A kiedy sądzisz, że już wszystko rozumiesz... wtedy CZASAMI KŁAMIĘ!
Są trzy rzeczy, które powinniście wiedzieć o Amber Reynolds. Pierwsza: jej mąż już jej nie kocha. Rzecz druga: jest Boże Narodzenie, a Amber leży w szpitalu w stanie śpiączki. Zapadła
w nią po wypadku samochodowym, którego praktycznie nie pamięta. Jej ciało jest bezwładne i nieruchome, zdane na łaskę
i niełaskę innych ludzi, ale jej umysł nie śpi, analizując wydarzenia ostatnich tygodni.
Na co dzień czuwają nad nią siostra i mąż, których po cichu podejrzewała o romans. W ciemności szpitalnej sali czai się jednak ktoś, kto nieustannie jej zagraża. Policja także nie wierzy
w nieszczęśliwy zbieg okoliczności, ślady na ciele Amber wskazują na to, że ktoś celowo chciał wyrządzić jej krzywdę. Kim jest tajemniczy oprawca? Czy to mąż Amber, tak jak podejrzewają śledczy? Czy może duch przeszłości, ktoś, o kim dawno już zapomniała?
Poza tym... Rzecz trzecia: tak się składa, że Amber czasami kłamie.
W tej intrygującej, mrocznej opowieści niczego nie można być pewnym! Nie ma jednej wersji wydarzeń, a sytuacja zmienia się jak
w kalejdoskopie. Kto mówi prawdę?
Target:
Kobiety i mężczyźni, z dużą przewagą kobiet. Treść, fabuła, styl są na tyle uniwersalne,
że nie ma tutaj ścisłej możliwości dookreślenia grupy wiekowej, mogą to być zarówno dwudziestolatki, jak i 45-latki. Czytelnicy ,,Dziewczyny z pociągu" oraz modnych ostatnio thrillerów psychologicznych.
Główny przekaz:
Thriller psychologiczny z bardzo nietypowym i zaskakującym zakończeniem, bardzo dynamiczna akcja - bardzo wiele plot twistów. Komunikacja wielokanałowa, przy pomocy zdywersyfikowanych nośników. Przewidywana współpraca z oryginalnym wydawcą oraz aktywny udział autorki (udzielanie wywiadów polskim mediom). Sprzedano prawa do ekranizacji książki, jednakże nie ma jeszcze daty premiery tego serialu telewizyjnego.
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2017-11-08
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 400
Co to było za zakończenie! Bohaterka po wypadku samochodowym zapada w śpiączkę. Ale jak to się stało? To nie mógł być wypadek, bo wiele na to wskazuje. Było mi jej cholernie szkoda. Jednak manipulacja między bohaterami jest tutaj ogromna i takiego zakończenia się zupełnie nie spodziewałam! Wkurzyła mnie ta osoba, dzięki której to wszystko się wydarzyło! Czyta się z ciekawością.
Na początku już muszę przyznać, że jest to jedna z tych książek, które nie tylko są specyficzne, ale i pozostawiają po sobie pewne wątpliwości, których nikt nie potrafi rozwiać. Książkę skończyłam kilka dni temu, a nadal mam masę pytań, co do wydarzeń.
Główna bohaterka to Amber. Kobieta pracująca w jednej ze stacji radiowych, posiadająca męża-pisarza, a także siostrę Claire. Jej rodzice zginęli rok wcześniej w wypadku samochodowym, ale naszej bohaterki jakoś to obchodzi. W niektórych fragmentach było jasno napisane o dość trudnych relacjach między kobietą a jej rodzicami.
Ta bohaterka wzbudzi we mnie sprzeczne uczucia. Z jednej strony ją polubiłam, ponieważ jest taka bezkonfliktowa i też nie pcha się za bardzo w jakieś chore sytuacje, ale z drugiej strony irytowała mnie swoim nerwowym zachowaniem. I to bardzo.
Claire, czyli siostry Amber, nie polubiłam wcale. Mnie wydała się fałszywa do bólu, denerwująca i po prostu działała na mnie jak płachta na byka. Gdy tylko się pojawiała, mnie już trafiał szlag. A to, jak traktowała swoją siostrę, tylko podwoiło moją niechęć do niej.
Jeśli chodzi męża Amber, Paula, nie poczułam do niego ani sympatii, ani niechęci. Był mi on totalnie obojętny i też nie miałam okazji zżyć się z tą postacią. Tak naprawdę zdecydowana większość wydarzeń kręciła się wokół Amber i Claire.
Bardzo przypadł mi do gustu styl autorki. Jest on taki prosty, przez co była to lekka lektura, a książkę czytało się szybciutko. Zaciekawiła mnie również sama forma, w jakiej występuje ta powieść. Czytelnik może poznać wydarzenia dziejące się w dzieciństwie bohaterki (tu pojawiają się wpisy z pamiętnika), wydarzenia dziejące się przed wypadkiem, a także już po nim.
Interesujące było również to, jak Alice Feeney przedstawiła ten moment śpiączki, z perspektywy osoby w niej będącej. Amber słyszy wszystko co dzieje się wokół niej, choć jej bliscy tego nie wiedzą. W ten sposób dowiedziała się kilku ciekawych faktów, ale o tym to się dowiecie podczas lektury. :)
Jest to książka idealna dla miłośników lekkich thrillerów, czy też nawet obyczajówek z wątkiem psychologicznym. Ja z kolei z chęcią sięgnę po inne powieści tej autorki.
