Laura Morawska jest uważana za specjalistkę od porywów serca - jej miłosne powieści w mig stają się bestsellerami i zdobywają rzesze fanów. Gdy jej debiutancka powieść dostaje szanse na ekranizację, Laura nie posiada się z radości. Tym bardziej że ma możliwość pojawienia się na planie zdjęciowym w roli asystentki reżysera, a główną rolę w ekranizacji ma zagrać topowy młody aktor.
Adam Gniewosz słynie z tworzenia krwawych i sensacyjnych produkcji, a nie słodkich romansów. W dodatku ma opinię nieugiętego i trudnego we współpracy, co wywołuje liczne konflikty na planie.
Laura już pierwszego dnia zraża do siebie znanego reżysera i pakuje się w kłopoty.
Czy Laura i Adam dla dobra filmu będą potrafili się dogadać?
Jedno jest pewne, za każdym razem, gdy ta dwójka znajdzie się obok siebie, będzie iskrzyć...
,,Jak się pisze miłość" to komedia romantyczna, która nie tylko zimą rozgrzeje Wasze serca!
Wydawnictwo: MT Biznes
Data wydania: 2023-10-13
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 300
To moje kolejne spotkanie z twórczością autorki, czytałam kilka książek Kingi i każda mi się podobała, dlatego też nie mogłam przejść obojętnie obok jej najnowszej powieści - "Jak się pisze miłość", która rozgrywa się w zimowej scenerii. Na wstępie muszę wspomnieć, że totalnie urzekło mnie wydanie tej książki, jej okładka oraz pięknie barwione brzegi. Stylistyka i język jakim posługuje się autorka jest bardzo lekki, prosty i przyjemny w odbiorze co sprawia, że historię Laury czyta się niesamowicie szybko, ja pochłonęłam ją w jedno popołudnie i z dużym zainteresowaniem śledziłam jej losy. Fabuła została w interesujący sposób nakreślona oraz dobrze poprowadzona i chociaż jest przewidywalna to nie odebrało mi to radości z czytania. Bohaterowie, zarówno pierwszo jak i drugoplanowi zostali naprawdę świetnie wykreowani, to postaci niezwykle prawdziwe, takie które nie są idealne, tak jak my popełniają błędy oraz postępują pod wpływem emocji, dlatego tak łatwo się z nimi utożsamić w wielu przypadkach podzielając podobne troski i dylematy moralne. Historia została przedstawiona z perspektywy Laury, co pozwoliło mi lepiej ją poznać, dowiedzieć się co czuje, myśli, z czym się boryka, a tym samym mogłam lepiej zrozumieć jej postępowanie oraz decyzję. Przez większość książki żałowałam, że autorka nie pokusiła się o zaprezentowanie punktu widzenia Adama, ale finalnie Kinga pozytywnie mnie zaskoczyła jedynym rozwiązaniem. Laura od pierwszych chwil zaskarbiła sobie moją sympatię, to taka kobieta, której po prostu nie sposób nie polubić, naprawdę. Adam natomiast stanowił dla mnie pewną tajemnicę, zagadkę i początkowo miałam do niego neutralny stosunek, jednak z każdą kolejną czytaną stroną zyskiwał także moja sympatię. Można powiedzieć, że bohaterowie tej powieści to trochę takie grumpy&sunshine. Relacja głównych bohaterów opiera się na motywie hate - love, który został tutaj naprawdę świetnie zaprezentowany. Świetnie się bawiłam czytając przekomarzanki Laury i Adama, uśmiech po prostu nie schodził mi z twarzy. Od początku dało się wyczuć wyraźną chemię i przyciąganie między bohaterami i autorka genialnie to poprowadziła, dostarczając Czytelnikowi masy emocji! Bardzo ciekawym wątkiem był ten związany z pracą na planie filmowym i autorka w interesujący sposób go przedstawiła, zarówno ukazując pracę samych autorów, reżysera czy innych pracowników produkcji. "Jak się pisze miłość" to emocjonująca, pełna humoru, romantycznych uniesień i ciepła historia, z którą świetnie spędziłam czas! To idealna lektura na wieczór, pod kocykiem z ciepłą herbatą w ręku! Polecam!
,,Ja potrzebuję czarującego mężczyzny, który będzie czcił ziemię, po której stąpam, a nie faceta, który tylko kurtuazyjnie mnie poważa".
