ON ją okłamał.
ONA chce o nim zapomnieć.
Ale los ma inne plany.
KENZIE przyrzekła sobie, że nigdy więcej nie będzie mieć kontaktu z klanem Hendersonów. Po tym, jak Lyall złamał jej serce, chce po prostu skupić się na nauce. Chwilę później otrzymuje jednak kuszącą ofertę od Theodory Henderson, aby pomóc w zaprojektowaniu kurortu na Korfu. Kenzie podejmuje wyzwanie nie wiedząc, czego może się spodziewać.
LYALL próbuje wszystkiego, by zapomnieć o Kenzie, po tym, jak zdemaskowała jego kłamstwo i go porzuciła. Plany dotyczące rodzinnej firmy są teraz jego najwyższym priorytetem. Kiedy matka potrzebuje pomocy przy projekcie hotelu w Grecji, nie zastanawia się dwa razy. Nie ma jednak pojęcia, jak bardzo jego serce zostanie tam wystawione na próbę...
Drugi po ,,Don't love me" tom bestsellerowej trylogii Leny Kiefer, ukazujący miłosne dylematy i emocjonalny rollercoaster, który stał się udziałem Kenzie i Lyalla. Finałowe Don't leave me już wkrótce!
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 2021-10-27
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 440
Tytuł oryginału: Don't Hate Me
Wow! Ten tom jest jeszcze lepszy niż pierwsza część cyklu. To istny huragan emocji, rollercoaster właściwie, bo obfituje w dosłownie cały wachlarz emocji. Razem z bohaterami odczuwamy raz smutek, gniew i żal, zaraz potem euforię, jeszcze za chwilę rozczarowanie, a w następnej chwili robi się gorąco jak w piecu. Rozumiem, że to słoneczne Korfu, że wakacyjny klimat i tak naprawdę wszystko jest możliwe. Ale takiej emocjonalnej huśtawki nie odczuwałam podczas lektury już dawno. Jeśli chodzi o emocje, ta seria wymiata, a ten tom już w ogóle. Pisałam przy okazji recenzji poprzedniej części, że prawdziwym bohaterem powieści są emocje. W „Don’t hate me” jest tak samo, a może nawet są one jeszcze bardziej intensywne, chociaż nie myślałam, że jest to możliwe. Cała ta paleta odczuć udziela się czytelnikowi i nie tylko wszystko razem z bohaterami przeżywamy, ale też mocno się do nich przywiązujemy. To nie są krystaliczne postaci. Swoje za uszami mają, szczególnie Lyall, który wiele przed dziewczyną ukrywał. Te ich słabości i błędy, które popełniają sprawiają, że wydają się bardziej ludzcy, bardziej bliscy czytelnikowi.
Podobnie jak tom pierwszy, również ten nie jest łatwą i lekką lekturą. Relacja Lyalla i Kenzie jest skomplikowana, a ich przeszłość nie pozwala o sobie zapomnieć. Zanim będą mogli stworzyć coś razem, każde osobno musi poukładać swoje życie. Każdy, kto czytał pierwszy tom wie, jak zakończyła się ich relacja. W jakiej atmosferze i z jakimi wzajemnymi odczuciami się rozstali. Czy zmiana miejsca, gorący klimat malowniczej wyspy pomogą tej relacji czy jeszcze bardziej zaszkodzą, musicie już sprawdzić sami. Na pewno coś jest między tymi młodymi ludźmi, iskrzy aż miło, atmosfera jest tak gęsta, że można ciąć ją nożem. I los ciągle stawia tę dwójkę na wspólnej drodze. Nadal coś jest jednak nie tak, coś nie pozwala im stworzyć zdrowej, pozbawionej wzajemnych pretensji i żalu relacji. Nie mogę doczekać się finałowego tomu, aby dowiedzieć się, w jaką to ostatecznie pójdzie stronę, bo tu nic nie jest przesądzone. Mimo dobrego humoru, który towarzyszy tej opowieści, jest ona smutna, naznaczona bólem i wylanymi łzami. To nie jest historia miłości z łatwym do przewidzenia happy endem i właśnie dlatego jest tak ciekawa. Nic tu nie jest pewne, nic nie jest oczywiste. Po raz kolejny muszę pochwalić pióro autorki. Jestem totalnie zauroczona tym, jak pięknie odmalowuje tło wydarzeń, ale przede wszystkim tym, z jaką łatwością i jak naturalnie pokazuje emocje. Bo Kiefer je pokazuje, a nie pisze o nich. I to jest ogromna zaleta tej powieści. Pokazuje też niezaprzeczalny talent autorki. Bohaterowie są bardzo fajni, tak jak w poprzednim tomie. Trochę może niezdecydowani, ale nadal fajni. Do Lyalla przekonałam się już w pierwszej części, chociaż początkowo nie zrobił na mnie dobrego wrażenia. Jest odpowiedzialny, troskliwy i taki uczuciowy. Podoba mi się, że w powieści można lepiej poznać bohaterów drugoplanowych. Nie są tylko tłem i nie odgrywają jedynie epizodycznych ról. Powieść robi wrażenie, a zakończenie każe niecierpliwie czekać na kontynuację.
