Nikt nie mówił, że życie jest proste - zwłaszcza dla kobiety w XIX-wiecznej Anglii. Jako nieślubna córka hrabiego i kurtyzany nieustannie walczę o siebie i swój byt. Na moją pomoc liczy także mała Lulu, którą za wszelką cenę muszę chronić przed złem tego okrutnego i brutalnego świata.
W najmniej oczekiwanym momencie pojawia się szansa na lepsze jutro... Tylko czy zdołam odegrać rolę swojej przyrodniej siostry i uwieść mężczyznę, który szuka żony o nieskazitelnej reputacji? Czy będę w stanie oczarować księcia, który po śmierci ojca i brata musi zadbać o rodowe nazwisko?
Trzy przykazania dla Charlene:
- Oczaruj i uwiedź aroganckiego księcia.
- Bądź powabna i delikatna jak angielska róża (i pamiętaj o konwenansach).
- Nie zakochaj się w księciu - nieważne, jak bardzo będzie cię kusił.
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 2022-01-12
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 352
Charlene jest nieślubną córką hrabiego i kurtyzany, mieszka z młodszą siostrą i matką w domu uciech. Chroni siebie i siostrę przed prawdą o miejscu, w którym się znajdują. Jej największym marzeniem jest uwolnienie się od dotychczasowego życia i założenie przytułku dla dziewcząt w trudnej sytuacji. W pewnym momencie pojawią się niezwykła szansa na odmianę losu. Ale czy Charlene podoła zadaniu i przeistoczy się w powabną i delikatną arystokratę szukającą męża? Czy idą jej się uwieść i rozkochać w sobie przystojnego i pewnego siebie księcia? Od wypełnienia tego zadania zależą jej dalsze plany. Czy jej się uda? Przekonajcie się sami.
„Jak rozkochałam w sobie księcia” – Lenora Bell
„Miłość to niebezpieczne słowo. Zapowiedź straty i osamotnienia.”
Życie Charlene jest dalekie od ideału. Nieślubna córka hrabiego i kurtyzany. Ale najważniejsza jest dla niej młodsza siostra, dla której chciałaby przychylić choć kawałek nieba. Pewnego dnia zawarła umowę, która miała być krokiem do lepszego życia dziewczyny. Miała być panną Dorotheą, którą pragnął książę.. Niby proste zadanie, prawda?
Nauczyła się dobrych manier, ubrania, które otrzymała były szyte na miarę, przygotowywała się do zadania najlepiej jak potrafiła. Trochę czasu jej zajęło, ale stała się damą, którą miała się stać. Czy na pewno? Panna Dorothea od dziecka była uczona tego wszystkiego, więc będąc w towarzystwie, nigdy nie odważyłaby się odezwać niepytana. Ona była wręcz idealna, wzór do naśladowania, kobieta, którą pragną mężczyźni…
Natomiast Charlene była w stanie zaatakować księcia, jej maniery odchodziły od ideału i odzywała się mimo iż inni ją o to nie prosili. Całkowite przeciwieństwo osoby, którą miała być. Mimo, że nauczono ją jak powinna zachowywać się przy księciu, ona i tak w dużej mierze była sobą. A książę? A książkę właśnie pragnął takiej kobiety.
„W tym mężczyźnie było mnóstwo bólu, poczucie straty tak wielkie, aż miała wrażenie, że udręka przeszywa jej własne serce.”
Lubicie romanse historyczne? Przyznam, że to moje pierwsze spotkanie z taką tematyką. Charlene to bardzo silna dziewczyna, dla której dobro siostry jest ważniejsze od wszystkiego, co może ją w życiu spotkać. Oraz chce udowodnić, że kobiety z niższych stref też są wartościowe. Całość jak dla mnie perfekcja. Od samego początku kibicowałam dziewczynie, a książę James wprowadzi trochę pikanterii i humoru w całość historii, który skrywa wiele tajemnic. Czekam na kolejny tom.
Tym razem dzięki uprzejmości wydawnictwa Otwartego mogłam poznać pióro Lenory Bell...
Ojejku!
Cóż to była za przygoda!
Taka jak lubię!💙
Prawdziwy romans historyczny z takimi bohaterami, których uwielbiam😍
"Jak rozkochałam w sobie księcia" zawiera w sobie wszystko to co powinien mieć dobry romans historyczny...💙🏰
- księcia, który jest nieszablonowy - James spełnił wszystkie moje oczekiwania. Na dodatek miał ogromne serce, był gotów do poświęceń i nie interesowało go to co ludzie mieli do powiedzenia na jego temat. Stał się księciem z przypadku... Nie chciał nim być, ale życie potoczyło się inaczej i to teraz on musiał znaleźć sobie żonę za księżną...
- księżna - czy można ją tak nazwać? Charlene... Bo tak miała na imię. Była nieślubna córką hrabiego i kurtyzany... przez całe życie musiała sama o siebie dbać...I nie tylko o siebie.
To wszystko się zmienia, kiedy żona jej ojca proponuję jej pieniądze w zamian za to by rozkochała w sobie Jamesa dla jej córki, która była bliźniaczką Charlene...
Zaciekawieni jak potoczyły się losy Charlene i Jamesa?
Czy miłość między tym dwojgiem jest możliwa?
Nie zabrakło mi tu niczego!
Było gorąco!
Było namiętnie!
Było romantycznie!
Więcej Wam nie zdradzę.
Jeżeli lubicie takie klimaty, to polecam!
