Decimus Fate - potężny mag, który wyrzekł się magii, by odpokutować dawne grzechy.
Opiekun - łowca demonów, który już na nie nie poluje.
Obaj niosą na barkach brzemię popełnionych uczynków, niewyobrażalnej straty i wzajemnej nienawiści. W każdym tli się nadal płomyk dobra i chęć zapłacenia światu za dawne uczynki.
Tajemnicza zaraza w klasztorze Tan Jit Su staje się do tego znakomitą okazją. Jednak śmiercionośna choroba, choć przerażająca, zdaje się tylko początkiem problemów, jakie spadną na obu mężczyzn w chwili ich pierwszego spotkania.
Niestety, sumienia nie da się oczyścić równie łatwo, co miecza z krwi a skrzywdzeni ludzie nie zapominają tylko dlatego, że ktoś poprosił o wybaczenie.
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 2022-05-13
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 350
Tytuł oryginału: Decimus Fate and the Talisman of Dreams
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Maciej Pawlak
Niesie pomoc, kiedy inni zawodzą.
„Wytarty skórzany rzemień stał się grubym srebrnym łańcuchem, a prymitywny drewniany dysk przybrał formę bogato zdobionego srebrnego amuletu z gładko oszlifowanym turkusem pośrodku. Polśniewający rzadki kamień miał swoistą głębię i emanował złowrogim żarem, jakby stanowił okno do piekielnego wymiaru – i w rzecz samej nietrudno było sobie wyobrazić, że głęboko w jego sercu płonie diabelski ogień.(…) Czarodziejski artefakt, w którym uwięziony jest zły duch Daemonarium. Laicy nazywają go Talizmanem Marzeń. (…) Demoniczny duch sprawia, że ten, kto go nosi, osiąga większe sukcesy w dziedzinie, którą się para.”
Książka przedstawia historię dwóch mężczyzn: wojownika i maga, mieszkańców średniowiecznego miasteczka Gulie. Czarnoskórego łowcę demonów, który już nie poluje na nie, zwą go Opiekunem oraz starego maga Decimusa Fate`a potężnego niegdyś maga, który wyrzekł się magii, by odpokutować grzechy przeszłości i pojawia się tam gdzie inni zawodzą. Obaj niosą na swoich barkach ogromne brzemię złych uczynków, wzajemnej nienawiści i straty bliskiej osoby. Jednak w każdym jeszcze tli się płomyk dobra i chęć niesienia pomocy potrzebującym, aby odpokutować swoje dawne uczynki. W wyniku pewnego splotu wydarzeń niespodziewanie łączą swoje siły, by rozwikłać tajemniczą zagadkę zarazy trawiącą ludzi w nieodległym klasztorze Tan Jit Su.
„Fate zastanawiał się, czy dobrze zrobił, przyjmując zlecenie”.
Tu zaczyna się początek ich problemów, z którymi będą musieli się obaj bohaterowie zmierzyć. Nie będzie to łatwa współpraca, ani przeprawa, bo za rogiem czai się ktoś, kto chce śmierci Fate`a, ale w życiu przecież trzeba iść na kompromisy. Walczą w jednej drużynie i strzelają do tej samej bramki.
Kluczowym elementem całej historii jest walka dobra ze złem oraz próba odkupienia swoich win. Niestety człowiek pamiętliwy jest i tak szybko nie zapomina o wyrządzonych niegdyś krzywdach. Kto niespodziewanie pojawi się na ich ścieżce? Jak owa historia się zakończy? W czyje ręce wpadnie talizman marzeń? Kto poluje na Decimusa Fate`a? Czy nasi bohaterowie mimo wad i przeszłości się polubią?
Książkę czyta się szybko, a dzięki krótkim i czytelnym rozdziałom łatwo odszukać i wrócić do pewnych wątków, ale efektu wow nie było.
Powieść niestety nie zachwyciła mnie tak jak bym tego chciała. Traktuje ją, jako odpoczynek po ciężkiej lekturze, przy której mogę się odprężyć. Jeżeli czytaliście poprzednią serię Flannery`ego to ta jest zupełnie inna. Autor bardziej skupił się tutaj na głównych bohaterach i ich życiu, co spowodowało, że trochę się nudziłam.
