Fury (New Species #1)
Laurann Dohner

Zaskakująco dobra! Nastawiałam się na typowo babskiego odmóżdżacza, a dostałam prawie 400 stron książki z naprawdę wciągającą fabułą. 

Akcja skupia się na nowo powstałej rasie ludzi, której DNA zostało zmieszane ze zwierzęcym, żeby stworzyć nowy, silny i ekstremalnie wytrzymały gatunek. Książka rozpoczyna się od ośrodka, w którym są przetrzymywani i poddawani licznym testom. Jak się okazuje, główna bohaterka Ellie, pracująca tam jako pielęgniarka, zbiera dowody przeciwko firmie, żeby pozwać ich i uwolnić wszystkie 'obiekty' i w dniu kiedy ma już wszystko co potrzebuje jest świadkiem niezwykłego okrucieństwa względem jednego z pacjentów. Decyduje się mu pomóc, ale w efekcie komplikuje tylko niektóre rzeczy.

Na szczęście dowody, które zebrała są wystarczające i dalsza akcja książki dzieje się rok później, w ośrodku Homeland, mającym być azylem dla uratowanych pacjentów. Ellie pracuje tam jako opiekunka domu kobiet. I pewnego dnia spotyka obiekt '216' - pacjenta, którego ustrzegła przed śmiercią (ale niestety wrabiając w inną śmierć...), więc facet ma do niej urazę. Urazę tak wielką, że Ellie niemalże kończy martwa. Na jej szczęście Fury (bo takie sobie teraz wybrał imię), walczy nie tylko z morderczym instynktem... ;) 

Jak łatwo się domyślić późniejsza akcja skłania się ku rozwojowi związku tej dwójki. Ale nie jest kolorowo, bo z nigdy żaden człowiek nie związał się ze 'zwierzęciem' z nowego gatunku... Ludzie protestują, bo są przekonani, że Ellie jest zmuszana i przetrzymywana wbrew woli, więc ona i Fury muszą zaciekle walczyć o swój związek - z lekarzami, którzy chcą ich badać, z ludźmi, którzy nie chcą happyendu pomiędzy dwiema rasami, a nawet z niektórymi przedstawicielami nowej rasy, którzy nie znają ludzkich zachowań i w pewnych momentach są przekonani, że Ellie jest krzywdzona... ;)