A ja z niecierpliwością czekam na kolejny tom #skandaliczniksiazeta 💙🏰
Przenieśmy się dziś do dziewiętnastowiecznej Anglii, gdzie żyje młoda dziewczyna imieniem Charlene. Jest nieślubnym dzieckiem hrabiego... i kurtyzany. Ma młodszą siostrę, której dobro i bezpieczeństwo jest najważniejsze.
W niespodziewanym momencie pojawia się ktoś z przeszłości. Ktoś, kto domaga się swojej zapłaty. W tym samym czasie, trafia się także szansa na spłatę długu i uwolnienie rodziny od koszmarów. Postawiona pod ścianą dziewczyna decyduje się na szaleńczą misję. Charlene będzie musiała odegrać najważniejszą rolę w życiu. A przyjdzie jej wcielić się... w swoją przyrodnią siostrę, drugą córkę hrabiego. Ma za zadanie uwieść samego księcia.
Czy coś może pójść nie tak?
A i owszem, gdy do głowy wkradną się nieproszone uczucia...
"Jak rozkochałam w sobie księcia" to romans historyczny, który urzekł mnie od samego początku. Dowiadujemy się o zadaniu, jakie ma wykonać Charlene i nie jesteśmy w stanie porzucić tej historii bez poznania finału. Byłam baaardzo ciekawa, jak dziewczyna sobie poradzi. Jak uda jej się odnaleźć w zupełnie obcym świecie. Charlene zaskoczyła mnie wiele razy. Jej wybryki, dziwne przypadki i przede wszystkim jej styl bycia sprawiły, że chciałam ją poznać jeszcze bardziej. Wiele wydarzń wywołało u mnie napady śmiechu. Autorka wykreowała tę bohaterkę znakomicie. Na wielkie brawa zasługuje także postać księcia. Oj tak, książę James również miewał szalone pomysły.
Wspaniale spędziłam czas z tą dwójką.
Język i styl jakim posłużyła się autorka pozwolił mi w pełni przenieść się do dziewiętnastowiecznej Anglii i niemal towarzyszyć bohaterom w życiu codziennym. Jestem oczarowana! A książkę zdecydowanie Wam polecam. Charlene podbije Wasze serca!
"Uśmiechnęła się lekko. Właściwie było to tylko drgnienie w kącikach ust, ale wystarczyło, aby przykuć spojrzenie do przepysznie wykrojonych warg, które aż prosiły się o pocałunek. I te szaroniebieskie oczy. Nie były wcale niewinne. Do diabła, pobłyskiwały w nich iskierki świadczące o tak wspaniałej bystrości umysłu, że dziewczyna mogłaby uwieść duchownego."
"Jak rozkochałam w sobie księcia" Lenory Bell to pierwszy tom serii "Skandaliczni Książęta", który swoją premierę ma lada chwila. Jest to lekki romans historyczny, przyjemny w odbiorze, z nutą dobrego humoru. Nie brakuje tu oczywiście poruszenia ważnych spraw, takich jak np. wykorzystywanie młodych kobiet.
Akcja książki przenosi nas do XIX-wiecznej Anglii. "Jego Bydlęca Mość", bo tak mówią na księcia Jamesa, po śmierci ojca i brata przejmuje stery nad rodzinną spuścizną. Szuka żony, która da mu potomstwo, nie będzie przeszkadzała w interesach, a przyszły teść pomoże mu w ich prowadzeniu na korzystniejszych warunkach. Do swojej posiadłości zaprasza cztery kandydatki, w tym Dorothę Desmond. Charlene, by zapewnić lepszy byt swojej rodzinie, przystaje na szalony plan matki swojej przyrodniej siostry. Musi zastąpić ją w pogoni za zamążpójście i uwieść księcia. Czy Charlene będzie w stanie oczarować mężczyznę?
Naprawdę jest to typowy romans historyczny, który zadowoli nie jednego fana tegoż gatunku. Byłam ciekawa, ile historii będzie w romansie i na szczęście jest to świetnie wyważone.
Poszukiwania żony, która urodzi potomstwo, by przedłużyć ród, niewiele praw wśród kobiet, stosunki damsko-męskie, dworska etykieta, to wszystko jest tu zawarte. Nie zabraknie także namiętności, która z każdym rozdziałem wznosi się na wyżyny napięcia między bohaterami.
Jestem przekonana, że wiele czytelników pokocha Charlene. Mimo zgody na wzięcie udziału w podstępie, jest ciepłą, miłą młodą kobietą, która posuwa się do pewnych czynów w dobrej wierze. Chce zapewnić siostrze bezpieczeństwo, rozwój, a matce zdrowie i spokój. Można by stwierdzić, że się poświęca i tak właśnie jest. Nie raz i nie dwa pokaże jakie anielskie ma serce, a i walka o dobro kobiet będzie miała tutaj duże znaczenie. Przy okazji potrafi dobrze przyłożyć, co jeszcze bardziej działa na korzyść bohaterki.
Natomiast postać Jamesa jest totalnym przeciwieństwem, jeśli chodzi o chęć sprawowania funkcji księcia. To człowiek, który podróżuje, jest ciągle w ruchu, lubi ciepłe kraje, prowadzi interesy i w niesmak mu osiąść na laurach w Anglii. Emanuje pewną dzikością, która nieco przeraża kandydatki na żony, a zarazem mocno intryguje. Rzadko który książę jest napakowany mięśniami i nie interesuje go tak naprawdę, kto zostanie jego żoną. Ma plan, którego chce się trzymać za wszelką cenę. Nie wie jeszcze, że plany mogą się zmienić, gdy w życiu pojawia się Ona.
