Ballada ptaków i węży- nowa, czwarta powieść, która ukazuje się w bestsellerowym cyklu Suzanne CollinsIgrzyska śmiercii stanowi prequel znanych nam wydarzeń. Tym samym cofamy się o sześćdziesiąt cztery lata, do czasu Dziesiątych Głodowych Igrzysk! Czy powieśćBallada ptaków i wężyprzyniesie odpowiedź na wiele pytań, które zadawaliśmy sobie podczas lektury trylogii?
Dziesiąte Głodowe Igrzyska rozpoczyna poranek dożynek. W Kapitolu osiemnastoletni Coriolanus Snow zamierza skwapliwie skorzystać z szansy, jaką jest rola mentora, i zdobyć sławę. Potężny niegdyś ród Snowów podupadł i niepewny los Coriolanusa zależy teraz od tego, czy zdoła on pokonać innych mentorów urokiem osobistym i sprytem.
Tyle że los nie bardzo mu sprzyja. W udziale przypadła mu dziewczyna z Dystryktu Dwunastego, najbiedniejszego z biednych. Losy obojga splotą się ciasno - każda decyzja, którą podejmie Snow, może prowadzić do sukcesu lub porażki, triumfu lub klęski. Na arenie rozgrywa walkę na śmierć i życie, ale poza areną zaczyna się w nim budzić współczucie... Tylko jak postępować według zasad, gdy pragnie się przetrwać za wszelką cenę?
Wydawnictwo: Media Rodzina
Data wydania: 2023-10-25
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 544
Tytuł oryginału: The Ballad Of Songbirds And Snakes
To nie są Igrzyska z trylogii. Jeżeli przeraża Was okrucieństwo, śmierć i bezduszność to nie czytajcie tej książki. Chociaż to stwierdzenie błędne, bo ona uświadamia, pokazuje pewne rzeczy.
Suzanne Collins zachwyciła i przeraziła stworzeniem świata w Igrzyskach Śmierci. W tej balladzie pokazuje jak bardzo myliliśmy się i tamten obraz został bardziej podkoloryzowany. Ta powieść zaprowadzi Was na szczyt, aby później można było szybciej zlecieć w dół. Pokochasz Sejanusa, Lucy Gray rozpali Twoje serce, a Coriolanus wzbudzi w Tobie wszystkie emocje.
Minęło 10 lat od wojny pomiędzy rebeliantami, a Kapitolem. Dystrykty się zbuntowały z 13 zostało 12, a pomysł Igrzysk Głodowych trwał i trwał. Choć wszędzie panował głód, to przeżywanie bez niego kilku dni walcząc o życie było katorgą. Dzieci walczące między sobą - nikogo to nie interesowało. Czas stworzyć show. Zagwarantować rozrywkę...
Tak to się wszystko zaczęło, a cała historia opowiadana jest z perspektywy Snowa. Wchodzimy do jego głowy, spędzamy z nim ten czas i wzbudza w nas ogromną sympatię, potrafimy mu zazdrościć, współczuć, pokochać. Ta postać jest zbudowana perfekcyjnie. Znaczenie symboli – otoczka jaka wokół nich powstała jest piękna. Nastrojowe i filozoficzne wątki w historii rzucają nieco światła na dzisiejszą teraźniejszość. W dodatku muzyka odgrywa tutaj kluczową rolę. Autorka zgrabnie balansowała na krawędzi i odnośnie historii i emocji. Nieco zaskoczyła mnie w niektórych wątkach i kiedy przeskoczyła historię to czułam się zawiedziona. Dała mi nadzieję, aby potem ją zniszczyć. Tak miałam ochotę rzucić książką, doczytałam ją do końca i zrozumiałam cały jej sens. Przypomniałam sobie z kim mam do czynienia i jakie konsekwencje dają nam czyny bohaterów na przygodę z Katniss.
Nadal jest dużo śmierci, ludzi przedstawiono jako zwierzęta. Poznajemy też życie w Kapitolu, to jest najciekawszy wątek z tego wszystkiego a Panibabcia skradnie Wasze serca i wyścieła je różami - tak z kolcami. Mamy do czynienia z bardzo inteligentnymi postaciami, wszystko do czegoś doprowadza, a nadal jesteśmy zaskoczeni. Autorka świetnie to wykorzystała. Kocham i jednocześnie nienawidzę tej historii.
To opowieść o świecie Panem rządzonym przez okrutne władze, w którym co roku dwójka nastolatków z każdego z dwunastu dystryktów...