,,No, Wichura, tu jest jakby na bogato".
Ten drugi cytat, to wypisz wymaluj scena z filmu ,,Kogel-mogel". W ogóle cała powieść napisana jest w bardzo żartobliwy sposób. Czytelnik ma prawo co chwilę się uśmiechać, lub kiwać głową z uznaniem. I oprócz wszystkiego innego, co mi się w niej podobało, to była jedna taka drobna rzecz, na szczęście występująca niezbyt często, a mianowicie potoczne słowa, których używała główna bohaterka. Niby wydawała się być na wysokim poziomie, sama była autorką poczytnych opowieści, gdzie właśnie jedną z nich mieli zekranizować i niby zachowywała się z klasą, choć w sposób luźniejszy, ale raziły mnie jej pojedyncze słowa, które pasowały tutaj jak dżem na kiełbasie. Było ich naprawdę niewiele, ale bardzo rzucały mi się w oczy. Oczywiście, to zawsze kwestia gustu, innym mogły wydawać się całkiem na miejscu:-) Tylko to sprawiało, że postać wydawała mi się jednak mało dojrzała. Po za tym, nie było tutaj rzeczy, która by mi się nie podobała. Po pierwsze fabuła jest nie oklepana, niecodziennie czyta się o pisarce, która chce zagrać rolę we własnej książce, która zostanie zekranizowana, ale pisząc pod pseudonimem, nikt nie wie kim jest. Dodatkowo zamiast owej roli dostała przydział asystentki wspaniałej postaci, która według niej jest mega przystojna i uwodzicielska i pochłaniająca i przeświecająca... oczywiście zanim zacznie się odzywać:-) W tym wypadku cała reszta gdzieś tam ucieka w zapomnienie. I tutaj zaczyna się problem dla naszej laikowej asystentki, gdyż tak naprawdę nie miała pojęcia czym się taka osoba zajmuje. A gdzie tu miejsca na miłość? Większość stron pachnie tutaj świętami, przyjaciółka pociesza naszą postać jak tylko może, a ona sama liczy na coś więcej, gdyż poprzedni partnerzy, dała im zabawne przezwiska, niezbyt sprawdzili się w tej roli. Obecnie chce wzbudzić zachwyt w pewnym mężczyźnie, ale czy jej się powiedzie? Czy zaiskrzy w tej wybuchowej mieszance?
Warto ją przeczytać, bo ma średni druk, jest bajecznie pięknie wydana, postacie są nie do podrobienia, sami zaczniemy wzdychać i uwiodą nas zabawne sceny, których jest ogrom! Szczerze polecam!
"Mrużył oczy, przeszywają mnie nimi na wskroś. Byłam niemal pewna, że w myślach wyklina mnie na wszystkie możliwe sposoby. Ale ja się nie dam. Musiałam sobie poradzić z tym bucem, nie miałam innego wyjścia."
🎬🎬🎬
Jeeej!
Jaka to była piękna książka.
Świąteczna.
Romantyczna.
Zabawna.
Świetnie bawiłam się podczas jej lektury.
A Laurę - główną bohaterkę pokochałam całym sercem.
Zresztą Adam, także zaskarbił sobie moją sympatię.
Uwielbiam takie powieści. A "Jak się pisze miłość" zdecydowanie na długo zostanie w mojej pamięci.
Fabuła niczym z filmu... No właśnie z filmu 🙂 Tutaj nasi bohaterowie spotykają się właśnie na planie filmowym. Bo oto jedna z powieści Laury (która tworzy pod pseudonimem Niki Wichury) właśnie będzie ekranizowana. Na planie nie może zabraknąć samej autorki, więc Laura zdobywa posadę asystentki reżysera, a tym oczywiście jest Adam Gniewosz. Samo nazwisko już wiele mówi o tym mężczyźnie 😉 Fakt, z tego Adama to niezły gniewoszek, ale zyskuje przy bliższym poznaniu 😁
O tym z pewnością przekona się Laura, która takiego scenariusza nie spodziewałaby się nawet w najśmielszych snach.
Między tym dwojgiem iskrzy już od samego początku, chociaż żadne z nich oficjalnie tego nie przyznaje.