Jeśli poszukujecie ciekawej, zabawnej książki, w której do głosu dochodzą kobiety walczące o swoje prawa, bezpieczeństwo, a rosnące pożądanie między dwójką ludzi dodaje pikanterii lekturze, to zachęcam do przeczytania "Jak rozkochałam w sobie księcia". Autorka ma naprawdę lekkie pióro, dzięki któremu przyjemnie płynie się przez kolejne strony książki. Zabawne sytuacje wśród kandydatek na żonę nie raz wywołają uśmiech. Książka idealna na zimowe wieczory.
Jest to pierwsze spotkanie z autorką, nie słyszałam o niej wcześniej. Zaintrygowana byłam tym, co ma mi do przekazania. Każdy potrzebuje czasem lekkiej i niezobowiązującej lektury, a ta właśnie taka była. Już kiedyś czytałam romans historyczny, napisany przez polską autorkę, oraz cykl Kiery Cass. Dlatego nie były mi obce wydarzenia, które miały miejsce tutaj. Jedyne, co na minus chciałabym wspomnieć, że mało było wydarzeń z przeszłości, które przedstawiałyby czas, w jakim żyli bohaterowie czy nawet słownictwa. Całość czyta się lekko, szybko i przyjemnie. Od razu wpadłam do świata wykreowanego przez autorkę i z przyjemnością obserwowałam ich poczynania. Niejednokrotnie na moich ustach pojawiał się szeroki uśmiech, czy też rumieniec. W sumie zaczęłam ją późno w sobotę, a w niedzielę już skończyłam, co oznacza, że niełatwo się oderwać od tej opowieści. Momentami jest baśniowa, ale chwilami prawda uderza nas w oczy i sprawia, że serce nas boli... A więc nie do końca jest baśniowa, ale po części również życiowa.
Naszą główną bohaterką jest Charlene, młoda dziewczyna, której przyszłość jest z góry określona. Zna swoje życie, zna zagrożenie i chce uratować swoją siostrzyczkę od okrucieństwa. Odsunąć od wszystkich złych rzeczą, które dzieją się niemalże za drzwiami... Jej zadaniem jest rozkochać księcia w swojej siostrze bliźniaczce, która ma za niego wyjść. Nie będzie to łatwe zadanie, ale dzięki temu zyska wolność, ale i spełni marzenia siostrzyczki. Powiem szczerze, że już od samego początku przypadła mi do gustu kreacja tej bohaterki. Mimo niesprzyjających warunków była odważna, waleczna i... dobra. Myślała nie tylko o sobie, ale i o innych, co jest doprawdy piękne. Mało jest osób właśnie takich, dla których dobro innych też jest ważne.
Mamy również niesfornego księcia, który szuka małżonki, żeby spłodzić dziecko i móc wyjechać, rozwijać biznesy i dbać o wszystko, co materialne, ale nie w to, co jest tak naprawdę ważne. Nie liczy się miłość, nie liczy się przyjaźń, obecność, małe gesty... Nie polubiłam w nim tego, z drugiej jednak strony chciałam poznać genezę jego myśli i postanowień. Po kilkudziesięciu stronach, gdy już kobiety były w jego posiadłości, polubiłam go. Za oryginalne pomysły, ale i jego sposób bycia, zachowanie, powodowało, że się uśmiechałam i tym mi zaimponował (mimo iż jego wybryki, co po niektóre nie były na miejscu).
Uważam, że autorka stworzyła szalone postacie, ale niezwykle dzięki temu barwne i jestem pewna, że takie osóbki chodzą po naszym świecie.
Może nie przeżyłam czytając tę lekturę miliona emocji... Czas spędzony przy niej okazał się niezwykle przyjemny, momentami śmieszny - niektóre wydarzenia, które są również zwrotami akcji, powodowały szeroki uśmiech, a nawet chichot. Były sceny, gdzie się uśmiechałam, coś zaczynałam czuć... Były sceny ckliwe, kiedy moje czułe struny drgnęły, bo zaczynałam czuć to, co czuła Charlene w skórze swojej siostry bliźniaczki. Było mi też przykro...
Jednak na uwagę zasługuje spostrzeżenie świata oczami głównej bohaterki. Na niektóre sprawy patrzyła niezwykle mądrze, empatycznie, że chyba nawet najbardziej zatwardziały człowiek, przyznałby mi rację i poczuł to, co ja. Wzruszenie. Poruszane są tutaj tematy młodych kobiet, zniewolonych, a z drugiej strony w sytuacji bez wyjścia... Kobiet, które chcą pracować, a w pracy spotyka ich wiele przykrości... Zwraca uwagę na brak obecności, brak miłości - to jest naprawdę warte uwagi.
To nie taki zwykły romans historyczny. Romans, który otwiera furtkę znacznie szerzej. Nie zawsze powiedziane jest coś wprost, ale między wersami i nie trudno jest to odgadnąć. Myślę, że niejednemu z Was przypadnie ona do gustu. Oczywiście na siłę zmuszać nie mogę, ale ja będę czekać na kolejny tom. Jestem ciekawa, czy jeszcze cokolwiek przeczytam o tej wybuchowej parze.
