Epicka historia o ponadczasowej sile i determinacji w poszukiwaniu własnej drogi do szczęścia.
Dzisiaj należy do mnie to ciepła i napisana z ogromną dozą optymizmu opowieść o prawdziwych miłościach, przyjaźniach, sile i odwadze, która jest w każdym z nas, oraz o sile i determinacji w poszukiwaniu własnej drogi do szczęścia. Dla każdego innej, w innym miejscu na ziemi. Główna bohaterka z humorem i dystansem wraca do przeszłości i swych najcenniejszych wspomnień. Wiele z nich dotyczy ludzi, których kiedyś poznała, pokochała, a nawet straciła. Jedni przemknęli przez jej życie niemal niezauważeni, drudzy pojawili się znienacka i równie niespodziewanie zniknęli, a jeszcze inni zadomowili się w nim na dobre. Tak jak jej poprzednicy, z którymi kiedyś dzieliła swoją duszę i którzy dzisiaj wspierają ją swoimi doświadczeniami. Ta skłaniająca do przemyśleń, słodko-gorzka historia romansów i uczuć, zaskakujących wydarzeń, odważnych decyzji oraz wyborów jest niepowtarzalną lekcją życia, która inspiruje, bawi i wzrusza, a potem zostaje z nami na długo. Bo to, co wydaje się końcem, jest zarazem początkiem...
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2019-04-17
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 480
Agnieszka Dydycz, pisarka z wyboru, finansistka z wykształcenia i prawie magister inżynier budownictwa. Po latach robienia tak zwanej kariery w korporacji, pewnego dnia zrozumiała, że stare marzenia się już spełniły i nadszedł czas na nowe. Teraz tworzy, pisze i prowadzi warsztaty rozwojowe, podczas których dzieli się swoimi doświadczeniami i uczy, jak poznawać siebie [www.agnieszka-dydycz.com; www.facebook.com/AgnieszkaDydyczAutor].
Do sięgnięcia po Dzisiaj należy do mnie przekonał mnie nie opis na tylnej okładce, tylko zdecydowanie jej przód. Zakochałam się w tej kwiatowej kompozycji i gdy ją zobaczyłam, to wiedziałam, że muszę ją mieć. Nie jestem okładkową sroką i rzadko kieruję się wyglądem, ale jakieś dziwne przyciąganie było między nami. Czy było warto? Przeczytajcie.
Gdy rodziła się po raz pierwszy, nie znała jeszcze życia. Nie wiedziała, co ją czeka, więc sama również niczego nie oczekiwała. (…) Za drugim razem łatwiej nie było (…) Za trzecim razem była przekonana, że wszystko już wie i wszystko pamięta. Myliła się (…) A teraz urodziła się po raz czwarty. A może piąty? Była już nieco znużona (…) I bardzo ciekawa nowego życia. - Tym razem będę szczęśliwa! - postanowiła hardo dusza. Po czym zapomniała...
Oto pierwsze słowa (przed prologiem) kierowane do czytelnika powieści Dzisiaj należy do mnie. Słowa, które zastanawiają i zaciekawiają. Byłam zaintrygowana i jestem w związku z tym ciekawa czy w was też wzbudziły zainteresowanie.
Dusza... Bohaterka opowieści Agnieszki Dydycz, Kama, jest starą duszą. Duszą, która może nie pamięta, ale zaczyna sobie przypominać. Kama to, jak sama o sobie mówi, jest matką, siostrą, kochanką, kobietą, przyjacielem, człowiekiem... To interesująca kobieta i bohaterka, silna i po równi obdarzona zaletami i wadami. Być może nie polubilibyście Kamy tak na sto procent, przyznam, że i ja miałam z tym problem, ale trzeba oddać autorce, że udało jej się stworzyć postać prawdziwą, z którą można się utożsamiać.
Jednak to, co najbardziej ujęło mnie w tej książce, to spotkania z Markiem, Teodozją i Sophie Madeleine. Te trzy postaci pojawiają się w snach Kamy, w snach, w których jej stara dusza ukazuje swoje wcześniejsze wcielenia. Prawdę powiedziawszy to czekałam z wytęsknieniem i ciekawością na kolejny niezwykły sen. A było na co czekać. Z Markiem udajemy się w męczącą wędrówkę w poszukiwaniu wymarzonego miejsca do życia. Teodozja przybliża nam temat oskarżeń o uprawianie czarów, a z Sophie Madeleine udajemy się na wieś po rewolucji. Może to się wydawać dziwne, ale odnosi się wrażenie jakby dusza podsuwała odpowiednie sny w momentach, w których główna bohaterka ich potrzebuje.