„Don’t hate me” to wypełniona po brzegi emocjami, pełna napięcia, dojrzała i przemyślana opowieść o burzliwej miłości. O młodych ludziach z niełatwą przeszłością, o ich dylematach i ich ciężkim wchodzeniu w dorosłość. Niebanalna, piękna, interesująca. Polecam ❤️
Kto ma już dość zimna, szarości za oknem i brak słonecznych promieni? Jeśli chcecie to zmienić to zapraszam was na cudowną grecką wyspę. Druga część trylogii przenosi nas ze Szkocji właśnie na Korfu, gdzie można zachwycić się przepiękną architekturą, malowniczymi widokami jak i ciepłym żarem słonecznym.
Autorka tak genialnie operuje słowem pisanym, że wręcz czułam na skórze morską bryzę i rozkoszowałem się cudami historii starożytnej.
Jednak książka opowiada także losy dwójki bohaterów, których mogliśmy poznać w tomie pierwszym. Kenzie leczy złamane serce i obiecuje sobie, że już nie zbliży się do nikogo z rodziny Hendersonów.
Jej postanowienie nie trwa długo, gdyż po telefonie samej pani Theodory, dziewczyna przyjmuje atrakcyjną ofertę i zgadza się pomóc w zaprojektowaniu kurortu w Grecji.
Praca w takim miejscu wydaje się być rajem do czasu, gdy na wyspie zjawia się również Lyall, który nie miał pojęcia, że ponownie spotka Kenzie.
Czy ich wspólna praca jest możliwa? Jak potoczy się dalsza znajomość tej dwójki? Czy zdołają odbudować dawne relacje i wyciągnąć wnioski z błędów, które popełnili?
Ta książka jest rewelacyjna i jeszcze bardziej wciąga niż wcześniejszy tom. Przez nią się gładko płynie, wrażenia są niezapomniane a emocje tak silne, że aż chwytają czytelnika za serce do utraty tchu. Mocno przeżywałam ich ból, rozterki, gniew jak i te intensywne uczucia pełne nadziei, radości, uniesienia.
Fabuła jest dynamiczna i tak poprowadzona, że od pierwszych stronic zaciekawia, a zaskakujące zwroty akcji, intrygi oraz pewien wątek sensacyjny sprawi, że nie oderwiecie się od lektury i nie poczujecie nudy.
Finałowe karty mnie powaliły na łopatki i ciężko mi się jest pozbierać. Głowa aż pęka od natłoku myśli i nie wiem jak okiełznać swoją ciekawość. Mam nadzieję, że premiera trzeciej części szybko będzie miała miejsce, bym mogła poznać zakończenie tej niebanalnej historii.
