który naoglądał się zbyt wiele filmów kryminalnych (synek, to nie jest film o Columbo!). Możemy także poznać motywy kierujące mordercą, pod koniec budzi on litość czytelnika.
Co mi się nie podobało w tej powieści, to poruszanie kontrowersyjnych tematów dotyczących księży – niedochowywania celibatu czy pedofilii. Nie mówię, że trzeba zamiatać sprawę pod dywan. Piętnowanie pedofilii, nie tylko wśród księży, nie jest niczym złym. Ale nie trzeba od razu pisać, że księża chodzą do agencji towarzyskich i opisywać ze szczegółami tych wizyt. Podobno żyjemy w kraju katolickim, a propagujemy wizję księży jako osób odpowiedzialnych za całe zło świata. Nie dostrzegamy, że jest wielu duchownych z powołania - dobrych i uczciwych. Na szczęście to jedyny mankament tej powieści.
Książkę czyta się szybko, gdyż jest napisana lekkim językiem. Miejscami jest on ironiczny, miejscami brutalny. Każdy rozdział dostarcza nowych, niesamowitych informacji, które są odpowiednio dozowane czytelnikowi. Warto wspomnieć, że narracja trzecioosobowa przeplata się z pierwszoosobową, kiedy to autor wprowadza retrospekcje z czasów PRL-u, które są niezwykle ważne dla całej sprawy. Pojawia się w nich także tajemniczy wątek miłosny (nic więcej nie napiszę).
Akcja powieści jest niezwykle wartka i obfituje w nagłe zwroty, które zmieniają perspektywę o 180 stopni. Gdy już myślimy, że jesteśmy na właściwym tropie, musimy od zaczynać swoją dedukcję od nowa. Nic nie jest takie, jakie wydaje się na początku. Sprawy wikłają się coraz bardziej, a zakończenie jest nieprzewidywalne. Pod koniec rodzi się pytanie, kto jest prawdziwą kanalią w tej powieści.
Jeszcze nie czytałam tak dobrego polskiego kryminału. Byłam miło zaskoczona, tym bardziej, że to debiut Pollaka. Polecam tę powieść miłośnikom gatunku, w tym także osobom, które chciałyby się przekonać do polskiego kryminału. Myślę, że będzie to dla nich najlepsza okazja.
W rzece zostają znalezione zwłoki pięknej młodej dziewczyny, ginie też pewien narkoman, a jakby tego było mało - w dość makabrycznej scenerii zostaje odkryte ciało kolejnej kobiety. Czy te zbrodnie coś łączy? Inspektor Markowski, komisarz Senik oraz aspirant Lepka rozpoczynają trudne śledztwo. Dokąd doprowadzi rozwiązanie zagadki śmierci tych osób? Czy zabójca jest blisko i wszystkich wodzi za nos? A może pojawi się niespodziewanie?
Autor przedstawia nam kreacje wielu bohaterów. Są zarówno bohaterowie pozytywni, jak i negatywni. Ale każdemu z nich Paweł Pollak poświęca wiele miejsca. Stara się, abyśmy każdego z nich dobrze poznali i zrozumieli motywy postępowania. Wielość bohaterów dodaje walorów tej książce. Czytelnik nie skupia się tylko na jednym bohaterze, ale musi uchwycić ich różnorodność i wielobarwność. Śmiało mogę stwierdzić, że każdy bohater to jeden mały wątek książki. Każdy z nich ma swoją małą historię, która składa się na całość.
Autor w bardzo dynamiczny sposób prowadzi akcję. Wydarzenia dzieją się bardzo szybko. Nie ma miejsca na nudę. Ani na chwilę nie dostaniemy wytchnienia. Czujemy się uczestnikami opisywanych wydarzeń. Nie sposób jest - czytając tę książkę - stać z boku, biernie przyglądać się, być “ tylko widzem”. Książkę czyta się jednym tchem. Powieść zawiera samą kwintesencję, autor oszczędza nam zbędnych, rozległych opisów. Dziękuję mu za to !
Kanalia Pawła Pollaka to mroczny, trzymający w napięciu do ostatnich chwil kryminał. To atlas studium ludzkich namiętności i uczuć. Autor bardzo subtelnie rozprawia się z emocjami bohaterów, stara się wniknąć w głąb ludzkiej psychiki i uzewnętrznić ich emocje.
Książka bardzo ciekawa, wciągająca, język w niektórych momentach jest bardzo wulgarny, oddaje styl pracy policjantów. Chociaż to jest kryminał – rzecz z natury poważna - to książka napisana z dużą dozą dobrego humoru.
