Intrygująca opowieść o życiu, miłości, wierze w przeznaczenie i siłę ludzkiej duszy.
Jaromira, żona rybaka, mieszka w stuletnim domu nad samym morzem, w Łazach. Z biegiem czasu część swojego domu przekształca w niewielki pensjonat. Co pięć lat do Jaromiry przyjeżdża wyjątkowy gość, którego kobieta rozpoznaje po szczególnym znalezisku. Każdy natrafia na guzik – w lesie, na plaży, na nadmorskiej promenadzie... gdziekolwiek. Ale przede wszystkim każdy przywozi ze sobą historię nieszczęśliwej miłości. Niekoniecznie typowej. Jaromira uważa morze za partnera do rozmowy, niemal żywą istotę, z którą należy się liczyć, a która potrafi pomóc w rozplątaniu ludzkich problemów.
Jakie odpowiedzi przyniesie morze gościom odwiedzającym pensjonat? Jak po latach złączą się ich losy? Jakie znaczenie odnajdą dzięki Jaromirze w odnalezionych guzikach? Gdy nie potrafisz znaleźć ważnych odpowiedzi, gdy życie oszałamiająco pędzi, gdy kłopoty cię przerastają – zatrzymaj się nad morzem. Może wsłuchasz się w jego mistyczny szum? Być może jego pierwotna siła rozsupła twoje kłopoty...
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Data wydania: 2021-07-28
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 320
Bo dobro jest po wielokroć podzielne i niewyczerpane. Rozmnaża się i wraca. I nawet nie potrzebuje pokarmu. To smutek karmi się łzami, dobro po prostu jest.
Po książkę Agnieszki Lis "Guziki, czyli dwanaście historii o miłości" sięgnęłam z powody bardzo klimatycznej okładki. Chociaż mieszkam nad wodą, na Mazurach i mam dookoła piękne jeziora, to jednak morze i szum fal zawsze przyciągało mnie bardziej.
Książka ta jest pełna ciepła, pozytywnego nastawienia, optymizmu mimo niekiedy ludzkich dramatów. Opowiada w intrygujący czasem sposób o życiu, o wierze w miłość, wierze w siłę ludzi o raz wierze w przeznaczenie. Główna bohaterka wynajmująca pokoje letnikom zawsze potrafi znaleźć jednak jakieś lekarstwo aby ukoić ból przeżywany przez innych. Do jej chaty trafiają tylko ci ludzie, których polecili inni goście, którzy już tutaj wcześniej przebywali. Znakiem rozpoznawczym jest właśnie znaleziony guzik... Przebywający tu ludzie opowiadają swoje historie, których Jaromira chętnie wysłuchuje i są one niczym guziki spinające ich ze sobą.
"Bo świat ma dla nas przygotowane miejsca i nie należy się buntować, nic dobrego to nie przyniesie. I tak trafimy tam, gdzie powinniśmy. I trzeba pogodzić się z tym, że czasem nasze szczęście jest zupełnie gdzie indziej, wcale nie tam, gdzie go szukamy. Ale jest i czeka na nas. I w końcu znajdziemy się tam, gdzie należy, dokładnie tak, jak ten biały płócienny guzik."
Nie są to zwykli turyści, przebywają tu ludzie, którzy są zagubieni, bardzo smutni, zmartwieni, potrzebujący ciszy i spokoju, często na rozdrożu swojego życia i potrzebują odprężenia aby świeżo, z innej perspektywy spojrzeć na swoje problemy, które czasem, jak się okazuje, nie są takie najgorsze. Klimat domu Jaromiry, jej spokój i opanowanie oraz cisza i spokój, bliski kontakt z szumem morza i z naturą pozwalają podjąć właściwe decyzje.
