Nie próbuj krzyczeć. I tak nikt cię nie usłyszy...
Piątka przyjaciół wyjeżdża świętować obronę prac magisterskich do leśnego domku w Mikołajkach. Adam, nieformalny lider grupy, proponuje smartdetoks. Zabawę, która ma polegać na schowaniu telefonów do sejfu i zablokowaniu zamka. Chce świętować ostatnie beztroskie wakacje wolny od cyfrowego świata.
Gdy między przyjaciółmi dochodzi kłótni, tworzą się podziały, a każda para zaczyna spędzać czas osobno. Krysia, jedyna singielka w grupie poznaje przystojnego Filipa, i po wspólnym dniu zaprasza go do siebie. Po powrocie okazuje się, że jedna para od wielu godzin nie wraca z leśnej wycieczki.
Filip, który mieszka w starym domu po drugiej stronie lasu i zna okolicę jak własną kieszeń proponuje pomoc w poszukiwaniach. Przyjaciele nie są świadomi, że chłopak wie co stało się z zaginionymi i zrobi wszystko, żeby nigdy nie zostali odnalezieni. Tylko w ten sposób będzie mógł ocalić pozostałych przed podobnym losem... Co kryje się w murach tajemniczej posiadłości i kim są jej ekscentryczni mieszkańcy?
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Data wydania: 2022-07-13
Kategoria: Horror
ISBN:
Liczba stron: 336
"Dom Straussów" Adriana Bednarka należy do gatunku: kryminał, sensacja, thriller. Na początku powinnam zaznaczyć dwie kwestie. Po pierwsze jest to moja pierwsza styczność z tym autorem. Jednak mimo tego, iż powieść nie była zła to mam wątpliwości czy sięgnę po inne powieści autora. Tym samym przechodząc do drugiej kwestii. Mam ogromny problem z polskimi autorami. Rzadko mi się zdarza, że porwie mnie powieść polskiego autora. W tym przypadku było podobnie. Mimo tego, iż fabuła była ciekawa. Do stylu pisania też nie mam zastrzeżeń to jednak brakowało mi tu m.in. rozbudowania postaci - przede wszystkim u jednego bohatera. Lepiej rozbudowane motywy i charaktery postaci byłyby wręcz wskazane.
No, ale o czym właściwie opowiada ta powieść? Piątka przyjaciół wyjechała, aby świętować obronę prac magisterskich do Mikołajek. Adam - nieformalny lider grupy zaproponował odcięcie się od świata zewnętrznego czyli schowanie komórek do sejfu. Podczas tych krótkich wakacji zaczynają powstawać podziały i kłótnie. Pary zaczynają spędzać czas osobno. Jedyna singielka w grupie poznaje miastowego Filipa i zaprasza go do siebie. W międzyczasie okazuje się, że jedna para od dłuższego czasu nie wraca z lasu. Filip proponuje swoją pomoc. Przyjaciele nie wiedzą jednak, że chłopak wie co się stało i ma zamiar nie dopuścić do odnalezienia zaginionych.
No, więc fabuła jest interesująca. Ogólnie uważam, że sam pomysł i wykonanie również. Jednak mimo wszystko czegoś mi tutaj zabrakło. W każdym razie uważam, że to dobra powieść i zachęcam do przeczytania! Mimo swoich wad posiada urok i fajny klimat.
Adrian Bednarek to autor po którego książki sięgam w ciemno.
Co jeśli autor robi psikusa i zaczyna eksperymentować na czytelniku?
Tym razem serwuje nam slasher.
... Nie próbuj krzyczeć. I tak nikt cię nie usłyszy...
Piątka przyjaciół wyjeżdża świętować obronę prac magisterskich do leśnego domku w Mikołajkach.
Adam proponuje smartdetoks, który ma polegać na schowaniu telefonów do sejfu i zablokowaniu zamka.
Między przyjaciółmi dochodzi do kłótni, przez którą każdy spędza czas osobno.
