ZABIŁBYŚ, ŻEBY TAM BYĆ.
Na małej wyspie w Irlandii ma się odbyć idealny ślub. Wszystko jest dopięte na ostatni guzik, aby zdjęcia dobrze prezentowały się w piśmie dla celebrytów.
Ale gdy rozpoczyna się zabawa, wszystko zaczyna się walić jak domek z kart. Sieć telefoniczna przestaje działać, a o wyspę rozbijają się wzburzone fale, odcinając ją od świata. Dawne tajemnice i dobrze ukryta zazdrość wychodzą na światło dzienne.
TO MIAŁA BYĆ CEREMONIA PERFEKCYJNA.
A POTEM ZNALEZIONO MARTWE CIAŁO.
KTOŚ JEDNAK NIE ŻYCZYŁ SZCZĘŚCIA MŁODEJ PARZE.
ZROBIŁBYŚ WSZYSTKO, BY TAM BYĆ?
Najlepszy thriller 2020 roku wg GOODREADS CHOICE AWARDS.
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2021-02-24
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 400
Tytuł oryginału: Guest List
Ach, cóż to ma być za ślub... Myśli niejedna panna planując i marząc o swoim wymarzonym dniu... Patrząc na okładkę przypominał mi się czas sprzed ponad dekady, kiedy to przymierzałam liczne suknie poszukując tej najpiękniejszej.
W powieści Lucy Foley miało być podobnie. Idealnie. Wszystko ma być najlepsze, nie licząc się z kosztami, bowiem państwo młodzi są znanymi osobami. Ślub i przyjęcie zostały zaplanowane na wyspie u wybrzeża Irlandii. O najmniejsze detale zadbała organizatorka ślubów Aoife pod czujnym okiem panny młodej - Jules.
Banał, prawda? Nuda powiecie... Otóż początkowo faktycznie nie ma szału, bowiem na wyspie pojawiają się pierwsi goście, toczą się liczne rozmowy, obserwujemy wzajemne relacje, pretensje czy przewiny. Jednak akcja z dnia ślubu przeplata się z dniem go poprzedzającym oraz z wydarzeniami, które nastąpiły w trakcie przyjęcia weselnego. I tu właściwe dzieje się najwięcej, bowiem znaleziono TRUPA!
Krzyk przerażenia niesie się po wyspie, na której pośród mroku, wichury i szalejącej burzy weselnicy muszą zmierzyć się z prawdą i odkrywaną stopniowo iluzją...
Oczywiście każdy czytelnik próbuje odgadnąć jego tożsamość. I nawet, gdy już się dowiemy, zagadką pozostaje fakt kto zabił, bowiem jest tak wielu podejrzanych... Wcale nie mam tutaj na myśli wszystkich gości weselnych, tylko to, że prawda o trupie zabolała zbyt wielu z nich... Ich zarzuty wobec zabitego dostrzeżemy w początkowych dwustu stronach książki (które wcześniej uznajemy za nudę), kiedy to poznajemy życie bohaterów i zdajemy sobie sprawę, że każdy coś ukrywa.
Potem wszystko zaczyna się łączyć i przerażać.
Tajemniczy liścik w skrzynce Jules.
Dziwne zachowanie Willa.
Przeszłość Olivii.
Prawda uderzająca w Johnno.
Tajemnice Charlie'go.
Ale to nie wszystko... I nie wszyscy...
Spróbuj zgadnąć i Ty...
Autorka stworzyła bardzo ciekawą i nietypową historię, w której miała być perfekcyjna ceremonia ślubna celebrytów a skończyło się na morderstwie - jak dla mnie doskonałym! Zupełnie nie spodziewałam się takiego obrotu spraw, takiego motywu, tego sprawcy. Początek książki doceniłam dopiero pod koniec, kiedy wszystkie szczegóły napływały próbując przegonić mrok. Bez skutku. Nie ma szans, by odgadnąć prawdę, dopóki autorka sama nie zechce jej wyjawić. Bynajmniej ja nie odgadłam.
Powieść jest napisana z naprzemienną narracją kilku postaci, co sprawia że chwilami robi się mętlik, ale obserwujemy wydarzenia z różnych perspektyw i poznajemy tajemnice tych, którzy je ukrywają i tych próbujących je odkryć.