Co do samych bohaterów są bardzo ciekawie przedstawieni, złożeni, tajemniczy, niebezpieczni, momentami bezlitośni i intrygujący. Nie da się ich nie pokochać mimo ich wad i występków. Każdy z nich ma inną swoją historię, którą musi dźwigać. Poświęcono im sporo uwagi i to tu widać czytając każdy rozdział, dzięki czemu chce się brnąć w ich historię.
Niewątpliwym plusem jest też wydanie w sztywnej oprawie i kolorowa okładka, która przyciąga sroczki. W środku mamy mapę miasta oraz każdy rozdział zaopatrzony małym obrazkiem. Znajdziemy też parę ilustracji przedstawiających życie miasteczka i ich mieszkańców.
Na pewno sięgnę po kolejną część Decimus Fate i Rzeźnik z Guile, aby dowiedzieć się więcej o ich niezwykłych przygodach z nadzieją wartkiej akcji, której tutaj niestety nie zaznałam.
„Decimus Fate i Talizman Marzeń” to pierwszy tom nowego cyklu fantasy autora „Maga bitewnego”, dzięki któremu Flannery stał się rozpoznawalny. Jest to też moje pierwsze spotkanie z twórczością autora, dlatego kompletnie nie wiedziałam, czego mam się spodziewać, bo opis tak naprawdę nie zdradza zbyt wiele. A trzeba przyznać, że w powieści dzieje się bardzo dużo. Mamy tu dwóch głównych bohaterów, z których żaden nie jest postacią pozbawioną wad. Obaj panowie mają wiele za uszami i obaj mają za co odpłacać się światu, tym razem dobrymi uczynkami. Tytułowy Decimus Fate jest potężnym magiem, który jednak postanowił owej magii nie używać i przez to stał się podatny na wszelkie ataki, w tym zemstę, na którą wydaje się, że zasłużył. Drugim głównym bohaterem jest Opiekun – łowca demonów, który na demony już nie poluje. Aktualnie przechodzi żałobę i stara się unikać każdego, kto poluje na niego, a chętnych nie brakuje. Tym bardziej, że Opiekun jest w posiadaniu czegoś, co każdy chciałby mieć. Autor dobrze przedstawił wiodących bohaterów tej historii, z jednym zastrzeżeniem, poznajemy ich głównie poprzez ich czyny, a nie przemyślenia, przez co brakuje trochę głębszego wglądu w przeżycia bohaterów. Jest to spowodowane prawdopodobnie tym, że akcja powieści jest dynamiczna, nawet chyba za bardzo. Dzieje się tu dużo i dzieje się szybko. Czasem można odnieść wrażenie, że biegniemy przez tę powieść sprintem, jakbyśmy koniecznie musieli dobiec do mety zanim.. no właśnie zanim co? Tego nie wiem. Ponieważ jednak ja lubię szybką akcję, mnie ten galop nie przeszkadzał, może poza wspomnianymi przeżyciami bohaterów, które chciałabym poznać lepiej. Sytuację ratuje Decimus, który jest przekochany. Nie da się go nie lubić. Niby jest potężnym magiem, niby trzeba się go bać, ale w środku to taki miękki puszek, który o każdego się zatroszczy, każdemu pomoże. Taki miły, pomocny człowiek. Jednak ta jego powierzchowność, którą prezentuje światu, jest trochę myląca, bo jest w nim coś, co sprawia, że nie poddajemy w wątpliwość jego ponurej historii z przeszłości i tego wszystkiego, co ma na sumieniu. Jego osoba zachwyca, podobnie zresztą jak jego relacja z przeciwnikiem, którym początkowo jest Opiekun. Jest między nimi relacja typu hate-love, przy czym oczywiście nie chodzi o relację romantyczną, a o przejście od wrogów do przyjaciół. Świetnie się ta ich relacja rozwija. Genialne są ich rozmowy, zabawne i pełne błyskotliwych ripost.
