Czy działanie w imię wyższego dobra może gwarantować bezkarność? Czy wszyscy zasługują na drugą szansę?
W klasztorze na odludziu, będącym schronieniem dla czterdziestu duchownych o nadwerężonej reputacji, dochodzi do makabrycznej zbrodni. Zamordowano opiekuna placówki, a jego ciało powieszono na krzyżu w ogrodzie. W obawie, że wybuchnie skandal, władze kościelne próbują zachować incydent w tajemnicy. Do sprawy zostaje wyznaczona młoda i niedoświadczona policjantka Sara Bednarek. Wyznaczona i... pozostawiona bez wsparcia. Sara szybko zdaje sobie sprawę, że jej przełożonym bardziej niż na odkryciu prawdy zależy na jak najszybszym wskazaniu kozła ofiarnego. Z uwagi na życiorysy duchownych, każdy z nich mógłby być mordercą. Sprawa się komplikuje, gdy dochodzi do kolejnej zbrodni.
Borlik prowokuje i zadaje niewygodne pytania. To najbardziej kontrowersyjna powieść w jego dotychczasowym dorobku.
Piotr Borlik, rocznik 1986, inżynier po Uniwersytecie Technologiczno-Przyrodniczym. Mistrz Holandii, a także laureat trzeciego miejsca w otwartych mistrzostwach Czech w grach logicznych. Otrzymał stypendium prezydenta Bydgoszczy dla osób zajmujących się twórczością artystyczną oraz upowszechnianiem kultury. Autor kryminałów "Boska proporcja", "Materiał ludzki", "Białe kłamstwa", "Zapłacz dla mnie", "Skłam, że mnie kochasz", "Wymazani z pamięci", "Tajemnica Wzgórza Trzech Dębów".
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2021-11-18
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 496
Język oryginału: polski
Kolejna książka autorstwa Piotra Borlika za mną. Nie czytałam przed lekturą o niej opinii, więc nawet nie spodziewałam się, że będzie na temat obecnie dosyć modny, poruszający kontrowersyjny problem, czyli afer kościelnych.
"Mury wznosiły się na wysokość kilku pięter, zwieńczone spiczastym dachem i kilkoma wieżyczkami."
W starym klasztorze, który jest niejako miejscem zesłania księży mających coś na sumieniu, przebywa czterdziestu księży. To jakby ośrodek resocjalizacyjny, w którym odbywają karę. Ze szczególnym okrucieństwem zamordowano księdza będącego dyrektorem. Został powieszony w ogrodzie na krzyżu i ułożony w symboliczny sposób. Podejrzanymi od razu stają się wszyscy pozostali księża przebywający w ośrodku oraz personel kuchenny i woźny. Właściwie każda z tych osób miała z pewnością motyw jak również sposobność do zabójstwa.
Kuria nie chce robić z tego rozgłosu, chce cichego śledztwa, tak żeby nic nie przedostało się do mediów. Arcybiskup Żywiecki prosi nadinspektora żeby wybrał osobę, która pojedzie do klasztoru. Nadinspektor Leon Bugajski po namyśle zabiera ze sobą na wizytę w Kurii młoda policjantkę Sarę Bednarek. Wie, że jest ona głęboko wierzącą katoliczką, więc nie powinna sprawić kłopotów w czasie dochodzenia. Arcybiskup jest zaskoczony, że ma pojechać do klasztoru młoda kobieta, lecz nie sprzeciwia się nadinspektorowi. Jednak prawnik wiązany z Kurią jest wręcz zbulwersowany tym faktem. Lecz nie ma on wpływu na decyzję policji i biskupa. Wyznaczona do rozwiązania trudnej sprawy Sara, zostaje szybko wprowadzona w zebrane materiały śledcze i odwieziona do klasztoru. Bugajski podczas jazy zastanawiał się ciągle, czy nie popełnia błędu, wioząc tam dziewczynę...
"Widok klasztoru utwierdził go w przekonaniu, że popełnił błąd. Stare mury, oddalone od najbliższych zabudowań o kilka kilometrów, otoczone białą pustką i lasem, to nie było odpowiednie miejsce dla policjantki."