Nazywam się Amber Reynolds. Powinniście wiedzieć o mnie trzy rzeczy:
Przyznacie, że brzmi to nieźle i nie tylko brzmi. Thriller Czasami kłamię jest naprawdę świetną książką i wspaniałym debiutem, dobrze rokującym na przyszłość.
Brytyjska pisarka w debiutanckiej powieści balansuje między prawdą i kłamstwem. Przedstawia je w taki sposób, że dochodzimy do wniosku, iż granica między nimi jest czasami niezauważalna, ale każdy wie kiedy ją przekracza. Bohaterka książki sama przyznaje się: czasami kłamię. Szczerze mówiąc kto z nas jest tak do końca prawdomówny? Podobno każdy kłamie przynajmniej dwa razy dziennie, bo samo tak wychodzi… przemilczamy, zmieniamy prawdę, coś od siebie dodajemy… Chyba wypadałoby zwrócić uwagę na fakt, że osoby oszukujące mają często zaniżone poczucie własnej wartości, więc przyczyną kłamania jest zwyczajny lęk. Czy tak też jest w tym przypadku?
Amber Reynolds jest główną bohaterką książki Alice Feeney. Amber ma trzydzieści pięć lat, męża Paula i pracę w stacji radiowej. Kobietę poznajemy, gdy leży w szpitalu po wypadku samochodowym, którego w obecnej chwili nie pamięta. Jest Boże Narodzenie, a Amber znajduje się w śpiączce. Nie może się ruszać, mówić, otworzyć oczu, ale jej umysł zdecydowanie nie śpi i galopuje, analizując wydarzenia ostatnich tygodni, a wizyty jej męża i siostry zaczynają porządkować zbiór powracających wspomnień.
Trzy ramy czasowe: teraz – szpital, wtedy – okres bezpośrednio przed wypadkiem, przedtem – wspomnienia dziesięcioletniej Amber spisane w formie pamiętnika. Dzięki zastosowaniu takiego zapisu mamy sposobność dogłębnego poznania głównej bohaterki powieści. I szczerze mówiąc nie wiem czy polubiłam Amber. Miotałam się od współczucia jej do całkowitego znielubienia. Dawno żadna postać literacka nie wprowadziła mnie w taki rollercoaster odczuć w trakcie lektury.
O powieści Alice Feeney powinniście wiedzieć trzy rzeczy:
frapuje, zniewala i nie można w nic wierzyć do końca sprawi, że poczujecie się jak dziecko we mgle robi wrażenie i trudno będzie o niej zapomnieć
Czasami kłamię jest zdecydowanie thrillerem psychologicznym, choć momentami odnosi się wrażenie, że czyta się kryminał, a w niektórych fragmentach powieść obyczajową. Świetnie opisany został sam stan śpiączki i świadomości chorej. Na pewno nie chciałabym przeżyć czegoś takiego, jak Amber. Być więźniem we własnej głowy i nie móc się kontaktować z otoczeniem.
Stąpam ostrożnie po dywanie z kłamstw, starając się ich nie zbudzić.
Czasami kłamię to debiut literacki brytyjskiej pisarki i dziennikarki Alice Feeney. Szesnaście lat pracowała w BBC, będąc reporterką i redaktorem prasowym. Feeney na co dzień mieszka w Londynie i Sydney, choć teraz osiadła w okolicach Surrey, gdzie mieszka ze swoim psem – czarnym labradorem.
Czasami kłamię nie jest może książką wybitną, ale na tyle dobrą, że bardzo mocno angażuje czytelnika. Mroczna, intrygująca i elektryzująca powieść, oddziaływująca na wyobraźnię. Wzbudza wiele, często całkiem sprzecznych emocji i trzyma w napięciu do ostatniej strony. Książka przykuwa uwagę na kilka godzin, momentami wbijając czytelnika w fotel. Feeney zabiera nas na podróż kolejką górską napędzaną licznymi tajemnicami i kłamstwami. Jeśli szukacie mocnych wrażeń i jesteście gotowi zarwać noc to nie czekajcie, sięgnijcie po debiutancką powieść brytyjskiej pisarki. Zdecydowanie polecam.
Lubisz kłamać? Pewnie na myśl o tym pytaniu odczuwasz nieprzyjemne uczucie. Dyskomfort? Zaskoczenie? A może wyrzuty sumienia? Teraz tak zupełnie szczerze... To jak? Czasami kłamiesz?
Jeśli czytacie tę recenzję, powinniście wiedzieć trzy rzeczy o Amber. Po pierwsze, jest w śpiączce, po drugie, mąż jej nie kocha, po trzecie... czasami kłamie. To wszystko, co mogę Wam powiedzieć, to wszystko... co wie sama Amber. Kobieta leży w szpitalu, uwieziona w nieruchomym ciele i próbuje dociec, czemu się tam znajduje. Co się wydarzyło i kto za tym stoi? Jakie sekrety wyjdą na jaw? Czyje kłamstwa zostaną zdemaskowane?
Ta książka kupiła mnie już samym opisem. Gdy tylko go przeczytałam, poczułam, że to może być „to”. Spodziewałam się pogmatwanego, ale intrygującego thrillera obyczajowego i... faktycznie taki otrzymała. Początek książki jest niepozorny. Powoli poznajemy bohaterkę i przeżywamy z nią dni poprzedzające wypadek. Narracja prowadzona jest naprzemiennie w teraźniejszości i przeszłości. A wszystko prowadzi do kulminacyjnego momentu, w którym poznajemy główną oś intrygi. Historia nie kończy się jednak wraz z wyśnieniem, ale płynie dalej i wciąż zaskakuje.