Może pomysł na powieść nie jest oryginalny, ale za to w ciekawy i prosty sposób napisane, a co za tym idzie, czytelnik wciąga się w lekturę i nieco trudno jest mu się od niej oderwać. To trochę taka słodko gorzka opowieść, w której zło miesza się z dobrem, które walczy ze wszystkich sił, żeby to jednak wszystko zakończyło się szczęśliwie. Ale jak się zakończy? Czy będzie po Waszej myśli? Co się stało na końcu z Charlene i Księciem? Tego Wam nie zdradzę, sami musicie po nią sięgnąć i się przekonać. Mnie się podobała i czekać będę cierpliwie na kolejny tom. :)
Charlene nie ma łatwego życia, jako nieślubna córka hrabiego i kurtyzany skazana jest na potępienie. Młoda kobieta ma pod opieką młodszą siostrę, która stara się chronić. Nieoczekiwanie nadarza się okazja na lepsze jutro - Charlene ma udawać swoją przyrodnią siostrę i uwieść księcia, który ma objąć rządy po śmierci ojca i brata. Czy kobiecie uda się oczarować księcia? Jak wiele Charlene jest w stanie poświęcić żeby chronić siostrę?
"Jak rozkochałam w sobie księcia" to romans historyczny osadzony w XIX - wiecznej Anglii. Muszę przyznać, że autorka stworzyła naprawdę ciekawą i niezwykle wciągająca fabułę, dokładając do tego świetnie wykreowanych bohaterów, zarówno pierwszo jak i drugoplanowych, których w większości polubiłam od pierwszych stron! Książka napisana jest z perspektywy Charlene i Jamesa, dzięki czemu możemy doskonale poznać myśli oraz zrozumieć niektóre poczynania i decyzję bohaterów. Oboje mają swoje tajemnice, które ujrząc światło dzienne sporo namieszają.
Od tej historii po prostu nie można się oderwać, jest tak świetnie napisana, że niejednokrotnie czułam się tak jakbym była tam razem z bohaterami, podążając ich śladami. Przeżywałam razem z Charlene i Jamesem ich rozterki, czułam i chłonęłam ich emocje! Bardzo kibicowałam bohaterom i uważam, że jak mało kto zasługiwali oni na szczęście i miłość.
Autorka w świetny sposób opisała zasady panujące w XIX - wiecznej Anglii i przyznaje, że wiele z nich mnie zaskoczyło. Nie zabraknie tutaj oczywiście nieoczekiwanych zwrotów akcji, które naprawdę zaskakują i skłaniają do dalszego poznania losów Charlene oraz księcia oraz dużej dawki humoru, która wypływa tutaj prawie z każdej strony.
Warto również wspomnieć o pięknej i walecznej postawie głównej bohaterki, która oprócz chronienia młodszej siostry miała na względzie dobro tłamszonych oraz bezbronnych kobiet - to naprawdę godne pochwały, szczególnie w tamtych czasach.
"Jak rozkochałam w sobie księcia" to niezwykle wciągająca, pełna humoru, ale również ukazującą ogrom emocji historia o poszukiwaniu siebie oraz o tym, że "serce nie sługa" o czym przekonali się Charlene i James. Nie mogę się doczekać kolejnego tomu tej serii, a Was zachęcam do lektury!!
Ta książka z mocnym przytupem otwiera cykl historycznych romansów Skandaliczni książęta. Patrząc na okładkę dosłownie przepadłam, a gdy zagłębiłam się w treści, to uwierzcie, że odeszłam od lektury dopiero po dotarciu do finałowych kart.
Od czasów liceum zaczytywałam się tego typu historiami i często wyobrażałam sobie, że kiedyś przeżyję taką przygodę, która zakończy się wielką miłością. Autorka swą powieścią przypomniała mi tamte czasy i jestem jej bardzo wdzięczna, że mogłam powrócić do czytania tego gatunku, który na zawsze pozostanie w moim sercu.
Przenosimy się do XIX wiecznej Anglii, gdzie panowie dzierżą władzę, dobrze się bawią i korzystają z uciech życia. Niestety kobiety były wtedy w dużo gorszym położeniu. Bez prawa głosu, poniżane, wykorzystywane, służyły do ozdoby i jako zabawki do póty nie znudziły się mężowi czy też panu.
Charlene to dziewczyna z charyzmą, odważna, inteligentna, pomocna, o szczerym sercu. Niestety chociaż jest córką hrabiego, to należy do kobiet gorszego sortu. Jest tylko nieślubnym dzieckiem, a jej matka prowadzi dom uciech. Jednak jej los, który jej nie oszczędzał, ma szansę odmienić się na lepsze. Musi tylko udawać swoją przyrodnią siostrę oraz uwieść mężczyznę, który ma pieniądze, wpływy i jest księciem. Jest tylko małe ale..., i oczywiście tego musicie dowiedzieć się sami z lektury.
Czy młoda angielka oczaruje i zdobędzie serce bawidamka, który z przymusu szuka żony? Czy będzie potrafiła udawać delikatną damę i spełnić swój plan? Do czego doprowadzi ją ta znajomość i czy nie ucierpi na tym jej serce?
Może i jest to historia jak z bajki, ale napisana w takim plastycznym stylu, że bez problemu wyobraziłam sobie wszystko. Wręcz sama spacerowałam uliczkami Londynu, widziałam piękne posiadłości, bogatą arystokrację, przepych, ale również kontrastującą biedotę, która ledwo wiązała koniec z końcem lub głodowała.
Lekkie pióro autorki dokonało takich czarów, że wszystkie uczucia bohaterów odczuwamy z taką intensywnością, chemia jest wręcz namacalna, iskry lecą, namiętne sceny doprowadzają do wrzenia, a emocje trzymają w napięciu do samego końca. Dialogi są wręcz genialne.
Zachęcam was kochani do sięgnięcia po tą wyjątkową książkę. Idealnie nadaje się na przyjemne spędzenie czasu, zwłaszcza, że pogoda za oknem nie dopisuje. Pozwólcie waszym problemom wyciszyć się, odpłynąć gdzieś daleko, a wyostrzcie wszystkie zmysły i dajcie się porwać temu romansowi.