Zapewniam, że powieść jest warta waszej uwagi, jednak najpierw zacznijcie od „Don’t love me”, a następnie sięgnijcie po tę pozycję. Gwarantuję, że przeżyjecie ciekawe i przyjemne chwile z głównymi postaciami jak i drugoplanowymi. Ich kreacja zasługuje na uznanie.
Z całego serca polecam!
Dziś chciałabym opowiedzieć Wam o drugim tomie pewnej trylogii, której początek przybliżałam już jakiś czas temu. Don’t love me to tytuł, który okazał się zaskakujący i zdecydowanie wciągający. Nic więc dziwnego, że postanowiłam poznać i jego kontynuację. Czy powieść Don’t hate me uchroniła się od klątwy drugiego tomu? Czy poczułam się znów mile zaskoczona? Na te pytania odpowiem właśnie w tej opinii.
Po wydarzeniach z poprzedniej części Kenzie leczy swoje złamane serce i zdeptane zaufanie. Próbuje zapomnieć o tym, co wydarzyło się podczas minionych wakacji, a pomóc w tym ma niespodziewana propozycja. Dziewczyna ma wyjechać na Korfu i tam podszkolić się w swoim wymarzonym zawodzie. Lyall z kolei chce skupić się na studiach. Po ich skończeniu i pożegnaniu się z edukacją ma w planach obalić piekielny porządek, jaki panuje w jego rodzinie od pokoleń. Plan dość specyficzny, lecz czy możliwe jest jego powodzenie? Na razie chłopak musi odłożyć te myśli na bok, gdyż jego matka prosi go o pomoc przy remoncie hotelu w Grecji. Kiedy Lyall przylatuje na Korfu, nie wie jeszcze, jak wielkiego opanowania będzie potrzebował...
Zakończenie pierwszego tomu sprawiło, że moje serce na chwilę się zatrzymało, a następnie ruszyło istnym galopem. Wówczas byłam zła, że nie mam pod ręką kolejnej części, jednak postanowiłam być cierpliwa. Kiedy nareszcie wydawnictwo wyjawiło, że w październiku będzie miała premierę druga część - oszalałam z radości. Dziś nareszcie nadszedł ten moment, gdy mogę Wam opowiedzieć o tej pozycji coś więcej.
Główni bohaterowie to bez wątpienia ogromny plus tej serii. Zarówno Kenzie, jak i Lyall mają swoje charaktery, a w nich zawarte zalety i wady. Myślę, że to sprawia, iż mogę o nich napisać - dobrze wykreowane postacie. Podczas lektury czułam ich rozterki i wahania, a co więcej: realnie się z nimi zżyłam. Co prawda, mocniej z Kenzie, która po prostu z jakiegoś powodu stała się mi bliższa, ale i o Lyallu nie mam zamiaru zapominać.
Lena Kiefer bardzo dobrze zarysowała również osobiste historie tych bohaterów. Od samego początku poznajemy doświadczenia, jakie ich ukształtowały, a tutaj dowiadujemy się również o sytuacji, jaka spotkała jednego z nich, a która zdecydowanie wywołuje może nie przerażenie, ale takie przygnębienie pomieszane z lękiem. Tak, zdecydowanie właśnie tak mogłabym to określić. Może nie jestem do końca obiektywna, ale no cóż, czasem bywa i tak. Po prostu jestem całkowicie zakochana w tej historii, choć wiadomo, że nie jest ona w stu procentach idealna.
Dużą część książki pochłonęłam w kilka godzin, ponieważ tak bardzo chciałam dowiedzieć się, co wydarzy się na końcu. No i wiecie co? Autorka tak dobrze wodziła mnie za nos, że niby wszystko zmierza ku dobremu, że realnie jej w to uwierzyłam. Mój mózg całkowicie zignorował fakt, że został jeszcze trzeci tom i heloł - to nie może zakończyć się tak gładko. Ostatnia strona tej książki - nie wiem nawet co napisać. Potrzebuję trzeciej części i to już. Na podstawie moich słów można więc wywnioskować, że ten tom zdecydowanie uchronił się przed ową klątwą drugiego tomu i zdecydowanie pozytywnie mnie zaskoczył!
