Ja, Inkwizytor. Kościany galeon


Tom 5 cyklu Mordimer Madderdin
Ocena: 4.36 (11 głosów)

OTO ON, INKWIZYTOR I SŁUGA BOŻY

CZŁOWIEK GŁĘBOKIEJ WIARY

Odkryj świat, w którym Chrystus zszedł z krzyża i objął władzę nad ludzkością. Świat tortur, stosów i prześladowań.

Piętnaście wieków od zdobycia Rzymu przez Armię Jezusa, światem rządzą inkwizytorzy. Jednym z nich jest Mordimer Madderdin, człowiek fanatycznie oddany swej profesji, a przy tym cynik i idealista w jednym, pełen duchowej pasji miłośnik płci pięknej oraz gorliwy chrześcijanin serdecznie gardzący klerem.

Los rzuca inkwizytora daleko na północ od Szkocji, aż na zimne, deszczowe i wiecznie skryte we mgle Farskie Wyspy. Tam Mordimer Madderdin, nieoczekiwanie staje twarzą w twarz z najgorszym koszmarem, jaki mógł przytrafić się chrześcijaninowi.

Informacje dodatkowe o Ja, Inkwizytor. Kościany galeon:

Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 2015-11-18
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN: 9788379640157
Liczba stron: 400

więcej

Kup książkę Ja, Inkwizytor. Kościany galeon

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Ja, Inkwizytor. Kościany galeon - opinie o książce

