Znakomita powieść dla fanek Colleen Hoover. Poruszająca historia, którą pokochały tysiące czytelniczek!
Jeżeli myślisz, że zakończenie Consolation zwalało z nóg, przeczytaj Conviction i przekonaj się, że Corinne Michaels jest w stanie dostarczyć jeszcze większych emocji i zaskoczeń! Druga część duetu Consolationrozdziera serce, wzrusza i zachwyca, czyniąc tę literacką przygodę niezapomnianą i zapierającą dech w piersi.
Po raz kolejny autorka złamie ci serce. Ale czy poskłada je na nowo?
„Zakochałam się w Liamie tylko po to, aby moje serce znów pękło na milion kawałków. Paraliżuje mnie świadomość życia bez niego, ale rzeczywistość wygląda tak, że odszedł.
On tego nie rozumie, a ja nie mogę go do niczego zmusić.
Gdyby tylko dostrzegł pewność kryjącą się za moimi słowami... Wtedy nadal bylibyśmy razem”.
„Consolation i Conviction były NIESAMOWITE! Michaels zabrała mnie w porywającą podróż składającą się ze smutku, nadziei, radości i jednych z najcudowniejszych zdań, jakie miałam okazję przeczytać. Przejmujący i niezapomniany – duet Consolation poruszył moje niebo i ziemię”. – A.L. Jackson, autorka bestsellerów „New York Timesa”.
„Emocjonalna podróż, której szybko nie zapomnę. Corrine Michaels przeszła samą siebie w zakończeniu historii Natalie. Ta książka zachwyci was od pierwszej strony i zabierze w cudowną podróż, której końca nie będziecie chcieli zobaczyć.” – Elisabeth Grace, autorka bestsellerów „USA Today”.
„Jeszcze wiele dni po przeczytaniu tej książki rozmyślałam o jej bohaterach. Corrine stworzyła opowieść o druzgocącym zawodzie miłosnym, odnalezieniu wewnętrznej siły i walce o własne szczęście. Nigdy nie zapomnę tej historii. Jedna z najlepszych książek roku!” – Beverly, Reading is Sexy Book Blog.
Wydawnictwo: Szósty Zmysł
Data wydania: 2017-12-05
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 360
Tytuł oryginału: Conviction
Język oryginału: angielski
Książka stanowi kontynuację powieści „Consolation”.
Lee wciąż nie wie, jak ma się zachować w obecnej sytuacji. Pogodziła się ze śmiercią męża i ułożyła życie na nowa z Liamem. Tymczasem Aaron wraca do domu i liczy na to, że wszystko będzie tak, jak dawniej. Niestety Lee nie jest już tą samą kobietą, a jej oczy otworzyły się na to, co wcześniej działo się w jej związku. Jest pewna, że chce wieść dalsze życie z Liamem, ponieważ miłość, jaka ich połączyła zdarza się tylko raz w życiu. Niestety Aaron nie dopuszcza do siebie tej myśli i chce odzyskać rodzinę. Teraz Lee staje pomiędzy dwoma mężczyznami, których wciąż kocha, a musi pamiętać także o dobru swojej córki. Czy Lee i Liam mają szansę przetrwać to wszystko i zacząć żyć wspólnie? A Może kobieta wybaczy mężowi zdrady i dla dobra córki przy nim pozostanie?
Sytuacja z pewnością nie jest łatwa, a fakt, że mężczyźni byli najlepszymi przyjaciółmi wydaje się jedynie zaogniać konflikt.
***
Uwielbiam twórczość Corinne, więc z niecierpliwością i radością czytam każdą jej książkę. Tym razem także mnie nie zawiodła, zapewniając ogromną dawkę emocji tworząc dalszy ciąg historii, która tak bardzo mnie poruszyła. Z całego serca kibicowałam Lee i Liamowi, żeby w końcu udało im się stworzyć prawdziwy związek, niepodszyty lękiem i zazdrością. Dlatego niejednokrotnie bolesne było dla mnie przeżywanie z nimi zdarzeń, które łamały im serce. Tych dwojga nie da się nie polubić, bo mają w sobie ogromną pasję i łączy ich miłość, o jakiej marzy chyba każdy. Jednocześnie starałam się zrozumieć Aarona i to, czego się dopuścił, ale ta postać zdecydowanie nie należy do moich ulubionych. Odniosłam wrażenie, że jest prawdziwym egoistą dążącym jedynie do własnego szczęścia, a swoją żonę traktuje w kategoriach zdobyczy, której zdanie nie ma dla niego żadnego znaczenia. Sposób kreowania głównych bohaterów sprawia, że czytelnik ma wrażenie, jakby znał ich od zawsze. Ja czytając książkę czułam się, jakbym sama stanowiła część tej małej społeczności i prawdopodobnie dlatego tak bardzo emocjonalnie do niej podeszłam.
Zdecydowanie nie jest to książka dla osób, które lubią proste i nieskomplikowane historie. Tutaj autorka co chwilę wyciąga królika z kapelusza, więc na żadnym etapie nie jesteśmy w stanie przewidzieć co się zaraz wydarzy, ani jak zakończy się ta historia. Prawdopodobnie właśnie dlatego tak bardzo do mnie przemawia twórczość autorki, ponieważ aż do ostatniej strony powieści nie jestem w stu procentach pewna, jakie będzie zakończenie. Dodatkowo Corinne serwuje czytelnikowi cały kalejdoskop emocji. Czytając śmiałam się, płakałam, wzruszałam, smuciłam, cieszyłam i odczuwałam złość. Nic nie było proste i oczywiste, a książka chwyciła mnie za serce. Osobom wrażliwym do tej historii polecam przygotować paczkę chusteczek, bo z pewnością się przyda J
***
„Życie jest okrutne. Miłość to żart. Nawet śmierć nie jest ostateczna.”