Czasami kłamię jest książką, po której można się spodziewać wszystkiego. Pomimo tego, że sam początek na to nie wskazuje, fabuła składa się z kilku nieprzewidywalnych zwrotów akcji, po których nic nie jest takie, jak wcześniej. Również samo zakończenie pozostawia po sobie uczucie... niepewności.
Niejednoznaczni są również bohaterowi. Chociaż wydawałoby się, że położenie Amber może w jakiś sposób łagodzić naszą ocenę, wcale tak nie jest. Kobietę nie zawsze da się lubić, czasem jej zachowanie budziło we mnie sprzeciw. Tak samo zresztą, jak i pozostałych bohaterów. Wszyscy są uwikłani i wszyscy... kłamią. Ale też nic nie jest taki, jak się wydaje na początku.
A to z kolei nie tylko kreuje atmosferę wzajemnych podejrzeń, ale też napędza akcję. Bo chociaż bohaterka leży w śpiączce, to nie można narzekać na brak wydarzeń. Oj dzieje się i to bardzo, nawet pomimo tego, że część z opisanych sytuacji nie jest prawdą. Tylko... która część?
Tak samo pytaniem otwartym pozostaje kwestia, co myślał grafik, gdy projektował okładkę. Ilustracja bez wątpienia zwraca uwagę, jednak nie mam bladego pojęcia, co ta latająca kobieta ma wspólnego z fabułą książki. Scena z wypadku? Imaginacje wywołane wstrząsem mózgu? Tak, jak pisałam, pojęcia nie mam :)
Czasami kłamię to książka, która bardzo mnie wciągnęła i to praktyczne od pierwszej strony. Ciekawy pomysł, dynamiczna akcja, zaskakując zwroty akcji oraz intrygująca narracja sprawiły, że do samego końca czytałam powieść z niegasnącym zainteresowaniem. A kiedy już doszłam do finału... wtedy zbierałam szczękę z podłogi. Ale najlepiej przeczytajcie sami. Bo wiecie... czasami kłamię :)
Kiedyś stroniłam od thrillerów. Jakoś tak wydawały mi się nudne, nie zachęcały, chociaż nawet nie wiedziałam, czym się charakteryzują. Ale stopniowo, powoli zaczęłam się przekonywać i nie żałuję, że poszerzyłam swoje horyzonty o ten właśnie gatunek, bo dzięki temu nie omijają mnie tak dobre książki, jak ta.
Amber Reynolds jest prezenterką radiową znanej stacji Poranna kawa. Ma tylko jedną przyjaciółkę, Jo, która pracuje razem z nią. Jej mąż jest pisarzem, którego poznała podczas wywiadu. Ale Amber nie jest szczęśliwa. Wydaje jej się, że jest niedoceniana i odpychana, a wszyscy po czasie przestają ją kochać. Ma w sobie coś z paranoizmu, zawsze sprawdza wszystko po kilka razy. Rodzice ją odrzucili i jedyną osobą z rodziny, z którą ma kontakt, jest jej siostra, Claire. Claire zawsze była lepsza i zna wszystkie sekrety na temat Amber, o których nie wie nawet jej mąż. Ale Amber też wie kilka rzeczy. Teraz pytanie, co z życia Amber jest prawdą?
To pierwsza recenzja, przy której nie wiem, co napisać, aby dużo nie zdradzić, a jednocześnie sensownie to skleić. Ponieważ autorka przedstawiła nam dwie różne historie i splotła je ze sobą tak, że nic nie jest pewne, dopóki nie skończy się czytać. Rozdziały opowiadają na zmianę życie Amber sprzed wypadku, po wypadku plus dostajemy fragmenty z tajemniczego dziennika sprzed wielu lat. Otrzymujemy pewne fakty, które później okazują się prawdziwe lub nieprawdziwe i idzie nieźle sobie namącić w głowie, ale w żadnym wypadku to nie jest minus. Książka jest pełna intryg i tytułowych kłamstw, i musimy czekać, aż to wszystko się rozwiąże i stanie przed nami odpowiedź. W pewnym momencie przestałam szukać rozwiązań i snuć domysłów, bo i tak nie trafiałam i dałam wolną rękę autorce.
Już na początku zauważyłam, że książkę czyta się naprawdę szybko i na raz można pochłonąć połowę. Nie ukrywam, że mnie wciągnęła i mocno zaciekawiła. Tym bardziej zaskoczyło mnie, że to pierwsza książka autorki, bo jest fajnie dopracowana i przemyślana, jakby napisana przez kogoś już wprawionego. Ma w sobie to, co w thrillerach zdążyłam polubić; buduje napięcie, powoli je rozwija i budzi w czytelniku niepokój. Nie dostajemy na raz wszystkiego, a wszystko toczy się krok po kroku, autorka dzieli informacje, być może specjalnie po to, byśmy mogli wymyślać własne teorie i obstawiać, kto jest czarnym charakterem. Ma w sobie to coś, że nawet jeśli domyślamy się kto, co i dlaczego, to jest to przyjemnym zaskoczeniem. Nie mówiąc już o tym, że autorka świetnie wprowadza w błąd i tworzy zwroty akcji.