Krysia, która jest singielką poznaje Filipa i spędza z nim czas.
Okazuje się, że jedna z par nie wróciła do domku, a Filip proponuje pomoc w poszukiwaniu ich.
Chłopak jako tubylec doskonale zna doskonale okolice i podejrzewa co mogło stać się z parą. Robi wszystko aby nie zostali odnalezieni.
Slashery z którymi miałam do czynienia to ekranizacje przeważnie horrorów, które uwielbiam. "Piątek trzynastego" to chyba jeden z pierwszych, które pamiętam.
"Dom Straussów" to mój pierwszy przeczytany slasher i wypadł świetnie.
Świetny klimat, dziwne okoliczności znikania bohaterów,psychopata, trupy, przemoc, szybka akcja i stary dom.
Czego można chcieć więcej 😁
Świetnie się przy nim bawiłam, wciągnęłam się w te Mikołajki, rozbawiły mnie imiona bohaterów, które były świetnym dodatkiem do owianej grozą historii.
Nie doszukujcie się tu wymuskanych portretów psychologicznych i idealnie skrojonej fabuły, bo moim zdaniem nie o to chodziło w zamyśle, ale o to aby jednak włos zjeżył się na rękach przy świetnej odskoczni od oblegajacych rynek thrillerów.
Chętnie przeczytam kolejny slasher spod pióra autora.
Adam, Mariola, Marcin, Jadzia i Krysia wyjeżdżają świętować obronę prac magisterskich do domku wypoczynkowego "Mazurska Oaza" w lesie koło Mikołajek.
Lider grupy Adam chce świętować ostatnie beztroskie wakacje. Organizuje wspólny wypad całej paczki , a na miejscu wymyśla smartdetoks. Wszyscy muszą wyłączyć komórki na cały pobyt i wrzucić je do sejfu. W związku z tym uczestnicy tej zabawy będą odcięci od świata i internetu przez cały tydzień.
Wkrótce dochodzi między nimi do awantury i od tego czasu każda para zaczyna spędzać czas oddzielnie. Jedynie Krysia jest singielką , ale wkrótce poznaje przystojnego Filipa, z którym spędza czas.
Po powrocie do domku okazuje się, że Marcin i Jadzia zaginęli. Filip, który mieszka w starym domu po drugiej stronie lasu proponuje pomoc w poszukiwaniach zaginionej pary.
Niestety nie mają pojęcia, że Filip knuje intrygi za ich plecami i zrobi wszystko, by prawda nie wyszła na wierzch.
Co ukrywa Filip i co tak naprawdę dzieje się za drzwiami jego domu?
Dowiecie się sami czytając tę książkę.
Wow! Czytając tę powieść poczułam mroczny klimat tej historii. Idealna książka dla fanów "Koszmar minionego lata" oraz "Krzyk".
Autor wymyślił niesamowitą fabułę i ciekawie wykreował bohaterów. Grupka przyjaciół wyjeżdża zrelaksować się w odludne miejsce. Po jakimś czasie akcja rozkręca się do tego stopnia, że czytelnika przechodzą ciarki. To, co dzieje się na kartkach tej powieści jest straszne, pełne mroku i bardzo przerażające. Nawet nie wyobrażacie sobie, co czeka bohaterów i jak niebezpieczny okaże się las przy domku wypoczynkowym.
Autor postarał się, by czytelnik poczuł dużą dawkę grozy I strachu. Natomiast rodzinka mieszkająca po drugiej stronie lasu jest tak popaprana, że będziecie przerażeni. Autor potrafi trzymać w napięciu i niepewności do samego końca.
Zakończenie powieści to prawdziwy sztos. Będziecie zaskoczeni.
Jeśli lubicie mroczne thrillery psychologiczne to zachęcam Was do przeczytania tej książki.
Jestem zachwycona tą książką. Na podstawie tej historii wyszedłby świetny film, który przyciągnąłby do kina wielu widzów.