Lee po ponad roku po pogrzebie męża, z którym miała córeczkę, wyszła emocjonalnie na prostą. Zawdzięcza to Liamowi - przyjacielowi AArona z wojska. Kochają się i są szczęśliwi. Jednak przewrotny los znów daje o sobie znać. Przyjeżdża mąż, którego uznano za zmarłego. Jak się okazało, cudem przeżył wybuch i stał się zakładnikiem, dopiero co został uwolniony. Wraca do Lee, która przecież kocha już kogoś innego. Kobieta jest w emocjonalnej rozsypce. Z mężem ma przecież dziecko. Liam dał jej poczucie bycia kochaną i bezpieczną. Obaj mężczyźni czekają na jej decyzję. Kogo wybierze Lee?
Na stronach książki aż kipi od emocji. Są bardzo silne i w większości ciemne - ból, wściekłość, zazdrość, pożądania. Atmosfera jest tak gęsta, że można ją kroic nożem. Całość trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony. Ściska za gardło i serce. Polecam!
dr Kalina Beluch
"Kochać kogoś oznacza bycie bezinteresownym i chęć zrezygnowania z własnych potrzeb dla drugiej połówki. To zachowanie szlachetnej postawy w obliczu świadomości, że całkowicie zniszczy to twój świat - tak jak odejście."
Pierwszy tom "Consolation Duet" spodobał się mi i to bardzo, tak mocno, że nie mogłam doczekać się kontynuacji. Jednak jak to często bywa, kontynuacja zawiodła mnie, ponieważ standardowo jest to tani romans, który ocieka słodyczą tak bardzo, że aż mnie mdliło, a ja podczas czytania usnęłam.
Niestety miałam nadzieję, że Corrine Michaels będzie jedną z moich ulubionych autorek literatury kobiecej, jednak tak nie stało się. Miała potencjał, ale gdzieś go zgubiła podczas tworzenia drugiego tomu.
Jak wiemy, Aaron powrócił niespodziewanie do domu, co było ogromnym zaskoczeniem dla głównych bohaterów, bowiem zaczęli układać wspólnie nowe życie, a tutaj taka niespodzianka. Liam i Natalie muszą zmierzyć się z trudnymi wyborami i zastanowić się, co zrobić z niespodziewanym meteorytem, który wpadł w ich życie.
"Czas nie jest rzeczą, o której zbyt często myślałam.
Zwalnia i przyspiesza, ale nigdy się nie zmienia. Nie mogę go zatrzymać- bez względu na to, jak bardzo bym chciała. Nie można odwrócić biegu wskazówek ani ich zatrzymać."
Szczerze? Od samego początku wiedziałam, jak potoczy się ta historia, niestety. I jest to dla mnie bardzo przykre, ponieważ spodziewałam się jakiegoś ciekawego rozwinięcia, dobrej i mocnej kontunuacji, momentów zaskoczeń, a tutaj ich zabrakło. Liam i Natalie skakali wkoło siebie i podchodzili jak pies do jeża. Chcieli być ze sobą, a jednocześnie nie chcieli. Ona mówiła mu, że chce z nim być, on mówił, że powinna zastanowić się, bo jednak z Aaronem dzieli ją dziecko i wspólnie spędzone lata. I tak wkoło i wkoło, aż do happy endu.
Historia Natalie i Liama niestety nie porywa. Jak w poprzednim tomie podobała mi się ta nutka słodyczy, która została połączona z gorzkim smakiem straty, tak teraz Corrine Michaels zrobiła ze swojej historii słodką, rodzinną opowiastkę, w której jak dla mnie zabrakło emocji. Bo co to za przyjemność z czytania, jeśli zakończenie jest tak boleśnie oczywiste?
"Nadzieja nie jest gwarancją spełnienia marzeń. Nie odmalowuje pięknych wizji i nie przynosi ulgi. To coś, czego czepiamy się kurczowo, gdy potrzebujemy powodu, w który możemy wierzyć."
Nie twierdzę, że książka jest zła, fajnie jest przeczytać dalsze losy bohaterów, których poznałam w poprzednim tomie, niemniej jednak zabrakło mi tego napięcia i niewiadomych, do których autorka przyzwyczaiła mnie w poprzedniej części. Gdyby tej słodyczy było tutaj trochę mniej, a po drodze znalazła się jakaś drama, to historia by była znacznie ciekawsza. A tak to mamy tylko podchody, seks i kłótnie. Nie tego oczekiwałam. Zabrakło mi stanowczo nieoczekiwanych zwrotów akcji.
Zachęcam jednak do sięgnięcia po książkę i wyrobienia sobie własnej opinii. Myślę, że fajnie jest przeczytać kontynuację losów bohaterów, ale osobiście uważam, że ta kontynuacja zepsuła nieco urok i klimat pierwszej części. Po pierwszej części zostałam z ogromnym książkowym kacem, teraz jednak we mnie jest pewnego rodzaju niesmak.