Każdego roku w państwie Panem na zlecenie Kapitolu telewizja relacjonuje reality show zwane Głodowymi Igrzyskami. Dwudziestu czterech losowo wybranych...
Przeczytane:2023-11-13, Ocena: 6, Przeczytałam, 12 książek 2023, 26 książek 2023, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2023, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2023, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2023 roku, 52 książki 2023,
Głównym bohaterem powieści jest Coriolanus Snow, przyszły prezydent Panem, despotyczny i bezwzględny. Osiemnastoletniego chłopaka poznajemy tuż przed rozpoczęciem 10. Głodowych Igrzysk. Corio jest uczniem prestiżowej szkoły dla bogatych i marzy o tym, aby jego rodzina odzyskała utracone po wojnie chwałę i dawne przywileje. Ponieważ po raz pierwszy w Igrzyskach mają brać udział również mentorzy, chłopak chce wykorzystać okazję, aby zdobyć sławę, pieniądze i miejsce na elitarnej uczelni. Jednak los nie ułatwia mu tego zadania. Pod swoje skrzydła dostaje drobną dziewczynę z Dystryktu Dwunastego. I od razu wie, że z Lucy Gray nie ma szans na wygraną. Trzeba więc sięgnąć do innych środków. Przetrwać, to dla Snowa i jego adeptki słowo klucz. Jak potoczą się ich losy? Jaki będzie finał tej edycji Igrzysk?
Przekonacie się, kiedy sięgniecie po tę fascynującą lekturę. W porównaniu z trylogią nie jest może aż tak bardzo dynamiczna, jednak dzieje się tutaj dużo więcej, jeśli chodzi o przeżycia wewnętrzne bohaterów. Ich przemyślenia są bardzo osobiste i dzięki temu mamy wgląd w wiele spraw, których pozbawiła nas lektura „Igrzysk śmierci”. Dzięki umiejscowieniu akcji w Kapitolu i obsadzeniu w głównej roli młodego Coriolanusa, mamy okazję przyjrzeć się organizacji ogromnego przedsięwzięcia jakim są Igrzyska od drugiej strony. Możemy przekonać się, że ludzie z dystryktów to nie jedyni, którzy ucierpieli podczas wojny i nie jedyni, którzy nadal cierpią. W sercu Panem istnieje bowiem podział na dobrze urodzonych i tych z niższych warstw społecznych, na bogatych i biednych, na przymierających głodem i takich, którzy nie mają pomysłu na to, co zrobić z nadmiarem dóbr. Jest jeszcze jedna kategoria ludzi, nowobogaccy, kiedyś biedni, a teraz szastający pieniędzmi na prawo i lewo. Jak rodzina Sejanusa, jednego z mentorów, którego uparcie kojarzono z Coriolanusem. Któremu jednak ta rzekoma przyjaźń pasowała tylko wtedy, kiedy było mu to na rękę. Sejanus to postać, której kibicowałam podczas lektury najmocniej. I prawie stanęło mi serce, kiedy stało się to, co stać się musiało. Chłopak pochodzi z Dwójki. Kiedy jego ojciec wzbogacił się na wojnie, przeprowadzili się całą rodziną do Kapitolu. I chociaż na pewno żyło im się tam wygodniej, Sejanus ze swoim kręgosłupem moralnym i sztywnymi zasadami kompletnie tam nie pasował. Męczył się, chciał czegoś dokonać, coś zmienić. Jego ideały okazały się jednak bezużyteczne w starciu z rzeczywistością.