Mnie zachwycił a jak będzie z wami? Ciekawa jestem czy też dojdziecie do wniosku, że miłość jest bardzo ważna i bez niej wszystko wydaje się nic niewarte, szare i bez sensu. Chętnie poznam wasze odczucia po lekturze!
Lenora Bell to bestsellerowa, wielokrotnie nagradzana autorka romansów historycznych. Pierwszy z nich pt. „Jak rozkochałam w sobie księcia” ukaże się w Polsce nakładem Wydawnictwa Otwartego już 12 stycznia tego roku. Kolejne tomy cyklu wydane zostaną w Polsce w kwietniu i lipcu.
Charlene Beckett to nieślubna córka hrabiego i kurtyzany. Mieszka z matką i młodszą siostrą Lulu. Prowadzą dom uciech. Ich życie w XIX-wiecznej Anglii nie należy do najłatwiejszych, dziewczyna cały czas musi walczyć o siebie i swój byt. Charlene bardzo kocha siostrę i z całych sił pragnie ją chronić przed złem tego świata. Nieoczekiwanie nadarza się okazja, która pozwoli Charlene spłacić długi i w końcu żyć szczęśliwie. Pewnego dnia u dziewczyny zjawia się żona hrabiego i oferuje jej sporą sumę pieniędzy. Charlene ma zastąpić na jakiś czas swoją przybraną siostrę Dorotheę i ma ją udawać przed księciem, który szuka żony. Książę wybrał już wcześniej kilka kandydatek (dokładnie cztery) i teraz spośród nich ma zamiar w ciągu trzech dni wyłonić tę jedyną, która będzie damą o nienagannych manierach i pomoże mu zadbać o rodowe nazwisko. Charlene damą nie jest, jej maniery również są dalekie od idealnych, jednak jest uderzająco podobna do Dorothei. Hrabina chce, aby Charlene zdobyła przychylność księcia i przyszłego męża jej córki. Dziewczyna ma go uwieść, ale nie może się zakochać. Czy ten plan się powiedzie? Co się stanie, gdy książę odkryje tę farsę? A co będzie, jeśli Charlene zakocha się w księciu?
Zarys fabuły powieści bardzo przypominał mi popularne filmy z zamianą ról. I słusznie, bo z czymś podobnym do zamiany ról mamy w książce do czynienia, z tym że rolę odgrywa tylko jedna ze stron. Całość jest jednak osadzona w trochę innych realiach, bo w XIX-wiecznej Anglii. Wspomniane filmy zawsze wprawiały mnie w dobry nastrój. Po książce nie wiedziałam, czego mam się spodziewać, szczególnie, jeśli spojrzałam na okładkę, jednak okazało się, że książce również udało się poprawić mi humor. Jeśli mam być szczera, muszę napisać, że okładka mi się nie podoba. Moim zdaniem nie do końca koresponduje z treścią. Jednak zgodnie z twierdzeniem, aby nie oceniać książki po okładce, przystąpiłam do lektury i już od pierwszych stron dałam się wciągnąć w wir wydarzeń.
Książka „Jak rozkochałam w sobie księcia” to lekki romans historyczny z interesująco nakreślonym tłem historycznym, który w tym przypadku faktycznie jest tłem. Trochę się bałam, czy nie dostanę w tej powieści nadmiaru historycznych informacji, ale nie, jest ich tyle ile potrzeba, żeby mieć jakieś wyobrażenie o tym, jak wyglądało życie kobiet w XIX-wiecznej Anglii. Autorka dobrze opisała zwyczaje panujące w tamtych czasach, również klimat ówczesnych czasów jest w książce wyczuwalny. Najbardziej podoba mi się pomysł na fabułę, bo do tej pory mogłam coś takiego oglądać jedynie na ekranie. I przekonałam się, że pomysł z zamianą ról sprawdza się również w książkach, nawet z historią w tle. Pomysł świetny, bo generuje mnóstwo nieprzewidzianych zdarzeń i zabawnych sytuacji. Książkę bardzo dobrze się czyta, właśnie dlatego, że genialnie poprawia humor. Bohaterowie również należą do takich, których da się lubić, a głównej bohaterki – Charlene – nie da się nie pokochać. Dziewczyna emanuje dobrocią i życzliwością, walczy o lepszy byt z niezwykłą zaciętością. Jest przebojowa, piękna i powabna. Jest też bardzo empatyczna, a to jak bardzo troszczy się o swoją młodszą siostrę chwyta za serce. Książę jest nieco arogancki, ale też dobrze wychowany. Sam ma nienaganne maniery i tego oczekuje od przyszłej żony. Jego wybranka ma być wytworna, dystyngowana, o nieskazitelnym charakterze. Po śmierci ojca i brata to właśnie on musi zadbać o rodowe nazwisko, jednak wcale tego nie chce. Odpowiedzialność, która spadła na jego barki zdaje się mu ciążyć. Jest jednak człowiekiem odpowiedzialnym i honorowym, dlatego będzie musiał wywiązać się z powierzonego mu obowiązku. To małżeństwo to dla niego jednak tylko układ, a żona ma być partnerką w interesach.