Podsumowując - przeplatające się płaszczyzny czasowe w "Idealnym ślubie" powodują jeszcze większe zainteresowanie wydarzeniami a kolejne rozdziały ukazują głęboko skrywane tajemnice bohaterów. Poznajemy je na urokliwej, choć surowej wyspie, pośród bagien i opuszczonych domów. To tam dowiemy się o rozstaniach, oszustwach, próbach samobójczych, samotności, miłości matki do dzieci, zemście czy braku skruchy. Warto sięgnąć!
Tyle emocji i napięcia dawno nie spotkałam w żadnej książce! Ileż tu się działo! Zdecydowanie nie można narzekać na nudę.
Uwielbiam twórczość autorki i tym razem również się nie zawiodłam, jak dla mnie nie brakowało niczego!
Już od pierwszych stron nie mogłam się oderwać. Wiedziałam, że autorka i tym razem nie zawiedzie, ale nie spodziewałam się, aż tak dobrej książki. Świetna i trzymająca w napięciu przez cały czas.
Tłumaczenie: Joanna Dziubińska
Tytuł oryginału: The Guest List
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 24 luty 2021
ISBN: 978-83-8195-390-0
Liczba stron: 400
Przed kilkoma laty po raz pierwszy zetknęłam się z piórem Lucy Foley w jej debiutanckiej powieści obyczajowej zatytułowanej „Utracona i odzyskana”. Pamiętam, że emocjonująca historia odkrywania tajemnic przeszłości matki głównej bohaterki wywarła na mnie ogromne wrażenie. Kiedy więc w zapowiedziach wydawnictwa Filia ukazała się wzmianka o najnowszej książce autorki „Idealny ślub”, wiedziałam, że któregoś dnia na pewno po nią sięgnę. Moja radość była ogromna, gdy otrzymałam propozycję zrecenzowania tej powieści jeszcze przed jej premierą, która miała miejsce 24 lutego. Właśnie zakończyłam lekturę tego niezwykle inteligentnego thrillera i na gorąco spieszę podzielić się swoimi emocjami oraz wrażeniami.
„Zabiłbyś żeby tam być…”
„Zrobiłbyś wszystko, by tam być?”
Tego rodzaju pobudzające naszą ciekawość stwierdzenia, retoryczne zapytania możemy odnaleźć na okładce książki, która z jednej strony kontrastuje z tytułem powieści, z drugiej natomiast pięknie wpasowuje się w wydarzenia opowiedziane przez autorkę.
Tytułowy idealny, czy może raczej perfekcyjny ślub ma połączyć dwoje atrakcyjnych młodych ludzi Jules i Willa obracających się w świecie mediów, celebrytów i sławy Wydarzenie zostało zorganizowane z ogromną pompą, z uwzględnieniem najmniejszego szczegółu, bez ograniczeń finansowych, jednym słowem… perfekcyjnie i na pokaz. Ceremonia ma się odbyć na małej irlandzkiej wysepce, gdzie wstęp mają jedynie organizatorzy, Para Młoda i ich zaproszeni goście. Dla niewielkiej Inis an Amplora to świetna reklama. Dotąd wyspa uważana jest za martwą, nawiedzoną i bez przyszłości. Po spektakularnym wydarzeniu jest szansa, że ludzie zwrócą się w stronę morza i będą o niej mówić z ekscytacją, a organizatorzy Aoise i Freddy otrzymają szansę zdobycia kolejnych intratnych zleceń. Ale czy rzeczywiście?…
Kiedy wszystko jest już przygotowane i dopięte na „ostatni guzik” wraz z pierwszymi gośćmi na wyspie pojawiają się też nieprzewidziane zdarzenia i nie całkiem miłe niespodzianki. Pogoda zaczyna się psuć, nadciąga sztorm, pierwszy drużba zapomina garnituru, a wspomnienia z pamiętnego wieczoru kawalerskiego nie dla wszystkich są przyjemne i warte zapamiętania… To tylko początek wielkiej lawiny, która zostaje uruchomiona wraz z przeszłością bohaterów. Perfekcyjnie stworzona bańka pozorów pęka i wyłania się z niej smutna prawda, której trzeba stawić czoła.