Rewelacja!
Gorąco polecam!
Mikołajki spokojna miejscowość z pięknym domem w lesie o nazwie Mazurska Oaza, tam swoje wakacje postanawiają spędzić Jadzia, Adam, Krysia, Marcin oraz Mariola. Niestety upragniony urlop już szybko przeradza się w piekło, najpierw ginie dwójka wczasowiczów, a ostatecznie w tarapaty wpadają wszyscy, kto wyjdzie z tego żywy, przekonajcie się sami.
Sięgając po tę książkę, liczyłam na to, że będzie ona mocna, ale aż takich emocji raczej się nie spodziewałam. Niektórych bohaterów poznajemy krótko, ale dość intensywnie, jesteśmy w stanie wyrobić sobie o nich opinie i wybrać tych, których lubimy i tych, po których byśmy raczej nie płakali. Najbardziej polubiłam Krysię, skrzywdzoną przez chłopaka, ułożoną dziewczynę, ale jak wiadomo, największe szanse na przeżycie mają osoby sprytne, umiejące kłamać i działać na dwa fronty, więc niestety ta bohaterka musiała ponieść konsekwencje swojej naiwności.
Mamy tutaj styczność z historią, jakiej jeszcze nie było, jest mrocznie, strasznie i bardzo brutalnie momentami byłam nieźle przerażona. Jest tutaj sporo tajemnic i zagadek, które z czasem zostają rozwiązane, im więcej się dowiadujemy, tym bardziej wiemy, na czym stoimy, ale to nie oznacza, że możemy poczuć się zbyt pewnie. Koniec jest taki, jaki lubię, niby wszystko zostało wyjaśnione, a bohaterowie, którzy przeżyli, próbowali zacząć normalne życie na nowo, niestety pojawiła się informacja, która zmroziła krew w żyłach czytelników.
Jeżeli uwielbiacie książki, w których wasze ciało jest napięte z emocji i nawet nie zdajecie sobie sprawy, że od dłuższego czasu wstrzymujecie oddech, takich, w których co chwila podpowiadacie bohaterowi, a wręcz krzyczycie, co ma teraz zrobić, to koniecznie musicie przeczytać tę historię. Jest to moje kolejne spotkanie z twórczością autora i muszę przyznać, że ta historia plasuje się bardzo wysoko, była świetna, a emocje po przeczytaniu jeszcze nie opadły.
Lubicie gdy Wasz ulubiony autor eksperymentuje z gatunkami? Sięgacie wtedy po "nowości" spod jego pióra? Ja lubię, ostatnio czytałam thriller erotyczny spod pióra Adriana Bednarka, który bardzo mi się podobał a teraz zdecydowałam się sięgnąć po jego najnowsze "dziecko", slasher "Dom Straussów".
"Nie próbuj krzyczeć. I tak nikt Cię nie usłyszy..."
Piątka przyjaciół wybiera się do leśnego domku w Mikołajkach. Chcą świętować obronę prac magisterskich. Adam wpada na pomysł by zabawić się w smartdetoks, w związku z tym wszystkie smartofny chowają do sejfu i blokują zamek.
Sielanka jednak nie trwa długo, między przyjaciółmi dochodzi do kłótni, co w rezultacie sprawia, że każdy z grupowiczów spędza czas oddzielnie. Krysia jako jedyna singielka w grupie, podczas spaceru poznaje Filipa i po wspólnie spędzonym czasie zaprasza go do siebie. Po kilku godzinach okazuje się, że jedna z par nie wróciła do domu.
Filip doskonale zna okolice i proponuje pomoc w poszukiwaniach, domyśla się również co stało się z zaginionymi i chce zrobić wszystko, by nigdy nie zostali znalezieni..