Historia Kenzie i Lyalla zdecydowanie przypadnie do gustu wszystkim miłośnikom historii słodko-gorzkich, upstrzonych odrobinę pikanterii oraz nagłymi zwrotami akcji. Lena Kiefer ma bardzo dobre i lekkie pióro, więc lektura pierwszego, jak i drugiego jest przyjemna i szybka. Jeśli więc jesteście fanami tego, o czym tu napisałam przed chwilą - zdecydowanie powinniście w tym roku poznać te książki.
"To co trudne, jest także piękne."
"...nie należy zbyt szybko rezygnować ze swoich marzeń, nawet jeżeli wydają się trudne do spełnienia. Z najbardziej skomplikowanych spraw powstaje często coś naprawdę pięknego..."
Zgadzacie się z tym cytatem?
Bo ja tak. O swoje marzenia trzeba walczyć do samego końca, nawet kiedy to światełko w tunelu jest całkiem małe...ale dopóki świeci warto mieć nadzieję❤
Tak bardzo czekałam na kontynuację pierwszej części!
Tak bardzo chciałam wiedzieć jak potoczą się dalsze losy Kanzie i Lyalla!
I szczerze powiedziawszy chyba się zawiodłam 😥
W pierwszej części podczas czytania zapierało mi dech w piersiach..byłam ciekawa każdej kolejnej strony... A w "Don't hate me" miałam wrażenie, że ciągle są powtarzane te same zdania... Ile razy Lyall może powtarzać: "Kanzie nie zna całej prawdy...to moja wina, że Ada nie żyje..." mówił to kuzynowi, mamie, siostrze, w pracy... A ile razy powiedział to swojej miłości, że on nie może z nią być bo nie zna całej prawdy🤦♀️ Na początku to akceptowałam, ale im dalej to już nie mogłam. Odkładałam parę razy książkę na bok, żeby odsapnąć... nie wiem co się podziało w tej części, że nie zaiskrzyło tak jakbym chciała🙄🤷♀️ ale mimo wszystko historia skończyła się tak, że po ostatnią część sięgnę mimo wszystko!
Poza tym akcja toczy się tym razem na Korfu! A jak już niektórzy z Was wiedzą kocham Grecję, więc klimat był naprawdę świetny... tylko Lyall troszeczkę mi zabłądził. Może to dlatego, że jego uczucie wobec Kenzie było tak silne, że bał się jej reakcji?
Mimo tego, że uważam, że ta część była słabsza od poprzedniej polecam Wam sięgnąć, bo myślę że niejednej z Was przypadnie do gustu❤
Wiecie co miałam ochotę zrobić po przeczytaniu ostatniego rozdziału "Don't hate me" ? Chciałam wyjść na dwór i zacząć krzyczeć. Z bezsilności, którą współodczuwałam z bohaterami, z natłoku emocji, a również z powodu tego, że znowu muszę czekać na kolejny tom.
Aaaaaaaa!!!
To wszystko sprawka zachwycającego pióra Leny Kiefer. Dla mnie autorka jest mistrzynią budowania napięcia. Za kolorowymi zawijasami okładek serii #Don't schowany jest inny świat. I choć przedstawiony jest bardzo realistycznie, dla mnie jest magią w czystej postaci, pochłonął mnie bez reszty. Po wejściu w świat Kenzie i Layalla nic innego się dla mnie nie liczyło.
Tym razem autorka zabrała nas na grecką wyspę Korfu, gdzie nasi bohaterowie zostali ściągnięci przez matkę Layalla do pomocy przy projekcie. Czy po burzliwym związku i rozdzierającym serce rozstaniu będą potrafili nawiązać nic porozumienia i ponownie sobie zaufać?
"Co można zrobić, jeżeli człowiek nie potrafi myśleć o nikim innym niż o tym, kogo chce zapomnieć? Jak można sobie poradzić z tym, że te uczucia są tak prawdziwe, że każdy inny wybór wydaje się co najwyżej drugim wyborem?"