Aaron żyje,ten fakt wstrząsa życiem Lee.Ona przecież przebolała juz śmierć męża,pogodziła się z jego z stratą i kocha Liama.Ale nadal jest żona Aarona.Ale czy na pewno?A co z jego zdradami,z faktem,że jest ojcem Aary?Przed bohaterami stają kolejne trudne wybory...Jak sobie poradzą w tak nietypowej sytuacji?Którego z mężczyzn wybierze Lee i czy to tylko jej wybór?
W obliczu wyboru ujawniają się różnice między charakterami obydwu mężczyzn.Jeden z nich gotów jest się wycofać i czekać na decyzję Natalee,drugi naciska na nią,zwłaszcza w chwilach,gdy kobieta jest słaba i potrzebuje wsparcia.Kolejny wyjazd na misję,niemożność skontaktowania się z ukochanym,nawet w sytuacji rodzinnego dramatu,a do tego wiadomość,która nieoczekiwanie spada na Lee,podłamuje siły kobiety.Dziewczyna obawia się powtórki stanu sprzed dwóch lat...
Autorka w swojej książce nadal stawia na emocje.Stawia swoich bohaterów w dość ekstremalnych sytuacjach.Kto z nich wyjdzie zwycięsko okaże się po lekturze książki.Dla mnie najbardziej wzruszającym momentem było ostateczne pożegnanie się Liama z matką.Nie mniej wzruszający był list,który mężczyzna napisał do Lee.
Po przeczytaniu obydwóch części muszę przyznać,że to właśnie listy są najbardziej płaczogennym składnikiem książek.Wyrażały niekłamane emocje bohaterów.
Książkę przeczytałam z przyjemnością.Nie miałam wątpliwości,którego mężczyznę wybierze Lee,ciekawa byłam jednak,jak do tego dojdzie i jaka będzie reakcja tego drugiego.Nie zawiodłam się.Było ciekawie.
"Nasza miłość pomoże nam przezwyciężyć wszystkie przeszkody."
Corinne Michaels w "Consolation" powaliła nas na kolana pozostawiając nas z niewyjaśnioną zagadką, więc z niecierpliwością czekałam na drugi tom tej serii!
Natalie powoli stara się poukładać swoje życie na nowo i jest szczęśliwa u boku najlepszego przyjaciela jej męża -Liama. Lecz sielanka nie trwa zbyt długo, ponieważ powraca dawna miłość Natalie. Będzie musiała stawić czoła przeszłości, oraz wybrać to co będzie dla niej najlepsze. Wybrać jednego z nich.
"Odwracam się w stronę męża, mojej pierwszej miłości, ze łzami w oczach, gdy mężczyzna, którego kocham ponad wszystko, zostawia mnie samą."
Autorka kolejny raz zapewniła nam sporo emocji, jednak tym razem nie poczułam efektu zaskoczenia. Trochę zaczynały mnie nudzić wieczne przepychanki bohaterów. On chce być z nią, ale ona nie chce, bo woli być z tamtym, a tamten nie wie czego chce. I tak w kółko :D. Na szczęście później było lepiej :-).
"Conviction" jest świetnym dopełnieniem historii Natalie i jej perypetii, pokazuje jak ważna jest miłość w życiu człowieku. Daje nam nadzieję, że pomimo kilku łamiących nam serce zdarzeń wszystko można poskładać na nowo - tak jak zrobiła to Natalie!
Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu Szósty Zmysł.
Conviction, czyli przez wielu uważany za epilog Consolation jest dla mnie idealnym dopełnieniem tej duologii.
Przepiękna historia o trudnej, ale prawdziwej miłości, ciężkich wyborach i przebaczeniu.
Końcówka Consolation dosłownie wbiła mnie w fotel i czym prędzej sięgnęłam po kontynuację. Tak jak w pierwszym tomie Natalie - głowna bohaterka mnie irytowała, tak w Conviction zmieniłam o niej zdanie i naprawdę ją polubiłam. Miano irytującej postaci zyskał ten trzeci, a może przewrotnie napisze ten pierwszy? Ci, którzy czytali doskonale wiedzą o kogo mi chodzi. Tę postać znielubiłam od pierwszego momentu, trochę zyskała w moich oczach w końcówcę, ale i tak uważam go za osobę samolubną i myślącą tylko o swoich uczuciach. Liam to Liam - ideał w wojskowym uniformie. W tym tomie pokochałam go jeszcze bardziej. Moje serce podbiła także malutka Aarabelle, jest przesłodka.
Pokochałam tą historię z całego serca. Absolutnie nie uważam, żeby Conviction było gorsze. Obie książki trafiają na moją listę ulubionych.
Nie ukrywam, że byłoby dla mnie o wiele łatwiej, gdybym napisała recenzję ze spojlerami. Seria Corinne Michaels została skonstruowana w taki sposób, że trudno cokolwiek powiedzieć o drugiej części nie zdradzając szczegółów z pierwszego tomu. Ale spokojnie! Będę milczeć jak grób. :) Serdecznie zapraszam na recenzję drugiego tomu serii "Constolaion Duet" - "Conviction".