Avatar użytkownika - ewaboruch
ewaboruch
Przeczytane:2016-09-20, Ocena: 6, Przeczytałam, fantastyka, SF,
Mordimer Madderin zostaje wysłany do Emden by pomóc Oktawianowi van Dijk. Jedo zadaniem jest wydobyć zeznania na złotowłosym chłopcu na temat zaginionego statku jego teścia i jednocześnie partnera w interesach. Przesłuchanie to kieruje go w stronę wysp Farskich oraz tajemniczej wyspy, która się tam pojawiła. Wyspa zaś jest piękna, ale jednocześnie w odczuciu mroczna. Przed naszym bohaterem czeka kolejna już zagadka do rozwiązania oraz spotkanie z bytami dobra i zła.
Link do opinii
Światem rządzą inkwizytorzy. Wśród nich wyróżnia się Mordimer Madderdin, fanatyczny fundamentalista, przekonany o swojej mądrości, gardzący klerem, niestroniący od płci pięknej. Tym razem wyrusza w poszukiwaniu zaginionego statku, na zlecenie bogatego kupca szukając jego teścia. Gdzieś na północy pojawia się i znika tajemnicza wyspa, zamieszkiwana przez demona. A na demona nie ma to jak sprytny inkwizytor. Moje drugie spotkanie z aroganckim inkwizytorem nie było wiele lepsze od pierwszego. Irytuje mnie ten bohater swoim przekonaniem o własnej mądrości, nieomylności i fachowości, drażni manierą stawiania siebie na pierwszym planie i kompletnym brakiem empatii, obojętnością na losy ludzi, którzy stanęli na jego drodze. Nie mogę polubić kogoś, czyja droga wiedzie przez cierpienia innych; nie podoba mi się też świat, w którym rządzą ludzie o ciasnych umysłach, preferujący drogę ku zbawieniu przez mękę - stylizacja na mentalność średniowieczną nie do końca mi tu pasuje. Na plus zaliczyć muszę lektora audiobooka, Janusza Zadurę, którego głos doskonale wpasował się w mroczny klimat powieści - gdyby nie on, nie dotrwałabym do końca. Lektura dla mniej wyrobionego czytelnika, chociaż raczej pełnoletniego. ;)
Link do opinii
Avatar użytkownika - nureczka
nureczka
Przeczytane:2016-01-28, Ocena: 3, Przeczytałam, 52 książki 2016,
To już (podobno) dziesiąte spotkanie z Mordimerem Madderdinm. Tak przynajmniej wychodzi mi z liczenia książek na półce i z informacji podanych przez Wikipedię, ale głowy za to nie dam, bo coś mogło mi umknąć, jako że wydawca nieco kombinował z tytułami cykli, a i sam Jacek Piekara sprawę zamotał tworząc przeróżne prequele, sequele i spinn offy. W sumie nieważne. Ważne, że kolejny tom przygód inkwizytora po wielu perypetiach (kto zamawiał przedpremierowo, ten wie, o czym piszę) dotarł do rąk czytelników. Muszę się przyznać, że książki Piekary zaliczam do przyjemności, których może się nie wstydzę, ale też nie uważam za szczególny powód do dumy. Coś jak oglądanie dziewiątego sezony ,,Detektywa Murdocha". Oglądam, bo lubię. Czytam, bo lubię. Mogłabym wymienić całkiem sporo wad kolejnych powieści Jacka Piekary, ale po co, jeśli do pewnego momentu dobrze się czytały. A przecież o to głównie chodzi w literaturze popularnej - ma dawać przyjemność, a nie koniecznie ubogacać nas wewnętrznie. Oczywiście nie szkodzi jeśli ubogaci. Może, ale nie musi. Cykl o Mordimerze Madderdinie nie ubogaca, ale dostarcza rozrywki. Kropka. Napisałam, że kolejne tomy cyklu czytały się dobrze do pewnego momentu, bo niestety, gdzieś w połowie poziom zaczął powolutku spadać, a już w przypadku ,,Łowcy dusz" poleciał na pysk. Jeśli chodzi o ,,Kościany Galeon" jest może nieco lepiej, ale do dawnej kondycji autorowi daleko. Powiem szczerze, pewnie nie dobrnęłabym do końca powieści, gdyby nie główny bohater, którego przez te wszystkie lata polubiłam. Ale czy jedna postać może udźwignąć czterystustronicową powieść? Ktoś może się zapytać: ,,Jak to jedna postać? Przecież Mordimer obraca się wśród ludzi, co i rusz kogoś nowego spotyka?". Fakt, spotyka, ale co z tego, jeśli pozostałe osoby są blade niczym personalna z młyna i płaskie jak Wielka Równina Syberyjska. A szkoda, bo niektóre zapowiadały się doprawdy ciekawie. Chociażby żona Van Dijka, doktor Metzengechter, czy obdarzony nadprzyrodzonymi zdolnościami Gunther Gune. Każdy z nich mógłby być bohaterem osobnej opowieści lecz niestety, dane im być tylko mdłym tłem. Choć pojawiają się co i rusz na kartach książki, to nic a nic z tego nie wynika. No, może poza kilkoma rozwleczonymi, nie wnoszącymi wiele dialogami i, w przypadku pięknej Konstancji, paroma przyklejonymi na siłę scenami erotycznymi . Z postaciami jest nie najlepiej, może więc akcja? Uuuuu.... Z tym jeszcze gorzej. Najpierw przez około 250 stron nic się nie dzieje. Muszę się szczerze przyznać, że od pewnego momentu zamiast czytać, po prostu przesuwałam wzrok po kolejnych stronicach, w nadziei, że coś się wydarzy. Co gorsza, w pewnej chwili miałam wrażanie, że ja już to kiedyś gdzieś czytałam. Autor, najwidoczniej z braku lepszego pomysłu, wykorzystuje starą, eksploatowaną wielokrotnie legendę (chociażby przez Andrzeja Pilipiuka w ,,Kuzynkach). Nie, broń Boże, nie zarzucam Piekarze plagiatu - odwołania do legend i bajań to znane rozwiązanie literackie - a jedynie brak świeżego pomysłu. W końcu, gdzieś w okolicach dwóch trzecich powieści, czytelnik zostaje nagrodzony za cierpliwość. Przez chwilę mamy do czynienia z dawnym Piekarą, takim, jakiego pamiętamy z pierwszych tomów cyklu. Scena zemsty na demonie jest naprawdę niezła. Jednakże radość nie trwa długo. Autor kończy historię tak szybko, jak to tylko możliwe, a właściwie nawet jeszcze szybciej. Większość wątków pobocznych (poboczny, to nie znaczny nieistotny!) zostaje zamknięta byle jak, coby nie powiedzieć niechlujnie. Co tak naprawdę stało się z Guntherem Gune? Kim była tajemnicza dama? Z kim rozmawiała? Skąd czerpała moc? Nie wiem. Nie wiem też jaki był zamysł autora. Czy przecenił moją inteligencję (powinnam się domyślić)? Czy ma to być cliff hanger (cobym wydała kolejne X zł na jedenasty tom cyklu)? A może po prostu sam Piekara nie wiedział co z tym fantem zrobić? Żeby chociaż na tym zakończył, ale gdzie tam! Funduje nam jeszcze straaaaasznie długi epilog, przyklejony do całości wyraźnie na siłę. Dla ostatnich pięćdziesięciu stron nie widzę innego uzasadnienia jak tylko nabijanie objętości do której autor zobowiązał się przed wydawcą. Odniosłam wrażenie, że Piekara miał pomysł na niezłe (choć nie wybitne) opowiadanie. Gdyby zdecydował się na krótką formę, ,,Kościany Galeon" mógłby być przyzwoitym tekstem. Niestety, rozdęty do monstrualnych rozmiarów jest niczym owinięte w kolorowy papier, przewiązane kolorową kokardą, wielkie pudło. Zaglądasz z nadzieją do środka, a tam zamiast oczekiwanego prezentu zieje pustka. Podsumowując. Cykl o inkwizytorze nieuchronnie stacza się w dół. Nie wiem dlaczego. Może autor przeżywa kryzys twórczy, a może po prostu wyczerpał potencjał postaci i pomysłu? Jaki by nie był prawdziwy powód, ,,Kościany Galeon" to moje rozczarowanie miesiąca.
Link do opinii