Sara ma pracować tam sama. Zaczyna powoli do niej docierać, władzom kościelnym nie zależy zbytnio na szczegółowym śledztwie, że obawiają się skandalu i najlepiej zamieść tę sprawę jak najszybciej pod przysłowiowy dywan i wskazać pierwszego lepszego kozła ofiarnego.
Gdy jednak dochodzi do następnego zabójstwa, nie jest już to takie proste.
Czy Sara będzie w stanie przeprowadzić rzetelne śledztwo i znaleźć prawdziwego winowajcę? Kto i dlaczego będzie jej pomagał a kto rzucał kłody pod nogi? Czy rzeczywiście nikomu nie zależy na sprawiedliwości?
Zakończenie książki mnie zaskoczyło, lecz zresztą tak jak w poprzednich książkach autora dałam się zwieść.
Polecam. A ja już następną książkę Pana Piotra zarezerwowałam sobie w bibliotece.
To było mocne! Doskonały kryminał, świetne postaci, obrazowo przedstawiony klimat i bardzo kontrowersyjny temat.
W klasztorze w Kolnie dochodzi do koszmarnej zbrodni. Opiekun klasztoru zostaje zamordowany w bestialski sposób. Do śledztwa przydzielona zostaje młoda policjantka Sara Bednarek. Okazuje się, że została wybrana z trzech powodów - małego doświadczenia, głębokiej wiary oraz znajomości symbolizmu. Sara jedzie na miejsce i zostaje zostawiona bez pomocy ze strony Kurii i swoich przełożonych. Z uwagi na to, że mieszkańcami klasztoru jest czterdziestu księży, zesłanych w to miejsce za swoje doskonale zatuszowane przez Kościół i wyspecjalizowanego prawnika zbrodnie, wydaje się że nikomu specjalnie nie zależy na odkryciu prawdy. Sara ma wyznaczyć kozła ofiarnego i pozwolić na zamiecenie sprawy pod dywan, tak by nie dotarła ona do opinii publicznej. A przecież każdy ze zwyrodnialców grzejących bezpiecznie tyłki w klasztorze zamiast siedzieć w więzieniu, mógł być sprawcą.
Wiadomo, że książka ta przedstawia fikcyjne wydarzenia i fikcyjne miejsce, ale biorąc pod uwagę wychodzące co jakiś czas na jaw afery związane z Kościołem, nie jest wcale powiedziane, że to rzeczywiście zupełna fikcja. Może dlatego czytałam tę książkę z dwojakim nastawianiem - z jednej strony z przyjemnością i zaciekawieniem treścią, z drugiej z wewnętrznym nerwem, czy takie miejsca faktycznie istnieją. Autor ma genialną umiejętność takiego snucia opowieści, że czujemy jakbyśmy byli jej uczestnikami, nie tylko obserwatorami. Z niecierpliwością czekam na kolejne książki, no i koniecznie muszę przeczytać wcześniejsze pozycje.
Stary Rok żegnam bardzo intrygującą i mroczną lekturą. 🔥
Temat Kościoła i kleru niewątpliwie jest kontrowersyjny i na taki połakomił się autor. Dostrzeżemy tu czarną stronę duchownych, bo to właśnie oni stają się głównymi bohaterami. W klasztorze, gdzie schronienie otrzymało czterdziestu kapłanów o niechlubnej opinii dochodzi do brutalnego morderstwa. Oczywiście władze Kościoła chcą zatuszować zbrodnię, zwyczajnie zamieść ją pod dywan. Młoda policjanta zostaje rzucona na głęboką wodę. Niestety nie może liczyć na wsparcie. Czy dojdzie do prawdy, która nie jest tu wcale najważniejsza, istotne jest aby szybko znaleźć kozła ofiarnego i zamknąć sprawę, która z minuty na minutę się komplikuje, ponieważ dochodzi do kolejnych przestępstw…
Pamiętam kiedy ukazał się dokument Tylko nie mów nikomu… był odrażający. W książkowym Kolnie, małej miejscowości, w której statystycznie mieszkają same osoby wierzące (z małym odsetkiem) zostało stworzone miejsce, klasztor dla grzesznych, lekko mówiąc, pokroju tych z filmu, księży.Każdy z nich ma bogatą kartotekę, więc każdy z nich jest podejrzany o morderstwo…
Przyznaję, że autor potrafi zaintrygować czytelnika od pierwszej strony. Nic tu nie jest oczywiste, ani proste. Zastanawiałam się jaką taktykę obierze młoda policjantka, nie chciałabym znaleźć na jej miejscu, nie miała łatwo.