„Ballada ptaków i węży” to pierwsza książka od bardzo dawna, która sprawiła, że kompletnie nie wiem, co myśleć. Zdecydowała o tym przede wszystkim kreacja głównego bohatera. Ten człowiek jest pełen sprzeczności i zmusza do ciągłej refleksji. Nad naturą człowieka i jego moralnością. Od samego początku w głowie czytelnika pojawiają się pytania i jesteśmy nimi bombardowani do samego końca. Czy człowiek jest zły z natury, czy to okoliczności sprawiają, że taki się staje? I chociaż autorka nie daje jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie, stawia przed nami Coriolanusa, którego znamy jako okrutnego, pozbawionego uczuć człowieka i wkłada go w skórę ambitnego, młodego chłopaka, który zrobi wszystko, aby przetrwać. Ale czy na pewno tylko o przetrwanie chodzi? Chłopak doświadczył podczas wojny wiele zła, jednak wydaje się być osobą współczującą, chętną do pomocy i potrafiącą kochać. Chociaż otrzymujemy taki właśnie obraz chłopaka, coś się nie zgadza. Corio jest ambitny, inteligentny i cwany. Wie, co trzeba robić, aby przetrwać. Jest egoistą, bez skrupułów wykorzystuje do swoich celów innych. Dba przede wszystkim o swoje interesy. Długo się zastanawiałam nad tym, co mam myśleć na jego temat. Bo to bohater bardzo złożony i ciężko go jednoznacznie ocenić. Myślę jednak, że Corio od początku miał cechy predysponujące go do bycia takim człowiekiem, jakim się stał. Doktor Gaul tylko je dostrzegła i umiejętnie nim pokierowała. Jednak mimo to Coriolanus jest taką postacią, której kibicuje się do samego końca. Mimo, że poznając go coraz lepiej, coraz bardziej nim gardziłam, nadal mocno trzymałam za niego kciuki. Dobrze znając przyszłość Snowa, mogłam z kolei przewidzieć jak to wszystko się skończy. A mimo to finał mnie zaskoczył. I gdzieś głęboko w mojej głowie uparcie tkwiła myśl, że może jednak wszystko potoczy się trochę inaczej.
„Ballada” podobała mi się bardziej od „Igrzysk” jeszcze z jednego powodu. Otóż w trylogii wątek romantyczny jest wątkiem kluczowym, tutaj jest tylko mniej lub bardziej przyjemnym dodatkiem. Ta książka to przede wszystkim opowieść o władzy, o tym, co ona robi z człowiekiem i do czego potrafi doprowadzić w imię wyższych celów. Podobała mi się ta opowieść. Jest do bólu prawdziwa, smutna i zmusza do myślenia. Może nie jest tak efektowna i dynamiczna jak trylogia, ale jest równie brutalna, pełna cierpienia i bardzo przejmująca. Szokuje i przeraża, bo odsłania najciemniejsze zakamarki naszej duszy.
Najbardziej interesująca była dla mnie pierwsza część książki, w której mamy okazję nie tylko bliżej poznać przyszłego prezydenta Panem, jego rodzinę i historię, ale też obserwujemy organizację Igrzysk od kuchni. I okazuje się, że nie są one Igrzyskami Głodowymi tylko z nazwy. Wszystko przebiega zupełnie inaczej. Nie ma zaawansowanej technologii, Igrzyska nie są tak widowiskowe, jak te późniejsze, które znamy. Trybuci nie przechodzą szkolenia, nie otrzymują nawet jedzenia, jeśli nie zatroszczy się o to ich mentor. Od razu po przyjeździe do Kapitolu zostają zamknięci w zoo i stanowią swego rodzaju atrakcję. Nikt o nich nie dba, część z nich umiera z głodu jeszcze zanim mają szansę stanąć na arenie. Widowisko, chociaż transmitowane w telewizji, nie jest atrakcyjne. Uczestnicy umierają w większości nie podczas walki, ale z głodu. Byłam zszokowana tym, jak to w pierwotnej wersji wyglądało. Oczywiście pomijając samą ideę, która sama z siebie jest przerażająca. Podczas trwania dziesiątej edycji „imprezy” wprowadzonych zostaje sporo zmian i to właśnie Snow przyczynia się do powstania większości z nich. Po raz pierwszy w historii można obstawiać trybutów i wysyłać im na arenę żywność, z czego ludzie chętnie korzystają. Zwiększa to oglądalność widowiska, mimo że na arenie dzieje się niezbyt wiele. „Ballada” to też w pewnym sensie ukłon w stronę fanów trylogii. Powraca w niej nie tylko kosogłos, ale też znany z „Igrzysk” Flickerman, w młodszej, dość irytującej wersji. Także Lucy Gray Baird, jeden z tytułowych ptaków, pochodzi, tak samo jak Katniss, z Dystryktu Dwunastego. Ale największe wrażenie robią piosenki, które tutaj dopiero powstają, a które w trylogii wykonuje Katniss.
„Ballada ptaków i węży” to jedna z książek, obok których nie można przejść obojętnie. Bo to mądra, wielowarstwowa powieść, prowokująca i wywołująca skrajnie różne emocje. Stanowi nie tylko interesujący przyczynek do dyskusji o naturze człowieka i moralności, dostarcza też niezapomnianych emocji i wrażeń. Bardzo polecam!