O sprawie, zakończonej skazaniem siostry Bernadetty na więzienie, słyszeliśmy wszyscy. Ale jak to, co działo się w Ośrodku przez ponad trzydzieści lat, było w ogóle możliwe?
Czy gdyby nie koszmar bitych i molestowanych wychowanków – dzieci i dorosłych, normalnych i niepełnosprawnych umysłowo w wieku od czterech do trzydziestu czterech lat – doszłoby do morderstwa małego Mateusza? W lutym 2006 chłopiec został zgwałcony i zabity przez Tomasza, byłego wychowanka Ośrodka, ofiarę tamtejszej „pętli molestowania”, bo Tomasz, zanim zaczął wykorzystywać chłopców, już jako kilkuletnie dziecko był gwałcony przez starszych wychowanków.
„Czy Bóg wybaczy…” – opowiadająca z różnych stron historię koszmaru w Ośrodku, procesu z przesłuchaniami zastraszonych wychowanków - to przede wszystkim porażająca opowieść o przyzwoleniu. Głośnym i cichym. Jak to możliwe, że sprawy przez lata nie nagłośniły nauczycielki, widząc brudnych i pobitych uczniów, przychodzących z Ośrodka? Jak to możliwe, że kontroli nie sprawowało kuratorium, ale zakon?
Pytanie, czy Bóg wybaczy siostrze Scholastyce, Bernardetcie, Monice czy Patrycji, bijącej menażką do utraty przytomności i próba odpowiedzi na to, kim były i są owe kobiety, co spotkało je we wcześniejszym życiu, że stały się potworami oraz dlaczego za potwory wcale się nie uważały – to jeszcze inna sprawa…
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 2018-04-10
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
Liczba stron: 232
Język oryginału: polski
Tłumaczenie: brak
Wstrząsający dokument.
Kolejny, znakomity reportaż znanej dziennikarki. Na początku jednak pragnę przywołać znakomitego pedagoga, Janusza Korczaka: Dobry wychowawca, który nie wtłacza, a wyzwala. Nie ciągnie, a wznosi. Nie ugniata, a kształtuje. Nie dyktuje, a uczy. Nie żąda, a zapytuje- przeżyje wraz z dziećmi wiele natchnionych chwil.
Jak widać po publicystyce Justyny Kopińskiej, nie wszyscy rozumieją przesłanie tego wybitnego człowieka.
Książka jest zapisem brutalnych praktyk stosowanych przez siostry zakonne w prowadzonym przez nie ośrodku dla sierot w Zabrzu. Dzieci przeżyły koszmar: znęcano się nad nimi psychicznie i fizycznie: Mówiły, ty alkoholiku, ułomie, głupku. Masz zło w genach zapisane.Ustalenia autorki są szokujące: za przyzwoleniem opiekunów, wychowawców dochodziło do aktów przemocy, również seksualnej. Jedyną metodą stosowaną przez siostry było bicie, poniżanie i zastraszanie. Wychowankowie zostali upodleni do granic możliwości.Publicystka przeprowadziła wiele rozmów, m.in. z ofiarami, sprawcami, wychowawcami, zakonnicami i policjantami. Siostra dyrektorka to wyjątkowo zła i zakłamana postać.
Czy Bóg wybaczy siostrze Bernadetcie obrazuje niewydolność prokuratury, policji, sądów.
Wszystkie mądre słowa, wnioski, opinie, już na temat tej książki napisano, ja tutaj nie wymyślę niczego innego. Powiem tylko od siebie tyle, że zupełnie nie pojmuję, nie mieści się to w mojej głowie, że na progu XXI wieku coś takiego w ogóle było w możliwe. W cywilizowanym demokratycznym kraju (wydawałoby się) w samym środku Europy, nie w jakimś dzikim buszu, został stworzony obóz koncentracyjny dla dzieci, w tym dla dzieci w dużej mierze upośledzonych i nikt nie widział problemu ???
Nie będę tutaj robić wypisów z treści, bo to powinien sobie każdy czytelnik przeczytać sam, dodam tylko jeszcze, że dla mnie wyrok wydany na siostrę Bernadetę vel Agnieszkę F, okazał się śmiesznie niski, a na pewno zupełnie nawet w znikomym procencie nieadekwatny do krzywd i szkód, jakie wyrządziła tym dzieciom. A ze skutkami, których prawdopodobnie nie uporają się nigdy.
Po drugie, nie rozumiem (czy ktoś potrafi mi to wyjaśnić?) Dlaczego nikt inny, cała ta rzesza urzędasów, psychologów, nauczycieli, tudzież wszystkich innych osób ODPOWIEDZIALNYCH nie został ukarany???