Bardzo interesujące były wzmianki dotyczące symboliki ukrytej na stronach Pisma Świętego, które wprowadzały jeszcze bardziej tajemniczy, misterny klimat. Wzmagał je również sam klasztor, stary, pełen zakamarków i popadający w ruinę.
Takie kryminały właśnie lubię! Mroczne, pełne niewiadomych i zaskakujące. Do samego końca nie była pewna, kto za tym wszystkim stoi. Czekam na kolejne książki autora, bo przyznaję, że jeszcze nigdy się nie zawiodłam 🙂 @piotr.borlik lubi brać na warsztat prowokujące i bardzo dyskusyjne kwestie, co będzie następnym tematem przewodnim? 😉 Juz nie mogę się doczekać!!!
Po przeczytaniu #boskaproporcja zdecydowanie mogę się nazwać fanką #piotrborlik i wiem że w szybkim czasie muszę nadrobić jego poprzednie pozycje. Oczywiście jednak nie mogła mnie ominąć najnowsza książka a mianowicie #czterdzieścidusz
Dobrze napisana z charakterną głowną bohaterka - Sarą której nie sposób nie polubić. Tytułowe czterdziesto duch to czterdziestu duchownych, którzy zostali "zesłani" za swoje przewinienia do odległego, miasteczka. Autor porusza tutaj wiele problemów z jakimi boryka się Kościół Katolicki i które jak się później dowiadujemy zostają "zamiecione pod dywan". Zgodze się jednak z pisarzem że w dużym uproszczeniu, nie problemem jest instytucja a jedynie ludzie...
Książka może wydać się dość kontrowersyjna przez swoją tematykę jednak wg mnie działa to tylko na plus.
No i mamy wszystko to co w kryminałach jest najlepsze - krwawe zbrodnie, wielowątkowa historia, skomplilowani bohaterowie z ciemną przeszłością.
Gorąco polecam!
11/10
Czy działanie w imię wyższego dobra może gwarantować bezkarność?
Czy wszyscy zasługują na drugą szansę?
Można by polemizować na ten temat.
Czytając najnowszą książkę autora zadałam sobie to pytanie wielokrotnie.
W klasztorze na odludziu, będącym schronieniem dla czterdziestu duchownych o wątpliwej reputacji dochodzi do makabrycznej zbrodni.
Zostaje zamordowany opiekun placówki, a jego ciało zostaje powieszone na krzyżu w ogrodzie.
Władze kościelne próbują zachować to w tajemnicy.
Do sprawy zostaje przydzielona Sara Bednarek. Młoda i niedoświadczona policjantka zostaje pozostawiona sama sobie.
Szybko zdaje sobie sprawę, że przełożeni szukają kozła ofiarnego.
Autor porusza bardzo drażliwy i niewygodny temat jakim jest kościół, księża, tajemnice skrzętnie ukrywane. Tajemnice, które po latach wychodzą na światło dzienne. Stają się niewygodne i wielu z tym się nie zgadza,że to tylko oszczerstwa, bądź wręcz przeciwnie wielu w to wierzy i chce z tym coś robić. Reagować na zło wyrządzane, bo każdy powiniem odpowiadać za swoje czyny.
Książka porusza kontrowersyjne tematy i brawo dla autora, który się ich nie boi i "głośno" o tym pisze.
Oczywiście jest to tylko powieść, która dotyka tematu pedofilli, utajania faktów. Jednak czy to tylko fikcja?
Czy naszej policjantce uda dotrzeć się do prawdy kto stoi za morderstwami? Komu nie podoba się cała sytuacja? Kto pragnie zemsty?
Sarę polubiłam, świetnie skrojona postać. Niby delikatna paniusia, a jednak pełna werwy i temperamentu. Czuje oddech mordercy blisko siebie. Potrzebuje chwili, aby ją zdemaskować, a my jej w tym pomagamy. Autor wciąga nas w historię i zostawia miejsce na nasz ruch.