Lucy Foley stworzyła genialną wręcz opowieść, która trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony. Misternie spleciona sieć intryg zadziwia, zaskakuje i prowadzi do niespodziewanego finału. Groza stworzonych sytuacji miesza się z groteską i iluzją. W tej historii nic nie jest takie, jakim się wydaje. Igranie z losem, nieszanowanie przyjaźni, wykorzystywanie ludzi i chora zazdrość połączona z zawiścią prowadzą do zguby.
Jestem pod dużym wrażeniem jeśli chodzi o kreacje bohaterów. Skomplikowane, złożone osobowości doświadczone w różnym stopniu przez życie zmagają się z często poważnymi problemami. Jednak gdy zajdzie taka potrzeba potrafią idealnie odgrywać swoje role. Bohaterowie tej powieści to mistrzowie kamuflażu, pozoranci, wśród których prym wiedzie Will Slater – Pan Młody i główny bohater. Autorka zadbała o realizm postaci, udało jej się bardzo dobrze nakreślić wzorce charakterologiczne ze wszystkimi wadami i zaletami.
„Idealny ślub” to bardzo dobrze skonstruowana powieść. Wydarzenia przedstawione z punktu widzenia kilkorga osób oraz różne płaszczyzny czasowe przeplatające się ze sobą wzajemnie mogłyby sugerować pewne poplątanie wątków i chaos w ogólnym odbiorze. Na szczęście nic takiego nie ma tutaj miejsca. Wydarzenia są spójne, klarowne, a akcja metodycznie, krok po kroku zbliża nas do zaskakującego finału.
Przyznaję, że dawno nie czytałam tak dopracowanej i przemyślanej książki. Lucy Foley podoba mi się chyba jeszcze bardziej właśnie w thrillerach, gdzie potrafi naprawdę rozwinąć skrzydła. Jednak jeśli zależy Wam przede wszystkim na grozie, mroku i spektakularnych efektach typowych dla horrorów to „Idealny ślub” nie do końca spełni to zadanie. Klimat odludnej wyspy z grzęzawiskami, starym cmentarzem i krwawą historią nie do końca przekonuje i tworzy nastrój.
Doskonały ślub Jules i Willa ostatecznie okazał się daleki od perfekcji i na pewno nie zabiłabym, ani nie zrobiłabym wszystkiego, aby na nim być. Mogłabym za to odwiedzić nieco odludną Inis an Amplora z pałacykiem, ogrodem, wysokim nadmorskim klifem i torfowiskami pełnymi borowiny. Bardzo chętnie przeniosłam się tam w powieści „Idealny ślub”, a wrażenia, jakich doświadczyłam pozostaną w mojej pamięci na długo.
Polecam serdecznie.
Lucy Foley zabiera nas na irlandzką wyspę na której wkrótce odbędzie się idealny ślub idealnej pary- ona właścicielka poczytnego serwisu dla kobiet, on, gwiazda telewizyjnego show. Oboje piękni jak z obrazka, niezłomni i dążący do jasno określonych celów. Otoczeni rodziną, przyjaciółmi i gośćmi mają właśnie wkroczyć na nową, wspólną drogę życia. I wszystko byłoby super, gdyby nie to, że druhna ma depresję i ewidentnie nie radzi sobie z jakąś traumą, świadek zdaje się być człowiekiem z problemami, a wkrótce okazuje się, że skrywa mrocznt sekret dzielony z przyjacielem. Na domiar złego świta pana młodego zachowuje się jak horda spuszczonych ze smyczy głodnych psów, fanatycznie wspominających czasy licealne. Jest też żona świadka panny młodej, którą na zmianę gnębi zazdrość o relację męża z atrakcyjną panną młodą oraz żal po samobójczej śmierci siostry, do której doprowadził jakiś dupek. Takie towarzystwo, lejący się litrami alkohol i sypiące się białe proszki nie zwiastują nic dobrego.
W końcu dowiadujemy się, że ktoś na tej wyspie bardzo podpadł i to nie jednej osobie.