Jak wyszedł slaher w wersji papierowej, w dodatku w wykonaniu Adriana Bednarka? Genialne! Pierwszy raz miałam okazję czytać slasher, choć ekranizacji tego typu obejrzałam w swoim życiu mnóstwo. Jak to u Autora bywa i jak być powinno w tym gatunku, trup ściele się gęsto, jest makabrycznie, krwawo i brutalnie! Czyli tak jak lubię! Wciąga niesamowicie, nie sposób się od niej oderwać. Z każdej kolejnej strony czuć wypełzający niepokój i strach, który powoduje ciarki na całym ciele. Czytałam z ogromnym zaciekawieniem, w napięciu oczekiwałam zakończenia, które zaskakuje!
Kolejna swietna książka w dorobku Autora, która wskakuje na listę najlepszych przeczytanych tego roku! Polecam!
Tym razem Adrian Bednarek funduje nam przygodę ze starym, pełnym tajemnic domem na obrzeżach Mikołajek, pokręconą rodziną psychopatów, grupą studentów i krwawą jatką, a wszystko to w klimacie rasowego slashera.
Co tu się działo…🙈🙊🙉
A zaczyna się całkiem miło i przyjemnie. Paczka przyjaciół wyjeżdża, by świętować obronę prac magisterskich. Piękne i romantyczne Mazury, ekskluzywna chatka na odludziu, która oczarowała wszystkich, wydają się idealne na solidną imprezę w doborowym towarzystwie. Adam, Mariola, Marcin, Jadzia i Krysia rozpoczynają więc dziewiczy turnus świeżo oddanej do użytku miejscówki, tydzień chilloutu w domku na polanie w środku lasu, a jednocześnie w samym centrum rozrywkowym Mazur..
Nikomu nawet przez myśl nie przeszło, że zamiast hektolitrów wódki, piwa, kolorowych drinków i innych ciekawych używek, będzie lać się krew, będą łamały się kości, będzie można zaciągnąć się zapachem strachu.. że być może nikt z tych wczasów nie wróci w jednym kawałku.
Beztroskie wakacje w mgnieniu oka zamieniają się w „ekstremalnie ciężki survival”, który wytrzymają tylko najtrwalsze i najbardziej znieczulone charaktery.. W ciągu kilku chwil życie studentów przeistacza się w koszmar. Stają się „małpkami” w niewidzialnej klatce i powoli zdają sobie sprawę z dramatyzmu swojego położenia.. Trup ścieli się często i gęsto. Odór śmierci unosi się w powietrzu, a nieoczekiwane zwroty akcji, wszechobecna groza i drastyczne opisy – działają na wyobraźnię.
Nerwowo przerzucając kartki obserwować z rozdziawioną gębą horror w miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą chciało się spędzić urlop – bezcenne.
„Dom Straussów” to ekstremalnie mroczna produkcja Adriana Bednarka – coś po czym ciężko odzyskać kontakt z rzeczywistością.
„Przygotujcie się na zupełnie inne lato…” Szykują się wakacje z dreszczykiem.
Polecam🔥.
