Hodowca świń

Ocena: 4.5 (2 głosów)

Ostra jak brzytwa, przejmująco prawdziwa.

Siedem osób uwikłanych w zagadkową śmierć. Kilka dni jak z najgorszego snu. I jeden człowiek, który rozpętał piekło. 

Rafał Tusza, szef despota, uzależniony od władzy, chirurgii estetycznej i dobrobytu, prezes korpofirmy, wyrusza wraz z zespołem zarządzającym na wyjazd integracyjny. Nikt nie ma ochoty tam jechać, każdy udaje entuzjazm i perfekcyjnie gra swoją rolę. Gdy docierają na miejsce - do pustego, małego i zaniedbanego gospodarstwa wiejskiego - szef zabiera im komórki, tablety i jedzenie. Przeszukuje walizki. Rozdziela ich pomiędzy dwie sypialnie. Wkrótce okazuje się, że w gospodarstwie nie ma nic do jedzenia. A to dopiero początek... Kto chce przeżyć, musi walczyć o przetrwanie. Gra pozorów staje się rozgrywką o życie.

Jak daleko się posuniesz, by zachować stanowisko, władzę i godność? Oto nowy wspaniały świat wielkiego biznesu. A może folwark zwierzęcy?

Poruszająca metafora życia w korporacji.

Informacje dodatkowe o Hodowca świń:

Wydawnictwo: Burda Książki
Data wydania: 2017-09-13
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN: 9788380532755
Liczba stron: 400

więcej

Kup książkę Hodowca świń

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Hodowca świń - opinie o książce

Avatar użytkownika - Bookendorfina
Bookendorfina
Przeczytane:2017-10-29, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam,

"To, że nie mógł być pewien niczego. Że każdego dnia, niezależnie od wkładanego przez siebie wysiłku, mógł popaść w niełaskę, stracić pracę i wrócić upokorzony z biura z wilczym biletem."

Rewelacyjnie czytało mi się pierwszą połowę książki, zachwyciłam się mistrzowską kreacją postaci, wyjątkowo wnikliwym spojrzeniem na skomplikowaną naturę człowieka, dotarciem do najmroczniejszych wad i najbardziej przerażających lęków budzących się w obliczu zagrożenia uszczerbku lub utraty misternie tkanego wizerunku w oczach innych. Pierwszorzędnie scharakteryzowany posępny obraz korporacyjnej społeczności, zdominowanej przez katorżniczą pracę, podporządkowanej permanentnej rywalizacji, uczestniczącej w wyścigu szczurów, walce o dominację i przetrwanie, pogoni za pozornymi wartościami, chorobliwymi ambicjami, z dystansem do moralnych norm i etycznych zachowań, a z przyzwoleniem na mobbing, przymus czy szantaż.

Konieczność ciągłego potwierdzania zawodowej przydatności, zasłużonych awansów i wysokich płac. Uczestniczenie w biurowych zagrywkach, roszadach, frontach i spiskach. Perfekcyjna dbałość o wygląd zewnętrzny uosabiający synonimy władzy, sukcesu, witalności, wigoru, a nawet pożądanej kreatywności i nieszablonowości. Nie ma tolerancji dla słabości, bo te natychmiast wykorzystywane są przez współpracowników zajmujących pozycje przeciwników. A gdzie w tym wszystkim miejsce na zdrowy rozsądek, dbałość o zdrowie, cieszenie się szczęściem, wierność ideałom, obrona honoru i własnej godności? Ile wysiłku musi wymagać bezpieczne manewrowanie w firmowej rzeczywistości? Jak mocno wówczas człowiek spala się wewnętrznie?