Przez całą książkę przewija się wiele postaci, poznajemy różne osobowości, poznajemy ludzi mających rozmaite priorytety w życiu. Niektórzy chcą tylko szczęścia, inni chcieliby dużo zarabiać, jeszcze inni marzą o pięknym domu i rodzinie, natomiast są i tacy co pragną tylko lub aż zdrowia..., magiczna moc morza i jego fal potrafi wysłuchać każdego, do tego namawia swoich gości główna bohaterka i to właśnie łączy te wszystkie opowieści, magia morza.
" (...) Nasze problemy są jak dziurki w tym guziku. Wydaje nam się, że przesłaniają cały świat, a na koniec okazuje się, że jest co najmniej kilka wyjść. Cztery, a może i więcej. Jak cztery dziurki. Można przez którąś wyjść..."
Guzik znaleziony podczas spacerów nad morzem, jest tu symbolem służącym po to aby zamykać swoje problemy w worku, do którego wrzucimy guzik i zapomnieć o nim, odkładając worek w ciemnym, jak najdalszym kącie.
"A może życie to tylko... worek. Ubranie. Człowiek musi znaleźć w życiu swój guzik, choćby po to, żeby zapiąć worek z problemami i odłożyć go w niedostępne miejsce. A kiedy problemy zwietrzeją, trzeba worek wytrzepać i odświeżyć. I zapomnieć o problemach."
Opowiedziane tu historie są jakby niedokończone, ale możemy dzięki temu bardziej się wczuć w nastrój stworzony przez autorkę, która pokazuje nam, że powinniśmy sami wsłuchiwać się w siebie, że najważniejszą walką jaką powinniśmy stoczyć, to walka o siebie, o swój spokój, bo to możemy zrobić tylko sami, nikt tego za nas nie zrobi.
Jakie i czy w ogóle odpowiedzi uzyskają goście Jaromiry? Jak mija im pobyt w tym trochę dziwnym pensjonacie? Jakie znaczenie mają znalezione guziki? I czy losy gości odwiedzających pensjonat łączą się ze sobą?
Książka bardzo skłania do refleksji, a ja już marzę o wyjeździe nad morze, właśnie teraz po sezonie, aby wsłuchać się w szum morskich fal, wygadać się morzu, mimo tego, iż wiem, ze to niemożliwe teraz...
Polecam.
Powieść "Guziki, czyli dwanaście historii o miłości" pozwala czytelnikowi na chwilę zatrzymania, bowiem jej fabuła jest niespieszna, nostalgiczna, traktująca o życiu codziennym jej bohaterów. Jednak w żadnym razie nie jest nudną lekturą.
Mamy tu 12 historii i zarazem interesujący przekrój postaci, jak chociażby: księdza homoseksualistę, prostytutkę czy maltretowaną przez męża kobietę. Każdy z nich ma swoje problemy, każdy szuka jego rozwiązania. Pomóc w tym miały znajdowane tytułowe guziki. Osobiście mnie zawsze takie znalezisko źle się kojarzyło, przynosiło życiowego pecha. Nie wiem może to jakiś przesąd, zabobon, ale nigdy nie zachowywałam znalezionych guzików.
"(...) Nasze problemy są jak dziurki w tym guziku. Wydaje nam się, że przesłaniają cały świat, a na koniec okazuje się, że jest co najmniej kilka wyjść. Cztery, a może i więcej. Jak cztery dziurki. Można przez którąś wyjść..."
Autorka przybliża nam liczne wewnętrzne rozterki, słabości i ograniczenia bohaterów. Co ciekawe, przysłuchujemy się również ich rozmowom z morzem, które odegra tu jedną z kluczowych ról.
Przyglądamy się także różnym odcieniom miłości, na nowo przypominamy sobie jak ważne miejsce zajmuje w naszym życiu to uczucie. Mimo iż nie raz nas zrani, przysporzy łez, to i tak nie można bez niej żyć.
"Bo tylko miłość ma siłę, żeby przetrwać śmierć, przekroczyć granice i zostawić po sobie samo dobro."