Jak już wiecie, nie przepadam za romansami, ponieważ zazwyczaj są do bólu przewidywalne, a przez to nudne. Jednak książki Corinne Michaels nie wpisują się w żadne oklepane schematy, co bardzo mnie cieszy. "Conviction" jest świetną kontynuacją głównie z tego względu, że faktycznie zaskakuje. O ile treść "Consolation" można było w jakimś stopniu przewidzieć, tak "Conviction" do końca będzie Wam zapewniało uczucie niepewności, a ciekawość będzie rosła w miarę czytania. :)
Główna bohaterka, Natalie, zmagała się z wieloma poważnymi problemami. Nie da się ukryć, że poniekąd przyczyniła się do rozpadu swojego małżeństwa, choć to nie ona stanowiła główny problem. Natalie przeszła niesamowitą przemianę. Kochała swojego męża na zabój, później zaczęła go nienawidzić, a w końcu doszła do wniosku, że Aaron jest tylko człowiekiem i, jak każdy, popełnia błędy. W końcu zrozumiała, że ona sama zapomniała o szczęściu rodziny przekładając ponad to swoje pragnienia. Wewnętrzną przemianę przechodzi również Liam, który swoją pracę traktował jako przygodę, a nawet dobrą zabawę. Nigdy nie rozumiał kolegów, którzy całym sercem tęsknili za rodziną. Liam po prostu nie był zżyty z rodzicami i nie miał do kogo wracać. Ale ze względu na to, że jego sytuacja życiowa diametralnie się zmieniła, Liam zaczął inaczej patrzeć na świat. Nie będę poruszać kwestii Aarona, ponieważ zabrałabym Wam przyjemność z czytania. O nim musicie dowiedzieć się sami. :)
Szanuję Corinne Michales za to, że nie jest banalna w swojej twórczości. Choć jej książki są romansami, pokazują prawdziwe życiowe problemy, z którymi wiele kobiet musi się mierzyć. Książki te pokazują jak łatwo można zniszczyć związek, w którym kiedyś było mnóstwo miłości i zrozumienia. Pokazują również, że czasami warto spojrzeć na człowieka z innej perspektywy i spróbować ocenić swoje własne zachowanie. Przecież w życiu wszystko jest relatywne, nie można stosować systemu 0-1. Tak łatwo zapomnieć o tej prostej życiowej prawdzie...
Ze swojej strony serdecznie polecam zarówno "Consolation" jak i "Conviction". Jest to historia, której nie można zapomnieć. Wartościowa, z mądrym przesłaniem, wciągająca i emocjonująca. Mam nadzieję, że zdecydujecie się sięgnąć po ten cykl. :)
Na premierę tej książki czekałam bardzo niecierpliwie, ponieważ Michaels zakończyła swoją opowieść w takim momencie, że nie mogło być inaczej. Natalie pogodziła się ze zdradą i śmiercią ukochanego męża i układa sobie życie z Liamem. Nie jest to łatwe, ale dla szczęścia swojej córki postanawia żyć normalnie. Jest szczęśliwa u boku wspaniałego mężczyzny, który kocha jej córkę jak własne dziecko, do czasu aż przeszłość w postaci jej rzekomo zmarłego męża nie puka do jej drzwi. Jak poradzić sobie w tak trudnej sytuacji? Jak cieszyć się życiem, gdy serce jest rozrywane na strzępy?
Corinne Michaels w „Consolation” zawarła tak wielką dawkę emocji, że z lekką obawą sięgnęłam po jej kontynuację. Bałam się, że teraz to może być tylko gorzej, ale ciekawość zwyciężyła. Myślę, że Conviction nie zrobiłaby na mnie takiego wrażenia, gdybym w poprzednim tomie nie zżyła się tak bardzo z Natalie. Po ogromnym bólu, który przeżywałyśmy razem i uczuciu, które w nas kiełkowało, razem z nią doświadczyłam tego szoku oraz zagubienia po powrocie Aarona. Jej nowe życie po raz kolejny legło w gruzach a ona stanęła przed wyborem, który wbrew pozorom okazał się najtrudniejszym w jej życiu.„Conviction” jak sam tytuł wskazuje, jest książką, w której ważą się losy Aarona, Natalie i Liama. Autorka przelała na papier całe pokłady przeróżnych emocji od gniewu i poczucia zdrady po tęsknotę i strach. Te emocje w powieści nie są zwalające z nóg, nie wywołały we mnie łez, ale z pewnością były bardzo odczuwalne. Z jednej strony byłam zirytowana zachowaniem bohaterów, a z drugiej cieszyłam się, że to nie ja muszę dokonywać ich wyborów.
Powieść czyta się bardzo szybko, głównie z ciekawości, jaką decyzje podejmie Natalie. Czy wybierze swoją pierwszą miłość? Ukochanego męża i ojca swojej córki? A może Liam, który zawładnął jej duszą i ciałem jest tym, z którym powinna ułożyć sobie życie? Styl autorki jest prosty i miły w odbiorze, co sprawia, że jej książki czyta się płynnie i bez zgrzytów.
Nie ma powieści, która nie miałaby wad, a ta poza całą gamą zalet i wady posiada. Naprawdę nie polecam czytania „Conviction” bez znajomości „Consolation”, bo to właśnie klimat i emocje, które poznajemy w pierwszym tomie, sprawiają że drugi niewiele mu ustępuje. Bez tego otrzymamy po prostu dobry romans, o którym prawdopodobnie dość szybko zapomnimy.
„Conviction” zawiera w sobie wszystko, czego dorosła czytelniczka oczekiwać może po dobrej lekturze. Mamy tu bardzo wyrazistych bohaterów i niesamowitą historię ich życia, która daje do myślenia. Mamy również romans okraszony całkiem pokaźną dawką erotyki i odrobinę dramatu, a to wszystko w jednej książce! Bardzo gorąco polecam!
''Czas nie jest rzeczą, o której zbyt często myślałam. Zwalnia i przyspiesza, ale nigdy się nie zmienia. Nie mogę go zatrzymać - bez względu na to, jak bardzo bym chciała. Nie można odwrócić biegu wskazówek, ani ich zatrzymać. W tej chwili pragnę jedynie, aby świat stanął w miejscu i wrócił do momentu, w którym byłam szczęśliwa i gotowa stawić wszystkim czoła''.