Ten tom jest kontynuacja poprzednich tomów, do których jest kilka nawiązań. Tym razem jest to całość. Mordimer ponownie zostaje wysłany gdzieś na prowincję, do na pozór błahej sprawy. Tym razem jednak musi zmierzyć się  z czymś czego nie może pojąć. No ale jak to Mordimer. Z każdych tarapatów wychodzi cało. Chociaż  przynajmniej  Tym razem nie jest takim bucem jak zawsze.

Nadal mi się  dobrze czyta ale już powoli zaczynam miec lekki przesyt. Ale dociągnę do końca, bo jest ciekawa jak to się skończy. 

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - kavayee
kavayee
Przeczytane:2015-12-26, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam,

Świat, w którym Jezus zszedł z krzyża i ukarał tych, którzy ośmielili się w niego nie wierzyć od samego początku zdobył moje serce. W końcu coś, w co mogę uwierzyć! Toż to Pan idzie z biczem na swoje niewierne owieczki. Kara musi być. A taka wizja świata wydaje się zdecydowanie bardziej wiarygodna niż ta, którą prezentują nam w Biblii. Mordimer Madderdin to znakomity Inkwizytor w służbie Pana, który nie ustaje w swych staraniach, aby go zadowolić. Jest przy tym bystry, ma swojego Anioła i zdecydowanie nie lubi podróży w nie-światy, ale za to umie docenić kobiece piękno i niestraszna mu śmierć w imię sprawiedliwości wymierzanej Mieczem Pana.  


Dziewięciu mężczyzn na dziesięć woli kobiety z dużymi piersiami, a ten dziesiąty woli tamtych dziewięciu.

Więcej na zukoteka.blox.pl

Link do opinii
Avatar użytkownika - Roksana
Roksana
Przeczytane:2020-09-04, Ocena: 4, Przeczytałam, E-booki, Fantasy, 2020,
Avatar użytkownika - antila
antila
Przeczytane:2017-05-05, Ocena: 4, Przeczytałem, Mam,
Inne książki autora
Bestie i ludzie
Jacek Piekara0
Okładka ksiązki - Bestie i ludzie

Potwory czają się bliżej, niż myślisz Jacek Piekara powraca w wielkim stylu!  9 opowiadań, w których znajdziecie czysty, pierwotny lęk. Grozę...

Świat inkwizytorów. Płomień i krzyż
Jacek Piekara0
Okładka ksiązki - Świat inkwizytorów. Płomień i krzyż

Inkwizytor Mordimer Madderdin powraca!Arnold Lowefell i Mordimer Madderdin znowu się spotykają. Tym razem, by wspólnie wziąć udział w misji w przeklętej...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Reklamy