Poza głównymi, dość osobliwymi postaciami, autor serwuje w powieści całą gamę bohaterów pobocznych, mniej lub bardziej istotnych dla rozwoju fabuły. Na szczęście, nie są oni tylko tłem, a biorą realny udział w wydarzeniach i mają wpływ na to, jak się one potoczą. Chociaż Decimus zdecydował o tym, aby nie używać magii, nie brakuje jej w powieści. Są czary i czarodziejskie przedmioty, tatuaże chroniące właściciela, demony i postaci, które magią demonów się posługują, magiczne artefakty i talizmany. Są pojedynki z użyciem magii i te klasyczne z użyciem mieczy, są spiski, zdrady, knowania. Jednym słowem, dzieje się. A i magii, którą tak wszyscy lubimy nie brakuje. Książka nie jest długa, dlatego taka ilość wydarzeń może przytłoczyć, do tego można odnieść wrażenie, że czasem zbyt łatwo bohaterowie wychodzą z tarapatów. Mimo to, ta opowieść jest bardzo przyjemna w odbiorze. Przygoda wciąga, a do tego autor bardzo umiejętnie buduje napięcie, które skutecznie przytrzymuje czytelnika przy lekturze. Kreacja świata jest w moim odczuciu całkiem dobra i stanowi dobre podwaliny dla dalszego rozwijania tego uniwersum, czego osobiście nie mogę się doczekać.
Mimo pewnych niedociągnięć, powieść jest interesująca i trzyma w napięciu. Bohaterowie zapadają w pamięć i chce się ich poznawać dalej. Dobrze się tę książkę czyta i przyjemnie spędza z nią czas. To dobra lektura dla każdego, kto chciałby rozpocząć swoją przygodę z fantastyką. Serdecznie polecam.
Co uwielbiam w fantastyce? To, że nie ma granicy wiekowej, dla której dana książka jest przeznaczona. Jak tylko potrafisz czytać, to zacznij i odpłyń w świat, w którym możesz być, kim chcesz. Mam to szczęście, że jakąkolwiek bym nie wzięła książkę wydawnictwa Fabryka Słów, to jest taki mój „złoty strzał”, czyli jednym słowem świetny wybór.
Przed Wami pierwszy tom cyklu Decimus Fate „Decimus Fate i talizman marzeń”, w którym poczułam się, jakbym czytała przygody „Sherlocka Holmesa” w wersji magicznej. Przed Wami dwóch kawalerów, którzy chcą zmienić coś w swoim życiu, a może raczej odpokutować dawne grzechy, przewinienia, lecz, czy każdemu z nas udałoby się zostawić przeszłość tylko dlatego, iż tak stwierdziliśmy? Co jeśli oceniają nas bezpodstawnie? To już zostawiam do waszego poznania. Cała książka to przygody dwóch mężczyzn, którzy mają coś za uszami coś jak Robin Hood, czy wcześniej wymieniony Sherlock Holmes Świetna akcja, bohaterowie, ale i pozostali tzw. drugoplanowe osoby, bohaterowie…
Kolejną fantastyczną rzeczą, która jest taka inna to ilustracje, które mają coś na zasadzie fotografii i prawdziwych postaci. Po przeczytaniu tego i drugiego tomu wiem jedno, że na pewno będę chciała przeczytać „Maga Bitewnego” i sprawdzić, czy ten sam styl jest zachowany, bo mi osobiście bardzo się podoba. Muszę przyznać się do jednej sprawy, a chodzi o trudność w zrozumieniu początku książki, ale w niczym nie ujmuje książce tylko ja po prostu szybko pogubiłam się w tym, kto, co i jak. Podejrzewam, że każdy z Was na pewno nie będzie miał takich problemów, jak ja, lecz, jeżeli takowe się pojawią posłuchajcie mojej rady i dajcie szansę. Na pocieszenie napisze, że jest możliwość odsłuchania audiobooka i e-book na różnych platformach typu Legimi, Empik Go.
Na koniec napisze, że moim ulubieńcem jest pewien chłopiec, który swoją bystrością i empatia załatwił sobie niezłą fuchę.