Wkrótce jednak będą mieli okazję spędzić ze sobą trochę czasu poza planem i poznać się z całkiem innej, mniej oficjalnej i mniej "gniewoszkowej" strony.
Oj uwierzcie, że będzie się działo.
Jednak, jak to w komediach romantycznych bywa, nie obejdzie się bez afery. A ta nieco zachwieje relacjami bohaterów.
Jednak ja jestem pod ogromnym wrażeniem tego, jak autorka pokierowała fabułą. Takiego obrotu spraw, na pewno się nie spodziewałam. Kinga zrobiła to naprawdę w wielkim stylu.
Oczywiście nie mogę tu także nie wspomnieć o tak zwanej wisience na torciku, czyli niespodziance, jaka czeka na nas na końcu książki. Nie zdradzę Wam co to takiego jest. Po prostu musicie przeczytać "Jak się pisze miłość" ❤️
Uwierzcie ze to absolutny MUST READ tej zimy. Otuli niczym najcieplejszy koc. Rozbawi do łez. A przy tym ukoi swoją romantycznością.
Jak dla mnie to jedna z najlepszych komedii romantycznych, jakie udało mi się do tej pory przeczytać!
Jestem pewna, że jeszcze nie raz sięgnę po książki Kingi!
To było moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki i jestem OCZAROWANA!
Lekkie pióro, plastyczne nieprzytłaczające opisy i fabuła, od której nie sposób się oderwać to tylko niektóre zalety stylu autorki.
"Jak się pisze miłość" polecam z całego serca!
Genialna pod każdym względem ❤️
Laura znana jako Nika Wichura jest autorką książki "Romansiara" i choć jej powieści zawsze kończą się, happy endem to już jej życie nie jest tak kolorowe. Kiedy jedna z jej książek staje się hitem i powstać ma ekranizacja kobieta za wszelką cenę, postanawia pojawić się na planie filmowym. Udaje się jej to. Zostaje na swoje nieszczęście wciągnięta na plan jako asystentka reżysera.
Adam jest naburmuszonym, mrukiem w dodatku kręcącym mrożące krew w żyłach filmy.
Gdy drogi tych dwojga się schodzą, trzęsienie ziemi i wybuch atomowy jest gwarantowany ?
"Byliśmy dwoma biegunami. On działał jak w zegarku, a ja-jakbym zgubiła baterie od własnego."
Jeżeli ktoś z was szuka typowego świątecznego romansu to nie jest ta książka.
"Jak się pisze miłość" historia, która już od pierwszych stron wywołuje niekontrolowane wybuchy śmiechu.
Opowieść dziejąca się na planie filmowym, gdzie nie tylko rodzą się uczucia, ale również prawdziwe przyjaźnie
Bohaterowie są tak prawdziwi, że chwilami miałam wrażenie, że ich znam i siedzą obok. Laura podbiła moje serce i coś czuję, że się z nią zaprzyjaźniłam, poprzez strony książki.
Historia, choć chwilami przewidywalna nadrabia wielką dawką humoru i świetnymi dialogami. Nie zabraknie zwrotów akcji i zaskakujących momentów.
Na kilka słów zasługuje również okładka, która przyciąga wzrok, choć ja dałam się nabrać i sięgając po tę książkę liczyłam na świąteczny romans.
Podsumowując, jeżeli szukacie książki na zimowe wieczory, która zapewni Wam chwilę zapomnienia to ten tytuł to strzał w dziesiątkę ?
W książce "Jak się pisze miłość" Kinga Tatkowska postawiła na lekkość, humor, odrobinę absurdu i zabawę. Dodała do tego pięknie rozbudowany wątek miłości, z czego wyszła naprawdę dobra komedia romantyczna. Ale gdzieś pomiędzy tym optymizmem znalazło się miejsce na bardziej poważniejsze tematy, jak chociażby obniżone poczucie własnej wartości, zdrada, szczerisc wobec osoby, na ktorej nam zależy, niespełnienie oczekiwań rodziców czy trudne relacje rodzinne (oj specyficzną rodzinkę tu spotkacie).
"Ja potrzebuję czarującego mężczyzny, który będzie czcił ziemię, po której stąpam, a nie faceta, który tylko kurtuazyjnie mnie poważa."