Jak zagłębię się w pytania zadawane przez Kenzie, przechodzą mnie ciarki. Ile jesteśmy w stanie wybaczyć i co możemy poświęcić w imię miłości? Czy możemy bez niej żyć?
Nie tylko relacja głównych bohaterów pełna cierpienia i namiętności mnie fascynowała. Na uwagę zasługuje też wątek zakazanej miłości pomiędzy kuzynostwem Finleyem i Ediną oraz cała otoczka związana z życiem na świeczniku i z zasadami panujacymi w rodzinie Hendersonów, gdzie władza i pieniądze są na pierwszy miejscu.
Myślę, że autorka jeszcze nie raz nas zaskoczy, tak jak zrobiła to przy motywie sensacyjnym w tej części i finalnie ludzką twarz pokażą ci bohaterowie, po których zupełnie się tego nie spodziewamy.
Takie są moje przeczucia co do trzeciej części, a póki co zapraszam Was do świata tajemnic i namiętności Kenzie i Layalla. I uwierzcie, jest on tak niesamowity i wciągający, że nie będziecie chcieli się z nim pożegnać.
Utarło się, że książki z gatunku New adult są dedykowane osobom młodym. Nic bardziej mylnego. Nie raz się przekonałam, że kryją w sobie wiele warstw i tę fascynującą głębię emocji, którą cenię i szukam w książkach. Pozwalają też na nowo przeżywać młodość 😊 Polecam absolutnie każdemu.
- Młoda duchem prawie czterdziestolatka 😉
Kenzie Bennet przyrzekła sobie nigdy więcej nie mieć styczności z Hendersonami. Lyall złamał jej serce. Teraz młoda kobieta skupia się na nauce, by zagłuszyć płaczące serce. Jednak spokój jest względny, gdyż Kenzie dostaje propozycję pomocy zaprojektowania kurortu na Korfu od samej Teodory...
Lyall Henderson nosi w sobie ból. Przeszłość nie chce go odpuścić i to ona zniszczyła jego związek z Kenzie. Skrywana tajemnica okazała się być przeszkodą nie do pokonania. Cierpiący młody mężczyzna skupia się na rodzinnej firmie. Jako dobry syn, na prośbę matki zjawia się na Korfu, by jej pomóc. Nie przewidział tylko tego, że stanie tam oko w oko z tą, która wiele dla niego znaczyła.
Czy młodzi dojdą do porozumienia? Czy uda im się wyjść na prosto? Czy Kenzie pozna całą przeszłość Lyalla? Czy jest dla nich szansa?
Po pierwszym tomie, czyli "Don't love me" czułam się rozbita. Wchłonięta, przemielona i wypluta. Z niecierpliwością czekałam na kontynuację. Nie mogłam się doczekać aż poznam dalsze losy bohaterów, których relacja mimo romantyzmu i uczucia, była obleczona w morze smutku u cierpienia.
W kontynuacji od samego początku wyziera smutek. Radzenie sobie z nową sytuacją. Nową rzeczywistością bez tej wyjątkowej osoby przy sobie. Autorka oddała pełną paletę emocji. Od smutku, wewnętrznego rozbicia, walki serca z rozumem, po pełne szczęście. Istny rollercoaster, który trzyma w napięciu. Bardzo szczegółowo zostało analizowane zachowanie bohaterów. Właśnie ta wspomniana walka samego ze sobą. Kiedy przyciąga jakaś niewidzialna siła a coś blokuje i nie daje możliwości, by pobiec i rzucić się w ramiona; by ponownie zakosztować szczęścia; by było tak jak dawniej. Niezwykle emocjonalne. To właśnie ich relacja przyciąga uwagę. To ona wiedzie prym na tle innych wydarzeń równie istotnych dla całości fabuły. Tak, jest wielowątkowość. Doskonałe prowadzenie czytelnika labiryntem wydarzeń.