W ostatnim czasie z wielką chęcią sięgam po książki wydane przez Fabrykę Słów. Nawet jeżeli opis książki nie do końca do mnie przemawia, to ufam pracownikom tego wydawnictwa, że wybrali kolejny dobry tytuł do wydania. Tak też było z książką „Decimus Fate i Talizman Marzeń”. Opis historii napisanej przez Petera V. Flannery’ego nie przekonał mnie do siebie. Jednak zdecydowałam się zapoznać się z tą książką. Czy dobrze zrobiłam, że zaufałam wydawnictwu?
Już po kilku przeczytanych stronach książki „Decimus Fate i Talizman Marzeń” pomyślałam, że będzie ona dobra. Taka myśl pozostała ze mną do końca. Historia mi się spodobała, ale nie zaskoczyła mnie niczym. Miło się ją czytało i bardzo szybko. Myślę, że będzie to dla wielu czytelników książka na jeden wieczór. W moim przypadku pozostawiła po sobie odczucie, że było to ciekawa historia, ale czegoś w niej zabrakło. Bohaterowie nie przywiązali mnie jakoś szczególnie do tej historii. Mam wrażenie, że autor po prostu w pełni nie wykorzystał swojego pomysłu.
Książkę „Decimus Fate i Talizman Marzeń” przeczytałam w błyskawicznym tempie. Nic w tym dziwnego, bo sama historia zmieściła się na trochę ponad trzystu stronach. Trochę się w niej dzieje, co sprzyja płynności czytania. Jednak czegoś mi w niej zabrakło. Nie przywiązałam się do historii tak jak bym oczekiwała. Mam wrażenie, że niedługo zapomnę o tej historii. A szkoda, bo to pierwsza część serii i może być ciężko czytać kolejne bez pamiętania, co stało się wcześniej.
W 2020 Peter Flannery zadebiutował powieścią Mag Bitewny, od razu porywając moje serce. Tak dobrze skrojonego fantasy nie czytałem dawno i zapartym tchem chłonąłem przygody Falko Dantego i jego przyjaciół. Kiedy więc dowiedziałem się, że autor powraca z kolejnym cyklem przygód niejakiego Decimusa Fate, nie mogłem się doczekać. Czy kolejna powieść autora dorówna dość wysoko zawieszonej poprzeczce poprzedniego dzieła? Czy książka Decimus Fate i Talizman Marzeń wciąga tak samo, jak przygody Falko?
Decimus Fate to potężny mag, o ile nie najpotężniejszy w całej krainie. Dźwiga on jednak na barkach poczucie winy i dlatego postanowił odrzucić praktyki magiczne. Jego losy splecie nić przeznaczenia z Opiekunem – byłym łowcą demonów, który nie wykonał niegdyś rozkazu i także pokutuje za swoje winy. Obydwoje wyruszą do klasztoru, w którym mnichów trawi śmiercionośna zaraza. Muszą odkryć co naprawdę kryje się za tajemniczą chorobą, a także zmierzyć się ze swoją przeszłością. Ludzie bowiem nigdy nie zapominają kim byłeś, a niektórzy tylko czekają na chwile słabości naszych bohaterów, aby uderzyć znienacka.
Decimus Fate i Talizman Marzeń to klasyczna powieść fantasy, a duet Fate i Opiekun przywodzi nieco na myśl takie znane duety jak Gotrek i Felix czy Legolas i Gimli. Obydwaj bohaterowie bowiem nie pałają do siebie zbytnią sympatią, jednak połączą siły, aby pokonać “większe zło”. Obydwaj bohaterowie dalecy są od ideałów i na próżno szukać w nich kierujących się wyższymi ideałami paladynów. Mimo wszystko autor wykreował ich na tyle ciekawie, że będziemy im kibicować, kiedy będą odpierać kolejnych przeciwników czyhających na ich życie. Bohaterowie poboczni opisani są równie dobrze, co pozwala nam z uwagą śledzić ich losy. Mnisi, czarownica chroniąca domu Decimusa, karczmarka, a nawet dzieciaki, które chcą zarobić trochę grosza, mają swoje odmienne cechy i motywacje. Każda z tych postaci przedstawiona jest ciekawie i nie stanowi tylko tła.