Narracja prowadzona jest bardzo dynamicznie- historię poznajemy z punktu widzenia różnych bohaterów, ale też z różnej perspektywy czasowej- śledzimy na przemian przebieg wydarzeń poprzedzających ceremonię i początek wesela oraz moment ujawnienia zwłok i to, co następuje potem. Jest to ciekawe rozwiązanie, które niewątpliwie pozwoliło przedstawić całą intrygę bardziej interesująco, niż gdyby wszystko zostało opowiedziane chronologicznie. Bohaterowie są wielowymiarowi, intrygujący i z pewnością niejednoznaczni. Ci, którzy wydają się czarnymi charakterami, niekoniecznie nimi są, a na kryształowej sylwetce jednego z nich uwidaczniane są kolejne skazy. Bohaterowie, klimat miejsca, tajemnice, gęstniejąca atmosfera i mnożące się wobec jednej osoby zarzuty sprawiają, że powieść wciąga jak irlandzkie bagna. Autorka drażni się z czytelnikiem, dając znać, że coś się wydarzy, że "tam chyba ktoś leży", ale do końca nie wiemy- czy leży czy nie? A jeśli tak, to czy żyje czy jest tylko ranny? Kto jest poszkodowanym a kto sprawcą? A na końcu i tak daje nam prztyczka w nos!
Zabiłbyś, żeby tam być.
Takimi słowami zostajemy przywitani w opisie książki, który nie powiem jest bardzo zachęcający. Dlatego chciałam przeczytać tę książkę.
Już na samym początku nie zostałam zachęcona do dalszej przygodny z książką. Dłużąca się akcja, nieciekawa i bez emocji. Jednak tłumaczyłam sobie to tym, że większość książkę potrafi się tak zaczynać a później wciągać nas w sam środek zawirowań.
Od książki, która uznana została za Najlepszy thriller 2020 roku wg Goodreads Choice Awards oczekujemy chyba naprawdę sporo. Tutaj brakło mi wszystkiego.
Akcja ani przez moment nie przyspiesza, nie dzieje się nic, co sprawiłoby, abym jako czytelnik dalej z zaciekawieniem wyczekiwała kolejnej strony. Bardzo przewidywalna a główna bohaterka denerwująca. Zresztą nie tylko ona.
Spora liczba dialogów, które nie wnoszą do fabuły nic sensownego. Nie zmieniają jej biegu, nie nadają jej tajemniczości, wyrazu, ciekowości. Jak dla mnie takie zapchaj strony.
Coś zaczęło się dziać dopiero przy końcowych rozdziałach książki. Ale to tylko przez chwilę, bo zakończenie, mam wrażenie, że napisane zostało na kolanie. Tak jakby autorka na szybko chciała skończyć tę książkę.
Może i pomysł na fabułę był, jednak wykonanie zostawia sporo do życzenia.
Mnie ta książka się nie spodobała i na chwilę obecną nie mam w planach innych książek autorki.
Czy ślub może być idealny, zaplanowany od a do z? Moim zdaniem nie, owszem mogą sobie wszystko ułożyć, ale są jeszcze goście, którym nie podaje się gotowej roli do ręki, a ich zachowanie zawsze będzie spontaniczne. Idealna para Jules i Will, ona ma własne czasopismom internetowe, on prowadzi program w telewizji. Swój ślub postanawiają zorganizować na pięknej irlandzkiej wyspie. Ślub idealny, który dobrze będzie się prezentować w mediach, wszystko dopięte na ostatni guzik, a nad wszystkim czuwa świetna organizatorka Aoife. Najpierw psuje się pogoda, później między ludźmi wybuchają emocje, ukrywane sekrety z przeszłości nie dają o sobie zapomnieć. Kiedy w tym mrocznym klimacie wyspy, na której szaleje sztorm i gasną światła kelnerka znajduje trupa, wszystko zaczyna się sypać jak domek z kart. Akcja powieści jest opisana jako przed ślubem, sam ślub i noc po, z perspektywy kilku narratorów, dzięki temu poznajemy każdego z głównych bohaterów z osobna. Do samego końca historia jest zawiła i ciężko domyślić się zakończenia. Daje jej mocne 6 jednak nie wiem czemu, mam odczucie że czegoś mi zabrakło.