Adrian Bednarek należy do grona pisarzy, którzy nie zamykają się w jednym gatunku powieściowym, lecz ciągle wypływają na nowe, czasem niebezpieczne, pisarskie wody. Kiedy dowiedziałam się, że „Dom Straussów” jest slasherem to trochę się wystraszyłam. Głównie z tego powodu, że w życiu swoim, ze względu na specyficzne upodobania filmowe męża, naoglądałam się slasherów co niemiara, a szczególnie tych popularnych. „Piątek, trzynastego”, „Koszmar z ulicy Wiązów”, czy kultowy „Krzyk” znam tak dobrze, że z dokładnością niemal co do sceny jestem w stanie powiedzieć, co się wydarzy. No więc czym miałaby mnie zaskoczyć ta powieść? A jednak Adrian nie byłby sobą, gdyby po raz kolejny nie zrobił mi sieczki z mózgu…
Piątka przyjaciół, dwie pary i singielka po trudnym rozstaniu, po zakończeniu studiów, postanawiają wyjechać na ostatnie wspólne wakacje. Biorą cel na Mikołajki i Mazurską Oazę, luksusowy dom usytuowany w lesie. Już od początku wszystko idzie nie tak, pobyt rozpoczynają od kłótni, nie są zgodni co do tego, jak powinien wyglądać ich wypoczynek, w efekcie czego każdy chodzi własnymi ścieżkami. Pozornie beztroskie wakacje zmieniają się w koszmar, kiedy młodzi ludzie stają się celem psychopatycznego, lecz niezwykle inteligentnego mężczyzny. Wtedy najpierw rozpoczyna się ich walka o przetrwanie, a potem o życie. Każdy z bohaterów będzie miał swoje „pięć minut” w czasie którego zdąży zrobić rozrachunek swojego życia, przejść jakąś przemianę i zawalczyć o wolność. Jednak, jak to u Adriana, co komu pisane to go nie minie…
Powieść w swej konwencji najbardziej przypominała mi film „Dom w głębi lasu”, który można by doprawić szczyptą „Hostelu”. Oczywiście wątek „Domu Straussów” nie jest kalką, ani tym bardziej miksem tych filmów, fabularnie to coś zupełnie innego. Historia jest dużo bardziej skomplikowana i urozmaicona wieloma wątkami pobocznymi, które świetnie dopełniają całości i nadają historii pikanterii. Mimo że powieść zachowuje niemal wszystkie cechy charakterystyczne slasherów, nie sprowadza się jedynie do atakowania i eliminowania z gry kolejnych bohaterów. Historia ma swoją głębię, związek przyczynowo-skutkowy, bohaterowie mają indywidualne i bardzo wyraziste cechy oraz bardzo dokładnie poznajemy motywację ich czynów. Jak na slasher przystało fabuła jest krwawa i obrzydliwa, zawiera mało wysublimowane sceny erotyczne, a bohaterowie są bardzo zróżnicowani. Mamy porzuconą przez chłopaka spokojną, melancholijną, acz piękną Krysię, uzależnionego od hazardu, pewnego siebie i pozującego na twardziela Adama, jego mało wyrazistą, wręcz nijaką dziewczynę Mariolę, nieudacznika i niespełnionego scenarzystę Marcina wspieranego przez przemądrzałą, wredną, zarozumiałą i pewną siebie prawniczkę Jadzię.
Tę różnorodną galerię postaci zamykają psychopaci, którzy odegrają najważniejszą rolę w tym spektaklu.
Przyznaję, że tym razem nie przepadłam w tę powieść od pierwszej jej strony. Początek, kiedy wszystkie wątki dopiero się zaczynają był dla mnie trochę nużący, ale to uczucie minęło bardzo szybko. Dokładnie w chwili, kiedy na arenę wkroczył Filip. Wtedy pojawiła się pierwsza iskra autentycznego zainteresowania i od tej pory powieść stała się nieodkładalna, a napięcie stopniowo rosło, aż do kulminacji emocji w zakończeniu. Myślałam, że autor zaproponuje coś innego i liczyłam na inny rozkład sił, ostatecznie jednak los jaki zgotował ostatniemu ocalałemu bohaterowi był tak koszmarny, że właściwie już mi się odechciało moich własnych pomysłów na finał :)
Jest to też pierwsza powieść Bednarka, w której nie sympatyzowałam z żadnym z bohaterów, a co gorsza żadnego nie udało mi się nawet polubić, nie mówiąc już o wzbudzeniu współczucia. Ewenement.