Cała recenzja na:
Twórca znakomitego cyklu fantasy „Mag bitewny” - Peter A. Flannery, powraca oto z zupełnie nową, porywającą i niezwykle klimatyczną opowieścią „Decimus Fate i Talizman Marzeń”, która ukazała się właśnie w naszym kraju nakładem Wydawnictwa Fabryka Słów. Powraca w opowieścią, w której jest być może nieco mniej wojny i walki, ale za to nie brakuje w niej przygody, magii i świetnego humoru.
Oto miasto Guile - z magami, wojownikami, karczmami, złodziejami i wszystkim innym, co szanujące się quasi średniowieczne miasto w świecie fantasy, mieć powinno. To właśnie tam połączą się losy dwojga tajemniczych mieszkańców Guile - czarnoskórego łowcy demonów zwanego Opiekunem, jak i starego maga Decimusa Fate'a. A połączy ich wspólna sprawa, jaką jest konieczność powstrzymania tajemniczej choroby w nieodległym klasztorze, o co prosi ich przełożona tego miejsca. Bardzo szybko okaże się jednak, że misja ta będzie najmniejszym problemem obu mężczyzn wobec tego, co ich za chwilę spotka...
Mamy tu klasyczną, ale w jakieś mierze także zaskakującą swoją postacią opowieść fantasy, która przedstawia losy dwóch silnych bohaterów - wojownika i maga, z których to pierwszy stara się unikać walki, zaś drugi zrezygnował z czarów. Klasyczne są oczywiście kluczowe elementy tej historii, czyli walka dobra ze złem, próba odkupienia winy oraz pięknie zarysowana, szorstka, męska przyjaźń. Zaskakującym jest zaś to, że każdy z powyższej pary bohaterów stara się być kimś zupełnie innym, aniżeli się urodził...
Fabuła książki skupia się na kolejnych losach Opiekuna i Decimusa, stawiając ich czasami na wspólnej ścieżce zdarzeń, zaś innym razem rozdzielając relację na osobne wątki z udziałem każdego z nich. I mamy tu wyprawy do niezwykłych miejsc, swego rodzaju kryminalne śledztwo związane z próbą odkrycia przyczyn tajemniczej choroby w klasztorze, jak i również konfrontację z naprawdę złymi ludźmi i nieludźmi, którzy za sprawą magii, ale też i miecza, pragną wyrównać z nimi swoje rachunki. To klimatyczna, dobrze poprowadzona i trzymająca w napięciu do samego końca, relacja.
Opiekun i Fate - trudni w obyciu, charakterni, mający za sobą burzliwą i dramatyczną przeszłość bohaterowie, których nie sposób nie polubić. Pierwszy z nich jest szorstkim, małomównym oraz kierującym się twardymi zasadami wojownikiem, zaś drugi doświadczonym, niegdyś budzącym lęk i zmagającym się z demonami poczucia winy, magiem. Najważniejsze wydaje się to, że przez całą lekturę poznajmy ich krok po kroku, aczkolwiek i tak nie możemy być pewni do końca, kim i jacy oni są. Oczywiście poznamy tu także i innych barwnych bohaterów z drugiego planu, by wspomnieć o pewnej starej wiedźmie w roli gospodyni domowej, czy też żądnej zemsty młodej dziewczynie, która stawia wszystko na jedną kartę...
Jakim jest świat tej opowieści...? Otóż pięknym, na wskroś magicznym, łączącym sobą ludzką codzienność z istnieniem piekła oraz wymiarów Fae. Obok czarów, którym poświęcono tu naprawdę wiele miejsca i uwagi - m.in. w zakresie jakże cennej alchemii, znajdziemy tu również niezwykły obraz życia w tym świecie, gdzie mamy chociażby biedne i mieszkające na ulicy sieroty, niewybredne komentarze względem samotnych kobiet, szemrane interesy gangów, czy też kwintesencję tego, czym winno być spędzanie czasu w karczmie - jadło, napitek oraz niespodziewane bitki.