Główna bohaterka jest w dychę! A przy Adamie Gniewoszu to już wogóle. To nie jest kolejna słodka, naiwna bohaterka. Jej przemyślenia są genialne. Zdecydowanie między tą parą iskrzy, a ich początkowe rozmowy - rewelacja. Natomiast demonstracja pocałunku... co tu dużo mówić, Adaś jest niesamowity! Mamy do czynienia z grą słów i komizmem sytuacyjnym w dialogach, co było po prostu świetne. Pani Wichura i Pan Gniewko dostarczą nie lada rozrywki. Też zauważyliście, jak idealnie do siebie pasują?
"Czasami w twoim życiu przychodzi taki moment, w którym wszystkie znaki na niebie i ziemi mówią ci, że właśnie spotkałaś bratnią duszę. Wystarczy wam kilkuminutowa wymiana zdań, kilka spojrzeń, rzucony żart. Wystarczy poczucie, że w obecności tej osoby nie musisz się hamować albo dusić w sobie słów. Nie musisz znać dokładnie historii tej osoby, wystarczy ci ta podświadoma pewność - której nie jesteś w stanie dokładnie wytłumaczyć nawet przed samą sobą - że to jest to."
Nastawiłam się na nieco więcej wątku świątecznego, a tu praktycznie został ledwie muśnięty. Ale w żadnym razie mi to nie przeszkadzało, gdyż sama historia była tak fajnie wymyślona, że nawet mi to gdzieś umknęło. Ale klimat zimowo-śnieżny będzie.
"Jak się pisze miłość" to otulająca ciepłem, zabawna powieść o miłości. Bawiłam się wyśmienicie, co i Wam również polecam! Książka dla każdej romansiary.
Macie ochotę sięgnąć po zimową książkę, przy której będziecie się świetnie bawić? Jeśli tak, to bez wahania polecam Wam ,,Jak się pisze miłość" autorstwa Kingi Tatkowskiej.
,,Czujnie rozejrzałam się za Gniewoszem, ale w zasięgu mojego wzroku nigdzie go nie było. Pewnie czaił się gdzieś w kącie, niczym drapieżnik, by w odpowiednim momencie móc zaatakować. W głowie rozbrzmiał mi głos Krystyny Czubówny: ,,Oto on. Homo sapiens, zwany również człowiekiem albo jak kto woli Adamem Gniewoszem. Ukrywa się w zaroślach, obserwując swoją następną ofiarę, którą będzie Laura Morawska".
Takich komedii romantycznych szukam, które autentycznie mnie rozbawią, a nie tylko sprawią, że lekko się uśmiechnę. Życzyłabym sobie ogromnie zobaczyć ekranizację tej powieści, bo w mojej głowie już przewijają się kadry niczym z filmu!
Powieść Laury Morawkiej, która tworzy pod pseudonimem Nika Wichura ma zostać zekranizowana i to nie przez byle kogo, a samego Adama Gniewosza, co na wstępie zwiastuje sukces. Gniewne w Adamie jest jednak nie tylko jego nazwisko, o czym Laura szybko się przekonuje. Co gorsze, przyjdzie im razem pracować, a kłopoty zaczną się już pierwszego dnia. Czy tu w ogóle może być miejsce na miłość?
Mam ostatnio szczęście do książek, które wciągają od pierwszej strony! Było lekko, romantycznie i zabawnie, a nie muszę chyba dodawać, że trzymanie w rękach tak pięknie wydanej powieści z barwionymi brzegami, to nie lada przyjemność. Polubiłam się z Laurą i Adamem od samego początku, a za sprawą zwariowanej Beatki nie zabrakło też wątków fantastycznej przyjacielskiej więzi. To historia która pokazuje, że pozory mylą, a już na pewno pierwsze wrażenie. Nie taki Gniewosz straszny, jak go malują chciałoby się rzec. Świetnie odpoczęłam przy tej powieści kibicując uczuciu jakie rodziło się między bohaterami. Żałuję, że ta książka nie była jeszcze grubsza, bo nie chciałam się z nią rozstawać. Nie brakowało tu zaskoczeń, zwrotów akcji ale i erotycznego napięcia. Wszystko w doskonałej równowadze... Nie było to moje pierwsze spotkanie z twórczością Autorki i z pewnością nie ostatnie. Jestem skłonna zaryzykować stwierdzeniem, że jeszcze żadna książka tak bardzo mnie nie rozbawiła. Autorka ma świetne poczucie humoru i ogromnie podoba mi się w takiej odsłonie. Gratuluję wydawnictwu Endorfina kolejnej fantastycznej historii pod swoimi skrzydłami.