Mała wyspa w Irlandii. Ślub o jakim marzy nie jedna para. Wesele, na którym alkohol leje się strumieniami.
"I wtedy gasną światła".
Ceremonia ślubna pary celebrytów, Jules i Willa, ma być perfekcyjna. O każdy szczegół zadbała Jules razem z organizatorką ślubów.
Nie przewidzieli jednak kaprysów pogody i skrywanych tajemnic, które prowadzą do zbrodni.
Kiedy nad wyspą przechodzi wichura, kelnerka znajduje ciało. Jej głośny, przerażony krzyk przedziera się do gości nawet przez szalejący wiatr. Kto zginął? Czy na weselu jest morderca?
Co to była za lektura? Od pierwszej strony zostajemy wciągnięci w środek przerażającej akcji. Autorka bardzo umiejętnie dawkuje emocje i odkrywa kolejne wydarzenia.
Po odnalezieniu ciała przez kelnerkę cofamy się o jeden dzień. Poznajemy kolejnych bohaterów. Państwa młodych i ich gości. Wydaje się, że każde z nich skrywa jakieś tajemnice. Cały czas czuć atmosferę strachu i nadchodzącej tragedii.
Bardzo trudno było mi dojść do tego kto stał się ofiarą oraz kim był morderca. Z każdym kolejnym rozdziałem, z każdym odkrytym sekretem moje typy się zmieniały. Właściwie każdy pasował mi zarówno na ofiarę, jak i zabójcę.
"Idealny ślub" to rewelacyjnie skonstruowany thriller. Do samego końca czytelnik nie wiem kim jest ofiara oraz jej kat. A może był to tylko nieszczęśliwy wypadek?
Ja jestem pod wrażeniem. Jeżeli jeszcze nie czytaliście to gorąco polecam.
Zaskoczyła mnie fabuła tej książki. Spodziewałam się czegoś innego, ale było to pozytywne zaskoczenie. Jest w niej trochę grozy, trochę niepewności, czasami nie wiadomo kto jest kim, kto udaje, a kto jest szczery. Polecam
Tu każdy ma coś do ukrycia... Jess musi zacząć nowe życie. Jest zmuszona wyjechać i zatrzymać się w mieszkaniu przyrodniego brata, w Paryżu. Gdy tam jednak...
Grupa przyjaciół spędza przerwę świąteczną w luksusowej chacie myśliwskiej na odludziu. Największe od dziesięcioleci opady śniegu sprawiają, że zostają...
Przeczytane:2023-09-15, Ocena: 1, Przeczytałem,
Wszystko się kręci wokół ślubu i samej ceremonii, który ma być idealna. Panna młoda, co chwilę zachwyca się tylko sobą, jaka to ona jest wspaniała. Mało tego, ciągle się ślini do swojego najlepszego przyjaciela, który przybył na uroczystość z własną żoną i robi to na jej oczach. Wiele sekretów mają również inny goście zaproszeni na ślub, chociażby sam pan młody, wszystko wychodzi na jaw podczas przygotowywania do ceremonii zaślubin.
.
Sama akcja mocno zagmatwana, miałam wrażenie, że jest ciągnięta na siłę, jakby autorka w trakcie pisania nie miała już pomysłu na nią. Wynudziłam się okropnie, słuchając audiobooka, kompletnie mnie nie porwała ta książka, wręcz wynudziła. Momentami zastanawiałam się, czy to aby na pewno jest thriller, bardziej podpięłabym tę powieść pod obyczajówkę, bo tam oprócz dramatów, nic więcej nie było. Z milion stron później w końcu zabito jedno z bohaterów, to dopiero wtedy akcja lekko drgnęła. Dlatego też z pewną rezerwą sięgam po książki, na których widnieje wielkimi literami "bestseller The New York Times" bo zazwyczaj te pozycje są dla mnie po prostu nudne i przeciętne, naprawdę nie wiem skąd tutaj te zachwyty nad nią🤷 Z takich pozytywnych stron to duża ilość dialogów, wtedy można ją szybko przeczytać, no i okładka, która przyciąga oko. To tyle z mojej strony.
Pozdrawiam 🤗