Tak naprawdę nie mam się w tej książce do czego przyczepić. Odpowiada mi styl autorki, prowadzenie przez nią fabuły, w której nie brakuje zwrotów akcji i zaskakujących momentów. Jak już wspomniałam, książka jest zabawna. Obserwując poczynania głównej bohaterki można się uśmiać do łez. Nie brakuje w niej też bardziej namiętnych, pikantnych scen, dlatego również wielbicielkom erotyki ta książka powinna przypaść do gustu. A ponieważ erotyka w niej nie jest wulgarna, jest stonowana i zachowuje granice dobrego smaku, spodoba się również osobom, które za erotyką w książkach nie przepadają.
Ja już wyczekuję kolejnych tomów cyklu, a Was zachęcam do przeczytania książki. Sprawdźcie, jak poradzi sobie Charlene, kiedy znajdzie się w samym centrum dworskich intryg. I czy książę da się uwieść. Serdecznie polecam!
RECENZJA PRZEDPREMIEROWA
Wraz z początkiem 2022 roku , bo już 12 stycznia swoją premierę będzie miała książka „Jak rozkochałam w sobie księcia” autorstwa Lenory Bell to roman historyczny otwierający serię „Skandaliczni książęta". Dzięki uprzejmości wydawnictwa Otwarte miałam okazję zapoznać się przedpremierowo z jej treścią, za co bardzo dziękuję.
Nikt nie mówił, że życie jest proste – zwłaszcza dla kobiety w XIX-wiecznej Anglii. Jako nieślubna córka hrabiego i kurtyzany nieustannie walczę o siebie i swój byt. Na moją pomoc liczy także mała Lulu, którą za wszelką cenę muszę chronić przed złem tego okrutnego i brutalnego świata. W najmniej oczekiwanym momencie pojawia się szansa na lepsze jutro… Tylko czy zdołam odegrać rolę swojej przyrodniej siostry i uwieść mężczyznę, który szuka żony o nieskazitelnej reputacji? Czy będę w stanie oczarować księcia, który po śmierci ojca i brata musi zadbać o rodowe nazwisko?
Ostatnio coraz częściej zdarza mi się sięgać po książki, których akcja dzieje się w XIX wieku. Obawiałam się tylko jednego, że znajdę tutaj więcej wydarzeń historycznych niż samej powieści. Jednak po przeczytaniu pierwszych stron, wszystkie moje wątpliwości rozpłynęły się w powietrzu. „Jak rozkochałam w sobie księcia” to świetny romans historyczny. Autorka stworzyła historię, z którą bardzo przyjemnie spędziłam czas. Lenora Bell pisze lekko i przyjemnie. Swoim stylem pisania oddała klimat wydarzeniom osadzonym w fabule książki. Wciąga czytelnika od pierwszych stron. Zatraciłam się w tej książce. Wszystko w tej książce jest idealnie przemyślane i dopracowane. Począwszy od fabuły, a skończywszy na bohaterach. Skoro jest to romans, to znajdziemy w niej również sceny erotyczne. Ale! Nie są one wulgarne czy wyuzdane. Opisane i przedstawione są ze smakiem, wywołują rumieńce na twarzy, a krew coraz szybciej krąży w żyłach. Bardzo ciężko było mi się oderwać od czytania. Ciekawa byłam tego, do jakiego stopnia rozwinie się intryga, w którą została uwikłana główna bohaterka, ale też i książę ze swoim niekonwencjonalnym podejściem do swojego tytułu księcia, głównego bohatera. Jeśli szukacie książki, która ma sobie wiele emocji i namiętności, dobry humor i intrygę, a oraz krztę niebezpieczeństwa to „Jak rozkochałam w sobie księcia” jest dla Was idealną historią. Ja z niecierpliwością czekam na kolejny tom.
Masz ochotę na historyczny romans, ale boisz się rozczarowania? Nudzą cię współczesne erotyki, chciał*byś doświadczyć czegoś niecodziennego? Nie zastanawiaj się, tej książki się nie czyta, ją się pochłania w całości i pragnie więcej!
Można powiedzieć, że fabuła "Jak rozkochałam w sobie księcia" jest namiętną wariacją na temat bajki o Kopciuszku. Oto biedna, ale mądra i zaradna dziewczyna, na kilka dni przybiera nową tożsamość i staje się damą, jedną z kilku, które mają szansę wżenić się do dobrego rodu. Lord James jednak, szerzej znany jako Jego Bydlęca Mość, najchętniej wygoniłby wszystkie kandydatki z domu, oczywiście razem z ich matkami, spakował manatki i wypłynął jak najszybciej na drugi koniec świata. Miasto go dusi, konwenanse przyprawiają o mdłości, jest tak samo grubiański i nieokiełznany jak pan Rochester z "Dziwnych losów Jane Eyre". Jakim sposobem Charlene sobie z nim poradzi i czy zdąży to zrobić zanim "czar pryśnie"?
Powieść jest niesamowicie wciągająca, pozwala nam poczuć klimat XIX-wiecznej Anglii. Jak oczarowana śledziłam losy wszystkich bohaterek "konkursu na żonę" i kolejne rozrywki, w których musiały brać udział. Wydarzenia rozgrywały się zgodnie z charakterem epoki, a jednocześnie trochę sobie z niej żartowano, bo James co rusz robił coś niekonwencjonalnego umyślnie szokując swoich gości.
Ponadto ten tytuł aż kipi od namiętności. Bohaterowie patrzą na siebie po raz pierwszy i już czuć między nimi chemię. Autorce udało się po mistrzowsku utrzymywać napięcie, przez co można czytać bez przerwy z wypiekami na twarzy. Nie da się tej parze nie kibicować, szczególnie, że widzimy jak bardzo pasują do siebie również światopoglądowo. Da się napisać dobry erotyk, w którym pojawiają się ważne społecznie tematy? Jak widać da się.