Oddzielny akapit, nawet jeżeli króciutki należy się bratu Kamy, Marcinowi. Nie wiem czy znam takie rodzeństwo. Nie mam pojęcia czy spotkałam się by ktoś miał takiego brata. Brata, na którego zawsze i w każdej sytuacji może liczyć. Brata, który pomaga i nawet jeśli swoje myśli to stara się nie oceniać. Wspaniała postać.
Powieść Dzisiaj należy do mnie napisana została niezwykle lekko i tak też się ją czyta. Lektura tej książki to była dla mnie prawdziwa przyjemność. Idealnie wpisuje się w obecną pogodę i będzie wspaniałą towarzyszką podczas relaksu na świeżym powietrzu. Książkę odbiera się bardzo pozytywnie, a przynajmniej ja ją tak odebrałam. Tematem jest życie w ogóle, miłość, przyjaźń, wiara, siła rodziny, ale też śmierć, choroby, strata. Historia bardzo uniwersalna i myślę, że niejedna osoba znajdzie w niej odbicie własnego życia.
Agnieszka Dydycz zafundowała mi dużo radości i dużo wzruszeń, a wszystko to na 478 stronach. Pisałam, że książka świetnie nada się na letnie leniuchowanie, ale dla mnie była nocną przyjaciółką w czasie bezsennej nocy. Sami najlepiej będziecie wiedzieć kiedy wziąć ją do ręki i zatopić się w lekturze. Po różnych książkach, w których prym wiodą nastolatki dobrze jest sięgnąć po taką, w której bohaterką jest dojrzalsza kobieta z dorosłymi problemami.
Dzisiaj należy do mnie – życie w różnych odcieniach. Polecam.
Szukacie ciepłej i magicznej książki obyczajowej? Proszę bardzo – sięgnijcie po książkę Agnieszki Dydycz „Dzisiaj należy do mnie”. Spójrzcie najpierw na jej okładkę – czyż nie jest bajeczna? Choć mówi się, że nie ocenia się książek po okładce, to w przypadku tej książki to powiedzenie się nie sprawdza. Treść jest równie piękna, co oprawa introligatorska.
Książka to przede wszystkim epicka historia o ponadczasowej sile i determinacji w poszukiwaniu drogi do szczęścia. Główną bohaterką jest Kama – kobieta rezolutna, siostra, córka i jak sama mówi o sobie: „stara dusza”. Jej historię poznamy dzięki retrospekcji, bohaterka z dystansem i humorem powróci do przeszłości i jej wyjątkowych wspomnień. Bohaterka opowie nam o swoim dzieciństwie, o swych pierwszych miłościach, o relacjach z bratem (chciałabym mieć takiego, bardzo jej zazdrościłam, że zawsze mogła liczyć na Marcina). Poznamy też jej historie związane ze studiami a później już z pracą i będziemy towarzyszyć Kamie podczas różnych podróży. Wydawać by się mogło, że nie ma szczęścia w miłości, wszyscy mężczyźni okazywali się niegodni zainteresowania. Jednak to wrażenie było mylne. W końcu znalazła Jerzego, wielką miłość. Miał być happy end, jednak wydarzyła się tragedia. To jednak nie koniec historii Kamy, lecz więcej Wam już nie zdradzę, nie zabiorę Wam tej przyjemności.
To, co mnie bardzo pozytywnie zaskoczyło, to element magiczny. Spodziewałam się bardzo dobrej i typowej obyczajówki, a dostałam książkę, w której przeplatają się dygresje narratorki związane z jej „starą duszą”, która pozwala jej na wgląd we wspomnienia jej poprzednich „nosicieli”. Brzmi trochę dziwnie, prawda? Kama jednak ma sny i dzięki nim poznamy Marka, który wraz z żoną Anną wyruszył w długą podróż na zachód Stanów Zjednoczonych. Przeczytamy o Sophie Maddeline – służącej, która znalazła się w samym środku Rewolucji Francuskiej. Trzecią osobą, z którą Kama dzieliła duszę była Teodozja, oskarżona o czary zielarka, która musiała uciekać przed stosem. Nie ukrywam, że to właśnie jej historia spodobała mi się najbardziej. Każda z tych osób odegrała bardzo ważną rolę w życiu Kamy. Jaką? Odkryjcie to już sami.