Okrucieństwo siostry Bernadetty jest przerażające bezwzględne pełne pogardy i wstretu osierocone i niepełnosprawne dzieci są traktowane jak zło konieczne siostry Boromeuszki zgotowały im piekło na ziemi przemoc nie była tylko ze strony pedagogów ale i starszych wychowanków ośrodka książka jest dobra pokazuje niestety rzeczywistość i to jak bierne i bezmyślne przyglądanie sie przemocy jest gorsze niż ludzie którzy ją wyrządzają
Okrucieństwo siostry Bernadetty jest przerażające bezwzględne pełne pogardy i wstrętu osierocone niekochane i niechciane i bardzo często niepełnosprawne dzieci przebywające w ośrodku sióstr Boromeuszek w Zabrzu były bite poniżane i zaniedbywane a także wykorzystywane seksualnie przez starszych wychowanków ten kto zamyka oczy nie widząc cierpienia jest tak samo winien jak ludzie którzy wyrządzają krzywdę
Bardzo lubię sięgać po reportaże tej autorki, ponieważ ukazują one mroczną stronę naszego społeczeństwa bez żadnego zatajniania faktów. Mimo, że poruszane przez dziennikarkę tematy są bardzo bolesne i czytając towarzyszą nam takie emocje jak wściekłość, bezradność, poczucie niesprawiedliwości to warto się z nimi zaznajomić.
Rażące jest jednak prawo naszego państwa, według którego tylko dyrektor Bernadetta (Agnieszka) została pociągnięta do odpowiedzialności, zamiast wszystkie osoby, które przez lata widziały, domyślały się krzywd wyrządzanych tym dzieciom lub zaniedbały swoje obowiązki przy sprawdzaniu placówki. Serce się kraje na myśl ile cierpień te małe dzieci spotkało tylko dlatego, że mamy katolickie państwo, które uważa osoby duchowne za nietykalnych półbogów, podczas gdy niczym się nie różnią od reszty ludzi i powinni być tak samo skrupulatnie sprawdzani pracując z dziećmi.
Bardzo ciężko mi się to czytało, nie mieści się w głowie jak dużo zła może się zmieścić w tak małej książeczce. Ze względu na jego ogrom musiałam co chwilę robić przerwy. Jednak uważam, że warto ją przeczytać, może nas nauczy reagować na zło?
Książkę otwiera premierowa opowieść syna o Violetcie Villas, artystce, która odniosła ogromny sukces, była podziwiana przez miliony, a zmarła...
O sprawie, zakończonej skazaniem siostry Bernadetty na więzienie, słyszeliśmy wszyscy. Ale jak to, co działo się w Ośrodku przez ponad trzydzieści...
Przeczytane:2024-01-14,
„Czy Bóg wybaczy siostrze Bernadetcie?” – Justyna Kopińska Reportaż, który jest odzwierciedleniem zła. Zła, które działo się za murami domu, który powinien dawać dobro i miłość dzieciom, które miłości tej nie zaznały w swoim dziecięcym świecie. Niestety mniej posłuszne dzieci, były karane, a wszystkie zbrodnie zamiatane pod dywan. Kontrole, które zjawiały się w Ośrodku, nigdy nie dostrzegały niedociągnięć. Dla nich wszystko było idealne, co było jednym wielkim absurdem. Dzieci były bity, znęcano się nad nimi, dostawały kary na które nie zasłużyły. Głodzone i pozbawione ludzkich odruchów. W domu, który powinien świecić przykładem i obdarować te dzieci miłością i dać im poczucie bezpieczeństwa. Niestety nie było im dane tego zaznać… Wyzywane i równane z błotem.. Dzieci, które miały szansę na normalność. Tak te umiarkowane nie miały szans stać się normalne, gdyż ciągłe słyszały wyzwiska typu: „ułomie”. Czy gdyby byli lepiej zaopiekowania nie doszłoby do morderstwa Mateuszka przez jednego z podopiecznych? Tego się nigdy nie dowiemy, lecz każdy ma szansę na normalne życie i nie musimy ponosić konsekwencji za dorosłych ludzi. Ośrodek miał przyzwolenie na takie traktowanie, bo jak inaczej wytłumaczyć to, że dzieci nie uczęszczały do szkoły przez tygodnie gdy zostały dotkliwie pobite i nikt tego nie sprawdzał? Nikt im nie wierzył, gdy mówiły prawdę.. jedynie słowa sióstr były najważniejsze i najpotężniejsze. Czuły się bezkarne bo wszystko zawsze było zamiatane pod dywan.. Jest mi niezmiernie przykro, że istnieje taka niesprawiedliwość na świecie. Że ciągle istnieje hierarchia i ludzie „kościoła” mogą czuć się bezkarnie pomimo popełnianych czynów. Polecam, choć ostrzegam jest to bardzo traumatyczne czytanie.