Autor wodzi nas za nos od samego początku, precyzyjnie błądzi między potencjalnymi sprawcami zbrodni, z wielkim smaczkiem podrzuca nam coraz to nowe tropy, by w efekcie końcowym zaskoczyć nas nietuzinkowym zakończeniem książki. Sprawców zbrodni może być wielu, każdy z nich ma motywy do popełnienia zbrodni. Książka trzyma w napięciu do ostatniej strony. Jest niesamowicie wciągająca, czytelnik się nią delektuje, nie chce, aby się skończyła.
Z wielką przyjemnością sięgnęłam po tę pozycję. Wam również gorąco polecam!
'' Wiem, że w młodości człowiek kieruje się ideałami, ale rzeczywistość skutecznie z nich leczy. Mówi to panu ktoś, kto też był idealistą i w bolesny sposób te złudzenia stracił. Lepiej samemu od początku z nich zrezygnować. - Przecież to cynizm - . Tak .Jedyna filozofia, która pozwala w naszej rzeczywistości przeżyć ''
Rewelacyjnie napisany thriller, który ja pochłonęłam w trzy dni , a właściwie dwa dni i jedną noc . Nie mogłam się oderwać . Nazwisko, jakże znaczące zresztą, Paweł Pollak nic mi nie mówiło, więc nie wiedziałam czego mogę się spodziewać po tej pozycji . Po przeczytaniu oceniam ją na pięć gwiazdek, a jak odkryłam że to debiut , to swoim zwyczajem dorzuciłam jedną gwiazdkę dodatkowo . Zadumałam się tylko nad tym jak żal mi, że tak dobre książki giną w powodzi sztampowej twórczości wszelkich Mrozów czy innych Bond, niemal niezauważalne . Pan Pollak nie tylko potrafi zgrabnie skonstruować i opowiedzieć kryminalną historię , dość zagmatwaną z resztą, ale na dodatek jest świetnym obserwatorem naszej polskiej rzeczywistości i wręcz, niemal wypunktować potrafi nasze '' cechy narodowe '' . W dodatku w dość zabawny sposób . Jednocześnie też potrafi z pełną premedytacją i dosadnie uwypuklić nasze polskie bagienko, co już zabawne wcale nie jest . Ale wracajmy do książki i jej głównych bohaterów .
Inspektor Markowski (przeczytałam książkę dokładnie i aż do jej zakończenia nie znalazłam imienia pana Markowskiego) wzorowany chyba na Harrym Hole, chociaż Harry był raczej dużym stróżem prawa, a Markowski duży ma raczej mięsień piwny :)Poza tym sporo łączy obydwóch policjantów . Z tym że Markowski jest jeszcze '' bardziejszy '' niż Hole . Za nic ma wszystkie zakazy , jeździ na czerwonym świetle , pije na umór , czka , pierdzi , pali w miejscach gdzie nie wolno , drapie się po jajach. Jego metody przesłuchań też pozostawiają wiele do życzenia . itd. itp. Jego partner Miłan (cóż za imię fiu fiu) Senik , komisarz który żadnej kobitce nie przepuści i nowicjusz aspirant Lepka , młodzieniec z ideałami i bez grama cynizmu . Oto ci trzej policjanci mają twardy orzech do zgryzienia, a raczej do rozgryzienia - trzy morderstwa.
Test debiutanta w prosektorium, rewelacyjny, uśmiałam się szczerze , a jeszcze bardziej, kiedy czytałam o tym jak nasi polscy gieroje radzili sobie w Berlinie z językiem niemieckim , a raczej z brakiem znajomości języka kraju , do którego pojechali służbowo . A ostatnią rozmowę mordercy ze szczawikowatym aspirantem chciałabym przytoczyć w całości (tak mi się podobała) ale doszłam do wniosku, że każdy powinien sam sobie ją przeczytać i sam wyciągnąć SWOJE wnioski . Książkę bardzo polecam . Ach..no i jeszcze ten tytuł...wciąż zastanawiam się którego z bohaterów dotyczy.
Zrozpaczona kobieta chwyta za broń i dokonuje masakry w nowojorskiej dzielnicy Queens. Sprawę przejmuje prokurator Edward Harrison i ma...
Czy można zabić dla przekładu książki? Okazuje się, że tak. W elitarnym środowisku zawodowych tłumaczy śmierć kolegi po fachu wywołała ogromne poruszenie...