Druga część powieści spotkała się już z mniej entuzjastycznym odbiorem, miałam wrażenie, że została nieco przekombinowana, zbyt przerysowana, choć wielbiciele mocnych wrażeń, będących na pograniczu odrazy i wstrętu wobec upadku ducha, uznają ją za wyrazistą i intensywną. To właśnie w niej oddano ohydztwo i brzydotę ludzkich charakterów. Koszmarne zdarzenia mające miejsce na obozie integracyjnym kadry kierowniczej z jednej strony zadziwiają siłą rażenia, a z drugiej stanowią wymowny dowód na istnienie głęboko zakorzenionych słabości, ułomności i niedoskonałości. Psychopatyczna zabawa przeradzająca się w tragedię i katastrofę. Kolejna powieść autorki, w której doceniam kunsztowne prowadzenie narracji, wierne oddanie realiów, frapujący pomysł na fabułę i zaskakujące zakończenie. Wrażenia z poprzednich książek autorki: "Na morfinie, "Witaj w domu, kochanie", "Wiem, co zrobiłaś".

bookendorfina.pl

Link do opinii
Avatar użytkownika - martucha180
martucha180
Przeczytane:2017-11-09, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki w 2017 r.,

Są granice. (s. 268)

Ano są. Jedne wyraźnie nakreślone, inne mniej, a jeszcze inne wręcz niewidoczne. Jednak gdy się przekroczy którąkolwiek z nich, to robi się nieciekawie, delikatnie mówiąc. O przekraczaniu ludzkich granic i nie tylko jest książka Anny Zacharzewskiej Hodowca świń. I od razu ostrzegam, że to lektura dla ludzi o mocnych nerwach.

On, Rafał Tusza. Prosty żołnierz biznesu i równocześnie niezmożony przywódca. Cezar w wieńcu laurowym na skroni. (s. 293)

Głównym aktorem na scenie korporacyjnej jest właściciel firmy Tusza – Rafał Tusza. W młodości był hodowcą świń, a dzięki inteligencji, sprytowi i przede wszystkim żyłce do biznesu doszedł tak wysoko i dorobił się fortuny. Szef despota uzależniony jest od władzy, dobrobytu oraz chirurgii estetycznej. To silny psychicznie mężczyzna, który potrafi manipulować słowami i ludźmi. Czuje się lepszy i ważniejszy, bo ma eksponowane stanowisko, bo ma pieczątkę. W ten sposób zaspokaja swoją potrzebę istotności. Ten prosty facet bez wykształcenia jest dyrektorem korporacji oraz wytrawnym aktorem biznesowym ze swoimi autorskimi patentami biznesowymi. To drapieżny biznes, a on umie grać, rozstawiać pionki – swoich pracowników. Posuwa się do tego, że podkłada im świnię i doprowadza do rozgrywek międzypersonalnych. Firmie zewnętrznej każe preparować fałszywe dane, żeby odkryć rzekome niedociągnięcia i obnażyć intelektualną impotencję swoich pracowników na wyższych szczeblach drabiny korporacyjnej.

Kariera to władza, a władza to elitarność. (s. 357)

Pionkami w grze korporacyjnej Rafała Tuszy są jego najważniejsi pracownicy: Baśka, Pola, Lena, Marcin, Daniel, Piotr, Paweł. A że są cały czas rozstawiani i przesuwani po planszy niezależnie od pory dnia i nocy, a i sami dla firmy poświęcają swoje zdrowie i rodziny, gotowi są oddać wszystko, to nic dziwnego, że dzieje się z nimi po prostu źle. Ich oczy są puste, przemęczenie widoczne na twarzy maskowane jest makijażem, ale nie mogą pokazywać swoich słabości, gdyż nieustająco walczą o prymat. Niektórzy z nich to wraki – mają już problemy zdrowotne i psychiczne, cierpią w ciszy, by następnego dnia przyjść do pracy i stanąć do walki z korporacyjnym światem i wymaganiami szefa, coraz mniej realnymi wymaganiami. Nie mają złudzeń i nadziei na szczęście. Cierpią też na tym ich związki i bliscy.