Kolejna świetna i mocna powieść autora
„Nie sztuką jest wziąć winę na siebie, mając świadomość bezkarności”.
Klasztor na końcu świat, a dokładnie w Kolnie – wyblakłe cegły, zardzewiałe kraty, szare i ponure korytarze, okna zabite deskami. Tu znalazło schronienie 40 osobliwych lokatorów – księży z zadymionymi sumieniami.
Pewnego dnia opiekun tej zacnej placówki zostaje w brutalny sposób zamordowany.
Władze kościelne, próbując zachować ten incydent w tajemnicy, do rozwiązania makabrycznej zagadki, powołują młodą i niedoświadczoną policjantkę Sarę Bednarek. Główne kryterium wyboru stanowiła tu głęboka wiara i posiadana wiedza merytoryczna.
Kobieta podejmuje rękawice upatrując w tej sprawie swoją szansę na awans i sposób na poszerzenie horyzontów. Nie wie jednak, jak ciężka czeka ją przeprawa: 40 chłopa o szemranej opinii i jeden nawiedzony cieć. Będzie ona musiała założyć, że wszyscy mieli motyw i sposobność do zamordowania przełożonego. Na starcie pozbawiono ją jednak wszelkich narzędzi do prowadzenia śledztwa. Niczym Sherlock Holmes będzie zdana przede wszystkim na dedukcję.
Galeria osobowości zamieszkujących w klasztorze była bogata. A makabryczna inscenizacja ze śmiercią księdza w roli głównej podziałała jak zapalnik..
Czy liczba faktów do zweryfikowania przerośnie sprytną policjantkę?
Czy Sara postawi na swoim i rozegra tę grę na własnych zasadach – głośno i bezkompromisowo?
Autor po raz kolejny zaskakuje. Dotyka ważnego społecznie problemu. Nienachalnie i na chłodno pokazuje mechanizmy skamieniałej i dbającej o swój wizerunek instytucji. Nie ocenia. Nie szufladkuje. Traktuje o martwych i umierających duszach, zdeprawowanym prawie, konspiracji zakrawającej o absurd, o przemocy tej eleganckiej i nieeleganckiej, o układach i układzikach. O dążeniu do celu bez przebierania w środkach. O zemście i bezeceństwach najwyższego kalibru. O braku pokory i grzechu pychy. Brudnej prawdzie i niesprawiedliwości.
Czy Autor wsadził kij w mrowisko?
Przekonajcie się sami.
Polecam🔥.
Na początek uwiodła mnie okładka, od której trudno było mi oderwać wzrok. W drugiej kolejności nazwisko autora, którego kilka książek już przeczytałam i byłam zadowolona. Tym razem autor odważnie włożył kij w mrowisko. Pisać w Polsce o kościele, kościelnych hierarchach, ich słabościach i popełnianych przez nich przestępstwach nie było z pewnością łatwo. Mierzi mnie stosowanie różnego prawa wobec księży i osób prywatnych. To kasta ludzi, którzy wzajemnie się kryją, pomagają tuszować złe uczynki i stanowią hermetyczne środowisko. Ale też nie można wszystkich księży wrzucać do jednego worka. Wśród nich są także osoby o nieposzlakowanym charakterze. Akcja rozwija się prężnie, napięcie rośnie ze strony na stronę i cała fabuła wywołuje mnóstwo emocji. I samo zakończenie troszkę mnie zaskoczyło. Nie typowałam takiego rozwiązania ani osoby odpowiedzialnej za morderstwa. I kolejny raz okazało się, że tłamszona przez lata zemsta kiedyś znajduje swoje ujście. Prawda nie lubi być skrywana.
Ksiązka porusza kontrowersyjny temat. Dobrze skonstruowana zagadka kryminalną i ciekawy styl pisarski autora.
