Dagna to młoda dziewczyna z małej miejscowości, której bardzo się wstydzi. Pracuje w telewizji i choć w swoim programie przekonuje widzów o magii rodzinnych świąt, sama nie ma zamiaru odwiedzać rodziców. Jej plany legną jednak zmianie, gdy szef przydzieli jej zadanie przygotowania reportażu o bożonarodzeniowym cudzie w... Kaczorach, rodzinnej wiosce Dagny. Tymczasem jej starsza siostra Andżelika czuje się przytłoczona prowadzeniem zakładu kosmetycznego i matkowaniem czwórce dzieci. Doprowadzona do ostateczności, wybucha tuż przed świętami, zarzucając mężowi zdradę i brak wsparcia.
Z kolei Pola miała spędzić święta jako szczęśliwa mężatka. Poznajemy ją zaś, gdy zapłakana siedzi na podłodze w sukni ślubnej i popija winem tabletki nasenne. Pewien zmęczony lekarz z pobliskiego szpitala nie będzie miał spokojnego wieczoru...
Bywa tak, że wszystkie problemy dnia codziennego kumulują się w okresie, który powinien być dla nas wytchnieniem. Powieść 12 życzeń pokazuje, że nie ma w tym przypadku. Czy istnieje lepszy okres niż Boże Narodzenie, aby przewartościować swoje życie, odnaleźć miłość sprzed lat, odnowić więzi rodzinne i docenić to, co otrzymaliśmy?
Zanurzcie się w wyjątkowej atmosferze grudniowej nocy i poznajcie losy bohaterów, w których odnajdziecie echa własnych przeżyć.
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2018-10-17
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 400
Dagna to młoda dziennikarka, która od pięciu lat mieszka w Warszawie. O powrocie do rodzinnego domu nie chce nawet słyszeć. Jednak los szykuje dla niej nieprzyjemną niespodziankę i niedługo kobieta przyjeżdża do Kaczor. Jest jeszcze Bogusia, czyli starsza siostra Dagny. Kobieta wiedzie dość monotonne życie, troszcząc się o czwórkę dzieci i męża. Czesław zostawił lata temu swoją pierwszą żonę, z którą ma córkę Basię dla pięknej i eleganckiej Ireny, z którą również ma córkę - Polę. Przyrodnie siostry nie do końca za sobą przepadają, a Rita i Basia nadal nie potrafią wybaczyć mężczyźnie odejścia. Jak potoczą się ich losy w te wyjątkowe święta?
Szczerze mówiąc nie wiem jak mam się wypowiedzieć na temat każdego z bohaterów, ponieważ każdy z nich jest na swój sposób wyjątkowy i każdego z nich w jakimś tam stopniu polubiłam. Moją największą sympatię wzbudziła zdecydowanie babcia Róża, która jest tak uroczą starszą panią, ale jednocześnie nie daje sobie w kaszę dmuchać.
Autorki stworzyły opowieść pełną domowej, rodzinnej atmosfery, której nie da się nie przeczytać za jednym posiedzeniem. Historia tak bardzo wciąga, że nie sposób się od niej oderwać. Ja zaczęłam ją czytać w sobotni wieczór, a skończyłam już w niedzielę po południu, ponieważ tak bardzo spodobała mi się ta powieść.
Dzięki temu, że książka nie opiera się tylko i wyłącznie na jednym wątku, skojarzyła mi się właśnie z filmem Listy do M. Tam również pojawiła się ta wielowątkowość, która tylko wzbudziła mój zachwyt i ciekawość.
Pani Karolina oraz pani Katarzyna mają genialny styl pisania, który sprawia, że książkę czyta się bardzo przyjemnie i szybko. Coś mi mówi, że już niedługo sięgnę po ich poprzednie książki. ;)
Myślę, że będzie to idealna pozycja dla osób, które już czują tą świąteczną atmosferę i nie mogą się doczekać Wigilii. Urocza, ciepła opowieść o tym, że rodzina-jaka by nie była, to jednak rodzina i powinniśmy z nią spędzić, chociaż ten jeden dzień w roku. Czy to aż tak wiele? Moim zdaniem nie. A taka prosta rzecz, jak obecność w rodzinnym domu potrafi poprawić drugiej osobie humor na długi czas.
Wzruszajaca historia do przeczytania nie tylko przed świętami Bożego Narodzenia.
Gubiłam się w bohaterach i ich historiach. Za dużo przeskoków w czasie i przestrzeni. Ciągle zerkałam na drzewo genealogiczne, kto jest kim. Najlepsza była babcia. Zaciekawił mnie temat biourn.
Tytuł pobieżnie wyjaśniony, ale w powieści nie został zrealizowany, a szkoda. Bo właśnie na te dwanaście życzeń najbardziej liczyłam, ale w praktyce, nie zaś w teorii.