Autor jak zwykle nie zawodzi stylistycznie. Jego fabuły zawsze charakteryzują się lekkością językową i swobodą narracyjną, która bezpośrednio i obrazowo przemawia do czytelnika, czyniąc go mimowolnym uczestnikiem wydarzeń. Parę razy trafiłam w tekście na sformułowania, którymi autor bynajmniej nie wspiął się na wyżyny językowej kreatywności: "smyrali się po udach" jest jednym z takich lapsusów :) określenie pewnej czynności fizjologicznej, której m.in. poddawany był Adam w pokoju medytacji, zastąpiłabym bardziej cywilizowanym :) ale jeśli miałoby się to wpisywać w pewną obrzydliwość i obsceniczność niektórych scen i taki był zamysł autora to z góry przepraszam :)
Powieść oczywiście polecam :) wg mnie to więcej niż udany slasher.
Dla fanów slasherów. Lekka lektura, nie ma się tutaj co doszukiwać głębszej treści. Lubisz "Krzyk"? "Dom Straussów" powinien Ci się spodobać.
"Dom Straussów" zbiera te pozytywne jak i negatywne opinie,ja daje 5/10.Nie zachwyciła mnie ta książka,brakuje mi tu czegoś z pazurem,wszystko jest tu jakieś płytkie i infantylne.
Dużo tu brutalnych scen,które z każdym kolejnym opisie stały się nudne i męczące.Historia o odrzuceniu,psychopacie,obsesji aż w końcu prawda ,która w miarę szybko wychodzi na jaw i fabuła tym samym traci na wartości ..a szkoda.
Szukacie jakiegoś slashera na lato, który zapewni Wam czystą rozrywkę? Zapraszam Was do Domu Straussów.
Już sam prolog pokazuje nam z czym mamy do czynienia. Mocna scenka pobudki młodej dziewczyny w klatce iniekcyjnej, gdzieś w tle słychać krzyki... Prawdziwa rzeźnia. Czujecie ten klimat? A to zaledwie początek prawdziwej masakry.
Przeniesiemy się do luksusowego domku w urokliwych Mikołajkach w środku cichego lasu. Brzmi jak miejsce idealne na wakacje. Prawda? To tam zamieszka piątka przyjaciół, szukająca wytchnienia przed wirtualnym światem. Wakacyjna sielanka szybko przeobraża się w walkę o przetrwanie, której wyniku nie będziemy pewni do samego końca.
Znajdziemy tu motywy typowe dla slasherów. Autor śmiało wykorzystuje takie sprawdzone sposoby jak odcięcie od świata, tajemniczy dom, czyhający potwór i rosnąca ilość trupów.
Historia jest momentami absurdalna, ale właśnie taka ma być. Nie mam wątpliwości, że to jednostrzałówka, idealna na jeden wieczór, dla wytchnienia.
Jeśli uwielbiacie krwawe historie to powyższa jest właśnie dla Was. Poczujecie się tu jak w domu, trochę strasznym, ale nadal jak u siebie.
Bawiłam się przy niej wyśmienicie i liczę na więcej tego typu opowieści.
Adrian Bednarek przyzwyczaił mnie do tego, że pisze dobrze, ciekawie, a jego historie zawsze oscylują wokół tajemniczej zbrodni. Autor nie gustuje w tekstach delikatnych, a zatem jego pomysły nie są przeznaczone dla każdego czytelnika.
Wiedziałam też, że ,,Dom Straussów" to polska wersja slashera, a zatem wykreowani bohaterowie zaczną znikać w niewyjaśnionych okolicznościach, a dawka przemocy nie będzie mikroskopijna. Wręcz przeciwnie- slasher musi zawierać wiele scen kojarzących się z przemocą, krwią i śmiercią. Z przykrością muszę stwierdzić, że Adrian Bednarek nie zaciekawił mnie swoją opowieścią. Niemal zmuszałam się do czytania kolejnych rozdziałów i bardzo żałuję, że zakupiłam tę niedługą powieść. Jest to o tyle zaskakujące, że w większości przypadków wysoko oceniam książki pana Bednarka, a tym razem treść jest zwyczajnie za słaba.