…że potraktują to jak zabawę. Niekonwencjonalną, mroczną, brutalną. Może okrutną albo wręcz psychopatycznie bestialską, ale jednak, mimo wszystko, zabawę. (s. 282)

Tak, Rafał wymyślił zabawę pod wpływem kolejnej narady i… impulsu. W tempie ekspresowym pozałatwiał sprawy i zabrał swoich pracowników na wyjazd integracyjny na wieś do zaniedbanego gospodarstwa, położonego daleko od innych siedzib ludzkich. Nikt nie miał ochoty jechać, lecz każdy udawał radość z tego powodu. Ot, kolejne zaprzedanie siebie samego firmie i Rafałowi. Tusza dokładnie sobie wszystko zaplanował, a za główny cel wyjazdu przyjął przejście metamorfozy przez jego pracowników. Pozabierał im telefony, przeszukał bagaże, rozdzielił między dwa pokoje i z premedytacją w pokoju kobiet umieścił homoseksualistę Daniela. Potem wytłumaczył zasady, poinformował o braku pożywienia i zabrał wszystkich do chlewu.

Ostatecznie ma to być zabawa ucząca, więc warto, byście mogli poobserwować zachowania społeczne świniaków. Świnie to inteligentne zwierzęta. Czasami myślę, że znacznie mądrzejsze od ludzi. (s. 240)

Konwencja zabawy wcale takowej nie przypominała. Zaczęła się walka o przetrwanie, tak samo jak w korporacji. Chory folwarczny układ, w którym jeden wieprz rządzi kilkoma słabszymi wieprzami. To na wsi okaże się, kto jest silny, kto przetrwa, kto zje… A nad wszystkim czuwa hodowca świń, bujający się na maniakalno-depresyjnej huśtawce nastrojów, zwracający się chamsko do swoich pracowników, traktując ich jak zwierzęta.

Wszyscy tu jesteśmy bestiami. Ja po prostu jestem nieco bardziej tchórzliwy. (s. 8)

Tytuł powieści Hodowca świń należy interpretować na kilku poziomach, jak i całą powieść. Z jednej strony wydaje się, że wszystko jest czarno-białe, a po chwili wręcz odwrotnie. Zasady gry są znane, lecz życie niesie ze sobą różne niespodzianki. Czytelnik zastanawia się, gdzie są granice człowieczeństwa? W którym momencie zostały one przekroczone? A może… ile razy je przekroczono? Autorka obnaża ludzi, ukazuje ich słabości, a także siłę i odwagę. Wnika w ich warstwę psychologiczną i rozkłada na mniejsze elementy, by ukazać czytelnikowi to, co siedzi w głowie każdego bohatera. Jest to możliwe między innymi dzięki temu, że narracja prowadzona jest naprzemiennie przez poszczególnych pracowników korporacji.

Nie jesteś w swej rzeźniczej żądzy osamotniona. (s. 277)

Język jest bardzo brutalny, wulgarny, dosadny, a z drugiej strony komunikatywny i prosty w odbiorze. Niektóre metafory zaskakują swoją wieloznaczną wymową i taką „dosadnością korporacyjno-życiową”. Opisy sytuacji grają na emocjach bohaterów i czytelnika. Jest kilka drastycznych, mocnych scen. Część z nich nie zrobiła na mnie wrażenia, ponieważ wychowałam się na wsi ze zwierzętami.

Nic nie możesz. Swym oporem nie możesz nic zmienić. (s. 214)

Świat biznesu czy folwark zwierzęcy? Gra pozorów czy gra o życie? Niewolnicy korporacji czy niewolnicy swoich ambicji? Stanowisko i władza czy godność i człowieczeństwo? Wielki świat biznesu czy spokój domowego ogniska? Praca czy rodzina? Nadgodziny czy relaks? Na te pytania i wiele innych być może znajdziecie odpowiedź w Hodowcy świń. Na pewno nie przejdziecie koło tej powieści obojętnie, a zakończenie pokaże inne korporacyjne perspektywy, inne granice człowieczeństwa…

Jestem realistą. Podobnie jak ty, moja droga. Każde z nas próbuje ukatrupić świniaka. (s. 264)

Link do opinii
Avatar użytkownika - awiola
awiola
Przeczytane:2017-10-16, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2017,

"Nie różnicie się niczym od trzody! Dopóki jesteście nażarci, potraficie tłumić swój instynkt. Lecz wystarczy, byście poznali zagrożenie, ba!, byście zaczęli przeczuwać, że coś może was pozbawić posiłku, a już się zaczynacie podgryzać!".