Agnieszka Lis zagląda w dusze i serca swoich bohaterów, jednocześnie wskazując, jak ważna jest rozmowa lub zwykłe wysłuchanie drugiej osoby bez jej oceniania. Postać Jarominy doskonale się do tego nadawała.
"Bo dobro jest po wielokroć podzielne i niewyczerpane. Rozmnaża się i wraca. I nawet nie potrzebuje pokarmu. To smutek karmi się łzami, dobro po prostu jest."
Poszczególne historie sprawiają wrażenie niedokończonych, ale w żadnym razie to nie przeszkadza. Dzięki temu my sami możemy wyciągnąć z nich odpowiednie wnioski.
"Guziki, czyli dwanaście historii o miłości" to klimatyczna, refleksyjna, pełna życiowej mądrości powieść o wierze w miłość i przeznaczenie, o rodzinie, przemijaniu, tęsknocie oraz wielkiej mocy dobra. Jeśli jesteście ciekawi, jakie tajemnice mają do opowiedzenia poszczególne guziki, koniecznie zajrzyjcie na karty tej książki.
Z książkami tej autorki jest tak, że gdyby mój stos wstydu (dla niewtajemniczonych, stos książek zakupionych z zamiarem przeczytania, który rośnie po każdej kolejno zakupionej książce) sięgał sufitu, a pojawiłaby się książka Agnieszki Lis, to siła przyciągania do niej względem spoglądania w stronę stosu wstydu byłaby bardzo nierówna.
Tym razem przyciągnęło mnie morze.
Jest to powieść nostalgiczna a zarazem ciepła i pełna optymizmu, chociaż autorka przedstawiła w niej wiele ludzkich dramatów. Jednak główna bohaterka - Jaromira, potrafiła ,,znaleźć" lekarstwo na każdą życiową bolączkę.
Przez fabułę przewija się wile postaci, mamy tutaj zlepek różnych osobowości, poznajemy ludzi z różnych środowisk, jednak łączy ich jedno - emocje i magiczna moc morza i morskich fal, które potrafią wysłuchać każdego.
Ludzie mają w życiu różne priorytety. Jeden chciałby dużo zarabiać, inny mieć dom i rodzinę, jeszcze inny pragnie tylko zdrowia. Poruszyły mnie historie niektórych osób, myślę, że wielu jest takich, którzy nie zdają sobie sprawy z tego, że szczęście to nie zawsze jest ,,być" i ,,mieć". Często nie dostrzegamy tego co jest nam bliskie zadowalając się tym co jest tylko oprawą naszego życia, ale z prawdziwym życiem nie ma nic wspólnego.
Mieszkam nad morzem i chociaż do plaż mam spory kawałek, to kiedy męczy mnie jakiś problem, lub kiedy nie jestem w stanie pogodzić się sama ze sobą, wsiadam w autobus, tramwaj i jadę nad morze, żeby poukładać myśli. I wierzcie mi lub nie, ale to zawsze pomaga.
To samo robili bohaterowie tej książki za namową kobiety, która chociaż powinna mieć ogromny żal do morza o to, że zabrało jej ukochaną osobę, to każdego namawiała do tego, aby ,,porozmawiał"
z morzem.
Myślę, że ta książka wielu skłoni do refleksji i pozwoli na pewne sprawy popatrzeć zupełnie innym okiem. Bo każdy z nas powinien umieć znaleźć takie miejsce, w którym będzie potrafił rozmawiać z własnymi myślami. Tutaj mamy plażę, morze, ale równie dobrze może to być las, mogą to być góry, łąka czy chociażby park.
Czytałam tę książkę chwilami ze łzami w oczach, czasami z wielką nostalgią. Gdzieś tam, między tymi postaciami widziałam cząstkę siebie i myślę, że wielu z nas znajdzie tam ten kawałek własnego JA.