Opowieść ta stanowi sobą początek nowego cyklu i zarazem nowej, rozpisanej na wiele tomów przygody, o czym przekonuje nas zresztą finał tej książki. To swego rodzaju zapoznanie z tym magicznym światem i jego bohaterami, które w mej ocenie wypada naprawdę udanie, budząc naszą ciekawość, zaintrygowanie i apetyt na więcej. To klasyka fantasy, ale podana nieco inaczej i w bardzo nowoczesnym stylu, co ma swój wielki urok. To wszystko przekłada się zaś na porywającą i niezwykle przyjemną lekturę, która nie tylko upływa nam w błyskawicznym tempie, ale też i autentycznie nas bawi i zapewnia wielkie emocje, wobec których nie można przejść zupełnie obojętnym.
„Decimus Fate i Talizman Marzeń”, to jakość pisarskiego warsztatu Petera A. Flannery – na polu scenariusza, kreacji bohaterów i miejsca akcji oraz budowania napięcia. W naszej polskiej perspektywie to także znakomity przekład Macieja Pawlaka oraz piękne ilustracje Pawła Zaręby – dwa elementy, bez których powieść ta nie byłaby tak dobrą. Z tych wszystkich względów gorąco polecam i zachęcam was do sięgnięcia po tę pięknie wydaną książkę, której okładka ma w sobie coś iście magicznego…
Co powiecie na wyprawę do świata, w którym działa zarówno magia, jak i alchemia? Niektórzy czarodzieje ryzykują kontakty z demonami, a nawet korzystają z przejścia przez demoniczny wymiar, a łowcy demonów wzbudzają lęk nie tylko wśród potępionych istot. Zainteresowani?
Zapraszam do karczmy o nazwie Matka Głupich - tam można spotkać Opiekuna, z którym na pewno bez uszczerbku na zdrowiu przejdziesz uliczkami miasta Guile. Jeśli szukasz pomocy i rady, to poproś, by wszędobylskie dzieci ulicy zwane szukajdrogami zaprowadziły Cię do Czarnego Domu, gdzie mieszka Mędrzec. Staraj się jednak nie podpaść jego gosposi, gdyż możesz nie wrócić cało z tej wizyty.
Poznaj magów i wojowników, bohaterów i złoczyńców - rozpoznasz kto kim jest?
Pierwszy tom serii o magu, który skończył z czarami oraz łowcy demonów, który już nie poluje, to coś czego potrzebowałam. Czyta się to szybko i z prawdziwą przyjemnością. I choć sama sprawa kryminalna jest szybko rozwiązania i nie była zbyt trudna, to główni bohaterowie od początku wzbudzili moją sympatię.
Początkowo byli do siebie wrogo nastawieni, jednak później zaczęli darzyć się szacunkiem i sądzę, że już niedługo zostaną prawdziwymi przyjaciółmi. Ogromnie ich polubiłam i z pewnością będę śledzić ich dalsze losy. Sądzę też, że w kolejnych tomach dowiemy się więcej o świecie, w którym przyszło żyć tej dwójce postaci.
Zaciekawieni? Polecam Wam tę powieść! Można miło spędzić czas na czytaniu, a także pozachwycać się pięknym wydaniem ?
Bardzo dobra książka, szkoda tylko, że taka krótka. Czekam na kolejny tom.
Gdy w mieście Guile giną dwaj młodzi mężczyźni, zaskakujący rozwój wypadków rzuca Decimusa Fate i Opiekuna do rozpaczliwej walki o życie. Czarownice, mroczni...
Nie ma uczucia silniejszego od smoczego smutku. Może tylko smocza wściekłość. Armia nieumarłych pod wodzą demona zalewa królestwo Furii. Kolejne...
Przeczytane:2023-07-10, Ocena: 3, Przeczytałam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2023, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2023 roku,
Czy jeśli przez większość życia robiło się złe rzeczy, to można pozostać dobrym człowiekiem? Można całe wyrządzone zło naprawić? Wydaje mi się to wyjątkowo trudnym pytaniem, ponieważ niektóre krzywdy trudno wybaczyć, jeśli w ogóle jest to możliwe. Zarazem nie widzę powodu, by nie starać się coś robić, by nie postępować moralnie i sprawiedliwie.