Nie chcę nawet przytaczać poszczególnych wątków i głównych problemów zawartych w książce- nie zafascynowała mnie opowieść tytułowego Straussa, nie ma w niej niczego zastanawiającego i na tyle mrocznego, by czuć dreszcze na ciele, a na to najbardziej liczyłam.
Bardzo nieudany tekst nie oznacza jednak, że totalnie porzucę zapoznawanie się z twórczością Adriana Bednarka. Co więcej, to tylko moje spostrzeżenie, a o gustach się nie dyskutuje.
Nie odradzam, ale i nie zachęcam do lektury. Wybór pozostawiam czytelnikom. Sama szybko zapomnę, o czym rozmawiali ze sobą bohaterowie ,,Domu Straussów". Ogólna ocena powieści na portalu Lubimy Czytać jest bardzo niska- teraz doskonale to rozumiem...
o miał być najpiękniejszy dzień w jego przestępczym życiu. Gdy po ślubie całe życie Sebastiana wali się jak domek z kart, mężczyzna postanawia dowiedzieć...
Są takie tajemnice, za które warto zapłacić każdą cenę. Choć bestsellerowe powieści przyniosły mu sławę, a serial nakręcony na podstawie jego książek...
Ocena: 5, Przeczytałam, Mam,
Okładka książki przedstawia się dość mrocznie, widzimy stary dom i światła palące się w środku. Jest matowa w dotyku z dodatkiem wytłuszczonych napisów. Posiada skrzydełka, które stanowią dodatkową ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich ujrzymy jedną z jego wydanych książek, której de facto jeszcze nie miałam okazji przeczytać, a na drugim poznacie bliżej autora.
Stronice są kremowe, czcionka wystarczająca dla oka, marginesy i odstępy między wersami zostały zachowane. Literówki jakieś się zdarzyły, nie było ich dużo więc nie przeszkadzało mi jakoś zbytnio. Ogólnie jestem zadowolona z tego wydania. Książkę dostałam jako prezent Mikołajkowy od mojej dobrej koleżanki. Dziękuję!
Moje kolejne spotkanie z autorem i znów jestem zadowolona! Pierwsze zderzenie ze slasherem - nie wiedziałam, czego tak naprawdę się spodziewać. Jednak okazała się to przygoda niezwykle wciągająca! Trzymająca w napięciu do ostatniej strony. Napisana lekkim piórem, przystępnym, pozbawiona jakichkolwiek blokad. To niewątpliwe plusy, jakby była napisana cięższym piórem, niestety nie czytało by się tego tak szybko. I nie mogę napisać, że przyjemnie, bo to, co miało tu miejsce wcale nie było ani trochę przyjemne. Opisy zwłok, sposób ich maltretowania i innych rzeczy po prostu były odrażające. Ale... Nadal na tyle interesujące, że ciężko było odłożyć książkę na bok. Bednarek ma na tyle wypracowane pióro, że wie, jak zaciekawić czytelnika i zabrać mu dech w piersi. Wie, jak nas zaskoczyć, sprawić, żeby nasze serce biło bardzo szybko i wcale nie z jakichś pozytywnych emocji, a najzwyczajniej w świecie... ze strachu.
Sięgając po jego książki wiem, że nie dostanę zwykłej lektury. Nie wiem, skąd czerpie pomysły i wymyśla TAKIE powieści, ale są one tak interesujące i wciągające, jednocześnie tak popaprane, że głowa mała. Ba, nawet się to w tej mojej głowie nie mieści, jak można było coś takiego wymyślić!
Jedynie, kto nasuwa mi się z popapranymi historiami, to jeszcze K.C.Hiddenstorm - ona czasem jak też napisze książkę, to buzia sama ze zdziwienia opada na podłogę.