Myślę, że jest to książka warta przeczytania i wyrobienia sobie własnego zdania o niej. Język, którym posługuje się autorka, jest prosty i równie prosto potrafi wpleść zagadki, a następnie je rozwiązać bez zbędnego gawędzenia i przedłużania. Minusy, nawet jeśli są, to małe i osobiście nie zauważyłam i niespecjalnie się ich doszukiwałam, bo szkoda mi było psuć sobie dobrą książkę. Mogę dodać jedynie tyle, że bardzo polecam!
Amber Reynolds jest cichą i raczej dosyć szarą, pełną lęków i kompleksów kobietą. Pracuje w rozgłośni radiowej jako asystentka głównej prowadzącej. Nie ma przyjaciół, nie ma zbyt wielu znajomych. Jej cały świat stanowią mąż, z którym nie układa jej sie najlepiej i siostra, którą kocha bezgranicznie. Pewnej nocy ulega wypadkowi na skutek którego zapada w śpiączkę. Szybko wychodzi na jaw, że wypadek nie był przypadkiem, a zaplanowanym działaniem kogoś, kto chce jej zaszkodzić. Tylko kto chciałby zaszkodzić osobie, którą ledwo widać w tłumie? Być może przyczyna tkwi w fakcie, że Amber czasami kłamie…
Wydaje mi się, że najciekawszym motywem książki jest to, że całą akcję poznajemy z pierwszoosobowej perspektywy głównej bohaterki. Na jednym planie mamy retrospekcje do chwil na krótko przed wypadkiem, na drugim Amber leżącą na szpitalnym łóżku. Świat tylko słyszany przez osobę, która nie może otworzyć oczu, wydać z siebie dźwięku, ani poruszyć nawet palcem. Jednak słyszy wszystko co dzieje się dookoła. Fascynujące i przerażające! Jest też trzeci plan. Amber czytająca pamiętniki z dzieciństwa. I to też jest bardzo ciekawe, bo dowiadujemy się jak kształtowała się psychika obu sióstr.
A skoro wszystko opisuję w takich superlatywach, co może być nie tak?
Książki przesączone akcją mają swoich zwolenników i przeciwników. Ja osobiście uwielbiam to, co działo się na stronach powieści. Nie było rozdziału, w którym nie poznawalibyśmy jakiegoś sekretu, nie wyszedłby na jaw nowy, szokujący fakt, nie doszłoby do szybkiej, wstrząsającej akcji. Po prostu kocham, kiedy dzieje się coś takiego. Kiedy książka buzuje nagromadzonym w niej napięciem. Ale! Ale jestem sobie w stanie bez problemu wyobrazić, że część z Was czułaby się przytłoczona takim natężeniem. Bo było ogromne.
Dużym atutem jest również dezorientacja. Jeśli będziecie mieć wrażenie, że rozumiecie, co się dzieje, że przewidzieliście o co chodzi i co najlepsze chyba już wiecie jak się to wszystko skończy, to od razu oszczędzę Wam czasu. Nie przewidzicie jak się skończy i nie wiecie o co chodzi… To totalnie szalona, nieobliczalna, obłąkańcza gra. Budowana na kłamstwie, oszustwie, zatajaniu. Momentami wyglądało na to, że wszystko wymknęło się spod kontroli samej autorce i ją również zadziwiało!
Ja zdecydowanie książkę polecam. Nie jest to typowy thriller, ale jest świetny. Z gatunku tych, w których nic naprawdę nie jest takie jakie przedstawiono. Wielkie brawa dla autorki za to, w jaki sposób poprowadziła fabułę. Jak bardzo wszystko skomplikowała i sama się w tym nie pogubiła, a co więcej przedstawiła nam klarowną wersję ostateczną.
Książkę czyta się błyskawicznie i nie zdziwię się, jeśli ktoś łyknie ją na raz. Wciąga od pierwszego rozdziału i budzi niezdrową wręcz ciekawość. Nie przytłacza jednak zbyt ciężkim klimatem, jest w gruncie rzeczy lekka. To jedna z lepszych książek, jakie przeczytała w tym roku.
W przypadku Amber granica między mówieniem prawdy, a posługiwaniem się kłamstwem dawno się zatarła. Wcześniej, w tym wymyślonym świecie, odnajdywała się jak ryba w wodzie. Aż do wypadku.
Uwielbiam opowieści skupiające się na kłamstwach, zarówno tych pozornie subtelnych i niewinnych, jak i mrocznych, głębokich, przerażających. Przekonałam się już, że to temat z potencjałem, a wokół sekretów i półprawd można zbudować trzymającą w napięciu, zaskakującą zwrotami akcji i dobijającą zakończeniem powieść. Kolejny raz utwierdziła mnie w tym przekonaniu Alice Feeney.
Amber to bohaterka posiadająca wiele sekretów i wiele twarzy, o czym przekonujemy się podczas lektury kolejnych rozdziałów. Stopniowo wyłania się z nich zupełnie inna postać, niż moglibyśmy się spodziewać. Dość długo trwa, zanim zaczyna odsłaniać przed nami karty, ale rozwiązanie pierwszej tajemnicy działa niczym efekt domina- kolejne sekrety pojawiają się szybciej i szybciej. A skala ich mroku zaskakuje.