Kiedy ujrzałam okładkę i przeczytałam opis pomyślałam: "Do diabła, toż to Polska, uwspółcześniona wersja powieści Umberto Eco "Imię róży" (którą uwielbiam). A że w mojej domowej biblioteczce wśród kilku książek Piotra Borlika, tej akurat nie posiadam, sięgnęłam po audiobook dostępny na Legimi, lecz nie wiem, czy był to dobry pomysł. Ale po kolei. Akcja rozpoczyna się od morderstwa ojca dyrektora placówki, którego ciało powieszono na krzyżu w ogrodzie, w symboliczny sposób. W obawie, że wybuchnie skandal, władze kościelne próbują zamieść "incydent" pod dywan. Do sprawy zostaje wybrana przez kurię młoda i niedoświadczona policjantka podkomisarz Sara Bednarek. Wybrana i... pozostawiona bez wsparcia. Policjantka szybko zdaje sobie sprawę, że jej przełożonym bardziej niż na odkryciu prawdy zależy na jak najszybszym wskazaniu kozła ofiarnego. Sprawa się komplikuje, gdy dochodzi do kolejnych zbrodni.
Brzmi ciekawie prawda?. Właśnie dlatego liczyłam, że książka Piotra, tak jak "Imię róży" będzie miała ciężki, mroczny, budzący trwogę klimat, i tak jak jego poprzednie książki wzbudzi we mnie mnóstwo emocji. Poczuję aurę mistycyzmu i surowości zakonnego życia, którym powinien emanować klasztor, umiejscowiony z dala od oczu ludzi, do którego potrafią dotrzeć nieliczne osoby, i który jest zamieszkiwany przez czterdziestu duchownych skrywających w sobie wiele tajemnic. Niestety tego nie poczułam, może właśnie dlatego, że tym razem nie sięgnęłam po papierową wersję? Poruszając temat kultury szacunku do księdza, jaką Kościół, szczególnie w Polsce, wpoił wiernym, sprawiając, że wielu z nich cieszyło się i wciąż cieszy nie tylko autorytetem, ale także przekonaniem o własnej bezkarności, poczuciu, iż można robić, co się chce, grzeszyć i krzywdzić niewinne dzieci, bo i tak wiadomo, że w razie czego, największą karą będzie przeniesienie do innej parafii. Ukazując mechanizmy wypracowane przez Kościół (instytucję), dzięki którym każdy występek, każda przewina, traktowane są przez kościelne władze jako grzech, który należy ukryć przed opinią publiczną, Borlik nie staje się autorem antychrześcijańskim, oczerniającym duchowieństwo. Naświetla tylko problem wiarygodności księży i Kościoła, której nie buduje się przez tuszowanie nieprawości, bo te wcześniej, czy później i tak wyjdą na jaw, natomiast takie działanie oraz unikanie odpowiedzi na trudne pytania sprawia, że nawet najbardziej zagorzali wierni odchodzą od Kościoła (nie od Boga). Prawdopodobnie także przez wybór kobiety, która ma zamieszkać w klasztorze, by znaleźć mordercę, jak i wspomnienie o pomocy urzędników państwowych instytucji w procesie tuszowania klerykalnych skandali, książka "Czterdzieści dusz" oceniana jest, jako najbardziej kontrowersyjna powieść autora. I w końcu czyniąc z Sary Bednarek - Roberta Langdona (bohatera książek Dona Browna) "w spódnicy" liczyłam, iż w fabułę zostanie wplecionych więcej motywów związanych z historią chrześcijaństwa oraz religijnej symboliki, czyniąc tę powieść ciekawszą i bardziej wartościową. Podsumowując, Piotr Borlik miał ciekawy pomysł na fabułę, porusza mocny i gorący temat, wykreował ciekawych bohaterów, po raz kolejny nawiązuje do jednej ze swoich pasji, jednak tym razem zabrakło mi tego czegoś, po czym mogłabym powiedzieć, że to kryminał petarda. Że przebił fenomenalną trylogię Agata Stec i Artur Kamiński. Dodam jedynie - nie słuchajcie, a czytajcie i oceńcie ją sami, bo jak widać są książki, które najlepiej oddziałują na czytelnika w tradycyjnej formie.
"Czterdzieści dusz",to rzeczywiście "kij w mrowisko". Piotr Borlik porusza tu trudny ale ważny temat a zarazem bardzo niewygodny dla pewnych osób. Mimo, iż jest to fikcja literacka, to jednak jest w niej sporo prawdy, że aż człowiekowi się w głowie nie mieści. Uważam, że w tym przypadku niekoniecznie chodziło o to żeby zagadka kryminalna była nie do rozwiązania do samego końca i nie ma się co wkurzać, że się czytelnik domyśli o wiele wcześniej wszystkiego.Bo w przypadku tej książki chodzi o to żeby szokować i aby zmusić do przemyśleń.Żeby zmusić do otworzenia oczu i pokazać jak nadal wszystko zostaje zamiecione pod dywan.