Na swojej drodze spotkały się dwie na swój sposób wybitne postacie. Dwóch mężczyzn o trudnej i dość mocno skalanej przeszłości. Jeden o dość tajemniczym mianie Opiekunz, drugi to osławiony Decimus Fate. Co ich połączy? Czy mogą razem współpracować? Czy któryś z nich jest w stanie poradzić sobie z dziwną chorobą, która nawiedziła klasztor? Pytań się mnoży, a przeszłość z teraźniejszością spaja.
Zdecydowałam się na przeczytanie "Decimusa Fate i Talizmanu Marzeń", ponieważ czytałam o tej książce dużo pozytywnych opinii, a i gatunkowo wydawało mi się, że będzie bardzo mi odpowiadać. W końcu fantastyka, motyw cienkiej granicy między dobrem a złem oraz rodzaj odkupienia, to coś, co od dawna mnie do siebie przyciąga. Z tego względu jak łatwo się domyślić, miałam dość duże oczekiwania co do książki i niestety rozczarował się. A czemu konkretnie?
Przede wszystkim w ostatecznym rozrachunku "Decimus Fate" okazał się typowym fantasy. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby jednak gdzieś pojawił się element niesztampowości, wyjątkowości. Tymczasem podczas czytania miałam poczucie powtarzalności oraz odtwórczości. To wszystko dobrze znane motywy, tradycyjne schematy i nic nowego. Samo w sobie w jakiś sposób mnie to przekonuje, ponieważ właśnie w takiej fantastyce lata temu się zakochałam, jednak mam poczucie, że każda historia powinna stworzyć coś własnego i przez to unikatowego. Tutaj dla mnie tego zabrakło.
Ze stylem pisarza mam bardzo podobnie – nie umiem powiedzieć czegoś konkretnego, gdyż niczym się nie wyróżnia. Nasuwa się proste ok. Ale co to tak naprawdę znaczy? To żadne określenie. Momentami okazywał się dość sztywny i nienaturalny, co potrafiło mocno mnie zniechęcić. Gdy nadchodziły lepsze momenty, to nie zachwycały. Jednak od literatury, w szczególności fantastycznej, oczekuję bardziej rozbudowanej stylistyki oraz czegoś charakterystycznego dla danej opowieści.
Natomiast fabuła okazała się dla mnie po prostu nudna. Nie ma tu, co więcej mówić. Sama w sobie jest mało rozbudowana i wiele wątków jest potraktowanych po macoszemu, pobieżnie. Nie do końca to rozumiem, bo właśnie właściwe rozbudowanie mogłoby pozwolić na stworzenie czegoś większego i bardziej oryginalnego. Tymczasem wiele rozwiązań wydaje mi się po prostu tanimi rozwiązaniami. Może wiele dałoby się wybaczyć, gdyby podstawy uniwersum były mocne, ale i tutaj po raz kolejny zostałam rozczarowana.
Przy bohaterach dochodzi do ciekawej złudy. Wydaje się ich być naprawdę wielu, jednak jak na potrzeby tej recenzji zaczęłam o nich myśleć, to wtedy zdałam sobie sprawę, że to właśnie tylko iluzja. W rzeczywistości jest ich mało i są niedopracowani. Sam Decimus ma olbrzymi potencjał, który został całkowicie spłycony. Nie posiada on tak naprawdę żadnej konkretnej osobowości. A szkoda, w końcu jest tytułowym bohaterem o dość barwnej przeszłości i już wyrobionej reputacji. Fantastycznie można by to wykorzystać.
Ostatecznie "Decimusa Fate i Talizman Marzeń" oceniam jako bardzo przeciętną książkę. Na pewno będę sięgać po drugi tom, ale jest to spowodowane wyłącznie faktem, że mam go już na półce. I po cichu też wierzę, że można autor dopracował swój warsztat i jeszcze zachwyci czytelników swoim kunsztem. Wtedy ten pierwszy tom byłby wybaczalny.