Natalie przez ostatni czas nie miała łatwego życia. Kiedy była w ciąży, dowiedziała się, że jej mąż Aaron nie żyje. Musiała zmierzyć się nie tylko z bólem, samotnością i żałobą, ale również z myślą, że jej małżeństwo nie było wcale takie idealne niż to, które wyidealizowała w swojej głowie.
Pewnego dnia, w jej domu pojawia się Liam. Przyjaciel jej męża, który powrócił z Kalifornii, aby dotrzymać obietnicy złożonej Aaronowi. To dzięki niemu Natalie od dawien dawna zaczęła czuć. Przywrócił jej radość i chęci do życia. To dzięki niemu na jej ustach znów zagościł uśmiech. Wspólne dni zbliżyły ich do siebie. Chociaż rozum mówił, co innego, oni poszli za głosem serca. Mogłoby się zdawać, że w życiu kobiety wszystko powróciło na bezpieczne tory. Miała przy sobie najdroższą córkę oraz mężczyznę, z którym chciała dzielić przyszłość. Jednak pewnego dnia jej życie znowu legnie w gruzach. Natalie ponownie musi stawić czoła problemom. Czy poradzi sobie?
''(...) Czasami słowo ''przepraszam'' nie naprawi wyrządzonych krzywd. Czasami ból jest dojmujący, że żadne słowa nie uleczą zadanych ran''.
''Consolation'' złamało moje serce. Było tam wiele bólu, cierpienia i żalu, które ogarniały mnie coraz bardziej, z każdą kolejną przeczytaną stroną.
''Conviction'' leczy i scala potłuczone kawałki serca i duszy. Nadal momentami znajdziemy okruszki emocji z pierwszej części, ale jest to podszyte szczęściem i nadzieją.
Natalie po tym, czego dowiedziała się pod koniec pierwszego tomu, nie wie co robić. Ponownie jej świat przewraca się do góry nogami. Co wybierze główna bohaterka? Czy Natalie i Liam mają szansę na szczęśliwy happy end?
Jak może wiecie, pierwszy tom mnie rozwalił, zmiótł i nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, nie mając pod ręką drugiego tomu. Cóż mogę powiedzieć, ta część to jeden wielki epilog. Znowu Natalie musi uporać się z nieprzewidywalnością losu i zdecydować, co będzie dla niej dobre. Jej decyzja będzie nieść za sobą wiele konsekwencji nie tylko dla niej, ale i całego otoczenia. Powiem tak, ta część była potrzebna, jednak nie była lepsza od pierwszego tomu. Oczywiście było tutaj kilka sytuacji, które łapały mnie za serce i miałam gulę w gardle, ale to nie było to samo, co przy poprzednim tomie.
"Kochać kogoś oznacza bycie bezinteresownym i chęć zrezygnowania z własnych potrzeb dla drugiej połówki. To zachowanie szlachetnej postawy w obliczu świadomości, że całkowicie zniszczy to twój świat - tak jak odejście."
Bohaterowie za wiele się nie zmienili. Liam nadal jest moim zauroczeniem i to co robił, załamywało mnie, ale wiedziałam dlaczego tak postępuje. Natalie miło mnie zaskoczyła, ponieważ podejmowała trudne decyzje, była zdecydowana i choć często się załamywała, to wcale jej się nie dziwiłam. Za to postać, która się pojawiła, oj bardzo działała mi na nerwy! Tak wkurzającej męskiej postaci nie spotkałam od "Until November". W skrócie, bardzo irytująca! Jeżeli przeczytaliście pierwszy tom, to koniecznie sięgnijcie po kontynuację. To świetne dopełnienie historii, która na długo pozostanie Wam w pamięci. Opowieść o straconej miłości i pogodzeniu się ze śmiercią. Warto się z nią zapoznać. Polecam!
Po fenomenalnym zakończeniu „Consolation” Corinne Michaels, kwestią czasu było zdobycie i pochłonięcie kolejnego tomu. Mając na uwadze finał poprzedniej części, z dużym niepokojem jak i zafascynowaniem, przewracałam kolejne kartki, ze strachem zastanawiając się, co tym razem autorka wyczyni z moim biednym, wrażliwym serduchem. Jak zatem wypadło „Conviction” w porównaniu do poprzedniej części? Z żalem muszę przyznać, że trochę bladziej …
Jeżeli myślisz, że zakończenie "Consolation" zwalało z nóg, przeczytaj "Conviction" i przekonaj się, że Corinne Michaels jest w stanie dostarczyć jeszcze większych emocji i zaskoczeń! Druga część duetu "Consolation" rozdziera serce, wzrusza i zachwyca, czyniąc tę literacką przygodę niezapomnianą i zapierającą dech w piersi.
Po raz kolejny autorka złamie ci serce. Ale czy poskłada je na nowo?
"Zakochałam się w Liamie tylko po to, aby moje serce znów pękło na milion kawałków. Paraliżuje mnie świadomość życia bez niego, ale rzeczywistość wygląda tak, że odszedł. On tego nie rozumie, a ja nie mogę go do niczego zmusić. Gdyby tylko dostrzegł pewność kryjącą się za moimi słowami... Wtedy nadal bylibyśmy razem".