Wielkie brawa dla autora "Czterdzieści dusz",że podjął się tematu,który powraca jak bumerang .Polecam
Podczas gdy pod osłoną nocy na ulicach Gdańska odbywały się wyścigi samochodowe, doszło do napaści na młodą kobietę. Przed startem aut ktoś na motocyklu...
Życie Konrada Małeckiego, psychologa prowadzącego prywatny gabinet, przewraca się do góry nogami, gdy odwiedza go prokurator z niepokojącą informacją...
Ocena: 5, Chcę przeczytać,
Powieść porusza kontrowersyjny problem – ciemnej strony Kościoła. Z tego powodu kwalifikuję ją jako celowaną do dorosłego, dojrzałego czytelnika, który zrozumie, że patologie dotykają różnych środowisk, a występują szczególnie tam, gdzie zależności, szczeble hierarchii i szerokie wpływy dają możliwości wykorzystania władzy i pozycji.
W jednym z najbardziej religijnych regionów w Polsce, w starym klasztorze, będącym miejscem resocjalizacji dla czterdziestu księży - pensjonariuszy, dochodzi do brutalnego morderstwa. Ze szczególnym okrucieństwem zostaje zabity ojciec dyrektor, a ze względu na specyfikę miejsca, podejrzani są właściwie wszyscy mieszkańcy, szczególnie, że każdy z nich mógł mieć motyw i sposobność. Dlaczego zginął ksiądz Krzysztof – człowiek dobry, mentor i opiekun, który nikogo nie skreślał, a wręcz przeciwnie, każdemu dawał szansę i z wyrozumiałością podchodził do wszelkich słabości?
Tego próbuje dowiedzieć się Sara Bednarek, starsza aspirantka, która jednocześnie zostaje zaskoczona zaproszeniem do kurii, oddelegowaniem do wyjaśnienia specyficznego przestępstwa i awansem. Jej szef, nadinspektor Leon Bugajski, uważa, że idealnie sprawdzi się w tym zadaniu. Docenia jej szeroką wiedzę, kompetentność, skuteczność i co istotne w przypadku tej konkretnej sprawy – głęboką wiarą, z którą się nie kryje. Jednak czy pozostawienie jedynej kobiety samej pośród zepsutych i zdegenerowanych mężczyzn to na pewno dobry pomysł? Czy jej fachowa wiedza, zdolność dedukcji, szacunek wobec przełożonych będą miały szansę wygrać z ograniczeniami, wymuszonymi przez potrzebę ochrony dobrego imienia Kościoła? Sara początkowo czuje ekscytację, ale szybko zaczyna zastanawiać się nad tym, czy spotkała ją życiowa szansa, czy też zastawiono na nią perfidną pułapkę… Prawnik, związany z kurią i arcybiskupem zdecydowanie sprzeciwia się udziałowi Sary w śledztwie. Przeszkadza mu nie tylko fakt, że jest kobietą, zarzuca jej również młodość, porywczość i bezczelność. Na szczęście sam arcybiskup Żywiecki okazuje się trzeźwo myślącym i pozbawionym uprzedzeń człowiekiem…
Powieść stanowi doskonały pretekst do dyskusji o tajemnicach, skandalach, grzechach księży, ale także sposobach wybrnięcia z niekorzystnej passy w mediach, poprawę PR-u. Trzeba pogodzić się z tym, że są to tylko ludzie, którzy nie zawsze przynoszą Kościołowi chlubę, a na dłuższą metę zamiatanie paskudnych spraw pod dywan, przemilczenia, zasłanianie się klauzulą poufności przynoszą tylko szkodę.
Książka zaskoczyła mnie jeszcze z innego powodu – niedawno przeczytałam „Incydent” i z zachwytem stwierdzam, że są to bardzo różne powieści. Piotr Borlik ujmuje profesjonalizmem w prowadzeniu fabuły, jak nikt inny potrafi czytelnika jednocześnie wciągnąć w akcję… i zmylić w próbach typowania mordercy.