Powieść, a w niej kilka bohaterek, każda inna, z własnymi marzeniami i celami. Poznajemy dziennikarkę z wielkiego miasta, która jedzie do domu rodzinnego w czasie świąt, lecz w zupełnie innym celu niż spędzenie wspólnej kolacji z najbliższymi. Pola, która tuż przed ślubem zostaje porzucona i dla niej jest to koniec wszystkiego. Dziewczyna, która w sercu nosi ogromny żal do ojca. Staruszka, która nie wyjawia prawdy rodzinie, gdzie znika, a prawdą jest fakt, że przeżywa swą drugą młodość. Jest jeszcze kobieta stojąca w obliczu przemijania. Czy święta będą dla nich radosne?
Bardzo ciepła i przyjemna lektura, która ogrzeje nie jedno serce. Czytanie jej płynie tak lekko, że kończy się ją pochłaniać w jeden wieczór. Wzrusza, daje wiele do myślenia i pcha w ramiona rodziny. Typowo świąteczna powieść, gdzie czuć gorączkę przygotowań do tego magicznego okresu, gdzie czuć rozterki i głębsze myśli ludzi, a jednocześnie jednoczy.
Bohaterowie powieści są rodziną, jednak ich drzewo genealogiczne jest tak rozbudowane, iż jedni są dalszymi krewnymi, inni są sobie bardzo bliscy i gdyby nie to, że na początku jest ono rozrysowane, można by się o tym nie dowiedzieć, nie wywnioskować z samego czytania. I to właśnie tych najbliższych wieczerza wigilijna chce połączyć, zobaczyć przy jednym stole.
Wszystkie postacie książkowe wniosły swą osobą coś ciekawego do lektury, dzięki czemu stała się ona bogatsza. Wspaniałe jest to, że autorki pokazały jak widzą sytuację rodzinną, bądź po prostu wydarzenia, które miały wpływ na życie oczami każdego bohatera. Tu nie widzimy i nie poznajemy historii tylko i wyłącznie z perspektywy jednego człowieka, poznajemy ją z obu stron. Przykładem są siostry przyrodnie, które aż do wieku dorosłego nie przepadały za sobą, miały swoją wizję tego, że są w pewien sposób poszkodowane. Gdybyśmy poznali tę historię tylko z punktu widzenia jednej z nich, z pewnością nie darzylibyśmy sympatią tej drugiej. Jednak mamy tę możliwość, widzimy życie oczami tej drugiej i dopiero teraz można wysnuć sprawiedliwe wnioski. Aż serce się ściska, że można stracić tyle lat, które mogłyby być zupełnie inne. Tak jest i w prawdziwym życiu, dlatego po przeczytaniu tej lektury można dojść do pewnych wniosków i być może naprawić coś w swoim życiu, w swoim postępowaniu. Jednak aby nie wynikło z tego, iż powieść jest przytłaczająca muszę dodać, że są w niej również zabawne sytuacje, które rozśmieszą i odprężą.
Książki w typowo świątecznym klimacie mają pewną magię. Gdy tylko nadchodzi grudzień, pojawiają się nowe pozycje jak grzyby po deszczu. Jednak tak samo jak jedne i drugie, nie nudzą się. Uwielbiam wszystkie świąteczne nowości, uwielbiam ich piękne, klimatyczne okładki. Dzięki nim czuję, że zbliżają się święta i pomimo, że tu gdzie mieszkam, w Szkocji nie ma jeszcze śniegu, czuję zimowy klimat.
Powieść ta nie ma długiego przedziału czasowego, otóż wszystko dzieje się zaledwie w przeciągu dwóch dni. Tak, tylko dwa dni i w zaledwie tych kilkudziesięciu godzin wydarzyło się wiele. Dla samych bohaterów może to być przełomowy czas, który wiele w ich życiu zmieni. Z całą pewnością sporo zrozumieją, przez chwile refleksji będą wiedzieli co robili źle i jak postąpić aby było lepiej. Jednak czy każdemu się uda odnaleźć odrobinę szczęścia i ciepła jakie kryje się w każdym człowieku?
biblioteczkamoni.blogspot.co.uk
Czytało się bardzo miło. Główne bohaterki są dla mnie jak najbardziej realistyczne ze swoimi problemami. Żadna z nich nie jest nudna. I jak to pokazuje książka nic nie jest takie jak to wygląda na zewnątrz. Choćby powód dla którego Daga nie wraca na Święta, zachowanie Edka albo Róży.
Dagna, Pola, Róża, Rita, Bogusia oraz Basia. Co łączy te wszystkie kobiety ze sobą ? I co ma wspólnego magia Świąt Bożego Narodzenia ?