Bardzo mi się podobała ta lektura, trafia na moją półkę najlepszych w tym gatunku. Dostałam więcej niż oczekiwałam, a teraz pozostało mi czekać na kolejne części. Polecam, nawet jeśliby miała być czytana po kryjomu jako guilty pleasure.
Książkę do recenzji otrzymałam od wydawnictwa.
"Nie potrafił się jej oprzeć. Był ćmą, a ona płomieniem roziskrzonym tysiącem roztańczonych brylantów."
Charlene Beckett jest córką hrabiego i kurtyzany. Walczy o lepsze życie dla swej matki i młodszej siostry Lulu. Ale to wcale nie jest takie łatwe - szczególnie, gdy żyje się w XIX wiecznej Anglii. Nagle trafia się niebywała okazja by wyjść na prosto. Charlene ma udawać swoją przyrodnią siostrę, Dorotheę Beaumont i uwieść księcia. Mężczyznę, który po śmierci ojca i brata stał się jedynym spadkobiercą, i który musi zadbać o rodowe nazwisko. Do tego potrzebna mu właśnie dama o nienagannych manierach.
Czy plan się powiedzie? Czy książę odkryje prawdę? Co się stanie z Charlene?
Och, jak ja uwielbiam romanse historyczne. Jako nastolatka, typowa romantyczna dusza, pokochałam je od pierwszej przeczytanej powieści. Teraz już troszkę mniej po nie sięgam, ale jeśli już, to z wielkim uśmiechem i sentymentem. Kocham klimat tamtych lat, konwenanse, popełniane gafy a przede wszystkim miłość, która uskrzydla.
Tak było i tym razem. Ta książka porwała mnie od pierwszej strony. Czułam się tak, jakbym przeszła na drugą stronę lustra i znalazła się w XIX wiecznej Anglii. Autorka doskonale oddała tamte czasy. Pod każdym względem. Zostałam oczarowana.
Pomysł na fabułę w moim odczuciu był świetny. Wykonanie również przypadło mi do gustu. Było poważnie, troszkę humorystycznie, a przede wszystkim romantycznie.
Kreacja bohaterów była bardzo trafna. Charlene dostała wszystkie najlepsze cechy. Co najbardziej mnie w niej ujęło to wola walki, serce na dłoni i empatia. Książę za to dzięki swemu wychowaniu i zebranym doświadczeniom niezwykle mnie intrygował. Był postacią złożoną a ja takie lubię.
Lekturę przeczytałam na raz. Nie sposób było mi się od niej oderwać. Autorka zaczarowała moją rzeczywistość. To kwintesencja romansów historycznych. Zdecydowanie warta przeczytania.
Polecam.
Współpraca: Wydawnictwo Otwarte
,,Jak rozkochałam w sobie księcia" przeczytałam w jeden dzień i to na laptopie! A ja nienawidzę czytać na laptopie, unikam tego jak ognia, więc to o czymś świadczy! Nie mogłam się oderwać od tej książki.
Jest to naprawdę urocza i zabawna historia, o co najważniejsze dobrym zakończeniu (czy w tego typu historiach w ogóle może być inaczej?). Świetnie się bawiłam podczas lektury, ale czego innego można się spodziewać kiedy dziki, nie nawykły do konwenansów książę, zaprasza do siebie 4 kandydatki na żonę, a każda z dziewczyn chce pokonać rywalki? Dochodziło do różnego rodzaju zabawnych sytuacji.
Jedna z dziewczyn nie jest tą za którą się podaje, zastępuje swoją przyrodnią siostrę, której nigdy nie spotkała. A kim jest? Córką hrabiego i... kurtyzany! Charlene nie nawykła do arystokratycznych zachowań i konwenansów, do tego ma swoje zdanie na różne tematy, a przecież kobiety w XIX Anglii o pewnych rzeczach nie powinny się wypowiadać.
Jeśli lubicie literaturę obyczajową i romanse, koniecznie przeczytajcie! Polecam!
Uwielbiam romanse historyczne, ale tego to już chyba nie muszę Wam mówić, prawda? Decydując się na lekturę "Jak rozkochałam w sobie księcia" było strzałem w dziesiątkę. Jest to pierwszy tom cyklu Skandaliczni książęta.
Bohaterowie z miejsca wdarli się do mojego serca. Książę, wiadomo, ale przede wszystkim Charlene, której po prostu nie sposób nie pokochać. To piękna, pełna empatii, życzliwości, odwagi i przebojowości dziewczyna, która potrafi walczyć o to, na czym jej zależy. Jej poczynania sprawiały, że pękałam ze śmiechu. Niekiedy groteska goniła groteskę, ale jakie to było dobre.
"Nie wszystko zawsze może się układać po naszej myśli. Czasami musimy się nagiąć, choćby troszeczkę. Czasami nawet się zachwiejemy jak drzewo pod naporem burzy. Ale nie damy się złamać. Będziemy tylko silniejsze."
Czy wyobrażacie sobie, by do księcia zwracać się "Jego Bydlęca Mość"? Już to jest intrygujące, a im dalej w fabułę, tym robi się jeszcze bardziej ciekawie. Jak ja lubię takich złożonych bohaterów. Zbuntowanych, aroganckich, nieokrzesanych, niepoprawnych, z trudną przeszłością. Ale niech Was to nie zmyli, bo co jak co, ale James ma nienaganne maniery.
"Chcę sam sobie wybrać narzeczoną. Potrzebuję rozsądnej wspólniczki w interesach. Osoby wytwornej, dystyngowanej, o nieskazitelnym charakterze. Potrzebuję wszystkiego tego, czym sam nie jestem."