Czasem doświadczamy czegoś, od czego chcemy uciec. Nigdzie konkretnie – byle dalej. Ona próbuje uwolnić się od przeszłości. On już dawno stracił...
"Podobno nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Ale przecież my tak naprawdę nigdy z niej nie wyszliśmy…" "Kiedyś łączyło nas z Hubertem wszystko...
Przeczytane:2023-11-29, Ocena: 5, Przeczytałam,
"Poznajemy się na planie filmu na podstawie książki, którą sama napisałam. To praktycznie tak, jakbym sama sobie napisała fabułę. Jakub widzi mnie po raz pierwszy i..."
...hola, hola!
A gdyby tak zmienić mężczyznę pretendującego do głównej roli? Przecież, gdy samemu pisze się historię miłosną, to wszystko jest możliwe. Niestety takie rzeczy tylko w filmie. No, ewentualnie na planie filmowym "Romansiary", będącej adaptacją książki napisanej przez niepoprawną romantyczkę. W takim miejscu wiele może się wydarzyć, o czym przekonuje się sama autorka, nie Kinga Tatkowska, rzecz jasna, tylko Nika Wichura, a może Laura Morawska?
Ach, sami się musicie o tym przekonać!
Piszę to całkiem na poważnie, choć książka wcale taka nie jest, w sensie poważna. Jest pełna humoru, który sprawia, że parska się śmiechem w najmniej oczekiwanym momencie (nawet mając na uwadze nieprzychylne spojrzenia otaczających Cię osób). No, cóż... W pewnych sytuacjach czlowiek nie może się powstrzymać. Zresztą, śmiech to zdrowie, a na tym akurat się nie oszczędza. "Jak się pisze miłość" to przezabawna komedia romantyczna, która z pewnością przyspieszy bicie Waszych serc. W moim odczuciu to współczesna wersja Kopciuszka, tylko takiego trochę pyskatego, rozgrywająca się w świetle reflektorów.
Pióro autorki miałam przyjemność poznać już wcześniej, jednak w takim wydaniu czytałam ją po raz pierwszy. Zresztą nic dziwnego, gdyż w końcowych uwagach książki Kinga Tatkowska zdradza, że jest to jej debiut w tym gatunku. W moim odczuciu, naprawdę godny poklasku! Już dawno tak się nie ubawiłam przy lekturze powieści, a do tego czuć tu było rosnącą namiętność między głównymi bohaterami, czyli mamy taki mix, jaki kobiety lubią najbardziej. W każdym razie, ja lubię.
Nie mogłam oprzeć się urokowi tej książki, przeczytałam ją niemal na jednym oddechu! Tak świetnie się bawiłam, że trudno było mi oderwać się od jej lektury!
Już na pierwszy rzut oka rzuca się bajeczna okladka, która przenosi nas do zimowej, magicznej scenerii, gdzie wszystko może się wydarzyć. I w takim też klimacie odbywają się wydarzenia przedstawione na kartach książki. Akcja zaczyna się końcem września, a jej natężenie przypada na zimowe miesiące. Mamy tu historię miłosną okraszoną dużą dawką humoru, rozgrywająca się na tle śniegu i zbliżających się świąt. Co prawda te ukazane są tu trochę jakby w krzywym zwierciadle, ale cała historia utrzymana jest w tym klimacie, wiec trudno żeby same święta były pełne magii i rodzinnego ciepła.
Muszę przyznać, że czytając "Jak się pisze miłość" bardzo szybko nasunęło mi sie skojarzenie z "Miłością w promocji" Jacka Getnera. Obie historie odbywają się na planie filmowym i są komediami romantycznymi. Myślę, że na tym podobieństwo się kończy. Akcja każdej z powieści toczy się dalej swoim rytmem, a bohaterowie stanowią trudne do podrobienia indywidualności. Jedynie ten decydujący udział środowiska filmowego w fabule wydał mi się zbieżny w obu książkach. Którą z nich Wam polecam?
Najlepiej przeczytajcie obie!
Moja ocena 9/10.