Bohaterowie w tej części jeszcze bardziej obnażają się ze swoich emocji i charakteru. Kenzie jest niezwykle utalentowana, ambitna, szczera i pracowita. Nie boi się zakasać rękawów i wziąć się do pracy fizycznej. Perfekcjonistka w swej pasji. Drzemie w niej ogromna siła. Bardzo fajna postać. Dorosła jak na swój młody wiek. Tak samo Lyall. To czego doświadczył siedzi w nim niczym ta drzazga, której nie można usunąć. Jest niczym sól na ciągle otwierająca się ranę. Ten młody człowiek sam na własne życzenie nie dopuszcza do siebie szczęścia. Uważa, że nie jest jego godzien. Przez to jest smutny i stale się pilnuje, by nie przekroczyć tej cienkiej linii. Nie wolno mu przecież. Współczułam mu, bo przecież on mimo padających wtedy słów nie zawinił. Nie miał wpływu na podjętą decyzję. Jego obraz został dokładnie ukazany. Ta walka.
Na plus, że w powieści znajdziemy bohaterów z pierwszej części. Z uwagą śledziłam zagmatwaną relację Ediny i Finlay'a. Tak samo jak z przyjemnością towarzyszyłam Dorze. Za to głowa rodu Hendersonów bez zmian - nie polubiłam jej wtedy i nadal nie widzę przesłanek by zmienić swoje zdanie. Tej kobiety nie da się polubić. Nawet w jednym procencie. To po prostu niemożliwe.
W powieści znalazło się miejsce na smutek, pasję, radość i żar oraz chwile grozy. Momenty, które potrafiły rozpalić do czerwoności i chwile, podczas których włos się jeżył a serce wstrzymywało swój rytm. Nawet na sam koniec autorka potrafiła rzucić taką bombą, że zbierałam szczękę z podłogi. Tom trzeci potrzebny. Najlepiej na już, hihi.
Drugi tom jest jeszcze bardziej emocjonalny. Piękna, aczkolwiek pełna smutku, historia o miłości, która co rusz pokonuje ciężkie tory. Co rusz musi się zmierzyć z przeciwnościami. Przepełniona nadzieją, która utrzymuje przy powierzchni. Śliczna, cudowny, pokrzepiającą. Dodająca siły i motywacji do własnych działań. Warto się na nią skusić, jeśli czytało się "Don't love me". W tym przypadku czytamy chronologicznie aby się nie pogrubić. Lektury nie tylko dla młodzieży.
Polecam.
Współpraca: Wydawnictwo Jaguar
To druga część losów Kenzie i Lyalla, bardzo zresztą przeze mnie wyczekiwana.
Kenzie wraca do domu, a Lyall do Chicago na studia. Jesteśmy świadkami ich życia codziennego i przechodzenia żałoby po wielkiej, wakacyjnej miłości.
Pewnego dnia Kenzie dostaje propozycję pracy w projekcie hotelu na malowniczej wyspie Korfu od samej Theodory Henderson. Dziewczyna od razu się zgadza i zaczyna pakować walizki, ponieważ ma ochotę odetchnąć od domu. Dziewczynki dorosły, świetnie radzą sobie bez niej, a ojciec... znalazł sobie nową przyjaciółkę, z czym Kenzie nie czuje się najlepiej.
Autorka, oprócz uczuciowej fabuły, postawiła także na opisy pracy przy remoncie hotelu. Będzie burzliwie, trudno i pracowicie oczywiście. Pracownicy nie są lojalni, przez co na zewnątrz wychodzi mnóstwo poufnych informacji. Na pewno nie jest nudno, ciągle coś się dzieje, bohaterowie mierzą się z masą problemów technicznych. Poznajemy także szerzej pracę projektantów wnętrz.
Już odliczam dni do premiery 3 tomu, ponieważ jestem wielką fanką tej serii! Polecam!
Kontynuacja historii Kenzie i Lyalla, dokładnie tak jak się spodziewałam, ogromnie mi się spodobała. Pierwszy tom serii ,,Don't Love Me" mnie oczarował i tym razem było identycznie. Bardzo miło było wrócić do głównych bohaterów i w pewnym sensie przeżywać ich historię na nowo.