Pomimo tego, iż w drugiej części mamy do czynienia z nieco ciekawszą fabułą, to jednak nie da się ukryć, że autorka nie zaskoczyła mnie zbytnio ostatecznym finałem. Powiem więcej: tego się spodziewałam, chociaż jakaś tam cząstka mnie wciąż wierzyła, że autorka dowali takim epickim finałem. Nie twierdzę jednak, że mi się ono nie podobało – wręcz przeciwnie. Tyle że bez takiego „efektu wow” z jakim mieliśmy do czynienia w poprzedniej części, książka nieco traci na wartości.
To, czego na całe szczęście nie zabrakło w kontynuacji, to ogromna dawka uczuć i emocji, które wprost wypływały z każdej strony. Pomimo tego iż nie wierzyłam w to, że ktoś może stworzyć równie emocjonalne historie, co moja królowa Colleen Hoover, to jednak muszę przyznać, że porównanie twórczości tych kobiet było jak najbardziej słuszne.
Gdy sięgałam po „Conviction” spodziewałam się większej dramaturgii. Co prawda, były chwile napięcia i niepewności, nie mniej jednak nie wywarły one na mnie aż takiego dużego wpływu, jakiego oczekiwałam.
Bardzo zaimponował mi sposób rozwoju głównej postaci – Natalie. W końcu miałam do czynienia z dojrzałą i inteligentną kobietą, którą nieczęsto można spotkać w książkach typu New Adult. Bohaterka ciężko doświadczona przez los, musi podjąć niesamowicie trudną decyzję, mając na uwadze nie tylko swoje dobro, ale i jej córeczki.
Pomimo tego, iż „Conviction” nie wywarło na mnie aż tak dużego wrażenia jak poprzednia część, to jednak uważam że duologia „Consolation” jest warta Waszej uwagi. Zdecydowanie największym atutem tej serii jest ogromna dawka emocji, która w umiejętny sposób została przelana na papier. Dzięki temu, historia ta jest bardziej realistyczna, a sam czytelnik może utożsamić się z bohaterami i przeżyć wraz z nimi chwile smutku, złości, szczęścia. Polecam!
Moja ocena: 8/10
kochajacaksiazki.blogspot.com
Po przeczytaniu pierwszej części wzięłam od razu "Conviction" by wiedzieć co będzie się działo u Natalie i Liama.
Ta część nie jest może pełna akcji ale na pewno rozdziera serce, wzrusza i zachwyca, czyniąc tę literacką przygodę niezapomnianą i zapierającą dech w piersi. Po raz kolejny autorka złamie czytelnikowi serce.I choć, jak dla mnie, ta część jest zbyt cukierkowata i po kilku stronach domyśliłam się jak się zakończy to warto po nią sięgnąć,bo "Conviction" zabiera nas w podróż pełną emocji.
„Consolation” podbiło moje serce, jednak dopiero „Conviction” sprawiło, że twórczość Corinne Michaels zadomowiła się w nim na dobre. Kiedy podejmowałam się napisania recenzji tych dwóch książek nie sądziłam, że spodobają mi się one tak bardzo, a już na pewno, że staną się jednymi z moich ulubionych. Corinne Michaels pisząc tą serię według mnie dokonała czegoś niesamowitego. Do tej pory nie miałam okazji przeczytać drugiej tak autentycznej historii o trudnych wyborach, miłości, stracie i nadziei. Jestem pod wielkim wrażeniem kunsztu pisarskiego tej autorki.
„Conviction” w porównaniu do pierwszej części jest zdecydowanie dużo spokojniejsze. Mniej tutaj nagłych zwrotów akcji przyprawiających czytelnika o zawrót głowy, jednak nie można narzekać na nudę. Autorka zadbała by mimo tego działo się tutaj ciągle coś interesującego oraz jednocześnie zapewniła czytelnikowi solidną dawkę emocji.
Ubolewam tylko nad tym, że motyw misji żołnierskich został w tej części spłycony i zepchnięty na dalszy plan. Zabrakło mi przez to tej wisienki na torcie nadającej swoistego klimatu całej historii, tak jak to miało miejsce w przypadku „Consolation”.
„Czasami ból jest tak dominujący, że żadne słowa nie uleczą zadanych ran.”
„Conviction” to mądra, wciągająca i pełna emocji książka, którą wraz z „Consolation” każdy fan tego gatunku (i nie tylko) powinien koniecznie przeczytać. Gorąco polecam ją wszystkim, bez względu na płeć, bo historię Aarona, Natalie i Liama naprawdę warto poznać. Sama na pewno powrócę jeszcze nie raz do „Consolation duet”.
Aleksandra
Wszystkie cytaty pochodzą z książki „Conviction” autorstwa Corinne Michaels.
Hmmm... tyle różnych opinii słyszałam o tej książce. I do tych dobrych i tych złych. Jedni się zachwycali, inni mówili, że druga część była zbędna i wszystko można było zamknąć w jednej książce. Jakie jest moje zdanie? Cóż, nie przekreślam tej pozycji. Wręcz przeciwnie, daje jej ocenę identyczna z 1 tomem. Byla idealnym dopełnieniem historii. Wiele oczekiwałam od tej duologii i mam lekkie "meh, o co tyle szumu", ale chyba tego tematu jeszcze nie czytałam więc plusik jest :) Kocham Pisma, ale mam odczucie, że tacy ludzie nie istnieją.