Ona uwielbia kłamstewka. Większe i mniejsze. Dlatego tak trudno uwierzyć, że rzeczywiście nie pamięta, co się stało, skąd te siniaki. Feeney rozpoczęła swą powieść mocnym akcentem, intrygując, zatrzymując przy lekturze, a przede wszystkim sprawiając, że czytelnik wciąż się zastanawia, co się wydarzyło i… ile w tym prawdy. Niecierpliwie podążałam za Amber, zgadzając się na dawkowane informacje, choć przecież nieograniczone emocje. Próbowałam rozwikłać tę sprawę na własną rękę, z różnym skutkiem. Bo przecież nigdy nie miałam pewności, kiedy autorka zdecyduje się na kolejny zwrot akcji. Lub kiedy ona znowu skłamie.
Lekturę wzbogaca i urozmaica narracja prowadzona w sposób dość nietypowy. Feeney ustawiła sobie poprzeczkę bardzo wysoko, decydując się na intrygującą przeplatankę przeszłości i teraźniejszości, choć to Przed gra w tej historii pierwsze skrzypce. Uwielbiam odniesienia do przeszłości bohaterów. Możliwość poznania ich nieco lepiej, zrozumienia co doprowadziło ich do takiego momentu i do takich decyzji. Poświęcając tak wiele miejsca minionym latom autorka sprawia, że zaczynamy postrzegać pewne kwestie inaczej, spoglądamy na Amber w nowy sposób, a całość nabiera głębszego i bardziej psychologicznego wymiaru.
Choć początek zapowiadał się bardzo obiecująco, daleka byłam od określenia tej powieści bestsellerem. Czytało mi się bardzo dobrze, swobodnie i szybko, ale wciąż czekałam na przełom i efekt wow. Autorka skłoniła mnie do czekania długo, ale bez wątpienia było warto, bo druga część powieści okazała się o wiele bardziej mroczna, dynamiczna, ekscytująca, przepełniona tajemnicami i zwrotami akcji. Z dość subtelnej opowieści wyłania się w końcu historia mocna, pełna emocji, zmuszająca do myślenia, w której niespodzianki czekają na czytelnika na każdym kroku. Tak wyobrażałam sobie dobry thriller i taką powieść otrzymałam.
Faney pisze zajmująco, umiejętnie łącząc poszczególne wątki. Z wielką gracją porusza się między wyznaczonymi płaszczyznami czasowymi, zagłębia w umysł bohaterki, buduje napięcie. Ona dobrze wie, że jej historia jest dobra i potrafi świetnie ją sprzedać.
„Czasami kłamię” to książka, która zostaje z czytelnikiem na dłużej, utrzymując go w przekonaniu, że dreszczyku i napięcia nigdy dość. To powieść zmuszająca nas do sięgania wyżej i szukania głębiej. Błyskotliwa, czarująca, mroczna.
Sporo debiutów znalazło się na mojej listopadowej liście czytelniczej a sięgając po każdy kolejny jestem ogromnie ciekawa, jak dany autor poradził sobie z wyjściem do czytelnika, opuszczając swą bezpieczną przystań, czyli szufladę. Tym razem zagłębiłam się w thriller psychologiczny, którego akcja osadzona została w Wielkiej Brytanii.
Boże Narodzenie, 2016
Amber Reynolds ma trzydzieści pięć lat i leży, okryta jedynie prześcieradłem, pod szpitalnym respiratorem. Jest w śpiączce, choć my, czytelnicy, poznajemy jej myśli. Niezdolna wykonać żadnego ruchu, bez możliwości powiedzenia bliskim, że tutaj jest, że słyszy, że czuje... Jest tylko bierną uczestniczką ich rozmów, które nie do końca wyjaśniają jej co się stało, by mogła przypomnieć sobie brakujące elementy układanki... Nadal nie pamięta jak to się stało, że jechała samochodem. Wie na pewno, że go nie prowadziła... Tylko kto jechał z nią? Co robiła na miejscu zdarzenia dziewczynka w różowym szlafroku? Dlaczego odnosi wrażenie, że jej mąż ma z tym coś wspólnego?
Z czeluści wspomnień zaczyna wyłaniać się głos, który Amber początkowo uznaje za przyczynę swojej tragedii, choć nie potrafi wyjaśnić dlaczego. A kiedy następuje ta chwila i ona już WIE... nie może zbyt wiele zrobić, gdyż się boi...
W szpitalnym pokoju Amber pojawiają się różne osoby - Claire, Paul, Edward, rodzice... Czy mają dobre zamiary? Czy na pewno każde z nich przychodzi tutaj po to, by towarzyszyć jej w odzyskiwaniu zdrowia? Czy Amber przypomni sobie przeszłość...
1. Jestem w śpiączce
2. Mój mąż już mnie nie kocha
3. Czasami kłamię
Tylko czy we wszystko co bohaterka mówi, można wierzyć biorąc pod uwagę te trzy wypowiedziane przez nią zdania? Zwłaszcza ostatnie skłania do bycia ostrożnym...
WTEDY / TERAZ / PRZEDTEM
Korzenie aktualnych wydarzeń, tragedii czy pytań bez odpowiedzi znajdują się w przeszłości.
Poznamy ją dzięki dwóm pozostałym płaszczyznom czasowym stworzonym przez Alice Feeney. To właśnie w roku 1991 i 1992, dzięki fragmentom pamiętnika pewnej dziewczynki, dostrzeżemy przyczyny. Miałam ciarki na plecach, kiedy czytałam słowa dziesięciolatki...
Cegiełkę z brakującymi elementami tej historii odnajdziemy również w trzeciej płaszczyźnie, która przenosi nas do tygodnia z życia Amber, który poprzedza ten wypadek.