Miałam wrażenie, że ta część jest spokojniejsza od poprzedniej, ale zarazem bardziej przepełniona emocjami. Kenzie i Lyalla łączyła niesamowita chemia. Ich relacja była trudna i napięta. Fabuła była odrobinę schematyczna i momentami podobna do pierwszej części, jednak kompletnie mi to nie przeszkadzało. Autorka stworzyła kilka ciekawych wątków, których rozwiązania jestem niesamowicie ciekawa.
Bohaterowie, nie tylko główni, zostali świetnie wykreowani. Podobnie było z relacjami, które łączyły Kenzie i Lyalla ze sobą i z ich rodzinami. Nie wszystko było idealne, ale dzięki temu wydawało się autentyczne.
Zgodnie z moimi przewidywaniami, książka skończyła się w najgorszym możliwym momencie. Zakończenie całkowicie mnie zaskoczyło, bo byłam pewna, że wydarzenia potoczą się w zupełnie innym kierunku. Ogromnie mnie ta historia wciągnęła i nie mogę się już doczekać kontynuacji.
Czy wreszcie poznamy odpowiedź na pytanie, czy Lyall jest mordercą? Czy Kenzie uda się mu pomóc? Czy ich miłość dostanie jeszcze jedną szansę? Po wielu...
Zaskakujący finał serii Westwell! Helena i Jess postanowili przeciwstawić się wszystkim, którzy stają na drodze ich miłości. Jednak właśnie wtedy...
Przeczytane:2022-05-17, Ocena: 5, Przeczytałem,
Kenzie próbuje żyć dalej i zapomnieć o wydarzeniach, które miały miejsce w wakacje. Niespodziewanie otrzymuje propozycję, która związana jest z jej pasją i wiąże się z wyjazdem na Korfu, dziewczyna postanawia skorzystać z okazji. Lyall chce teraz w głównej mierze skupić się na studiach i w dalszym ciągu realizować swój plan. Kiedy matka prosić go o pomoc przy remoncie hotelu, chłopak zgadza się, nie wiedząc co go tam czeka. Co się stanie kiedy Kenzie i Lyall ponownie się spotkają? Czy dziewczyna mu wybaczy?
"Don't hate me" jest kontynuacją książki "Don't love me" zatem historię Kenzie i Lyalla trzeba czytać w kolejności chronologicznej. Autorka w taki sposób zakończyła pierwszy tom serii, że po prostu nie było innej opcji jak sięgnąć po dalsze losy bohaterów. Po tym co wydarzyło się w wakacje bohaterowie nie mieli ze sobą kontaktu, jednak los, a w zasadzie Dora - matka Lyalla miała dla nich inne plany. Relacja pomiędzy głównymi bohaterami jest z pewnością bardzo skomplikowana, nie mieli oni szansy na spokojnie porozmawiać, wytłumaczyć sobie wszystkiego, a teraz nadarza się ku temu okazja. Zatem możecie się domyślać, że bohaterowie dostarczą wielu skrajnych emocji, które podczas czytania niezwykle udzielają się czytelnikowi i tylko potęgują chęć dalszego czytania. Nie zabraknie również dalszych losów postaci drugoplanowych, które również niezwykle mnie zaciekawiły i wciągnęły. Nie zabraknie oczywiście zazdrości, intryg i wielu nieprzewidzianych zwrotów akcji. Poraz kolejny autorka mnie zaskakuje, bo kiedy wydawało mi się, że wszystko jest na najlepszej drodze do szczęścia bohaterów, pisarka zrzuca na Kenzi, Lyalla, ale również na czytelnikowi kolejną bombę, która sprawiła, że moje serce mocno przyspieszyło. Jestem ogromnie ciekawa jak finalnie rozstrzygną się losy bohaterów, myślę, że autorka jeszcze nie jednym mnie tutaj zaskoczy, tak jak udawało jej się to do tej pory. Moja ocena to 9/10.