Lenora Bell nie skupia się jedynie na wątku romansowym (swoją drogą świetnie poprowadzonym - zmysłowo, namiętnie, ale nie wulgarnie), lecz porusza wiele innych ważnych tematów, jak chociażby kwestia różnic klas społecznych, tolerancji, ojcostwa czy straty.
Autorka bardzo dobrze poradziła sobie z oddaniem realiów XIX-wiecznej Anglii. Wszystkie te konwenanse, zwyczaje, sposób wypowiedzi, stroje, dworskie intrygi, warstwa społeczna - mistrzostwo! Doskonale wyważyła poszczególne składowe książki. Humor, powaga i pikanteria przeplatają się i tworzą zgrabną całość.
Historia udowadnia, że w życiu, miłości i prawdziwych uczuciach to nie pochodzenie, bogactwo ani to, co inni powiedzą jest najważniejsze. Trzeba podążać za głosem serca. Pokazuje również, że nie zawsze można w życiu wszystko zaplanować ani przewidzieć. Bowiem to, co spotyka nas niespodziewanie ma największą wartość, jest najpiękniejsze i trzeba o to dbać.
"Nie zawsze możemy sami wybrać swoją ścieżkę życiową. Czasami jakieś zadanie spada nam na barki... Lecz to może być ta dobra sposobność i wtedy albo dorastamy do tego, albo zbieramy ciosy życia."
Jak rozkochać w sobie księcia i jednocześnie samej się w nim nie zakochać? Plan wykonalny? Sprawdźcie! Zapewniam, że "Jak rozkochałam w sobie księcia" to skrzący humorem i intrygą romans historyczny, który porwie Cię w świat Jamesa i Charlene. Pozwól się zauroczyć i baw się dobrze!
Och, co to była za książka! Od pierwszych stron, już tak bardzo mocno intryguje czytelnika, zachęca, kusi i nie pozwala się odłożyć choćby na chwilę!
Charlotte, to młoda ambitna, ale też charakterna kobieta. Nie ma w życiu lekko, mieszka w Domu Uciech.. sama stroni od mężczyzn,w dość nietypowy sposób jak na tamte czasy! Ma młodszą siostrę i matkę,kocha ich i walczy o siebie i o bliskie sobie osoby na lepsze życie, tak więc gdy w jej drzwiach pojawia się hrabina z propozycją udawania jej córki, ta no cóż.. godzi się! Stawia dobro swojej rodziny ponad wszystko inne.
Gdy zjawia się w domu Jego Bydlęcej Mości (tak tak,dobrze czytacie, taki właśnie przydomek miał książe) wszystko się komplikuje..
Ta książka to humor na najwyższym poziomie,mądrość, i siła.. siła kobiet, mężczyzn i każdego człowieka o dobrym sercu i odwadze! O miłości, wielkiej, nieznoszącej sprzeciwu i bardzo gorącej. Jest to książka ucząca tego, że trzeba żyć własnym życiem i według swoich zasad! To pierwsza część serii o książętach! Ja z pewnością przeczytam kolejne! Romans historyczny dołączył właśnie do grona moich ulubieńców!
Z pewnością słyszeliście o Dorothei Beaumont. To ja - posłuszna córka. Zawsze wiedziałam, co jest moją powinnością: wspaniały debiut, otrzymanie kilkunastu...
Wielkie nieba, jak ja gardzę tą całą próżniaczą arystokracją! Alice Perpetua Felicity - te imiona nadano mi na cześć męczennic Kościoła anglikańskiego...
Przeczytane:2022-04-02, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam,
Która z małych dziewczynek nie marzyła o tym, aby zostać księżniczką? Mieszkać w pałacu, mieć służbę i chodzić na wystawne bale ze swoim księciem?
Takiego losu nie oczekiwała dla siebie Charlene, mimo, że była córką hrabiego. Jako nieślubne dziecko szlachcica i kurtyzany, od najmłodszych lat wiedziała, że życie nie jest usłane różami.
Książę Harland, znany jako Jego Bydlęca Mość, musiał przejąć tytuł po zmarłym ojcu i bracie wbrew własnej woli. Jego kolejnym zadaniem jest znalezienie idealnej angielskiej żony i spłodzenie potomka, a później... hulaj dusza, piekła nie ma. Nawet nie podejrzewa, że lady Desmond postanowiła go przechytrzyć.
Jak rozkochałam w sobie księcia" zabiera nas nas w bajkową podróż po dziewiętnastowiecznych posiadłościach. Pełny intryg i namiętności romans otula nas klimatem i zapachem kakao. Mimo epoki, w jakiej znajdujemy się w książce, znajdziemy tu również wątki feministyczne, co jest rzadko spotykana w romansach, a zwłaszcza tych historycznych.
Dzięki tej książce przeniosłam się z powrotem do lat nastoletnich, gdy z łobuzerskim uśmiechem podbierałam takie lektury babci - czytałam z wypiekami na twarzy. Mimo lekkiej przewidywalności fabuły, dałam się jej porwać bez reszty.
Uwielbiam książki, w których cofam się o 100, 200 czy 300 lat, jest w nich bajkowa atmosfera, pełna szlachty i niuansów z życia ówczesnych ludzi.
Rzadko sięgam po romanse, jednak te z historią w tle, pełna książąt i markizów, są moim prawdziwym guilty pleasure. Pozostaje mi już tylko powiedzieć, że szczerze polecam. Ja dałam się uwieść❤
Współpraca @wydawnictwootwarte