Ten thriller jest jak puzzle, gdzie fragment po fragmencie powstaje cała historia. Z drobnych faktów, układasz, drogi czytelniku opowieść o Amber... A kiedy myślisz, że już wszystko wiesz... PYK... nagle otrzymujesz kilka nowych słów, które zmieniają Twoje myślenie, odrzucają dotychczasowe teorie i dedukcję musisz rozpocząć od początku... Tylko czy to będzie już ostatni zwrot akcji...? Przekopanie się przez poszczególne warstwy fabuły i dotarcie do ważnych informacji, nie gwarantuje szybkiego sukcesu. Niby można wtedy ustalić co i skąd wynika, ale czy to doprowadzi nas do prawdy?
Książka jest intelektualną pułapką, w którą złapie się prawdopodobnie każdy. Na deser zaś otrzyma plątaninę uczuć - głównie miłości, zazdrości i nienawiści. Matka, która stawia jedno dziecko przed drugie... Siostra twierdząca, iż ta druga odbiera jej tych, których kocha... Córka, krytykująca rodziców i tworząca dystans... To tylko ułamek tego, co kryje ten psychologiczny potwór... przepraszam, thriller :)
Podsumowując - "Czasami kłamię" to dowód na to, że powinniśmy pamiętać o tym co mamy a nie co straciliśmy, zaś z każdej sytuacji można znaleźć bezkonfliktowe wyjście. Jednocześnie jest to książka, która w każdym wydarzeniu nakazuje szukać drugiego dna, prawdziwych przyczyn ludzkich zachowań i udowadnia, że nie wszystko jest tylko czarne lub białe. I choć niektórych faktów się domyśliłam, to z niepokojem śledziłam kolejne rozdziały, bo przecież w tak zawiłych pomysłach autorki mogłam się mylić... Bohaterka czasami kłamała a ja czasami odgadłam prawdę... Wyborna uczta dla wielbicieli książek nieoczywistych.
Taki zwyczajny tytuł, taka niepozorna okładka, a treść zwala z nóg! Jestem w takim szoku, że nawet nie wiem do końca, co mogłabym zawrzeć w swojej recenzji... Gdybym spotkała autorkę tej książki, powiedziałabym jej, że jest jakimś spaczonym umysłem, bo nikt o zdrowych zmysłach nie wymyśliłby tak popapranej historii.
"Czasami kłamię" to thriller psychologiczny z wyższej półki. Opowieść, która zmroziła mi krew w żyłach i sprawiła, że naprawdę bałam się tego czytać. Nie ma tutaj żadnych potworów, nadprzyrodzonych zjawisk czy innych elementów fantasy. Autorka posługując się "szarą" rzeczywistością tak poprowadziła fabułę, że przedstawione wydarzenia na długo zostaną w mojej pamięci...
Nie chcę zdradzać Wam informacji fabularnych, ponieważ każdy, nawet najdrobniejszy szczegół, ma tutaj znaczenie. Trzy narracje, niewielu bohaterów, jasny i zrozumiały styl pisania autorki - praktycznie wszystkie elementy książki są ograniczone do minimum. Powiedziałabym, że ta książka jest minimalistyczna w swojej konstrukcji. A jednak inteligencja i przebiegłość autorki sprawiła, że czytelnik naprawdę nie jest w stanie przewidzieć zakończenia. Ba! Nie tylko zakończenia... Nie jesteśmy w stanie domyślić się tego, co wydarzy się za moment, na następnej stronie. Właśnie takie powinny być kryminały i thrillery. Duży plus!
Ktoś napisał, że czytelnik nie może wierzyć w żadne słowo zapisane na kartach "Czasami kłamię". To prawda. Myślę, że każda Wasza teoria zostanie szybko obalona, bo cała ta książka jest oparta początkowo na pozorach - a jak wszyscy wiemy, pozory mylą...
Znajdziecie tu wszystko, co tylko może zawładnąć Waszym umysłem - zemsta, przebaczenie, przyjaźń, toksyczne relacje, zazdrość, niepewność i wiele, wiele innych emocji. Jestem naprawdę bardzo pozytywnie zaskoczona, ponieważ nie spodziewałam się aż takiego "prania mózgu". Książkę przeczytałam w ciągu jednego dnia, bo nie mogłam się oderwać. Wszystko się ze sobą łączy i zazębia w odpowiednich momentach, a cała historia jest tak logiczna i spójna, że naprawdę niczego nie można zarzucić autorce.
Z całego serca polecam Wam "Czasami kłamię", ponieważ jest to naprawdę jedna z najlepszych książek, jakie udało mi się przeczytać w tym roku. Mam dla Was tylko jedno ostrzeżenie: nie czytajcie jej w samotności...
"Ludzie uważają, że dobro i zło to przeciwieństwa, ale są w błędzie - to tylko lustrzane odbicia widoczne w potłuczonym szkle."
Thriller bazujący na frapującej osnowie fabularnej. Powstaje wrażenie, że nawet gdyby bardzo chciało się, to nie można by było zmieścić w nim więcej intryg, zwrotów akcji i zaskakujących elementów. W każdym rozdziale znakomicie przygotowane niespodzianki dla czytelnika, elektryzujące impulsy do snucia ciekawych domysłów, zachęty do dokonywania w błyskawicznym tempie trafnych interpretacji zachowań głównej bohaterki, a wobec mnóstwa szybko zmieniających się czynników wcale nie jest to proste i klarowne. Kreatywne pobudzanie wyobraźni. Silne odbieranie emocji postaci. Brak wytchnienia w przyjemnym procesie pochłaniania zdumiewających przekazów. Powieść sympatycznie wciąga, choć wiele zatrważających mrocznych tajemnic, dewastujących psychikę sekretów i odwołań do bolesnej przeszłości.