Zakończenie "Consolation" rozbiło mnie emocjonalnie, dlatego byłam ciekawa jak dalej potoczą się losy bohaterów. Szczerze powiedziawszy nawet nie spodziewałam się tego, że autorka w takim a nie innym kierunku poprowadzi fabułę. Jednocześnie sprawiła, że z ogromnym zainteresowaniem obserwowałam rozwój wydarzeń. Ta część jest bardziej stonowana, już bez tylu dramatów, choć nie można powiedzieć, żeby nic się nie działo. Przeciwnie, autorka zadbała o to, byśmy się nie nudzili.
Natalie pogodzona ze zdradą i śmiercią swojego męża, układa sobie życie z Liamem. Nie jest to takie łatwe, ale dla córki gotowa jest zrobić wszystko, aby się udało. Co stanie się, gdy jej rzekomo zmarły mąż Aaron pojawi się ponownie w jej życiu? Kogo ostatecznie wybierze kobieta?
"Czasami trzeba przedzierać się przez zło, aby móc odkryć dobro."
Bohaterowie nadal są wyraziści. Przypominają nam co znaczy jak ważne są miłość, wierność, lojalność czy partnerstwo. Za sprawą powrotu Aarona cała opowieść zyskuje jeszcze bardziej na atrakcyjności. Nie sposób było nie przeżywać wraz z nimi tego wszystkiego, co ich spotkało, dzielić z nimi rozterki i trudne decyzje. Z jednej strony momentami irytowało mnie ich zachowanie (zwłaszcza honorowego Liama), ale z drugiej cieszyłam się, że to nie ja muszę podejmować tak trudne decyzje. W poprzednim tomie postać Liama podobała mi się bardziej. Tu nie potrafił zawalczyć o swoje. Natomiast jeśli chodzi o Aarona, to pisarka naprawdę bardzo dobrze i ciekawe wykreowała jego osobę. Zaimponował mi tym, jak walczył o odzyskanie swojej rodziny, jak przyznał się do popełnionych błędów. Poza tym lektura zmusiła mnie do zastanowienia się nad tym, jak ja postąpiłabym gdybym została postawiona w takiej sytuacji jak bohaterowie.
"Kochać kogoś oznacza bycie bezinteresownym i chęć zrezygnowania z własnych potrzeb dla drugiej połówki. To zachowanie szlachetnej postawy w obliczu świadomości, że całkowicie zniszczy to twój świat - tak jak odejście."
Oczywiście nie zabrakło subtelnych scen miłosnych, namiętności i pożądania, które są przyjemnym urozmaiceniem powieści. Co ważne, autorka zadbała o myśli, uczucia bohaterów, a nie o sam fizyczny akt.
Corinne Michaels przedstawia prawdziwe życiowe problemy, z którymi wielu z nas musi się mierzyć. Podobał mi się realizm tej historii, gdyż dzięki temu dużo łatwiej było mi zżyć się z jej bohaterami.
"Czasami ból jest tak dojmujący, że żadne słowa nie uleczą zadanych ran."
Książkę czyta się bardzo szybko ze względu na prosty i przyjemny w odbiorze styl, język oraz plastyczne opisy, jakimi operuje autorka oraz chęć poznania decyzji, jaka spadła na Natalie.
"Conviction" - przeznaczenie, w głównej mierze o tym jest ta książka. To poruszająca słodko gorzka powieść o miłości, lojalności, partnerstwie i kłamstwach, które ranią. Jestem pewna, że podobnie jak ja, będziecie się złościć, wściekać, wzruszać, a niekiedy i bawić. Wspaniała historia, polecam!
Gdyby byla czesc trzecia,czwarta,piata i kolejne...nie zastanawialabym sie czy po nie siegac, tylko bym czytala i czytala.Przepiekna ksiazka, przepiekna historia, czytalam powoli, bo bardzo nie chcialam zeby sie skonczyla. I zeby inne ksiazki nie czekaly w kolejce chetnie przeczytalabym obie czesci poraz kolejny!
Milosc, zal, zaloba, bardzo ciezkie wybory zyciowe...w ktorych zawsze jedna strona ucierpi....przepiekna historia i taka prawdziwa. Bomba emocjonalna!Czekam na kolejne ksiazki Corinne Michaels w jezyku polskim.
Polecam , bardzo polecam!(http://lubimyczytac.pl/ksiazka/4806784/conviction/opinia/45027346#opinia45027346)
Liam nie miał być moim szczęśliwym zakończeniem.Nawet nie byłam nim zainteresowana.Był najlepszym przyjacielem mojego męża – zakazanym owocem.Tyle...
Czy każdy zasługuje na drugą szansę? Jessica Walker opuściła rodzinne Willow Creek, kiedy miała dziewiętnaście lat. Była młoda, głupia i przerażona...
Przeczytane:2017-11-26, Ocena: 6, Przeczytałam,
To druga część niezwykłej historii tak pełna rozterek głównej bohaterki, że aż trudno uwierzyć, czy będzie w stanie podjąć ostateczną decyzję. Powieść zaczyna się tam, gdzie skończyła się "Consolation". Od śmierci Aarona oraz pogrzebu mija około roku. Kiedy wszystko zaczyna się na nowo układać i życie Natalie się stabilizuje, a jej związek z Liamem kwitnie w najlepsze, wszystko to pęka, gdy do domu niespodziewanie wraca mąż kobiety, który jednak nie umarł. Znów więc zaczyna się rozdzierający serce wszystkich bohaterów, ale też czytelników, dramat. Jednakże Aaron po powrocie do domu już nie jest tym samym człowiekiem. Ma swoje lęki, potrzebuje pomocy specjalisty, a fakt, że jego własna żona związała się z jego najbliższym przyjacielem, wcale mu nie pomaga w odzyskaniu równowagi. Boli go ten układ. Dodatkowo, Natalie odkryła jego sekretny romans, co niemal całkowicie przekreśliło go w jej oczach. Jej małżeństwo nie było tak idealne, jak starała się sobie udowodnić. Jednak on pragnie zawalczyć o ten związek i konsekwentnie prowadzi swoje starania o odzyskanie względów żony, co czyni go prawdziwym komandosem.