Polecam tę książkę nie tylko fanom Autorki, bo im raczej jej polecać nie muszę, ale polecam ją wszystkim, szczególnie jednak tym którzy czasami mają problem z samym sobą, bo tutaj pięknie pokazane zostało to, jak wiele możemy w swoim życiu zmienić, tak naprawdę robiąc niewiele. Czasami wystarczy wsłuchać się w siebie i/lub w szum fal.
Agnieszka Lis już od dekady zachwyca czytelników swoimi subtelnymi, a zarazem pełnymi głębokiego przekazu opowieściami. Nie inaczej było też w powieści ,,Guziki", którą miałam przyjemność przeczytać we wrześniu bieżącego roku.
Dwanaście początkowo zdawać by się mogło odrębnych historii finalnie łączy się ze sobą w niebanalny i przesycony wszelkimi barwnymi ludzkiej egzystencji sposób. Spoiwem całej opowieści jest Jaromira, mieszkająca w 100-letnim domu wdowa po rybaku. Jej dom w nadmorskich Łazach staje się ostoją dla wszystkich, którzy szukają swojego miejsca i życiowego ukojenia.
Kobieta ma bagaż doświadczeń, które nauczyły ją, by nie oceniać innych ludzi i nie ingerować w ich życiowe wybory. Za to jest dla przyjezdnych doskonałym słuchaczem i uczy ich rozmawiać z morzem, co jak się okazuje przynosi bardzo pozytywne efekty.
Mało tego na nadmorskiej promenadzie i w odwiedzanych przez przybyszy okolicach każdy z odwiedzających Jaromirę znajduje co najmniej jeden guzik... Jeśli chcecie dowiedzieć się, jaka tajemnica kryje się za tymi znaleziskami to koniecznie zajrzyjcie na karty tej niezwykłej opowieści.
Jest to powieść przepełniona różnorodnymi emocjami, w której autorka bez popadania w skrajności pokazuje bardzo różne i nie zawsze łatwe oblicza miłości. Nie od dziś wiadomo, że miłość, chociaż często wymagająca, a nawet bolesna jest jednocześnie nieodłącznym elementem naszego bytu i właściwie nie sposób bez niej żyć.
Kojąca postać Jaromiry oraz jej przyjazny i gościnny dom pomagają skołatanym duszom odkryć na nowo tę niezmienną i uniwersalną prawdę.
Jeśli lubicie klimatyczne, refleksyjne i dające szansę do pochylenie się nad istotnymi tematami historie to ta książka z całą pewnością przeznaczona jest dla Was. Tkwi w niej bowiem człowiek o wielu obliczach zmagający się z bardzo różnymi zakrętami losu, a zarazem odkrywający, że słabość w różnych aspektach życia może okazać się w ostatecznym rozrachunku największą siłą... Pytanie tylko czy bohaterowie znajdą w sobie na tyle odwagi, by to sobie uświadomić, a potem zrobić z tej świadomości użytek, aby pokonać różnorakie trudności na ich życiowych ścieżkach?
Wraz z Agnieszką Lis zapraszam Was do niezwykłej wyprawy do nadmorskiego miasteczka, a zarazem w głąb ludzkiego serca i duszy. Poznajcie Jaromirę i sekret guzików, a czasu spędzonego przy lekturze na pewno nie uznacie za stracony.
Polecam!
* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *
http://ksiazkowoczyta.blogspot.com/2021/11/miosc-i-szczescie-maja-rozne-nazwy-i.html
Że cię nie opuszczę aż do śmierci… Renata żyje w nieustannym biegu. Trudno jej znaleźć choćby krótką chwilę tylko dla siebie. Cały dom jest na...
Gdy cichną weselne dzwony, nadchodzi proza życia. Monika nie wierzy własnemu szczęściu. Wystawny ślub, którego zazdrości jej cała wieś, bogaty i przystojny...
Bo miłość i szczęście mają różne nazwy i różne potrzeby. Czasem niezbędne jest prażące słońce, a czasem słona mgła. A zwykle wystarczy po prostu serce.
Więcej