Recenzowana lektura jest na tyle oryginalna, że zapada w pamięć. Szczególnie te opisy, które nie są przyjemne dla oczu i tu zwracam się do osób, które nie czytają takich trudnych, obrzydliwych scen, scen przemocy - nie sięgajcie po nią. Będziecie się męczyć, a obrazy tego, o czym przeczytacie będą w Waszej głowie przez więcej niż kilka chwil... Wiem, że mam tu osoby wrażliwe, nie czytające takich lektur, więc tutaj muszę Wam jej nie polecić.
A osoby, które lubią takie sceny, albo inaczej, lubią o tym czytać, uwielbiają wręcz zaczytywać się w horrorach - koniecznie musicie sięgnąć po ten tytuł.
Zwrotów akcji nie brakuje, a sama akcja pędzi w zastraszająco szybkim tempie, że momentami ciężko nadążyć. Nie dzieje się tutaj wiele dobrego, powiedziałabym wręcz, że mnie to ręce jak opadły, to już nie podniosły się do góry. Dla mnie to niewyobrażalne wydarzenia, ale zdaje sobie sprawę, że i kiedyś takie zdarzenia miały miejsce. Chociaż ja to wypieram ze swojej świadomości.
Postępowanie tych bohaterów, nie mieści mi się w głowie. ANI TROCHĘ.
A właśnie, przechodząc do postaci, mamy ich kilka, ale jakoś żadne z nich nie przypadło mi do gustu. Nie wzbudzili we mnie zaufania, byli dosyć różnymi charakterami i chyba to podziałało na mnie. Jak początkowo zdawało mi się, że może jednak kogoś polubię, to jednak patrząc na późniejsze ich zachowania stwierdziłam, że nie. Według mnie to tacy typowi nastolatkowie, chociaż może bardziej młodzi dorośli, którzy zachowują się, jakby byli właśnie nastolatkami wypuszczonymi bez rodziców po raz pierwszy. Chociaż to może ja jestem za poważna i nie umiem wrzucić na luz? Być może. Niemniej jednak to postacie, które nie zrobiły na mnie wrażenia pozytywnego i nie ufałam im. Do samego końca.
Co nie zmienia faktu, że było mi ich najzwyczajniej w świecie... żal.
Bo to, co się dzieje w tej powieści, bije na głowę. Buzia ze zdziwienia opada na podłogę i nie sposób jej pozbierać. Byłam w szoku, czułam wstręt, obrzydzenie, strach... Było mi przykro, mimo wszystko, że taki los spotkał akurat tych ludzi, chociaż nawet jakby to spotkało innych, też byłoby mi żal i przykro. Włosy na ciele stają dęba w niektórych scenach. Mrożąca krew w żyłach historia, o której nie sposób szybko zapomnieć.
Sam pomysł na smartdetoks... Ryzykowne w tych czasach. Kiedyś żyło się zgoła inaczej, a teraz... Ja bym się chyba nie odważyła. Jestem w stanie odłożyć smartfon na dłuższy czas, zresztą w pracy tylko na przerwie o ile ją mam między klientkami sprawdzam, czy ktoś próbował się skontaktować, czy też nie, a tak, to nie mam kiedy używać. Ale pot po plecach spływa na samą myśl, że wyszło się z domu bez telefonu. Jesteśmy bardzo uzależnieni od technologii, zastępuje nam wiele i daje równie dużo.
Reasumując uważam, że jest to świetny horror, lekko napisany, przystępnie, chociaż to, o czym czytamy nie jest przyjemne. Bardzo dobrze skonstruowana fabuła, której nic nie brakuje. Opisy między dialogami zostały wyważone idealnie, a i sam wątek psychologiczny naszego mordercy jest trafny. Widzimy też zachowanie młodych w różnych sytuacjach i tak naprawdę zdać możemy sobie sprawę, że w tragicznych, złych chwilach, człowiek zdolny jest do wszystkiego, byleby tylko uratować siebie. A ktoś, kto jest dobry, lub ma jakiekolwiek przebłyski dobroci - marnie skończy...
Dla mnie rewelacja, polecam z całego serca! Tylko dla odważnych!