I właśnie taka naprzemienność dobrych i złych zjawisk, niejednoznaczność kolorystyczna slajdów rzeczywistości, ciasna serpentyna incydentów i epizodów, wywierają największy wpływ na pozytywny odbiór powieści. Przedstawiana historia z pewnością nie należy do tuzinkowych, sztampowych, wtórnych i nijakich. Odbieramy powiew świeżości w koncepcjach implikowanych poszczególnym wątkom. Jednak niektóre aspekty nie do końca przekonały mnie do siebie, zabrakło nieco realności i wiarygodności, zaś dialogi mogłyby być mniej wyważone, gdyż zbyt bezpośrednio czuje się, że autorka nie chce za wiele w nich zdradzić, stąd wkradająca się pewna sztuczność. Ale to nie zmienia faktu, że po tę przygodę czytelniczą zdecydowanie warto sięgnąć. Mocne wrażenia, sprytne wodzenie czytelnika za nos, podsuwanie mylnych tropów i szokujących informacji. Niepokojąca łamigłówka, której rozwiązywanie staje się relaksem dającym satysfakcję.
Wypadek samochodowy i śpiączka będąca następstwem dramatycznego wydarzenia. Walka rozumu z nieposłusznym ciałem, analiza pojawiających się fragmentarycznie retrospekcji, świadome wymazywanie niechcianych wspomnień, próby kontaktu z otoczeniem, wysiłki czynione w celu potwierdzenia zdolności do samodzielnego myślenia, właściwego odbioru bodźców zewnętrznych, reagowania na padające słowa i czynione gesty. Koszmarne zamknięcie tylko w świecie umysłu, oswajanie przykrego efektu migotania pamięci, stopniowe docieranie do najgłębszych warstw śladów, aluzji i wzmianek. Równolegle przyglądamy się zapętlonym relacjom między bliskimi sobie ludźmi, kłamstwom piętrzącym się latami, nadszarpywaniu kredytu zaufania i wiary w stabilność uczuć. Trudno oderwać się od książki, mocno angażujemy się w śledzenie biegu spraw, zwłaszcza że nurtująca prawda bezustannie wymyka się, zaś finalna odsłona wyzwala piorunujące wrażenie.
bookendorfina.pl
Wyobraźmy sobie sytuację, gdy leżymy, ale nie dajemy rady się poruszyć. Jesteśmy w śpiączce. Upływające minuty są dla nas katorgą, każda z nich niemiłosiernie się wydłuża. Możemy skupić uwagę na wspomnieniach, lecz trzeba też na nie uważać. Gdzie zaciera się granica między fikcją i prawdą?
Jest Boże Narodzenie, a Amber Reynolds spędza je w szpitalu. Doznała wypadku samochodowego, w jego wyniku wpadła w śpiączkę. Ciało kobiety nie może wykonać najmniejszego ruchu, jednak umysł ciągle działa. Amber dużo wspomina, nakreślając swoją sylwetkę. Pracuje w radiu, ale istnieje groźba, że zostanie zwolniona z absurdalnych przyczyn. Mąż już jej nie kocha. Rodzice nie interesują się nią od dawna. A siostrę, Claire, podejrzewa o najgorsze intencje. Reynolds pragnie poznać szczegóły wypadku, nie umie skojarzyć detali. Bliscy ją odwiedzają, prowadzą dziwne rozmowy, a ona próbuje wyłuszczyć z nich jakikolwiek sens. Czy była w samochodzie sama? Czy ktoś próbować ją zabić? Amber wie trzy rzeczy, a tylko jednej jest najbardziej pewna — czasami kłamie.
Prawdopodobnie wiele razy wspominałam, że nie mam zbyt dużego doświadczenia w kwestii thrillerów. Od ponad roku konsekwentnie nadrabiam zaległości, choć myślę, iż jeszcze długa droga przede mną. Ale czytanie takich książek już teraz jest dla mnie wielką przyjemnością. Dlatego postanowiłam sięgnąć po powieść autorstwa Alice Feeney. Opis wydał mi się dostatecznie ciekawy, aby zdecydować się na poznanie tej pisarki. Moje przeczucia okazały się słuszne. Trafiłam na pozycję frapującą, skończyłam ją bardzo szybko. Zostawiła mnie w stanie pełnym przemyśleń, analizowania fabuły. Wydaje mi się, iż pomysł należy do tych wyjątkowo oryginalnych, Razem z dobrym wykonaniem daje świetny efekt. Nie dajcie się zwieść początkowi, który sprawia wrażenie prostego. Zdarzenia są konkretnie zawoalowane. Komu współczuć? Kto jest ofiarą? Kto sprawcą? Pytania wiecznie się mnożyły i możliwe, że nadal na każde nie znalazłam odpowiedzi.
Muszę przyznać, że już od pierwszych stron mogłam wczuć się w historię. Akcja jest wartka, sam początek bombarduje wieloma informacjami nadającymi odpowiedni nastrój. Swoistego niepokoju, jakby powietrze stawało się gęstsze. Zwykły wypadek samochodowy i kobieta, która nie może obudzić się ze śpiączki, lecz dużo rozmyśla. Właśnie ta narracja potrafi zbijać z tropu, co autorce wyszło świetnie. Trudno odróżniać prawdę od fikcji, gdy Amber przyznaje, że umie dobrze kłamać. Miałam się na baczności, wpadłam w lekką paranoję i nawet wyobrażałam sobie, iż wszystko od początku jest zwyczajnym snem. Uprzedzam zainteresowanych — nie.