Czy mu się to uda? Kogo wybierze niedoszła wdowa? Czy zdoła zawalczyć o swoją prawdziwą miłość? Czy związek z przyjacielem to właściwy wybór? A może powinna wrócić do męża, któremu urodziła córkę? Czy kobiecie uda się w końcu być szczęśliwą, mimo wszystkich przeciwności losu? Ten kryzys oraz rozterki Natalie, Liama oraz Aarona będą nas męczyć niemal do ostatniej stronicy.
Pisarka wciąż, podobnie jak w poprzedniej części, buduje fabułę pełną nieoczekiwanych zwrotów akcji (jednak nie było ich aż tyle, co w pierwszej części), w której mnóstwo wątków przeplata się ze sobą: zdrada, przebaczenie, wielkie uczucie, przyjaźń, walka o szczęście i związane z nią rozczarowanie oraz te wewnętrzne rozdarcie niepozwalające dokonać właściwego wyboru między miłością do kobiety a lojalnością wobec przyjaciela. Natalie na początku miota się ze swoimi uczuciami, ale potem coraz bardziej przekonać się o słuszności swojego wyboru.
Powieść niesie ze sobą ogromnie ważne przesłanie: nawet w największym kryzysie należy ze sobą rozmawiać oraz wspólnie rozwiązywać problem. Nie można szukać ucieczki, gdyż to prowadzi do całkowitego rozpadu, końca wszystkiego, a powrót może okazać się już niemożliwy.
Bez wątpienia "Conviction" zawiera w sobie ogromne pokłady sprzecznych emocji, co sprawia, że czytelnikowi niemal rozrywa się serce, gdy czyta o dylematach Liama. W pewnym momencie zwyczajnie nie wiemy, co wybrać, czuć oraz czy wybór bohaterów będzie słuszny. Z takim dylematem zmagają się kobieta i jej dwaj mężczyźni do samego końca książki. Wydarzenia wprost przeplatają się ze sobą, ale, bynajmniej, nie jest ich za dużo. Powodują, że mamy ochotę na chwilę przystanąć przy kolejnej stronie tylko po to, aby móc zastanowić się nad racjami Natalie oraz nad powodem jej postępowania.
Niezwykłym atutem tej publikacji jest fakt, z jakim Natalie mówi o uczuciach oraz to, jak sama Corinne Michaels opowiada o relacjach kobiety z jej mężczyznami. Sceny bliskości są dość drobiazgowe, ale nie prymitywne, co zdarzało mi się czytać w przypadku innych powieści. Zamiast tego sporo jest w nich realnych i bardzo osobistych odczuć bohaterów. Nie przesłaniają więc właściwego tematu i nie odwracają od niego uwagi. Czasem jednak były te uczucia tak przesłodzone, że aż nierealne.
Świetnym zabiegiem było rozwinięcie wątki pary głównych bohaterów – Liama oraz Natalie, poznanie historii samego żołnierza oraz wydarzeń z jego perspektywy. Opowiada on o sobie, swoim życiu, emocjach, co wprowadza nas w zupełnie inny wymiar i czyni mężczyznę jeszcze bardziej idealnym. Nadal jest czuły i rycerski wobec Natalie, a także jej córki, co chwyta za serce. Mimo że poznajemy go w pewnym momencie jako człowieka wyprowadzonego z równowagi przez tę całą sytuację. Chce jednocześnie odejść i być ze swoją ukochaną, ale to ona musi o tym zdecydować. Cały ładunek emocjonalny przechodzi więc w tej części powieści na niego.
Jedno jest pewne, podczas czytania nie zabraknie silnych przeżyć, adrenaliny oraz momentów zwątpienia. Tutaj nie ma też bohaterów wyidealizowanych, bez wad, a wręcz przeciwnie – autorka nieustannie pokazuje, że każdy z nich ma coś do ukrycia, swoją własną tajemnicę, co dodaje autentyczności opisanym postaciom.
Powieść Michaels to zatem jedna wielka zagadka, gdyż nikt nie wie, jaki będzie finał. Autorka bawi się czytelnikiem i zmusza do pozostania przy książce do samego końca. Po lekturze jeszcze długo będę wspominać fabułę i – mimo że jest to literatura kobieca z burzliwym romansem w tle – jednak nie ma w sobie nic z kiczowatego rozwoju wydarzeń, którego domyślamy się już po kilkunastu stronach. Tutaj nikt się nie znudzi, a wręcz przeciwnie nie przestanie czytać, dopóki nie skończy ostatniego rozdziału, gdyż wydarzenia pełne są tajemnicy, niedopowiedzeń, wątpliwości, wzlotów i upadków bohaterów.
Styl "Conviction" też nie wydaje się mi przesadnie górnolotny, napompowany. Wręcz przeciwnie, lekkie dialogi oraz humorystyczne dialogi równoważą powagę sytuacji, odbierają jej ciężkości. Emocje oddane są z niezwykłą precyzją, co absolutnie działa na wyobraźnię czytelnika.