Niewyobrażalnym plusem tej książki jest lekkie pióro autorki. Książkę czyta się tak przyjemnie, że pochłonęła mnie ona bez reszty i nawet nie wiem, kiedy dotarłam do jej końca. Choć nie brakuje w niej ironii oraz dobrego poczucia humoru, to niejednokrotnie wywołała u mnie wzruszenie oraz smutek. Plusem jest także to, że nie jest przerysowana i wyidealizowana. Kama nie jest bohaterką idealną, tak jak ja czy Ty ma gorsze dni, jej życie nie jest pasmem przyjemności, bo i ją także spotykają trudności dnia codziennego i dosięgnie tragedia. Dzięki temu „Dzisiaj należy do mnie” zmusza do refleksji, bo wzbudza przede wszystkim emocje.
Książka Agnieszki Dydycz jest słodko-gorzką historią romansów oraz uczuć, zaskakujących wydarzeń i niepowtarzalną lekcją życia. Może i Ciebie czymś zainspiruje? Sprawdź, bo to, co wydaje się końcem, jest zarazem początkiem…
„Życie nauczyło mnie już, żeby cenić to, co mam, a nie zamartwiać się tym, czego mi brak. Albo może tak mi się tylko wydaje, bo za każdym razem muszę sobie o tym przypominać.”
Kama jest przeciętną młodą kobietą, która nie ma zbytniego szczęścia do mężczyzn. Jak już się jej jakiś trafi, to w niedługim czasie okazuje się, że to nie ten. Wreszcie trafia na tego jednego, jedynego, ale los i tym razem w brutalny sposób z niej zakpi. Od jakiegoś czasu Kama ma dziwne sny, a często są to sny na jawie, w których widzi siebie, ale… albo w odległej epoce, albo nawet w ciele mężczyzny. Czy to wspomnienia z poprzednich żyć? Czy łatwo uwierzyć w reinkarnację, kiedy się doświadcza tak wyrazistych przekazów z przeszłości? A może to co się przydarza tej młodej kobiecie, to tylko jej zbyt wybujała wyobraźnia? Czy Kama po bolesnej stracie kogoś bliskiego spotka jeszcze kiedyś miłość taką, która zostanie z nią na całe życie?
Kiedy sięgnęłam po tę powieść nie byłam pewna czego się spodziewać. Piękna, nieszablonowa okładka przyciągała moje oko i pomyślałam, że jest to kolejna opowieść o tęsknotach kobiety, która czeka na swój wielki romans, ale życie jak to życie, ma wobec niej inne plany.
Książka jest lekka i momentami bardzo zabawna, ale momentami bardzo wzruszająca. I chociaż mało w niej dialogów to czyta się dość szybko.
Narracja w pierwszej osobie, oddziaływała na mnie jakbym słuchała czyichś wspomnień, bo tak naprawdę fabuła książki to są wspomnienia pewnej kobiety, która na starość opowiada o swoim trochę skomplikowanym życiu, pełnym zwrotów zarówno na płaszczyźnie zawodowej jak i osobistej.
Fabuła książki składa się z kilku wątków. Jednym z nich jest wątek współczesny, a kilkoma pozostałymi, wątki dotyczące kilku osób żyjących w innych epokach i w innych miejscach, tak więc oprócz głównej bohaterki Kamy, poznajemy również Marka żyjącego kilka stuleci wstecz w Ameryce, Sophie Madeleine, która doświadczyła rewolucji w Paryżu i Teodozję oskarżoną o czary i prześladowaną przez inkwizycję. Oczywiście wszystkie te osoby mają ze sobą coś wspólnego, w jakiś tajemniczy sposób są powiązane z Kamą. I chociaż sny lub majaki dotyczą wspomnień z różnych epok, to wyraźnie wskazują na to, że Kama doświadczyła reinkarnacji.
Wiem, że są ludzie, którzy nie wierzą w wędrówkę dusz, ale ja zawsze w reinkarnację wierzyłam. Czy nie zdarza się wam czasami, że jesteście w jakimś miejscu pierwszy raz w życiu, a macie nieodparte wrażenie, że znacie to miejsce? Że kiedyś już tu byliście? Mnie się kilka razy coś takiego zdarzyło.