Jest to opowieść o kobietach w pewnej rodzinie, na pozór każda jest inna, ale w rzeczywistości każda z nich boryka się ze swoimi problemami. Bohaterki mają różne marzenia i wierzą, że magia świąt zdziała cuda. Ale zanim zabłyśnie pierwsza gwiazdka, życie przysporzy im wiele trosk. Wszystko dzieje się 23 grudnia tuż przed Wigilią. Natomiast 24 grudnia jak za pomocą czarodziejskiej różdżki, życie każdej z nich zmienia się o 180 stopni.
Jest to książka obyczajowa, w której święta są tłem. Nie zabraknie w niej pysznych wigilijnych potraw, ale pokazuje bardziej życiowe podejście do świąt, w żaden sposób nie jest cukierkowa. Według mnie tak własnie wyglądają przygotowania do świąt. Jest gonitwa, stres, dożo pracy, każdy chce ze wszystkim zdążyć przed pierwszą gwiazdką. Dopiero w Wigilie przy stole można odetchnąć i cieszyć się świętami z rodziną. Myślę ze autorki w idealny sposób pokazały jak wyglądają przygotowania do Świąt Bożego Narodzenia.
Przeczytane:2019-01-13, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2019,
Matka Boska ukazuje się na szybie w Kaczorach… I to tuż przed Bożym Narodzeniem! Taka historia musi postawić na nogi cały kraj! Co się za tym kryje? Tego dowiecie się z książki „Dwanaście życzeń”.
Sięgnęłam po nią na fali lektur o tematyce świątecznej, żeby trochę ten nastrój jeszcze w sobie wzbudzić. Nie za bardzo się udało, bo niewiele w niej bożonarodzeniowej magii (chociaż na końcu dzieje się parę cudów, a uszka, kapusta z grzybami, makowce i pierniki są na porządku dziennym), ale to nie znaczy, że nie warto było sięgnąć po tę książkę.
Powieść mi się dosyć podobała, choć jest trochę nierówna – może to kwestia tego, że pisały ją dwie osoby? W każdym razie jedne postacie przyciągają i chce się dowiedzieć, co będzie dalej, a przy innych trochę mi się nudziło i czułam pokusę, żeby ominąć te fragmenty i przenieść do ciekawszej części. Nie zrobiłam tego, bo zawsze staram się czytać całość.
Szczególnie urzekła mnie historia i postać Róży – osiemdziesięciolatki, która nie chce być typową „starowinką”, pragnie cieszyć się życiem i nie zwraca uwagi na to, co wypada, a co nie. Używa perfum, czerwonej pomadki do ust, zapisała się na kurs tańca i nigdy nie zapomniała o swej pierwszej miłości, z którą rozdzieliła ja rodzina. Ta bohaterka – moim zdaniem – udała się autorkom najlepiej. Jest wyrazista, z ikrą, niezwykła i ciekawa. Inne postaci kobiece – bo to książka głównie o kobietach (do których mężczyźni są dodatkami – często zbędnymi albo wręcz – przeszkadzającymi) – nie są tak intrygujące. W większości trochę zbyt przewidywalne, zbyt schematyczne, zbyt uproszczone (robiąca karierę Dagna, matka – Polka Bogusia, zmanierowana Pola, którą tuż przed ślubem porzuca narzeczony, nawet żyjąca w lesbijskim związku Basia jest jakaś taka bezbarwna). Nie spodobała mi się historia Poli – trochę naciągana i przerysowana, mało wiarygodna wydała mi się też relacja Basi i Czesława, no ale złóżmy to na karb bożonarodzeniowego cudu.
Uwaga do osób, które szukają lekkiej, przyjemnej lektury, która wprawi w świąteczny nastrój – ta taka nie jest. Święta owszem, są, ale okazują się raczej utrapieniem i harówką (zwłaszcza dla pań), niż magicznym czasem radości i spokoju. Uwypuklają się wszystkie kłótnie, wszystkie zadry i rany. I niby na końcu mamy wielką szczęśliwą polską Wigilię – ale… No właśnie. Wszystko to trochę tak jakby na siłę.
Komu ta książka może się podobać? Miłośniczkom obyczajowych powieści i historii rodzinnych, a także osobom zainteresowanym portretami współczesnych kobiet – choć ta właśnie warstwa mnie najbardziej rozczarowała. Ciekawy, bardzo ciekawy materiał, ale chyba zabrakło trochę pomysłu na jego wykorzystanie i rozwinięcie. A szkoda.
Podsumowując: nie zanudzicie się, jeśli sięgniecie po tę książkę, choć jakichś szalonych wrażeń i emocji też się nie spodziewajcie.