Feeney pisze w sposób zajmujący. Skupianie się na rozwlekłych opisach? Zwyczajnie ich nie ma. Fabuła toczy się szybkim rytmem, nie zostawia miejsca na przesadne epatowanie pięknem słowa. Kilka osób może być tym rozdrażnionych, ale obiecuję, że te wszystkie zwroty akcji wynagradzają braki warsztatowe. Co najważniejsze, zakończenie realnie zaskakuje. Musiałam kilka razy cofać kartki, bo nie byłam pewna, czy rzeczywiście zrozumiałam puentę. Najbardziej bałam się tego finału, wielu pisarzy właśnie złym rozwiązaniem psuło całą książkę. Feeney podołała zadaniu, spadła na przysłowiowe cztery łapy.
Bohaterów trudno sklasyfikować. Podział na tych dobrych i złych jest zupełnie bezcelowy. W trakcie czytania z łatwością zauważymy, iż postaci ewoluują, nasze sympatie zdecydowanie również będą się zmieniać. Bez zdradzenia szczegółów, mogę stwierdzić, że Amber została stworzona z dużą dbałością. To niejednoznaczna kobieta, ma wiele twarzy. Która z nich jest tą prawdziwą? Za spory plus uznaję formę prowadzenia fabuły, w trzech czasach. Współcześnie, z momentów tuż przed wypadkiem i z dalszej przeszłości, poznajemy ją za pomocą pamiętnika. Równocześnie doczepię się troszkę do stylu dziennika, był trochę zbyt poważny oraz sztuczny, jak na pisany przez dziesięciolatkę. To drobna rysa, pomysł trafiony, zaręczam.
„Czasami kłamię” to powieść naprawdę dobrze skonstruowana. Trzyma w napięciu do samego końca, ciągle wodzi za nos — po prostu ciężko cokolwiek zgadnąć. Labirynt pełen zaskoczeń, z pewnością spodoba się miłośnikom thrillerów, nawet tym wybrednym. Warto dać Alice Feeney kredyt zaufania. Publikacja trzymająca poziom na rynku wydawniczym. Polecam i jestem ciekawa opinii innych czytelników.
"Jadą, jadą misie traalaalaa...przyjechały do lasu, narobiły hałasu, tralala..."
Przyznaję, iż średnio lubię książki, po których zakończeniu, pozostaję z opadniętą szczęką i znakami zapytania w zmęczonych czytaniem oczach. Owszem lubię różne zwroty akcji, mylenie tropów i nawet robienie (tylko czasami) z czytelnika głupka, kiedy wiem, że na koniec wszystko mi zostanie logicznie wyjaśnione i wytłumaczone.
Niestety w przypadku tej książki Pani Alice tak się nie stało. Na koniec zostałam z masą różnorakich domysłów i wymyślonych "prawd", bez szans na to, że one się potwierdzą lub nie. Chyba że autorka planuje jakąś kolejną część tej historii. W każdym razie ja czuję mocny niedosyt i wkurzające zdezorientowanie. Nie lubię tak...
Nie zmienia to jednak faktu, że czytało się dobrze, postacie świetnie "namalowane" i tylko to zakończenie...
Główną bohaterkę tego thrillera Amber Reynolds poznajemy w szpitalu. Trafiła tu prawdopodobnie po wypadku, w bardzo ciężkim stanie. Znajduje się w śpiączce. Nie może skomunikować się ze światem zewnętrznym ale stopniowo jej umysł składa w całość sytuację, w której się znalazła. Czytelnik nie do końca jednak może być pewien czy przedstawiane przez Amber fakty są prawdziwe ponieważ pierwsze słowa powieści mówią o tym, że bohaterka czasami kłamie. Zagłębiając się w fabułę dowiadujemy się o skomplikowanych powiązaniach rodzinnych Amber a także traumatycznych wydarzeniach z przeszłości, których była świadkiem i które wpłynęły potem na całe jej życie.
Książkę czyta się dobrze, szybko. Zakończenie jest zaskakujące ale jednocześnie trochę zagmatwane. Ciężko jest poukładać sobie tę historię i rozpoznać bohaterów
Amber poznajemy, gdy jest w śpiączce. Mimo, że nie ma z nią żadnego kontaktu, to dziewczyna zdaje sobie sprawę z tego, co dzieje się dookoła niej. Powoli przypomina sobie, co się wydarzyło.
Od dawna bardzo chciałam przeczytać tę książkę, tak mnie interesowała jej fabuła. Jednak okazało się, że dla mnie ta lektura była mocno przereklamowana. Thriller psychologiczny, który mocno mącił mi co chwile w głowie, pierwsza część mi się trochę dłużyła, a druga denerwowała postawą głównej bohaterki. Mam co do niej mieszane uczucia.
Chwytający za gardło, błyskotliwy i mistrzowsko poprowadzony thriller psychologiczny. Alice Feeney po raz kolejny serwuje swoim czytelnikom obłędną przyjemność...
Myślisz, że w twoim małżeństwie nie ma tajemnic? Tak ci się tylko wydaje… Gdy Amelia Wright wygrywa weekend w Szkocji, ma nadzieję, że pobyt z mężem...