(…) Jean-Jacques coś tam jeszcze gadał, a ja niby go słuchałam, ale tak naprawdę wciąż czułam się zawieszona pomiędzy… No właśnie, pomiędzy czym? Światami? Rozumiałam jego słowa i wyrzuty, ale jednocześnie czułam, że tak naprawdę stało się coś zupełnie innego. W innym czasie, w innym życiu, a na pewno w zupełnie innym wymiarze. (…)
Ta książka, to w dużej części opowieść o miłości i o szczęściu, które bywa ulotne. Człowiek często nie zdaje sobie sprawy z tego, jak bardzo mógłby, a nawet powinien być szczęśliwy. Czym są dobra materialne, przepych, sława, jak człowiek nie potrafi docenić małych, być może niepozornych gestów i nie potrafi znaleźć tej odrobiny prawdziwego dobra w tym, co go otacza. Rozdrapuje rany, które nie mają szansy się zagoić, a nie potrafi pielęgnować tego, co ważne.
(…) Mijały miesiące, a potem lata a ja byłam coraz szczęśliwsza. Moja rodzina również. Co z tego, że w międzyczasie spalił nam się garaż, a wraz z nim nowy samochód. Co z tego, że pękła nam instalacja grzewcza i zalało pół domu. To były tylko rzeczy. (…)
Tak właściwie, to nie wiem, czy mogę tę książkę zaliczyć do typowych romansów. Ale myślę, że tak, chociaż jest w niej wiele wątków niemających nic wspólnego z typową miłością damsko-męską. Przedstawiona w niej miłość końcowa jest nie tyle piękna, co specyficzna. Prawdziwa miłość często nie bywa łatwa, tak jak kochać drugiego człowieka czasami nie jest łatwo. Czasami zauroczenie kimś sprawia, że ludzie uważają, że właśnie dostąpili zaszczytu zakochania się. Ale miłość to ważne uczucie, które często testuje człowieka.
(…) Spojrzałam we wskazanym przez niego kierunku. Rzeczywiście, to był dźwig, olbrzymi żuraw wysokościowy! I chyba właśnie wtedy uświadomiłam sobie prawdziwą potęgę miłości. Bo jak wielka musi być jej siła, skoro sprawia, że gdy kogoś mocno kochamy, to również mocno mu wierzymy. Bez wahania i bezwarunkowo! Nawet jak nasz ukochany pomyli dźwig budowlany z planetą. (…)
Wspomniałam wcześniej, że nie jest to książka tylko o miłości. Poruszonych w niej bowiem zostało wiele trudnych tematów, chociaż styl jakim pisze autorka jest lekki i zabawny, nie skąpiący czytelnikowi humoru. Ale tematy trudne są. Autorka porusza temat samotności i stan głębokiej żałoby po stracie kogoś, kogo się bardzo kocha. Mamy również cudownie przedstawione kontakty między dzieckiem a rodzicem. Temat choroby i pseudo wiary i najważniejszy temat… reinkarnacji. I tak jak wspomniałam wcześniej, niewielu wierzy w reinkarnację, ale są tacy, którzy doświadczyli wspomnień z poprzednich żyć (lub życia).
Ta książka w równym stopniu bawi jak i skłania do refleksji. Jej treść inspiruje i zachęca do dostrzeżenia zmian na lepsze, zachęca do spojrzenia na świat i na życie oczami szczęścia, bo przecież w naszym własnym interesie jest dokonywanie zmian na lepsze dla nas.
To taka słodko-gorzka opowieść, w której bohaterami są bardzo barwne postacie. Zaskakujące wydarzenia często prowadzą do podejmowania odważnych decyzji. Myślę, że ta książka jest ważną i niepowtarzalną lekcją życia, skłania bowiem do refleksji, ale przy okazji dobrze bawi i nieco wzrusza.
Polecam tę lekturę przede wszystkim tym, którzy nie potrafią cieszyć się życiem. Nie mogę jednoznacznie określić czy jest to książka tylko dla pań. Myślę, że panowie też powinni ją przeczytać. I chociaż jest to wielowątkowa powieść, to z pewnością na długo pozostanie z niejedną osobą.
Małgorzata bardzo się stara, żeby wszyscy wokół niej byli szczęśliwi. Jest dobrą córką wymagającej Heleny, opiekuńczą żoną robiącego karierę Tomasza, wspierającą...
Czy marzyliście kiedyś, by zamienić się z kimś miejscami i rolami? To właśnie robią siostry Anna i Alicja. Anna, która od dawna marzy o wielkim świecie...
Przeczytane:2021-03-29, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2019, 52 książki 2020, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2020 roku, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2020, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2021 roku, 52 książki 2021, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2021,
Pełna dobrej energii książka. Dobrze się czyta.