Nie mogłabym pracować w korporacji, gdyż ciągły wyścig szczurów, nacisk na coraz lepsze wyniki i wszechobecna atmosfera rywalizacji, zaprowadziłyby mnie z pewnością na skraj załamania nerwowego. Ta książka, pomimo widocznego przerysowania fabularnego, tylko utwierdza mnie w tym przekonaniu.

Anna Zacharzewska to autorka poczytnego bloga "Zacharzewska na morfinie", na którym nie przebierając w słowach, komentuje naszą rzeczywistość. Ekonomistka, finansistka, która przez 17 lat była związana z pracą w korporacjach. Zadebiutowała w 2015 r. książką pt. "Na morfinie".

Rafał Tusza - szef dużej firmy wędliniarskiej, organizuje dla swoich pracowników wyjazd integracyjny. Grupa siedmiu menadżerów wraz z szefem ląduje na wsi - w gospodarstwie, w którym nie ma nic do jedzenia. Bohaterowie odcięci od świata, muszą sami zdobyć pożywienie. Zaczyna się walka, która przynosi nieoczekiwany finał.

"Hodowca świń" to książka łącząca w sobie kilka gatunków literackich - od powieści obyczajowej po psychologiczną i thriller z elementami komedii. Cała wymowa tej dziwacznej historii nie jest jednak wcale zabawna, a wręcz przeciwnie - zatrważająca. Anna Zacharzewska serwuje bowiem czytelnikowi zajrzenie za kulisy korporacyjnego świata, pełnego bezwzględności, poświęcenia i pozbawionego jakichkolwiek wartości moralnych. Świat ten, jak mniemam, nieco przerysowany, przeraża ukazaną ofiarą, jaką muszą ponieść ludzie, aby utrzymać swoją pozycję w firmie. Najgorsze jednak w tym wszystkim jest to, że ofiary często ofiarami są tylko z nazwy, gdyż celowo i świadomie poświęcają to, co najcenniejsze dla pieniędzy i władzy. Ta książka przedstawia całą prawdę o naszych słabościach, o ciągłym dążeniu do lepszego życia za wszelką cenę.

Autorka pokusiła się dość ciekawą koncepcję fabularną swojej powieści pod postacią początkowego przedstawienia każdego z siedmiu bohaterów łącznie z szefem. Podział na poszczególne rozdziały, ukazujące spojrzenia na pracę w firmie przez konkretną osobę, świetnie uzupełniały dalsze wydarzenia, które miały miejsce. Dzięki temu także czytelnik otrzymał rozbudowane portrety psychologiczne postaci występujących w książce.

Nie brakuje w tej historii także czarnego humoru objawiającego się w postaci specyficznego nazewnictwa oraz opisu kulminacyjnego punktu wydarzeń, jakie mają miejsce podczas wyjazdu. Muszę przyznać, że trudno się nie uśmiechnąć przy zgłębianiu tego, co zaserwowała bohaterom Anna Zacharzewska. Jest więc z pewnością nieprzewidywalnie i na pewien sposób także komicznie.

"Hodowca świń" to dość specyficzna książka, gdyż pod warstwą psychodelizmu i przerysowania pewnych korporacyjnych trendów, kryje się smutna prawda o ludziach, którzy świadomie skazują się na życie podporządkowane pracy. Lektura skłaniająca do refleksji, która zostaje w głowie na dłużej.


Link do opinii
Inne książki autora
Witaj w domu Kochanie
Anna Zacharzewska0
Okładka ksiązki - Witaj w domu Kochanie

Anna, kobieta sukcesu, kupuje luksusowy dom w podwarszawskiej miejscowości. Jej wymarzone miejsce na ziemi okazuje się jednak pułapką... Z przerażeniem...

Na morfinie
Anna Zacharzewska0
Okładka ksiązki - Na morfinie

Książka o skrywanych pragnieniach współczesnych trzydziesto- i czterdziestolatków. O codziennej walce o utrzymanie się na fali, udawanych...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Zmiana klimatu
Karina Kozikowska-Ulmanen
Zmiana klimatu
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy